stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Solidarnością jajników – bo przecież czymże innym – kierowała się Ginny, kiedy to za dłoń delikatnie ciągnęła Alfiego do kuchni. Można powiedzieć, że trochę zapobiegała tym zachowaniem tragedii, gdyż Harper zapewne przypadkiem mogłaby powiedzieć ciut za dużo na temat swojej przyjaciółki. A chyba jeszcze gorzej by było, gdyby wyszło na jaw, że Claire zaprosiła Zetę, ale na imprezie towarzystwa dotrzymywał jej jeszcze inny chłopak, prawda? A przecież Ginny doskonale rozumiała, jak to jest być młodszą siostrą, o którą bracia się martwią i z tejże troski właśnie robią czasem głupie rzeczy. A kiedy patrzyła na Alfiego to w jej głowie pojawiała się absurdalna wizja pojedynku na szable o wschodzie słońca w imię honoru. Otrząsnęła się z wyobrażeń i tylko potrząsnęła głową, jakby to jej miało jakkolwiek pomóc. Posłała mu promienny uśmiech, którego celem było wyłącznie rozkojarzenie Alfiego. Nawet nie chodziło o to, że była świadoma tego, jak na niego działa, bo chyba nie była tak całkowicie w pełni. Po prostu wiedziała, że uroczym uśmiechem w życiu da się sporo ugrać. A teraz jej celem było zaciągnięcie Alfiego do kuchni z dala od tych wszystkich plotkar, które wciąż pozostawały w salonie. — Będziemy piec, spokojnie. Nie mam zamiaru cię otruć pizzą z zamrażarki — obiecała ze śmiechem i poprawiła włosy wolną dłonią, zakładając blond pasma za uszy i oglądając się na niego przez ramię. Lekko się jednak zarumieniła, usłyszawszy jego słowa, bo najwyraźniej przejrzał ją bardzo łatwo i jej starania ochrony prywatności jego siostry nie były tutaj zupełnie potrzebne. Niemniej, wciąż dziwiło ją, że Alfie po ich ostatnim spotkaniu nadal próbował z nią flirtować. Chyba? Przynajmniej takie wrażenie odniosła, gdy oznajmił jej całkiem wprost, że jest w nią zapatrzony. — Jesteś typem nadopiekuńczym? — podroczyła się lekko, ale przecież doskonale już zdążyła się zorientować, że Claire była dla niego istotna. I wcale się temu nie dziwiła, bo i ona miała podobny stosunek do swojego rodzeństwa i chciała dla nich jak najlepiej, i stanęłaby w obronie braci jako pierwsza.
Na szczęście oboje już nie słyszeli tego, co powiedziała Harper na temat rozwinięcia się nowej cywilizacji w piekarniku. Wydawałoby się, że to mogłoby jednak nieco odstraszyć Buxtona. Ginny zatrzymała się przed zamrażarką i pogrzebała w niej trochę. — Masz ochotę na cztery sery? Capriciosę? Z kiełbasą? Czy z kurczakiem i ananasem? — spytała, przeglądając opakowania.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie jest w dobrym tonie. Lata wpajania pewnych zasad robiły swoje i wiedział, że okazywanie zainteresowanie kobiecie przy innej kobiecie jest niestosowne, nawet jeśli to była jego własna siostra. Ich problemy z komunikacją powinien pozostawić jednak w domu, a nie wciągać w to całego towarzystwa z imprezy. Najwyraźniej jednak instynkt związany z byciem starszym bratem był silniejszy od dobrych manier i musiał się dowiedzieć czegoś więcej. Na szczęście Ginny czuwała na posterunku i był jej obecnie za to bardzo wdzięczny.
Wprawdzie musiałby pożyczyć szablę od dziadka i pewnie by marudził, że przy współczesnych kwaśnych deszczach mu zardzewieje, ale dałby radę, jeśli byłoby trzeba. Dla Claire nie było rzeczy, jakiej by nie dokonał i jeśli kiedykolwiek miał zostać skazany za jakąkolwiek zbrodnię to zapewne rozchodziłoby się o honor jego siostry. Tego rodzaju starszym bratem był i jedynie chęć poznania Ginny bliżej sprawiła, że na moment porzucić swoje krwiożercze pomysły i skupił się na jakiejś pizzy z zamrażalnika.
