[akapit]
[akapit]
[akapit]
Zoey McTavish
Cały dzień myślała o tym, że gdy skończy pracę będzie mogła się trochę wyluzować w barze. Lubiła te co tygodniowe spotkania ze swoim nowym znajomym. Nie przeszkadzało jej to, że nawet nie znają swoich prawdziwych imion, nawet było to całkiem fajne. Przynajmniej mogła być przy nim sobą, a w razie gdyby się pokłócili to nie będzie później chodził i mówił jaka to Zoey McTavish jest powalona. To było takie jej zabezpieczenie. Wiedziała też, że ludzie zachowywali się wobec niej inaczej gdy okazywało się, że jest córką znanego polityka, a pieniędzy nigdy jej nie brakowało. Czasem z góry zakładali, że jest rozpieszczoną panienką, która nie skalała rąk żadna praca. Była to bzidra, bo rodzice uczyli ja i jej rodzeństwo, że nic nie przychodzi bez ciężkiej pracy. Nauczyli się szacunku do pieniądza i pracy. Zoey spędzała naprawdę sporo czasu na pracy, całe szczęście ją lubiła więc nie było to aż takie złe. Gdy miała wolne wybierała się do schroniska czy do ośrodka uzależnień, gdzie pomagała w ramach wolontariatu. Była naprawdę dobra dziewczyną, która mimo swojego bardzo introwertycznego charakteru lubiła pomagać ludziom i nie skupiała się tylko na sobie. Mimo wszystko daleko było jej do egoistki.
No może poza takimi dniami jak ten, gdy wolała spotkać się ze znajomym niż wyprowadzać biedne pieski na spacer. Czasem trzeba było zrobić też coś dla siebie. Miała nadzieję, że jej kolega przyjdzie i nie będzie zmuszona do picia w samotności, bo to nie byłoby niczym fajnym. Pić sama to mogła w domu. Kolega jej jednak nie zawiódł przez ostatnie kilka tygodni więc wierzyła, że i tym razem się pokaże.
Po pracy na szybko wpadła do domu, by zostawić rzeczy i samochód. Przebrała się też w coś wygodniejszego, bo nigdy nie wiadomo, gdzie ich nogi poniosą więc zamiast niewygodnej sukienki i szpilek wolała wybrać zwykle dżinsy, t-shirt i adidasy. Całe szczęście, że ładnemu we wszystkim ładnie, to się nie musiała martwić jak wygląda. Do baru postanowiła przejść się na nogach. Nie było to daleko więc bez sensu byłoby zamawianie taksówki. Po krótkim spacerze była już na miejscu i rozejrzała się po pomieszczeniu, gdy już weszła do baru. Całe szczęście mężczyzna już tam był.
- Hej przystojniaku - rzuciła wesoło podchodząc do kolegi. - Ktoś tu chyba przypakował - dodała z uśmiechem i nawet go poklepała po ramieniu.. - Na co masz dzisiaj ochotę ? - Zapytała i przenosiła swoje spojrzenie na bar. Ona chyba dzisiaj bez szaleństw wybrałaby jakieś dobre kraftowe piwo.
Jordan Buchanan
[akapit]
[akapit]
Na miejscu jak zwykle zajął swoje stałe miejsce oczekując kompanki do picia, a gdy tylko się pojawiła pewnie sam posłał jej szeroki uśmiech i przyjął ten jej żart.
[akapit]
[akapit]
Zoey McTavish
Nie wiedziała za bardzo na co ma ochotę. Była ostatnio mało zdecydowana, ale na pewno coś, by sobie wybrała. Musiała tylko sie trochę zastanowić i sprawdzić co bar ma w swoim asortymencie. Po chwili już wiedziała. - W sumie mam ochotę na jakieś ciemne... może sobie wezmę z sokiem imbirowym.. tak, tak zrobię - Pokiwała głową, zadowolona, że w końcu udało jej się coś wybrać. - A Ty? - Zapytała, a że barman akurat nie miał za bardzo co robić to Zoey od razu sobie zamówiła i czekała aż Jordan się zdecyduje.
