Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Ten Londyn nie był taki zły jak jej się wydawało, chociaż temperatura powalała na łopatki. Nie mogła się za nic w świecie rozgrzać, a noszenie tych wszystkich kurtek i grubych, ciepłych ubrań powodowało u niej to, że czuła się jak taki śnieżny, grubiutki bałwanek. Nie mogła wyjść z podziwu, że niektórzy faceci popierniczają po mieście w krótkich spodenkach i sandałach, a kobiety do spódniczek czy sukienek nie nakładają rajstop. Ona zamarzała przyzwyczajona do kompletnie innego klimatu. Ledwo zdążyła odpocząć po przylocie, zaczęły się zajęcia, musiała nadrabiać materiał i uczyć się tego, który był przerabiany na bieżąco, więc miała podwójnie trudno, aczkolwiek... Na ostatniej imprezie poznała bardzo fajne dziewczyny, z którymi złapała świetny kontakt. Nie studiowały prawa, jedna bawiła się we wzornictwo przemysłowe, druga studiowała literaturę, a obie były totalnie pieprznięte i spontaniczne, co Gabi bardzo pasowało.
W Londynie dochodziła 19 kiedy nastolatka postanowiła chwycić za telefon, zupełnie instynktownie, bo dziś... Przeżyła coś, co strasznie ją zdenerwowało. Wybrała numer Angelo, mając cichą nadzieję, że on odbierze. Powinien, bo w Australii było dość wcześnie, a on lubił wstawać z samego rana, iść na siłownie a później przygotować śniadanie... Teraz jeszcze doszło mu odwożenie Valentiny do szkoły, więc miał chłop ręce pełne roboty. Po jednym sygnale się rozłączyła uświadamiając sobie, że nie powinna go zadręczać swoimi problemami, ale uznała, że głupio będzie jak zobaczy to nieodebrane połączenie więc schowała dumę do kieszeni i zadzwoniła jeszcze raz. Trochę się modliła w duchu, żeby jednak nie miał czasu odebrać, ale niestety... Zrobił to. Usłyszała jego głos, a po plecach przeszły ją dreszcze, tak bardzo za nim tęskniła... Wiadomości sms to nie było to samo co usłyszenie głosu, który tak się kocha, który tak koi i sprawia, że w środku czujesz tylko ciepło.
- Cześć...- zaczęła niepewnie jakby nie wiedziała czy dobrze zrobiła dzwoniąc. Nie powinna... W ogóle nie powinni się kontaktować, nie tak wygląda zerwanie ze sobą.
Akurat siedziała w apartamencie jednej z koleżanek i pilnowała jej psa, bo ona miała randkę, a pies ma lęk separacyjny i prakczynie wszędzie z nią chodzi, a tam gdzie szła z chłopakiem niestety psa zabrać nie mogła.
- Nie uwierzysz co się stało... Jechałam sobie dziś rano metrem na uczelnię i kiedy wysiadłam chciałam kupić sobie piernikową kawę i sięgam do torebki a tam brak portfela, czujesz to? Okradli mnie w metrze! To się ostro przejechali bo w portfelu nie było żadnej karty kredytowej. Miałam tam może z 10 funtów. Ale lubiłam ten portfel... To ten który kupiliśmy na Sycylii, ten z czarną kokardką, pamiętasz? - westchnęła nostalgicznie i walnęła sięna kanapę, a wtedy piesek rzucił jej się do twarzy i zaczął ją lizać.
- George! Przestań, nie liż mnie! Nieee.... Ahahaha.... no nie można się na pięć sekund położyć bo się pies z jęzorem na twarz rzuca. Tak, pies ma na imię George.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Nadszedł nowy dzień. Angelo wstał, zawinął rzeczy i jak co rano pojechał na siłownię. Było jakoś chwilę po 6 jak zaczynał kolejną serię, ze słuchawkami w uszach. Nagle muzyka ucichła, a zamiast niej usłyszał dzwonek swojego telefonu. Dysząc ciężko po wzmożonym wysiłku, sięgnął po komórkę, ale nie zdążył odebrać. Zmarszczył brwi, patrząc na ekran. Stwierdził, że musiała się pomylić, skoro od razu się rozłączyła. Gabrielle. Jakie mogło być inne wytłumaczenie? Postanowił, że napisze do niej później, choć obiecał sobie, że ograniczy z nią kontakt do minimum, ostatnio przesadził z ilością wysłanych do niej wiadomości, a szczególnie z ich treścią. Miał człowieka w Londynie, który doglądał, czy Gabrielle jest bezpieczna, mógł sobie odpuścić wiadomości typu „napisz jak wrócisz”. Dodatkowo dochodziła jeszcze jedna kwestia, która wciąż go martwiła… zarzucanie wędki przez Gabrielle. Nie był głupi, wiedział, jak laski to rozgrywają, aż za dobrze, Aż dołożył sobie kolejny ciężar, w złości zaczynając go wyciskać. Bardzo szybko. Wtedy telefon zadzwonił po raz kolejny. I to znowu była ona. Tym razem zdążył go odebrać, dysząc ciężko po ostrym wycisku.
- Co tam? Coś się stało? - Spytał, próbując wyrównać oddech i przełknął głośniej ślinę. Słuchał co do niego mówi i śmiał się cicho, siadając na ławce do wyciskania, co skutkowało cichym stęknięciem.
