instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
002.
just chilling
{outfit}
Dzięki temu, że Lorne Bay i Melborune były tak różne podjęcie decyzji o tym, gdzie chce zamieszkać na stałe było bardzo proste. Co prawda zbudowała sobie tam całkiem niezłe życie, ale nigdy nie chciała być tam na stałe. Jej dom był w zupełnie innym miejscu, a w domu rodzina, którą sobie wybrała. Możliwość spędzania czasu z Freddiem i Salmą było największym plusem powrotu i zamierzała z tego korzystać w pełni. Pewnie była trochę jak wrzód na tyłku, którego mieli dość, bo ciągle do nich wypisywała albo chciała się zobaczyć, ale z dumą będzie nosiła ten tytuł, jeśli taki otrzyma. Zdecydowanie wolała to niż widzieć ich kilka razy do roku albo na ekranie telefonu. Chociaż pewnie galerię swoich zdjęć mieli dość pokaźną, bo Rey należała do osób, które wiele dokumentują, szczególnie jak może przy tym zaprezentować swoje popisowe, niezbyt korzystne miny do zdjęć.
Freddie miał dzisiaj do niej wpaść na jakiś film i to co potencjalnie przyjdzie im do głowy, bo nie ma co się ograniczać. Rey była totalnie otwarta na jego pomysły, nawet te bardziej szalone - Heej - przytuliła go na przywitanie zapraszając od razu po tym do środka - Mam dużo żarcia, ale nic nie jest zdrowe - poinformowała go, bo ich dzisiejsza wyżerka składała się z chipsów i słodyczy, więc mało sycące, ale to nic. Takie dni też są potrzebne - Co pijesz? - zapytała kierując się w stronę kuchni, żeby mu od razu podać to co sobie zażyczy, nie żeby jakiś ogromny wybór u niej był - Mam piwo, wodę i bardzo dobrą podróbkę coli - wymieniła na co może u niej liczyć, a potem się wzięła za szykowanie im tych przekąsek czyli przesypywanie wszystkiego do miseczek.
- Możemy zrobić jakieś losowanie, bo nie mam pojęcia co chce oglądać - powiedziała zajmując miejsce obok niego na kanapie, jak już przyniosła ostatnie przekąski. Oczywiście miskę z żelkami wzięła sobie w ręce, żeby nie musieć co chwilę po nie sięgać. Bez sensu taka robota - Chyba że ty masz na coś ochotę - spojrzała na niego pytająco, bo miał tu wolną rękę. Była gotowa się dostosować, nawet jak zamierzał wybrać coś po czym będzie się bała sama tu spać. Albo Camp Rock. To też by dzisiaj przeszło.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
001.

Freddie Hemmings był tak słowny, jak tylko umiał (o ile mu się chciało).
Dał słowo, że się pojawi w domy Rey i zamierzał go dotrzymać — nawet jeśli wstał gdzieś w okolicach południa i to jedynie dlatego, że Hotdog domagał się spaceru. Późniejsze ogarnięcie siebie i psa zajęło mu trochę czasu — prawdopodobnie dlatego, że nagradzał się leżeniem na kanapie za każdym razem, gdy zrobił coś, co klasyfikowało się w jego głowie jako osiągnięcie. Sumując te wszystkie czynniki — przypadkowe mniej lub bardziej, spóźnił się jedynie odrobinę. Wiedział na szczęście doskonale, że nie było to ani szokujące, ani jakkolwiek niemile widziane.
Dotarł jednak na miejsce, wyglądając tak wspaniale, że gdyby nie mieli planów dość konkretnych, to podjąłby próbę namówienia przyjaciółki na to, by tę jego przystojną gębę i wspaniałą stylówkę jakoś szerzej wykorzystać, umożliwiając mu poznanie miłej niewiasty. O ile jeszcze takie po tym Lorne Bay nieszczęsnym chodziły. Po przywitaniu się i przyjęciu na klatę całego tego słowotoku, który usta przyjaciółki opuścił, wydął lekko usta, analizując sobie w głowie przedstawione opcje.
