chwilowo — bezrobotny
20 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Buntownik bez wyboru. Niedawno przyjechał do Lorne Bay za swoją siostrą. Jeszcze nie wie jak długo zagrzeje tu miejsce, ale na razie nie widzi powodu, żeby wyjeżdżać. Szuka swojego miejsca.
Podróż zajęła mi dokładnie trzydzieści cztery godziny. To wystarczająco długo, żeby przemyśleć całe swoje życie. Część trasy przejechałem autobusem, pokazując kierowcy stary bilet, który znalazłem na przystanku obok kosza na śmieci. Nie zauważył. Potem próbowałem swojego szczęścia w łapaniu autostopa, ale swoje musiałem odstać. Jako pierwszy zatrzymał się Bob, hodowca krów. Zadawał strasznie dużo pytań - albo był znudzony długą drogą, albo zastanawiał się czy warto mnie porwać i sprzedać na organy. Mocniej ścisnąłem wysłużony plecak, w który zmieściłem całe dotychczasowe życie. A potem, trochę wbrew sobie, zacząłem mówić. Raczej niewinnie, że pochodzę z Canberry, że jadę na północ do starszej siostry, że dawno się z nią nie widziałem. Że nie wiem na jak długo. I że nie, nie będę tęsknił za domem. Bob nie musiał wiedzieć, że w dzieciństwie uciekałem z niego przy każdej możliwej okazji. Bałem się pijanego ojca, nie miałem wsparcia w zastraszonej matce. Tylko siostra była moim oparciem, ale i ona pewnego dnia po prostu zniknęła. Bob się pyta czy nie nudzi mnie taka samotna podróż. Odpowiadam, że absolutnie, że jestem przyzwyczajony do swojego towarzystwa. Żartuję, że jedyna reguła matematyczna, która sprawdziła mi się w życiu, to liczenie na siebie. Zawsze taki byłem. Samodzielny, zaradny, "przebojowy". Potem cierpliwie słucham historii Boba, chociaż nie skupiam na niej zbyt dużej uwagi. Częstuje mnie kanapką, nie odmawiam. Nasza wspólna podróż trwa około sześciu godzin. Na pożegnanie życzy mi wszystkiego dobrego i mówi, że dobry ze mnie chłopak. Nie wie, że nie ma racji. Ale się dowie, kiedy zajrzy do swojego portfela.
Zacząłem kraść w dzieciństwie, kiedy zazdrościłem kolegom gadżetów ze znanymi sportowcami. Potem poszło z górki. Wagary, pierwsze używki, otaczanie się ciemnym kwiatem stołecznej młodzieży. Nie jestem z tego dumny, ale trzeba było sobie jakoś radzić. Raz nie zdałem w liceum, bo wolałem pójść na fuchę zamiast na egzaminy. Moja kartoteka była bogata, grożono mi poprawczakiem, ale najwidoczniej nie zrobiła na urzędnikach wielkiego wrażenia, bo nigdy tam nie trafiłem. Raz nawet okazała się przydatna, kiedy kilka miesięcy temu wracałem ze znajomym z imprezy. Wjechaliśmy w rów, trochę się poobijaliśmy. Znajomy utrzymywał, że zobaczył na drodze kangura. Był nawalony, równie dobrze mógł zobaczyć słonia. Znalazła nas policja, zabrała na komisariat. Skłamałem, że to ja prowadziłem samochód. Mi godziny prac społecznych niczego nie zmieniały w życiu, jemu mogły udaremnić pójście na studia czy wynalezienie lekarstwa na raka. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wycisnął tej sytuacji jak cytryny. Musiałem się dowiedzieć co się stało z moją siostrą. Szantaż, że bez tej wiedzy powiem prawdę, zdziałał cuda. Dobrze było się zaprzyjaźnić z bananowym dzieckiem.
Drugi był Dharma. Niewiele ode mnie starszy, aspirujący do miana hipisa. Jego samochód ledwie jechał, ale przynajmniej zadawał mniej pytań niż Bob. Zamiast tego dyskutował sam ze sobą o sensie życia, a ja się powstrzymywałem przed wyśmianiem jego idiotycznych pomysłów. Tylko jeden miał dobry. Wcale nie nazywam się Darhma, wiesz? Wybrałem to imię kiedy odkryłem siebie. Lepiej pasuje do wewnętrznego ja, stary. Może ja też powinienem coś w sobie zmienić? Ostatecznie się odciąć od rodziców i zatęchłego mieszkania w Canberrze. Pewnie i tak nigdy tam nie wrócę. Zajebisty pomysł, stary! Dharma świetnie się przy tym bawił. Zapytał co lubię. Co lubię? Nie wiem, ligę AFL? Kiedyś miałem w pokoju plakat Dicka Reynoldsa. Zaśmiałem się głośno, odbierając od Dharmy skręta. Kevin Reynolds. Nowy ja.
Trzecia była Sandy. Starsza pani, która mieszkała w sąsiednim miasteczku. Jej opowiedziałem same kłamstwa. Nie chciałem, żeby mieszkańcy Lorne Bay wszystko o mnie wiedzieli zanim zdążę się rozpakować. Dowiozła mnie do centrum miasteczka, skąd już sam musiałem znaleźć drogę.
Kevin Reynolds
20.01.2003
Canberra
Łapie się wszystkiego
Wszędzie
Sapphire River
Kawaler, bi
Środek transportu
Na chwilę obecną Kevin porusza się po miasteczku pieszo, taksówką lub komunikacją miejską.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak powiązań.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W okolicy domy lub w Opal Moonlane.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Nie utrzymuje kontaktów z rodziną.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, zgadzam się na wszystko.
Kevin Reynolds
Fionn Whitehead
powitalny kokos
kangur
brak multikont
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany