Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#28

I nastał ten dzień. Znienawidzony przez każdego człowieka, bo niosący wielką presję. A kto ma wiedzieć, jak sobie kobieta w tym roku wymarzy sobie walentynki? Przecież kobieta zmienną jest i czasem starczy pudełko czekoladek i film, czasem potrzebna będzie romantyczna kolacja, a czasem.... Cóż, sky is the limit! Wren niby był człowiekiem, który nie miał problemu z tak zwaną szopką, potrafił wybrać jakiś uroczy prezent czy coś fajnego zorganizować, coś co nie będzie zwykłą randką, miał jednak pewien problem z tym, co on, jako pan i mężczyzna w tym związku, powinien zorganizować. Fakt, że była Beth, wcale tego nie ułatwiał, bo nie wiedział, czy Daisy będzie miała z kim zostawić córkę na dłużej, musiał z nią to obgadać. A no to wtedy nie byłoby niespodzianki, no ale cóż. Mógł trafić gorzej.
Bo tak, to on był zakochany po uszy. Nie żałował ani sekundy spędzanej z blondynką i dlatego też chciał wymyślić coś naprawdę super na walentynki, bo to była tak naprawdę pierwsza taka okazja dla nich. Żadne z nich nie miało jeszcze urodzin, nie mieli żadnej rocznicy, a gwiazdka to tak naprawdę święto dla dziecka, a nie dla nich. Raczej poradzili sobie nieźle z Bożym Narodzeniem, bo żadne z nich nie zwariowało, ani nie wygadało się, że święty Mikołaj nie istnieje, więc trzeba było uznać to za sukces.
W końcu Rhodes odważył się poruszyć temat walentynek ze swoją dziewczyną, proponując krótki wypad gdzieś poza miasto. Na weekend, może być gdzieś blisko, jakby mama Daisy bała się zostawić swoją córkę w domu. Wren niby mówił, że jak gdyby co, to wrócą, ale miał nadzieję, że nie będzie to konieczne. Daisy pewnie podobnie podchodziła do tematu, wierząc, że sama myśl działa na nią uspokajająco. No bo przecież, pani Rhodes była bardzo odpowiedzialną osobą, Wrena wychowała doskonale!
Tak więc w piątek, przed walentynkami pojechali do Port Douglas. Może i Daisy nie była w doskonałej formie, ale przecież mieli bardzo ambitne plany korzystać z room service, dobrze zjeść, odpocząć i pobyczyć się nad basenem - to na pewno odpocznie i wszystko będzie lepiej! Zameldowali się i Wren z miejsca rzucił się na łóżko, w ubraniu, jakby był bardzo zmęczony. No, troszkę był, ale nie na tyle, aby się władować do łóżka i nic więcej nie robić. Poklepał więc miejsce na łóżku obok siebie, by Daisy do niego dołączyła.-Więęęc...-zagadnął Daisy, by ta do niej dołączyła-Idziemy gdzieś jeszcze dziś? Restauracja, basen? Spacer?-zaczął proponować wszystko to, co przyszło mu na myśl. Nie byli aż tak steranymi życia rodzicami, co wyjazdy we dwójkę spędzają odsypiając i oglądając seriale, prawda? Nie byli AŻ tak starzy, chyba...

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Oczywiście, że kobieta zmienną jest, więc niech Wren się przygotowuje na każdą okoliczność! I skoro nie ma problemu z szopką, to powinien sobie świetnie radzić. I bez przesady, że Beth im wszystko utrudniała w tym temacie. Przecież wciąż mogła to być niespodzianka, mógł wszystko załatwić, opiekę, hotel i po dotarciu na miejsce oznajmić jej, że jak coś to mogą wracać oczywiście, jeżeli jednak Daisy nie chiałaby zostawić córki na weekend z przyszłą teściową. Sky is the limit! I Rhodes mógł po prostu trafić ŹLE, a nie gorzej. Teraz to on z tymi dwiema pannami ma jak w raju.
Wheeler miała też nadzieję, że tak samo myśli jego mama. Nie ukrywajmy, ale blondynka miała jednak wyzwanie. Nie od dziś wiadomo, że jedynaki byli bardzo blisko związani z matkami, a co dopiero powiedzieć o takich wychowywanych tylko przez nie! Matki wtedy uważają, że żadna kobieta nie jest godna ich syna i właśnie takiego osądu bała się ze strony rodzicielki swojego ukochanego. Na szczęście jednak czegoś takiego nie było, a przynajmniej nic jej o tym nie wiadomo.

