chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
11.
Mira and August
and now it's clear that everything you see ain't always what it seems
Normalna codzienność dawno przestała być dla niej znanym pojęciem – miała wrażenie, że spokój, który dotychczas jej towarzyszył, był obecny w jej życiu bardzo dawno temu – jakby nie minęło zaledwie kilka miesięcy, ale przynajmniej kilka lat. Tak wiele się wydarzyło, że pogodzenie się z faktami – jakże brutalnymi z jej punktu widzenia, było naprawdę trudne. Miała poczucie, że traciła kontrolę nad własnym życiem, a wszystko co działo się przez ostatni rok, działo się bez jakiegokolwiek udziału z jej strony – było po prostu kłamstwem, w którym tkwiła. I chociaż była wdzięczna za wiedzę, niezależnie od tego jak brutalną, to mimo wszystko przepracowanie tego musiało być długotrwałym procesem. Musiała jednak przyznać, że ostatnia rozmowa z byłym mężem nieco ją uspokoiła – nie tylko dlatego, że symbolicznie zakończyła wojnę między nimi i właściwie na dobre chyba zamknęła ten rozdział ich znajomości – jeżeli z założenia mieli się więcej nie spotkać, a na pewno nie celowo – ale również dlatego, że uwierzyła w jego zapewnienia, jakoby nic jej nie groziło. Przestała być celem, ale również przestała być elementem tej nieczystej gry – musiała ruszyć dalej i to właśnie planowała zrobić. Nawet, jeżeli nie tak łatwo było porzucić własną paranoję i strach, wiążący się z tym, iż niejednokrotnie oglądała się przez ramię i pozostawała po prostu czujna.
Teraz przestała być czujna i być może na to właśnie czekał przeciwnik, którego się nie spodziewała. Wydawało jej się, że powoli stawała na nogi, pozostawiając przykre doświadczenia za sobą, nie tylko skupiając się w całości na pracy, ale również poniekąd wreszcie na sobie samej. Pozornie łudziła się, że nowa rzeczywistość ma prawo bytu, że będzie w stanie zamknąć tamten rozdział na dobre. Dlatego, czując się nieco bardziej pewnie, wróciła dziś do domu taksówką, z uwagi na to, że zepsuł jej się samochód. Zapłaciła za podróż, wysiadła i ruszyła chodnikiem w kierunku budynku, po drodze szukając już w torebce kluczy do mieszkania – tym razem wcale nie zwracała uwagi na otoczenie: na to, że wokół było ciemno, a jedynie kilka latarni oświetlało okolice, że w pobliżu nie kręcili się żadni ludzie – bo było późno, a ona chciała jedynie położyć się i odpocząć po pracy. Jak najszybciej. Nie zwróciła więc też uwagi na to, że tuż za nią zatrzymał się jakiś samochód – bo nie oglądała się już nieustannie przez ramie. Jak dobrze było, przez chwile, tak szybko się to skończyło, w momencie, w którym ktoś nagle szarpnął ją za ramię, próbując zaciągnąć do pobliskiego samochodu. Z przerażeniem zareagowała w ostatniej chwili, krzyknęła głośno, chociaż nikt nie mógłby zareagować – bo przecież nikogo tu nie było i gdy już nieznany jej mężczyzna pociągnął ją za sobą, próbując złapać tak, by ją uciszyć i zasłonić jej usta, uderzyła go w czułe miejsce poniżej pasa. To pomogło jej o tyle, że ją puścił, zdążył jedynie zamachnąć się i uderzyć ją w twarz, co lekko ją ogłuszyło i piekielnie zabolało – ale gdy usłyszała otwierane drzwi, co zwiastowało tyle, iż nie był sama, czym prędzej pobiegła przed siebie. Normalnym impulsem byłoby pobiegnięcie do własnego mieszkania, ale z jakiegoś powodu pomyślała w pierwszej kolejności o tym, że to byłoby zbyt proste – zbyt oczywiste, przecież tam również ktoś mógł na nią czekać, dlatego nogi same pokierowały ją do pobliskiego budynku. Przez głowę przebiegały jej miliony myśli, ale adrenalina nie pozwalała jej się zatrzymać i zawahać – oczywiście nie wiedziała czy właściciel będzie w domu, nie miała przecież żadnego planu na wypadek jego nieobecności – po prostu biegła, doskonale słysząc za sobą kroki goniącego ją mężczyzny. Niemal wpadła na drzwi wejściowe do apartamentowca i nie zważając na nic, wybiegła schodami na górę, mając wrażenie, że napastnik nadal biegł za nią – a może to już tylko jej wyobraźnia – albo zastraszająco szybko bijące teraz serce. Nie odważyła się jednak tego sprawdzić, podbiegła czym prędzej pod właściwie drzwi i chaotycznie zaczęła uderzać w nie dłonią, w międzyczasie także naciskając dzwonek.
- August! – zawołała niemal błagalnie, mając nadzieję, że mężczyzna znajdował się w mieszkaniu – August, błagam otwórz! Gus! – powtórzyła niemal płaczliwie i uderzała jeszcze kilkakrotnie w twarde drewno, niemal nie czując z tego powodu żadnego bólu w dłoni, jedynie nerwowo spoglądając na korytarz, bo wyobraźnia podpowiadała jej, że nieznany mężczyzna zaraz się tutaj pojawi. Oddychała tak szybko, że z trudem łapała oddech – chociaż nie tyle ze zmęczenia, co raczej z przerażenia, mając szczerą ochotę się rozpłakać, ale buzująca w jej ciele adrenalina po prostu jej na to nie pozwalała. I to wszystko wróciło do niej teraz ze zdwojoną siłą, uderzając w nią tak mocno, że niemal brakowało jej tchu. Wydawało jej się, że ten rozdział został już na dobre zamknięty, a to najwyraźniej był dopiero początek…
death by overthinking
Mirka
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
009.

Przeciągnął się leniwie, wygodniej układając policzek na poduszce. Nie lubił tej pozycji; leżąc na brzuchu, nigdy nie czuł pełnej wygody, jakby jego ciało nie potrafiło przystosować się do oddychania, gdy żebra nie miały możliwości swobodnego rozciągania się wraz z powiększającą się objętością gazu w płucach. Z tego powodu nie przepadał za masażami. Jednakże jego ciało czasami ich potrzebowało. Im częściej się to zdarzało, tym wyraźniej zauważał, że staje się coraz starszym człowiekiem. Jego mięśnie nie regenerowały się tak sprawnie, jak przed pięcioma laty, a towarzyszący mu każdego dnia s t r e s nie pomagał, wręcz przeciwnie, pogarszał sytuację. I choć lubił – może to zbyt ł a g o d n e określenie – dotyk kobiecych dłoni, nie potrafił skupić się na odczuwaniu przyjemności, gdy każdy silniejszy nacisk na mięśnie sprawiał mu dyskomfort.