- Tak, pamiętam. Jak chcesz… Chciał powiedzieć, że zorganizuje jej taki sam, ale wtedy stało się coś, co zmroziło jego ciało w sekundę. George? Jaki kurwa George?! Miał rację… miał kurwa rację. Rozłączył się natychmiast, nie słuchając dalszej części jej wypowiedzi i rzucił telefon o przeciwległe lustro, które pękło w miejscu zderzenia. Ludzi było mało, więc zwrócił na siebie ich uwagę. Przeklinał pod nosem, wściekły jak byk na widok czerwonej dupy toreadora. Chwycił ten jebany telefon i pod wpływem chwili oddzwonił do nastolatki, wychodząc przed siłownię, przed którą przecierał chodnik w jedną i drugą stronę, że aż iskry leciały. Nie był tak wkurwiony, bo znalazła sobie nowego chłopa, a dlatego, że zrobiła to tak szybko, a niby taka zakochana i wierna miała być. Dupy to jednak wszystkie są takie same.
Dzwonił do skutku, a kiedy usłyszał ją w końcu po drugiej stronie, od razu zaczął mówić, nie dając dojść jej do słowa.
- To nie był dobry pomysł, żeby utrzymywać kontakt. Chuj są warte twoje słowa, Glass. Wiedziałem, że mam rację. Gołe dupsko na instagramie, impreza z pizdą i cycami na wierzchu, jasne, że GEORGE je teraz wylizuje ze smakiem. A ty? Jesteś zwykłą kurwą.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Gabi chyba dość szybko dostosowała się do nowych warunków, przestawiła sobie w głowie jakiś przełącznik i bardzo starała się żyć normalnie. Nie byli już ze sobą od jakiegoś czasu i faktycznie czas leczył rany, choć bardzo powoli. W natłoku obowiązków i ilości nauki czas na myślenie i zadręczanie się tym wszystkim miała tak na serio tylko, kiedy była sama, czyli głównie od późnej nocy do wczesnego ranka, akurat kiedy ze sobą wypisywali starając się dostosować do różnicy czasowej. Nie powinna odpisywać, nie powinna się i jego ranić, powinni zniknąć ze swojego życia, ale jakoś nie potrafili na dłuższą metę tego zrobić. Gabi opowiedziała swoim nowym przyjaciółkom, dlaczego przyjechała do Londynu w środku semestru, co takiego się wydarzyło w jej życiu, pokazywała im zdjęcia, rozpływała się nad Angelo, a w zasadzie dla nich Aresem, a one się stukały w łeb, gapiąc się na nią jak na idiotkę i kazały jej o nim zapomnieć przyklejając mu łatkę bandziora i kryminalisty. Och jak niewiele się pomyliły! Nie wyprowadzała ich z tej wiedzy, nie potwierdzając ani nie zaprzeczając ich stwierdzeniu, dyplomatycznie. Niewinny, dopóki się mu czegoś nie udowodni!
Odebrał, jak miło było słyszeć jego głos... Tylko czemu tak sapał i dyszał? Musiała chwilkę w głowie przetworzyć informacje, ale załapała, że o tej porze bawi się na siłowni w dbanie o swoje stalowe mięśnie. Ech... a tak lubiła kiedy z niej wracał, bo zwykle przywoził jej ukochane drożdżówki, bułeczki, cynamonki i inne pyszności, zaskakując ją za każdym razem innymi pysznościami.
Zaraz, co się właściwie stało? Usłyszała w słuchawce dźwięk zerwanego połączenia, gdzieś w pół zdania, które mężczyzna wypowiadał. Spojrzała na ekran telefonu i usiadła gwałtownie, tak, że jej się w głowie zakręciło. Co jest z tymi cholernymi telefonami, kiedy mają działać to przestają! Przecież baterię miała w pełni naładowaną, może to jemu się telefon rozładował?
Odsunęła od siebie psa, który uparcie próbował okazać jej swoją gigantyczną miłość, zdjęła go z kanapy, bo sam na nią nie wskakiwał, bo był za mały i już zaczynała wybierać numer mężczyzny, kiedy to jej telefon zaczął wibrować.
- Co się s...?- zaczęła lekko skonsternowana, i wyjaśnienie przyszło szybciej niż się tego spodziewała. Z mężczyzny aż kipiała wściekłość, w jego głosie było tyle jadu, tyle wrogości, a jej źrenice rozszerzały się z każdą sekundą. Aż wstała z kanapy i podeszła do wielkiego okna apartamentu przyjaciółki. Wydęła śmiesznie usta niezadowolona.
- George to pies kretynie skończony. Dokładnie ten sam ze zdjęcia, które polubiłeś na Instagramie.- ton jej głosu stał się zimny jak lód, w zasadzie bez żadnych emocji, bo jego słowa strasznie ją zabolały. Co jak co, może ją nazywać leniem, może nazywać ją ciamajdą, chodzącym chaosem i innymi jej wadami, które oczywiście ma, ale kurwą? Nie pozwoli na to ani jemu, ani żadnemu innemu facetowi, bo zwyczajnie sonie na to nie zasługuje.
- Masz rację, utrzymywanie kontaktu to popieprzony pomysł KENNEDY, skoro już po nazwisku lecimy. I na tym koniec z moim dojrzałym zachowaniem, nie pozwolę ci się obrażać, ani tobie, ani nikomu innemu.
