Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Jak to mawiają: służba nie drużba. Jeśli samemu nie przypilnuje się pewnych interesów, to ostro się coś może spieprzyć. Oczywiście najbiedniejsza w tym wszystkim jest zawsze mała, bezbronna, słodka Gabrysia! Pick-me-girl jak nic. Rzecz jasna teraz troszkę żartuje, ale każdy dzień, każda godzina, minuta, sekunda, spędzona w odosobnieniu od Angelo to dla niej katorga, choć już powoli przyzwyczajała się do ich rutyny, że no zwyczajnie chłop czasami musi robić swoje i tyle. Jeśli ktoś umie zabijać miłością to jest to zdecydowanie Gabrielle, ona jest jak taka Elmirka z Looney Tunes i czasami strasznie ciężko jest jej się pohamować! Na całe szczęście Angelo dawał jej tyle miłości, uwagi i dotyku ile tylko był w stanie, nie mogła powiedzieć, że czegoś jej brakuje, choć noce spędzane bez niego to katorga, bo nie ma swojego prywatnego grzejniczka i podusi. Do dobrego bardzo łatwo jest przywyknąć...
Niestety ukochany musiał pilnie wyjechać, nie bardzo chciał Gabi wtajemniczać w cel swojego wyjazdu, a ona nie drążyła, bo poranek, w którym się rozstali nie należał dla niej do łatwych. Po kilku dniach braku wymiotów i porannych nudności wróciły one ze zdwojoną siłą, doszedł do tego jeszcze jakiś taki nieprzyjemny skurcz w brzuchu i Gabi obiecała Angelo, że pojedzie dziś do lekarza, do tej kliniki, którą jej wynalazł, bo podobno mają najlepsze w całej okolicy USG i niesamowicie wykwalifikowanych lekarzy i personel pomocniczy. Nie chciała się z nim sprzeczać, nie miała na to zwyczajnie siły więc dla świętego spokoju się zgodziła, choć z tyłu głowy miała taką myśl, że wolałaby pojechać do swojego lekarza. Marcus zawiózł ją do placówki, gdzie zebrano od Gabrielle wywiad i zaprowadzono ją do gabinetu z USG, zapraszając "tatusia" do środka. Gabi jednak wyprowadziła lekarza z błędu, uświadamiając mu, że Marcus nie jest ojcem bliźniaków i mimo wszystko, bardzo uprzejmie poprosiłaby mężczyzna został na zewnątrz i poczekał przed gabinetem.
Gdy przygotowała się do badania lekarz przystąpił do nalewania żelu na jej brzuch, na co zareagowała śmiechem, bo był zimny. Długo jeździł sondą po jej ciele, uśmiechał się ciepło.
- Chce pani usłyszeć bicie serduszek maluchów?- zapytał spokojnie zerkając na blondynkę. Gabi zamarła na chwilę, poczuła jakieś takie dziwne ukłucie lęku.
- Nie wiem... to znaczy... chcę. Chcemy. Proszę mi dać sekundę.- wyjęła telefon, wybrała numer do Angelo i natychmiast włączyła kamerę, żeby móc odbyć z nim wideorozmowę. Wiedziała, że czego by nie robił, od niej odbierze niemal natychmiast.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale jestem właśnie u lekarza i mam robione USG, mam nadzieję, że nie prowadzisz teraz samochodu?- przeniosła kamerę na lekarza, który mężczyźnie pomachał i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Pan doktor mówi, że wszystko jest w porządku i zapytał, czy chcę usłyszeć bicie serduszek naszych fasolek. Chcę tego posłuchać razem z tobą, pierwszego razu nic nie jest w stanie cofnąć.- uśmiechnęła się ciepło i skinęła głową do lekarza, że może czynić swoją magię. Gabi przeniosła kamerę na aparat USG, przez chwilkę była cisza, a później dało się słyszeć bardzo szybkie szmery, jakby latało milion motyli. Gabi zamarła, ręka jej zadrżała.
- Tak brzmi fasolka numer jeden. Ach... teraz wyraźnie widać, bliźniaki dwujajowe, dwa worki owodniowe, dwie pępowiny, dwa łożyska, tak... nie będą identyczne.- powiedział lekarz, co dało się wyraźnie słyszeć, w końcu byli na wideo rozmowie.
- A tu jest tętno fasolki numer dwa. Chcecie znać płeć? Nasze USG jest niebywale dokładne i jako specjalista światowej klasy jestem w stanie już na tym etapie udzielić wam takich informacji, to w końcu już trzynasty tydzień.