Syknął. Odwrócił się gwałtownie, omal nie zrzucając kobiety z łóżka, gdy ta nacisnęła zbyt mocno, próbując rozbić uparty mięsień barku. — Na dzisiaj koniec. Mam dość — oznajmił, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, co przywołało mu na usta kolejny grymas bólu.
Gdyby wiedział, czym skończy się udział w r u t y n o w e j akcji, wysłałby podrzędnego agenta, zamiast wystawiać własne ciało na tak intensywny wysiłek. Tak, marudził. Kręcił nosem, bo wściekał się, że jako zespół ponieśli porażkę. Błędnie wykonane rozpoznanie doprowadziło do niewłaściwie podjętych decyzji, a to do wypuszczenia z rąk osób, które c h o l e r n i e chciałby poddać w n i k l i w y m przesłuchaniom. Nieważne. Potrzebował papierosa i alkoholu.
Rozejrzał się za marynarką. Nie ubrał się, pozostawał wyłącznie w krótkich, czarnych spodniach i nie zwracając uwagi na pakującą swoje rzeczy masażystkę, skierował się do salonu. Zdjął marynarkę z krzesła i wsunął dłoń do wewnętrznej kieszeni, gdzie znalazł paczkę papierosów. Wyciągnął jednego i ruszył w stronę tarasu – nie zdążył jednak rozsunąć szklanych drzwi, gdy po apartamencie rozszedł się huk.
Z utęsknieniem i prawdziwym żalem spojrzał na niezapalonego papierosa. Dopiero gdy zbliżył się do drzwi wejściowych, usłyszał głos byłej żony.
Przekręcił zamek i uchylił drzwi. Momentalnie poczuł ciepło napływające z korytarza; w jego mieszkaniu nieustannie działała klimatyzacja, przez co temperatura była odczuwalnie niższa. — Nie sądz… — urwał. Początkowo nie zauważył roztrzęsienia malującego się na kobiecej twarzy, ale przyjrzał się jej dokładniej, gdy natychmiast wsunęła się do środka. — Co jest, do cholery? — spytał, układając dłoń na drzwiach. Uważnym spojrzeniem badał całą jej sylwetkę. Lecz hałas nie zwrócił tylko jego uwagi.
M a s a ż y s t k a wychyliła się zza drzwi sypialni, którą niegdyś dzielił z Mierllą.
— Słyszałam hałas. Wszystko w porządku? — spytała.
August zasznurował usta. Dwie osoby to dużo. Trzy stanowiły tłok. Najchętniej wyprosiłby obie, ale w tym momencie nie miał bladego pojęcia, co się działo, przez co stał jak k o ł e k, czekając na wyjaśnienia.
australia
Karo
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Potrafiła przewidzieć wiele – nawet w tak stresującej sytuacji, jaką była ucieczka przed napastnikiem, chociaż wówczas miała naprawdę niewiele czasu na przemyślenia; a nawet na zwykłe podjęcie racjonalnej decyzji. Nogi niemal same pokierowały ją wprost do mieszkania byłego męża, które z jakiegoś powodu wydało jej się jedynym miejscem, w którym mogłaby się schronić w obecnej sytuacji – w sytuacji, którą on znał i poniekąd rozumiał. Jednak adrenalina, przerażenie i zmęczenie nie pozwoliły jej uzmysłowić sobie, że nie tylko mogło go w tym mieszkaniu teraz nie być, ale co gorsza – że mógł nie być w nim sam. Chciała jedynie przetrwać – uciec – i skryć się przed tymi ludźmi, którzy najwyraźniej nie mieli wobec niej dobrych zamiarów, a którzy również nie spodziewali się, że z pozoru niepozorna kobieta, może im najzwyczajniej w świecie uciec. I to było jej przewagą. To przerażenie jednak rosło z każdą chwilą coraz bardziej, gdy być może nieco nazbyt natarczywie dobijała się do drzwi, panicznie obawiając się tego, że oni zaraz pojawią się na korytarzu. Niemal odliczała sekundy w swojej głowie, błagając w duchu tylko o to, by August otworzył – te drzwi, w które uderzyła ostatni raz, gdy nagle jej prośby zostały wysłuchane, a po drugiej stronie dostrzegła męską sylwetkę. Nie zarejestrowała w pierwszej chwili nic, poza tym, że otworzył je na tyle, że dosłownie w sekundzie wślizgnęła się do środka, pomiędzy męskim ciałem, a futryną – jakby to miało ją ochronić przed całym złem. Oddychała tak szybko, że z trudem panowała nad oddechem i przeczesała nerwowo palcami rozwiane włosy – poza tym, że piekielnie się zmęczyła, było jej to strasznie gorąco, również z powodu panującej na zewnątrz temperatury. Nie pomagało też najpewniej podwyższone tętno, bo serce galopowało jej jak oszalałe. Nie była nawet w stanie wykrztusić z siebie słowa – dopiero po krótkiej chwili, gdy do jej podświadomości dotarł znajomy głos, uniosła głowę i spojrzała na mężczyznę, nie będąc w stanie ukryć tego przerażenia, które malowało się na jej twarzy. – Nie wiem co się… dzieje… chciał mnie wciągnąć do samochodu… - mówiła chaotycznie, nie mogąc nawet zebrać myśli - …biegł za mną aż tutaj - pokręciła z niedowierzaniem głową, wpatrując się w niego wielkimi z przerażenia oczami, nadal z trudem normując oddech – Gus, oni mnie gonili – powtórzyła, spoglądając z paniką w stronę drzwi, kompletnie nie bacząc na to, czy mężczyznę w ogóle interesowało to co się działo. Przecież wcale nie musiało, nawet jeżeli dotyczyło to bezpośrednio jego sprawy – a może właśnie tylko dlatego miałoby to dla niego teraz znaczenie. Niemniej Mira przyłożyła aż dłoń do klatki piersiowej, nie będąc w stanie się uspokoić. Już miała coś dodać, ale właśnie wtedy dotarł do niej… kobiecy głos. Nie wiedziała czy to wytwór jej wyobraźni, czy serce biło jej tak szybko, czy… w końcu jednak spojrzała w dobrze znanym sobie kierunku – w stronę drzwi, prowadzących do sypialni, którą kiedyś dzieliła ze stojącym obok mężczyzną, a zza których właśnie wychyliła się inna kobieta. Mira niemal zamarła w bezruchu, czując jakiś jakby mocniejszy ból w klatce piersiowej – chyba właśnie uzmysłowiła sobie, jak zobaczenie tego na własne oczy cholernie boli. Zaraz przeniosła wzrok znowu na męską sylwetkę, zdając sobie sprawę z tego, że August nie był całkowicie ubrany i… to było chyba zbyt wiele. Zdecydowanie nie powinna była przybiec właśnie tutaj – poczuła się jak intruz, którym w istocie właśnie była, tym bardziej, że były mąż też nie wydawał się zadowolony. – Ja… - zaczęła, nie mając pojęcia, co zrobić, gdy wróciła wzrokiem do równie zaskoczonej kobiety, przy której zdecydowanie nie chciała – i nie mogła – mówić o tym co się działo - …nie powinnam była tu przychodzić, przepraszam – dodała nerwowo, cofając się w kierunku drzwi, ale wówczas poczuła się jak w jakiejś cholernej pułapce – bo z jednej strony naprawdę nie chciała tu dłużej zostać, a z drugiej – nie mogła przecież wyjść. I było o kilka minut za późno na to, by teraz zmienić zdanie – i uciec, by wybrać inne rozwiązanie, bo żadnego innego nie było. Odwróciła się w końcu gwałtownie w stronę drzwi, napotykając jednak przed sobą zamiast nich - Augusta. I do końca sama nie wiedziała co chciała zrobić, bo w ostateczności musiałby ją chyba wyrzucić stąd siłą - była zbyt przerażona, by po prostu wyjść.
death by overthinking
Mirka
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Wyrazu jego twarzy nie można było pomylić z niczym innym – był zaskoczony.
Jego pierwszą reakcją było zamknięcie drzwi wejściowych i upewnienie się, że zamek został przekręcony odpowiednio, by blokować ich otwarcie z zewnątrz. Poczuł nagłe otrzeźwienie, jakby wyrwano go z głębokiego snu poprzez wylanie na rozgrzaną skórę kubeł nieprzyjemnie zimnej wody. Analityczny umysł zaczął podsuwać mu różne myśli – przed oczami pojawiła się skrytka z bronią, którą oczywiście trzymał w mieszkaniu, rozważał również kilka osób, do których powinien zadzwonić w takiej okoliczności, ale przede wszystkim musiał utrzymać spokój między ich trójką. Bo żadne w tym momencie nie mogło opuścić apartamentu. Szlag! Niedorzecznym wydawało mu się, by to osoby związane ze sprawą zmarłego w więzieniu Douglasa Jamesa próbowały p r z e c h w y c i ć kobietę, jeśli jednak było tak, jak twierdziła, mogła doprowadzić ich wprost pod jego drzwi.
— Wróć do sypialni i spakuj swoje rzeczy. Dam ci znać, gdy będziesz mogła wyjść z mieszkania, póki tego nie zrobię, nie wychylaj się poza pomieszczenie — w pierwszej kolejności zwrócił się do m a s a ż y s t k i, której obecność nieco komplikowała sytuację. Musiał wziąć pod uwagę, że będzie podsłuchiwała dalsze rozmowy, ale nie mógł pozwolić, by wyszła, nie upewniwszy się, że nie groziło jej niebezpieczeństwo. Wbił w masażystkę nieustępliwe spojrzenie, bo nie mogła liczyć na żadne dodatkowe wyjaśnienia. Dopiero gdy wykonała jego polecenie, wrócił spojrzeniem do byłej żony.
— To cholernie nieodpowiedni moment na sceny, Mirella — zaznaczył szorstko, mając na myśli p r z e p r o s i n y. Jakże nie lubił, gdy kobiety traciły rozsądek i zaczynały podejmować pochopne decyzje. Po byłej żonie oczekiwał więcej.
Odszedł od drzwi, wierząc, że kobieta nie zachowa się jak s k r z y w d z o n e dziecko, któremu pokazano, że cudzych zabawek nie można sobie przywłaszczać. Otworzył jedną z szuflad w obszernej, kuchennej zabudowie – z której praktycznie nikt nie korzystał – i wyciągnął przenośny dyktafon.
— Muszę znać wszystkie szczegóły, rozumiesz — oznajmił. — Wszystko, co zapamiętałaś. Kolory, zapachy, ton głosu, markę samochodu i każdą, k a ż d ą charakterystyczną cechę tych ludzi — wyjaśnił. Ułożył dłoń za jej plecami, by poprowadzić ją ku kanapom mieszczącym się naprzeciw wysokich okien; nie był to czuły ani troskliwy gest. August w mgnieniu oka zmienił się z mężczyzny w agenta.
australia
Karo
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Często zazdrościła mu tego opanowania – bo ona sama zwykła poddawać się silnym emocjom. A czegoś takiego nie doświadczyła chyba jeszcze nigdy, tym bardziej działała nerwowo i nieco chaotycznie, nie do końca zastanawiając się nad tym, co właściwie robiła. Zapewne wcale nie powinna była tutaj przychodzić – nawet nie dlatego, że zastała go w towarzystwie jakiejś kobiety – ale dlatego właśnie, że wskazała to miejsce potencjalnym agresorom. Wtedy jednak w ogóle o tym nie myślała, a teraz chyba odrobinę cieszyła się, że tak spontanicznie wybrała właśnie ten wariant, bo czuła się zwyczajnie pewniej, nie będąc sama. Już w momencie, w którym August zamknął szczelnie drzwi, miała poczucie, że nic jej tutaj nie groziło. Niemniej była skołowana obecnością nieznajomej, tym bardziej, że była ona świadkiem całego tego zajścia i co więcej, nie mogła teraz również opuścić apartamentu. Przeskoczyła wzrokiem pomiędzy kobietą, a mężczyzną, gdy były mąż niemal rozkazał jej wrócić do sypialni i zaczekać – mimo więc, że wyraźnie oczekiwała jakichś wyjaśnień, kiwnęła w końcu głową i wycofała się. Wówczas Mira spojrzała na Augusta i posłała mu nieco chłodne spojrzenie, gdy zderzyła się z szorstkim tonem jego głosu. Ale poniekąd nie spodziewała się niczego innego, niemal gołym okiem dostrzegła to, jak szybko wszedł w rolę agenta, którym właściwie nie przestawał być nigdy i wcale nie liczyła na słowa otuchy czy wsparcia. Tak naprawdę chciała, by rozwiązał tę sprawę – by się nią fachowo zajął, na tyle, by mogła wreszcie wrócić do normalnego życia. Powędrowała więc niespiesznie za nim, gdy wyjął z szuflady dyktafon, po czym podzieliła z nim spojrzenia i odetchnęła ciężko, kiwając głową. Naprawdę starała się opanować emocje, chociaż udzielał się jej teraz jego pragmatyzm, w związku z czym łatwiej było jej skupić się na tym co istotne. Chwilowo nawet zapomniała o obecności osoby niewtajemniczonej, a gdy poprowadził ją do kanapy, usiadła na niej i wbiła wzrok w swoje dłonie, które mimo wszystko nerwowo zaciskała, nawet jeżeli starała się emanować spokojem. – To działo się tak szybko… - westchnęła, zerkając na włączony dyktafon – Kiedy wracałam z pracy, jeden z nich złapał mnie za ramię i próbował szybko wciągnąć do samochodu. Kiedy krzyknęłam, chciał mnie złapać i zasłonić mi usta, ale… udało mi się go uderzyć poniżej pasa. Nie spodziewał się walki z mojej strony, puścił mnie, a wtedy pojawił się drugi z nich. Kiedy zauważyłam, że nie jest sam, po prostu zaczęłam uciekać – ale zaraz za mną pobiegli – mówiła z zaskakującym wręcz opanowaniem – Samochód był czarny i duży, taki dostawczy z rozsuwanymi drzwiami. To tam chcieli mnie szybko wciągnąć. Nie wiem czy był tam ktoś jeszcze, na pewno jakiś kierowca, ale go nie widziałam. Ten, który mnie zaatakował nie zasłonił nawet twarzy, widziałam go przez kilkanaście sekund, ale pamiętam jak wyglądał – powiedziała w końcu, dopiero teraz unosząc głowę, by spojrzeć na Augusta – Nie wiem jakiej marki był samochód – pokręciła z rezygnacją głową – Czułam dużo dymu papierosowego. Gdy uciekałam, krzyczeli do siebie, nie mówili z akcentem. Ten, który mnie złapał, miał na ręce tatuaż, jakieś słowa, ale nic więcej nie dostrzegłam – dodała jeszcze i zamilkła na moment, ponownie wbijając wzrok w mężczyznę. Analizowała raz jeszcze w swojej głowie to zdarzenie, ale nic więcej nie przychodziło jej do głowy, na gorąco to było chyba wszystko, co zapamiętała. – Myślisz, że to… oni? Ci ludzie, z którymi współpracował? – spytała, chociaż była niemal pewna, że tak. Nie brała pod uwagę innej opcji, nie sądziła, że to był jakikolwiek przypadek. – Mówiłeś, że nie będą się mną interesować, że nic mi nie grozi – zauważyła z odrobiną rozczarowania w głosie, bo między innymi poprzez jego zapewnienia straciła nieco czujność. Odpuściła, uznając, że wytwory jej wyobraźni. Wtedy sobie przypomniała… - Od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje – przyznała w końcu – Ale kiedy zapewniłeś, że nie jestem dla nich istotna, uznałam, że to po prostu moja paranoja; że mi się wydaje. Dlatego o tym nie mówiłam – wyjaśniła, przeczesując dłonią włosy, które opadały jej niesfornie na twarz, nadal pozostając rozwianymi – i nieokiełznanymi – również od wilgoci i gorąca, które panowało na zewnątrz. Cóż, teraz żałowała, że nic o tym nie wspomniała, ale było za późno. – Wiem, że to źle, że wskazałam im to miejsce. Ale na pewno wiedzą gdzie mieszkam i… to był impuls… po prostu od razu tu pobiegłam…
death by overthinking
Mirka
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Była w błędzie – August nie był n i e p o k o n a n y, choć kreował się na mężczyznę nieuginającego się przed żadnym niebezpieczeństwem. Opanowanie mu w tym pomagało. Podobnie zresztą jak pewność siebie zakrawająca o arogancję. Bez tych cech nie mógłby wykonywać swojej pracy. Zawsze jednak miał z tyłu głowy, że najskuteczniejsi agenci są również doskonałymi aktorami. Odgrywanie ról było nieodłączną częścią ich pracy.
Usłyszawszy formułkę: to działo się tak szybko, musiał przygryźć policzek, by powstrzymać sarkastyczny uśmiech. Znaczna część zeznań rozpoczynała się tymi słowami, które w jego głowie przypominały wstęp do b a j k i. Były niczym dawno, dawno temu…
Rzeczowy ton byłej żony oraz zaskakująco precyzyjny opis zdarzenia wzbudziły jego niepokój oraz nakazały zachować ostrożność. Wydarzenia były świeże, miały miejsce przed kilkoma minutami, lecz brzmiały z b y t dokładnie, jakby kobieta wyuczyła się tych sekwencji na pamięć, a następnie przytaczała niczym recytowany w szkole wiersz. Cholernie nie chciał, by okazało się to prawdą, ale niespodziewanie zakiełkowała w nim myśl, jakoby Mirella k ł a m a ł a; konsekwencje nadszarpniętego zaufania pojawiały się w najmniej oczekiwanych momentach. Ta chwila była tego idealnym przykładem.
Jego twarz nie ukazywała żadnych emocji. Wyłącznie wieść o braku akcentu mężczyzn sprawiła, że na jego czole pokazała się pozioma zmarszczka – coś wyraźnie mu się nie podobało. Pozwolił, by powiedziała wszystko, ani razu nie wchodząc jej w słowo.
— Za wcześnie, by to stwierdzić — powiedział, nie wyłączając dyktafonu. Nie zamierzał nikomu oddawać nagrania, a doskonale wiedział, że przypadkowo rzucone słowa mogły mieć większą wartość od skrupulatnych zeznań. — Nie jestem jasnowidzem, Mira — zaznaczył ostro, wstając z kanapy. Był przekonany, że członkowie grupy nie pokuszą się o prześladowanie kobiety. Byłby to ruch pozbawiony sensu i narażający ich na zdemaskowanie. Z drugiej strony, kto inny mógłby chcieć jej krzywdy? Chyba że… Chyba że miał rację i całe to zdarzenie było skrzętnie wymyśloną grą, w którą ona zdecydowała się zaangażować.