Nie pożegnała się, zwyczajnie się rozłączyła, ciskając telefonem na kanapę i wściekła poszła do łazienki przemyć twarz zimną wodą. Była zła, było jej przykro, ale nie miała innego wyjścia, zaprzestanie jakiegokolwiek kontaktu będzie najlepszą opcją dla obojga. Chyba właśnie tak powinno wyglądać rozstanie, może będzie jej łatwiej wiedząc, że nie mogą się do siebie odzywać i w jakoś powoli ruszy do przodu i będzie miała od życia to czego chce, co prawda samotnie, ale czy samotność jest taka zła? Lepsze to niż wieczny strach, że zrobi się coś nie tak, powie za dużo, ubierze za krótką sukienkę, uśmiechnie się do kogoś na ulicy, że zwyczajnie będzie sobą. Chyba powinna zmienić myślenie, przestać chcieć zadowalać wszystkich dookoła i zacząć od siebie. Skoro nie jest wystarczająca sama dla siebie, to nigdy nie będzie też dla innych. Patrzyła na siebie w lustrze i stwierdziła, że nie lubi samej siebie, musiała to zmienić i to był ten moment, w którym pewne decyzje zostały podjęte i już się z nich nie wycofa.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dobry tydzień od feralnego telefonu
Gabi została spuszczona ze smyczy, naprawdę zaczęła pobadać w autodestrukcję. Nie czuła nad sobą absolutnie nikogo, nie martwiła się o późne powroty do akademika, nie martwiła się o to, że jej wygląd będzie nieodpowiedni, nie martwiła się o to co mówi i robi. Woda sodowa uderzyła jej do głowy przez tę, a wszystko zaczęło się od zdjęć na Instagramie pewnego pana, o którym starała się nie myśleć, którego starała się nie obserwować, nie przeglądać jego profilu, nie oglądać żadnych stories, bo to za bardzo bolało. Było tak dobrze... Rozmawiali ze sobą normalnie, wydawało się, że mogą pozostać na stopie przyjacielskiej, ale widocznie się myliła i całkowite zerwanie kontaktu z tym mężczyzną wydawało się jedynym słusznym rozwiązaniem. Nie chciała postępować jak ostatnia zołza, nie chciała go blokować, choć powinna to zrobić z automatu, po tym jak nazwał ją kurwą, żeby odciąć mu do siebie jakikolwiek dostęp. I jeszcze to zdjęcie z jakąś laską i wytkniętymi środkowymi placami... Odebrała to bardzo personalnie, naprawdę ją to dotknęło, przepłakała wiele godzin, skręcało ją z zazdrości. Poniekąd dlatego została wyciągnięta na wycieczkę do Paryża przez swoje nowe koleżanki. One starały jej się wypełnić maksymalnie czas, żeby przestała myśleć o tym facecie, którego "pieszczotliwie" nazywały zjebanym gangusem, a Gabi się na to obrażała.
Dni mijały, alkohol lał się strumieniami, impreza poganiała imprezę, przestała się uczyć i żyła z dnia na dzień, olewając wykłady, praktycznie w ogóle nie trzeźwiała, a jeśli już to tylko na chwilkę, ale wtedy wszystko wracało i tak cholernie bolało, że czuła, że się rozpada na milion kawałków. Mimo wszystko... Głupia, dobra, naiwna Gabi cieszyła się, że Angelo jakoś sobie radził i naprawdę ruszył do przodu, choć całkiem niedawno zapewniał ją o tym, że nie szuka nikogo, bo chce skupić się na Valentinie. No cóż... Nie jej sprawa, nic co wiąże się z jego życiem już jej nie dotyczy, nie powinna się wściekać, nie powinna cierpieć, ale cierpiała i to tak bardzo, że znalazła pocieszenie w alkoholu, imprezach do białego rana i tak na okrągło. Dzisiejsza noc była zajebista, tańczyła w klubie pełnym ludzi, alkohol się lał, ciągle ktoś stawiał drinki, a ona nie odmawiała picia. Doszło do tego, że Sophie wyciągnęła ją z tej imprezy, wpakowała do taksówki i pojechały do niej do apartamentu, gdzie blondynka ledwie się dotoczyła, bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Walnęła się na kanapę i mało przytomna zaczęła przeglądać powiadomienia na telefonie i normalnie nią trzepnęło widząc to, że Angelo znów reaguje na jej posty. Miarka się przebrała... Nie patrzyła na inne komentarze, miała je gdzieś. Nie powinien lajkować jej fotek, nie powinien ich komentować. Ledwie dała radę wybrać jego numer telefonu i przyłożyła telefon do ucha.
- Pestan mi lajować fotki na insta....-czknęła pijacko kilka razy.
- Pfestań je komentowowaywać, jasne? Masz dziefczynę draniu, nią się ajmij, a nie mną...- znów czknęła pijacko i spróbowała się podnieść, ale telefon rąbną jej na ziemię.
- Kurwa...gdzie uciekasz, nie skończyłam....- kolejne pijackie czknięcie i wymacała telefon na podłodze. Chwyciła go w rękę i potrząsnęła nim, jakby robiła to z Angelo, ale jakoś jej się rozmiar nie zgadzał.
- Nie powinieneś się interesantować kurwami, skoro masz taką piękną kobietę. Dobrze ją traktuj i bądźcie szczęśliwi, na zdrowie. Sooooophieeeeeeee..... Masz jakieś alkoooo? -czknęła ponownie i zsunęła się z kanapy, było słychać jak ciężko upada na dywan.
