chwilowo — bezrobotny
20 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Buntownik bez wyboru. Niedawno przyjechał do Lorne Bay za swoją siostrą. Jeszcze nie wie jak długo zagrzeje tu miejsce, ale na razie nie widzi powodu, żeby wyjeżdżać. Szuka swojego miejsca.
#1

- Cholerny telefon... - mruknął pod nosem, nerwowo uderzając palcem w stłuczoną szybkę. Upuścił go na stacji benzynowej dwa dni wcześniej i od tamtej pory ciągle się zacinał. Mapy uparcie pokazywały, że stoi już po kolana w oceanie, ale nie miał żadnych wątpliwości, że to nieprawda. Zatrzymał się na jednym z wielu zakrętów w Cornelia Land, zastanawiając się w którą stronę iść dalej.
Przyjechał do Lorne Bay poprzedniego dnia, ale nie miał siły od razu konfrontować się z siostrą. Zamiast tego znalazł tanie lokum na kilka dni, gdzie postanowił odpocząć po wymagającej podróży. Wziął długi prysznic, zjadł powiększony zestaw z burgerem i frytkami, poskakał po kanałach w starym telewizorze, aż w końcu zasnął przy dźwiękach Sędzi Judy. Czysty i wypoczęty miał więcej siły na spotkanie. Nie potrafił przewidzieć jak się potoczy. Wiedział, że nie padną sobie w ramiona - na taką poufałość nie pozwoli - ale czy będą potrafili się porozumieć? Czy cokolwiek ich jeszcze ze sobą łączy? Przez chwilę miał ochotę zawrócić się na pięcie i wsiąść w najbliższy autobus do portu lotniczego w Cairns, bo czy ten pomysł nie był beznadziejnie głupi? I jeszcze ten... Cholerny telefon! Schował go głęboko do kieszeni i wszedł na ganek pierwszej farmy, pukając do drzwi. Otworzył mu starszy facet, od razu mierząc go wzrokiem. - Zastałem Diane? - Zapytał, ale mężczyzna pokręcił głową. Kevin postanowił się oddalić zanim postraszy go wiatrówką albo naśle na niego psy obronne. Ten jednak krzyknął za nim, że Diane mieszka w domu na końcu drogi. Kev uniósł dłoń w geście podziękowania i ruszył we wskazanym kierunku, czując jak rośnie w nim zdenerwowanie przemieszane z ekscytacją. Bo chętnie stanie w progu Diane Mason, być może wzbudzając w niej wyrzuty sumienia za te wszystkie lata ciszy.
W końcu dotarł na miejsce, przyglądając się zadbanemu budynkowi. A więc to tutaj się schowała. Dom był... ładny. Wyglądał na idealne miejsce do wychowania gromadki dzieci, których największym problemem byłaby zła ocena w szkole. Wszystko wskazywało na to, że Diane dobrze się ustawiła w życiu, cokolwiek robiła i kimkolwiek się stała. Zacisnął dłonie w pięści, biorąc kilka nerwowych wdechów. Nie było sensu dłużej tego odwlekać.
Zapukał do drzwi, zaraz chowając dłonie do kieszeni czarnej bluzy. No dalej, Diane, nie każ na siebie czekać - pomyślał, rozglądając się po obejściu.

Diane Mason
powitalny kokos
kangur
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
/ po grach