— Muszę zadzwonić — oznajmił. Sięgnął po telefon i upewniwszy się, że zamknął drzwi wejściowe, schował się w pokoju gościnnym. Rozmowy trwały dziesięć, może nawet dwadzieścia minut. Wykonał w tym czasie trzy telefony. Starał się mówić cicho, by jego słowa nie przebijały się przez ściany. Gdy wrócił do głównej części mieszkania, podszedł do kuchennej wyspy. Sięgnął po notes i zapisał na nim dwa numery telefonów, które przypisał do nazwisk dwójki agentów. Wydarł kartę i podał ją kobiecie. — Przypisz im w telefonie przypadkowe imiona i nazwiska lub pseudonimy. W każdym razie mają pasować do stylu, w jaki zapisujesz kontakty — powiedział. — Będą cię ochraniać. Szczegóły ustalisz z nimi — dodał, po czym przeczesał włosy palcami. A gdy masażystka na moment wychyliła się z sypialni, natychmiast spojrzał w jej kierunku. — Czy ja nie powiedziałem, że masz zostać w pokoju?! — ryknął. Za pierwszym razem wystosował prośbę, ale nie lubił się powtarzać.
australia
Karo
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Cóż, interesującym wydawał się fakt, że był skłonny posądzić ją o coś takiego – bo może zdradziła go, nadszarpnęła jego zaufanie, a może i każdy miał w sobie pierwiastek dobrego aktora, ale chyba znał ją na tyle, że powinien wiedzieć, że nigdy nie byłaby w stanie współpracować z przestępcami. Bo to kompletnie nie był jej świat. Może więc lepiej, że nie potrafiła czytać mu w myślach. Jedynie powiedziała mu rzeczowo i skrupulatnie wszystko co udało się jej zapamiętać – wiedziała, że to ważne, poniekąd rozumiała jak to się odbywa, bo spędziła u boku agenta kilka dobrych lat. Najwyraźniej nawet to jednak nie było wystarczające, a wszystko, co w ostatnim czasie robiła i tak było przez niego odbierane negatywnie.
Doskonale widziała to w jego postawie – chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że szybko wszedł w rolę chłodnego agenta, tak jednak ona akurat znała go na tyle, iż dostrzegała te drobne fakty, które świadczyły o dystansie z jego strony. Wydawało jej się, że dała z siebie wszystko, ale po jego reakcji nie była już pewna, czy to, co powiedziała, było wystarczające. Nie pomyślała za to, że powiedziała za dużo, bo jedynie szybko mówiła o wszystkim, co zakotwiczyło w jej pamięci. Bo to mogło być istotne. Nie pytam o to, żebyś potwierdził mi to w stu procentach, chciałam poznać Twoje zdanie w tej kwestii. Jesteś w tym temacie bardziej niż ktokolwiek inny – odparła chłodno, w odpowiedzi na jego ostry ton, który – właściwie nie wiedziała skąd się brał. Zachowywał się tak, jakby winił ją za to, że ktoś ją zaatakował. Ale też nie wiedziała o jego przemyśleniach, więc mogła tego nie rozumieć. – Starałam się powiedzieć wszystko, co pamiętam… nie znam tych ludzi, nie wiedziałabym nawet na co zwrócić uwagę – dodała, wbijając wzrok w swoje dłonie, które nadal nerwowo ściskała, bo ta adrenalina chyba nadal jej nie opuszczała. Kiedy jednak stwierdził, że musi zadzwonić, skinęła krótko głową, nawet na niego nie spoglądając. Usłyszała tylko jak zamknął za sobą drzwi, a w pomieszczeniu zapanowała cisza – siedziała tak przez jakieś pięć minut, a potem jednak zaczęła nerwowo krążyć po pomieszczeniu, ostatecznie zatrzymując się po prostu przy oknie. Z niepokojem spoglądając przez nie, chociaż panowała tam tylko ciemność. Nie wiedziała ile dokładnie minęło czasu, ale słysząc szmer, spojrzała na Augusta, gdy – jak się okazało – wrócił i obserwowała jak coś zapisuje, po czym odebrała od niego kawałek kartki. – Będą ze mną przez cały czas? – spytała krótko, wpatrując się w numery telefonów, po czym znowu uniosła wzrok na mężczyznę – Dzisiaj? Teraz? – dopytała, bo nie wyobrażała sobie nawet tego jak mogłaby teraz po prostu stąd wyjść. Czy oni nadal tam byli? Obserwowali jej mieszkanie? Westchnęła ciężko i już miała coś dodać, ale wtem dostrzegła kątem oka ruch, jak się okazało owej kobiety, która wychyliła się zza drzwi sypialni. Zaskoczyła ją ostra reakcja August’a, przeskoczyła więc wzrokiem z kobiety na niego.
- Chciałam się dowiedzieć, o co chodzi, nie mogę tu spędzić całego wieczoru – odparła niechętnie, wyraźnie ciekawa, w czym rzecz, ale i zniecierpliwiona całą sytuacją. Dostrzegając jednak ten ostry wzrok mężczyzny, uniosła tylko ręce w geście obronnym, po czym wycofała się znowu do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Nie musisz zachowywać się jak dupek, wystarczy, że mnie traktujesz co najmniej tak, jakbym była współwinna. Ona nawet nie wie, o co chodzi – mruknęła w jego kierunku, posyłając mu chłodne spojrzenie, jednocześnie wytrzymując ciężar jego spojrzenia, gdy te ich wreszcie się spotkały – Zapewne też się tym stresuje, nie wiesz, że atakowanie kogoś w takiej sytuacji jedynie pogarsza sprawe? – wsparła się plecami o kuchenną wyspę, dotykając palcami ramienia, które bolało ją od chwytu mężczyzny i najpewniej powstawały już tam okropne siniaki - Kto to właściwie jest? Dlaczego nie może wyjść? - spytała w końcu, bo ciekawość odrobinę wygrała ze zdrowym rozsądkiem. Spuszczając z tonu, odetchnęła cicho i ponownie spojrzała w kierunku dużych okien. – I co ja mam teraz zrobić? Ci ludzie po mnie przyjadą, mam wrócić do mieszkania?
death by overthinking
Mirka
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Zmienił się, to oczywiste. Nie tylko prywatne problemy miały wpływ na to jakim stał się człowiekiem, gdy przy jego boku zabrakło żony – kobiety, której bliskość sprawiała, że chciał być lepszy. Centralną część jego życia stanowiła obecnie praca, dlatego przez pryzmat zawodowego doświadczenia spoglądał na rzeczywistość. Widział wiele niespodziewanych sieci powiązań. Widział ludzi sprzedających przyjaciół oraz rodziny rozpadające się z powodu pieniędzy. Jaką mógł mieć pewność, że Mirella była z nim całkowicie szczera? Ostatecznie to za jego sprawą wiodła nieprawdziwe życie, przy boku mężczyzny, który wykorzystywał ją na wiele sposobów. Dlaczego miałaby nie chcieć odegrać się na nim?
