manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Gdy wydawało się, że Makayla osiągnęła już dno żenady i wyczerpała dożywotni przydział złych uczynków, jaki przypadał na jedną osobę, Wyatt uśmiechnęła się tajemniczo, rzuciła pewnie coś w stylu "potrzymaj mi piwo" i zapukała od spodu. Ot, nieco toporne i metaforyczne ujęcie tego, że zawsze stać ją na więcej. W jej przypadku powinno się raczej powiedzieć, że stać na mniej, bo każda jej kolejna decyzja była tylko gorsza od poprzedniej. Zdradziła wspólnika. Swoje zawodowe życie związała z miejsce, którego lepiej unikać. Zerwała relacje z własną siostrą. Trafiła do więzienia. Być może to powinno ją otrzeźwić, być może po odsiadce powinna zacząć w końcu myśleć... I zaczęła. O sobie. Znów. Myślała o sobie i swoich potrzebach, w głębokim poważaniu mając zdanie Grace i to, że starsza z sióstr dość dobitnie dała jej do zrozumienia, by Kayla pod żadnym pozorem nie zbliżała się do jej syna.
Czy posłuchała?
Poniekąd, bo przecież nie było tak, że sama pchała się do jej domu. Ona po prostu przyszła do swojego szwagra, gdy ten miał akurat pod opieką małego Joey'a. A że wiedziała o tym, że chłopiec akurat tam będzie...
Nie miała pojęcia, co Adam widział w jej siostrze. Może i oboje pracowali w policji, ale czy to wystarczy, by stworzyć prawdziwą więź? Wiadomość o ich separacji nie była dla niej wielkim zaskoczeniem, ale nie mogła powiedzieć również, że nie zrobiło to na niej wrażenia. Czasami miała wrażenie, że tylko on w tej rodzinie nie oceniał jej negatywnie i nie spisał jej na straty, dlatego tym bardziej doceniała to, że czasami dawał jej znać, kiedy będzie u niego chrześniak młodszej Wyatt. To przecież nic złego. To taka... Ich wspólna tajemnica. A że chłopiec musiała czasem skłamać i powiedzieć, że spędzał czas tylko z ojcem... To wszystko wina Grace. To ona do tego doprowadziła.
- Ciocia! Zagrajmy jeszcze raz! - zawołał maluch, kiedy skończyli właśnie kolejną rundę planszówki. Oczywiście, że dała mu fory. Jaką byłaby ciotką, gdyby tak po prostu ograła dzieciaka, w dodatku w grze, w której chodziło o liczenie pieniędzy? Spojrzała tylko na zegarek. Wiedziała, że Grace przyjedzie po niego za jakieś pół godziny, więc teoretycznie mieli jeszcze chwilę dla siebie.
- Dobra, ale tym razem tata gra z nami. Rozłożysz karty? - poprosiła młodego, a sama wstała na moment od stołu i poszła do kuchni, gdzie akurat zaszył się Adam. - Nie powinna mnie tu widzieć. Gdybyś widział, że już podjeżdża, to daj mi znać. Schowam się w twojej szafie - uśmiechnęła się. Z tym ostatnim akurat żartowała, ale... Tak. Siostra zdecydowanie nie powinna jej tu widzieć.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
#9

Jedną z pierwszych rzeczy, jakiej dowiedział się o Grace, było to że ma naprawdę fatalne relacje z siostrą. Pewnie było to coś w stylu odpowiedzi "to nie poznałeś mojej siostry" na żartobliwy tekst, że Grace ma wredny charakterek. W każdym razie, sam wkrótce przekonał się o tym, że jego - wtedy jeszcze nie żona - nie kłamała ani trochę. O dziwo Adam od razu poczuł do Makayli nic sympatii. Owszem, była sarkastyczna, ale odpowiadało mu tego typu poczucie humoru. Jednocześnie jednak, chcąc być lojalny wobec Grace, w trakcie trwania ich małżeństwa nie utrzymywał z Kay relacji. Jego lojalność poszła się chędożyć kiedy między Adamem i jego żoną zaczęło się na poważnie psuć.
Orzeczenie separacji miało ten jeden ogromny plus, że nie musiał oglądać żony codziennie. Ich spotkania zazwyczaj kończyły się kłótnią, czemu niestety często przyglądał się wtedy jeszcze 5-letni Joey. To nie było tak, że dawał znać Kay o tym, że jej siostrzeniec przebywa właśnie u niego na złość żonie. Po prostu robił szwagierce przysługę, mając już gdzieś rodzinne konflikty rodziny Wyatt. To już nie był jego cyrk i nie jego małpy. Grunt, żeby zapewnić Joeyowi w miarę nieszkodliwe środowisko do rozwijania się i wyrastania na fajnego faceta.