— Piwo — zadecydował wreszcie, przechodząc śmiało w głąb mieszkania. Ze sobą miał jedynie pudełko ciastek, po które wstąpił do jednej z cukierni, bo nie chciał przychodzić bez odpowiedniego biletu. Już i tak miał życiowe szczęście, że na jego drodze stanął ktoś, kto potrafił im oglądanie filmów zorganizować na najwyższym poziomie. Prawdopodobnie dlatego najczęściej spotykali się u niej, nie u niego — i może też z powodu tego, że jego pokój często przypominał typowo męską norę.
— Zależy, z czego chcesz losować — zauważył. Był otwarty na propozycje, na które nawet nie zamierzał kręcić nosem. W wielu aspektach swojego życia — a był to jeden z nich — Freddie nie miał względem siebie zbyt wiele szacunku, dlatego śmiało upokarzał się, oglądając produkcje, za które później wstydzili się grający w nich aktorzy. — I czy mogę coś dorzucić — dodał, bo to tez było dośc istotne przecież!

instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Freddie Hemmings miał szczęście, że Rey Morales go kochała jak rodzinę. Była mu w stanie wybaczyć dzięki temu wiele. Mógłby ją wystawić albo się spóźnić, mógłby też odwołać w ostatniej chwili, ona by sobie pogderała, ale ostatecznie nic by to nie zmieniło w ich relacji. Jak na prawdziwą miłość przystało, nie kochałaby go jakby był inny. Natomiast cieszyła sie mocno, że do zmiany ani odwołania planów nie doszło, bo bardzo mocno chciała go zobaczyć.
Na jego słowa chwyciła odpowiednią butelkę z lodówki, nawet mu otworzyła, ale nie ręką jak prawdziwy kozak tylko przy użyciu otwieracza. Aż taka fajna nie była. Znaczy i bez tego była wystarczająco na szczęście. Wymiankę zrobiła zabierając od niego ciastka, żeby je na talerzu ułożyć. Chyba pierwszy raz w życiu miała pieniądze, żeby sobie kupić fajne talerze i to więcej niż jeden, bo były i takie czasy kiedy miała jeden, który myła ciągle. Także doceniała mocno, że minęły i korzystała na maksa. A co do jego nory to Rey to zupełnie nie przeszkadzało. Mógł mieć męską norę, zwykłą norę, dla niej bez różnicy. Ona po prostu lubiła ludzi w swojej cztery kąty zapraszać, bo je miała i nie wyglądały jak biedna nora - Jak życie? - zapytała, bo to ważne było i chciała wiedzieć czy coś się u niego ciekawe wydarzyło. Nieciekawych historii też posłucha, ale znając Freddiego to będą to historie z górnej półki.
- Nie wiem jeszcze - rzuciła przeglądając jakieś propozycje, które jej jedna z platform internetowych do oglądania filmów polecała - Więc totalnie możesz - była bardzo za, bo ona była niezdecydowana mocno ostatnio. Spotkanie z Flynnem jej trochę w głowie i w sercu namieszało, chociaż się do niego przez ostatnie dwa miesiące nastawiała. Jak coś to nie zmieniło to totalnie nic, na pewno nie pomogło. Miłość jest bez sensu, Freddie się z nią na pewno zgodzi - Może Krzyk? - zapytała - Chyba mam ochotę na jakieś słabe horrory - stwierdziła. Czy to nadchodzące Haloween tak na nią działało czy spotkanie byłego? Myślę, że możemy się nigdy nie dowiedzieć.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Freddie doskonale wiedział, jak bardzo pasowało do jego imienia określenie, że miał w tym życiu więcej szczęścia, niż ewentualnego rozumu. Gdyby wszechświat zechciał karać go proporcjonalnie do tego, jak sobie na to samodzielnie pracował — to musiałby się uczyć życia trochę brutalniejszego i mniej kolorowego, niż to szare i przygnębiające, które snuł, gdy pewna blondynka podbijała świat za jego napiwki. Poświęcał temu wspomnieniu możliwie jak najmniej energii, ale nadal pamiętał palący wstyd i oburzenie, z powodu tego, że jak dziecko dał się podejść.
