39 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany detektyw z wydziału narkotykowego. Lubi whiskey, pieniądze i niezobowiązujące znajomości.
Jak żyje? Dlaczego zdecydował się na zawód detektywa? Czy był dobrym uczniem? Ile kobiet zranił? Jaka kawa stawia go na nogi? Która spluwa najlepiej leży w jego dłoni? Błahe pytania dają niekiedy więcej odpowiedzi na temat danej osoby, niżeli wiązanka monologu wypowiedzianego na spotkaniu o pracę. On nigdy nie miał problemu ze znalezieniem roboty — nawet tej najbardziej nieopłacalnej. Dzięki rygorystycznym zasadom ojca nauczył się, że życia nie odbieramy na złotej tacy. To od nas zależy, czy te życie dane nam będzie wykorzystać, czy też obejdzie nas szerokim łukiem, nie dając żadnych szans na jakiekolwiek przetrwanie. A Jace? Jace nigdy nie prosił. Nie upominał się — brał. Brał to, co chciał dostać. Ojciec zawsze powtarzał mu, że życia nie można sobie zmarnować i choć początkowo nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jego słowa — mężczyzny chorującego na raka — miały się do rzeczywistości, jak gąbka wodę chłonął to, co wpajał mu od dzieciństwa. Czy był dobrym człowiekiem? A czy Jace nim jest? Z pewnością wiele ich różniło, jednak ostatecznie byli do siebie bardzo podobni. Głupio pewni swego, aczkolwiek na tyle bystrzy by w tym życiu jakoś sobie poradzić.
Jego dzieciństwo nie było specjalnie ekscytujące i oprócz własnych sposobów na urozmaicenie sobie ogromu czasu, jaki posiadał, nie działo się w nim nic, co choćby w minimalnym stopniu można było uznać za nadzwyczajne. Życie w Lorne Bay, w paradoksalnie pełnej, acz niepełnej rodzinie, przypominało raczej codzienną karuzelę monotonii, w której żył. Nauka i własne przyjemności zajmowały mu większość dni, które z każdym kolejnym rokiem upływały coraz szybciej. Lata mijały, dorastał, a osoby wokół niego, jego pragnienia i cele, zmieniały się jak za pstryknięciem palcami. Jeżeli chciał czegoś, co pozwoliłoby mu być w ciągłym biegu, pragnął ekscytacji i adrenaliny — miał to. Chciał spokoju i nieco odosobnienia? Również to dostawał. Nie żył chwilą, choć poniekąd właśnie tak go odbierano. Jako osobę, która nie ma niczego do stracenia. Czy miał coś, co mógł stracić? W odróżnieniu od matki, z którą łączyło go właściwie jedynie nazwisko, z pewnością bał się utracić ojca, z którym mimo wszystko jego kontakty zwykle bywały najlepsze.
Cały okres nastoletniego buntu przeżył jak ręką odjął, niemalże dosłownie i w przenośni. Nigdy nie był wzorowym dzieciakiem, a to niemalże wrodzone cwaniactwo i sprytne obejście w wielu sytuacjach, najnormalniej w świecie ratowały mu skórę. O dziwo to nie on pierwszy rwał się do czuwania nad sprawiedliwością, choć z reguły to jemu powierzano jej wymierzanie. Już wtedy zdawał sobie sprawę z tego, jak wiele osób potrafił zręcznie przekierować, by funkcjonowały przy jego boku — na jego zresztą zasadach. Nie miał skrupułów? Cholera, nie miał ich. Mimo wszystko nie mógł narzekać na brak zainteresowania swoją osobą. Ludzie zdawali się do Sykesa przyzwyczajać, natomiast on nigdy nie potrafił przyzwyczaić się do nich. Odchodził w najmniej oczekiwanym momencie, zostawiając za sobą jedynie posmak tego, co kiedyś go z kimś łączyło. Tak było najprościej, a prostota była czymś, co uwielbiał wykorzystywać. Nawet jeżeli starał się zbytnio nie przepracować, jego wyniki w nauce zwykle dawały wiele do myślenia. Jakim cudem osiągał tak pozytywne stopnie, jednocześnie nie robiąc praktycznie niczego? Tylko nieliczni, równie spostrzegawczy, zauważali, że do osiągnięcia wyznaczonych sobie celów nie korzystał wyłącznie z własnej wiedzy i umiejętności, choć nie można było wykluczyć i tego, że był w stanie przyłożyć się do pracy. Jedyną osobą, która w całym tym bałaganie widziała w nim kogoś więcej, niżeli dorastającego cwaniaczka, był właśnie jego ojciec. O ile ze zdaniem każdego innego człowieka nie liczył się praktycznie wcale, o tyle jego słowa znaczyły dla niego doprawdy wiele. Nawet fakt, że po skończeniu szkoły zdecydował się złożyć papiery do akademii policyjnej, w pewnym stopniu był uzależniony od ojca.