Sophie akurat brała prysznic, więc dziewczyny nie słyszała. Tyle Gabi chciała mu powiedzieć o. Powiedzieć i się rozłączyć i go nawet nie słuchać, ale kurde miała problem, żeby trafić palcem w czerwoną słuchawkę, bo je się wszystko rozjeżdżało i dziabała paluchem po ekranie bez sensu.
- No rooozłącz się kretynko.... czemu ta czerwona słuchawka zmienia ciągle miejsce aaaaa......

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
To wszystko było jakieś popieprzone. Nie wierzył jej już na słowo, Gabrielle Glass straciła w jego oczach, po tym jak opublikowała to cholerne półnagie zdjęcie, później zniknęła półnaga na imprezie i w dodatku się pokłócili. Nie wierzył jej. Okej, George akurat faktycznie mógł być psem, ale co z tego? To nic nie znaczyło, bo dla niego sprawa była jasna. Niesmak pozostał, a jego opinia o Gabi nadszarpnęła się bezpowrotnie. Dlatego postanowił się od niej odciąć, nawet nie sprawdzaj już czy wszystko z nią w porządku. czasami się martwił, wracała do jego głowy jak bumerang. Nie potrafił o niej zapomnieć, dlatego przechadzając się korytarzami swojego hotelu, gdy natknął się na dziewczynę bardzo podobną do swojej byłej, zagadał do niej. Zaprosił na kolację, później do swojego domu i tak zaczęli się spotykać. Była w jego hotelu na wakacjach z siostrą, miała 21 lat i bardzo podobny sposób bycia do Gabi. Tylko była nieco bardziej cwana. Tak, czy inaczej Melanie zauroczyła się Aresem, a on stwierdził, że jest całkiem niezłą podróbą jego ex. Miał problemy z seksem z innymi kobietami, przez co popadał często w irytację, a z Melanie chociaż dochodził…
Valentine była w szkole, a on pojechał do hotelu odwiedzić kochankę. Nie nazywał jej swoją kobietą, nie zasługiwała na takie miano. Ile się znali? Angelo nie miał zamiaru wchodzić znowu w taką relację jak z Gabi, ale Melania wydawała się bardzo dobrym materiałem może na jego przyszłą partnerkę…
Leżał z nią właśnie na leżaku, przy prywatnym basenie, bo dostała od niego najlepszy pokój rzecz jasna. Wtedy zaczął dzwonić mu telefon. Sięgnął po niego i odebrał, słysząc w słuchawce dobrze znany sobie głos. Gabi. Była kompletnie pijana. Melanie słysząc kobiecą barwę głosu poprawiła się na jego klatce piersiowej, jakby chciała podsłuchać rozmowę, więc Angelo subtelnie przyciszył głośnik, żeby nic nie usłyszała. Uśmiechnął się delikatnie na te fotki na Insta.
- Ale kiedy niektóre naprawdę są ładne. - Rzucił rozbawiony, poprawiając się, żeby oddalić lekko od głowy dziewczyny. Próbował się nie śmiać, słysząc, jak Gabi walczy ze swoją komórką. Jednak tak szybko, jak zaczęło go to bawić, tak szybko skończyło. Jasne, że miała mu za złe jak ją nazwał, ale on jej też, przez to co w jego mniemaniu zrobiła.
- Ares? Kto dzwoni? - Melania wyglądała na dość zainteresowaną. Angelo pogłaskał ją po plecach.
- Skocz po wino mała. Później ci powiem. - Nie wyglądała na zadowolona, ale wstała i poszła.
- Jesteś? Halo, Gabi? Wszystko okej? Halo! - Mówiła do kogoś, do jakieś dziewczyny, czyli była bezpieczna…. Chociaż tyle.
- Gabi podnieś słuchawkę! Hej, jesteś z koleżanką, tak? Kurwa ciągle chlejesz… jesteś tam, halo? - Nie wiedział w sumie po co dalej kontynuuje tą bezsensowną rozmowę… może tylko chciał upewnić się, że wszystko w porządku? Mimo, że niemiłosiernie go wkurwiła, nadal była kobieta, którą kochał.
Nawet nie zaczynał tematu z pijanym postem na instagramie, pod którym walczył z debilnymi komentarzami. Udało się go zgłosić, to raz, a dwa musiała najpierw wytrzeźwić, żeby się nim zająć.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Tyle razy pokazywała mu swoją lojalność i szczerość, dobre intencje na każdym możliwym kroku, nawet przy rozstaniu informując go, że nigdy w życiu nie wejdzie już w żaden związek, a on postanowił znowu ją zranić wysnuwając bardzo daleko idące wnioski na jej temat. To jak ją nazwał straszliwie ją bolało, chyba jeszcze bardziej od samego rozstania. Sam prosił ją o zdjęcie kiecki, w której miała iść na imprezę, obiecał, że nie będzie robić z tego tytułu żadnych problemów, a musiał jej to wypomnieć przy najbliższej możliwej okazji. Wniosek z tego jest jeden: nie znał jej, skoro poddawał w wątpliwość złożoną przez nią obietnicę. Podobnie jak on zawsze starała się dotrzymywać danego słowa, bo nie lubiła robić ze swoich ust dupy. Dobra... czasami robiła, ale tylko dla niego i tylko dlatego, że chciała i sprawiało jej to przyjemność, ale wiadomo, o co chodzi.