Będąc w kuchni słyszał, ile frajdy sprawia Joeyowi przebywanie z ciotką. Minusem tego układu było tylko to, że musieli prosić chłopca aby traktował te spotkania jako tajemnicę, o której nie można mówić mamie. To była taka zabawa - polegająca na ignorowaniu w opowieściach obecności ciotki. Oczywiście Brooks zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później coś może się chłopcowi wymsknąć - ale o tym pomyśli jak już faktycznie to się wydarzy. Coś wymyśli.
Zerknął przez ramię na wchodzącą do pomieszczenia szwagierkę.
- Do szafy? To takie sztampowe - zaśmiał się pod nosem. - Sama się dowiesz kiedy usłyszysz rozbrzmiewające pieśni piekielne i poczujesz nagły wzrost temperatury. Uważaj na poparzenia - no nie mógł się powstrzymać przed drobnymi uszczypliwościami. - Joey Cię uwielbia - stwierdził opierając się plecami o szafki kuchenne. W końcu o to się w tym wszystkim Adamowi jako ojcu rozchodziło - o to, żeby jego syn był szczęśliwy.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Poniekąd ani trochę jej to nie dziwiło. Przywykła już do tego, że Grace opowiadała o niej złe rzeczy, zwłaszcza po tym jej niewielkim potknięciu zakończonym odsiadką, przez co spora część ich wspólnych znajomych zdążyła ju odwrócić się od młodszej Wyatt i wziąć stronę tej starszej. Co na to Makayla? O nie. Ona nie zamierzała zniżać się do poziomu siostry, bo ta z pewnością pokonałaby ją doświadczeniem w umiejętności obarczania winą innych ludzi, szczuciu, pluciu i używania coraz to nowych wyzwisk. Gdyby ktoś spytał o to ciemnowłosą, to... Owszem. Powiedziałaby, że tak podziałała na nią resocjalizacja. Dzięki temu skrócili jej wyrok. Obiecała, że nie będzie atakowała siostry i tego się trzymała. To Grace zaczynała powoli wychodzić na wariatkę i jeśli Wyatt miała być szczera, właśnie o to jej chodziło. A cała reszta programu... Jakoś zręcznie pomijała kwestię tego, za co ją skazano.
Jeśli chodziło o chrześniaka, przy nim raczej nigdy nie zrobiła niczego niewłaściwego. Nie chciała, żeby miał o niej podobne mniemanie, jak o prawdziwych kryminalistach rodem z telewizyjnych programów interwencyjnych. Nie chciała, żeby miał wyobrażenie ciotki pokazywanej gdzieś na ekranie z czarnym paskiem na oczach, więc robiła wszystko, by miło ją wspominał. Nawet jeśli wszystko miało być tajemnicą.
- Tak. Założę się, że ona mniej więcej tak samo opisuje mój przyjazd - uśmiechnęła się. - Jedyna różnica polega na tym, że w moim kotle puszczamy lepszą muzykę, niż u niej. Nigdy nie miała dobrego gustu. Oczywiście tylko tego muzycznego.
Gdyby nie rozmawiała z Adamem, z policjantem, który łatwo mógł zweryfikować pewne rzeczy, na przykład to, że szwagierka straciła uprawnienia do kierowania pojazdami, powiedziałaby pewnie, że ma w samochodzie kilka fajnych płyt. Mimo wszystko wolała nie ryzykować, nawet jeśli rozmawiali teraz czysto prywatnie.
- To świetny dzieciak. Aż dziwne, że ma połowę genów Grace. Od razu widać, że to prawdziwy Brooks.
Zrobiła to samo. Oparła się plecami o szafki i starała się zapuścić żurawia w kierunku salonu, w którym chłopiec prawdopodobnie rozkładał właśnie karty, ale nie miała zbyt dobrego widoku. Uznała więc, że lepiej darować sobie wyciąganie szyi gdzieś w dal.