- Kamień z głowy, bo lubię cię, ale nie wiem czy aż tak - zażartował i rozejrzał się po kuchni. Jego sprawne oko pedanta podłapało wiele niedociągnięć, ale łyk piwa pozwolił mu szczęśliwie o wszystkich zapomnieć.
Jak i po części o ich umowie o przyjaźni. Zresztą, nigdy nie uważał flirtu za coś złego czy wiążącego. Mogli się przyjaźnić, mogła na niego liczyć, ale nie mógł nic poradzić na to, że dalej była urzekająca, a on jak już wcześniej zostało wspomniane, miał całkiem niezły wzrok i zauważał tego typu drobiazgi.
Uśmiechnął się, gdy temat mimowolnie zszedł na panienkę Buxton.
- Winny - kiwnął głową. - jestem najstarszym z rodzeństwa. Na mojej głowie jest zapewnienie im dobrego życia, ożenku, kariery. Chcę, żeby byli szczęśliwi. Tak po prostu. Claire zaś jest lekko postrzelona, jeśli wiesz o czym mówię - westchnął, bo on tak naprawdę postrzegał to jako komplement, a jej niezależność niejednokrotnie mu imponowała. Mimo wszystko jednak wiedział, że świat może nie być gotowy na tego typu dziewczynę i jeszcze nieraz boleśnie zmierzy się z rzeczywistością. On jak przystało na starszego brata, chciał ją ustrzec przed tego typu rozczarowaniem.
Czy miał jednak ku temu odpowiednie umiejętności, skoro nawet wybór pizzy go przerastał?
- Serio są ludzie, którzy jedzą to z ananasem? To… legalne? - oburzył się i machnął ręką. - Weź pierwszą z brzegu, będziemy mieć niespodziankę - i z entuzjazmem zajrzał do piekarnika, który z hukiem wręcz zamknął. Do cholery, co tam w środku było?!

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Gdyby tylko Ginny była nieco bardziej świadoma tego, co rozgrywa się w głowie Alfiego, to zapewne już wcześniej interweniowałaby w sprawie tematu jego siostry, pragnąc chłopaka przede wszystkim uspokoić. I to najlepiej zanim zacznie szukać dla siebie sekundanta. Niemniej, na razie nic takiego im nie groziło, więc Ginny tylko mogła z dozą czułości i sympatii uśmiechać się do chłopaka. Zwłaszcza, że wchodząc do kuchni, nieco odcięli się od gwaru i hałasu muzyki, jaki panował w salonie, choć zapewne muzyka wciąż była trochę słyszalna w tym miejscu. — Masz szczęście, bo też cię lubię i bynajmniej nie mam w planach próby otrucia cię dzisiaj — odparła przekornie, bo najwyraźniej jej tego dnia też wszelkie filtry opadły i chlapnęła ową wypowiedzią zupełnie bez przemyślunku. Choć z drugiej strony – naprawdę ostatnią rzeczą, jakiej chciała to przejmowanie się każdym wypowiedzianym do niego słowem czy zdaniem z obawy przed mylną interpretacją jej słów.
Rozumiem. Mam dwóch starszych braci, więc wcale mnie nie dziwi twoja postawa — powiedziała szczerze i lekko wzruszyła ramionami. Doskonale przecież wiedziała, że Ace i Zach w jej obronie skopaliby każdego, kto tylko by sobie na to zasłużył. — Może i trochę jest, ale mimo wszystko sprawia wrażenie jakby twardo stąpała po ziemi — dodała, bo wciąż solidarność jajników nakazywała jej bronić Claire, a tak naprawdę chyba też trochę chciała uspokoić Alfiego. I absolutnie nie chciała poruszać w tym momencie kwestii, iż jego siostra obecnie wesoło koresponduje z jej rodzonym starszym bratem – który wcale nie jest Zetą, o którym była mowa jeszcze w salonie.
Ginny roześmiała się perliście i wzruszyła ramionami. — Cóż, niektórzy chyba lubią ananasa tak bardzo, że zdobią nim pizzę z jakiegoś powodu — oznajmiła i w myśl jego kolejnej wypowiedzi wybrała cztery sery, gdyż stwierdziła, że będzie to najbezpieczniejsza opcja. Odwróciła się jednak w jego stronę, gdy usłyszała odgłos trzaśnięcia drzwiczek piekarnika. Aż podskoczyła z powodu huku, który się rozległ za jej plecami. — Co się stało? — spytała z przejęciem, przyglądając się koledze i zastanawiając się przy okazji, co on tam do cholery zobaczył. W oka mgnieniu znalazła się tuż obok niego i chwyciła go za ramię. — No co? — zapytała z przestrachem. I być może trochę to była jej wina, bowiem od czasu swojej wprowadzki nie zdarzyło jej się korzystać z piekarnika ani razu.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Uspokajała go swoją obecnością i troską, która już wcześniej sprawiła, że nawet w tej nieznośnej Australii poczuł się jak u siebie w domu. Zaś wciąganie go powoli w krąg swoich znajomych (nawet jeśli jego siostra mogła być punktem zapalnym) poczytywał niemal jako zaszczyt. Miał wrażenie, że zapraszanie kogoś do swojego domu- niezależnie od tego, że toczyła się w nim impreza- jest aktem dość intymnym. Przynajmniej on tak zazwyczaj się czuł, choć obecnie łajba nie pretendowała do miana jego domu. Mimo wszystko jednak dawniej strzegł swojego pokoju uznając, że to twierdza.
W kuchni zaś… cóż, nie bywał za często i pewnie to był przejaw jakiegoś snobizmu, ale jego kucharka świetnie sobie radziła z gotowaniem i nie widział powodu, żeby jej przeszkadzać w tym. Czym innym jednak było pichcenie z dziewczyną, która zdobyła jego sympatię. Można by rzec, że wreszcie zaczął to traktować jako wielką przygodę, choć wcześniej wzdrygał się przed tego typu aktywnościami.
- Wiesz, jestem lekarzem. Trucie mnie jest bez sensu, na dodatek moja rodzina wytoczyłaby ci proces i tak dalej. Pomyśl o czymś mniej widowiskowym. Zawsze możesz mnie po prostu zrzucić ze skały - żartował i całkiem świadomie pominął ten fragment o tym, że go lubi. Zauważył, że relacja z nią przypomina trochę taniec i czasami należało wykonać dwa kroki w tył z obawy, że się zgubi i nie nadąży. Nie przeszkadzało mu to ani trochę, ale był na tyle taktowny, by jej nie naciskać. Od czasu wyjścia na hamburgera respektował ich zasady wspólnej przyjaźni, nawet jeśli czasami spoglądał na nią jak urzeczony, ale cóż, tego kontrolować już nie mógł.
Swojej siostry również, więc jedynie pokręcił głową.
- Mam nadzieję, że jest tak jak mówisz, bo odkąd tu wróciłem, dowiaduję się tylu nowych rzeczy - kolejny raz z bólem odkrywał, że świat wcale nie stanął w miejscu tylko dlatego, że wyjechał. Wręcz przeciwnie, rozpędził się jak szalony i nie sądził, że uda mu się go zatrzymać.
Jak i gustów kulinarnych innych osób, choć nieelegancko przewrócił oczami, bo to było dziwaczne.
- Lubisz taką pizzę? Możemy spróbować, jeśli chcesz - jak zawsze był dżentelmenem i wiedział, że dla niej nawet przegryzie ten kawałek. Wprawdzie będzie to kosztować jakieś piwo, ale sprosta temu wyzwaniu. Spróbuje przynajmniej, bo obecnie przerastał go widok piekarnika w którym znalazło się miejsce dla sieci ogromnego pająka.
- Chyba za często z tego nie korzystacie - i dał jej zajrzeć. Nie wiedział czemu zniżył ton głosu, zupełnie jakby bał się, że to stworzenie ich usłyszy i zerknie na niego tymi swoimi oczkami. Nie, żeby się bał pająków, bo w Australii było ich na pęczki, ale sama myśl o tym, że mogą go upiec razem z pizzą budziła w nim obrzydzenie.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Na tego typu podobne aktywności przyjdzie jeszcze czas najwidoczniej, ponieważ Ginny kompletnie nie przewidziała, że przeszkodzi im nieproszony pajęczak. Rzeczywiście było coś takiego w chłopaku, że dziewczyna chciała wciągnąć go nieco do swojego kręgu znajomych. Może fakt, iż biła od niego niesamowita samotność, przynajmniej dopóki nie dowiedziała się o Claire, a może był to po prostu fakt, iż po raz pierwszy od bardzo dawna Ginny czuła chęć zaprzyjaźnienia się z jakimś chłopakiem. I nie bała się tego aż tak bardzo, jak myślała, że będzie się bać. Właściwie z każdym ich kolejnym spotkaniem coraz bardziej się przed nim otwierała.
A pływać umiesz? — spytała z rozbawieniem, bo to jednak bardzo ważne pytanie, na które wypadałoby znać odpowiedź zanim zacznie się wdrażać plan zepchnięcia kogoś z klifu. Choć czasem przecież to czy ktoś jest dobrym pływakiem kompletnie nie ma znaczenia w obliczu siły uderzenia upadku. Lubiła się z nim droczyć. Nawet jeśli nie do końca jeszcze wiedziała, gdzie jest granica tego droczenia się i czy przypadkiem nie robi mu tym sposobem nadziei.
Co masz na myśli? — spytała szczerze zaciekawiona. Może to było coś, co Alfie chciałby przegadać? Choć niekoniecznie Ginny uważała się za najlepszą do tego osobę, ale tak czy inaczej służyła pomocą. I może akurat w sprawie jego siostry będzie mogła go nieco bardziej uspokoić. Nawet jeśli nieszczególnie się przyjaźniły, to jednak się znały i co nieco o sobie nawzajem wiedziały.
Nie, nie przepadam za ananasem — oznajmiła z rozbawieniem, ale miło było jej, że Alfie byłby skłonny spróbować tylko dlatego, iż ona może coś lubić. Wcześniej faceci w jej życiu robili coś, co ona chciała tylko dlatego, że chcieli dobrać się jej do majtek. Tymczasem z Alfiem – choć była ultra ostrożna – mimo wszystko nie miała takiego poczucia. Dlatego poniekąd właśnie on wywoływał uśmiech na jej twarzy. — Możliwe… — odparła spokojnie, potwierdzając więc i jego przypuszczenia. Powolnym krokiem zbliżyła się do piekarnika i zajrzała do środka. — Ojej! — zawołała. I miała do wyboru dwie opcje; albo upora się z pająkiem, zdezynfekuje piekarni i generalnie zadba o bhp zanim podejmą się dzielnej próby pieczenia pizzy; albo zaproponuje Alfiemu coś innego. I Ginny po szybkiej i akuratnej kalkulacji zdecydowała się na drugą opcję. — Pozwól, że pożywię cię czymś innym — zadeklarowała szybko i uśmiechnęła się do niego uroczo, chcąc by zapomniał o tej wtopie z piekarnikiem. Położyła dłonie na jego ramiona i lekko popchnęła go w kierunku wyspy. — Co my tu mamy… Sałatka grecka, zimna płyta, tort od Ace’a i… oo, Kanapki z anchois i karmelizowaną cebulą. — Na talerzyku położyła kromkę chleba, którą posmarowała twarożkiem a następnie łyżeczką nałożyła na chleb salsę z pomidorów i sardelki oraz karmelizowaną cebulę. Talerz podała mu do rąk, choć początkowo myślała, by go nakarmić. Niemniej, pamiętała o jego fobii przed zarazkami, więc zdecydowała się na higieniczne podanie mu talerza, by sam się nakarmił chlebem. — Spróbuj — oznajmiła z uśmiechem, obserwując jego reakcję.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Nie był dobry w zawieraniu znajomości. Tak po prawdzie większość jego relacji była powierzchowna, bo ludzie patrzyli na niego przez pryzmat jego rodzinnych koneksji. Trudno było odnaleźć wśród znajomych szczere zainteresowanie swoją osobą. Sam wiedział, że nie należy do ludzi szczególnie intrygujących, zwłaszcza że głównie zajmował się medycyną, a nie imprezami. Poza tym jego bakteriofobia i wybór lnianych koszul zamiast surferskich koszulek sugerował, że odstaje od towarzystwa. Nigdy mu dotąd to nie przeszkadzało, bo przecież miał świetną rodzinę. Cóż, czasy jednak się zmieniły i musiał przyznać, że w tym wypadku na gorsze.
Obecnie faktycznie nie miał do kogo się odezwać i podejrzewał, że jak tak dalej pójdzie to w końcu oswoi tego szczura, grabiącego go z zapasów.
O ile to był szczur, bo kwestia genetyki zwierząt zawsze była jego piętą achillesową.
Jak i uprawianie wszelkich sportów, ale zaśmiał się z podejrzenia, że z pływaniem mu nie po drodze.
- Ginny, mieszkam na łódce - zauważył. - Jeśli już koniecznie chcesz mnie zabić to wybierz jakiś staroświecki świecznik i mnie nim przebij. Potem wyrwij serce i koniecznie je spal, bo mam przodków gdzieś w Rumunii, więc mogę powrócić i szukać cię w czwartym pokoleniu - zagroził. Czasami przyłapywał się sam na tym, że zbyt chętnie spogląda w jej stronę. Wtedy jednak karcił sam siebie, bo skoro dał jej słowo, że zostaną przyjaciółmi to zamierzał je dotrzymać. W końcu słowo dla kogoś takiego jak Buxton było wręcz święte.
A skoro poważnie traktował ich przyjaźń to nie zamierzał niczego przed nią ukrywać.
- Pokłóciłem się z przyjaciółką ostatnio. Już na dobre, bo trafiła do szpitala ze złamaną ręką, a ja żałuję jej, ale to już nie ten poziom relacji - westchnął. - Wszystko się zepsuło, odkąd powiedziała mi, że jest we mnie zakochana, a ja nie czuję tego samego - może na tym właśnie polegał paradoks jego relacji z ludźmi? Jemu podobała się Ginny, Nina wzdychała do niego i tak się kręcili w kółku?
Dobrą wiadomością w tym wszystkim było to, że dziewczyna nie przepadała za ananasem. Oczywiście byli faceci, którzy dość jednoznacznie by to skomentowali, ale Alfie nigdy nie należał do pokolenia umysłowych szympansów. Ani strachliwych chłopców, ale nie mieli za dużo wyboru, jeśli chodzi o pająka. Nie powinno się takich zabijać, zdecydowanie był przeciwko takim metodom, ale wydostanie go z piekarnika było na tyle ryzykowne, że jutro oboje mogliby nie mieć rąk, a w ich zawodzie były one przydatne. Dlatego też uśmiechnął się lekko i przystał na jej propozycję pozostawienia pizzy na inną okazję. Może na taką, w której znajdą rękawice kuchenne i w bezbolesny sposób pozbędą się tego przybysza.
Jak na razie kanapki musiały mu wystarczyć. Obserwował jej ruchy, coraz bardziej mu imponowała, bo miał wrażenie, że poradzi sobie w każdej sytuacji, a to było na wagę złota.
Wziął od niej talerzyk i nieśmiało spróbował, a potem się rozpromienił.
- Jesteś najlepsza, wiesz? - nie mówił tego, by dobrać się do czegokolwiek z jej garderoby tylko, by sprawić jej przyjemność. - To może powiesz mi czy wszystko z Claire w porządku? Nie chciałbym… Sama wiesz na kogo można trafić - dodał tak po prostu odwołując się do jej rozsądku i złych doświadczeń.
Gdyby mógł to wszystkie kobiety w jego życiu (włączając siostrę i Ginny) otoczyłby ogromnym parasolem ochronnym. Nie mógł nic na to poradzić.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Ginny nie patrzyła na niego poprzez rodzinnych koneksji. Prędzej była gotowa z jego lordowskiej, niebieskiej krwi zażartować, aniżeli próbować to w jakiś sposób wykorzystać. I możliwe, że zażartowała z niego kilkukrotnie, iż jest bananowym chłopcem, ale tak naprawdę wiedziała, co musiał znosić, by ugłaskać Jonę, i wiedziała też, w jakich warunkach żył obecnie na łodzi, ukrywając się przed rodzicami. Poza tym musiała przyznać, że Alfie nie zachowywał się tak, jak początkowo zakładała, że będzie się zachowywał. Nawet podczas ich pierwszego spotkania dość szybko się zreflektował po niekorzystnym pierwszym wrażeniu.