Niedługo później już mieli swoje zamówienia i mogli sobie usiąść przy wolnym stoliku. - No dobra to próbujemy - mruknęła i napiła się łyka piwa, które jak to ciemne piwo, było bardzo dobre. - To co z tą Twoją pewnością siebie? - Zapytała przyglądając mu się z delikatnym uśmiechem. - Chcesz o tym porozmawiać? - Była dobrą koleżanką i dbała o zdrowie psychiczne swoich znajomych, nawet jeżeli nie wiedziała jak mają naprawdę na imię.
Jordan Buchanan
Nie twierdził, że w jej słowach nie ma ani grosza prawdy ale na pewno nie postrzegał tak tego jak i ona, ale z drugiej strony.. Czy nie powinien przyjmować pozytywnych komentarzy w swoją stronę z uśmiechem na twarzy i pewnych no poczuciem swojej wartości? Może i dawny Jordan by to tak odbierał ale ten tutaj? Miał swoje gorsze chwile i ta pewność siebie nieco podupadła.
— Ha! Nie uważam? A powinienem? I skąd pomysł, że to problem związany z poczuciem własnej wartości czy też pewnością siebie? Może to wyraz szarmanckiej skromności? — zapytał, unosząc brew ku górze a potem kilka razy nimi dla śmiechu poruszył w dziwnym wyrazie, może lekko zarezerwowanym bardziej dla pań niż facetów ale co tam! Nie chciał aby zrobiło się ponuro bo jednak śmiał z tego a nie nabierał aż takiej powagi aby siedzieć i to roztrząsać albo zamknąć się w sobie. Zdecydowanie. Ważniejszym aspektem był dobór trunku do sytuacji i ich humoru a może i dalszych planów na wieczór.
— Piwo na start to dobry pomysł i w sumie... Nie wiem czy pamiętasz kiedyś były takie piwa a teraz nie wiem czy gdziekolwiek je da radę znaleźć. Same w sobie imbirowe i takie cytrusowe zarazem. Zielona butelka. Logo "GINGERS", a do tego na etykiecie normalnie tornado, takie prawdziwe. Kojarzysz może? Czy to tylko wymysł nas, Amerykańców. — wolał zapytać bo jednak inny region, może i inna kultura smaku i wiadomo produkty. Nie mógł się chwilami dostosować do australijskich sklepów i lokalnych rzeczy chociaż wiadomo dało się znaleźć kultowe Snickersy czy Pepsi w puszce. Więc skoro ustalili na początek coś lekkiego w postaci piwa to on zaraz za nią zamówił coś w podobie albo pasujące do opisu jaki jej przedstawił.
A skoro nie musieli długo czekać to zaraz mieli i dla siebie miejsce i coś do picia a więc żyć i nie umierać. Chociaż to dopiero wstęp do dalszej części wieczoru. Jordan rozglądał się po miejscu, zatrzymując wzrok na osobach, które już kojarzył albo widział w tym miejscu często. Czasami podniósł w ich stronę kieliszek czy butelkę w przyjaznym geście, a potem sam taki otrzymał. Grunt to dobre budowanie swojej osoby.
— Nadal uważam, że wszystko gra. Co się tak uczepiłaś? Czy wy nie lubicie czasami takich właśnie skromnych facetów? Czy mam sobie kupić koszulkę typu: "jestem fajny i przystojny, popatrz tylko w moje oczy"? Bez przesady panno X. — no tak, akurat miał wypowiedzieć w tamtej chwili jej imię ale ups, dalej go nie znał i w sumie to nie miał w planach poznać. Chyba. Po prostu czasami tak było łatwiej a i tak mówili sobie bardziej na ty więc było wygodnie w ten sposób. Jemu to pasowało.
— Moja pewność siebie spadła jedynie w aspekcie zawodowym. Z tym mogę się zgodzić ale powoli nad tym pracuje albo przynajmniej próbuje. — doprecyzował po krótkiej chwili. Co poniekąd potwierdzało, że miała finalnie racje w małym stopniu z tym ale Buchanan jak to on - zawsze będzie umniejszał. Zatopił więc swoje usta w piwie, próbując tego smakowego "wynalazku".