Nie myślał jak człowiek zaślepiony miłością.
Myślał jak zachowujący czujność agent.
W jego postawie wyczuć można było nie tylko czujność, ale również wzmagającą się dezorientacje. Świadomość, że dał się przechytrzyć, że nietrafnie ocenił sytuację, tym samym narażając kobietę na niebezpieczeństwo, a siebie na ośmieszenie, kurewsko go irytowała.
Jeszcze do tego ta cholerna masażystka, której w obliczy tych wydarzeń nie mógł tak po prostu wyrzucić z mieszkania!
— Nie uważasz, że byłbym głupcem, gdybym nie widząc ich, uznał, że to ci sami ludzie? Nie rzucam bezpodstawnych podejrzeń — powiedział, nawet nie patrząc na byłą żonę. Sytuacja zaczynała go przerastać. Nie potrafił pracować, gdy była obok. Jego myśli nie działały wówczas poprawnie, a skojarzenia budowały wątpliwej jakości wnioski. Nie mógł się skupić.
— Rozumiem. Właśnie na tym mi zależało. Za kilka dni ktoś z pewnością poprosi cię o rozmowę, wtedy wykreuje się w twojej głowie bardziej zdystansowany obraz sytuacji — dodał, nie wspominając o swoich podejrzeniach. — Ale teraz o tym nie myśl — zaznaczył, widząc, że cała dygoce z przejęcia. Żadne uspokajające słowa nie przychodził mu do głowy, natomiast wzięcie jej w ramiona – co z pewnością zrobiłby, kiedy jeszcze byli małżeństwem – obecnie wydawało się niestosowne.
Przecząco pokręcił głową. — Czemy. Nie wiem, kiedy się zjawią, ale muszą mieć czas na przygotowanie — wspomniał. Byli to dobrze wyszkoleni ludzie, ale spoza miasteczka. Potrzebowali dokonać wewnętrznych ustaleń, przetransportować się i odpowiednio zorganizować.
Pojawienie się w pomieszczeniu drugiej kobiety nie pomagało. Nie dbał o to, gdzie obecnie m u s i a ł a znaleźć się masażystka. Nie obchodziło go również, że skołowana sytuacją, poczuła zaniepokojenie. Interesowało go tylko jej bezpieczeństwo, którego utrzymanie obie mu utrudniały.
— W szufladzie przy łóżku schowana jest moja odznaka. Jestem agentem federalnym i szlag mnie trafi jeśli po raz kolejny będę musiał kazać ci zostać za drzwiami! — warknął, nie dbając o szorstkość słów, co spotkało się z wyraźną dezaprobatą byłej żony. Ważne jednak, że podziałało i masażystka (donośnie trzaskając) zniknęła za drzwiami. August od razu wziął pod uwagę, że po takiej scenie, kobieta zacznie ich podsłuchiwać; co nie byłoby dla niej mądrym posunięciem.
— Może powinnaś przejąć dowodzenie? Pomyślałaś, że to dla dobra tej kobiety? Uważasz, że lepiej byłoby zaprosić ją do nas, poczęstować herbatą i opowiedzieć o wszystkim? — powiedział, nie kryjąc wzburzenia.
Rozbolała go głowa. Huczało mu w niej, co doprowadzało go do szewskiej pasji. Ciągłe pytania oraz skargi padające z ust Mirelli mu nie pomagały. Usiadł na kanapie. Szeroko rozłożył ramiona, chwytając się oparcia. Głowę przechylił do tyłu. — Masz siedzieć na miejscu. Uspokoić się i czekać — powiedział siląc się na zrównoważony ton, który bynajmniej nie wynikał ze spokoju, a bezradności. Oboje musieli czekać.
— Jeśli chcesz, możesz położyć się w sypialni gościnnej — dodał. Nie musiała na niego patrzeć, jeśli nie chciała.

Mira Beresford
australia
Karo
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Zmiany były nieuniknione, tym bardziej wtedy, gdy życie naznaczało wieloma bolesnymi doświadczeniami, których ciężko było uniknąć. Każdy popełniał błędy – większe lub mniejsze. Mira jednak, pomimo tych błędów, nadal pozostawała tą samą kobietą, którą poznał x lat temu. Owszem, zraniła go, zdradziła – odeszła, ale podejrzewanie jej o współpracę z kryminalistami, zakrawało już odrobinę na jakiś obłęd. Samo w sobie brzmiało dość kuriozalnie i chyba mocno zdziwiłaby się, gdyby miała świadomość tego, że takie myśli w ogóle pojawiły się w jego głowie.