Zabrzmiało groźnie — powiedziała z rozbawieniem i tylko potrząsnęła głową, wpatrując się w jego twarz z uśmiechem. Miał chłopak wyobraźnię i trzeba mu było to przyznać. Pewnie jej brat by go polubił. Ale Ginny wiedziała też, że to jeszcze nieodpowiedni moment na zaprzyjaźnianie Alfiego z Acem. Nagle ją tknęło, że mógł mieć okazję poznać Zacha, jej drugiego brata, ale o to też w chwili obecnej nie zamierzała pytać. Teraz wolała się skupić na tym, co zaprzątało głowę Alfiego.
Przykro mi — powiedziała szczerze Ginny i dotknęła jego ramienia w geście wsparcia. Współczuła też tej dziewczynie i poniekąd poczuła się winna całemu zdarzeniu, choć przecież nie miała wcale pewności, że to ona była sprawcą tego nieszczęśliwego odrzucenia. Nie mogła mieć pewności, ale coś podpowiadało jej, że gdyby nie czuła choć trochę wyrzutów sumienia to byłaby hipokrytką. — Rozumiem, że ciężko jest wrócić po takim wyznaniu do przyjaźni — powiedziała ostrożnie, wpatrując się w niego. — Ale to nie twoja wina. Nie możemy nic na to poradzić, że nie czujemy do kogoś tego samego, co on do nas — dodała jeszcze rzecz najbardziej oczywistą pod słońcem, ale chyba wartą podkreślenia.
Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi na komplement. Zaraz jednak nieco bardziej spoważniała. — Ja nie… — zaczęła nieporadnie, uciekając wzrokiem. Nie chciała mu mówić, że niczego nie wie, ale nie chciała też się z nim dzielić tym, co wiedziała, bo prawda była taka, że spośród wszystkich jej koleżanek, Ginny wiedziała najmniej. — Myślę, że powinieneś o to zapytać siostrę. Wiem tylko kto się jej podoba i dla kogo się tak dzisiaj wystroiła, ale ten ktoś nie przyszedł, więc nie masz się o co obawiać tej nocy — dodała prędko, bo przypomniała sobie, że Alfie jest typem nadopiekuńczym. — Wydaje mi się jednak, że na razie to nic poważnego — dodała jeszcze i tym razem posłała mu ciepły uśmiech. Sama zaczęła też wcinać kanapkę, nie chcąc wypowiadać na głos myśli o Zecie.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Właśnie dlatego czuł się tak dobrze w jej towarzystwie. Wiedział, że spogląda na niego bardziej jak człowieka, a nie jak żywy herb, który wypadałoby powiesić na ścianie, bo jeszcze się rozbije. Tam od czasu do czasu przecieraliby go mokrą szmatką, by nie pokrył się kurzem albo pajęczyną. Mimo wszystko potem i tak skończyłby zabrudzony i stary, pełen zarazków, które zwykle jeżyły mu włos na głowie. Byłby żywym zabytkiem i właśnie wielu go tak postrzegało, a wcześniejsza wizja czasami śniła mu się w nocy i sprawiała, że budził się cały spocony i przerażony. To nijak miało się nawet do najbardziej strasznych horrorów, jakie miał oglądać z Ginny.
To też sprawiało, że łaknął jak powietrza jej towarzystwa, bo ona wciąż w nim widziała istotę żywą, myślącą i daleką od rodzinnych konwenansów, niezależnie od tego jak zaśniedziały był jego język i jak opowiadał o misji zgładzenia konkurentów siostry.
- Zabrzmiało romantycznie - poprawił ją. - Dracula był w końcu nieszczęśliwie zakochany i szukał tej swojej białogłowy przez stulecia, ale ona wolała zwykłego śmiertelnika - opowiedział jej od niechcenia, ale już tak miał, że jakby zafiksował się na punkcie jakiegoś dzieła to niewiele więcej się dla niego liczyło. Stało to w kontrze z jego wyważonym i spokojnym charakterem.
Ten sam Alfie teraz przeżywał katusze, bo chętnie opowiedziałby Ginny przebieg całego spotkania z Niną, ale bał się, że odezwie się w niej babska solidarność i stwierdził, że zrobił źle. Właśnie z tego powodu jedynie kiwnął głową.
- Lubię ją, nawet bardzo lubię, ale to nie jest uczucie, na które zasługuje - i spojrzał na nią wyczekująco. Może wreszcie i jego powinna uwolnić z friendzone? Mimo wszystko broniłby się przed tym rękami i nogami. Uśmiechnął się jednak, gdy zawstydził ją jego komplement. Nie wiedziała nawet jak ożywczy ma charakter w zestawieniu z tymi wszystkimi kobietami, które są pewne siebie i idą po trupach do celu. W szpitalu przecież nie brakowało takich i zazwyczaj miał ich dość po pierwszym, wspólnym dyżurze.
- Ależ jesteś - podkreślił więc i tym razem on położył dłoń na jej ramieniu w geście wsparcia. Wiedział co przeszła i wziął sobie za cel, by wreszcie zaczęła się szczerze uśmiechać i uwierzyła w swoją wartość.
- To jak się ten ktoś od mojej siostry nazywa? - drążył jednak dalej, bo wprawdzie obiecał, że będzie grzeczny, ale ciekawość stanowiła pierwszy stopień do piekła. Nic nie mógł poradzić na to, że był coraz bardziej zaintrygowany tym jegomościem i umierał z pragnienia poznania go.
Nawet w celach typowo badawczych, tak.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Ona też się czuła dobrze w jego towarzystwie – mimo wszystko. Mimo tego, że przecież był chłopakiem i początkowo przyjęła, że pewnie jest taki jak każdy inny; i że prawdopodobnie jest przekonany głęboko o swojej racji oraz o tym, że to on jest najważniejszy w relacji. Ale przekonywała się z każdym kolejnym spotkaniem, że Alfie jest naprawdę w porządku gościem – takim, który zasługuje na równe traktowanie.
Przewróciła na niego oczyma i na ten jego groteskowy romantyzm. Skinęła głową ze zrozumieniem. Dracula to totalnie Gustaw z tą swoją nieszczęśliwą miłością. — I to jest właśnie nieszczęśliwa miłość — skwitowała Ginny ze wzruszeniem rramion i chyba nikt nie mógł odmówić jej, iż przecież powiedziała prawdę. Na tym etapie swojego życia dziewczyna chyba nie miała ochoty na tego typu rozważania i myśli. Wolała już więcej się nieszczęśliwie nie zakochiwać, bo jej biedne, uszkodzone serce mogłoby tego nie wytrzymać po tych wszystkich cierpieniach, przez które przeszła.
Skinęła głową ze zrozumieniem, ale już nie kontynuowała tematu przyjaciółki Alfiego. Nie dlatego, że był on niewygodny, ale po prostu nie była pewna na ile może sobie pozwolić ze swoim wścibstwem wobec chłopaka i jego przyjaciółki. Nic więcej zresztą nie mogła tutaj poradzić nie poznawszy tej sytuacji/historii od trzony. — Dziękuję — powiedziała tylko, przewróciwszy oczyma, bo naprawdę ciężko było jej przyjmować komplementy na swój temat. Ale musiała przyznać, że serce jej urosło, bo to, co zrobił było naprawdę miłym gestem.
Alfie… — rzuciła ostrzegawczo na jego pytanie i zmrużyła na moment oczy. — Próbujesz ze mnie wyciągnąć sekrety siostry? — zapytała rozbawiona, ale i z lekką przestrogą w głosie. — Co z tego będę miała, że ci powiem? — postanowiła się z nim trochę podroczyć, ale wciąż z typowym dla siebie uroczym uśmiechem. — Dobra, powiem ci, bo wiem, że go tutaj nie ma na tej imprezie i nie zrobisz niczego głupiego, jak na przykład wyzwanie go na pojedynek. Ten chłopak ma na imię Zeta. A na nazwisko Corrente. Ale nic więcej nie powiem — oznajmiła, decydując się wreszcie na uchylenie rąbka tajemnicy. — Poza tym myślę, że powinniśmy wracać do gości — stwierdziła z uśmiechem i zaoferowała mu swoją dłoń, wyciągając ją w jego stronę. I tutaj nam ładnie klamerką zakończę, gdyż do kuchni weszli przecież również trzymając się za ręce.
Alfie Buxton

/zt x2
ODPOWIEDZ