— To bardzo filozoficzne pytanie — wtrącił, poważnym tonem, nadając temu większej patetyczności. Pozwolił sobie wypuścić po tych słowach powietrze z ust, przypominając po trochu kogoś, kto, pojedynkując się z myślami, układa właśnie w głowie ładne zdania, mające przekazać niezbyt miłe słowa. Nawet bezczelną przerwę pozwolił sobie przeciągnąć do kilkunastu długich sekund, zanim wzruszył ramionami, mówiąc: — Kurewsko się ostatnio nudzę.
Nie kłamał i nie marudził jakoś przesadnie. Potrzebował trochę rozrywki w życiu, której nie chciał wprowadzać samodzielnie — zamierzał odpowiednio zachęcić Rey, by podłapała jego marudny ton, pozwalając sobie na uzmysłowienie tego, że zadziwiająco trafne słowa wypadły z jego ust i że ona sama też się nudziła. Nie w tej konkretnej chwili — Freddie myślał długofalowo, o kolejnym tygodniu, miesiącu, a może nawet i dalej. Koniec roku zbliżał się wielkimi krokami, rozbudzając w nim najwidoczniej potrzebę autorefleksji.
— Totalnie Krzykmówiąc to, nie musiał nawet kiwać głową, bo już wystarczająco podekscytowany ton zdradzał jego nastawienie. Napił się trochę piwa w międzyczasie, przypominając sobie nagle o jednej, niezwykle ważnej sprawie. — W ostatniej części gra typek, który podobno jest do mnie podobny. Dziewczyna z Tindera tak mówiła — jego dumny uśmiech jasno wskazywał, że to sprawdził, by zweryfikować, czy przypadkiem świata Hollywood faktycznie nie podrywa jego zaginiony bliźniak. Nie umiałby nawet wtedy zliczyć, jak wiele ścieżek potencjalnego podrywu, by mu to otworzyło.

instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Wniosek jest z tego taki, z którym Rey by się zgodziła w stu procentach, nie ma co się co w związku pakować, bo potem człowiek kończy tylko z byłymi, których imienia nie można wypowiadać. Człowiek sie do jakichś ksywek ogranicza, żeby się chociaż uśmiechnąć trochę jak o nich mówi, bo same wspomnienia to taki średni powód do uśmiechania się. Reyah na pewno wymyśliła jakąś super krzywdzącą ksywę dla byłej Hemmingsa.
Przyglądała mu się chwilę uważnie powagę przy tym zachowując, ale Freddiego w wersji poważnej trochę ciężko było wziąć na poważnie. Szczególnie jak tak wzdychał, więc Rey się nie mogła powstrzymać i rozbawienie się na jej twarz wkradło. Szczególnie, że o filizofowanie go nie posądzała też, bez przesady. Chłopak był świetny w wielu rzeczach, ale to nie była jedna z nich na pewno. I sie nie pomyliła, bo dokładnie czegoś takiego się po nim spodziewała - Polecam się chować przed byłym - stwierdziła na podstawie swoich doświadczeń. Ona nadal uciekała przed Flynnem jak go tylko zobaczyła mocno starając się, żeby on jej przy tym nie zobaczył i na brak rozrywki nie mogła narzekać - Nutka niepewności zawsze jest jak wychodzisz z domu - dodała. Czy głupio robiła i powinna przestać? Na pewno. Dziennie też, ale totalnie nie była gotowa na tą konfrontację. Freddie na pewno dobrze wiedział dlaczego i na pewno był po jej stronie. Nie miał wyjścia za bardzo.