Chyba tak naprawdę dopiero dzisiaj najmocniej zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo August na przestrzeni tego ostatniego roku się zmienił – chwilami miała wrażenie, że go nie poznaje, a może to była po prostu ta jego strona, zarezerwowana teraz specjalnie dla niej. Cóż, zasłużyła sobie na nią. Nie zmieniło się za to jedno – nadal to praca była na pierwszym miejscu, w mgnieniu oka zmieniał się w agenta i tylko to miało dla niego znaczenie. W jakimś stopniu oczywiście szanowała jego oddanie pracy, ale z drugiej – chyba była lekko zawiedziona. Chociaż nie powinna być, w końcu nie był już częścią jej życia – mógł być takim, jakim tylko chciał. – Nie uważam, że byłbyś głupcem. Owszem, rzucanie bezpodstawnych podejrzeń jest bezsensowne, ale wniosek nasuwa się sam… no chyba, że uważasz, że współpracuje z innymi kryminalistami albo w ogóle mam bogatą sieć znajomości i to ktoś inny mógł chcieć mnie porwać – przekręciła oczami z lekko wyczuwalną frustracją, bo jego chłodne i zdystansowane podejście nieco ją irytowało. Poza tym i tak była już kłębkiem nerwów, więc jego zachowanie wcale nie pomagało. A ostatecznie tylko zadała mu pytanie, zadała je właśnie jemu, bo przecież wiedział lepiej niż ktokolwiek inny, że była tylko jedna grupa ludzi, którzy mogli jej zagrażać. Odetchnęła jednak cicho i pokiwała głową na znak zrozumienia, gdy oznajmił, że za kilka dni ktoś poprosi ją o rozmowę – najpewniej o potwierdzenie tych zeznań. – Ciężko o tym nie myśleć – skwitowała krótko, odnosząc się z jednej strony do tego co miało nadejść za kilka dni, jak i do tego, co wydarzyło się całkiem niedawno. W jej głowie panował istny chaos i cholernie ciężko było zapanować nad nerwami, serce nadal biło jej nienaturalnie szybko na samą myśl o tym, że miałaby znowu wyjść na zewnątrz. Nawet w obstawie wyszkolonych w ochronie ludzi. Za to czekanie na nich chyba nie mogło teraz należeć do najłatwiejszych – zwłaszcza, gdy nerwy jedynie się potęgowały zamiast ustępować. A nerwowo krzyki August’a wcale nie pomagały w całej tej sytuacji, gdzie Mira miała świadomość tego, że nieznajoma najpewniej denerwowała się niemal tak samo jak ona – tyle, że nawet nie miała pojęcia, co się działo.
- Wyobraź sobie, że wiem, że to dla jej dobra – odparła, równie wzburzona, jak i on – Ale to chyba nie oznacza, że musisz ją tak traktować. Pomyślałeś, że może jest zdezorientowana i wystraszona? – spytała, naśladując poniekąd jego własny ton głosu, gdy w podobnym tonie zwrócił się do niej kilkadziesiąt sekund wcześniej. Nie do końca też rozumiała, kim właściwie była ta kobieta, skoro traktował ją w ten sposób, ale skoro nie podjął tematu, nie zamierzała dopytywać. Mierzyła się z nim przez chwile tym intensywnym spojrzeniem, po czym uniosła ręce w geście poddania, a kiedy on usiadł na kanapie, ona podeszła do okna i przystanęła przez nim, nadal nerwowo wyglądając na osiedle – chociaż panowała tam ciemność. Objęła się ramionami i przeklęła w duchu, gdy znowu oznajmił, że ma czekać. Cholernie żałowała, że nie było tu kogoś, kto mógł jej dać odrobinę wsparcia, ale chyba powinna się przyzwyczaić już do tego, że w podobnych sytuacjach musiała sobie radzić sama. – Dzięki, nie chce się kłaść, poczekam tutaj – odparła krótko, myśląc tylko o tym, że najpewniej znowu nie będzie w stanie zmrużyć oka bez proszków, co nie wróżyło niczego dobrego. Zamilkła więc ostatecznie, dając mu tą ciszę, której chyba tak potrzebował. Sama kilka minut spędziła przy oknie, po czym w końcu zerknęła w stronę kanapy, na której nadal siedział w tej samej pozycji. W końcu ruszyła się więc z miejsca i podeszła niespiesznie do pobliskiego fotela, bo nie chciała zakłócać jego przestrzeni na kanapie. Usiadła, wsparła łokcie na kolanach i wplotła dłonie we włosy, przymykając na chwilę oczy. Westchnęła cicho, przeklinając swoją słabość – bo niechlubnie musiała przyznać, że zdarzyło się jej raz czy dwa sięgnąć ostatnio po papierosa, z czego wcale nie była dumna. Wyprostowała się i spojrzała na byłego męża, wiedząc, iż na pewno miał je przy sobie. – Poczęstujesz mnie papierosem?
August T. Hemingway
death by overthinking
Mirka
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Nie dbał o to, jakim ł o t r e m stawał się w jej oczach. Zrezygnowanie z uczuć do niej było decyzją świadomą, podjętą wiele miesięcy temu. Decyzją podyktowaną nie tylko poczuciem niesprawiedliwości i płonącą w nim wówczas wściekłością z powodu zdrady, ale również r o z s ą d k i e m. A może przede wszystkim rozsądkiem? Widział bowiem, że jeśli nie odetnie się od emocji, wykonywanie obowiązków, śledzenie grupy, na której pochwyceniu bardzo mu zależało, stałoby się niemal niemożliwe. Podobnie zaskakującym dla niego było to, z jaką d o k ł a d n o ś c i ą odczytywała jego myśli. Niestety nie postrzegał tego jako czegoś pozytywnego, jako połączenia dusz tudzież dowodu na to, że doskonale się znali. Bo to nie była prawda. Okazywało się, że nie znali się prawie wcale. Nie bez powodu nie podzielił się z nią przemyśleniami na temat rzekomej współpracy z członkami gangu, a mimo to usłyszał z jej ust słowa, które zaledwie przed momentem rozbrzmiały w jego głowie. Było to tak nieprawdopodobne, że zamiast przynieść mu ulgę, dodatkowo wzmogło w nim ostrożność.
Nic nie wydawało się być prawdą.
A on nie był łatwowierny.
— Prosiłem, żebyś nie ciągnęła mnie za język — zdecydował zwrócić jej uwagę, zamiast szerzej odnosić się do zarzutów, które wobec niego wystosowała. — Ale dochodzę do wniosku, że zamiast chirurgiem powinnaś zostać detektywem, może szpiegiem? — zasugerował, sięgając po sarkazm.
Bardzo rzadko pracował z o f i a r a m i. Otaczanie opieką i zapewnienie im komfortu nie leżało w granicach jego kompetencji, a z pewnością nie sprawiało mu takiej samej satysfakcji jak praca w innych obszarach.
— Mam w d u p i e to, jak ona się czuje! — odparł, ponownie podnosząc głos. — Nie mam najmniejszych powodów, by się nią przejmować, bo to t o b i e grozi niebezpieczeństwo — wykrztusił, cholernie poirytowany. Czepiała się wszystkiego, każdego szczegółu! Jego działanie poddawała w wątpliwość, próbując udowodnić, że wie l e p i e j. Czy zawsze taka była? Tak samo czepliwa? Wiedział na pewno, że łącznie służbowych obowiązków z prywatnym życiem nie zdawało egzaminu.