Po każdym rozstaniu samoocena kobiety mocno się obniża, teraz już rozumiała swoją matkę, która się mocno zaniedbała po rozwodzie z ojcem, rozumiała ją strasznie, ale nadal nie mogła jej wybaczyć, że dobierała się do Angelo. Jeszcze jakby ogólna samoocena Gabi była bardzo wysoka, to moooooże teraz lepiej by to wszystko znosiła, ale z poziomu średniego, spadła na poziom mocno poniżej zera i poniekąd te wszystkie polubienia i komentarze fotek, na których wyglądała atrakcyjnie dawały jej złudne poczucie własnej wartości, nie robiła tego dlatego, żeby znaleźć faceta, by o niej śniono, by ktoś robił sobie dobrze do tych zdjęć — robiła to dla siebie, bo chciała poczuć się choć trochę lepiej. Nic to jednak nie dawało, a jeśli już to jedynie na czas czytania pochlebnego komentarza czy przeczytania jakieś wiadomości, którą ktoś do niej wysłał. To samo tyczyło się imprez, chodziła na nie, by poczuć się, choć odrobinę atrakcyjna, doceniona, ładna, chciana... a tam chciało jej wielu, a ona każdemu odmawiała nawet nie mając ochoty na wspólne tańce czy choćby konwersację. W jej towarzystwie było jedynie dwóch chłopaków, którzy byli parą a cała reszta była traktowana jak powietrze. To znaczy inaczej — była dla każdego życzliwa i uprzejma, ale nie na tyle by mogli odebrać jej bycie sympatyczną jako zachętę do flirtu. Dystans, każdego musiała trzymać na dystans, bo czuła się tak jakby miała Angelo zdradzić jeśli jakiegoś chłopa by do siebie dopuściła choćby na metr.
Teraz siedziała na tej cholernej podłodze, próbują cię rozłączyć, ale niestety wcisnęła zamiast tego głośnik i głos mężczyzny rozchodził się teraz po całym salonie przyjaciółki. Jego słowa o zdjęciach nie dotarły do jej uszu, a raczej gdzieś tam obijały się w czaszce niezrozumiale, ale kobiecy głos był bardzo wyraźny, ładny, taki... miękki i dźwięczny! Brzmiał jak tysiące dzwoneczków poruszanych na wietrze i Gabi zmroziło. Przestała napierdalać palcem w telefon, oparła się o kanapę, ręka z telefonem wylądowała na dywanie. Poczuła się tak jakby ktoś rzucił piłką w szybę, a ona była tą szybą i właśnie się rozpadła w drobny mak. Cóż... szybko poszło. Ale chociaż był z nią szczery, nie obiecał jej tego co ona jemu, powiedział szczerze, że prędzej czy później kogoś sobie znajdzie. Widać stało się to prędzej, nie powinna być zła, cholera nie powinna czuć się teraz tak jak się czuła, ale alkohol mieszał jej w głowie... I żołądku. Zrobiło jej się niedobrze i musiała prędko sięgnąć po doniczkę z kwiatkiem stojącą na kawowym stoliku i do niego puściła pawia. Upadła bardzo nisko doprowadzając się do takiego stanu, dobrze, że nie przyszło jej do głowy sypiać z kim popadnie, bo wtedy dopiero mógłby ją nazywać kurwą, a sama nastolatka straciłaby do siebie jakikolwiek szacunek.
- Nic nie jest okej...- wybełkotała odstawiając doniczkę na stolik z dość dużym hukiem i padła sobie na dywan, kuląc się do pozycji embrionalnej. Było jej zimno, kręciło się w głowie a Sophie brała długi prysznic, zapewne bardzo gorący, jak typowa baba.
- Ładna jest... Ma takie długie nogi i wąską talię i taką ładną twarz...i ładne cycki i zgrabny tyłek... I pewnie jest mądra i będzie dobrą żoną, urodzi ci masę dzieci i nie zrobi ci wstydu przy rodzinie tak jak ja... Nienawidzę jej. Niech spłonie. Ma jakieś wady? Może ma wąsik albo rośnie jej broda? Albo puszcza śmierdzące bąki?- zaczęła bardziej mówić do siebie niż do Angelo i kulała się po podłodze. Nagle zebrała w sobie resztki sił żeby wstać, było słychać szuranie i niezborne tuptanie.
- Ała kurde... kto tu postawił tę szafkę, co za debil. Ał... no, na jaką cholerę stawiać stolik na środku salonu! O jesteś... Taka piękna, taka czysta...- Gabi chwyciła za butelkę wódki i pacnęła na dupie koło kanapy z flaszką w ręku, mocowała się chwilkę, żeby ją otworzyć, ale chyba miała jakieś zabezpieczenia przeciwko dzieciom, albo pijanym ludziom i nie mogła odkręcić korka.
- Łiiii.... ciekawe czy kurwy dostają zaproszenia na śluby swoich byłych... jak myślisz Sophie?- zapytała nagle, przenosząc wzrok na przyjaciółkę, która wyszła z zaparowanej łazienki.
- Co ty pierdolisz Gabrielle? Jaki znowu ślub? Jakich znowu byłych? Mówisz o tym swoim zjebanym gangusie? Dziewczyno, obudź się zacznij żyć normalnie, znajdź sobie chłopa, który będzie cię szanować i wspierać. Mało masz tu okazji?- dziewczyna wydawała się nie wiedzieć, że Gabi ma na linii Angelo, a raczej wedle jej wiedzy Aresa.
