studentka, stażystka — John Cook University / Fizgerald & Hargrove
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
We could call it even, you could call me babe for the weekend.
'Tis the damn season, write this down.
I'm stayin' at my parents' house and the road not taken looks real good now.
| po ostatniej + outfit

Spotkanie Raya było dla niej strasznie dziwnym doświadczeniem. Głównie dlatego, że nie sądziła, że spotka go przed porodem. Oczywiście, wiele by to nie zmieniło, bo pewnie Brooks w końcu by się domyślił, że dziecko jest jego, ale skoro nie chciał malucha i rzucił jej kasą na usunięcie ciąży, a ona się na to nie zdecydowała... Po prostu uznała, że dziecko nie będzie miał ojca. Wbrew pozorom naprawdę nie chciała absolutnie niczego od swojego byłego. Oczywiście, samotne macierzyństwo ją przerażało, ale miała swojego ojca, który miał jej pomóc, a zajmowała się też młodszym rodzeństwem, odkąd jej matka zniknęła. Dzisiaj chciała się tym nie przejmować, ale potrzebowała z kimś porozmawiać, a Geordie była w tym nielicznym gronie osób, które wiedziały, kto naprawdę jest ojcem malucha, który rósł jak na drożdżach. Już teraz przez dość pokaźny brzuszek - bo w końcu była już w szóstym miesiącu - trochę jej utrudniał jakieś proste czynności. To jednak nie przeszkodziło Maisie w ogarnięciu jakichś przekąsek - upiekła zarówno coś na słono jak i jakieś słodkie babeczki, które teraz kończyła dekorować. Ojca razem z młodszą siostrą czy tam bratem, bo jeszcze w sumie nie wiem, wyprowiantowała gdzieś na plażę albo inną wycieczkę, żeby mogła spokojnie posiedzieć z przyjaciółką.
Kiedy więc rozbrzmiał w domu dzwonek do drzwi, szybko wytarła dłonie w jakąś ściereczkę i odłożyła szprycę, którą przed chwilą udekorowała ostatnią z babeczek. Doczłapała się do drzwi dopiero po krótkiej chwili, ale kiedy je otworzyła, uśmiechnęła się do przyjaciółki szeroko i nachyliła, by pocałować lekko jej policzek.
- Hej, zrobiłam jedzenie. Dużo jedzenia - oświadczyła, wpuszczając ją do środka i kierując się powoli do kuchni. Właściwie zawsze, gdy coś Maisie denerwowało albo trapiło, to wyciszenie znajdowała w gotowaniu - dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. - Napijesz się czegoś? Jak tam w pracy? - spytała luźno, przygotowując obok talerzy z przekąskami dwie szklanki.


Geordie Feldstein
powitalny kokos
Ola
Elaine, Kenneth, Caspian
studentka i asystentka — Flemming and partners
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
trochę studiuje, ale większość czasu spędza w kancelarii, gdzie segreguje papiery Griffina i udaje, że uczy się jak zostać dobrym adwokatem

[akapit]

