Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dzień klęski ogrodowej, o której Gabi nie ma zielonego pojęcia.
Nie chciała do niego dzwonić, nie chciała pisać, nie chciała go oglądać, słyszeć ani pamiętać. Musiała jednak to zrobić, pokazać swoją dojrzałość i przełknąć tą trudną rozmowę z godnością. Pierwszy telefon wykonała około godziny ósmej, kulturalnie, żeby przypadkiem go nie obudzić ani też nie wpaść w czas, w którym nie będzie miał czasu na rozmowę. Nie odebrał.
Nie chciała być nachalna i dzwonić co kilka minut więc chciała spróbować za dwie godziny i mimo iż nadal nie miała ochoty rozmawiać ponownie wystukała numer na klawiaturze. Znała go na pamięć, choć jego już w książce telefonicznej nie było. Cierpiała nie tylko emocjonalnie ale i fizycznie, choć o tym nie ma co się rozwodzić, nie jemu. Jego to nie interesowało.
To nie będzie łatwa rozmowa, ale musiała postąpić jak dorosły, odpowiedzialny człowiek. Jeden sygnał, drugi, trzeci, piąty... Siódmy, cisza. Już chciała się rozłączyć i dać sobie spokój i nagle usłyszała jego głos.
- Przepraszam, że dzwonię. Nie chcę cię niepokoić i zawracać ci głowy, ale to ważnie. Nie chciałam informować cię o tym sms-em, to byłoby dziecinne. Spotykać się z tobą też nie chce, nie chce na ciebie patrzeć, nie chcę czuć twojego ciepła i zapachu. Nie o tym tu teraz. Posłuchaj, proszę uważnie, bo to nie jest łatwe.
Mówiła bardzo spokojnie, cicho i jakoś tak bez większych emocji, jakby wszystko miała zapisane na kartce. Bo miała... Napisała sobie wszystko, co chciała powiedzieć, bo inaczej nie dałaby rady.
- Byłam u lekarza... Poprosiłam o badania na choroby weneryczne i HIV i parę innych rzeczy. Prawo każe mi poinformować każdego partnera seksualnego, z którym byłam przez ostatnie pół roku, tak się składa, że jesteś jednym z dwóch. Nie wiem, czy złapałam to od ciebie, czy to ja jestem winna, ale mam chlamydię i powinieneś się przebadać dla swojego dobra i dobra twoich... I dobra kobiet z którymi... Które p... Z którymi uprawiasz seks. Jeśli również jesteś chory, będziesz musiał zrobić dokładnie to samo co ja, czyli poinformować wszystkie, które były w twoim łóżku, czy gdziekolwiek, przez ostatnie pół roku. To wszystko, co chciałam powiedzieć.
Leżała w swoim łóżku, gapiła się na kartkę, którą uzupełniła ładnym, równiutkim pismem, żeby łatwo było jej to czytać. Na kartkę spadło kilka samotnych łez, bo gdy tylko usłyszała jego głos, ścisnęło jej się serce.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Sam już nie wiedział, czy jest wkurwiony, czy go to śmieszyło, czy był w podziwie, czy zażenowany zachowaniem Gabi. Nie spodziewał się kompletnie jakiegokolwiek ruchu z jej strony, jeszcze do niego bezczelnie dzwoniła?
- Halo?! - Odebrał trochę może zbyt agresywnie, już nawet zaczynał coś mówić, ale mu przerwała. Stał przed tym domem jak zjeb i jej słuchał. Na początku ścisnęło g w gardle, bo pierwsze o czym pomyślał, że jest w ciąży. Zapomniał, kurwa zapomniał dać jej tabletkę dzień po. Czy on się dusił? Jeszcze tego brakowało, bachora...
Dlatego milczał i słuchał grzecznie, jakby sprawa sprzed chwili zeszła na drugi plan. Ja się okazało, w jakiej kwestii dzwoni to tylko westchnął.
- Nie możesz zaczynać tak rozmowy, ja pierdołę Gabi, myślałem, że jesteś w ciąży. - Jakby choroba była niczym specjalnym. W sumie to nie była. - Głupie kurwy. - Rzucił bardziej do siebie niż do niej. - Zapłacę ci za leczenie, wystaw mi rachunek. To wszystko? Wiesz, to trochę bezczelne dzwonić w tym momencie. Nie wiem, czy być na ciebie wkurwiony, czy złożyć ci gratulacje za ten pomysł, ale nie spodziewałem się takiego ruchu po tobie. Wiesz, następnym razem załatw jeszcze jakieś martwe zwierzę i przywiąż je do samochodu. Wtedy chociaż komuś możesz pogrozić, a nie... ale papier toaletowy? Serio? Wiem, że jesteś gówniarą, no ale bez jaj. To znaczy nawet z jajami kurwa jak widzę. - Przechadzał się po posiadłości, dokładnie oglądając każdego "psikusa".