- Nie mów tak o nim Sophie... Ślub taki z księdzem, muzyką, tortem... Chciałabym mieć tort, taki z trzema piętrami, każdy w innym smaku, i taką ładną białą sukienkę i diadem na głowie... I żeby grali tak o: tam dam da dam... tam daaa da dam....- zaczęła nucić marsza weselnego i machać rękami w rytm swojego śpiewania. Sophie patrzyła na blondynkę z politowaniem.
- Tobie to chyba ktoś coś do tych drinków dosypał i czemu narzygałaś mi do ulubionego kwiatka? Idź, że spać.
- TAM DAM DA DAM! TAM DAAA DA DAM! I chcę gołębie i fontannę z szampanem i wiesz co? Góóóóóóównooooo... śmierdzące, wielkie kupsko, bo nigdy nie wyjdę za mąż, nigdy nie będę mieć dzieci i będę saaaama do kooooońca życia, bo ja nie chcę nikogo innego, a on ma taką ładną dziewczynę... Jest ładniejsza ode mnie wiesz? I ma lepszy tyłek i nogi i pewnie może rodzić dużo dzieci... Dobrze, niech rodzi, niech da mu szczęście, niech on będzie szczęśliwy, niech ma dobre życie wiesz? A wiesz czemu? Bo ja ciągle go kocham i nigdy nie przestanę, a jak się kogoś kocha to mu się dobrze życzy nawet jak uważa cię za kurwę, bo śmiesz chodzić w ładnych sukienkach i wrzucasz ładne zdjęcia na Instagram, bo chcesz się poczuć dobrze we własnej skórze.- czknęła pijacko, kompletnie zapominając już o tym, że telefon cały czas łapie wszystkie dźwieki, zapomniała już, że do niego zadzwoniła.
- Gabi... Na jednym facecie świat się nie kończy, nie ten to następny, nie następny to kolejny. Masz przed sobą całe życie dziewczyno. Chodź, pomogę ci usiąść na kanapie. - głos Sophie był kojący i dość rzeczowy.
- Mój się kończy na jednym, tak postanowiłam i tak będzie. Nie chcę na kanapę... przytul mnie.- burknęła obrażona i wyciągnęła ręce do przyjaciółki. Ta usiadła obok dziewczyny i objęła ją mocno i pogładziła po plecach.
- Nie umiesz tulić... tylko on potrafi tak, żebym czuła się dobrze... zawieź mnie do akademika, tam przynajmniej mam jego bluzę, do której mogę się przytulić i poczuć jego zapach. Chociaż tak mogę poczuć, że jest blisko, mimo że go nie ma i nigdy już nie będzie...
I w tym momencie dało się słyszeć ciche chrapnięcie, Gabi zasnęła wtulona w przyjaciółkę, ścięło ją totalnie.
- Tobie to chyba nigdy nie przejdzie, biedna... Ale ci wyprał mózg. Kutas. - tak, Sophie nadal nie wiedziała, że Angelo jest po drugiej stronie i wszystkiemu się przysłuchuje.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Niestety Angelo był tym typem człowieka, którego zaufanie ciężko zdobyć i bardzo łatwo zburzyć. Wystarczy tylko jedno przewinienie. To nie tak, że nie pamiętał wszystkich tych dobrych rzeczy, które robiła Gabrielle, wręcz odwrotnie. Po prostu wszystko układało się w logiczną całość, miało sens, każda, jedną rzecz dołożoną do kolejnej stworzyła pełen obraz dziewczyny, której Angelo nie znał. Łatwo było złamać złamane serce, a nastolatka nie była jedyną osobą, która cierpiała przy tym rozstaniu. Nawet nie chciał, żeby dotrzymywała tego głupiego słowa, nie chciał, żeby była sama, wręcz przeciwnie, wierzył, że ktoś w końcu zasłuży na jej zaufanie i miłość, że znajdzie się mężczyzna, który da jej to, czego on nie potrafił. Po prostu nie sądził, że zacznie zachowywać się w ten sposób, szukać atencji gołym tyłkiem, bo to było jasne zaproszenie dla mężczyzn. Właśnie dlatego, że sądził, że ją zna, tak bardzo go zawiodła. Nie wiedział, a raczej nie dopuszczał do siebie jaki był prawdziwy powód jej zachowania. Okej, imprezowanie i picie było do przewidzenia, musiała jakoś odreagować, on tego nie oceniał, bo wielokrotnie odreagowywał dokładnie w taki sam sposób. Ale to po prostu bolało, patrzeć jaka atencyjna kurwą na facetów się stała, bo właśnie w taki sposób o niej pomyślał po tych kilku drobnych analizach. Rozumiał, że bardzo cierpiała i może chciała poczuć się trochę lepiej, ale patrzenie na jej półnagie foty w internecie było mocno bolesne, bo była dokładnie taka sama jak inne, a dla niego zawsze była inna, wyjątkowa. Jakby nagle stała się obcą laska, dokładnie taka jak te wszystkie „szmaty” które oglądał kiedyś w internecie. Zniknęła delikatna Gabrysia, kruchy kwiatuszek,który swoją delikatnością ujarzmił bestie kryjącą się w jego wnętrzu.