Czy Diane dobrze ustawiła się w życiu? Być może ci, którzy poznali ją w przeciągu kilku ostatnich miesięcy, zgodziliby się z tym stwierdzeniem. Jakby na to nie patrzeć, miała całkiem przyjemne życie.
Mieszkała w sporym domu, miała całkiem fajne współlokatorki, z którymi całkiem nieźle się dogadywała. Panie starały się samodzielnie dokonywać większości napraw, co momentami jeszcze bardziej je do siebie zbliżało. Tego typu relacje to dla niej totalna nowość. Nigdy wcześniej nie miała tak bliskich koleżanek. Nigdy wcześniej nie spotkała się również z tym, by tata Harper, jednej z dziewcząt mieszkających z Diane, pozwalał im się wykazać, ale gdy jakaś usterka je przerastała, przychodził i po prostu coś naprawiał. Jej ojciec...
Miała też całkiem fajną pracę. Przynajmniej teraz. Nie to, żeby zamierzała narzekać na bycie kelnerką w nocnym klubie, ale opiekowanie się dzieckiem było o wiele przyjemniejsze. To nic, że opiekowała się synem gliniarza, który jej pilnował. Ważne, że jej życie było teraz całkiem przyjemne i znośne, o ile oczywiście można powiedzieć coś takiego o życiu dziewczyny, która uciekła ze stolicy i otrzymała nową tożsamość, a teraz ukrywała się w miasteczku, o którym nigdy wcześniej nawet nie słyszała. Zdecydowanie nie mogła narzekać.
Nie mogła też mieć pojęcia o tym, że w Lorne Bay pojawił się on.
Nie widzieli się od... Tak naprawdę nie potrafiłaby chyba przywołać w pamięci konkretnego momentu, w którym widziała go ostatni raz. Wiedziała jedno: musiała odejść, musiała zniknąć, musiała zerwać z nim kontakt, by go chronić. Nie darowałaby sobie, gdyby przez złe decyzje coś spotkało jej młodszego brata. Brata, którego nigdy nie spodziewała się zobaczyć w progu swojego domu.
- No już, moment, już idę - rzuciła z kuchni. Wkładała właśnie ciasto do piekarnika (prawdopodobnie wyjdzie z tego zakalec, ale czy to ważne?), więc nie mogła tak po prostu odejść i otworzyć. Zresztą, zazwyczaj o tej porze dom na famie odwiedzał głównie listonosz, a że był to całkiem miły człowiek, to zazwyczaj czekał, aż któraś z mieszkanek w końcu mu otworzy. Gdy tylko Diane uporała się z wypiekiem, gdy wsadziła blaszkę na odpowiednim poziomie , przymknęła piekarnik, ustawiła pożądane parametry i poszła do wejściowych drzwi.
- Przepraszam, że to tak dłu... - miała dokończyć, ale zobaczyła... ducha. Może i minęło sporo czasu od ich ostatniego spotkania, może oboje zmienili się nieco fizycznie, ale rysy twarzy, gesty i mimika pozostały te same. Doskonale wiedziała, kim był chłopak, który pojawił się przed jej domem. Nie miała tylko pojęcia, skąd on się tu wziął.
- Boże, co ty tu...
Nic więcej nie była w stanie z siebie wydusić. Wciąż miała nadzieję, że to wszystko jej się śniło i młodszy brat, którego zostawiła na pastwę losu, ojca pijaka i nieporadnej matki, nie stał teraz przed nią w Lorne Bay.

Kevin Reynolds
chwilowo — bezrobotny
20 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Buntownik bez wyboru. Niedawno przyjechał do Lorne Bay za swoją siostrą. Jeszcze nie wie jak długo zagrzeje tu miejsce, ale na razie nie widzi powodu, żeby wyjeżdżać. Szuka swojego miejsca.
Każda sekunda spędzona na ganku dłużyła się w nieskończoność. Kevin rozglądał się po obejściu, zatrzymując wzrok na ptaku, który usiadł na gałęzi drzewa. Może jego siostry nie ma dzisiaj w domu? A może facet z farmy nieopodal się pomylił i Diane wcale tutaj nie mieszka. Albo zauważyła go przez okno i nie miała zamiaru wychodzić i się z nim konfrontować. Westchnął przeciągle, zerkając na godzinę. Wtedy usłyszał kobiecy głos dobiegający ze środka. Czyżby...? Zbystrzał, chowając telefon z powrotem do kieszeni. Nagle naszła go przejmująca ochota na papierosa, ale jak na złość wszystkie zostawił w wynajętym pokoju. I kiedy tak zastanawiał się czy gdzieś w okolicy nie znalazłby się sklep, w końcu usłyszał skrzypienie otwieranych drzwi.
Prawie w ogóle się nie zmieniła. Był pewny, że i tak wszędzie by ją rozpoznał, jakiegokolwiek imienia by nie przyjęła. Minęło wiele lat, ale jej miał już nigdy nie zapomnieć. Mimo wszystko z trudem powstrzymywał uśmiech, który cisnął mu się na twarz, na widok jej zdziwienia. Wydawało jej się, że przeszłość nigdy jej nie doścignie? - Diane - wypowiedział powoli, jakby musiał jeszcze poćwiczyć nowe imię siostry. Bez zaproszenia wszedł do środka, zderzając się z nią nieznacznie ramieniem. - No co tam u ciebie? - Zapytał jak gdyby nigdy nic, rozglądając się po wnętrzu. Stresował się tym spotkaniem, nawet jeżeli zgrywał pewnego siebie - nauczył się całkiem skutecznie ukrywać własną niepewność, która wbrew pozorom dość często mu towarzyszyła. - Ładnie się urządziłaś. Poczęstujesz mnie czymś do picia? Woda wystarczy, nie będę wymagający... - powiedział, zatrzymując się w końcu na środku pomieszczenia. - Mamy trochę do pogadania, co nie? - Mina mu stężała, kiedy krzyżował ręce na piersi. W zasadzie to ona miała dużo do powiedzenia, a Kevin nie miał zamiaru łatwo jej odpuszczać. Nie po tylu wyrzeczeniach, by w końcu ją odnaleźć.