Wstąpienie w policyjne progi nie było szczytem jego marzeń, jednak z biegiem czasu coraz bardziej zaczynał pojmować, czego właściwie potrzebował w życiu i w czym tak naprawdę był dobry. Nie miał problemu z przyzwyczajeniem się do pewnych zasad — główną przeszkodą, przez którą podczas całego pobytu w akademii, zastanawiał się, czy rzeczywiście powinien pchać swoje dupsko w ciasne ramiona prawa, była kategoryczna niechęć do tego, by ktokolwiek sprawował nad nim kontrolę. To on zwykle ją posiadał, dlatego tak ciężko było mu się oswoić z myślą, iż od tamtej pory to nie jego osoba miała być pierwszą na uwadze. Starał się za wszelką cenę udowodnić nie tylko sobie, ale przede wszystkim tym, którzy stali o wiele dalej od niego, że nadawał się do tej roboty jak nikt inny. Nie potrzebował uznania, pragnął jedynie potwierdzenia, że kilka lat spędzonych na wyciskaniu z siebie ostatnich potów, ładnie mówiąc, nie poszło się jebać. Jego beztroskie życie z biegiem czasu zaczynało przybierać nieco inny wymiar niż ten, w którym żył aż do ukończenia szkoły. Chociaż w pierwszej kolejności skupiał się na przyswajaniu wiedzy i ciężkich treningach, nie oznaczało to jednak, że zapomniał o tym co najbardziej sprawiało mu przyjemność. Lorne Bay znał niemalże jak własną kieszeń — lata bezsensownej szwędaniny, spędzone w pobliskich barach i klubach, sprawiły, że w ciągu jego życia przewinęło się sporo osób. Niektórzy zostawali na dłużej, niektórym dziękował już na samym początku znajomości, jednak tylko nielicznym otwierał drzwi do pewnego rodzaju głębszej więzi. Niektórzy go nienawidzili, niektórzy podziwiali. Za pewność siebie, wytrwałość, spryt i ten chorobliwy popęd do tego, aby zawsze stawiać na swoim. Takie cechy w gruncie rzeczy doceniano w wydziale narkotykowym, o ile przekładały się na wyniki pracy. W jego przypadku dokładnie tak to wyglądało. Chcąc nie chcąc to właśnie tam ostatecznie trafił po kilku dobrych latach służby. Był w te klocki całkiem niezły. Ale czy tego właśnie chciał? Z pewnością to co robił przynosiło mu w pewnym sensie satysfakcję, choć sam przed sobą nie do końca potrafił potwierdzić, że czuł się szczęśliwy, ale... nie było w tym nic dziwnego — zawsze czegoś mu brakowało.
Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Nie ma innego wytłumaczenia dlaczego z czasem cienka granica między tym co słuszne, a tym co złe, przestawała mieć w jego oczach jakiekolwiek znaczenie. Był cwany, nieustępliwy, świetnie manipulował ludźmi. To pomagało. Miał też sporo ciekawych znajomości, nie tylko w Lorne Bay, ale również w Cairns. Nie miał natomiast niczego do stracenia. Ojciec zmarł na raka, matka kilka lat później w wyniku zawału. Nie miał rodziny, której musiałby chronić, jedyne czym ryzykował, to swoim własnym życiem. Zaczęło się prawdopodobnie od błahej sprawy — coś trzeba było podmienić, czegoś zupełnie “przypadkiem” nie zauważyć. Z każdym rokiem na większą skalę. Zatajanie, przemyty, handel narkotykami, bronią i kto wie czym jeszcze. Oczywiście wszystko w ramach współpracy. Nigdy nie robił niczego na własną rękę. Nie był aż tak szalony, choć spokojnie można było stwierdzić, że od szemranych interesów po prostu był już uzależniony. Chodziło przede wszystkim o dobre pieniądze, ale też pewną niezależność. I gdyby ktokolwiek spytał go, czy potrafiłby z tego zrezygnować... z pewnością odpowiedziałby, że nie.

→ Uwielbia whiskey, którą zresztą pije bardzo często. Zbyt często.
→ Ciężko wyprowadzić go z równowagi byle błahostką, ale jeżeli trafi się w jego słaby punkt, odda dwa razy mocniej, niezależnie od tego z kim ma do czynienia.
→ Nie spotkasz go na siłowni. O wiele wygodniej ćwiczy mu się w domu. Dużo też biega, zwykle z rana.
→ Chociaż alkoholu nie odmówi, narkotyków nie rusza. A mógłby, zważając na to, że gdyby tylko chciał, ma do nich dostęp na wyciągnięcie ręki. Odmawia nawet blanta.
→ Nie gotuje praktycznie wcale. Nie to, że nie potrafi, po prostu nie gotuje. Jada albo na mieście, albo zamawia jedzenie na dowóz.
→ W życiu był może w dwóch dłuższych związkach. Jego relacje z kobietami ograniczają się raczej do niezobowiązujących znajomości czy przygód na jedną noc. Zdecydowanie lepiej mu samemu.
→ Lepiej nie zaglądać mu do portfela, strasznie tego nie lubi. I raczej stara się nie wychylać w tych tematach, w innym wypadku byłby totalnym idiotą. W każdym razie dopóki nikt za bardzo nie dopytuje — o mieszkanie, samochód czy inne rzeczy — jest dobrze.
→ Od kilku dobrych lat współpracuje między innymi z rodziną Verrone, kartelem zajmującym się głównie produkcją oraz dystrybucją nielegalnych substancji. Ich siedziba jest w Cairns i to właśnie tam Jace spędza najwięcej czasu jeżeli mowa o szemranych interesach. W przestępczym półświatku tego miasta jest bardzo dobrze znany.
→ To ten typ człowieka, który nie potrzebuje muzyki do pełni szczęścia. Nie ma też ani swojego ulubionego gatunku muzycznego, ani zespołu, ani piosenki. Co poleci to poleci. Metalu jedynie nie trawi.
→ Niewiele o sobie mówi, ceni swoją prywatność i to bardzo.
Jace Sykes
08/04/1982
Lorne Bay
(skorumpowany) detektyw wydziału narkotykowego
Lorne Bay Police Station
Pearl Lagune
Kawaler, hetero
Środek transportu
Jeździ czarnym Jaguarem F-Type P300.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie ma żadnych powiązań z Aborygenami, totalnie.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Jak nie w terenie, to na posterunku czy trochę dalej od Lorne Bay, w Cairns. Często bywa też w okolicznych pubach.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Nikogo.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak!
Jace Sykes
David Lyons
powitalny kokos
izka
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany