pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Jordan odczuwał co raz większy dołek związany ze swoją dziką wyprawą do Australii. Oczami wyobraźni widział to całkiem inaczej niż aktualnie to wyglądało u niego. Miał być spadek po wuju, nowe obiecujące znajomości i przede wszystkim kariera, która mogła nabrać nowego tempa właśnie tutaj. Widział siebie, w końcu szczęśliwego i pokonującego przeciwności losu – wiara a weryfikacja tego wszystkiego to dwie tak bardzo różne rzeczy. Mógłby się śmiać ze swej niedoli, z tego jak szybko z nieba wpadł do piekła, jak życie cholernie z niego drwiło. Był w końcu w momencie gdy chciał rzucić wszystko, wrócić do Ameryki i powiedzieć wszystkim bliskim osobą – przegrałem, nie daje rady, pomóżcie. Nic nie układało się po jego myśli, czuł się fatalnie więc dlaczego nie? Takie rozwiązanie, nawet jeśli ukazywało by jego porażkę, pomogłoby mu znacznie w tym aby wrócić do lepszej kondycji zarówno psychicznej jak i fizycznej.
Miał moment, miał tą chwilę gdy wydawało mu się, że coś ruszy i będzie jeszcze lepiej, naprawdę. Wszystko jednak zależało od kwestii wydawcy, który milczał jak zaczarowany, a co oznaczało, że nie będzie chyba nic dobrego z tego. Odczuwał też inne emocje, takie powiązane z osobą swojej współlokatorki, która o dziwo teraz w jego nabrała innej postaci, niż na początku. Nie wiedział do końca jakie emocje się w nim tlą, ale chyba samo w sobie było to niebezpieczne. Nie wróżyło też dobrze dla ich relacji, stąd więc i pojawiła mu się iskierka w głowie, że powinien się w końcu od niej wyprowadzić, dać ulgę i sobie i jej. Nie żeby coś złego było w tym co czuł – ale chyba lepszym rozwiązaniem było skrócić swoje męki, skrócić te dziwne głosy pojawiające się w jego głowie. Tak, pewnie byłoby mu przykro bo tak dużo jej zawdzięczał, ale potrzebował gwałtownego ruchu i zmiany. Musiał jej poszukać jeśli chciał dalej o swojej przyszłości w Lorne Bay!

Zanim jednak poważne i drastyczne ruchy, jedyne co chciał aby się ustabilizować to jego kariera, znalezienie pracy w jakimkolwiek zawodzie chociaż po to aby mieć swoje pieniądze. Ta myśl pochłaniała go ostatnio najmocniej, na czy cierpiała jego artystyczna dusza i wiersze, które miał pisać i przelewać na papier. Piórem jednak nie wykarmi siebie, a przynajmniej nie prędko. Stąd gdy tylko usłyszał od przyjaznego znajomego o możliwości dorabiania jako złota rączka, chciał spróbować. W duchu szczerze dziękował swojemu dziadkowi, który nauczył go podstaw jakie każdy facet powinien znać przy obchodzeniu się z wiertarką, kluczami i innymi narzędziami. Nie był więc kaleką w kwestii prac fizycznych i o dziwo jak na artystę, potrafił co nieco. Naprawił w końcu parę rzeczy w mieszkaniu, w którym to pomieszkiwał, naprawiał coś sąsiadom z okolicy – ogólnie miał do tego dryg. Gdy więc nadarzyła się okazja na kolejne potencjalne zlecenia – uderzył w to śmiało, przyjmując zadanie na jednej z okolicznych farm. Nie miał auta, więc wynajął taksówkę aby dotrzeć na miejsce, a narzędzia pożyczył natomiast od swojego „kumpla”. Miał adres i szczątkowy obraz sytuacji czy też problemu jaki miał rozwiązać, więc jedyne co należało to przystąpić śmiało do pracy. Na miejscu pojawił się o planowanej porze, ale długo kręcił się po okolicy domu, który nie wylądował na ciekawy już sam z siebie, ale to szczegół. Poszukiwał czyjeś obecności, kogoś kto mu powie co ma naprawić i przede wszystkim mu za to zapłaci. Nie chciał być wścibski i pakować się do środka, więc czekał cierpliwie na zewnątrz, pogwizdując sobie jak prawdziwy Bob Budowniczy.

- Halo, halo.. przepraszam? – rzucił gdy pojawiła się na horyzoncie kobieta, która wyglądała na nieco zaskoczoną jego obecnością tutaj. Obcy facet, który wziął się znikąd? To może zastanawiać. Dobrze jednak, że jego ubranie i wyposażenie samo w sobie dawało do myślenia kim jest i co ma za zadanie. – To tutaj? Przyjechałem coś naprawić, miał mnie polecić znajomy i zastanawiam się czy dobrze trafiłem? – wyjaśnił pokrótce, spoglądając na kobietę. Sam nie pamiętał czy to już chodziło o cieknący kran, a może zatkany odpływ, ale skoro się pojawił to był gotów na wszystko co trzeba, niczym pieprzony Superman.