Jasne. Miała prawo to robić. Miała prawo robić co chciała, w końcu miała wolność, której tak bardzo zawsze pragnęła… nikt nie mógł już ograniczać jej wyjść i długości sukienek, ale to co robiła po prostu świadczyło tylko o niej, a on bardzo się zawiódł. Pewnie gdyby nie ta sytuacja nie zacząłby znowu ruchać lasek, sięgać po koks, który wciągał co rano przed siłownią, po niej i do obiadu, żeby poczuć się za dnia po prostu lepiej po ciężkich nocach. Przez co znów wjechały proszki na sen, ale musiał uważać. Teraz nie był już sam, miał dziecko pod opieką, musiał wziąć za to odpowiedzialność, co czasami mocno go męczyło, bo miał ochotę wyjść i nie wrócić przez kilka dni jak kiedyś. Trochę brakowało mu ostrych imprez, szczególnie, jak był wkurwiony.
Słyszał, jak wymiotuję, wołał ją, próbując czegoś dowiedzieć, westchnął, odpuścił i czekał aż skończy i może coś powie, albo się po prostu rozłączy. Może on powinien? Na pewno powinien, ale wciąż nie słyszał głosu koleżanki, a przecież niby u kogoś była? Chciał się jedynie upewnić, czy nie potrzebuje pomocy. Nieważne, że miał do niej uraz, ale to nadal była ona… pewnie gdyby nie te ostatnie akcje, Angelo nadal by sobie nikogo nie znalazł. To wszystko po prostu zaszło za daleko i za szybko.
W końcu ja usłyszał. Nie spodziewał się, że zacznie mówić o Melanie, westchnął gdy wspomniała o rodzeniu dzieci. Nie zgadzał się z nią, nie uważał, żeby obecna kochanka była od niej ładniejsza, żeby lepiej go w przyszłości reprezentowała i w ogóle, żeby w czymkolwiek była lepsza od Gabi. Nikt nigdy jej nie dorówna, był tego pewien, bo jeszcze nigdy nie spotkał kogoś takiego, a trochę już żył i trochę lasek spotkał w tym swoim życiu.
- Możesz się położyć? Jesteś u koleżanki tak?- Kompletnie zignorował co mówiła, bo to był tylko pijany bełkot. Chciał tylko tyle wiedzieć, ale w odpowiedzi dostał tylko jakieś dziwne dźwięki i gadanie Gabi do… szafki? Westchnął, chciał ponowić pytanie, ale jej kolejne słowa go jakoś tak… zabolały? Uświadomił sobie jak jego słowa musiały ją zranić, jak bardzo nie powinien był mówić ich na głos, nawet jeśli był wkurwiony. I oto kolejny powód, dla którego odszedł. Czasami nie potrafił się powstrzymać i ranił ją, nawet słowami.
Przyszła koleżanka, a on odczuł ulgę. Mógł się rozłączyć, ale… coś go podkusiło, żeby posłuchać tej wymiany zdań i aż go uderzyło, jakby ktoś sprzedał mu policzka. Co ta koleżanka powiedziała? Okej, miała rację, że jest zjebanym, toksycznym chujem, o którym Gabi powinna była zapomnieć, ale nazwała go gangusem. Czyżby … nie, to niemożliwe, Gabi nie wyjawiłaby nikomu prawdy, pod tym kątem jej ufał, przecież nie byłaby na tyle głupia. A może po pijaku? Aż mu się zimno zrobiło, mimo, że leżał na pełnym słońcu. Przeszedł go nieprzyjemny dreszcz, to dobrze nie wróżyło, bo to mogło oznaczać jego - poleci komuś głowa. Nawet śpiewanie Gabi go nie rozbawiło i jej gadanie o ślubie nie zasmuciło, bo leżał na tym pierdolonym leżaku w szoku, próbując przekonać samego siebie, że tak tylko ta cała Sophie powiedziała, może tylko tak o nim myślała, tak, na pewno.
Bolało. Te słowa zaczęły docierać. O miłości, dzieciach, jego szczęściu. Chcieli dla siebie dokładnie tego samego, żeby to drugie odnalazło spokój i szczęście. Tylko to siedziało w głowach, ale kiedy teraz usłyszał to wszystko, wypowiedziane jej głosem, jasno i dobitnie, to go uderzyło. I uderzało z kolei, każdym kolejnym słowem i stwierdzeniem. Jeszcze miała jego bluzę. Wyjaśniła czemu rzucała te zdjęcia. To wszystko, to było zbyt wiele. Wstał i ruszył do wyjścia, mijając Melanie.
- Zadzwonię. - Rzucił do niej, zakrywając mikrofon, kiedy zbierał swoje rzeczy w rękę i po prostu ulotnił się z apartamentu.
- Sophie? Sophie tak, jesteś tam? - Nie był pewien, czy jest na głośniku, czy nie, ale po wcześniejszych dźwiękach, wnioskował, że może być. Kiedy dostał odpowiedz, kontynuował :
- Z tej strony Ares i zanim znowu nazwiesz mnie kutasem, powiedz tylko, czy Gabi jest bezpieczna? Zasnęła? - Tylko tyle chciał wiedzieć. Szedł żwawo do samochodu, którego dźwięk zamykanych radości i uruchomienie głośnego silnika można było usłyszeć w słuchawce.
Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Gabrielle chrapała w swoim pijackim śnie, z kącika ust zaczęła jej cieknąć ślina, spływać stróżką na nagie ramie przyjaciółki, bo ta siedziała nadal otulona jedynie ręcznikiem. Nie musiała się przejmować swoją nagością, w końcu były tu same. Kiedy Gabi zasnęła chciała jej pomóc dostać się na kanapę, ale stało się coś, czego się nie spodziewała kompletnie.