- Myślisz, że Grace próbowałaby nas ukamienować, gdyby dowiedziała się, że jednak się z nim widuję, a ty mi w tym pomagasz? - kątem oka zerknęła na Adama. Jakoś tak... Kamienie zdecydowanie nie pasowały do jego twarzy. Zwłaszcza do całkiem fajnie zarysowanej żuchwy.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
O dziwo Adam - mimo swojej profesji - był tym, którzy nie odwrócili się od Makayli. Wręcz przeciwnie. I nie, nie chodziło o korumpowanie swoich kolegów czy szeptanie im czegokolwiek do ucha, ale podrzucił jej numer do znajomego adwokata, który specjalizował się w tego typu sprawach. Brooks miał do sprawy szwagierki bardzo obiektywne podejście - uważał, że należy jej się kara, ale jednocześnie miała prawo do obrony pod skrzydłami najlepszych w tym fachu. Odsiatka w końcu się zakończyła, Makayla wróciła do normalnego życia i Adam nie widział potrzeby, aby po wszystkim suszyć jej jeszcze głowę czy - o zgrozo - kamieniować ją przy każdej możliwej okazji. Był to jeden z powodów, dla których zaczęli się kłócić - Grace nie mogła przeboleć tego, że mąż nie wtóruje jej w hejtowaniu młodszej siostry.
Joey na ten moment nie wiedział, gdzie zniknęła na jakiś czas ulubiona ciocia. Adam uznał, że jego syn był jeszcze za młody na aż taką bombę. Owszem, kiedy będzie starszy i zacznie rozumieć co się wydarzyło, Adam nie miał zamiaru okłamywać syna. Jednak na ten moment podjęli z Grace decyzję, że nie wylecą do dziecka z informacją: "hej, Twoja ciocia trafiła do pierdla, bo potrąciła człowieka".
- Mniej więcej. Może dokłada trochę więcej płomieni - roześmiał się, po czym wciąż się uśmiechając przekręcił głowę na bok, zaintrygowany jej słowami. - Tak? To jaką muzykę puszczają u Ciebie? U niej to głównie Nickelback, od razu wiadomo, że będzie słabo - puścił jej oczko, bo faktycznie jego żona gustu muzycznego nie miała za grosz i ciężko było z tym dyskutować. Makayla z pewnością przebijała siostrę na głowę, o ile nie słuchała czegoś naprawdę odjechanego.
Uśmiechnął się pod nosem. Choć chciałby, żeby syn posiadał tylko geny Brooksowe, niestety te Grace'owe również musiał posiadać. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - bez tych gorszych genów nie byłby teraz takim fantastycznym młodzieńcem.
- Pytanie. Jasne, że tak - odparł bez chwili zawahania. Nie chciał być sztucznie miły i zaklinać rzeczywistości, przecież siostry były skonfliktowane nie od dziś. - Albo spalić na stosie, skoro już jesteśmy w tych klimatach - dodał, przenosząc na nią wzrok. Zorientował się, że kobieta uważnie mu się przyglądała, a jej wzrok krążył gdzieś w dolnych okolicach jego twarzy. Busted! - Wiesz, prawdę mówiąc czasami kusi mnie, żeby jej się do tego przyznać. Żeby zobaczyć jej wkurwioną twarz - uniósł tajemniczo brew. No cóż, był tylko człowiekiem, który też czasami lubił się powyzłośliwiać. Nawet jeśli na co dzień był oazą spokoju, to Grace sprawiała że cały ten spokój szedł się... wiadomo.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Ona sama nie uważała, że była bez winy. Nie była głupia. Nie zamierzała zaprzeczać dowodom, które dość jednoznacznie wskazywały na jej winę. Tak potrąciła człowieka. Rzeczywiście, była wtedy nietrzeźwa. Owszem, niemal skosiła też uliczną latarnię. No zdarza się, prawda? Nie było szans, żeby wyszła z tego obronną ręką, a jednak adwokacki duet polecony przez szwagra (bo ostatecznie jej sprawą zajęło się młode małżeństwo na dorobku) zdał egzamin. Szkoda tylko, że połowa tego duetu już nie żyła. Chociaż... Może to lepiej dla społeczeństwa? Gdyby tak Makayla znów "popełniła błąd", nikt nie zrobi już tej samej magii, co wtedy i Wyatt spędzi za kratkami znacznie więcej czasu, niż za pierwszym razem.