Diane Mason
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
/ po grach

Diane nie przeżywała tego typu wątpliwości. No okej, coś tam przeżywała, nad czymś się zastanawiała, ale w jej przypadku dylematy były zupełnie inne. Nie mogła tak po prostu rzucić wszystkiego, wyjechać gdzieś i kontynuować życia w innym mieście, a co dopiero za granicą. W jej przypadku wszystko było o wiele bardziej skomplikowane. Tyle dobrego, że tu, w Lorne Bay, trafiała na miłych i przyjaznych ludzi, dzięki którym wszystko wyglądało... normalnie. W miarę normalnie. To dlatego zamierzała zapomnieć o wszystkich złych rzeczach i powoli zacząć skupiać się tylko na tych pozytywnych akcentach.
Byłoby jej nieco łatwiej, gdyby dom, w którym mieszkała, był w odrobinkę lepszym stanie i nie wymagał notorycznych remontów. Mimo wszystko Diane doceniała to, że ma dach nad głową i to, że dziewczęta starały się dokonywać wszystkich napraw na własną rękę, nie stawiając innych w patowej sytuacji, gdy trzeba byłoby wyłożyć jakąś większą sumę pieniędzy za coś, co śmiało mogły zrobić same. Zdarzały się jednak sytuacje, kiedy pomoc z zewnątrz była potrzeba - mniej więcej właśnie tak było w tym konkretnym przypadku. O ile Diane poradziłaby sobie z usunięciem jakiegoś zatoru w rurze, tak jednak wolała nie grzebać samodzielnie w kranie, który od jakiegoś czasu mocniej już przeciekał. Stawało się to coraz bardziej denerwujące (ciągłe kap... kap... w czasie pobytu w kuchni potrafiło wyprowadzić z równowagi nawet najspokojniejszego człowieka), a w dodatku generowało dodatkowe koszty, dlatego w pewnym momencie Mason po prostu uznała, że odżałuje już kilka dolarów i zatrudni fachowca. Nie miała jeszcze zbyt wielu kontaktów tego typu, ale od czego są znajomi? Pogadała z kilkoma osobami i w końcu został jej polecony ktoś, kto reklamował się jako złota rączka. Co prawda przebywał w Lorne Bay od niedawna, ale ona również nie była rodowitą mieszkanką miasta. To dlatego postanowiła dać mu szansę.
Nie zmieniało to jednak faktu, że obecność obcego mężczyzny nieco ją zaskoczyła. Rzeczywiście, roboczy strój oraz skrzynka z narzędziami pomogły jej zorientować się w sytuacji i uświadomić jej, że chodziło o fachowca.
- Tak, przepraszam, to tu - odparła w końcu. - Rozmawiałam o tej naprawie ze znajomym i nie sądziłam, że przyśle kogoś już dzisiaj. Proszę - otworzyła mu drzwi i wpuściła o do środka. Nie omieszkała przy tym uważnie mu się przyjrzeć, trochę tak, jakby starała się dopatrzeć w nim jakichś oznak tego, iż jest psychopatą, przestępcą lub został tu przysłany przez ludzi z jej przeszłości, by ją zlikwidować. To nic, że pewnie niczego się teraz nie dowie, ale i tak będzie uważnie go obserwowała.
- Chodzi o kran w kuchni. Przeciekał chyba od zawsze, a teraz jest już naprawdę źle - wprowadziła go w temat. Oczywiście ogólnikowo, bo akurat na tym kompletnie się nie znała i nie chciała nawet sugerować sposobu rozwiązania problemu. - Jestem Diane - przedstawiła się. Tak wypadało, przecież nie będą mówić do siebie "pani", "pan".

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Jordan poniekąd uciekł od tego co go spotkało i dotknęło w Denver, uciekał od nadmiaru problemów i sytuacji w której stracił część siebie. Zniknęła praca, zniknęła i piękna relacja z żoną, pojawił się alkohol i rosnące w jego głowie mniemanie, że upadł na samo dno i nie da rady się od niego odbić. To był trudny czas dla niego, stąd wezwanie o spadek po wuju, wydało się być nadzieją. Widział w tym swój ratunek i światełko w tunelu, ale bardziej w realiach była to fatamorgana, która zaślepiła mu percepcje logicznego myślenia. No bo skoro szukano rodziny tak daleko, to czy nie było w tym haczyku? Być może ktoś inny zrzekł się wcześniej zobowiązań po staruszku, wiedząc z czym równa się ten jego „majątek”. Może gdyby Buchanan też to wiedział, nie przyleciałby do Australii, nie stałby się właścicielem kolejnego problemu na swoim koncie.
Nie żeby coś, ale już sam fakt iż musiał szukać pomocy u obcych sobie ludzi, że był zdany na łaskę tak naprawdę obcej kobiety, która przygarnęła go pod swój dach – tłumaczył wiele. Był w kiepskiej sytuacji, a dług nadal czekał na spłatę. Nie mógł dużo zrobić w tej sytuacji bo nie miał grosza przy duszy, pani prawnik zasugerowała aby rozłożyć całą transakcję na raty, ale w chwili gdy nie miał w ogóle pieniędzy nic to nie dawało. Chwytał się zatem różnych rozwiązań, często nasłuchiwał wśród poznanych osób jakiejś nadziei czy oferty, nawet na chwilę czy moment. Jako artysty o dziwo posiadał więcej talentów w sobie i umiał władać wiertarką czy kluczami. To więc było jego rozwiązanie tymczasowe – praca jako złota rączka. Zdarzały mu się mniejsze, drobne naprawy, ale ostatecznie w końcu otrzymał większe zadanie, z cieknącym kranem w roli głównej. Czy powinien z góry się przyznać, że jest samoukiem i nie wszystko może naprawić tak na sto procent? Pewnie nie, bo to skutkowałoby utratą tego konkretnego zlecenia. Ubrany więc jak rasowy robotnik i przekonany przy tym o swoich umiejętnościach pojawił się u Mason, gotów zwalczyć wspomniany problem.