Lekarz był bardzo pewny siebie, bardzo sympatyczny i uśmiechnięty, wydawał się wiedzieć co mówi i robi. W końcu wizyta tutaj nie kosztowała mało. Gabi nie wiedziała jakiej odpowiedzi ma udzielić, ręka jej dygotała. Dotarło do niej, że na serio jest w ciąży, to znaczy już wcześniej to wiedziała, ale teraz... Teraz kiedy usłyszała bijące serduszka? Po jej policzkach aż pociekły łzy ze wzruszenia. Ledwie była w stanie przenieść kamerę na siebie.
- Kochanie... ja... ja na serio tworzę dzieci w swoim brzuchu. One się naprawdę tam rozwijają i rosną i... I będziemy mieli małe wersje ciebie, albo mnie, albo nas obojga... Chcemy znać płeć? Ja nie wiem, czy chcę, ty chcesz?- zapytała drżącym głosem i szybko otarła policzki wierzchem drugiej dłoni. Jak ona mogła ich nie chcieć na początku? Teraz to było kompletnie absurdalne.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Telefon w kieszeni Angelo Denaro dzwonił głośno i uporczywie. Reprezentant Cosy siedział właśnie na jednym z kilku ważnych spotkań, które miał do odbycia w Sydney. Stąd musiał wyjechać na kilka dni z Lorne Bay, zostawiając swoją ciężarną ukochaną samą. W sumie to nie taką samą, bo miała swojego ochroniarza, który dostał od szefa jasne instrukcje. Miał jej pilnować jak oczka w głowie pod jego nieobecność.
Zerknął na ekran, to była ona. Miała mieć dzisiaj badanie, na którym cholernie żałował, że nie mógł być. Normalnie rzuciłby spotkania wpizdu i wróciłby do ukochanej, by uczestniczyć z nią w tej ważnej chwili, ale raz, że podjęła decyzje o badaniach dzisiaj rano, więc ciężko byłoby mu się wyrobić... a dwa, naprawdę musiał tu być. Zarządził przerwę i odebrał wideokonferencję, idąc długim korytarzem.
- Nie najdroższa, nie prowadzę. Dobrze, że zadzwoniłaś. Jak tam, wszystko w porządku?. - Nie wybaczyłby sobie, gdyby ominęła go ta chwila. Jebać spotkanie, mogli na niego zaczekać, to on miał tu najbardziej decydujący głos. Uśmiechnął się do lekarza i wyszedł przed budynek, opierając się o jego ścianę. Tu mógł w spokoju i samotności przeprowadzić rozmowę. W oddali słychać było gwar miasta, a Angelo miał na sobie czarną koszulę. Widać ją było w kamerce częściowo, choć większość jednak wypełniała zadowolona twarz Włocha, który wręcz promieniował podekscytowaniem. Wsunął sobie słuchawki do uszu, żeby lepiej ich słyszeć.
- Oczywiście, że chcemy to usłyszeć... nie mogę się doczekać. - Cieszył się jak małe dziecko, lśniąc w kamerze bielą swoich zębów.
Kiedy jego uszu dobiegło bicie serca jego dziecka, twarz gangstera zmieniła wyraz. Był cholernie wzruszony, nawet oparł się głową o ścianę, patrząc w ekran jak zaczarowany, a jego oczy szkliły się delikatnie, czuł, jak w piersi łomocze mu serce z radości. Nawet nie słuchał słów lekarza, bo po tym, jak dowiedział się, że wszystko jest w porządku i usłyszał bicie serc swoich dzieci, nic innego nie miało już znaczenia. Wypuścił głośno powietrze z płuc, które jak się okazało, wstrzymał w nich i uśmiechnął się znów, czując jak i jemu po policzku płynie łza. Gabi przekierowała kamerę na siebie i dostrzegł, że też płacze i chyba pierwszy raz, odkąd wiedzieli, że jest w ciąży, widział w jej oczach prawdziwe szczęście i wzruszenie. To poruszyło go jeszcze mocniej. Jak i jej słowa, które potwierdziły tylko jego przypuszczenia. W końcu cieszyła się tak, jak on. Po policzku mężczyzny poleciała druga łza. Tak cholernie chciał teraz być przy Gabi, trzymać ją za rękę i pocałować w czoło, ale i tak cieszył się, że mógł uczestniczyć w badaniu i słyszeć te śmieszne, szybko bijące małe serduszka ich fasolek.