- JA PIERDOLE, KURWA MAĆ!- w słuchawce rozbrzmiał jej głos, a słowa, jakie wypowiadała były takie swojskie... polskie dobre kurwa mać, rzucone w szoku, bo dziewczyna się przestraszyła jakiegoś obcego głosu dochodzącego chuj wie skąd i aż podskoczyła, zrywając się na równe nogi, przez co Gabi jebnęła na podłogę, ale nawet się nie ruszyła, zachrapała jedynie głośniej.
Sophie rozejrzała się w poszukiwaniu źródła dźwięku, jej wzrok padł na telefon Gabi, leżący na ziemi. Ekran się świecił, połączenie trwało a w młodej kobiecie dosłownie zawrzało. On to wszystko słyszał, słyszał każde słowo wypowiadane przez Gabrielle. Podniosła telefon, klapnęła na kanapę.
- Sophie tylko dla przyjaciół, dla obcych Zofia.- odpowiedziała, kiedy doszła do siebie po kilku sekundach.
- Zasnęła. Słuchaj, nie mam nic do ciebie, nie znam cię, sam pewnie nie masz teraz lekko, bo każde z was jakoś musi sobie poradzić z tym co się stało, ale daj spokój i przestać jej komentować zdjęcia, wysyłać polubienia, smsy, nie dzwoń, bo ona nigdy do siebie nie dojdzie. Krótko ją znam, ale nie zasłużyła sobie na nazywanie jej kurwą. Ta dziewczyna ma tak wielkie serce, że sama czasami tego nienawidzi i sprawia jej to problem. Zdecydowanie za dużo myśli, za dużo przeprasza za kompletne pierdoły, za łatwo wybacza małe i duże rzeczy. Cholernie się martwi o ludzi, na których jej zależy, ciągle się o wszystko obwinia, nawet o to, na co nie ma wpływu. Nigdy w życiu nie poznałam takiej osoby jak ona, niby otacza się masą ludzi, ale w oczach ma tylko smutek i samotność i ona tego nie powie, bo nie chce nikogo zadręczać swoimi problemami, uśmiecha się codziennie, choć uśmiechają się tylko usta, ale ona cholernie się boi. Umiera ze strachu od środka, boi się tego, że nikt nie będzie jej kochać tak mocno jak ona jest w stanie pokochać drugą osobę. Daj jej przestrzeń, żyj swoim życiem, daj jej żyć swoim, pamiętaj to co dobre, wyciągnij z tego jakieś wnioski i nie spierdol drugi raz z nikim tak jak spierdoliliście oboje to, co was łączyło. Rachunek za terapię wyślę pocztą.- ton głosu Sophie był spokojny i rzeczowy, jakby była wprawiona w takich bojach, prawda była taka, że dziewczyna skończyła psychologię, ale nie odnajdywała się w pracy z ludźmi, choć może się myliła i zamiast wzornictwa powinna jednak pracować w zawodzie.
- Ty skończony kutasie...- dodała na koniec i nawet się uśmiechnęła.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Spodziewał się chyba wszystkiego, ale tej polskiej, soczystej wiązanki chyba najmniej, a raczej w ogóle. Zrozumiał każde jedno słowo i zastanawiał się, czy to on wystraszył koleżankę Gabi, czy to ta coś odwaliła? Wytłumaczenie przyszło całkiem szybko. To jednak był on.
- Jasne Zosia. - Położył akcent na jej polskie imię wzorowo. Słychać było głośny ryk silnika jego samochodu, bo kiedy ona mówiła, on jechał w stronę domu. Myślał, że go zwyzywa, każe spierdalać i się rozłączy, ale zamiast tego dostał całkiem solidny wykład. Nie przerwał jej ani razu, choć to wszystko już wiedział, o czym mówiła. Więc czemu tak bolało? Przekonał się już dzisiaj, że wiedzą na jakiś temat to jedno, ale usłyszenie tych słów na głos, jeszcze od osoby trzeciej, cóż. Angelo westchnął i już miał podpowiedzieć, gdy usłyszał w swoją stronę ten epitet. Zaśmiał cię krótki, bardziej prychnął, rozbawiony zakończeniem jej wypowiedzi i wziął głębszy wdech.
-Ja to wszystko wiem. - Rzucił w końcu. - Dobrze, że na ciebie trafiła, przydadzą jej się tacy przyjaciele jak ty… Zajmij się nią co? Tak jak powiedziałaś, to dobra dziewczyna i wiem, jakie ma lęki, ale daj spokój, spójrz na nią. Jej się nie da nie kochać, w końcu będzie szczęśliwa i pozna kogoś dla siebie odpowiedniego. - Znowu westchnął, dodając gazu, słychać było jak jego samochód rozpędza się do większych prędkości, potrzebował tego.
- Wciśnij jej rano sok z ogórków … obydwoje wiemy jak to działa. Tak w ogóle, ładna wiązanka Zosiu.- Nie mógł się powstrzymać. Mogła usłyszeć w tonie jego głosu, że się uśmiecha, mówiąc w jej ojczystym języku. Odkąd zorientował się, że jego matka żyje, ćwiczył znowu Polski, by lepiej komunikować się ze swoją rodziną stamtąd. Poza tym… to też jego pochodzenie.
- Przytul ją, będzie jej się lepiej spało, bardzo to lubi. Ciao, trzymajcie się. - Zrobiło mu się jakoś tak… lepiej, gdy usłyszał jak koleżanka mówi o Gabi. Dlatego był dla niej miły. Poczekał aż odpowie i rozłączył się.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