lorne bay — lorne bay
23 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Prześpię się i zapomnę; mam własne życie, własne smutne, łachmaniarskie życie już na zawsze.
To był dzień, w który miała kupić bilety lotnicze. To był dzień ostatecznej decyzji. Siedziała skulona w przyczepie kempingowej dokańczając rezerwację biletów na swoim laptopie, kiedy jej telefon zawibrował. Chciała go zignorować, podejrzewała, że mogła to być Jean, która już niedawno do niej pisała, albo Dick mający wyrzuty sumienia za danie jej kokainy. Jednak coś ją podkusiło by zerknąć na ekran telefonu. Jego blask oślepił jej zmęczone oczy, ale zdążyło jej się rzucić, że była to konwersacja rodzinna, na którą nie zaglądała od kiedy Viper powiedział, że jest pewnie pijana. Tylko tego ta rodzina się po niej spodziewała. Pijaństwa i ćpuństwa. Mieli się niedługo zdziwić.
To był Samuel.
Isaac uciekł.
Jej serce momentalnie zabiło mocniej przypominając, że jeszcze żyła. Momentalnie zamknęła laptopa pozostawiając go na niedokończonej rezerwacji, w której brakowało jedynie płatności. Założyła na siebie skórzaną kurtkę i przełamała strach, który doskwierał jej od tygodnia sięgając po paczkę papierosów, która należała do Orchid. Nie była pewna czy będzie w stanie zapalić chociaż jednego należącego do niej papierosa, ale sama obecność paczki w kieszeni sprawiała, że miała wrażenie, że Orchid będzie jej strzegła. Napisała do Olivera krótką wiadomość informującą go, że wychodzi z przyczepy i jadą szukać Isaaca w tej chwili.
Czekała pod domem stanowczo zbyt długo jak na swoje siły. Blask słońca raził ją w oczy. Sąsiedzi wychylali się z okien zdziwieni, że Eva opuściła w końcu przyczepę. Do jej uszu dotarł nawet komentarz, że wygląda jak trup i pewnie wróciła do narkotyków. Nie miała siły jej odpowiedzieć, zwłaszcza, że chciała by była to prawda.
Teraz jednak ważniejszy był Isaac. Mogła wyjechać do Indonezji, gdy będzie pewna, że jej młodszy braciszek jest bezpieczny.
Isaac rzucił wszystko by ją odnaleźć, wyjechał do Kolumbii, zniósł wszelkie trudy, stanął twarzą w twarz z cierpieniem tylko po to by móc ją przytulić i zaciągnąć do Australii i mimo że nie miała żadnych sił przerobowych by zrobić dla niego to samo to wiedziała, że musiała. To był jej obowiązek jako starszej siostry, jako kogoś bliskiego. Nie mogła wylecieć w celach samobójczych wiedząc, że on gdzieś tam jest, zagubiony, samotny, bez domu.
Sama przeszła przez okres bezdomności, mieszkała zimą na plaży tak długo aż nie znalazła jej Julia. Chciała dać Isaacowi to samo ciepło, które zaoferowała jej koleżanka z pracy, choć przecież nawet nie mogła mu zaproponować wspólnego mieszkania bo prędzej czy później właściciel zorientuje się, że nie opłaca czynszu bo wszystkie pieniądze oszczędza na bilety lotnicze.
Wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów, którą otworzyła, patrzyła się w kilka ostatnich fajek z bólem, wyciągnęła jedną, ale w momencie, w którym włożyła ją do ust musiała ją wyjąć. Włożyła ją z powrotem do paczki nie mogąc jej odpalić. To nie był jeszcze ten moment.
W tej samej chwili podjechał samochód Olivera. Schowała paczkę z powrotem do kieszeni i wsiadła do auta. Spojrzała na Olliego, ale tak jakby patrzyła przez niego bojąc się nawiązać kontakt wzrokowy. Po krótkiej chwili wbiła spojrzenie w to co działo się za szybą.
-Nie chce rozmawiać o tym co się działo tydzień temu ani o mojej decyzji.- powiedziała stanowczo przez nadal zachrypnięte z odwodnienia gardło. Ciągle wpatrywała się w zmieniający się za oknem krajobraz.-Jedziemy szukać Isaaca, tylko to się teraz liczy.- jej ostatnie zadanie zanim będzie mogła się ostatecznie wymeldować.

Oliver Monroe
amalia
lachmaniara