pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
[2.]

[akapit]

W Australii zaraz miało mu stuknąć jubileuszowe pół roku, a więc ktoś by to mógł podsumować jako szmat czasu. W teorii czas ten upłynął mu szybko i nieznacznie, bez rewelacji czy poważnych zmian w życiu jakie dotychczas prowadził. Szukał siebie w tym przede wszystkim, ale główne szukał dla siebie zajęcia, nowej ścieżki, do której można by napisać historię na nowo, nowe miejsce i nowy Ty. Tak łatwo przychodziło o tym myślenie, próba przyciągnięcia czegoś dobrego i pozytywnego ale rzeczywistość była zgoła odmienna. Nadal pozostawał Jordanem, który przybył do Lorne Bay, dalej stał w miejscu i pomieszkiwał u kobiety, która dała mu nadzieję i przygarnęła go w chwili gdy mógł zostać bezdomnym w Australii. Jedyne co go odróżniało od tamtego faceta to chyba fakt, że nie wyglądał na totalnego łacha i nieco skrócił swój zarost, rezygnując z brody. To byłoby na tyle ze zmian jakie zaszły w jego życiu, co niestety nie prowadziło do czegoś pozytywnego. Dalej ukrywał nieco przed swoją współlokatorką problem z alkoholem, który widocznie miał. Nadal starał się zachowywać pozory porządnego faceta ale nie szło to w parze z czynami, bo jednak gdy znikał wieczorami wydając swoje drobne na kolejną butelkę whisky czy wódki, to było wiadome jak finalnie się to skończy.

[akapit]

Jedno w czym był dobry, to w znajdywaniu nowych barów i miejsc, na mapie tego urokliwego miasteczka. To właśnie w jednym z nich poznał przyjemną osobówkę do towarzystwa, do tego kieliszka i wspólnego dywagowania nad sensem życia i ogólnie poznawaniu nie tylko tajemnic barmana ale i ogólnie całej natury Lorne. Miło było spotykać ją w tym samym miejscu co tydzień jakoby znaleźli właśnie dla siebie idealny rytuał. Nie znał jej personaliów ani ona nie znała jego a mimo to potrafili znaleźć wspólny język i to bez tej całej erotycznej otoczki. W zasadzie mógłby śmiało nazwać ją kumplem od kieliszka, a ich wspólne poznawanie kolejnych trunków i ich marek, mogło zakrawać o lekką psychozę. Co prawda z ich dwójki to jednak sam Buchanan zdawał się przyjmować sporo większą dawkę procentów niżeli ów dama. I to było w sumie mądre posunięcie bo jednak jeśli ktoś z nich miał jeszcze bardziej dojechać siebie to lepiej aby to był on niżeli ona.

[akapit]

Dzisiaj wypadał kolejny dzień, kiedy to liczył zastać ją w tym samym barze i miejscu, które jasno można było uznać jako ich docelowe miejsce zbiórki przed każdym takim wieczorem. Co będzie później? Nigdy nie wiedział bo to przecież ona była tutaj niczym przewodnik oprowadzający głupiego turystę po miejscu, które właśnie odwiedzał. Tak czy inaczej liczył się z tym, że miło spędzi czas, wygada swoje żale ale też może przeżyje coś ciekawego w kolejnym ciekawym miejscu na mapie Lorne Bay.


Zoey McTavish
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Whatever our fate is or may be, we have made it and do not complain of it.
#10