- Tak kochanie, dzięki tobie nasze dzieciątka zdrowo rosną, ich serca tak ładnie biją... jesteś bardzo dzielna, wiesz? - Odezwał się w końcu, ocierając policzki z łez i uśmiechnął się szerzej. - Ja... chcę wiedzieć, myślę, że nie wytrzymam, muszę. Tak. Albo nie. Nie... Muszę, zdecydowanie. - Paplał trochę bez ładu i składu, ale był cholernie pijany tym szczęściem. - To będzie syn i córka prawda? - Rzucił trochę głośniej, jakby chciał żeby lekarz go lepiej usłyszał. Nie powiedział synowie, choć o tym właśnie przecież marzył.... ale ustalili z Gabi, że to będzie parka! Wtedy i on i ona byliby szczęśliwsi jeszcze bardziej!

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Chyba jeszcze tak emocjonalnie jak teraz nie podchodziła do tych dzieci, dopiero teraz pokochała je całym swoim sercem i poczuła się gotowa na bycie matką, choć zdawała sobie sprawę, że to będzie najważniejsza rola w jej życiu, a zarazem najtrudniejsza, bo żadne dziecko nie rodzi się z przyklejoną do czoła instrukcją obsługi. Znając własne szczęście te małe pomioty odziedziczą charakterek po tatusiu i ona biedna będzie musiała ogarniać całą trójkę. Kto wie, czy wystarczy jej sił!
Wcale nie dziwiły jej łzy Angelo, nie uważała ich za słabość czy odbieranie mu męskości, wręcz przeciwnie. Dla niej prawdziwy facet nie wstydzi się okazywać swoich emocji, nie ważne, jakie one nie są. Człowiek jest człowiekiem i każdy ma prawo do płaczu a w tak skrajnych i emocjonalnych przypadkach jak ten to już w ogóle. Przecież to było jego największe, najskrytsze marzenie, którym się z nią podzielił już na samym początku ich znajomości, wtedy już uznając, że może jako tako gówniarze zaufać.
- Nie płacz głupku, bo ja też będę, wiesz, jak na mnie działają ludzkie emocje, jestem dla nich jak lustro...- powiedziała, próbując się zaśmiać przez własne łzy i pomachała sobie ręką przed twarzą, żeby jakoś się uspokoić, choć to graniczyło z cudem. Starała się oddychać równo i głęboko, ale wzruszenie było od niej silniejsze.
- Dobrze doktorze, niech pan powie, co to za kwiatki nam wyrosną z tych fasolek...- pokiwała głową na znak, że się zgadza. Jejku, jak Angelo do niej ładnie mówił! Każdego dnia kochała go jeszcze bardziej, szkoda, że nie mógł tu z nią być, słuchać tego i widzieć, trzymać ją za rękę, ale czasami nie można inaczej. Dzięki bogu za internet i możliwość rozmowy na żywo.
- Fasolka numer dwa to zdecydowanie chłopiec... Proszę dajcie mi sekundę, bo numer jeden się schowała, chyba się wstydzi i nie chce pokazać. - lekarz zaczął jeździć głowicą po brzuchu Gabi szukając dzieciątka numer jeden, do którego musiał wrócić po tym jak dawał im słuchać drugiego bijącego serduszka.
- Yhym... Tak, tak... Jesteś tu. Numer jeden to...- zawiesił głos jakby się nad czymś zastanawiał, ale oglądał dokładnie obraz na monitorze.
- Och no proszę już powiedzieć! Dziewczynka, prawda?- Gabi ponagliła lekarza, posyłając mu groźne spojrzenie.
- Przykro mi.- zaczął takim tonem, jakby stało się coś złego- - ale muszę panią zmartwić. Fasolka numer jeden to również chłopiec. Myślę, że śmiało możecie rozmyślać już nad męskimi imionami.- dodał rozpromieniony, a mina Gabi mówiła jedno: ja pierdole, mam przechlapane... I jakby była troszkę zawiedziona.
- Ale są zdrowi? Rozwijają się prawidłowo?
- Tak. Dwa zdrowe chłopaki, pewnie już niedługo zacznie pani czuć pierwsze ruchy. Pojawią się między 16 a 21 tygodniem. W ogóle ma pani jeszcze bardzo mały brzuszek jak na bliźniaki, jakby tylko się pani mocno najadła...