- Akurat jestem pod kreską i zależy mi na szybkim zarobieniu konkretnej sumy. Ratuje się wszystkim co mi zaproponują. – przyznał szczerze, dając jej do zrozumienia, że pieniądze są mu potrzebne i to mocno. Miał problem i musiał wyjść w końcu na zero, jeśli myślał poważnie o życiu w Lorne Bay. Nie zauważył tego badawczego wzroku kobiety, może nieco dłużej mu się przyglądała jakby obawiała się, że coś zwinie z tego domu? Kto wie, jak odebrała te jego słowa, a przecież Buchanan nie był taki, nie był skłonny do kradzieży czy zrobieniu komuś krzywdy.
- No tak, kran. Trochę liznąłem tematu i zdaje się, że potrzebne będzie albo nowe uszczelnienie i włosie albo nawet finalnie cała ta bateria. – tak, aż takim specjalistą nie był, ale postara się zlokalizować problem i coś zrobić, byle tylko no jego usługa była godna zapłaty.
- Jordan. – rzucił, odstawiając na bok walizkę, a potem po prostu zabrał się za oględziny usterki, nastawił wodę a potem ją wyłączył i próbował zrozumieć, czemu cieknie i czy to może nie kwestia tylko niedokręcenia kilka części ze sobą. Byłoby jednak za prosto, przecież..

Diane Mason
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
W przypadku artysty wiertarka i klucz miały jakieś uzasadnienie. Może trzeba czasem przewiercić do siebie jakiś element sztalugi? Może trzeba użyć klucza, by zmontować razem jakieś elementy rzeźby? W przypadku pisarza chyba nie potrafiłaby doszukać się podobnej złożoności, ale kto wie? Może istniały podobne wzorce? Najważniejsze i tak było to, że Diane znalazła fachowca, a ten chyba nie chciał jakoś szczególnie przebierać w ofertach. Dla niej to dobrze. Problem pojawiłby się wtedy, gdyby przyszedł do niej ktoś, kto wymagałby astronomicznej wypłaty.
- Wiesz, liczę na to, że sobie z tym poradzisz i wtedy naprawdę będę mogła ci zapłacić, bo w przeciwnym razie... Chyba nie będzie nas na to stać, więc naprawdę byłabym wdzięczna chociaż za jakąś ocenę. Oczywiście zapłacę ci za sam dojazd.
Mimo wszystko liczyła na to, że fachowiec poradzi sobie jednak z wyzwaniem. Jakby nie było, to tylko kran, a nie wymiana całej instalacji. To drogie rzeczywiście mogłoby być nieco bardziej problematyczne, ale czy fachowiec by sobie z tym nie poradził?
- Jakie włosie? - to mocno ją zaskoczyło, bo ani żadną peruką nie dysponowała, a i doczepów w domu nie miała. Nie obetnie też włosów żadnej swojej współlokatorce! - Ja... Nie myślałam, że to może być aż tak poważne.
Bo serio, nie miała zielonego pojęcia o tego typu pracach, a tu polecony fachowiec zaczyna mówić coś o włosiu i baterii. Kompletnie się na tym nie znała.
- Naprawdę się wiem, co mogło się tu stać. Nie wiem, czy zatkałyśmy odpływ, czy to kwestia ciśnienia wody. Bo rachunki płacimy regularnie. Może i z lekkim poślizgiem, ale nigdy nikt nie napisał, że coś nam odetną albo że mogą być problemy z kapaniem wody.
To zapewne niewiele, ale nic więcej nie miała do powiedzenia i nic więcej nie wiedziała.
- Chcesz może kawy? Herbaty? O, mogłabym napełnić czajnik, żebyś zobaczył, w którym miejscu coś się leje.

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
To fakt, w przypadku malarza czy innego rzeźbiarza, talent do obsługiwania jakiś takich maszyn mógłby być wskazany, ale co do tego miało pisarstwo? Cóż, to raczej w przypadku Buchanana były umiejętności jakie trzymał na poczet tego co by było gdyby nie wypaliło z jego marzeniami i planami. Tak właśnie było teraz, gdy mógł w jakiś sposób próbować w innym zawodzie, czekając na wyrok z wydawnictwa czy i w ogóle będzie miał szanse na publikacje zbioru wierszy czy na przykład materiał na książkę się nada z kolei. Cieszył się wiec z tego, ze ojciec czegoś go nauczył na tyle dobrze, aby mógł posługiwać się mianem złotej rączki, kogoś kto umie naprawić coś albo z niczego stworzyć coś. W teorii biedny nawet nie znal się na tym ile ktoś o takich fachowych umiejętnościach bierze za dana usługę, wiec chwilami mógł wziąć mniej niż powinien albo wręcz przeciwnie chcieć za dużo. Ale to nic! Dopiero uczył się innych możliwości niż pisarstwo czy dziennikarstwo, zaczynał od zera i od postaw, prawie jakby był przynajmniej dziesięć lat młodszy.
