eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
#11

To nie było jego pierwsze rodeo, a jednak jakoś dziwnie stresował się organizacją całego przedsięwzięcia. Cała galeria przygotowana była na to, by rozpocząć charytatywny bal, na którym będzie można zlicytować kilka pięknych dzieł sztuki, a także sesję fotograficzną wykonaną przez najlepszego fotografa w okolicy, czyli jego. Cały dochód miał być przeznaczony na rozprzestrzenianie i promocję sztuki aborygeńskiej, w co James był naprawdę bardzo mocno zaangażowany. Obiecał to swojemu poprzednikowi, który był jego bliskim przyjacielem, a który niestety zmarł jakiś czas temu. O Diamninim można było wiele rzeczy powiedzieć, ale na pewno nie to, że nie należał do słownych osób. Zaangażował się w pracę na rzecz aborygeńskiej społeczności i stało się to dla niego priorytetem, na równi z prowadzeniem galerii i dalszym tworzeniem swoich prac. Z tym ostatnim akurat obecnie miał mały problem, ale powoli jakoś starał się to przełamać. Odkąd stworzył portret pięknej blondwłosej kobiety, nie udało mu się ponownie chwycić za pędzel. Nie chciał się do niczego zmuszać, bo to nigdy nie wychodziło nikomu na dobre. Na razie musiał skupić się a evencie. Chciał, by to wydarzenie odniosło wielki sukces i, by udało mu się przy okazji znaleźć też jakiś sponsorów, którzy byliby w stanie zainwestować nieco funduszy w sztukę.
Jak na dłoni było więc widać, że jest to dla niego ważny wieczór pełen wyzwań, którym chciał sprostać. Cieszył się też z tego, że udało mu się zaprosić swoją byłą żonę, dobrze pamiętał jak wtedy się tym stresował. Miał już jednak kilka doświadczeń z podobnych przyjęć, na jakie zapraszał ją w przeszłości. Niestety, nie były to pozytywne wspomnienia. Zazwyczaj takie eventy zaczynał i kończył sam, a w domu wysłuchiwał jakiś nędznych tłumaczeń. Wiedział, że jego praca nie była nigdy tak ważna jak jej, ale czasem miał nadzieję, że pojawi się gdzieś, by go wspierać w wydarzeniach, które były dla niego istotne. Bardzo rzadko coś takiego miało miejsce, szczególnie w ostatnich latach ich małżeństwa. Dlatego z każdą kolejną chwilą miał coraz mniejsza nadzieję na to, że blondynka się pojawi. To przecież było dla niej bardzo typowe, a skoro nie mogła się wykazać zainteresowaniem, gdy jeszcze byli razem, to jaki sens miałoby to teraz? Czuł się po raz kolejny jak idiota, że w ogóle wpadł na ten pomysł. Mógł zaprosić kogoś innego, albo po prostu być tutaj sam.
Gdy tak pluł sobie w twarz, przechodząc obok człowieka, który roznosił alkohol, zauważył w tłumie znajomą kobietę. Powiedzieć, że był trochę zaskoczony, to jak nie powiedzieć nic. Mimo wszystko nie spodziewał się, że jednak się tu pofatyguje i zrobiło mu się nieco cieplej na sercu. Wziął dwie lampki szampana od człowieka z tacą i podszedł do Selene posyłając jej na wstępie wesoły uśmiech. - Wiem, że Cię zaprosiłem, ale jak mam być szczery to trochę myślałem, że jednak nie przyjdziesz - nie byli już małżeństwem więc jakoś tak ta szczerość względem niej, przychodziła mu teraz o wiele łatwiej. - Pięknie wyglądasz, jednak zakupy się opłaciły - bo pamiętał, że usłyszał informacje o tym, że blondynka nie ma się w co ubrać na takie wydarzenie, a nie może pójść w tym, w czym już była. Docenił więc gest, że się wystroiła na taką okazję. - Proszę, przyniosłem dla Ciebie - podał jej szampana i stuknął się z nią delikatnie po czy napił się łyka. Potrzebował chyba nieco więcej alkoholu żeby stres z niego zszedł. - Jak Ci się na razie podoba? Za mało sztywno? - Zapytał żartując sobie, bo oczywiście było elegancko i z klasą, ale nie aż tak sztywno jak na branżowych, prawniczych imprezach, a przynajmniej James tak sobie to wyobrażał.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
1.

Dobra, pół godziny szukałam jakiejś pasującej sukienki, ale uznajmy, że ostatecznie Selene zdecydowała się na coś prostego I czarnego, żeby do niego pasować. Pewnie miała pozostałości uczuć po tym jak byli małżeństwem. No I chciała mu sprawić radość. Ale obie wiemy, że prawda jest taka, że była cwaną żmijką I tak naprawdę miała w tym wszystkim swój interes. Biedny James. Powinien się domyślić, że coś jest nie tak w momencie, w którym nie tylko się zgodziła, ale w tym, w którym rzeczywiście pojawiła się na miejscu I to punktualnie. Takie rzeczy nie zdarzały się jej. A już na pewno nie w ostatnich miesiącach, a może I latach ich małżeństwa.
Żeby się przygotować to nawet wyszła z pracy wcześniej I wzięła sobie następny dzień wolny. Nie miała zamiaru oczywiście jakoś się pindrzyć I umawiać fryzjera I makijażystki, ale chciała się upewnić, że naprawdę pojawi się na tym balu w galerii. Zjadła sobie nawet lekki obiad wiedząc, że mimo, że jedzenie będzie tam obecne, nie będzie miała czasu niczego zjeść. A nie zamierzała się głodować, albo pić na pusty żołądek. Nie chciałaby mu tam zemdleć, albo gorzej... zarzygać czegoś. Nie dość, że sprawiała mu zawód przez tyle lat, to jeszcze miałaby odwalić coś takiego w ważnym dla niego dniu? Raczej już nie była tą samą kobietą. Teraz chciała się postarać. Bo to przecież logiczne, żeby starać się dla byłego męża, a nie kiedy jeszcze tym mężem jest.