Także ona na nudę nie mogła narzekać niestety, przynajmniej w tym aspekcie życia. Inne były zupełnie odmienne, bo było totalnie stabilnie i bez żadnych atrakcji, więc w sumie nudno. Jak na nią to w już w ogóle. Nie przywykła do takiego życia za bardzo. Zawsze był jakiś dreszczyk emocji, czy to w kwestii tego czy będzie miała za co za prąd zapłacić czy tego jak mocno wpierdol dostanie. Więc zawsze była chętna na jakieś szaleństwo.
- Więc oglądamy tą ostatnią - zarządziła Rey szukając odpowiedniego tytułu - Ciekawe czy serio czy chciała Cię tylko zbajerować - powiedziała z lekko szyderczym uśmiechem, bo ona obstawiała to drugie. Nie żeby Freddie był jakiś szkaradny i ktoś do niego podobny nie mógł grać w filmach. On sam by mógł tylko brzmiało to jak kiepski podryw tak bardzo, że Rey aż ciężko się było nie śmiać - Chodzisz na randki z tymi laskami czy tylko piszecie? - zapytała. Jak coś to nie pytała dla siebie, dla koleżanki oczywiście.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Najpierw uniósł brwi zaskoczony, by po krótkiej chwili zmarszczyć nos, bo zupełnie nie rozumiał tego, co mu mówiła. Dał sobie nawet chwilę na odkopanie we wspomnieniach momentu, w którym mógł skupić się na samym sobie na tyle, by nie zarejestrować pasującego wyjaśnienia. Długo więc dumał, długo się zastanawiał, by ostatecznie wypuścić głośno powietrze i pozwolić sobie na lekkie wzruszenie ramion.
— Nie rozumiem — przyznał uczciwie. Nagle obudziło się w nim przerażenie, że możne nie były to słowa zupełnie wyrwane z kontekstu, ale próba przygotowania go na smutną rzeczywistość — taką, z byłą kręcącą się po miasteczku, której Freddie miał nigdy więcej nie widzieć, gdy sprzedała go na rzecz wspólnych napiwków. Miał jednak trochę wiary w nią, która pozwoliła mu zakładać, że gdyby to o nią chodziło, to nie mówiłaby tego tak swobodnie. I wstrzymałaby się z rewelacjami do przynajmniej piątego piwa, które mogłoby zmiękczyć cios. — Mam nadzieję, że chodzi o twoich byłych — przyznał może i odrobinę brutalnie, ale w pełni szczerze. Był na tyle wspaniałomyślny, by poklepać ją po ramieniu — teraz i w każdym innym momencie, w którym by tego wymagała, ale nie chciałby złej karmy, paskudnej byłej i nerwów związanych z takim obrotem spraw, ściągać na swoje ramiona.
Aż zadrżał z przerażenia na myśl o tych wszystkich, zepsutych podrywach, które Chloe mogłaby zamordować samym pojawieniem się w barze, w którym brzdąkał. Był za dobry na to, by jego życie kończyło się w taki sposób.
— Zaraz ocenimy. Chociaż na pewno jestem ze dwa punkty wyżej — mruknął prawie ostrzegawczo, przypominając Reyi, że musi coś podobnego przemycić w czasie seansu. Musiała przypomnieć, że nawet jeśli przypominał rzekomego aktora, to i tak go przebijał. Wyglądasz lepiej w żonobijkach, Freddie lub nie ma takiej gadki chociaż, żeby przypadkiem jego pielęgnowana pewność siebie nie została zaburzona boleśnie.
— Oczywiście, że chodzę — dodał, oburzonym prawie tonem. Miałby tylko pisać? Gdzie w tym niby zabawa. — Gdyby chodziło tylko o rozmowę, to wybrałbym ciebie. Jesteś zabawniejsza, niż one — dorzucił, najwyraźniej dając jej do zrozumienia, że to wieczór na przemycanie komplementów. A Freddie nadal na swój czeka!


instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Reyah pewnie nie miała okazji się z nim podzielić babskimi sprawami po powrocie, jak jej relacje z Flynnem aka miłością jej życia aka typem który złamał jej serce i przez którego wyjechała z Lorne Bay. Pewnie poniekąd, dlatego że od Freddiego mogła liczyć na totalną szczerość, a podświadomie wiedziała, że trochę głupio robi uciekając przed swoim byłym. Bezpiecznie, ale głupio. A nie była totalnie gotowa do tej pory, żeby to usłyszeć.