- Mam nadzieję, że dam radę. Jestem głównie samoukiem i zawsze na miejscu uczę się danej usterki, ale nie ma tak abym czegoś nie wymyślił. Jak będzie źle to najwyżej wrócę na piechotę i bez grosza. - przyznał, bo nie miał zamiaru kręcić ją na hajs gdyby serio cała ta usterka pokonała jego i to co umiał naprawić,a czego nie. Nakreślony problem mógł mieć wiele podłoży, ale wiadomo najważniejsza była ocena sytuacji i rozejrzenie się po kuchni i jej mediach, w tym przypadku wody i kanalizacji.
- Tak się mówi na to. Włosie. Uszczelnia się tym rury, szczególnie przy kranach i całej baterii, a więc konstrukcji za którą pociągasz aby lała się woda. Do tego są też inne uszczelki i sitko w części, przez którą leci woda. Problem macie z górą czy dołem? W sensie z odpływem wszystko okej? - no tak można było się zakładać, że jako kobieta to nie wiele będzie wiedziała na ten temat i jedyne co to może mu ten problem pokazać w praktyce. Wiadomo, pierwsze koty za płoty już mieli gdy się pojawili w kuchni, ale teraz od niej zależało jak ten problem "przedstawi". - A więc kapie? Czyli problem jest przy puszczaniu wody? Może trzeba nowe uszczelki albo coś dokręcić, nie zakładajmy najgorszego. - powiedział, gdy zajmował się otwieraniem walizki i szukaniem klucza, pewnie francuza. Ale fakt, najpierw nim wyda wyrok, musiał zobaczyć jak puszcza wodę. - Śmiało możesz lać, a ja się przyjrzę w czym problem. - zarządził i odsunął się na razie na bok aby mieć obraz na sytuację, co będzie gdy sama Diane zacznie napełniać wodą czajnik. Woda zabulgotała i zaczęła się do naczynia nalewać, ale faktycznie połowa z niej uciekała przy samym pionie, do którego była podłączona i być może ciekła po umywalce czy nawet płytkach. A więc problem był u góry, a nie na dole, chociaż pewnie przy okazji i odpływ im dobrze przepcha, jak już tu był.
- Aha! Czyli uszczelki i włosie, a potem dobrze to dokręcę. Mam nadzieje, że nie rozsadziło nigdzie rury, bo jeśli tak to jesteśmy w dupie. - przez moment był poważny, ale zaraz zaczął się podśmiewywać pod nosem, ze tak ją trochę nastraszył. - Może być kawa. - odpowiedział zaraz przy okazji na jej wcześniejsze pytanie, bo jednak skupił się mocno na obserwacji i pewnie nawet już zapomniał, że w ogóle pytała. Gdy już zrobiła mu miejsce i odeszła od samego zlewu, Jordan zaczął kręcić aby ściągnąć baterię kuchenną z wlewką, dla lokalizacji problemu. Przy okazji trochę sobie pogwizdywał dla wypełnienia ciszy, która być może zapadła gdy zajęła się wstawieniem czajnika i ogólnie może sama nie chciała mu przeszkadzać przez moment. Odchrząknął, ściągając konstrukcję, z której pociekły resztki wody i póki co na razie obejrzał wszystko okiem, wyrzucając starą nakrętkę, która też nadawała się do wymiany.
- Długo tu mieszkasz? W sensie, nie wiem nawet do kogo należy ten dom i tak się zastanawiam. - zapytał, tak tylko aby zacząć dalszą rozmowę, bo jednak miło to zawsze dla niego poznać nową osobę, w chwili gdy sam miał wąskie grono znajomych w Lorne i ciągle wydawał się być jak turysta.

Diane Mason
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Oby w jej przypadku nie chciał zbyt wielkiej sumy za wykonaną usługę, bo Diane nie dysponowała szalenie wielkimi funduszami. Istniała duża szansa na to, że po usłyszeniu ogromnej kwoty mocno by spanikowała i kompletnie nie wiedziałaby, co robić.
- Nie, odwiozę cię. Mieszamy z dala od centrum, wracanie pieszo zajmie pół dnia - zaoferowała. No, może odrobinkę przesadzała, bo jednak trwałoby to odrobinę krócej, ale nie chciała stawiać go w niezręcznej sytuacji.
Zdaje się jednak, że niezręcznie czuła się teraz ona, bo tak na dobrą sprawę nie potrafiła chyba nawet powiedzieć, co dokładnie się działo. Wiedziała tylko, że kran nie działał, że kapało i że dziewczęta nie będą umiały sobie z tym poradzić.
- Nie mam pojęcia. Żadna z nas chyba nie zaglądała do odpływu, skupiłyśmy się na tym, że z kranu cieknie woda - samo w sobie było to już wystarczająco męczące. - Kapie z niego nawet wtedy, kiedy przez dłuższą chwilę nic się z niego nie lało, ale najgorzej jest zaraz po tym, kiedy się zakręci.