Naturalnie nie pojechała swoim autem będąc pewną tego, że jednak czegoś się napije. Nie miała zamiaru się upijać, bo to nie za bardzo w jej stylu. A przynajmniej odkąd skończyła studia. Chociaż nawet wtedy nie była jakąś zawziętą imprezowiczką. Zamówiła taksówkę I całą drogę do galerii spędziła na udawaniu, że nie sprawdza służbowej skrzynki mailowej. Dzięki temu podróż zleciała szybciej. Oczywiście jej planem było jak najszybsze znalezienie Jamesa. Nie przepadała za obracaniem się w nowym towarzystwie, albo w towarzystwie nieznanych ludzi. Już dawno zauważyła, że im starsza się robiła tym bardziej ceniła sobie towarzystwo własne, albo bliskiego grona. Przez dłuższą chwilę nie mogła go zlokalizować, a jak już go zlokalizowała, to zauważyła, że jest zajęty rozmową z jakimiś ludźmi. Jako, że nie chciała mu przeszkadzać, bo to przecież ważny dla niego wieczór, to tylko przez chwilę go obserwowała zauważając to, jak bardzo się zmienił od czasu ich rozwodu. Pod każdym możliwym względem. Przez sekundę kusiło ją, żeby unieść rękę, chcała w jakikolwiek sposób zwrócić na siebie jego uwagę, ale uznała, że na jeden wieczór, może przestać być egoistką.
Skierowała się w stronę najmniej obleganych obrazów I zaczęła się im przyglądać. Sztuka oczywiście budzi różne uczucia i nawet z Selene nie było inaczej. Od razu zdała sobie sprawę z tego jak bardzo tęskni za malowaniem. Przez chwilę nawet naszła ją myśl, że może przesadziła z tym swoim zaangażowaniem w pracę. Zaczęła nawet kwestionować to czy jest szczerze szczęśliwa. Na szczęście zanim zdążyła się w to zagłębić to pojawił się James I nieświadomie uratował ją zanim zaczęła zmieniać swoje życie.
-Mam nadzieję, że to nie było liczenie na to, że się jednak nie pojawię. - Bo wtedy byłby przypał, że przyszła, a trochę tak głupio od razu wyjść. Nie zdążyła się nawet napić, a jej taksówkarz pewnie nie zdążył znaleźć następnego kursu I musiałaby jechać tą samą taksówką. -Szczerze mówiąc to trochę się wahałam czy jednak przychodzić. - Kłamała. Wiedziała, że jak nie przyjdzie to James nie przyjmie później jej propozycji. A tak to zwiększała sobie chociaż szansę. -Dziękuję. - Wygładziła nawet swoją sukienkę, ale zaraz przeniosła wzrok na niego. -Ty za to wyglądasz bardzo przystojnie. Nie zdziwię się jak znajdziesz sponsorów wyrywając ludzi na ładne oczy. - Zażartowała sobie. Pewnie jak wpadną jakoś kobiety po czterdziestce czy pięćdziesiątce to będą myślały, że kupują sobie Jamesa, a nie obrazy czy coś.
Podziękowała za szampana, stuknęła się w małym toaście I również upiła łyka. -Zabawne. - Parsknęła i zaszczyciła go przewróceniem oczu. -Dobrze wiesz, że dla mnie większość imprez to niekomfortowe sprawy. - A nic nie było bardziej niekomfortowe niż fakt, że była największą sztywniarą na imprezie. Spodziewała się ludzi starych, a tu wbrew pozorom było dużo młodych ludzi, lub takich w jej wieku. -Zdążyłeś już coś sprzedać? - Zapytała I zerknęła na obraz, przy którym stali.
Dobra, sukienkę jednak znalazłam, ale już nie będę edytować początku. Za długo na posta czekasz.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James to zawsze wiedział kiedy się napatoczyć żeby uratować damę z opresji. Taki mały kompleks rycerzyka. Nie ważne, że tą opresją były myśli jego byłej żony o nagłej zmianie życia. W tym wypadku to może jednak byłoby lepiej gdyby dał się jej nad tym zastanowić. Moze wtedy znalazłaby coś co dawałoby jej szczęście, a jednocześnie nie było pracą. Tego jej życzył. Wiedział jaką niesamowitą kobietą była i sądził, że naprawdę zasługuje na wszystko co najlepsze. On zresztą tak samo. Był całkiem spoko gościem i chciał sobie jakoś życie ułożyć. Może nie będzie już w nim wielkich porywów serca i namiętności, ale przynajmniej będzie miał spokój jednocześnie będąc szczęśliwym z tego, że w jakimś stopniu udało mu się spełnić swoje marzenia. A to chyba było dość istotne.
- Dobrze wiesz, że zawsze liczę na to, że się pojawisz, szczególnie, gdy sam Cię gdzieś zapraszam - powiedział uśmiechając się do niej i zerknął na obraz obok, którego stali. - Podoba Ci się? - Zapytał przez chwilę przyglądając się dziełu, a później przeniósł już wzrok na swoją byłą żonę. - Mi osobiście nie, ale podobno pan senator jest fanem tego malarza więc niech stracę... może przynajmniej rzuci hajsem, chociaż słyszałem, że to stary skąpiec - czasem nawet taki James musiał zrobić coś żeby przypodobać się innym ludziom. Nie lubił tego, ale dzisiejszego wieczora był nie tylko artystą, ale też i biznesmenem. Miał jak najwięcej zyskać na tym wieczorze. - Dlaczego? Aż taki jestem straszny? - Trochę rozumiał o co jej chodzi, bo oczywiście, że mogła sie tu czuć nieswojo i trochę dziwnie. Gdy byli małżeństwem takie wspólne wyjścia praktycznie nie istniały, a teraz? Nawet przyszła! To zupełnie inaczej niż wtedy, gdy jeszcze byli parą i miała gdzieś jego pracownicze eventy. Może rozwód dobrze posłużył ich relacji. - Na ładne oczy? Myślisz, że założyłem te spodnie, żeby ich na oczy wyrywać? - Zarzucił żartem i zaśmiał się pod nosem. Gdyby nie fakt, że byli otoczeni ludźmi to pewnie nawet, by się klepnął po tyłku, żeby jeszcze bardziej podkreślić ten suchy żart.