- O Flynnie - sprecyzowała, bo przecież nie chciała w nim żadnej paniki budzić. Ona żadnej jego byłej nie spotkała, a jakby spotkała tą jedną to Freddie by się na pewno dowiedział, że pani od plastyki pobiła jakąś dziewczynę, bo tak by się to spotkanie właśnie skończyło. Także był bezpieczny, mógł spać spokojnie w nocy i te sprawy. A jeśli by wiedziała, że jego była jest to na pewno by nie zaserwowała mu piwa tylko jakiś tani, mocny alkohol prosto z butelki - Wpadłam na niego już kilka razy, ale uciekałam zanim mnie zobaczył - wyjaśniła - Oczekuje wsparcia, nie oceniania że jestem głupia i tak mnie to czeka, a im bardziej to odwlekam tym będzie gorzej - uprzedziła jakiegokolwiek jego słowa, żeby on może jakoś łagodniej dobierał swoje. Chociaż trochę.
- Na pewno - pokiwała głową - Ale będę szczera w swojej ocenie, przyjaźń to nie taryfa ulgowa - uprzedziła go. Nie kłamała wcale, chociaż brała pod uwagę jaki jest Freddie a mianowicie łasy na komplementy. O jego samoocenę się wcale nie bała, jej nic nie zagrażało na pewno.
- Uciekasz przez okno jak się trafiają jakieś wariatki? - zapytała. Ludzie często tak na filmach robili, chociaż słyszała też sporo historii o innych, odważnych ucieczkach od znajomych albo w internecie, więc musiała zapytać czy on też ma taką na koncie - Miałeś w ogóle jakąś beznadziejną randkę? - zapytała ciekawa - Ooo to słodkie, dzięki Freddie - uśmiechnęła się, bo było to miłe naprawdę. Chociaż jakby wolał jakieś laski z aplikacji randkowej od niej to musieliby sobie tą znajomość mocno przegadać. Nie zamierza mu teraz odpowiadać komplementem, jakiś się nawinie na pewno, bo jak powszechnie wiadomo to wymuszone komplementy nie są prawdziwe wcale. Lepiej poczekać na taki od serca - Serio jesteś przystojniejsza wersją - stwierdziła, kiedy na ekranie pojawił się Freddie wersja aktorska - Ma coś takiego dziwnego w twarzy - powiedziała przechylając głowę jak się patrzyła w telewizor, bo wiadomo że wtedy lepiej widać.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Wysoko uniesione brwi i poważna mina wskazywały, że Freddie zdołał przypomnieć sobie, kim rzekomy Flynn w ogóle był. Nic dziwnego — swego czasu na pewno to imię nieszczególnie często schodziło z ust dziewczyny. I chociaż podejrzewać można inaczej, to faktycznie zdawał się słuchać wszystkiego tego, co mu o nim przemycała. I możliwe, że zachowywał to w pamięci na jedynie kilka krótkich chwil, ale nawet jeśli — to i tak odpowiednio wcześniej udzielał bardzo życiowych (zdaniem Freddiego, innych ludzi niekoniecznie) rad.
Dlatego nic dziwnego, że skrzywił się wymownie, gdy kontynuowała, Zamiast wciskać się pomiędzy jej słowa ze swoimi mądrościami, pozwolił jej wypowiedzieć ostatnie słowa wyjaśnienia, popijając alkohol, zanim westchnął ciężko. — Tak bym tego nie ujął — zaoponował, nie pozwalając wepchnąć sobie w usta takich słów. Nieco inne krążyły mu w tej chwili po głowie przecież. — Powiedziałbym raczej, że powinnaś po prostu dać mu na siebie wpaść, żebyś miała szansę zaprezentować się jakoś super na własnych zasadach. Zanim życie cię weźmie z zaskoczenia, a on nakryje cię na żałosnej ucieczce. Wtedy będziesz zażenowana i nic z tego nie wyjdzie. Ale od tej pory, zanim wyjdziesz z domu, po prostu nakładaj koszulki, w których widać cycki. W razie czego wytrąci mu to słowa z gęby, czy coś — zakończył prawie poetycko. Gdyby ktoś zapytał, jak ocenia rady dawane przyjaciołom, przyznałby, że jest w tym niesamowicie dobry. Mówił przecież tylko to, co pozostawało zgodne z prawdą i — w razie potrzeby — odpowiednio pomocne.
— Nie. Pytam o ich znak zodiaku i wyjaśniam, że moje gwiazdy mówiły mi dziś, by ich jednak unikać. Albo biorą mnie za szalonego i same odpuszczają, albo trafiam na te, które kiwają głową i przyznają, że nie warto z nimi igrać — wyjaśnił. Był to sposób, który ratował mu tyłek od kilku tygodni. Wpadł na niego przypadkiem i napawał go tak niesłabnącą dumą, że na kilka chwil na poważnie zawahał się, czy nie powinien przypadkiem spisać swoich porad randkowania w formie poradnika, z którego mogliby korzystać inni ludzie — przede wszystkim ci, którzy nie mieli szczęścia, by urodzić się Freddiem, ani nawet z nim zaprzyjaźnić. — Tak. Ze trzy. Jedna zaczęła płakać na widok mojego drinka, bo takie pił jej były. Druga chciała iść koniecznie do herbaciarni i wyrwała mi filiżankę, zanim skończyłem pić z zamiarem wróżenia. Była też dziewczyna z dzieckiem, ale nie w domu. Na randce — wyjaśnił. Były to niekoniecznie miłe przeżycia. Nie zniechęciły go w żaden sposób, ale pozwoliły wykształcić mechanizm lepszego przesiewu wariatek.
— Wspaniale, tak czułem — przyznał na widok aktora, który — jego skromnym zdaniem — nie był do niego w żaden sposób podobny. Nie mógł jednak pochwalić się przesadnym obiektywizmem.

instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Spojrzała na niego zainteresowana co ma w tym temacie do powiedzenia, skoro z jej słowami się nie zgadzał do końca. Reyah osobiście się zmierzy z każdym kto powie, że Freddie daje beznadziejne rady. Serio. Może nie było to bardzo ambitne, dojrzałe ani przejmujące rozwiązanie, ale czasem dokładnie takie były potrzebne. Takie, które zabiorą całej sytuacji powagi i dramatyzmu, odejmą też trochę stresu i to dokładnie poczuła słysząc jego propozycje. Uśmiechnęła się w trakcie, a jej uśmiech się powiększył jak usłyszała, że ma cyckami świecić. Akurat jak wpadła na Flynna to świeciła dupą, ale tez okej. Nie można w jej przypadku narzekać ani na to, ani na to - Bo mam dobre cycki? - zapytała. Nie było to podchwytliwe pytanie, bardziej żart na który wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Miała lustro, więc nie było potrzeby - Nie jest to najgorsza opcja - powiedziała. Była, ale to nic. Wszystko co sprawiało, że nie musiała pierwszego kroku wykonywać było dla niej świetną opcją aktualnie. Mogła wszystko w czasie odwlekać, więc jej pasowało - Ale im później tym lepiej i tak - rzuciła jeszcze wbijając wzrok z telewizor, żeby trochę nadrobić co sie tam działo.
Rey na początku myślała, że sobie z niej żartuje. Tak abstrakcyjnie to dla nie brzmiało. Mówimy o osobie, która nie wierzy w znaki, przeznaczenie, więc z automatu w zodiakarstwo też nie. Jak dotarło do niej, że to tak serio to po prostu wybuchła śmiechem - Jestem trochę pod wrażeniem, że to działa, ale totalnie mnie nie zachęca - przyznała, jak sie uspokoiła na tyle, że mówić mogła. Oczywiście pytała dla siebie, nie dla koleżanki, bo parę razy jej przez myśl przeszło, że może powinna na jakąś randkę iść. Długo była sama. Zdarzały jej się jakieś przelotne relacje, ale problem był z nimi taki, że żaden z tych gości nie był Flynnem, więc ciężko o coś na dłuższą metę. Smutne to bardzo. Natomiast jeśli metoda na zodiakarę działała i Freddie miał ich jeszcze więcej to totalnie powinien ten poradnik przemyśleć. Wielu ludziom się przyda. Rey mogła się śmiać teraz, ale jakby była w podbramkowej sytuacji to każdej metody by użyła, taka prawda. Z każdą dziewczyną jej mina sie zmieniała, najpierw byłą rozbawiona, potem zniesmaczona, a na koniec po prostu w szoku. Aż sie podniosła do pozycji bardziej siedzącej, nie takiej półleżącej w jakiej sie znajdowała - Żartujesz? - zapytała, chociaż wiedziała że nie żartował - Ile miało lat? Chciała Cię od razu przetestować do roli ojca? - przy drugim pytaniu już się trochę uśmiechała, bo to brzmiało jak kabaret raczej. Nie prawdziwa sytuacja.
- Powinieneś to napisać w opisie na tinderze - zaproponowała. Zachęcająco brzmiało, każdy wolał przecież lepszą wersję, nie jakiegoś podrabianego aktora z dziwną twarzą. Oczywiste.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Sam Freddie uważał, że wspaniale spisywał się w roli wsparcia życiowego. Mógł nie najlepiej ogarniać swoją codzienność, ale gdy w grę wchodziło sypanie (jak z rękawa) poradami dla przyjaciół, wtedy stawał na wysokości zadania.
— Tak, nie można powiedzieć, że nie — przyznał, wzruszając lekko ramionami, bo chociaż nie patrzył na nią inaczej, niż jak na przyjaciółkę, to jednak dostrzegał oczywiste rzeczy. Jej kolejne słowa sprawiły jednak, że Freddie dość ciężko westchnął, rozczarowany, że jego wspaniały wywód najwidoczniej poszedł na nic. — Dobrze, jeśli tak chcesz. Poczekam w takim razie na ten dzień, gdy wpadniesz na niego, zrobisz jakąś głupotę i przyjdziesz do mnie wyżalić się zażenowana na drinka. Zaoferuję ci jakiś alkohol, ale zapewniam, że przynajmniej trzy razy wspomnę a nie mówiłemdodał z powagą. Spisze się oczywiście na medal w roli przyjaciela, ale nie odpuści sobie złośliwości, na które sama zdecydowała się w tej chwili nierozsądnie zapracować.
— A wzięłabyś mnie za idiotę? No właśnie — zauważył dumny z siebie, bo przecież sposób, który opracował był co najmniej genialny. Nie było wątpliwości, że Ray, gdyby znalazła się na randce z kimś taki, sama poszukałaby sposobu na to, by w popłochu uciec. Freddie nie zamierzał się przecież wiązać, wolał randki, niezobowiązujące relacje i chwilowe fascynacje, więc musiał znaleźć sposób, dzięki któremu będzie mógł uciec wygodnie w momencie, w którym sytuacja wymknie się nieznacznie spod kontroli.
— Nie znam się na dzieciach — przypomniał jej. Utrudniało to realną ocenę. — Wydaje mi się, że dopiero co wypełzł — dodał chwilę później, gdy sobie tę traumatyczną historię już odpowiednio w głowie przypomniał. Sprawiła ona, że w najbliższej przyszłości zamierzał wykazać się odrobinę większą rozsądnością, podczas doboru potencjalnych randek. — Przemyślę to — dał jej słowo, bo może faktycznie powinien? Skoro kobiety same to zauważały, to powinien to chyba odpowiednio wykorzystać. Niedługo później Freddie zwinął się do domu, zostawiając Rey samą.
<3
ODPOWIEDZ