Cały dzień myślała o tym, że gdy skończy pracę będzie mogła się trochę wyluzować w barze. Lubiła te co tygodniowe spotkania ze swoim nowym znajomym. Nie przeszkadzało jej to, że nawet nie znają swoich prawdziwych imion, nawet było to całkiem fajne. Przynajmniej mogła być przy nim sobą, a w razie gdyby się pokłócili to nie będzie później chodził i mówił jaka to Zoey McTavish jest powalona. To było takie jej zabezpieczenie. Wiedziała też, że ludzie zachowywali się wobec niej inaczej gdy okazywało się, że jest córką znanego polityka, a pieniędzy nigdy jej nie brakowało. Czasem z góry zakładali, że jest rozpieszczoną panienką, która nie skalała rąk żadna praca. Była to bzidra, bo rodzice uczyli ja i jej rodzeństwo, że nic nie przychodzi bez ciężkiej pracy. Nauczyli się szacunku do pieniądza i pracy. Zoey spędzała naprawdę sporo czasu na pracy, całe szczęście ją lubiła więc nie było to aż takie złe. Gdy miała wolne wybierała się do schroniska czy do ośrodka uzależnień, gdzie pomagała w ramach wolontariatu. Była naprawdę dobra dziewczyną, która mimo swojego bardzo introwertycznego charakteru lubiła pomagać ludziom i nie skupiała się tylko na sobie. Mimo wszystko daleko było jej do egoistki.
No może poza takimi dniami jak ten, gdy wolała spotkać się ze znajomym niż wyprowadzać biedne pieski na spacer. Czasem trzeba było zrobić też coś dla siebie. Miała nadzieję, że jej kolega przyjdzie i nie będzie zmuszona do picia w samotności, bo to nie byłoby niczym fajnym. Pić sama to mogła w domu. Kolega jej jednak nie zawiódł przez ostatnie kilka tygodni więc wierzyła, że i tym razem się pokaże.
Po pracy na szybko wpadła do domu, by zostawić rzeczy i samochód. Przebrała się też w coś wygodniejszego, bo nigdy nie wiadomo, gdzie ich nogi poniosą więc zamiast niewygodnej sukienki i szpilek wolała wybrać zwykle dżinsy, t-shirt i adidasy. Całe szczęście, że ładnemu we wszystkim ładnie, to się nie musiała martwić jak wygląda. Do baru postanowiła przejść się na nogach. Nie było to daleko więc bez sensu byłoby zamawianie taksówki. Po krótkim spacerze była już na miejscu i rozejrzała się po pomieszczeniu, gdy już weszła do baru. Całe szczęście mężczyzna już tam był.
- Hej przystojniaku - rzuciła wesoło podchodząc do kolegi. - Ktoś tu chyba przypakował - dodała z uśmiechem i nawet go poklepała po ramieniu.. - Na co masz dzisiaj ochotę ? - Zapytała i przenosiła swoje spojrzenie na bar. Ona chyba dzisiaj bez szaleństw wybrałaby jakieś dobre kraftowe piwo.

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

[akapit]

Gdyby pewnie był tutejszy albo chociaż mieszkał tutaj dłużej, może i by wiedział albo się dowiedział z kim to przystaje co jakiś czas na wieczory w barach. Gdyby poznał jaka to szycha, kim albo raczej czyją córką jest, to pewnie i tak nic by z tym faktem nie zrobił. Jordan skończył z katalogowaniem ludzi po tym kim są, skąd pochodzą czy jak wyglądają i inne takie. Odkąd sam tak jakby upadł z piedestału chwały i sławy to chyba zmienił swój punkt nie tylko siedzenia ale i myślenia. Nie oceniał a raczej dawał się ponieść chwili i po prostu bazował na kontakcie z drugim człowieku, pierwszym zaufaniu i wrażeniu. Bo pewnie rozmowa się kleiła a i było w miarę przyjemnie posługiwać się różnymi kryptonimami czy też hasłami w swoim towarzystwie. Nie pytała go o imię czy nazwisko oraz bagaż problemów - on też tego nie robił. Spodobała mu się ta ich rutyna, która była niczym relaks albo detoks po kolejnym ciężkim czy też beznadziejnym tygodniu. Dla niego może picie dalsze nie było czymś dobrym ale przynajmniej miał kontakt z drugim człowiekiem, nie opijał się sam ale też kobieta była niczym korek dla niego, bo jednak ograniczał się każdego dnia po trochu co raz bardziej.

[akapit]

W barze nie obowiązywał dress code czy inne takowe, zawsze liczyła się wygoda oraz to aby o tej porze nie zmarznąć w Australii, chociaż czy to serio była zima? Przyjeżdżając tutaj trochę poznał a raczej liznął tematu w kwestii klimatu ale na pewno nie spodziewał się, że jest to poniekąd istny raj na ziemi. Chociaż czy aby na pewno? Czasami pożary albo ulewne deszcze i powodzie, nic co by było akceptowalne. Tak czy inaczej sam pewnie ubrał jedną ze swoich koszul, luźne jeansy i to pewnie na tyle gdy wychodził z domu i spoglądał przy okazji na pogodę w okolicy.
Na miejscu jak zwykle zajął swoje stałe miejsce oczekując kompanki do picia, a gdy tylko się pojawiła pewnie sam posłał jej szeroki uśmiech i przyjął ten jej żart.

[akapit]

- Hej, nie oszukuj. Nagle widzisz u mnie takie pozytywne cechy? Czyżbyś już coś wypiła beze mnie? Nie no żartuje, test dalej przed nami tylko właśnie nie wiem czego? Masz pomysł? Bo ja to mam w sumie ochotę na cokolwiek co kopie. - sam nie miał pojęcia co mogą wypić a może też już brakowało im opcji. Ale pewnie zdał się na jej gust i jak to mówią: "panie przodem". Nie oczekiwał jakiegoś wykwintnego wyboru z jej strony i nawet wystarczające było dla niego piwo zwykłe czy też nie. Jakoś zawsze obawy miał przed piwem śliwkowym, które według opisu jakiegoś tam znajomego - smakowało niczym pierniczki czekoladowe z takim nadzieniem. Może zatem na takie szaleństwo myślał się skusić gdy rzuciła finalnie propozycje z piwem.

[akapit]

- Jakieś wyszukane piwo chodzi Ci po głowie? - dopytał gdy na głos przedstawiła główny rodzaj trunku, a dopiero potem mieli wejść w te całe gatunki czy też procenty albo jakieś tam inne typy w zależności od podziału czy przynależności. Jak testować to można na całego i na grubo albo wcale..

Zoey McTavish
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Whatever our fate is or may be, we have made it and do not complain of it.
Położyła sobie dłoń na klatce piersiowej i zaczęła udawać wielkie oburzenie. - Przestań - powiedziała mrużąc lekko oczy. - Mówię prawdę, za kogo Ty mnie masz? - Pokręciła głową, bo nie była małą kłamczuszką. Stwierdzała obiektywne fakty, ale żeby sobie nie pomyślał, że serio się oburzyła to posłała mu szeroki uśmiech. - Nie uważasz się za przystojniaka? - Zapytała unosząc brew. Może mieli coś wspólnego, bo ona nie do końca uważała siebie za wybitnie atrakcyjną. - Dobrze, wypijemy i będziemy musieli popracować nad Twoją pewnością siebie - powiedziała i rozejrzała się po barze, by zobaczyć co tam dzisiaj proponują co picia. - Hmmm... ja jestem za tym, żeby zacząć od jakiegoś dobrego piwa, a później zobaczymy - bo wiadomo, że dobrze było iść procentami w górę, bo McTavish nawet nie planowała mieszać i się później porzygać gdzieś w krzakach. Była damą... trochę.
Nie wiedziała za bardzo na co ma ochotę. Była ostatnio mało zdecydowana, ale na pewno coś, by sobie wybrała. Musiała tylko sie trochę zastanowić i sprawdzić co bar ma w swoim asortymencie. Po chwili już wiedziała. - W sumie mam ochotę na jakieś ciemne... może sobie wezmę z sokiem imbirowym.. tak, tak zrobię - Pokiwała głową, zadowolona, że w końcu udało jej się coś wybrać. - A Ty? - Zapytała, a że barman akurat nie miał za bardzo co robić to Zoey od razu sobie zamówiła i czekała aż Jordan się zdecyduje.
Niedługo później już mieli swoje zamówienia i mogli sobie usiąść przy wolnym stoliku. - No dobra to próbujemy - mruknęła i napiła się łyka piwa, które jak to ciemne piwo, było bardzo dobre. - To co z tą Twoją pewnością siebie? - Zapytała przyglądając mu się z delikatnym uśmiechem. - Chcesz o tym porozmawiać? - Była dobrą koleżanką i dbała o zdrowie psychiczne swoich znajomych, nawet jeżeli nie wiedziała jak mają naprawdę na imię.