- Yhym... nie wie pan jak wygląda mój brzuch kiedy się nawpier... znaczy najem.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Do tej roli przygotowało jedynie życie. Doświadczenie, którego się podczas niego nabiera i okazje, podczas których możemy szklić swoje umiejętności rodzicielskie. Posiadanie w rodzinie dzieci było dobrym szkoleniem, ale jedynacy nie mieli styczności z małymi dziećmi, czy też jak się wchodziło w dorosłość, a żadni znajomi nie mieli dzieci, ciężko było nabrać tą praktykę. Angelo miał takową okazję, wychowując swojego własnego brata, ale przecież od jakiegoś poziomu, a jego dzieci będą na poziomie 0. Do tego trzeba było się odpowiednio przygotować, stąd też nasz bohater zakupował różnego rodzaju poradniki, które czytał przy odrobinie wolnego czasu. Najróżniejsze, bo przecież nie z jednego źródła powinno się czerpać wiedzę, przynajmniej tak był zawsze uczony. Denaro podchodził do tego, jak i do wszystkiego w swoim życiu dość zadaniowo, chcąc być książkowym i przykładnym ojcem, takim na medal. Nadrobić swoje braki pokoleniowe i zostać pierwszym z linii, który sobie z tym poradzi. Z tego co wiedział, jego dziadek też nie był najlepszym przykładem dla ojca, stąd też on wychował się na takiego, a nie innego człowieka. Angelo przecież też, ale to właśnie on chciał przerwać tą nić niepowodzeń i podarować swoim dzieciom względnie normalne dzieciństwo (na ile to w ich sytuacji będzie możliwe).
- Nie płaczę, to słońce. - Nawet otarł policzek, coby zatuszować dowody. Nie przywykł do łez, a przez ostatni rok pojawiały się one częściej niż przez całe jego życie.
Serce mu zamarło w oczekiwaniu na słowa lekarza, a czas jakby zwolnił. Angelo czuł jak zjada go stres, bo jednak gdzieś tam w środku nie chciał mieć samych córek. Całe życie czekał na to, żeby spłodzić syna i teraz, kiedy w końcu padło to magiczne hasło, niemal wybuch ze szczęścia.
- TAK! KURWA TAK! - Aż się oderwał od ściany, o którą jeszcze przed chwilą się opierał. Widać było jedynie jak potrząsa telefonem, jak kieruje się w stronę nieba, bo Angelo tego szczęścia aż wyrzucił triumfalnie ręce do góry. Śmiał się w głos, nie słuchając kompletnie tego, co dzieje się po drugiej stronie. Pojawił się po chwili w ekranie Gabi, szczęśliwy równie mocno jak wtedy, gdy powiedziała mu o ciąży. Rozpromieniony uśmiechał się od ucha do ucha, a oczy iskrzyły mu się radośnie. Znów serce waliło młotem, słyszał jego szum w uszach, ale już mniej się denerwował, bo teraz to już mogła być dziewczynka...
- Nie... - Rzucił z niedowierzaniem, słysząc, że jednak będzie to drugi syn. - NIE! TAK! TAK! - Rzucił telefon na ziemię i puścił się biegiem przez siebie. W oddali było słychać jego krzyczący głos.
- BĘDĘ MIAŁ DWÓCH SYNÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓW! - I kolejny okrzyk radości. Wrócił biegiem do telefonu i podniósł go, lekko zasapany z ziemi, przyciągając telefon blisko swojej twarzy, jak jego brat gdy mówili mu o ciąży. Jego roześmiana morda wypełniła cały ekran telefonu Gabi. Wrócił akurat w momencie, w którym doktor mówił, że są zdrowi. Miał znowu łzy w oczach, ale z nich nie płynęły. Nagle jakby coś do niego dotarło.
- Przecież to będą synowie... właśnie, ona jest taka drobna! Halo! Kitel! Słyszysz mnie? Bo ja i moi bracia jesteśmy duże chłopy, czy to dla niej bezpieczne? - W kamerze pojawiła się wielka zmarszczka pomiędzy oczami gangstera.
Nagle z impetem otworzyły się drzwi obok Angelo.
- Szefie! Wszystko w porządku? - Pytał głos z oddali. Gabi nie mogła tego widzieć, ale w rękach trzymał dłoń. Angelo natychmiast na niego spojrzał, kierując telefon na swoją pierś.