- Tak, dobrze wiem. Dlatego postaram się Cię rozśmieszyć żebyś czuła się lepiej... albo przynajmniej trochę upić, to wtedy sie rozluźnisz - nie chciał żeby się spinała, to miało być miłe, wspólne wyjście dla ludzi, którzy chociaż trochę interesowali sie sztuką i mieli wystarczająco dużo pieniędzy do wydania. - Nie, jeszcze nic. Muszą się jeszcze rozkręcić i pooglądać. Później moi pracownicy będą ich urabiać do datków na rzecz popularyzowania sztuki aborygeńskiej... a dopiero później niech kupują. Dzisiaj nie sprzedaż jest najważniejsza. - Musiał dostać hajs na swój super projekt, a z takich donacji zawsze najłatwiej było go uzyskać.
- Jak się ma Bob? Muszę go w końcu odwiedzić. Kupiłem mu fajną zabawkę, jak ostatnio byłem na wystawie kotów. Słyszałaś, że wymyślili coś takiego jak kot elfi? Nie wiem kto go tak nazwał. Elfy chyba powinny być ładne, a temu to daleko do ładności. - Oczywiście on jak mówił o elfach to przed oczami miał taką Liv Tyler więc wiadomo, że uważał elfy za śliczne.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Co do tego nie miała żadnych wątpliwości. Głupia była, że w ogóle pomyślała, że James mógłby ją zaprosić tylko po to, żeby nawet nie chcieć, żeby przyszła. To byłoby bardzo niepodobne do niego. Przez całe ich małżeństwo właściwie to walczył o to, żeby pojawiała się u jego boku gdziekolwiek. To ona go zawodziła pod każdym możliwym względem. Zdawała sobie z tego sprawę. Ale z pewnością nie powie tego na głos, żeby mu przyznać rację I żeby go przeprosić. To nie byłoby w jej stylu. Była zbyt sztywna, żeby wyjąć głowę z właśnego dupska. A przynajmniej na chwilę obecną. W dodatku to nie czas I miejsce na takie uzewnętrznianie się. Dopiero co zaczęli się dogadywać po rozwodzie. Nie ma co tego psuć wracając do przeszłości. -Wiem. Wybacz, że zwątpiłam. - Dobra, na tak delikatne przeprosiny mogła się zdobyć. Nawet posłała mu ładny uśmiech. A po chwili przeniosła wzrok na obraz, o który zapytał. -Jest... - Zaczęła, ale nie potrafiła ubrać w słowa uczuć, które żywiła do tego “dzieła”. -Nie kupiłabym go. Nie zainteresowałabym się nim. Nie powiem, że jest tragiczny, bo widziałam gorsze obrazy. Jest po prostu... nijaki. - Wzruszyła ramionami. -Tak naprawdę to był jedynym obrazem, przy którym nikt nie stał, więc wyczułam, że to idealna okazja dla mnie, żeby sprawiać wrażenie kobiety znajdującej się w odpowiednim miejscu. - Postawiła na prawdę. To, że mogła przy tym wyglądać jak osoba bez gustu, to już inna sprawa.
-Znając senatora I jego upodobania, to powinieneś go popchnąć w stronę obrazów z aktami. Niekoniecznie kobiecymi. - Westchnęła ciężko. Dobrze, że ostatecznie nie zaangażowała się nigdy w politykę. Jeszcze niedawno miała takie pragnienia. Myslała nawet nad zostaniem panią burmistrz Lorne Bay, ale uznała, że to może nieco nieodpowiednie, żeby ktoś kto nie jest odpowiedniej narodowości zajmował tak wysokie stanowisko w tak uroczym mieście. Co prawda po ślubie z Jamesem zyskała obywatelstwo australijskie, ale jej serce nadal należało do Grecji. Czułaby się jak zdrajczyni I nieodpowiednia osoba na nieodpowiednim stanowisku. Chociaż może stanowisko byłoby odpowiednie. A przynajmniej dla niej. Tak. Nadawałaby się do tego. To, że nie czułaby się komfortowo było inną sprawą.
-Nie, nie. W żadnym wypadku nie chodzi o ciebie. - Nawet położyła mu dłoń na obojczyku, żeby go zapewnić, że mówiła szczerze. -Bardziej chodziło mi konkretnie o nas. - Nie będzie go tu przecież kłamać, że dostała okres, albo nie wiem... tygodniową jelitówkę czy coś. Oboje dobrze wiedzieli, że mogło to być niezręczne dla obojga, ale o dziwo, nie było. Przynajmniej w jej odczuciu.
-Jak rozepniesz jeszcze dwa guziki to będziesz mógł wyrywać nawet na klatę. - Zażartowała I sama była w szoku, że nie była AŻ TAKĄ sztywniarą za jaką się miała.
-Dzięki. Tylko nie upijaj mnie za bardzo. Dawno nie piłam I nie chcę ci zrobić wiochy. Sobie przy okazji też. - Taka zajęta życiem pańcia jak ona nie miała czasu się upijać. A nawet nie była typem osoby, która sobie dwulitrową szklankę wina opierdalała przed snem. A poza zrobieniem siary jemu, mogła sobie też narobić wstydu. Oboje byli tak zdeka osobami publicznymi. Wiadomo, nie jacyś celebryci, ale musieli jakiś poziom reprezentować. -No jasne. To ma sens. - Pokiwała głową. Dobrze, że jak prehistoryczny typ nosiła ze sobą książeczkę czekową. Będzie mogła dorzucić od siebie jakiś datek. Taka była. Oczywiście zrobi to jak James nie będzie patrzył, bo znając jego to jeszcze będzie ją namawiał, żeby sobie odpuściła.