Nie trzeba było długo namawiać jej na to, by pokazała w czym leży istota problemu. Odkręciła wodę, odczekała jakąś chwilę, napełniła czajnik i zakręciła wodę.
- Jest chyba jeszcze gorzej, niż myślałam. Wczoraj nie było tu aż tyle wody - zmartwiła się. Czajnik postawiła na kuchence, włączyła palnik i zanurkowała do jednej z szafek w poszukiwaniu ścierki, którą mogłaby zacząć ścierać powoli nadmiar cieczy. Wiadomo, po tym wszystkim czeka ją potem wielkie sprzątanie, ale wolała rozpocząć już teraz, bo później z pewnością nie dałaby sobie z tym rady.
- Ja? Nie, mieszkam tu mniej więcej od roku. Właścicielką domu jest moja koleżanka. Znaczy... Na nią jest umowa. Dom jest duży, więc postanowiła wynajmować pokoje, żeby mieć towarzystwo i żeby zmniejszyć nieco koszty. Znajoma akurat się stąd wyprowadzała, zwolniła miejsce, więc skorzystałam - wyjaśniła. - A ty? Nigdy wcześniej nie widziałam cię w Lorne Bay.
To akurat była prawda, ale nie należało zbytnio przejmować się jej zdaniem. Diane nie należała do najbardziej rozrywkowych osób w mieście, więc lista miejsc, w których mogłaby poznawać nowe osoby, była, siłą rzeczy, odrobinę krótszą, niż w przypadku innych.

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Pewnie żaden z niego specjalista aby znać się na wycenie tego typu napraw, a też wiadomo - to miało być coś tylko na początek, żadne kokosy. Jordan do tej pory głównie oferował w swojej okolicy pomoc bezinteresownie, czasami inkasując za naprawę co najwyżej szczerze "dziękuje" czy też coś do zjedzenia niżeli pieniądze. Do tego nigdy nie wybrał się na farmy i nawet nie miał pojęcia, że to jednak jakiś kawałek drogi jest i musiałby iść jak ten włóczykij znowu do centrum spory czas. Przynajmniej po jej słowach się przeraził taką perspektywą i w teorii to pokiwał głową. - Nie no, serio? To aż tak daleko? Nie odczułem tego jadąc taksówką. - stwierdził zdziwiony jej szacunkiem. Jak to jednak kobiety, czasami nieco podkoloryzowały rzeczywistość i tu mogła mieć delikatny dysonans między prawdą a swoimi przypuszczeniami. Buchanan kiepski był w kierunki i rzeczy związane z drogą, ważne dla niego było aktualnie to, że dotarł. A jak wróci to już będzie się martwił później..
- Dobra to zrobię i inspekcję odpływu, żeby nie było że jedno naprawie to znowu drugie będzie szwankować. Ale nie kapało nic pod szafką? Głównie cieknie na górze? - wolał dopytać bo po jej opisie nędznym to w sumie ciężko było wywnioskować coś, dogadali się trochę jak ślepy z głuchym i dosłownie chciało mu się śmiać. Na serio musiały w tym domu mieszkać same kobiety, brakowało im faceta co się zajmie kranem, zatkanymi odpływami od włosów i pewnie i kibelkiem.
Na tą chwilę jednak zajmował się zlewem i obserwował jak nalewa wodę i co się dzieje potem, aby finalnie przystąpić do akcji. Może żaden z niego hydraulik z rozkładówki, ale przynajmniej próbował go udawać, okej?
- No jeszcze trochę i mogło by większe ciśnienie zrobić tutaj basen. - przyznał, gdy pomału odkręcał śrubę i potem całą resztę. W teorii mógł najpierw zamknąć główny zawór od wody i działać - o czym pewnie się przekonał gdy część wody dosłownie prysła mu w twarz. Zaklął pod nosem i odsunął się na moment, a potem znów na powrót zakręcił śrubę i na początek po prostu się podparł pod boki jak Zenek specjalista od wszystkiego.
- Chyba nie będzie to jednak takie łatwe i przyjemne. Muszę zakręcić główny zawór od wody na kilka minut i dopiero zdjąć co trzeba, poprawić uszczelki i podpatrzyć czy nie ma grubszej awarii w rurze. Ewentualnie jeśli wiesz gdzie jest ten zaworek to możesz go zakręcić. - nie żeby coś, ale jeśli chociaż odrobinę wiedziała o co mu chodzi i gdzie to jest to mogła ten cypel TYLKO albo i AŻ zakręcić, nic trudnego.