- Co ona wie o płomieniach. Przecież jest w niej tyle ognia, co w śniętej rybie - prychnęła. Zaraz potem posłała Adamowi lekko przepraszające spojrzenie. Owszem, rozmawiali o jej siostrze, za którą Kayla nie przepadała, ale mimo wszystko Grace wciąż była kiedyś żoną Adama. Nie chciała, by szwagier musiał przyznawać, że poślubił bryłę lodu. No, lody to może i dobrze jej szły, ale mimo wszystko młodsza Wyatt nie chciała w to wnikać.
- U mnie leci Metallica, AC/DC, czasem Iron Maden - puściła mu oczko. - Znaczy wtedy, kiedy tylko siedzę samochodzie i nim nie jadę, bo przecież nie powinnam.
Dobrze, że to dodała. Przecież nie powinna siadać za kółko. Jakby na to nie patrzeć, zabrano jej prawo jazdy i jeszcze nie oddano, więc teoretycznie nikt nie powinien uświadczyć jej za kierownicą. Nawet gokartów, na które zamierzała zabrać niebawem swojego siostrzeńca. Ale ciii, to jeszcze tajemnica. Niespodzianka.
- Za stos podziękuję. Już i tak jest tu wystarczająco gorąco - uśmiechnęła się. Co konkretnie miała na myśli? Miesiąc w roku? Napięcie między siostrami? Napięcie między nią i Adamem? Na to pytanie nigdy nie odpowie! - Nie musisz wspominać o młodym. Wystarczy, że powiesz, że mnie widziałeś, a ona już na pewno zacznie szykować swój diabelski rydwan.
A owszem, miała o siostrze jak najgorsze zdanie. Z wzajemnością. Ale... Czy naprawdę muszą teraz o niej rozmawiać?
- I wy tak na serio? Naprawdę się rozwodzicie? To nie jest tylko tekst w stylu "moja żona mnie nie rozumie, więc się rozstajemy"? - ot, postanowiła dopytać właśnie jego. Z siostrą nie gadała, więc kogo miała o to zapytać, jeśli nie jego? - Uważaj, bo niejedna kobieta mogłaby złapać się na ten tekst.
Zdecydowanie. Niejedna.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
No cóż, Wyatt nie miała zbyt wielkiego pola manewru do całkowitego uniknięcia odpowiedzialności. Dowody były niepodważalne. Niestety resocjalizacja w jej wypadku okazała się niewypałem, skoro dalej tak ochoczo jeździła autem. Oby jej szwagier się o tym nie dowiedział, bo mimo wszystko uważał jazdę bez uprawnień, tak samo jak jazdę na podwójnym gazie, za skrajny brak odpowiedzialności.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na jego twarzy, kiedy Makayla wspomniała o śniętej rybie.
- Pewnie ciężko będzie Ci w to uwierzyć, ale kiedyś naprawdę potrafiła być zabawna. No i udawało jej się wykrzesać z siebie trochę ognia - teoretycznie Kay jako siostra Grace powinna to wiedzieć, ale... No właśnie. W praktyce to Adam jednak miał z żoną więcej wspomnień niż jej rodzona siostra. - To prawdziwy miód na moje uszy - odparł w odpowiedzi na zapewnienia Wyatt, zerkając przy tym ukradkiem na szwagierkę, jakby bał się że przy dłuższym wpatrywaniu się zadrga jej powieka i okaże się, że jednak trochę ściemnia. A bardzo chciał wierzyć w to, że tak nie jest.
- Chyba za bardzo lubię życie, żeby przyznawać jej się do czegokolwiek - odparł z uśmiechem, przez moment faktycznie zastanawiając się co miała na myśli mówiąc o panującym upale. Australia rządziła się swoimi prawami, a napięcie między dwójką ludzi naprawdę mogło podnieść temperaturę porównywalną do tej panującej w piekle. Kto wie kto wie, może ostatecznie wylądują w jednym kociołku??
- Pytasz mnie o to, czy wyrywam dziewczyny na smutną historię o tym, że jestem smutnym facetem z rozwodem w planach, ale coś ten rozwód nie wychodzi bo dobro dziecka jest najważniejsze? - uniósł zaczepnie brew.
Prawdę mówiąc znał ten typ faceta, choć sam do niego nie należał. Facetowi nie układa się z żoną, ale jednocześnie rozwód wiąże się z utratą stabilności i brakiem obiadków podstawionych pod nos. Także część facetów wychodzi z założenia, że urządzi sobie mały skok w bok, a na koniec dnia i tak będzie miał do czego wrócić. Dla niektórych liczyła się głównie wygoda stawiana nad życie w zgodzie ze sobą.
- Wiem, że trochę to już trwa, ale naprawdę się rozwodzimy. Mieliśmy już wyznaczonych parę terminów rozpraw, ale Grace co chwila przysyła zwolnienie lekarskie, nie chciała podpisać ustalonego porozumienia co do opieki nad Joeyem... To naprawdę ciężka przeprawa - wyjaśnił rozmasowując sobie skronie.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Resoc... co? Wydawałoby się, że Wyatt kompletnie nie zna takiego słowa. Niby nie powinna prowadzić, a jednak bywały czasem takie sytuacje, kiedy po prostu musiała to robić. Niby jak miała dostawać się z buszu do cywilizacji? Teoretycznie mogłaby poprosić kogoś o podwózkę, ale po co to robić, kiedy sama mogła gdzieś podjechać? Adam i tak o niczym się nie dowie. Przecież to nie jego wydział. Niech wierzy w to, że szwagierka trzyma się postanowień sądu.
- Tak. Może wtedy, kiedy miała pięć lat. Potem jakoś wszystko w niej umarło. Wszystko.
I tu poczyniła nieznaczne spojrzenie w kierunku okolic ciała Adama, na które nawet nie powinna patrzeć. Jakim cudem oni mieli dziecko? Jakim cudem w ogóle wzięli ślub? Boże, to wszystko wydawało jej się co najmniej mocno surrealistyczne. Przecież oni w ogóle do siebie nie pasowali. Nie miała pojęcia, co Brooks zobaczył w jej siostrze. Musiał chyba być pijany, kiedy ją poznawał, a po pierwszej wspólnej nocy Grace musiała pewnie szybko pobiec do łazienki, żeby zrobić makijaż, by mężczyzna się jej nie przestraszył. Mogła tak mówić. Pomimo tego, że płynęła w nich ta sama krew, były zupełnie inne. Makayla nie musiała uciekać się do takich sztuczek, by zatrzymać kogoś na dłużej, niż na jedną noc. Inna sprawa, że nigdy jej na tym nie zależało.
- Czyli mamy swoją własną tajemnicę - poruszyła brwiami. To zdecydowanie ciekawie brzmiało i sprawiło, że młodsza Wyatt miała jeszcze mniejszą ochotę na rozmowę ze starszą siostrą, niż jeszcze przed minutą. Wtedy już i tak kompletnie nie chciało jej się z nią gadać.
- Hej - wtrąciła się na moment. Jedną ręką, swoją prawą, dotknęła lewą dłoń Adama, by na moment przestał robić sobie masaż mózgu. Wziął ślub z Grace. W jego sytuacji nie pomoże nawet oczu kąpiel. - Moja siostra to suka i nic tego nie zmieni. Będzie robiła ci na złość, będzie utrudniała ci kontakty z małym, co już teraz robi ze mną, więc jedyne, co możesz, to po prostu to przeczekaj. Nie pozwól, żeby z tobą wygrała.
Drugą dłonią sięgnęła po drugą dłoń Adama. Nie powinien tak tego przeżywać. Wyszedł za psychopatkę. Nic już się na to nie poradzi. Teraz tylko trzeba z tym handlować.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Mów mi to dalej - odparł nieco szyderczo.
On akurat był tym, który regularnie był świadkiem tego, jak Grace staje się coraz to bardziej i bardziej zgorzkniała. Początkowo nie wiedział, o co chodziło. Z czasem uświadomił sobie, że to rosnąca frustracja spowodowana tym, że rzekomo to ona musiała zostać w domu z dzieckiem, a Adam mógł dalej rozwijać się, aż w końcu osiągnął stopień detektywa. Była zazdrosna o jego sukcesy, co w końcu wpłynęło na ich związek najgorzej jak tylko mogło. I pomyśleć, że kiedyś naprawdę się kochali i wspierali. W końcu Joey nie był dzieckiem zrodzonym z wpadki, a świadomą decyzją. Adam i Grace byli zatem idealnym przykładem tego, że dziecko wywracało życie do góry nogami i weryfikowało nawet najtrwalszy - jak by się mogło wydawać - związek.
- Na to wygląda. Ale źle mi z tego powodu, że wciągamy w to Joeya. Ale z drugiej strony, chodzi o jego dobro, prawda? - zatrzymał na niej pytające spojrzenie. Po chwili, na ułamek sekundy, jego wzrok zjechał niżej, prosto na jej usta. Nie wiedzieć czemu słowo "tajemnica" z jej ust brzmiało nadzwyczaj seksownie. W wybiciu sobie tych myśli z głowy nie pomógł gest, jaki Kay uczyniła względem niego. Przez moment czuł ciepło jej dłoni na swojej i ponownie przerzucił na nią swój wzrok.
- Ja to wszystko wytrzymam, ale nie wiem, czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że zrobiła sobie broń z Joeya - westchnął. - Mam wrażenie, że cokolwiek teraz nie zrobię czy nie powiem, to wszystko może zostać użyte przeciwko mnie. To przecież tak, jakbym żył na jakimś pieprzonym polu minowym - podsumował.
Wciąż ją obserwował, kiedy ujęła jego drugą dłoń. Nie wiedział, czy to ta cała sytuacja wpływała na jego postrzeganie, ale miał wrażenie, że nie był to tylko zwykły przyjacielski gest.
- Tata? - z salonu dobiegł głos Joey'a, a po chwili do uszu Adama dobiegł również tupot małych nóżek. Natychmiast odsunął swoje dłonie od szwagierki, opierając się nimi o kuchenny blat.
- No co tam, rozrabiako? - spytał posyłając mu łagodny uśmiech.
- Czekam na was i czekam. Mieliśmy grać - odparł z pretensją, na co duży Brooks westchnął przeciągle.
- Już, już. Idziemy do ciebie - odparł, a kiedy Joey wrócił do salonu, Adam spojrzał ponownie na Makaylę, wzruszając ramionami jakby chciał powiedzieć: "Nie ma wyjścia, trzeba grać". Jednocześnie próbował ignorować tę niezręczność, jaka przed chwilą wdarła się do pomieszczenia.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Jeśli kiedykolwiek wydawało jej się, że to ona jest zgorzkniała, wystarczyło tylko, że pomyślała tylko o swojej starszej siostrze, a od razu poprawiał jej się humor. Przy niej Makayla była tylko odrobinę sztywna, ale chyba dało się z tym żyć.
- Prawda - szepnęła. - Dla mnie też liczy się tylko jego dobro.
Ani trochę nie skłamała. Gdyby było trzeba, skłamałaby pewnie na procesie rozwodowym swojej siostry. Oczerniłaby ją, pomówiła, zrobiłaby wszystko, żeby Adam nie stracił kontaktu z synem. Nie zrobiłaby tego tylko i wyłącznie dla niego. Zrobiłaby to również dla siebie, bo przecież Grace nigdy nie dopuści jej do chrześniaka. Nie chodziło też o wzajemną niechęć obu sióstr. Okej, chodziło, ale przede wszystkim chodziło tu o zasady. Brooks był ojcem chłopca. Być może Makayla podchodziła nieco zbyt osobiście do kwestii ataków wymierzonych w kierunku szwagra, ale co mogła na to poradzić? Rozumiała go. Rozumiała i...
Nigdy wcześniej nie patrzyła na niego w ten sposób. Nawet jeśli była cięta na Grace, tak jednak jej małżeństwo było dla niej pewnego rodzaju świętością, czymś, od czego powinna trzymać się z daleka, ale teraz... Czy jej gesty były przypadkowe i wynikały z sytuacji? Być może. Przynajmniej na początku. Ale potem...
To nie tak, że próbowała, że chciała, że celowo pozwalała sobie na coś więcej, po prostu w pewnym momencie chyba przestała widzieć w nim tylko męża własnej siostry - siostry, która znaczyła dla niej tyle, co nic.
Mimo wszystko poczuła jednak ulgę, gdy mały Joey postanowił wbiec do kuchni.
- Tak, idziemy. Chcesz rzucić za mnie kostką? - zaproponowała chłopcu, prawdopodobnie po to, by kupić dorosłym nieco więcej czasu. Młody ochoczo pobiegł do salonu, by po chwili krzyknąć "ciocia! Wyrzuciłem ci sześć! Zaczynasz!". A skoro miała być pierwsza...
To nie jej wina, że przez dłuższą chwilę nie potrafiła oderwać wzroku od Adama. Nie było jej winy także w tym, że gdy wychodziła, zupełnie przypadkowo (tak naprawdę to nie) dotknęła dłonią klatki piersiowej Adama.
A już na pewno nie zawiniła wtedy, gdy podczas ich kolejnych spotkań przestała opierać się temu, co pchało ją w jego ramiona.

/ zt Adam Brooks
ODPOWIEDZ