CZTERY

Jeśli miała być szczera, nie pamiętała już, kiedy sama doświadczyła jakichś miłosnych zawirowań. Odkąd wyznaczyła własne priorytety, a tymi w dużej mierze był rozwój kariery prawniczej, nie zaprzątała sobie głowy relacjami, które mogłyby ją od tego odciągnąć. Choć nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek znajdzie się w takim miejscu, to jednak znacznie lepiej czuła się, kiedy z tyłu głowy miała świadomość tego, że jedyne, czego oczekiwała teraz od mężczyzn, to chwila fizycznej uciechy. Jedyne, co jej w tym przeszkadzało, to te dziwne uczucia, które pojawiały się za każdym razem, gdy w jej pobliżu znajdował się mężczyzna, dla którego pracowała. Nie rozumiała tego – nie rozumiała samej siebie, ale też nie próbowała. Wiedziała, że cokolwiek siedziało jej w głowie, nie miało wyjść na światło dzienne. Nie miała dać temu upustu, ponieważ była to granica, której nigdy nie chciała przekroczyć. Choć czasami popełniała błędy, miała swoje zasady i tym razem nie planowała o nich zapomnieć.
Jak to zwykle bywało, odkąd zaczęła pracę, niemal nigdy nie udawało jej się dotrzeć gdzieś na czas. Teraz zresztą też robota zatrzymała ją trochę dłużej, dlatego do Maisie dotarła z poślizgiem. Nie dużym, ale wystarczającym, by czuć wyrzuty sumienia – ostatnio przecież nie miały czasu się spotkać, a kiedy okazja się zdarzyła, coś znów musiało jej przeszkodzić. - Uh, przepraszam. Myślałam, że wyrobię się wcześniej, ale musiałam jeszcze podrzucić trochę papierów do sądu. Też nie dają ci ani chwili wytchnienia? - rzuciła z marszu, po czym powędrowała za przyjaciółką do kuchni. Trochę żałowała, że nie mogły już plotkować przy winie, a jednak rozumiała jej sytuację i całkowicie wspierała ją w przechodzeniu przez ciążę – właśnie dlatego sama nie zamierzała wlewać w siebie alkoholu! - Chyba znajdę tu gdzieś sok, prawda? - zagadnęła, po czym zajęła się przeglądaniem lodówki. Czuła się u niej swobodnie, dlatego nie było potrzeby, aby Maisie z czymkolwiek jej usługiwała. - W pracy… Strasznie dużo się dzieje. Czasami mam wrażenie, że w ogóle z niej nie wychodzę, a przecież tylko tam pomagam. A to w sumie sprowadza się do pytania… Kiedy ty miałaś czas to wszystko zrobić? - zapytała, kreśląc palcem koło tuż nad jej wypiekami. - Nie macie co robić? - zażartowała, bo domyślała się, że i ona musiała mieć na głowie sporo, a to z kolei budziło jej podziw. Najwyraźniej Geordie nie umiała aż tak dobrze sterować swoim czasem.

Maisie Rosenthal
studentka, stażystka — John Cook University / Fizgerald & Hargrove
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
We could call it even, you could call me babe for the weekend.
'Tis the damn season, write this down.
I'm stayin' at my parents' house and the road not taken looks real good now.
Maisie pamiętała za to aż za dobrze – bo niestety podczas ostatniego miłosnego zawirowania zaszła w ciążę, a potem usłyszała, że powinna się pozbyć problemu i tyle. Wolałaby chyba tego nie pamiętać. Ogólnie odkąd zniknęła jej mama jakoś nie była szczególnie entuzjastycznie nastawiona do wszelkiego rodzaju romansów. Wolała się skupić na nauce i na swoich celach i – jak się okazało – powinna była przy tym zostać. Oczywiście, na takie rozważania było odrobinkę za późno. Rozumiała dlatego podejście Geordie, rozumiałaby też pewnie jej uczucia do szefa, bo przecież tak się zdarzało, prawda? Zauroczenie kimś dojrzalszym, kto miał ułożone życie, kto… Był w pewnym sensie nieosiągalny.
Mais rozumiała też spóźnienia w stu procentach – sama, pomimo ciąży i tego, że szefostwo raczej samo skłaniało się do tego, by nie siedziała po godzinach – dość często to robiła. Lubiła swoją pracę. Lubiła to, co robiła i zdecydowanie nie zamierzała pozwolić, żeby ciąża jej w tym w jakikolwiek sposób przeszkodziła.
– No co ty, nie masz za co przepraszać – machnęła niedbale dłonią – Cieszę się, że dotarłaś – dodała z lekkim uśmiechem, kiwając lekko głową. – Trochę. Mam sporo spraw, ale nie do końca też chcą, żebym siedziała po godzinach ze względu na mój stan – wywróciła oczyma nieco teatralnie. Też żałowała, że nie mogła pić wina, bo obecnie jej sytuacja aż prosiła się o kieliszek, dwa, ewentualnie piętnaście. Cóż.
– Owszem, znajdziesz też piwo i wino. Wiesz, że nie mam z tym problemu – uśmiechnęła się lekko – w gruncie rzeczy wcale nie przeszkadzało jej to, że ktoś w jej towarzystwie pił alkohol. Były w takim wieku, że było to całkowicie normalne.
– Wiesz, jeśli szef ma duży przemiał, to automatycznie ty też, transakcja wiązana – rozłożyła bezradnie ręce – Wróciłam do domu i jakoś tak samo się zrobiło – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się nieznacznie. – Ostatnio wpadłam na Raya i powiedzieć, że nie był zachwycony, to jak nie powiedzieć nic, więc musiałam to sobie zrekompensować wypiekami – westchnęła cicho i klapnęła na krześle przy blacie..

Geordie Feldstein
powitalny kokos
Ola
Elaine, Kenneth, Caspian
studentka i asystentka — Flemming and partners
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
trochę studiuje, ale większość czasu spędza w kancelarii, gdzie segreguje papiery Griffina i udaje, że uczy się jak zostać dobrym adwokatem
Uczucia bywały szalone, a często też okazywały się zgubne. Geordie wiedziała, jakie ryzyko za sobą niosły, dlatego niezależnie od tego, w kim ulokowałaby swoje zainteresowanie, nie zamierzała pozwolić na to, aby jej zauroczenie wzięło nad nią kontrolę. Wiedziała przecież, czego chce od życia, co zresztą zamierzała osiągnąć, niezależnie od przeszkód, które mogłyby pojawić się po drodze. Można więc założyć, że pod tym względem nie różniły się od siebie jakoś drastycznie, bowiem obie uparcie zamierzały dążyć do realizacji własnych marzeń. Pewnie dlatego w chwilach zwątpienia to właśnie numer Maisie wybierała. Wiedziała, że niezależnie od tego, jak zmęczona czułaby się, brunetka zdoła zmotywować ją do dalszej walki, ponieważ wyznawane przez nie wartości były do siebie bardzo podobne.
Uśmiechnęła się, tym razem gryząc się w język z tym, że wcale nie dziwiła się ich przełożonym. Wiedziała co prawda, że ciąża to nie choroba, ale też miała świadomość tego, że wiele kobiet nie chciało się w jej trakcie przemęczać. Maisie była jednak silna – była prawdopodobnie jedną z silniejszych osób, jakie Geordie znała, więc jeśli ktoś miał poradzić sobie z ciążą, pracą w nadgodzinach i jeszcze z uśmiechem na ustach upiec babeczki, była to właśnie ona. - Wiem, ale ja go mam. To znaczy, nie zrozum mnie źle, po prostu sama wiesz, że przy takim natłoku pracy bardzo chętnie sięga się po kieliszek wina, więc chyba lepiej będzie, jeśli zostanę solidarna z tobą i dzisiaj sobie go odpuszczę - stwierdziła, po czym lekko wzruszyła ramionami. To co prawda nie tak, że groził jej alkoholizm w młodym wieku, a jednak nic nie stoi na przeszkodzie temu, aby choć raz postąpiła rozsądnie. Zaraz jednak nabrała przekonania, że alkohol mógł jej się jednak przydać. Wystarczyło, że przyjaciółka przywołała imię swojego byłego. - Chcesz o tym pogadać? - zapytała, nie do końca pewna tego, co mogło okazać się dla niej lepsze. Kiedy coś nas dręczy, czasami warto jest to wyrzucić z siebie, aby pozbyć się kumulujących się w nas emocji, a jednak Geordie miała wrażenie, że niektóre rozdziały po prostu powinny pozostać zamknięte. Nie była jednak pewna, jak czuła się z tym Maisie, a przecież w chwili obecnej to właśnie o jej komfort chciała zadbać.

Maisie Rosenthal
ODPOWIEDZ