ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
002.

Zaczęła się niepokoić. Powtarzała dzieciom, nad którymi sprawowała opiekę, by nie bały się prosić o pomoc, by otwarcie komunikowały, gdy będzie działa im się krzywda lub gdy będą doświadczały jakiegokolwiek bólu. Wszystko po to, by nauczyły się rozumieć, że bólowi można przeciwdziałać. Czasami wystarczała jedna tabletka, by głowa przestawała dokuczać lub aby przynieść ulgę podrażnionemu gardłu. Czasami wystarczało naprawdę niewiele. Jednakże teraz Megara miała złe przeczucia. Być może z tego powodu, mimo osłabienia oraz wyraźnych problemów z napięciem mięśni, wciąż nie zdecydowała się posłuchać własnej rady i udać się do l e k a r z a. Nie lubiła ich. Ponadto najzwyczajniej w świecie bagatelizowała objawy, zrzucając je na zmęczenie oraz stres. Wciąż zapisywała w kalendarzu, by wreszcie umówić wizytę u specjalisty, lecz odkładała ten moment, przekładając na kolejny dzień, później następny i tak bez końca. Gdyby coś podobnego działo się z bliską jej osobą, siłą zaciągnęłaby ją do przychodni, zmuszając, by o siebie zadbała. Jednakże, skoro chodziło o nią… Miała nadzieję, że samo przejdzie. Tylko to dręczące, złe przeczucie nie dawało jej spokoju.
Przed momentem ponownie zakręciło się jej w głowie. Stanęła, nie bacząc na to, że znajduje się na środku chodnika i być może przeszkadza pozostałym pieszym. Wbiła wzrok w jeden punkt daleko przed sobą, by nie stracić równowagi. Wzięła dwa głębokie oddechy i gdy miała ruszyć z miejsca, zobaczyła twarz, którą zdawała się rozpoznawać.
Mężczyzna z pewnością się zmienił. Jego twarz spoważniała, lecz – choć Meg mogła się mylić – mogła być to kwestia zmęczenia odbijającego się w jego obliczu. Chwilowe zawahanie nie pomogło ruszyć z miejsca, lecz gdy minęło, z uśmiechem przytwierdzonym do twarzy podbiegła do mężczyzny, bojąc się, że zaraz zniknie z pola widzenia.
— Hej, poczekaj — zawołała, łapiąc oddech. — Może właśnie walczę o tytuł największej wpadki sezonu, ale jestem prawie pewna… Liam? Liam Wheeler? — pytała, czując ciepło rozlewające się po policzkach. Nie miała pewności, czy przypadkiem okropnie się nie wygłupiła, ale jeśli istniała szansa, że ma rację, a mężczyzna rzeczywiście był tym, za kogo go uważała, musiała zaryzykować. — To na pewno ty! Wciąż używasz tych samych perfum — dodała, uśmiechając się ciepło. Nieczęsto bowiem wpadało się na starych znajomych. Megara bardzo doceniała takie przypadki.

liam wheeler
Agent Federalny — Cairns Australian Federal Police
35 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, a obecnie Agent Federalny. Przeprowadził się do Lorne Bay, bo tu mieszkał jego brat, który został zamordowany. Chce rozwiązać zagadkę jego śmierci, bo od lat nie daje mu to spokoju. Działa w ukryciu, aby ominąć oczy podejrzliwych mieszkańców miasteczka.
Liam miał dziś kilka ważnych rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim musiał znaleźć najbliższą pocztę, aby nadać kilka zdjęć z poszlak prowadzonych odnośnie Shadow. Nie chciał wysyłać ich ani mailowo, ani telefonicznie, bo chciał, aby jak najmniej dowodów mogło pozostać w chmurze. Jego śledztwo odnośnie jego brata za każdym razem prowadzi do tego klubu. Nie mógł zrozumieć co w nim takiego się dzieje, że każdy człowiek w tym mieście o każdą złą rzecz oskarża właśnie ich. Był już kilkukrotnie klientem Shadow, lecz nigdy nie udało mu się zauważyć czegoś, co szczególnie przykuło by jego uwagę.
Gdy tylko dostarczył przesyłkę na pocztę, ruszył w dalszą przygodę. Teraz miał być przystanek na kawę, bo od rana był tak zapracowany, że nie zdążył jej wypić przed wyjściem z domu.
W pewnym momencie przez dość głośno grającą muzykę w jego słuchawkach usłyszał swoje imię. Odwrócił się na pięcie, jednoczenie wyciągając jedną z nich z ucha. Dziewczyna ponowiła swoje zapytanie, dodając do tego jego nazwisko. — Tak, a Ty to... — urwał w połowie zdania, ściskając swoje brwi w jedną kreskę. Trochę czasu zajęło mu zastanowienie się kim może być ta kobieta. Dopiero po kilku chwilach, gdy jego szare komórki wykonały ruch w jego łepetynie, ułożył tę zagadkę. — Megara? — zapytał, nie do końca będąc pewnym czy, aby na pewno jest ona osobą za którą wziął ją szatyn. Miała bardzo podobną twarz oraz budowę ciała, ale przecież minęło tyle czasu, a oboje znajdują się kilkaset kilometrów od miejsca, w którym się poznali.
— Cóż... zawsze uważałem, że skoro coś jest dobre to po co to zmieniać? — odpowiedział, uśmiechając się i jednocześnie poprawiając kaptur w swojej bluzie. Oczywiście zrobił to na pokaz, ale to prawda. Liam jest człowiekiem, który uważa, że jeśli w życiu coś jest dobre to po co to zmieniać? — Co Ty tutaj robisz? — zapytał na sam koniec, opierając się dłońmi o swoje biodra.

