ortopeda | lekarz wojskowy — szpital w cairns
34 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
zawieszony. gdzieś między wojną a cywilem. w pracy za przekroczenie uprawnień i złamanie procedur. w zupełnej wściekłości po tym jak skrzywdzono jego siostrę. między dobrymi zamiarami a chęcią dania swojemu najlepszemu kumplowi w zęby. i między mią a totalnym zauroczeniem jej osobą (nie liczy się).
+ Julia Crane

Umiejętności jego aktualnej towarzyszki w uwodzeniu czy zakręcaniu sobie niczego nieświadomych śmiertelników - takich jak zresztą sam Dillon - wokół palca były kwestią wręcz niezaprzeczalną i nawet on sam mógł (musiał?) przyznać, że ma w tej kwestii niebywały wręcz talent. Coś niespotykanego na codzień, w końcu ludzi z aż tak interesującą osobowością było niewiele. Julia Crane miała jednak jeszcze jedną cechę - w jakiś zupełnie magiczny sposób umiała spowodować, że nawet w przypadku tak niepoprawnych vel wątpliwie moralnych zachowań jak ich dzisiejsza szybka randka (choć randką chyba nawet nie była), jej wspólnik w zbrodni nie miał na ten temat żadnych wyrzutów sumienia. W końcu owszem, Dillon właśnie powinien zachodzić w głowę jak bardzo wszystko to nie powinno się nigdy wydarzyć, i jak powinna na nich wpływać relacja lekarz-pacjent, której podstawowe zupełnie zasady wyrzucili przed chwilą do kosza w mocno spektakularny sposób. Zamiast tego siedział obok niej, siedzenie w siedzenie, kierowca obok pasażera i pozwalał zupełnie nonszalancko układać sobie dłoń na jej udzie, niby ukradkiem obserwując przy tym jej ciągle jeszcze nagie ciało. Jeszcze chwila a zacząłby się zastanawiać jakie konwenanse zmuszały kobiety o takiej urodzie i tak idealnych krągłościach jak Julia do skrywania tego wszystkiego pod warstwami jakiegokolwiek materiału, był jednak zaaferowany próbami całkiem jednak eleganckiego podglądania jej (pewnie niczym jakiś niewiele jeszcze świadom gówniarz). Z zamyślenia na moment wyrwał go lądujący w jego ustach papieros, którym ledwo co zdążył się zaciągnąć a został mu odebrany. Powinien się chyba przyzwyczaić do tego, że to panna (?) Crane jest w ich duecie od wyznaczania jakichkolwiek granic, ale z drugiej strony... czy w ogóle w takich układach mogła być mowa o jakimkolwiek przyzwyczajaniu? Czy to nie wyznaczało pewnego rytmu regularnej relacji, o jakimkolwiek podłożu wymagającym zaangażowania? Próżno przecież tego szukać w dość spontanicznych układach, z których wynika przypadkowy seks. Spoiler: zwykle jednorazowy.
Myślicielem Dillon Riseborough nigdy nie był wielkim, mimo to kiedy potok myśli zalewający jego głowę przerwał śmiech Julii, spojrzał na nią z pewnego rodzaju wyrzutem. Nie trwało to długo, ba - wręcz tak przelotnie, że mogła pewnie tego nawet nie zarejestrować. Dźwięk jej śmiechu był zresztą całkiem zaraźliwy, więc uśmiechał się teraz szczerze.
Ruch to zdrowie, co? Nie powiedział nigdy żaden pacjent doktora Riseborough.
- Oczywiście. W końcu właśnie dlatego wymyślono ortopedów - nawet się trochę zaśmiał, ale przecież kiedyś, kiedyś dawno dawno temu kiedy wierzył jeszcze w to że lekarzem został co najwyżej z powołania, widział siebie właśnie jako specjalistę medycyny sportowej i się swego czasu naoglądał tych mądrali co to wierzyli w tą cudowną moc ruchu. Co prawda do pierwszego gipsu albo temblaka, ale przecież nie było w tej myśli nic interesującego na tyle by dzielić się nią akurat z kimś tak interesującym jak Julia. Kto inny w końcu bez cienia zawstydzenia opowiadałby mu właśnie pikantną historię związaną z jednym z największych przebojów muzycznych w historii? Sam Dillon melomanem nie był żadnym, ciężko więc było się pewnie akurat po nim spodziewać że kiedykolwiek wcześniej takie drobne zawiłości go interesowały. Mimo wszystko zastanowił się nad tym, i - przynajmniej do tej pory - nie, nie wyobrażał sobie tego. Miał chyba jakieś całkiem dziwaczne poczucie moralności (?) gdzie żony i wszelkie inne partnerki jego przyjaciół (czas chyba zredukować określenie do liczby pojedynczej) czy kumpli bywały z samej zasady poza zasięgiem. Nagle jednak okazywało się, że najwyraźniej o żadną z nich nie trzeba było kruszyć kopii (bez obrazy), bo już o kogoś takiego jak Julia pewnie mógłby zawalczyć. Owszem, ryzykując w najlepszym wypadku oberwanie w pysk, ale przecież i tak specjalnie urodziwy nigdy nie był.
- Och - żachnął się nawet lekko. - Czemu mam wrażenie, że jesteś jedną z tych dziewcząt, które mogłyby się postawić w tym samym miejscu? - dla Julii Crane bowiem można było pisać nie tylko piosenki. Julii Crane należała się przysłowiowa gwiazdka z nieba, a przecież nawet jeszcze nie wiedział jaką kawę pija rano.
Cóż, rano nadal się tego nie dowiedział, choć ich wspólnie spędzony czas był całkowicie spektakularny.

< k o n i e c <3 >
ODPOWIEDZ