Diane Mason
powitalny kokos
kangur
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Początkowo nie załapała, że brat mówi właśnie do niej. Przecież nigdy wcześniej nie miał okazji nazywać jej właśnie tym imieniem, które sobie wybrała. W jego ustach zabrzmiało to szalenie dziwnie i chyba głównie z tego powodu nie miała pojęcia, co powinna powiedzieć i w jaki sposób odpowiedzieć na zadane jej pytanie.
- Ja... - zaczęła, ale w dalszym ciągu nie potrafiła ułożyć w głowie niczego mądrego. Od czego miała zacząć? Jakie słowa powinny paść jako pierwsze? Powinna teraz się tłumaczyć? A może zamiast tego faktycznie powinna opowiedzieć teraz coś o sobie i swoim nowym życiu?
Nie. Tego jednego chyba nie powinna teraz robić.
- To nie jest mój dom. Ja tylko wynajmuję tu pokój - zaznaczyła od razu, tylko czy to cokolwiek zmieniało? Niekoniecznie. Mimo wszystko powoli ruszyła w stronę kuchennych szafek. Może od razu powinna uciec przez okno? Czy to nie byłoby teraz najlepszym rozwiązaniem? Może zniknie i brat znów będzie musiał jej szukać? Tyle tylko... Skoro znalazł ją tutaj, to znajdzie ją wszędzie.
A skoro już jesteśmy przy szukaniu...
- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? Jak mnie znalazłeś?
To powinno interesować ją chyba najbardziej. Skoro on dotarł do Lorne Bay, to wszyscy mogli natrafić na jej ślad. Zdecydowanie powinna odezwać się teraz do Adama i powiedzieć mu o wszystkim. Tylko kiedy? Czy już teraz? Powinna odczekać? Wybrała tę drugą opcję.
- Nie powinno cię tu być. Nie powinno tu być nikogo z mojego dawnego życia
- zaczęła po chwili, nalewając wodę do szklanki. - Musiałam zniknąć. Gdyby to nie było koniecznie, to bym tego nie zrobiła.
Ciekawe czy to przekona go do tego, by jednak nie zadawał dalszych pytań. Przecież i tak nie mogła powiedzieć mu zbyt wiele o tym, dlaczego się tu znalazła. Mogła opowiedzieć mu coś o Diane Mason, ale czy tak naprawdę właśnie to było teraz w tym wszystkim najważniejsze?

Kevin Reynolds
chwilowo — bezrobotny
20 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Buntownik bez wyboru. Niedawno przyjechał do Lorne Bay za swoją siostrą. Jeszcze nie wie jak długo zagrzeje tu miejsce, ale na razie nie widzi powodu, żeby wyjeżdżać. Szuka swojego miejsca.
Obserwował jak zdziwienie maluje się na jej twarzy. Wielokrotnie wyobrażał sobie tę rozmowę, ale rzeczywistość niewiele miała z tym wspólnego. Nie wiedział na ile jego siostra się zmieniła przez te lata, ani do czego on sam był zdolny. - Wynajmujesz tu pokój? To może znajdzie się jeden dla mnie, nie mam się gdzie zatrzymać - powiedział, rozsiadając się przy stole. Jeszcze nie wiedział jak długo się tutaj zatrzyma, ale na pewno nie było go stać na długie wynajmowanie pokoju w hostelu. Musiałby znaleźć pracę, a to wiązało się już z deklaracją, że Lorne Bay stanie się jego tymczasowym domem. Jeszcze nie był pewny czy tego chce.
- Też miło cię widzieć... - westchnął, rozmijając się z jej pytaniem. Nie miał zamiaru od razu zdradzać swoich tajemnic. - Powiedzmy, że mam swoje sposoby - uśmiechnął się kątem ust. Nie musiała wiedzieć, że wiązało się to z łamaniem prawa i szantażowaniem policjanta, chociaż z drugiej strony mogłoby to miło połechtać jej ego - że to nie było proste, i że naprawdę mu na tym zależało.
Dopiero następne słowa nim wstrząsnęły. Mina mu stężała, głupi uśmiech zniknął z twarzy. Pochylił się nad stołem, oplatając dłońmi szklankę wody. - Słucham? Widzimy się po raz pierwszy od prawie dziesięciu lat, a ty od razu mówisz, że nie powinno mnie tu być? Myślałaś, że co, że zapadniesz się pod ziemię i nikt cię nie znajdzie? Nikt nie będzie o tobie pamiętał? Nikt nie będzie cię szukał? Nie da się tak po prostu... uciec - wyrzucił z siebie zaledwie ułamek tego, co siedziało mu w głowie. Wbił w siostrę spojrzenie swoich zielonych tęczówek, czuł jak serce zaczyna mu bić jak szalone w piersi. - Tak? Jakoś ci nie wierzę Diane. Mogłaś się chociaż odezwać, dać jakiś znak życia, wysłać cholerną kartkę albo zadzwonić raz na rok. Nie miałem pojęcia co się z tobą dzieje, czy wszystko w porządku, czy w ogóle kurwa żyjesz - to było zdecydowanie za dużo jak na siły chłopca, którym w tamtym czasie jeszcze był, a który wyglądał teraz nieśmiało zza twarzy dorosłego mężczyzny. Niby nie wiedział czego się spodziewać po dzisiejszym spotkaniu, ale jednak miał nadzieję, że przebiegnie inaczej, że być może odnajdzie z siostrą nić porozumienia, ale najwidoczniej pokładał w niej zbyt wielkie nadzieje.