- Aha. No w teorii samemu to trudno się utrzymać, więc dobra wasza. A ja? Też nie mieszkam tu za długo, zaraz minie może pół roku, więc tak jakby jestem świeżak wciąż. I nie jestem stąd. Ameryka. Denver. Te klimaty. - odpowiedział na jej pytanie, starając się uśmiechnąć nieco, zanim znów stanie się skupionym na robocie. Jeśli mu pokazała albo sama ogarnęła główny zawór to ponownie zabrał się do roboty, tym razem nieco bardziej suchej. W międzyczasie też przyglądał się i zerkał na dziewczynę, która wydawała mu się być lekko dziwna? No bo tak jakoś spięta się wydawała, a przecież nic złego póki co się nie działo, a i on był tylko zwykłym "robotnikiem", a nie kimś kto poluje na jej głowę. Uporał się z pierwszą częścią zadania gdy już czekała na niego zaparzona kawa z boku. - Podoba Ci się w ogóle w Lorne Bay? - zapytał, bo był ciekawy czy to miejsce, o którym myśli na poważnie, a może tylko przystanek przed większym światem. Gdyby pewnie znał historię kobiety, to pewnie by poniekąd ją rozumiał, sam przecież uciekał od dotychczasowego życia, może to nie było to samo co spotkało ją, ale na pewno mogliby sobie przybić piątkę.
Na moment odciągnął się od pracy aby napić się kilka łyków kawy, pogrzebał także w narzędziach, szukając nowej uszczelki oraz włosia, którym chciał przytkać przestrzeń, tak aby przylegała do rurki i śruby. Czy miało to rację bytu, miało się okazać za jakiś czas gdy finalnie skończy w swoim mniemaniu.

Diane Mason
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- Kilka razy szłam tutaj pieszo, najczęściej po pracy. To nie było nic przyjemnego. Przez całą czas wydawało mi się, że obserwuje mnie Yowie. Wiesz, to ten gigantyczny człekopodobny stwór z legend, który zastawia pułapki na ludzi i potem zjada ich mięso... Kilka razy byłam niemal pewna, że ktoś zerka na mnie z zarośli - aż się wzdrygnęła. Ani trochę nie było to przyjemne Na szczęście jakiś czas temu zmieniła pracę i wracała do domu o normalniejszych godzinach, więc ryzyko śmierci z rąk mitycznej bestii chyba nieco zmalało. Wzrosło chyba jednak ryzyko śmierci poprzez utonięcie, gdyby pewnego dnia kran jednak nie wytrzymał i postanowił zatopić dom na farmie.
- Raczej nie. No, może sporadycznie któraś z nas podkładała tam czasem jakąś szmatkę, ale na pewno nigdy nie kapało tam tak, jak z kranu.
A może jednak kapało? Może tam też coś przeciekało, tylko Diane nigdy tego nie widziała i teraz nie dojdzie już do prawdy? Na szczęście w domu był Jordan, więc problem powinien niebawem się rozwiązać.
No, taki przynajmniej był plan.
- Jej, potrzebujesz jakiegoś ręcznika?
W zasadzie nie potrzebowała nawet odpowiedzi, tylko od razu zanurkowała w łazience i przyniosła mu czysty ręczni, by mógł wytrzeć twarz. Przyniosła też ścierkę, by wytrzeć nadmiar wody na podłodze. Już teraz czuła, że będzie ciężko. Ha, zupełnie tak, jakby sytuacja nie była łatwa od samego początku.
- Znaczy... Pewnie jest gdzieś w piwnicy, ale nie mam pojęcia, który to może być - chyba nieco wystraszyła się całej tej sytuacji. - Do tej pory jakoś nie było potrzeby, żebym go szukała. Myślisz, że umiałbyś go jakoś zlokalizować, gdybyśmy zeszli razem do piwnicy? Wiesz, gdybyś śledził przebieg jakiejś rury...
Teraz już mocno improwizowała, bo nie miała pojęcia, czy coś takiego było w ogóle możliwe. Ale... Dlaczego nie? Przecież oboje jakoś by do tego doszli. Jakoś znaleźliby ten właściwy kurek.
- Wow, jesteś ze Stanów? - zerknęła na niego. - Co robisz w Australii? Ludzie raczej stąd wyjeżdżają, niż tu przyjeżdżają.
Sama chętnie by wyjechała, ale w jej sytuacji było to raczej niemożliwe. Mimo wszystko musiała przyznać, że perspektywa nawet jakiejś krótkiej wizyty w tym kraju wyglądała na naprawdę kuszącą. Mniej więcej właśnie wtedy dotarło do niej, że Jordan wcale nie musi znać miejscowych wierzeń i jej wzmianka o potworze mogła nie zostać zrozumiana.
- Tak, chyba tak. Dawniej mieszkałam w Sydney, takie małe miasto jest dla mnie nowością, ale póki co całkiem przyjemnie mi się tu mieszka. Jestem tu mniej więcej rok dłużej, niż ty, więc chyba też jestem tu nowa.
W porównaniu z tymi, którzy żyli tu od urodzenia, to na pewno byli świeżynkami.

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Słuchając jej miał wrażenie, że mówi do niego w obcym języku albo że ma aktualnie jakiś udar. Nie kumał jej historii, a już na pewno nie uwierzył w jakiegoś stwora o którym to mówiła. Pewnie stosownym było by aby zapytał czy dobrze się czuje, ale też musiała mu wybaczyć dezorientacje - Jordan pochodził z Ameryki i te całe bajki czy miejskie legendy go nie dotyczyły. A przynajmniej nawet jeśli coś takiego słyszał to miał wrażenie, że zaraz zacznie się głośno śmiać, lepiej jednak dla niej, że zdusił w sobie tą ochotę i darował odpowiedzi w tym temacie z czystej grzeczności. Sam wyraz twarzy był wystarczający.