-Wypierdalaj, powiedziałem że wrócę jak wrócę! - Uniósł się Angelo, który po chwili wrócił na ekran. - To co z tym bezpieczeństwem mojej kruszyny? - Dopytał znowu, bo przerwano im nim usłyszał odpowiedź.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Jasne, oczywiście, to było słońce! Faceci nie płaczą, nie mają prawa do łez i jeśli sączą się z ich oczu to oznacza, że są cipami, słabeuszami i nie mają jaj. Bzdury. Dla Gabi chyba nie ma nic bardziej męskiego niż brak wstydu w okazywaniu uczuć, które kłębią się w ciele faceta, dla niej to jest dopiero oznaka siły. On nie płakał... To oczy mu się pociły, niech tak sobie myśli, ona już swoje wie.
Ten wybuch radości zszokował Gabi i lekarza najwyraźniej też. Głośnik w telefonie dziewczyny dosłownie zaczął skrzeczeć i piszczeć przez to jak Angelo się darł, aż musiała odsunąć urządzenia od twarzy i wyciągać ręce daleko przed siebie. Gapiła się w ekran lekko oniemiała, spojrzeli z lekarzem po sobie i zaczęli się śmiać wesoło. Radość mężczyzny strasznie im się udzieliła, chociaż Gabi była w lekkim szoku, że to będzie dwóch chłopców.
- Nie wiem, jak ja to zniosę, będąc jedyną osobą z macicą pod naszym dachem...- rzuciła żartobliwie do lekarza, kiedy już przestali się śmiać, a Angelo darł się wniebogłosy, że będzie mieć dwóch synów. Blondynka przyłożyła rękę do gorącego czoła i wplotła sobie palce we włosy, zaciskając je na nich. Musiała ochłonąć, w ogóle było tu jakoś duszno i gorąco.
- I to się nazywa prawdziwe szczęście i dlatego kocham swoją pracę moi drodzy.- oznajmił lekarz. Gabi posłała mu jedynie ciepły uśmiech i spojrzała w ekran telefonu i zaraz jej się Franek przypomniał, co tylko sprawiło, że znów chciało jej się śmiać, ale ta ochota przeminęła, kiedy usłyszała pytania zadawane przez Angelo, którą wymianę zdań z jakimś facetem i ponowne pytanie.
- No chyba mnie nie zabiją moje własne dzieci, nie wariuj mi tam aż tak...- rzuciła szybko, nim lekarz zdążył odpowiedzieć. Z drugiej strony to było strasznie słodkie i aż miała ochotę pocałować ten telefon ze wzruszenia.
Mężczyzna wyłączył USG po tym jak wszystko zapisał na płytce i zrobił odpowiednie wydruki.
- Przy ciążach mnogich dzieci zwykle rodzą się z mniejszą wagą urodzeniową niż przy ciąży pojedynczej, także z samym porodem nie powinno być problemu, z resztą... Pani Gabrielle ma dobrze zbudowane ciało, szerokie biodra, odpowiednio ułożona miednica. To kobieta stworzona wprost do rodzenia dzieci, ale... Każda ciąża mnoga jest ciążą podwyższonego ryzyka, więc musi na siebie uważać, nie szaleć, oszczędzać siły, brać witaminy i suplementy i wpadać na USG przynajmniej raz na trzy tygodnie. Także pana kruszyna, jak pan ją pięknie nazwał, musi w zasadzie tylko leżeć i pachnieć, relaksować się i zapewnić sobie odpowiednią dawkę ruchu na dzień, żeby maluchy zdrowo rosły.
Lekarz zakończył swój wywód, który wcale się Gabi nie spodobał. Mówił do Angelo tak, jakby jej tu nie było, dosłownie poczuła się tak jakby znów miała do czynienia z facetem pokroju jej ojca, takiego co to uważa, że kobieta to się tylko nadaje do rodzenia dzieci i dbania o dom, aż zacisnęła usta w cienką linię. No i jeszcze nazwał ją idealną do rodzenia dzieci! Już oczami wyobraźni widziała jak Angelo bierze to sobie do serca i na tych dwóch to się nie skończy i pewnie będzie chciał sobie skompletować całą drużynę piłkarską.
- Przyjęłam do wiadomości.- burknęła niezadowolona, kiedy zaczęła sobie wycierać brzuch z żelu do USG i opuściła koszulkę. Usiadła i przyjęła od lekarza wydruki oraz płytkę z nagraniem badania.