Jordan Buchanan
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Nie twierdził, że w jej słowach nie ma ani grosza prawdy ale na pewno nie postrzegał tak tego jak i ona, ale z drugiej strony.. Czy nie powinien przyjmować pozytywnych komentarzy w swoją stronę z uśmiechem na twarzy i pewnych no poczuciem swojej wartości? Może i dawny Jordan by to tak odbierał ale ten tutaj? Miał swoje gorsze chwile i ta pewność siebie nieco podupadła.

— Ha! Nie uważam? A powinienem? I skąd pomysł, że to problem związany z poczuciem własnej wartości czy też pewnością siebie? Może to wyraz szarmanckiej skromności? — zapytał, unosząc brew ku górze a potem kilka razy nimi dla śmiechu poruszył w dziwnym wyrazie, może lekko zarezerwowanym bardziej dla pań niż facetów ale co tam! Nie chciał aby zrobiło się ponuro bo jednak śmiał z tego a nie nabierał aż takiej powagi aby siedzieć i to roztrząsać albo zamknąć się w sobie. Zdecydowanie. Ważniejszym aspektem był dobór trunku do sytuacji i ich humoru a może i dalszych planów na wieczór.

— Piwo na start to dobry pomysł i w sumie... Nie wiem czy pamiętasz kiedyś były takie piwa a teraz nie wiem czy gdziekolwiek je da radę znaleźć. Same w sobie imbirowe i takie cytrusowe zarazem. Zielona butelka. Logo "GINGERS", a do tego na etykiecie normalnie tornado, takie prawdziwe. Kojarzysz może? Czy to tylko wymysł nas, Amerykańców. — wolał zapytać bo jednak inny region, może i inna kultura smaku i wiadomo produkty. Nie mógł się chwilami dostosować do australijskich sklepów i lokalnych rzeczy chociaż wiadomo dało się znaleźć kultowe Snickersy czy Pepsi w puszce. Więc skoro ustalili na początek coś lekkiego w postaci piwa to on zaraz za nią zamówił coś w podobie albo pasujące do opisu jaki jej przedstawił.

A skoro nie musieli długo czekać to zaraz mieli i dla siebie miejsce i coś do picia a więc żyć i nie umierać. Chociaż to dopiero wstęp do dalszej części wieczoru. Jordan rozglądał się po miejscu, zatrzymując wzrok na osobach, które już kojarzył albo widział w tym miejscu często. Czasami podniósł w ich stronę kieliszek czy butelkę w przyjaznym geście, a potem sam taki otrzymał. Grunt to dobre budowanie swojej osoby.

— Nadal uważam, że wszystko gra. Co się tak uczepiłaś? Czy wy nie lubicie czasami takich właśnie skromnych facetów? Czy mam sobie kupić koszulkę typu: "jestem fajny i przystojny, popatrz tylko w moje oczy"? Bez przesady panno X. — no tak, akurat miał wypowiedzieć w tamtej chwili jej imię ale ups, dalej go nie znał i w sumie to nie miał w planach poznać. Chyba. Po prostu czasami tak było łatwiej a i tak mówili sobie bardziej na ty więc było wygodnie w ten sposób. Jemu to pasowało.

— Moja pewność siebie spadła jedynie w aspekcie zawodowym. Z tym mogę się zgodzić ale powoli nad tym pracuje albo przynajmniej próbuje. — doprecyzował po krótkiej chwili. Co poniekąd potwierdzało, że miała finalnie racje w małym stopniu z tym ale Buchanan jak to on - zawsze będzie umniejszał. Zatopił więc swoje usta w piwie, próbując tego smakowego "wynalazku".

przyjazna koala
Ł.
brak multikont
ODPOWIEDZ