Z obojętnością wzruszył ramionami. Nie musiała korzystać z propozycji, ale odnosił wrażenie, że jego obecność wcale nie wpływała na nią dobrze, a również jemu znacząco podnosiła poziom irytacji.
Wychylił się, by sięgnąć po paczkę leżącą w szufladzie niewielkiej komody. Od kiedy mieszkał sam, papierosy leżały wszędzie; lubić mieć je pod ręką. Otworzył opakowanie i wysunął je ku kobiecie. Sam również odpalił jednego po czym oddał zapalniczkę Mirze.
— Wiele będzie teraz zależało od ciebie — powiedział, wypuściwszy z płuc pierwszą porcję dymu. — Musisz wziąć pod uwagę zmianę adresu. Zostanie w tym mieszkaniu byłoby nierozsądne. Kurwa, pewnie sam też będę musiał zniknąć stąd na jakiś czas — rzucił, ostatnie zdanie kierując do samego siebie. Strzepnął popiół do szklanej misy (jeśli się nie mylił, była prezentem – nie pamiętał jednak od kogo ani z jakiej okazji). — Na pewno będą na to nalegali — wspomniał, wracając myślami do procesów, jakie zapewne wprowadzą agenci otaczający ją opieką.
australia
Karo
chirurg ogólny — Cairns Hospital
32 yo — 175 cm
about
zagubiona w miłości pani doktor, która po rozwodzie źle wybrała, więc teraz powoli radzi sobie z brutalną prawdą o swoim życiu
Może faktycznie i ona nie powinna zbytnio przejmować się tym, co właściwie myślą o niej inni, bo przecież nie miała na to absolutnie żadnego wpływu. I być może powinna była pogodzić się z tym już dawno temu. Jednak opiero teraz, gdy bezpośrednio zderzyła się z dystansem August’a i jego – pewnego rodzaju – niechęcią względem jej osoby, uzmysłowiła sobie jak wiele się zmieniło. Przecież sama do tego doprowadziła – jak mogła więc oczekiwać od niego czegokolwiek? Chyba i tak już wyobraziła sobie zbyt dużo, prosząc go o jakąkolwiek pomoc w tej sytuacji, ale niestety wydał się jej jedyną możliwą opcją w tym momencie – bo gdzie indziej mogła pobiec? Było jej więc chyba już wszystko jedno. Jego zachowanie w jakiś sposób uzmysławiało jej, że był wobec niej ostrożny i być może podejrzliwy – a to chyba najlepiej obrazowało to, że z ich wcześniej relacji – i znajomości – właściwie nic już nie pozostało. Byli niczym obcy sobie ludzie.
- Dobrze, już o nic nie pytam – pokręciła lekko głową, odpuszczając zadawanie jakichkolwiek pytań. Nie wydawało jej się czymś złym to, że po prostu chciała poznać jego punkt widzenia, bo znał sprawę lepiej niż ktokolwiek inny… a wręcz uważała, że ma prawo zadawać te pytania, bo przecież – do cholery – ktoś właśnie próbował ją porwać z ulicy. – Może powinnam – wzruszyła lekko ramionami, jakby od niechcenia, nie do końca rozumiejąc sens pojawienia się w jego głosie tego sarkazmu. I całego tego ataku względem jej osoby. – Z pewnością sprawdziłabym się w roli szpiega – parsknęła cicho pod nosem, niemal z niedowierzaniem dla tej całej insynuacji. Nie sądziła jednak, by minęła się z powołaniem, chociaż fakt, iż lubiła dużo mówić – i dużo pytać, istotnie mógł sugerować, że mogłaby się sprawdzić w roli detektywa. Ale czy to źle, że była ciekawa? Tym bardziej, gdy chodziło o jej własne życie.
- Dobrze… już… - uniosła ręce w geście poddania, gdy on kolejny raz uniósł głos, jasno oznajmiając, iż miał w dupie jak czuła się tamta kobieta. Szczerze mówiąc, Mira też miała to w dupie i nawet nie wiedziała kim ta kobieta jest – może jednak nawet nie chciała wiedzieć. Ale potrafiła okazać odrobinę zrozumienia dla kogoś, kto niczego z tej sytuacji nie rozumiał. Najpewniej ona też usłyszała jego słowa, ale tym razem Mira nie zamierzała już interweniować. Chwilowo nawet zastanawiała się, kiedy właściwie stał się taki… czy zawsze taki był? I zwyczajnie tego nie zauważyła? Czy taki był po prostu zawsze w pracy? Pokręciła z rezygnacją głową, dla samej siebie oczywiście, bo właściwie w ogóle nie powinna była tego analizować, to przecież już nie jej sprawa.
Gdy wyciągnął więc ku niej paczkę z papierosami, nie wahała się już, tylko po prostu wyjęła jednego i podziękowała, odbierając po chwili także zapalniczkę. Wsunęła go pomiędzy wargi i odpaliła, odkładając zapalniczkę na stolik. Zaciągnęła się i wypuściła porcję dymu z ust, odczuwając niestety zbyt dużą przyjemność z tego niezdrowego nawyku. – Mogę się gdzieś przenieść – przyznała, chociaż niechętnie – Ale to małe miasteczko, co zmieni fakt, że będę kilka ulic dalej? Wychodzę z założenia, że znajdą mnie wszędzie, a nie mogę zniknąć… całkowicie – zerknęła na niego – Mam pracę i zobowiązania. Mam wyjechać całkowicie z Lorne? – pokręciła lekko głową, nieco zrezygnowana takim obrotem spraw. Tymi cholernymi komplikacjami i strachem, który odczuwała. Jak długo to miało właściwie trwać? Czy jej życie już zawsze będzie tak wyglądało?
- Chcę tylko żeby moi bliscy byli bezpieczni. Co, jeżeli będą mnie szukać poprzez nich? – westchnęła, bardziej jednak puszczając to pytanie w eter, aniżeli kierując je do August'a, aby przypadkiem nie zarzucił jej, że znowu ciągnie go za język. Rozchyliła kolejny raz usta, by kolejna porcja dymu opuściła jej płuca, a resztę popiołu strzepnęła do tej samej misy, z której korzystał August. – Zrobię wszystko, co będzie trzeba. Nie chcę bardziej komplikować tej sytuacji. W końcu wiecie lepiej co należy robić.
death by overthinking
Mirka
ODPOWIEDZ