megara w. beveridge
ambitny krab
banshee
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Nigdy nie była w Shadow. Nigdy nawet nie miała ochoty wejść na teren tego klubu, przez niektórych mężczyzn uważanego za ekskluzywny. Rozrywka, której tam dostarczano, nie pasowała do niej. Megara wolała spokojniejsze miejsca, w których muzyka nie zagłuszała myśli, a obsługa przywdziewała bardziej s t a n d a r d o w e uniformy. Nie miała jednak nic przeciwko ludziom, którzy tę formę zabawy lubili. Każdy był inny, miał inne potrzeby, a ona zdawała się to akceptować; przynajmniej, póki zaspokajanie potrzeb nie wiązało się z wyrządzaniem komuś krzywdy. Na to nigdy nie dawała przyzwolenia.
Upewniwszy się, że miała rację, a mężczyzna okazał się tym, za kogo go wzięła, momentalnie zapomniała o dręczących ją myślach.
Ciepło wspominała wyjazd, na którym poznała Liama oraz cały spędzony w jego towarzystwie czas. Mocno przeżyła koniec wakacji i rozstanie z nim, mimo że oboje od początku wiedzieli, że ich znajomość nie ma żadnych szans na przetrwanie. Teraz szczerze ucieszyła się na jego widok; jakby przypadek na nowo połączył ją z dawno niewidzianym przyjacielem.
— We własnej osobie — odpowiedziała w typowy dla siebie, radosny sposób. Bo choć minęło wiele lat, a ona niewątpliwie wydoroślała, wciąż była kobietą roztaczającą wokół siebie pozytywne wibracje.
Przez cały czas przyglądała się jego twarzy, próbując poznać ją na nowo. Zmienił się, to nie ulegało wątpliwościom, ale wciąż miał w sobie to, co przyciągnęło ją do niego przed laty.
— W Opal Moonlane? — spytała, początkowo nie orientując się, że miał na myśli miasto, nie jego dzielnicę. — Byłam w cukierni niedaleko stąd. Mają najlepsze maślane ciasta, a potrzebowałam zamówić ich dużo dla dzieciaków — odparła. — Nie dla swoich dzieci, oczywiście. Nie zostałam mamą. Po prostu pracuję w przedszkolu niedaleko stąd – dodała, chcąc być właściwie zrozumianą. — Lepiej powiedz, co ciebie tutaj przyciągnęło. Trudno mi uwierzyć, że trafiłeś do Lorne Bay. Zawsze myślałam, że ciągnie cię do większych miast — stwierdziła.