- Czyli to dłuższy już czas? W sensie, że kapało sobie trochę, a teraz to już prawdziwa powódź? - pytał tylko i wyłącznie dla dobra całej tej sprawy z naprawą. Nie jemu było oceniać co kobietki uważają za piorytet w życiu i czy się znają na prowadzeniu domu, a przy tym taka naprawa to zawsze wiąże się z kosztami, których wycena u profesjonalisty mogłaby wynieść jeszcze więcej. Jordan miał jednak, że da sam radę i nie zraził się nawet w chwili gdy trochę wody wylądowało właśnie na nim.
- Dzięki, przyda się. - chwycił w dłoń ręcznik od niej, aby chociaż przetrzeć twarz, która oberwała. Takie były jednak skutki jego działalności w tej chwili, musiał się z tym pogodzić, niestety. Wycierając się i słuchając jej odpowiedzi, pewnie już obserwował gdzie znika rura i czy jest połączona z łazienką, a może idzie samotnie w dół do piwnicy. Nie żeby coś, ale po wieku budynku szacował, że to stara instalacja, która zbudowana jest w konkretny sposób, łącząc pewnie się w jedną całość.
- Chyba dam radę znaleźć, możesz mi tylko pokazać, gdzie zejście na dół. - skoro nie miała i tak pojęcia, to dał sobie spokój z ciąganiem ją na dół. Pomógł sobie świecąc telefon i na te parę minut gdy ją opuścił, w poszukiwaniu rury i zaworu - jakoś sobie radził. Parę minut później wrócił do niej w całym kawałku!
Całe szczęście, ktoś z ich dwójki znał się na rzeczy i tym jak wygląda poszukiwany zawór, obyło się bez szukania po internecie czy też domysłów. - Spokojnie, sam znalazłem. Rozumiem, że mieszkacie bez faceta w domu, prawda? Nie żebym zachwalał naszą płeć, ale od takich spraw zawsze lepszy jest facet. Chociaż zdarzają się kobiety, które ogarniają same wszystko, nowoczesne i samodzielne. - rzucił ze śmiechem, ale broń Boże nikogo nie chciał obrażać i urażać. Nawet jej! Nie musiała w końcu znać się na takich sprawach, tym bardziej że cały dom nie należał do niej nawet, także... Szło to zrozumieć.
- Tak, jestem. Nie chwaląc się, potrzebowałem uciec z Denver. A trafiła się okazja, bo mój wujek tutaj mieszkał i odziedziczyłem niby po nim spadek. Ale... nie wszystko poszło zgonie z planem. - mógłby jej tu streścić przy okazji historię życia, ale wolał zając się robotą, trochę też i kawą póki była w dobrej temperaturze. Może jeszcze kiedyś przyjdzie im ze sobą rozmawiać? Może się spotkają i zaprzyjaźnią? Kto to wie..
- No to w sumie też przyjechałaś z większego miasta do mniejszego. Z taki wyjątkiem, że znasz Australię od dziecka, a ja ciągle się jej uczę. Akurat chciałem spotkać koalę, ale jeszcze nie miałem okazji. - uśmiech zagościł na jego twarzy gdy to mówił, więc mogła uznać iż sobie żartuje, ale nie. W tym przypadku w połowie mniej więcej miał takie plany, bo przecież czym byłaby podróż do Australii bez kontaktu z tutejszymi zwierzakami, poczynając od tych miłych i przyjemnych, a kończąc na tych mniej - jak węże czy pająki o gigantycznym rozmiarze.
- Dobra, bo czas goni, a ja się obijam. - westchnął, odkładając kubek z kawą i ostatecznie zabrał się dalej do roboty. Coś tam podkręcił, wymienił uszczelki i wysmarował rurę włosiem i preparatem jaki miał w walizce, profesjonalne do hydrauliki. Na koniec jego głowa wylądowała także pod zlewem, gdzie zabrał się za przeczyszczenie odpływu, aby zrobić im już full pakiet. Nie żeby coś, ale zawsze był dokładny w tym co robił, nawet jeśli można by go nazwać laikiem i samoukiem. Lepiej jednak, że panna Mason o tym nie miała pojęcia.


Diane Mason
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Rzeczywiście, w pewnym momencie ona sama zdała sobie sprawę z tego, że zachowywała się teraz jak upośledzona. A już na pewno nie zachowywała się tak, jak miała to w zwyczaju. Zbyt mocno się rozgadała, w dodatku na temat, który był jej odrobinę obcy, bo owszem, znała australijskie legendy, ale do tej pory traktowała wszystko raczej w kategoriach żartów. Oby Jordan właśnie tak potraktował wszystko to, co przed chwilą powiedziała.
- No... tak - przyznała nieco niechętnie. Fakt, trochę to wszystko zaniedbały i teraz takie były tego skutki. Nie dość, że kapało dość mocno, to jeszcze woda postanowiła zaatakować kogoś, kto mógł zająć się naprawą uszkodzeń. Czy cos jeszcze mogło pójść nie tak?
Cholera, może lepiej nie zadawać takich pytań, bo zaraz stanie się coś, co udowodni, że zawsze może być jeszcze gorzej.
- To te drzwi - wskazała. Przez moment chciała pójść tam razem z nim, ale uznała, że mężczyzna jakoś sobie poradzi. Miała rację. Ucieszyła się, kiedy zobaczyła go całego i zdrowego. Jakby na to nie patrzeć, piwnice bywają bardzo zdradliwe. Łatwo się tam potknąć o jakąś staroć lub uderzyć głową o belkę w stropie. Tyle dobrego, że nie doszło tu do żadnej katastrofy.
- Tak po prostu wyszło. Za każdym razem, gdy miałyśmy wolny pokój, zgłaszała się dziewczyna - wyjaśniła. Ani trochę nie obrazi się za tego typu komentarze. Nie była taką osobą. Jeśli już próbowały radzić sobie same, to tylko ze względów finansowych, by nie fatygować fachowca, jednak jak widać na załączonym obrazku, czasem było to niezbędne.
- Rozumiem - przytaknęła. - Ale chyba jeszcze nie zniechęciłeś się do Lorne Bay? Wbrew pozorom jest tu całkiem fajnie - uśmiechnęła się. - Koale najlepiej będzie obejrzeć w Lorne Bay Wildlife Sanctuary. To taki park, w którym wolontariusze pomagają zwierzętom. Harper, jedna z moich współlokatorek, się tam udziela. To naprawdę fajne miejsce.
Sama kiedyś wpadła tam z wizytą i ani trochę nie żałowała. Prawdopodobnie będzie robiła to częściej.
Postara się również nieco częściej kontrolować stan kranu, by uniknąć tego typu sytuacji w niedalekiej przyszłości.

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Nie rozumiał legendy, ale pewnie i tak starał się uśmiechać do tej "złej gry". Aż tak bardzo się w Lorne nie rozgościł jeszcze aby miał mu po pierwsze kto opowiadać, a po drugie co. Ale to i tak był najmniejszy problem, bo jednak chciała być miła i go zagadać, a on tutaj podejmował walkę z tym pieprzonym kranem. Gdy oberwał, czuł trochę tak jakby przegrywał te walkę, ale nie powie że nie da rady, albo że nie umie tego naprawić - to nie Jordan. W żadnym aspekcie się nie poddawał, no chociaż może przy swoim małżeństwie ten jeden raz odpuścił, tutaj jednak w grę wchodziło dobro kobiet mieszkających pod tym dachem. Jeszcze tego brakowało aby całkiem miały problem z wodą, tego mogłyby nie przeżyć. No bo jak to tak - damy w opałach, nie mogłyby umyć włosów? To chyba dopiero byłby damski koszmar gorszy niż te miejscowe legendy.
Skupił się więc i odnalazł rurę, a potem także i zawór - musiał tymczasowo zamknąć dopływ wody, aby nie rozsadziło mu na górze wszystkich kranów po kolei. Czy to dobrze, że przemilczał taką ewentualność? Chyba tak, skoro nie chciał Mason przyprawić o zawał serca.
- Ohhh. To z jednej strony miło bo się dogadałyście pewnie i tak dalej. Babskie sprawy. Ale następnym razem możecie dać znać - może będę akurat szukać czegoś. W sumie to chyba szukam. - przyznał, ale chyba niepewnie do końca. W teorii niby miał dach nad głową, ale nie lubił się naprzykrzać swojej współlokatorce, przygarnęła go z ulicy praktycznie i nawet pozwalała mieszkać za darmo, można by powiedzieć idealny deal. Ale no właśnie, czy to było fair z jego strony? Nie do końca czuł się dobrze z tą sytuacją, a gdy dodać do tego jeszcze fakt, że między nimi zaczynało robić się D Z I W N I E, to Jordan powinien chyba zwiewać byle dalej.
- Chyba nie. Myślę wciąż. - rzucił rozbawiony, gdy się schylił i zniknął na moment pod szafką. Całe szczęście, że nie mogła widzieć jego miny, bo gdy tak mówiła o tych koalach i współlokatorce to.... chyba chciałby się z nią spotkać, o ile wyglądała podobnie jak Diane. Cholera. A może to jej powinien zaproponować aby go oprowadziła? - Wiesz, skoro znasz temat to możesz mi pomóc. Nie znam się jeszcze dobrze na Lorne Bay, a skoro już tam byłaś, może mnie oprowadzisz? - zapytał i dla powagi sytuacji wynurzył się, aby jednak złapać ten kontakt wzrokowy. To nie tak, że od razu coś mocno sugerował czy proponował, ale żyjąc już tutaj jakiś czas, wciąż wydawało mu się, że ma mało znajomych, mało zna miejscówek w mieście i ogólnie, jeśli ma tu zostać musi się ogarnąć. Dokończył zaraz też to co porozkręcał, ale finalnie jak to wyszło miało się okazać jak ponownie włączy zawór wody. Chwila prawdy i weryfikacji jego umiejętności nadchodziła nieubłaganie. W duchu modlił się Buchanan aby nic się nie spieprzyło, bo wtedy nici z pieniędzy, następnego spotkania i podwózki.

Diane Mason
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
ODPOWIEDZ