Diane Mason
powitalny kokos
kangur
brak multikont
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- Chyba mamy już komplet - odparła odrobinę niepewnie. Nie podjęłaby się decydowania o takich sprawach w imieniu dziewczyn, z którymi mieszkała. O wiele łatwiej było powiedzieć, że nie ma już wolnego pokoju. Zresztą, dłuższa obecność brata w tym miejscu byłaby dla niej szalenie krępująca
- Sposoby? Niby jakie sposoby?
Wynajął specjalistę? Detektywa? Szpiega? Wróżkę? Ktoś ja wydał? Ktoś zaczął sypać? A może to ona popełniła po drodze jakiś błąd? Ha, to ostatnie zdecydowanie mogło mieć tutaj miejsce, bo czy da się tak naprawdę zniknąć i stać się zupełnie innym człowiekiem? Nowe imię i nazwisko to tylko początek. Być może nie do końca nauczyła się swojego nowego życiorysu i gdzieś, zupełnym przypadkiem, pozwoliła na to, by zdradził ją jakiś szczegół. Zdecydowanie powinna teraz jak najszybciej pogadać z Adamem, policjantem, który jej pilnował, by razem opracowali jakieś rozwiązanie.
- Bo naprawdę nie powinno cię tu być - tym razem uniosła nieco głos. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że nie powinna tego robić. To dlatego dała sobie chwilę, by nieco się uspokoić i by mogła zebrać myśli. Gdyby chciała ironizować, powiedziałaby pewnie coś w stylu "nie da się? Potrzymaj mi piwo", ale nie była takim człowiekiem. Była człowiekiem przestraszonym. - Tak. Tak właśnie myślałam - odparła. - Myślisz, że ja tego chciałam? Że pewnego dnia obudziłam się i powiedziałam sobie "to dobry dzień, by zniknąć"? - ona również wlepiła w niego spojrzenie. Doskonale wiedziała o tym, że nie może powiedzieć mu wszystkiego. W zasadzie nie powinna mówić mu o niczym, ale czy potrafiła tak po prostu milczeć?
- No właśnie nie mogłam, rozumiesz? Chciałam, ale nie mogłam - zrobiła niewielki krok w jego stronę. Nie była pewna, czy powinna, czy utrzymywanie dystansu nie będzie w tej sytuacji lepsze, ale... Naprawdę za nim tęskniła. Do tej pory nie miała nawet pojęcia, jak bardzo. Wystarczyło jednak, że na niego spojrzała, a wróciły do niej te najsilniejsze wspomnienia związane z młodszym bratem. Zaraz po nich do jej głowy docierały jednak wspomnienia dotyczące domu, ojca, matki, ich rodzinnej sytuacji oraz tego, że to właśnie z ich powodu rozpoczęła takie, a nie inne życie, które zakończyło się już na zawsze.
- Nie jest to najlepszy moment mojego życia, ale... żyję - więc możesz wracać do domu, żebym nie dostała zawału.

Kevin Reynolds
ODPOWIEDZ