liam wheeler
Agent Federalny — Cairns Australian Federal Police
35 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, a obecnie Agent Federalny. Przeprowadził się do Lorne Bay, bo tu mieszkał jego brat, który został zamordowany. Chce rozwiązać zagadkę jego śmierci, bo od lat nie daje mu to spokoju. Działa w ukryciu, aby ominąć oczy podejrzliwych mieszkańców miasteczka.
Liam również ciepło wspomina powrót do lat, w których spotykał się z panną Beveridge. Był to bardzo przyjemny czas, lecz skończony w sposób, w jaki musiało się to zakończyć. Wielokrotnie było mu z tego powodu źle, że nie mogli dać sobie jeszcze więcej czasu, bo kto wie do czego doprowadziłaby ich wówczas tamta znajomość.
Ponownego spotkania nie chciał określać jako kolejną szansę od losu. Minęło sporo czasu odkąd widzieli się po raz ostatni i na pewno ich wzajemne więzi gdzieś uleciały. Mimo to fajnie będzie usiąść przy kawie i powspominać stare dobre czasy. Szatyn potrzebował rozrywki w Lorne i nie chodzi tutaj o imprezy czy inne tego typu rzeczy. Chodziło bardziej o sam fakt tego, że z kimś może miło spędzić czas. Póki co jest tutaj rzucony na głęboką wodę, a dookoła niego same nieznajome twarze. Nie każdy dzień musi u niego wyglądać tak samo. Czasem fajnie będzie zapomnieć o powodach dla których tutaj jest i się po prostu trochę rozerwać.
Kiedy tylko usłyszał jak dziewczyna opowiada o tutejszej cukierni, a potem jeszcze o swojej pracy, szatyn zaśmiał się pod nosem. Nie do końca o to mu chodziło, ale miło, że tak szybko dowiedział się kilku ciekawostek na temat okolicy i tego, gdzie Megara pracuje. — Chodziło mi bardziej o Lorne. Wiem, że stąd pochodzisz, ale przypuszczałem, że Twoje podejście do życia zaprowadzi Cię daleko w świat — zakomunikował, tym samym posyłając jej ciepły uśmiech.
Próbował rozgryźć co zmieniło się w wyglądzie dziewczyny, ale pomimo upływu lat wciąż przypominała dziewczynę za którą uganiał się w przeszłości.
— Ale dobrze wiedzieć. Jeśli będę miał ochotę na maślane ciasto to na pewno wybiorę cukiernię w Opal Moonlane — zaznaczył, unosząc jeden z kącików ust ku górze. Był zaskoczony jej widokiem, ale bardziej w pozytywny sposób. W końcu będzie miał tutaj osobę z którą będzie mógł się spotkać i ruszyć na plotki. — Bo tak było.. i chyba dalej jest, ale Lorne ma w sobie coś... co przyciągnęło mnie na dłuższą chwilę. Tak chyba najlepiej mogę to ująć — powiedział, a na koniec przytaknął głową na potwierdzenie swoich słów. To nie tak, że nie chciał jej powiedzieć co tutaj robi, po prostu uznał, że nie jest na to odpowiedni moment. W szczególności okoliczności i miejsce w którym się znajdują - to przede wszystkim.

megara w. beveridge
ambitny krab
banshee
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Wakacyjne znajomości zwykle nie trwały długo. W tym krył się ich urok. Krótki czas, którym dysponowali sprawił, że ich znajomość była bardzo intensywna. Nie chcieli marnować ani minuty, ciesząc się swoją obecnością i czerpiąc z niej najwięcej, jak tylko było to możliwe. Megara lubiła wracać do tamtych wspomnień. Było w nich coś magicznego, niczym w historiach wyciągniętych z książek, które lubiła czytywać wieczorami.
Jednakże podobnie jak Liam, ona również nie doszukiwała się w tym przypadkowym spotkaniu drugiego dna, nie nadawała mu specjalnego znaczenia. Uznała to za sympatyczny zbieg okoliczności i zwyczajnie chciała się dowiedzieć, co słychać u dawnego znajomego.
Zmarszczyła nos, zorientowawszy się, że pytał o coś zupełnie innego, ale nie przejęła się małą gafą – wszystko, co powiedziała, było prawdą, a że wyskoczyła z tymi informacjami z maleńkim falstartem nie było ważne. Machnęła ręką, aby zakryć to potknięcie.
— Nie. Nigdy nie planowałam podbijać świata — powiedziała, zgodnie ze swoim sumieniem. Była raczej domatorką. Kochała to miasteczko i nie wyobrażała sobie życia daleko od rodziny, z którą czuła się blisko związana. — Wystarczy mi to, co mam tutaj — zapewniła, uśmiechając się pogodnie. Była raczej dość skromną kobietą, która nie miała wielkich oczekiwań wobec życia, ani wielkich ambicji. Praca w przedszkolu, wśród dzieci zadowalała ją, sprawiając przyjemność z obcowania z najmłodszymi.
— Mają też wspaniałe drożdżówki i sernik z polewą karmelową — rozmarzyła się, czując ślinę nabiegającą do ust na samą tylko myśl o łakociach. Meg również lubiła piec, jednak robiła to tylko wtedy, kiedy miała zły nastrój. Jakby wierzyła, że domowe wypieki mają moc naprawiania problemów. Wszystko przez to, że gdy była młodsza, matka na pocieszenie zawsze piekła jakieś ciasto. Ta tradycja na stałe zespoliła się z blondynką.
— Zabrzmiało, jakby miało to związek z jakąś kobietą. Mam rację? — spytała, bez cienia zazdrości w głosie, za to ze szczerą ciekawością i zainteresowaniem. Ucieszyłaby się, gdyby życie Liama układało się dobrze. W końcu życzyła mu wszystkiego, co najlepsze.

liam wheeler
Agent Federalny — Cairns Australian Federal Police
35 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, a obecnie Agent Federalny. Przeprowadził się do Lorne Bay, bo tu mieszkał jego brat, który został zamordowany. Chce rozwiązać zagadkę jego śmierci, bo od lat nie daje mu to spokoju. Działa w ukryciu, aby ominąć oczy podejrzliwych mieszkańców miasteczka.
To prawda, że ich historia nie przypominała w zupełności żadnej innej, którą w swojej przeszłości miał okazję doświadczyć Liam. Ulotne romanse, ulotne znajomości i tego typu rzeczy totalnie nie mogły się równać z tym co przeżył wraz z Megarą. To było zupełnie coś innego, coś co na pewno wspominał będzie latami. Oczywiście w totalnie pozytywny sposób. Ta dziewczyna miała w sobie coś co wciąż siedzi głęboko w jego sercu. Jako jedyna w tamtym okresie potrafiła okiełznać jego rozchwiane uczucia.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i w totalnym skupieniu nasłuchiwał się kolejnych słów dziewczyny. Brunetka miała w sobie coś takiego, że nie potrafił jej nie uwierzyć, dlatego cały czas potakiwał jej głową. — Powiedzmy, że nie jestem w stanie Ci nie uwierzyć — zaśmiał się cicho pod nosem, unosząc jeden z kącików ust ku górze. Cóż. Trochę pomylił się z oceną dziewczyny, ale najwazniejsze jest to, że cieszy się z podjętych decyzji, a przynajmniej na takową wygląda. Nie każdy przecież marzy o światowej sławie o mieszkaniu w najbardziej zatłoczonych miastach świata, prawda?
W pewnym momencie zmarszczył brwi i zadał trochę konkretniejsze pytanie.
— Jak sobie radzisz? — zmienił pozycję, a jego dłonie powędrowały w tym momencie do kieszeni. Poza tym, że powiedziała, że ma w Lorne to co chciałaby mieć to blondyn na pewno chciał usłyszeć więcej. Chciał wiedzieć jak sobie radzi w życiu, czy jest szczęśliwa i najważniejsze... czy ktoś wpadł jej w oko bardziej, aniżeli Liam podczas tamtych pamiętnych letnich wieczorów.
Uśmiechnął się jeszcze, gdy tylko dowiedział się o serniku. Może wielkim fanem słodkości nie jest, ale na pewno będzie musiał tam kiedyś wpaść z polecenia panienki Beveridge i na własnej skórze przekonać się czy jej słowa mają odzwierciedlenie w rzeczywistości.
— A czy zawsze musi chodzić o kobiety? — spojrzał w jej oczy, po czym zaczął kręcić głową. Oczywiście z jego twarzy nie schodził uśmiech, bo spodziewał się tego typu odpowiedzi. Mimo wszystko tym razem nie udało jej się celnie trafić, co od razu chciał wyjaśnić.— To coś znacznie poważniejszego. Nie mogę Ci o tym teraz powiedzieć, a na pewno nie tutaj — zakomunikował, rozglądając się podejrzliwie dookoła. Na ulicach było sporo ludzi i nie chciał mówić o powodzie dla którego znalazł się w Lorne w tej właśnie chwili.
Megara jest dziewczyną, której na pewno ufa pomimo upływu tylu lat i fajnie będzie mieć kogoś w mieście, kto będzie w stanie mu pomóc. Chłopak na pewno powie jej o rzeczywistym powodzie jego wizyty w mieście, lecz nie jest na to odpowiednia pora.

megara w. beveridge
ambitny krab
banshee
ODPOWIEDZ