-Zrobił się bardziej krzykliwy niż zwykle. - Pewnie przez to, że Selene późno wracała no I typ czuł się samotny. A właściwie to typka. -Poza tym trochę się roztył. Bardziej niż zwykle. - Uciekła wzrokiem gdzieś na bok, bo trochę jej było wstyd. Co prawda Bobowi daleko było do szczecińskiego Gacka, ale no nadal, miał lekką nadwagę. -Koniecznie wpadnij. Jestem pewna, że za tobą tęskni. - Pewnie nie tak jak pies tęskni za człowiekiem, bo koty to koty, ale odwiedziny zawsze będą miłe. -Nigdy nawet o czymś takim nie słyszałam. Co to jest? - I w sumie nie czekając na odpowiedź wyjęła telefon I to zgooglowała. -Czyli po prostu sfinks, ale inne uszy. - Skwitowała wpatrując się w zdjęcia kotów, które uchodzą za brzydkie, ale w sumie jej się podobają. Przynajmniej sierści nie gubią. -Do elfa mu daleko. - Zgodziła się z Jamesem.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Kiwnął głową i nieco sobie westchnął pod nosem, a później na nią spojrzał z ukosa. - Wybaczam - odpowiedział, bo nie ma się co oszukiwać, ale Selene była jedną z niewielu osób, którym pewnie naprawdę wiele byłby w stanie wybaczyć. Może właśnie dlatego teraz byli w stanie się tak ze sobą względnie dobrze dogadywać, na tyle, by spędzać wspólnie czas. - Przekaże Twoje pozdrowienia temu malarzowi... "siemka Tom, moja żona mówi, że Twój obraz jest nijaki, pa" - zażartował sobie w ten sposób i rozejrzał się dookoła, bo może akurat ten Tom się tu kręcił i, by usłyszał to wtedy nie musiałby nic mówić. - Stanie na uboczu to nie jest dla Ciebie odpowiednie miejsce, nie oszukujmy się. Powinnaś błyszczeć wśród ludzi, pewnie nie mają na co dzień do czynienia z kobietami obdarzonymi Twoją inteligencją i gracją - to nie tak, że on jakoś specjalnie jej prawił te komplementy, po prostu mówił tak jak myślał. Nie ożeniłby się w końcu z byle kim, więc wiadomo, że Selene była wyjątkową kobietą i powinna być w samym centrum zainteresowania rozmawiając z ludźmi i dobrze się bawiąc.
- Tak mówisz? - Zdziwił się mocno. - Kurde, to mogłem więcej nagich rzeźb wyciągnąć - aż się skrzywił, bo co jeżeli przez taki słaby research nie dostanie wystarczająco dużo hajsów? Będzie musiał nadrobić gadką, uśmiechem i osobowością. No niestety. - Daj spokój, jesteśmy dorośli. Możemy się ze sobą przyjaźnić mimo wszystko - powiedział uśmiechając się do niej i nawet ją złapał lekko za rękę. - Będzie dziwnie tylko wtedy jak sobie to wmówimy - dodał puszczając jej rękę, żeby nie przesadzić jednak z naruszaniem jej przestrzeni osobistej.
- Rozepnę guzik i pójdę pogadać z senatorem, może to przejdzie zamiast tych rzeźb i aktów - nie no, nie zachowywałby się jak taka tania dziwka, znał jednak swoją wartość. Nie sprzedałby się senatorowi tanio! Musiałby go przynajmniej zabrać do Dubaju... - Obrzydliwy co nie? - No według niego był to jeden z brzydszych kotów ever, a jednak lubił te zwierzaki i mało którego uważał za brzydkiego. - Chodź, przejdziemy sie. Przedstawię Cię ludziom. - No i ją wtedy złapał ponownie za rękę i zaprowadził do jakiejś pary gejów, która stała w okolicy. Sam nie wiedział dlaczego ze wszystkich ludzi w galerii wybrał akurat homoseksualistów do rozmowy, może w ten sposób nie musiał się obawiać, że przypadkowo przedstawi jej jakiegoś jej przyszłego nowego męża.
Chwilę porozmawiali z parką, która jednak po jakimś czasie poszła się pokłócić o różne odcienie różu na jednym z obrazów, a oni znów zostali sami. - I coś Ci wpadło w oczy? Oprócz mnie oczywiście. - A to był najtańszy z możliwych tekstów na podryw. - A tak na poważnie, to za to, że mi tu towarzyszysz należy Ci się coś w ramach podziękowania - a jak nie będzie chciała sobie jakiegoś obrazu powiesić w domu, to zawsze go będzie mogła sprzedać i mieć na podpaski.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Wzruszyła niewinnie ramionami. Nie miała problemu z mówieniem prawdy. Nawet jakby miała być nieco chamska. Co prawda jak byli małżeństwem to nie była taka cwana, a przynajmniej to z nim unikała konfrontacji tak długo jak się dało. No a później było jak było i się przez to kłócili. No i wiadomo jak to się skończyło. W tym momencie bardziej przeżywała fakt, ze nazwał na żona, a nie była żona. Jeszcze te kilka miesięcy temu pewnie zwróciłaby mu na to uwagę. Głównie dlatego, ze chciała udowodnić sobie i jemu, ze wcale rozwodu nie żałowała. Teraz cieszyła się ta mała i głupia chwila. Będzie potrzebowała długo czasu żeby przyznać przed sobą, ze za nim tęskniła. Jemu o tym nie powie bo i po co tak naprawdę? Niczego to nie zmieni. Jedynie mogła im tylko przysporzyć niemiłych uczuć.
- No wiesz… jeśli jest prawdziwym artysta to doceni krytykę. Albo po prostu się nią nie przejmie wiedząc, ze sztuka nie zawsze do wszystkich przemówi. - Dobra, trochę się stresowała, ze James rzeczywiście pójdzie do tego artysty i mu to powie. Nie żeby bała się konfrontacji. Nie chciała jemu robić siary, bo nie wiadomo jak typ zareaguje. Chociaż to wtedy on zrobi siare Jamesowi. Nie ona.
- Niby tak, ale teraz jest z tym trochę inaczej. - Nie chciała na głos przyznać, ze pewność siebie, która kiedyś emanowała przy okazji początków ich związków, gdzieś uleciała. Jak miała mu teraz powiedzieć, ze w dużej mierze była podbudowywana jego obecność. Ze wypełniał ja i utwierdzał w przekonaniu, ze jest warta wszystkiego. - Wolałabym nie odciągać uwagi od obrazów i celu. - Postanowiła obrócić wszystko w żart. Dobrze, ze nie wiedziała o tym, ze namalował przepiękny obraz jakiejś innej blond typiary. W sumie to cieszyłaby się z pięknego obrazu. To, ze ktoś inny był jego muza byłby nieco przybijający. Z drugiej jednak strony… miał do tego prawo. Nie byli już razem.
- Mogłeś. Zupełnie jakbyś nie wiedział, ze nagość i seks się sprzedają. - Trochę miała spraw do roztrzygnięcia po tym jak sławne stało się korzystanie z OnlyFans. Nadal nie ogarniała jak ludzie mogą się tam spodziewać, ale jednocześnie wiedziała, ze dla młodych albo zdesperowanych ludzi była to łatwa kasa. Większym zmartwieniem powinni być ci którzy za to wszystko płacili. No ale nie jej osadzać. Chociaż może jednak trochę jej. A przynajmniej w godzinach pracy. A teraz nie pracowała wiec musiała się pilnować.
- Podoba mi się taka wizja. - Uśmiechnęła się i nawet lekko się wyprostowała kiedy złapał ja za rękę. Oblało ja uczycie ciepła i pewności siebie, której nie czuła już dawno. Obawiała się tylko tego, ze wszystko skończy się w momencie, w którym ja puści. - No to może postarajmy się, żeby jednak nie było dziwnie? - Spojrzała na niego pytająco. - Nie żebym myślała, ze jest dziwnie. - Dodała nie chcąc go odstraszyć czy coś. Trochę nadal miała lekkie podśmiechujki z tego, ze na nowo połączyła ich smierć wspólnego przyjaciela. Może to była ostatnia rzecz, która Chandler zrobił zanim wyzionął ducha. Pójdzie na cmentarz, żeby mu podziękować. James jako przyjaciel to i tak spora nagroda po tym jak okropnie złamała mu serce.
- Nie zapominaj o seksownym przygryzaniu warg i przeczesywaniu włosów ręka. - Teraz to miał takie włosy, ze mógł odpierdalac seksowne sceny non stop. Pewnie jak wychodził z wody albo z basenu to tez seksownie je sobie odgarnial z twarzy. Oczywiście wszystko w zwolnionym tempie.
- Okej. To będzie stresujące. - Albo i nie. Kiedy znowu złapał ja za rękę to zapomniała o tym, ze będzie właśnie musiała rozmawiać z nowymi ludźmi. Modliła się tylko o unikanie komentarzy i pytań o status ich związku. Ludzie spodziewają się negatywnych relacji między byłymi małżonkami a nie dalszego wspierania się. Chociaż ona to po prostu zaczęła go na nowo wspierać po tym jak gdzieś po drodze przestała to robić.
Poszła za nim posłusznie i nawet starała się za bardzo nie pokazywać z tym jak przeżywa to, ze może iść z nim za rękę przez cała sale. Trochę tez czuła się żałośnie wiedząc, ze tak to przeżywa. Głównie przez to, ze docierało do niej, ze mogła sobie życie zapełniać praca ale tak naprawdę to była samotna. Wracanie do kota to nie to samo co wracanie do męża. Para homoseksualistów okazała się strzałem w dziesiątkę. Byli na tyle swobodni, ze i ona czuła się swobodnie rozmawiając z nimi.
Uśmiechnęła się na ten tekst. - To już się wydarzyło dawno temu. - To, ze jak wpadł jej w oko i nigdy nie wypadł to już kompletnie inna sprawa. Nawet chciała mu to powiedzieć, ale ostatecznie oczywiście stchórzyła. Tyle z jej odwagi. - Mogę wybrać cokolwiek czy masz coś na myśli? - Raz kozie smierć i uznała, ze sobie pociągnie żart i nawet po tym beznadziejnym tekście wskazała palcem na niego. Przecież nawet przez myśl jej nie przeszło, ze mógłby mówić o obrazach. Tym bardziej, ze to nie są tanie rzeczy. To nie coś co dajesz byłej żonie w ramach podziękowania.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Jestem naiwny, bo myślałem, że sztuka sama w sobie się sprzeda - no najwyraźniej myślał złymi kategoriami, był chyba człowiekiem, który żył w złej epoce. Może nie koniecznie pasowałby też do ery wikingów, ale taki XIX wiek już jak najbardziej. Wtedy bycie dżentelmenem było na porządku dziennym i nie czułby się z tym jakoś wybitnie dziwnie. Teraz czasem miał wrażenie, że należy do jakiegoś wymarłego gatunku, a kobiety wcale nie oczekują, że będą traktowane z szacunkiem, tylko wolą kogoś kto, by je porwał i zamknął w posiadłości na 365 dni, a później zmusił do oglądania jak inna laska temu facetowi obciąga. Co się dzieje z tym światem!?
- Prawda? Wcale nie jest najgorsza - uśmiechnął się do niej ciepło pokazując przy tym szereg pięknych zębów i pewnie, gdyby byli małżeństwem, to w takim momencie, by ją ucałował, ale nie mógł teraz tego zrobić. Musiało więc wystarczyć złapanie za dłoń. - Jestem jak najbardziej za, a niech inni sobie myślą i mówią co chcą - dodał kiwając lekko głową. No nie oszukujmy się, pewnie dla większości ludzi fakt, że się ze sobą przyjaźnili był jakiś dziwny i na bank szeptali o tym za ich plecami. Diamini się tym jednak nie przejmował, bo miał ważniejsze rzeczy na głowie, a towarzystwo Selene dobrze działało na jego nastrój. Lubił z nią rozmawiać i spędzać czas, a rozwód tego nie zmienił.
- Ale, że tak? - Zapytał i specjalnie przeczesał włosy ręką starając się wypaść seksi i się dobrze Selene zaprezentować. Chociaż wiedział, że przy niej to mógłby tu paradować bez koszuli i w samych bokserkach, a i tak ludzie bardziej zwracaliby uwagę na nią. Była elegancka, zadbana i pewna siebie, a co było seksowniejszego niż pewność siebie. Razem tworzyli naprawdę ładną parę... kiedyś, bo teraz to wiadomo, mogli tylko stać obok siebie i wyglądać ładnie osobno... a jednak razem, razem, a jednak osobno jak ta piosenka Ich Troje.
Po raz kolejny James mógł podziękować światu za homoseksualistów, którzy zawsze ratowali sprawę i tak było też teraz. Przy nich każdy czuł się o wiele bardziej swobodnie i Diamini ucieszył się, że ta para przypadła Selene do gustu. Widział, że nieco sie rozluźniła, co nie było tylko sprawą wypitego alkoholu. James nie rozumiał jak można było nie lubić gejów, uwielbiał z nimi gadać o sztuce, bo byli często o wiele bardziej otwarci na otaczający nas świat niż zwykli heterycy.
- Oj nie przesadzaj, nie jesteśmy aż tak starzy Selene - wywrócił oczami, ale uśmiechnął się i tak na jej słowa. - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - Zapytał wracając myślami do wspomnienia tego konkretnego wieczoru, gdy się poznali. Wszystko wtedy wydawało się takie proste i łatwiejsze, nie mieli na barkach tego całego bagażu przykrych doświadczeń. Czy wtedy wiedział, że dziewczyna, którą właśnie poznał zostanie jego żoną? Tak. Czuł to w kościach. Nie przewidział jednak rozwodu. Zaśmiał się cicho słysząc jej pytanie i przymrużył nieco oczy robiąc krok w jej stronę. - Sky is the limit - rzucę to po angielsku, bo tradycyjnie brzmi lepiej niż po polsku. - Cokolwiek pragniesz - dodał ciszej robiąc jeszcze jeden krok w jej kierunku i wbił w nią spojrzenie. Była piękna, a fakt, że nie była już jego sprawiał, że ponownie czuł jak bolał go każdy najmniejszy mięsień w ciele. Za każdym razem, gdy sobie uświadamiał ile stracił w trakcie ich rozwodu serce rozwalało mu się na milion kawałków.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
-To nie twoja wina. – Głupio jakby nadal obwiniał siebie o to, że no niestety czas jest popierdolony. –Wydaje mi się, że ludzie już nie doceniają sztuki tak jak kiedyś. Odnoszę też wrażanie, że ludzie gdzieś po drodze przegapiają prawdziwe talent, bo pogoń za pieniądzem jest zbyt potężna. Teraz inwestuje się w dzieci oraz wszystko po znajomości. – Naturalnie nepotyzm był obecny zawsze i wszędzie. Teraz jest on jednak bardziej nagłaśniany. Ciężko nawet ocenić kunszt aktorski wielu młodych aktorów i aktorek, bo za chwilę się dowiadujesz, że są dzieckiem znanej pary aktorskiej, albo producentów czy reżyserów. Mogła się tylko domyślać, że to samo działo się w świecie malarstwa. Ona sama po sobie wiedziała, że gdyby nie opuściła Krety to teraz miałaby mega spokojne i beztroskie życie, bo długo żyłaby na utrzymaniu rodziców, a później przejęłaby ich interesy i nadal spoczywała na laurach.
-Przestań! – Próbowała nawet złapać go za rękę, żeby przestał seksownie przeczesywać włosy. Oczywiście wszystko w żartach co nie. To nie tak, że nie mogła się teraz opanować i podwijała kiecę. Starała się być damą, a damie takie zachowanie nie przystoi. Przynajmniej nie publicznie, hehe. –Tak prosty ruch, a daje wam taką władzę. – Teatralnie pokiwała głową z niedowierzaniem. U kobiet nie było to aż tak imponujące. Jasne. Nadal wyglądały seksownie, ale u mężczyzn był to całkiem inny rodzaj seksowności.
-Aż tak starzy to nie. – Zgodziła się z nim. Chodziła o własnych siłach i nawet nie budziła się z bólem kręgosłupa jak typowa osoba po trzydziestce, więc nie było AŻ TAK źle. Nie zmieniało to jednak faktu, że no już trochę po tym świecie chodzili. Jego kolejne pytanie zbiło ją nieco z pantałyku. –Oczywiście, że pamiętam. – Delikatnie zmarszczyła brwi, bo nadal była podejrzliwa, ale jednocześnie powinna się oburzyć, że w ogóle pytał. Selene przez ostatnie miesiące ich małżeństwa była nieobecna, nie ma co tutaj zaprzeczać, ale prawda jest taka, że pamiętała wiele rzeczy jeśli nie wszystko. –Pamiętam wszystko. – Dodała, żeby nie było. –Datę, godzinę, kolor twojej koszulki. Nawet perfum, który wtedy nosiłeś. Pamiętam nawet pytania na egzaminie, którego przez ciebie nie zaliczyłam. – Pokiwała mu palcem przed nosem, ale uśmiechała się przy tym. Selene również wiedziała, że będzie chciała z nim spędzić całe swoje życie. Co prawda wiedziała to bardziej pod koniec nocy niż po pierwszym spojrzeniu, ale wiedziała. Co do tego nie było żadnych wątpliwości. I tak, ona też nie przewidywała tego, że ich wielka miłość zakończy się rozwodem. Co jest w sumie smutne, bo małżeństwo się skończyło, ale czy oznaczało to, że miłość umarła? Nie w jej przypadku.
Jak zrobił ten krok w jej stronę to nagle zapomniała, że są w miejscu publicznym. Wszystkie hałasy wokół stały się dziwnie przytłumione. Jego bliska obecność i napięcie między nimi przypomniało jej ich pierwsze spotkania. Dosyć szybko zostali parą, a sama Selene zapominała o jakichkolwiek hamulcach w jego towarzystwie. Tak samo było teraz. Zapomniała co tu robi, po co tu jest i co się dzieję. Wiedziała tylko kim są oni. Teraz również chciała zapomnieć o oporach, hamulcach i o bolesnym rozwodzie, ale nie mogła. Dlatego jedyne co zrobiła to krok w jego stronę i ułożenie mu dłoni na szyi. –Jestem pewna, że coś wymyślę. Noc jeszcze młoda. – Była pewna, że ostatecznie skończy się na tym, że kupi jakiś obraz, bo nic innego nie wymyśli, bo spanikuje w obawie przed zrobieniem tego co podpowiadało serce.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Kiwnął tylko głową, bo nie chciał ciągnąć tego tematu. Inwestycja w dzieci nie była niczym złym, aczkolwiek oni nie mieli możliwości się o tym przekonać. Gdyby udało im się kiedyś w przeszłości założyć rodzinę to pewnie też chcieliby dla dziecka jak najlepiej i inwestowaliby wiele kasy w jego wykształcenie i rozwój. James czasem się zastanawiał nad tym jakim byłby ojcem, nie miał zbyt dobrego wzorca, więc skończyć się to, by mogło różnie. Z drugiej strony był dobrym chłopakiem więc kto go tam wie.
- Dlaczego? - Zapytał śmiejąc się. - Czekaj powinienem się odwrócić tam w stronę ludzi i wtedy tak robić - wyglądałby jak zjeb, gdyby tak stał i cały czas sobie poprawiał swoje loczki. - Ty możesz też tak stanąć i poprawiać swoją fryzurę i już na bank sprzedamy razem całą masę obrazów - to był jakiś biznes plan, nie musiałby już zatrudniać speca od marketingu. Wystarczyła ta drobna aktywność. - Przesadzasz... kobiety się nawet nie muszą ruszać żeby mieć władzę nad mężczyznami - a może tylko on tak myślał, bo był pieprzonym artystą i gdyby mu się tu taka Selene teraz położyła, to oczywiście, by się w nią wgapiał jak głupi i pewnie w końcu zacząłby ją malować niczym Jack te swoje francuski.
Uśmiechnął się i uniósł lekko brew wyczuwając nieco to jej oburzenie. Nie wiedział przecież jakie ma podejście do ich wspólnych wspomnień, może wolała o wszystkim zapomnieć i udawać, że nigdy się nie wydarzyło, a oni po prostu się gdzieś tam kiedyś poznali i teraz się przyjaźnią. - Wiedziałem, że wspomnisz ten egzamin - zaśmiał się pod nosem, ale wcale nie czuł się winny, że przez to spotkanie nie zdała jednego egzaminu w swoim życiu. To nadawało wyjątkowości ich relacji. - Za to zaliczyłaś coś lepszego - dodał puszczając do niej oczko i przynajmniej przez chwilę mógł poudawać, że miał wyższe poczucie własnej wartości niż było to w rzeczywistości. Później zrobiło sie nagle jakoś tak bardzo gorąco. Co było dziwne, bo przecież galeria była klimatyzowana. Gdy jej dłonie dotknęły jego szyi to nagle w głowie zapaliła mu się czerwona lampka, syreny ostrzegawcze wyły w uszach, a on i tak za wszelką cenę chciał to zignorować, a o dziwo nawet nie był pijany. - W takim razie liczę na Twoją kreatywność - sam mógłby jej podrzucić pewien pomysł, który miał w głowie, ale chyba nie wypadało. Wpatrywał się też jej w oczy z lekkim uśmiechem i pewnie coś, by jeszcze głupiego powiedział, gdy nagle nie podszedł do niego jego asystent, który trochę niezręcznie zapytał, czy mógłby na chwilę przeszkodzić. James więc westchnął ale na sekundę zostawił Selene samą, by zamienić kilka słów z chłopakiem. - Chyba to Twoje poprawianie włosów działa, bo okazało się, że sprzedaliśmy już dwa obrazy, a ludzie też oferują jakieś pieniądze w ramach wsparcia - powiedział do niej, gdy już odprawił asystenta. - Trzeba to uczcić - dodał i postanowił wykorzystać okazję, że akurat ktoś przechodził z tacą pełną szampana. Wziął więc dwie lampki i jedną podał kobiecie.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
No tutaj ma racje. Selene tak teraz gadała, ale jakby miała swojego bombelka to jak każda matka inwestowałaby w niego tak jakby się tylko dało. Jej pragnieniem i marzeniem byłoby zapewnienie dziecku jak najlepszego startu w życiu i w ogóle życia lepszego niż ona sama miała. Tym bardziej, że miała to życie naprawdę dobre. Nie mogła na nic narzekać. Tylko na swoją głupotę za zrujnowanie małżeństwa z człowiekiem, którego ewidentnie nadal kochała.
Przewróciła tylko oczami. Niespecjalnie wierzyła w to, że w jakimś stopniu mogłaby się przyczynić do pomocy w sprzedaży obrazów. Chyba tylko wtedy jakby za jego plecami zaczęła je sama kupować. A wiedziała, że to nie przejdzie, bo jak tylko James ogarnąłby kto kupił obrazy to oddałby jej wszystkie czeki czy tam pieniądze. Poza tym... byłoby to naprawdę głupie zagranie z jej strony, które raz, że nie przystoiło byłej żonie, a dwa, że po prostu mogłaby w ten sposób negatywnie wpłynąć na ich obecną relację. Mogłaby też niechcący podważyć jego pewność siebie. Jak kupi coś jednego co jej się spodoba to będzie to rzeczywiście w dobrej wierze. Wszystko powżyej, będzie potężną przesadą. -Bardzo możliwe. Ale wydaje mi się, że to już raczej wina mężczyzn. - Uśmiechnęła się. Selene dobrze wiedziała jaką moc mają kobiety. Często są tego nieświadome, ale naprawdę nierobieniem niczego konkretnego mogą sobie nieświadomie owijać ludzi wokół palca. Dobrze o tym wiedziała, bo też w kobietach gustowała. Niczego jednak w tym guście nie powiedziała na głos, bo mogłoby to zostać źle odebrane.
-Bo nigdy nie będę mogła tego przeżyć. Jeden jedyny egzamin, którego nie zaliczyłam w pierwszym terminie. Z twojej winy. - Nawet go dźgnęła palcem, ale oczywiscie wszystko w formie żartu. Jasne, była perfekcjonistką I chciałaby mieć 100% na studiach, żeby móc się tym szczycić przed ludźmi, których to nie interesuje. Mimo wszystko niczego nie żałuje. -Zdecydowanie. - Zachichotała. -I nawet chętnie podchodziłam do zaliczeń dodatkowych. - Postanowiła kontynuować żarcik. Miała tylko nadzieję, że nie odbierze tego jako zaliczenie poprawkowe. Bo jednak była spora różnica. Tutaj nie było czego poprawiać.
Jak tylko pojawił się asysten Jamesa to szybko cofnęła swoją rękę. Nie chciała mu narobić wstydu, a już na pewno nie chciała sprawić, że jego pracownicy by sobie dyskutowali o tym, że jego była żona go publicznie obmacuje czy coś. Lepszą decyzją jednak w tym momencie byłoby chyba zachowywanie się naturalnie I nie zabieranie tej ręki tak szybko. Wyszło dziwnie, ale liczyła na to, że asystent bardziej się skupił na nim niż na niej. Przywitała go skinieniem głowy I sama sobie przeszła gdzieś na bok. Dopiła swojego szampana zastanawiając się czy zachowuje się jak idiotka czy jej zachowanie jest normalne. Ne zdążyła jednak dojść do żadnych konkretnych wniosków, bo akurat wrócił James. Przywitała go ponownie uśmiechem, a jak sprzedał jej tak dobrą nowinę to nawet go... przytuliła z tej całej radości! I to nawet tak szczerze, a nie teatralnie I na pokaz. -To świetna wiadomomość! Chociaż jestem pewna, że to twoje loki zadziałały. - Ona to nawet nie zdążyła jeszcze pójść do łazienki przypudrować nosa, więc cała zasługa była jego. -Jestem za! - Nie służyły jej obie ręce wolne więc z radością chwyciła kolejny kieliszek. -Za magię twoich loków! - Wzniosła toast, ale też nie zrobiła tego jakoś głośno czy otwarcie, żeby ludzie nie zaczęli węszyć. -Może powinnam się rozejrzeć za czymś dla siebie skoro tak szybko się sprzedają? - Zapytała, ale patrzyła na niego, bo na chuj jej obraz skoro miała artystę I go straciła.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Uwaga, będę skracać. Mam nadzieję, że mi się uda i będe lepsza niż Selene, która w brzydki sposób próbuje zwalić winę za niezdany egzamin na swojego byłego męża, co James powitał tylko z rozbawieniem. - Nie można mieć wszystkiego Selene - rzucił, chociaż wtedy uzmysłowił sobie, że być może od samego początku cały świat im pokazywał, że ich związek nie ma szans? Albo on, albo jej kariera. Gdyby wtedy wybrała karierę i studia to pewnie ich małżeństwo nigdy by nie zaistniało, a jak wybrała jego to ucierpiała na tym jej nauka. Zawsze musieli wybierać, chociaż bardziej ona niż on. Trochę się zarumienił po tych ich żarcikach, ale to przynamniej go odciągnęło od tych głupich myśli, które pojawiły się w jego głowie. - Każde zaliczenie na pięć z plusem - przynajmniej w jego mniemaniu, a chyba nie chciał wiedzieć, co ona o tym myślała, bo jednak pamiętał o tym jak wyglądało ich życie erotyczne przy końcu ich małżeństwa i cóż, pozostawiało wiele do życzenia.
James nawet nie pomyślał o tym jak jego asystent może odebrać zaistniałą sytuację, bo w sumie co go to obchodziło? Nic. Niech sobie chłopak myśli co chce. Najwyżej jak się go zapyta, to Diamini go wyprowadzi z błędu, że nic takiego się nie dzieje między nim, a jego byłą żoną i są bliskimi przyjaciółmi. Co akurat jednocześnie go cieszyło i łamało mu serce. - Zastanawiałem się, czy je ściąć, ale chyba teraz już nie mam wyboru - stwierdził, gdy już uradowany wrócił do Selene przynosząc jej te dobre wieści. - I za moją wspaniałą towarzyszkę - dodał jeszcze do tego jej toastu i napił się łyka. - Powinniśmy czegoś dla Ciebie poszukać - pokiwał zdecydowanie głową, a trochę pewnie znał jej gust i styl więc wiedział co mógłby jej pokazać i dlatego zaprowadził ją do innej sali, gdzie ustawione były różne rzeźby i zatrzymał się obok tej, która mu się bardzo podobała, bo budziła w nim sprzeczne emocje spokoju i lekkiego niepokoju. - Zobacz, to rzeźba wykonana przez aborygeńskiego artystę, chyba jedna z moich ulubionych - powiedział i wskazał na tą, o której mówił.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
-O tym akurat dobrze wiem. – Posłała mu nieco smutny uśmiech. Nie mogła mieć udanej kariery, szczęśliwego męża I jeszcze w dodatku dziecka. Nie wiedziała jak innym kobietom to wychodzi. Jak sobie dają radę? Pewnie dlatego, że dla żadnej z tych kobiet kariera nie jest aż takim priorytetem. Właściwie teraz jak Selene już sobie ugruntowałą pozycję jako sędzia I nie musiała się bać o swoją posadę to mogła się skupić na dziecku. Szkoda tylko, że było już nieco za późno. Chociaż nie. Za późno może nie było. Po prostu nie miała z kim. A nie wiedziała czy mogłaby o to poprosić Jamesa. Brzmiałoby to dosyć dziwnie.
Wznieśli sobie razem toast chociaż Selene była bardzo przeciwna temu, żeby wznosić toast za nią. Nie odczuwała, żeby się przyczyniła do tego sukcesu. Ponownie zabolało ją w okolicach kratki piersiowej, bo gdyby była dobrą żoną to bez wyrzutów sumienia mogłaby wznosić toasty za to, że go wspierała. Teraz nie było o tym mowy. Nie mogła być częścią jego sukcesu. Mogła sobie tylko stać z boku I kibicować mu z całego serca I być z niego dumną.
No a jak już powiedział, że muszą coś dla niej wybrać to ucieszyła się, bo naprawdę taki miała plan od początku. Pooglądali sobie rzeźby I obrazy I Selene pytała go o zdanie za każdym razem jak zawieszała wzrok na jakimś dziele na dłużej. Chciała mieć coś co on by jej pokazał, coś co by zaproponował. Coś co podobało się też jemu. Żeby poza wspomnieniami miała jakąś cząstkę jego w swoim domu. Wybór był cięzki, ale w końcu zdecydowali, że to dzieło było tym czego szukali. Zgodzili się, że nie dość, że obraz podoba się im, to w dodatku ich kot, Bob, z pewnością go pokocha równie mocno. Po wypełnieniu formalności spędzili resztę imprezy w swoim towarzystwie I było ok.

/ztx2

James Diamini
ODPOWIEDZ