- Kochanie... I jeszcze jedno, póki pamiętam. Zastanów się jeszcze raz czy chcesz tego, o czym mówiłeś przed wyjazdem. Ja się ucieszyłam, a wiesz, że ja reaguję emocjonalnie a nie rozsądkowo i teraz jak tak sobie to przemyślałam... Nie możesz zrezygnować ze swojego dziedzictwa, ono też będzie częścią naszych dzieci a ja nie chcę stać ci na drodze, tylko wspierać i być obok, niezależnie czy będzie to Australia, Włochy czy Grenlandia, choć tego ostatniego to bym chyba nie zniosła, bo nie lubię jak jest zimno. Wszędzie za tobą pójdę pod warunkiem, że będzie minimum 20 stopni na plusie.- uśmiechnęła się ciepło i jeszcze raz otarła policzki dłonią, bo czuła, że płynął po nich łzy. Lekarz powiedział jeszcze, że badanie zakończone, wszystko jest w porządku i wyznaczył kolejny termin na za trzy tygodnie, dał Gabi karteczkę z datą i godziną i pożegnał dziewczynę, która już wychodziła na korytarz, gdzie czekał na nią Marcus.
- Wracaj do mnie szybko... Ja jadę do domu, nie czuję się za dobrze, a jutro jestem umówiona z dziewczynami na zakupy, na obiad, wrotki i karaoke, dlatego chcę dobrze wypocząć, dziś już nigdzie nie będę wychodzić, a ty uważaj na siebie, bo chcę cię mieć w domu w jednym kawałku. Buziaczki, będę tęsknić, dopóki nie wrócisz! Pa, pa, paaaaa!
Rozłączyła się posyłając mu buziaki, tak jakby chciała od czegoś odwrócić uwagę i po tej ostatniej wypowiedzi nie dać mu już niczego dodać, a już zwłaszcza żadnego zakazu, przestrogi czy nakazu, bo wiedziała, jak może zareagować na te wrotki.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Mało do niego już ogólnie docierało. Umysł zaćmiony był mgłą szczęścia, przez która wydawał się już nic nie dostrzegać. Najważniejsze były dwie informacje: Że to chłopcy i są zdrowi.
Trzy. Dopiero wtedy lekko wrócił na ziemię, orientując się jaka jest faktycznie różnica między Gabi, a braćmi Denaro. Angelo spodziewał się, że jego synowie mogą być tak samo wielcy, choć nie miał pojęcia ile mierzył, czy warzył jak się rodził. W sumie... teraz miał kontakt ze swoją matką, więc i tak ją o to zapyta. Nawet jeśli Gabi kazała mu nie wariować, on tam swoje wiedział i musiał się upewnić, że wszystko będzie dobrze. W końcu nie tylko o synów się martwił, ale i ich matkę, której potrzebował w swoim życiu. Nie tylko przez wzgląd na dzieci. Dlatego bardzo uważnie słuchał kitla, marszcząc brwi w konsternacji. Widać było, że bierze do siebie każde jego słowo, na nieszczęście Gabi, bo on już to wszystko sobie zapamięta! W jego uszach to brzmiało trochę tak, jakby ta ciąża była zagrożona, a Gabi powinna naprawdę na siebie uważać. Dobrze, że nie pracowała i większość czasu jednak spędzała spokojnie, w domu, więc trochę mu było z tym lżej. Jak i z informacją, że Gabi ciało jest stworzone do porodów... to dobrze świadczyło na przyszłość oczywiście. Jasne, że nie chciał skończyć tylko na tej dwójce! Gabi jeszcze była młoda... pierwsze dziecko, w tym wypadku dzieci były ważne aby pojawiły się szybko. Następne mogą już przybywać w odstępach czasu. Angelo chce zostawić po sobie jak największy ślad. I po ich miłości!
- Oczywiście, przy mnie ta dziewczyna może leżeć i pachnieć! - Oj on już tego przypilnuje...
Wiedział, że Gabrielle Glass nie jest tym zadowolona i nawet nie musiał widzieć jej skwaszonej miny, by być święcie przekonanym, że ona tam jest. No niestety, musi to jakoś przeboleć. Nic jednak nie powiedział, słuchając jak mówi o Nostrze i zrobiło mu się tak dziwnie przyjemnie. Uśmiechnął się delikatnie.
- Wspólnie podejmiemy tę decyzję. Na razie trzeba skupić się na dzieciach. - Podsumował tylko ze spokojem, ale widać było, że jest dumny z podejścia Gabi i chyba dzięki temu powiedział o podejmowaniu PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU tej decyzji WSPÓLNIE.
I tyle byłoby z sielanki. Oczy Angelo robiły się coraz większe. Czy ona nie słyszała, co przed chwilą powiedział lekarz?!
- EJ! - Zdążył tylko krzyknąć, nim usłyszał w słuchawce charakterystyczne pip pip pip.
- Koniec -
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