- Chociaż nie, czekaj. Jesteśmy kwita. Chlamydia za zdemolowanie ogródka. Coś chcesz jeszcze dodać? - Dostrzegł właśnie wiszącą na płocie torbę.
- Nieee no mała to nie tak. Drogie prezenty się zatrzymuje i sprzedaje, co ty nie wiedziałaś? Bez sensu. - Mówił jakby totalnie nie ruszało go to wszystko, ale ostanie dni dobrze zryły mu beret. zachowywał się tak, mówiąc ciągłym sarkazmem, może dlatego, że trochę jednak był wkurwiony całą tą akcją. Zamówi sprzątanie i nawet nie wsadzi w to rąk, ale wciąż było to...
Okej, może nie w jego stylu, ale szanował zemsty. Dlatego wciąż nie wiedział, czy być pod wrażeniem, czy zły.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
O czym on mówił? Jaki znowu papier toaletowy? Nic nie rozumiała, nie chciała rozumieć, chciała mieć tę rozmowę za sobą i szybko zakończyć temat. Słuchała tonu jego głosu, ale mało co do niej docierało, starała się wypierać nieważne fakty, żeby nie sprawiać sobie bólu.
- Nie chcę twoich pieniędzy. Niczego od ciebie nie chcę, ta rozmowa to tylko czysta formalność.- powiedziała spokojnie, choć to było naprawdę trudne. Nie potrzebowała kasy na leczenie, była ubezpieczona, a leki na chlamydię są tanie jak barszcz, poradzi sobie.
- Jaki papier toaletowy? Nic nie wiem na ten temat, o jajach też nic nie wiem.- opowiedziała krótko i lakonicznie. To brzmiało jak rodem z głupich amerykańskich filmów i nagle ją olśniło. Zrobili to... Oni naprawdę to zrobili.... Mówili, że nie ujdzie to Aresowi na sucho, że pokażą mu co o tym myślą i będzie żałować jak ją potraktował, ale nie spodziewała się, że odwalą coś takiego.
- To nie ja naprawdę... To musiał być Joe, przepraszam za nich, nie miałam pojęcia, że odwalą coś takiego. Każę im wszystko posprzątać i naprawić szkody. Sama przyjechałabym posprzątać, ale... Nie ważne.
Westchnęła cicho i otuliła się jego koszulą, którą mu ukradła tej pamiętnej nocy kiedy ze sobą spali. Oddała wszystkie drogie kiecki a zachowała koszulkę i koszulę. Ta ostatnia pachniała nim najmocniej.
- Wszystko jedno, nieważne. Radzę ci iść do lekarza po receptę na lekarstwa jeśli nie chcesz zarazić połowy Lorne Bay. Żegnam.
Rozłączyła się, bo czuła, że jeśli dalej będzie kontynuować tą rozmowę to znowu się rozklei, a od tego potwornie bolała ją głowa.
Gabi przechodziła właśnie przez wszystkie etapy żałoby nie tylko po Aresie, choć strata rzeczy materialnej bolała znacznie mniej.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
- Bez sensu. - Powtórzył nowy, gdy mówiła, że nie chce jego kasy. Powinna brać i się nie zastanawiać, chociaż tyle skorzystać z tego wszystkiego...
- Przestań udawać Gabi, bo serio się wkurwię. - Ostrzegł ją, bo nie z nim takie numery Wtedy nastała cisza jakby Gabi łączyła kropki... wytłumaczenie przyszło szybko i od razu w to uwierzył. Poznał poniekąd ekipę Gabi i wiedział, że banda gniewnych nastolatków mogłaby być zdolna właśnie do takiej "zemsty",na pewno bardziej niż sama Gabi. Westchnął.
- Przekaż im co mówiłem o martwych zwierzętach i niech trzymają się z daleka od mojego domu. Ogarnę to sam, niech tu więcej nie przychodzą, bo będą podcierać się do końca życia łokciami. - Nie żartował. Okej, rozumiał, że pomogli przyjaciółce i to było bardzo honorowe z ich strony. Naprawdę ch rozumiał, bo sam się mścił za bliskich, tylko w nieco.. bardziej brutalny sposób. Więc nie, nie miął im tego za złe, ale jedna zemsta wystarczy. Gdyby dalej zaczęli odwalać, zapewne Ares nie byłby już taki wyrozumiały.
- Mhm, na... - ... razie. Nie skończył, bo się rozłączyła. W słuchawce został tylko sygnał, który chwilę jeszcze słuchał nim schował telefon.

/ Koniec

gabriel mills - cohen
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