Na propozycję spędzenia walentynek tylko we dwoje przez cały weekend i to za miastem, przystała z nieukrywaną radością. Nie była matką, która szukała pierwszej lepszej okazji, aby się pozbyć dziecka, ale jednak umawianie się z mężczyzną będąc samotną matką utrudniało im pewną romantyczność i spontaniczność. Dziki seks w sobotnie popołudnie w kuchni? Można pomarzyć. Oczywiście nie żyli w celibacie, ale musieli trochę bardziej kombinować i czekać jak dziecko śpi albo go nie ma. Dlatego ten pobyt w hotelu był strzałem w dziesiątkę i już nie chodziło o okazję, a po prostu o wspólnie spędzenie czasu bez żadnego większego planowania. W ciągu ostatnich dni czuła się trochę gorzej, miała zawroty głowy, ale zrzuciła to na karb większej ilości pracy i nie zamierzała rezygnować z wyjazdu. Ten wyjazd pozwoli jej odpocząć, a więc i zawroty powinny zniknąć.

Podczas drogi czuła jednak, że się nasilają i nawet próbowała coś zjeść, ale nie była w stanie. Byleby ją tylko żadne choróbsko nie złapało, bo jak to tak - pierwszy wspólny wyjazd i cały przeleżony w łóżku i to wcale nie na miłosnych uniesieniach? To byłby dopiero przypał.
Uśmiechnęła się na widok Wrena padającego na łóżko i oczywiście, że od razu do niego dołaczyła. Położyła się na boku podpierając głowę ręką, a drugą wolną dłonią delikatnie jeździła po jego ramieniu. - Dzisiaj dajmy sobie już spokój z wyjściem. Musimy trochę nazbierać siły- uśmiechnęła się, chociaź wciąż nie do końca dobrze się czuła. Jednak starała się zażegnać wszystkie niedoskonałości i skupić się na czasie spędzanym z ukochanym.- Chyba, że Ty masz ochotę, ale to wtedy musisz mnie nosić cały czas na rękach


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie, że im bardzo utrudniała, bo Wren już się naprawdę przyzwyczaił do Beth, polubił ją i traktuje jako ważną część rodziny, jego rodziny. Jednak nie da się ukryć, że tak naprawdę to trzeba było za każdym razem brać ją pod uwagę. Nie tylko, żeby załatwić kogoś do opieki, ale na przykład idąc do kina, wybrać jakiś film, który nie straumatyzuje dziewczynki na resztę jej życia. No, a jak się zrobić jakąś niespodziankę, to jest to pewne utrudnienie. Jednak nie bójmy się powiedzieć, w tym momencie Wren już był tak zaangażowany w te relacje z Daisy, że tylko mu to lekko zawadzało, a zdecydowanie nie było deal breakerem. Właściwie nigdy tym nie było, choć był taki moment, że ta świadomość go trochę przerażała. No ale to było krótko, więc się nie liczy, okej?
Bez przesady, Wren nie był żadnym maminsynkiem. Miał dobre relacje z matką, ale nigdy nie był od niej jakoś mocno zależny, choć fakt, że był wychowywany w pojedynkę, mogło to pępowinę tylko zacieśnić. NO, ale tak nie było. Może to była kwestia tego, że parę lat Wren spędził w Stanach, ucząc się zawodu, a teraz mieszkał w innym miasteczku, choć tak naprawdę niedaleko. Pani Rhodes chyba nie należała do tych osób, raczej do kogoś, kto z chęcią komuś innemu odda swój problem, na przykład partnerce... No, żarty żartami, pani Rhodes nie była zła i nawet nie miała nic przeciwko temu, by zostać babcią z dnia na dzień. Powiedziała też, że jak coś, w wyjątkowych sytuacjach będzie mogła się nawet zająć Beth, więc cóż, żal było nie skorzystać!
To tak naprawdę był ich pierwszy wyjazd. Nie wiedzieli tak naprawdę co i jak, bo co jeśli jedno z nich należy do osób, które chcą leżeć brzuchem do góry nad basenem i pić darmowe drineczki? To jest jeszcze do przeżycia, pod warunkiem, że druga osoba nie dostaje motorka w dupie i choć w domu siedzi w wolnym czasie na kanapie, tak na urlopie robi tysiące kroków i nie potrafi usiąść. Przecież to była taka czerwona flaga, że mogła się skończyć rozwodem... Dlatego nie dość, że wybrankowie powinni razem ze sobą zamieszkać, to jeszcze pojechać na urlop razem, zanim dostaną zgodę, czy tam papiery potrzebne do ślubu.
-Jak coś, to daj znać-powiedział, zerkając na swoją blondynkę, bo nie miał najmniejszej ochoty, by w ramach romantycznego wieczoru siedzieli na jakiejś stacji benzynowej i czyścić tapicerkę. Na całe szczęście udało się im tego uniknąć.
-Nazbierać siły-uniósł zabawowo brwi do góry, dając jasno znać, co ma na myśli. A także, że to absolutnie nie polegało na zbieraniu czegokolwiek, nie tylko sił. No, ale jeśli Daisy się nie czuła dobrze, to nie miał zamiaru nalegać. Z resztą, po całym tygodniu, jak każdy dorosły był padnięty. Nie od dziś wiadomo, że zamawianie pizzy na obiad w piątek nie jest dlatego, że rodzice są dobrymi ludźmi, tylko dlatego, że nie mają już sił na kolejny dzień gotowanie.
-Chcesz coś zamówić, czy coś?-zapytał. No ba, wiadomo że wybrał taki hotel, w którym istniał room service, a także niezła restauracja. Może i byli na pierwszej randce w maku, ale to świadczyło tylko o tym, że lubili zjeść. -O nie nie, nie ma dzisiaj żadnego noszenia. Może jutro-uśmiechnął się. No co, słodziak był z niego. Nie jednokrotnie miał ją na rękach, więc na bank dałby radę, mimo swojej trzydziestki na karku, ale nie tego dnia. Spojrzał na swoją ukochaną i czekał jakby na jej decyzję. No, już pal licho ich romantyczne plany, martwił się trochę tym, że Daisy źle się czuła i nie paliła się, aby pójść do lekarza.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

To dobrze, że Wren już się przyzwyczaił do Beth, bo skoro chce spędzić resztę życia z Daisy, to jej córka jest z nią w pakiecie. Nie odda jej, więc dobrze by było, żeby Rhodes polubił obie panie Wheeler. Chociaż to L E K K I E Z A W A D Z A N I E, to taka red flag. Niech lepiej mężczyzna głośno o tym nie mówi, bo Daisy by się wtedy na pewno postarała, aby ani ona ani jej córka już mu nie zawadzały. I niech lepiej przestanie mu zawadzać, bo to może się źle skończyć.

Blondynka jeszcze nie wiedziała czy jej facet jest maminsynkiem czy nie. Nie widziała jego relacji z matką, ale z drugiej strony przez ostatnie miesiące jakoś nie zauważyła, aby jego rodzicielka jakoś wtrącała się w jego życie. A w dodatku bardzo miło wspomina spędzone święta razem z nią i jej reakcję na Beth. Z miejsca przyjęła rolę babci i to było wręcz niesamowite, a do tego młoda też ją bardzo polubiła. Więc może faktycznie Daisy i Wren byli sobie pisani? Może gdzieś w gwiazdach było zapisane, że mają się spotkać i wszystko się wtedy ułoży? Nie wierzyła wcześniej w takie rzeczy, ale teraz przy nim czuła, że wszystko jest możliwe. Był jak taka bezpieczna przystań, a spokój, który ją otaczał w jego towarzystwie był nie do opisania. Będąc z nim czuła, że wszystko jest takie jak być powinno. Nic by nie zmieniła w ich relacji, chociaż ją z kolei czasami tempo ich działań przerażało, ponieważ są ze sobą raptem pół roku? A już doszli do momentu, że jego mama zajmuje się jej córką na cały weekend. Może powinni trochę zwolnić? Co będzie, gdy jednak się rozstaną? Jak to zniesie Beth?

Lecz póki co skupiała się na wyjeździe i na tym, aby nie puścić pawia w samochodzie. Nie miała choroby lokomocyjnej, ale dzisiaj miała mdłości podczas jazdy, więc nawet nie myślała o tym , aby zajechać do maczka. Liczyła, że gdy tylko dotrą na miejsce, chwilę odpocznie i wszystko minie. Chciała z nim spędzić ten czas nie leżąc w łóżku i chorując. Może niekoniecznie też robiąc tysiące kroczków, ale inne aktywności w łóżku? Czemu nie. Szczególnie, że byli sami i mogli robić co tylko chcieli, nie przejmując się, że ktoś ich usłyszy. Oczywiście mogli ich usłyszeć inni goście hotelowi czy obsługa, ale całe szczęście, że nie Beth, która by pewnie uznała, że mamusi dzieje się krzywda. Po latach gdyby zdała sobie sprawę, co to były za odgłosy, to mogłaby się nabawić traumy!

- Rozumiem, że Ty masz siłę na różnego rodzaju aktywności?- odpowiedziała równie wymownie poruszając brwiami. A jedzenie na pewno pozwoli im zarówno w nabraniu siły jak i uzupełnieniu spalonych kalorii.- W sumie to możemy zamówić pizzę, czemu nie- przyznała, chociaż sama jakoś nie odczuwała głodu. Wciąż się źle czuła, ale dzielnie ze sobą walczyła. Zaraz jej mina jednak zrzędła, ale niekoniecznie przez swoje samopoczucie. - Oh, a nie powinieneś być romantyczny i nosić mnie zassze na rękach?- spytała z zaskoczoną miną i drugą wolnę rękę położyła na piersi imitując zawał dla żartów.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
O jezu, ale to jest czepianie się słówek. Wren akceptował Beth i nie robił researchu o szkołach z internatem w Europie. Wiedział, że to transakcja wiązana i właściwie to mu w tym momencie nie przeszkadzało. Jakby powiedział, czy nawet pomyślał, że jak szuka kobiety dla siebie, to taką od razu z dzieckiem, to dopiero by to było creepy i dziwne! Miał prawo bać się tej sytuacji, bo wiązało się to z hm... Większą odpowiedzialnością? Daisy musiała sobie zdawać z tego sprawę i cóż, na klatę wziąć to, że wybrała sobie inteligentnego faceta, ze sporą kolekcją szarych komórek w głowie. No więc niech nie czepia się, że czasem ich używał i myślał. Ważne, że zdawał sobie sprawę z tego, że jego obawy, czy niektóre myśli są po prostu złe i nie należy mówić ich na głos. Bo tak się tym kończyło. Z resztą początkowe przerażenie samą obecnością Beth w życiu jego dziewczyny już dawno temu zostało wyparte i teraz byli już przyjaciółmi.
Nie, jej facet nie był maminsynkiem. Jakby był, to nie musiałaby poznawać pani mamy, aby się o tym przekonać. Spędzali ze sobą wiele czasu, więc widać byłoby ich częste rozmowy ze sobą, czy też Wren rzucałby w rozmowie o swojej mamie, co ona sądzi, co robi i tak dalej.  A że pani Rhodes z miejsca zaakceptowała Daisy i jej córkę? Cóż, nie daleko pada kamień od.... jabłko od jabłoni. Byli podobni do siebie i widać mieli takiego samego nosa do ludzi. Choć nie, to akurat nie było prawdą, a jakby było, to to nie byłoby komplementem. Pani Rhodes nie do końca miała dobrą przeszłość w tematach sercowych. Lepiej, żeby się jej synalek na niej nie wzorował. I chyba tego nie robił, skoro wybrał sobie Daisy.
No, lepiej żeby Daisy nei puściła pawia, bo byli w jego aucie. Poprzednim razem, kiedy tym groziła, gdy przejadła się w maczku na ich pierwszej randce, siedzieli w jej aucie, który pewnie przetrwał nie jedną chorobę lokomocyjną jej córki. Auto Wrena było dziewicze w tym temacie i lepiej tego nie zmieniać. Z resztą, skoro byli w hotelu, to ie mogli by go od razu oddać do czyszczenia, przez co by śmierdziało i pewnie trzeba by je spalić... Nieważne.
-Na pewne aktywności zawsze mam ochotę-powiedział, nie ruszając się z łóżka. Co z tego, że miał ochotę, skoro nie bardzo miał siłę. To znaczy, jakby była szansa na to, to pewnie znalazłby siłę, ale skoro Daisy nie była w formie, to nie ma co stroszyć piórek. -A jaką chcesz? Pepperoni? Hawajską?-Cóż, nie wiedział, co hotel miał w ogóle swojej ofercie, bo było to trochę pośrodku niczego, więc na dostawę nie bardzo mogli liczyć. Miał nadzieję, że walentynkowe menu nie ograniczało się do ostryg i szampana, więc będą mogli zjeść coś normalnego, w dużych ilościach. -Pewnie powinienem. Dobrze się czujesz?-zapytał, bo w sumie, to wyglądała dość blado.  Niby słyszał, że Daisy źle się czuje, ale w drodze nie wyglądała jeszcze tak... cóż, źle. Niezależnie od tego, że tak naprawdę byli teraz na randce i nie wypadało mu mówić nic takiego na głos. Nie zamierzał, dla własnego bezpieczeństwa.

Daisy Wheeler 
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Ufff, jak to dobrze, że litościwy pan Wren Rhodes nie planował wysłać Beth do szkoły z internatem na drugą stronę kuli ziemskiej. Daisy jest mu niezwykle za to wdzięczna, że jej córka aż tak mu już nie wadzi. Ciekawe co to będzie jak się wspólnych doczekają. Ale na to mają jeszcze sporo czasu, prawda? PRAWDA?!
Ale fakt, związanie się z kobietą z dzieckiem to już inny poziom dojrzałości aniżeli zwykłe randkowanie z singielką. To trochę jak randkowanie wtedy z dwiema osobami, gdy dochodzi do rozstania, to trzy serca są złamane. Dlatego Daisy się tak nie spieszyla na spotkanie z Wrenem i początkowo się wymagiwała od powiedzenia mu o wszystkim, bo z jednej strony rozmowy z nim były przyjemną częścią jej dnia, a z drugiej bała się, że gdy prawda wyjdzie na jaw, to się ta jej bańka zakończy. W końcu Rhodes był pierwszym mężczyzną po Jacku, z którym się umawiała i wiedziała po prostu, że musi być bardzo ostrożna. I też taka była, nie poznał się od razu z Beth. Najpierw Daisy musiała się upewnić, że to nie jest raczej przelotny romans. Znaczy pewności nie mogła mieć, że to już na zawsze, ale musiała podjąć to ryzyko i przynajmniej upewnić się, że jest tego wart i sprawdzić jak się dogada z jej córką, bo gdyby się nie dogadał, to juz ustaliłyśmy, że Wren spakowałby zabawki i wrócił do siebie. Ale na szczęście ta dwójka przypadła sobie do gustu i skoro zostali najlepszymi przyjaciółmi, to zważając na różnicę wieku, to nie wiem czy Rhodes miał tak mało tych szarych komórek czy młoda Wheeler tak dużo?

Gdyby Daisy miała puścić pawia, to zdążyłaby krzyknąć żeby się zatrzymał. Jest dużą dziewczynką i trzeźwą, więc bez przesady! - Zawsze zwarty i gotowy?- wycisnęła z siebie jeszcze uśmiech delikatnie przejeżdżając koniuszkami palców po jego ręce. Nie czuła się najlepiej, ale cały wolny weekend tylko dla siebie brzmiał zbyt kusząco, żeby mieli go przespać nic nie robiąc. - Hawajska?!- spojrzała jednak zaraz na niego przerażona jakby właśnie wyznał, że jest seryjnym mordercą. I chyba nim jest, ale PIZZY skoro proponuje coś takiego! - Gdybym wiedziała, że zaproponujesz coś takiego, to w życiu bym Ci nie odpisała na tym tinderze- dodała z poważną miną, ale zaraz kąciki jej ust lekko drżały.

- Kochanie, Ty również wyglądasz niesamowicie. Jesteś chyba najbardziej gorącym i najprzystojniejszym facetem w tym hotelu- może i nie powiedział tego na głos, to raczej czekała na komplementy z jego strony, a nie takie pytania! Zaraz jednak doceniła jego troskę i oparła głowę na materacu, poddając się sile grawitacji.- Trochę padam z sił... w ogóle mógłbyś włączyć klimatyzację? Bardzo tu duszno- powiedziała przekręcając się na plecy i przymykając lekko oczy, licząc że zaraz wszystko minie i będzie mogła spędzić romantyczne walentynki ze swoim mężczyzną. I to pierwsze walentynki w ich życiu! Znaczy pierwsze wspólne.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Choć kto wie, co będzie za parę lat? Może Daisy sama stwierdzi, że ma dość buntującej się nastolatki i sama pomyśli o wysłaniu jej gdzieś daleko? W końcu czy jej rodzice nie zrobili tego samego w swoim czasie? Dla Wrena to nie było takie normalne zachowanie, nie należał do takiego towarzystwa, gdzie w dobrym geście jest wysłać córkę do żeńskiej szkoły prowadzonej przez zakonnice, a synów do szkoły z internatem w Szwajcarii. On sam dopiero wyjechał po studiach w Cairns, aby dalej szkolić się. Był dorosłym człowiekiem i sam chciał tam pojechać, więc było to coś zupełnie innego.
Tak, Wren doskonale wiedział, że nie dość, że najpierw ważne było to, aby dziecko go zaakceptowało. Nie tyle polubiło, bo to było czymś super, ale wystarczyło, by zostać zaakceptowanym. Rhodes nad wyraz łatwo sobie coś takiego zapewnił. Jak? Sam nawet nie wiedział, niespecjalnie musiał się wkupywać w łaski, to jakoś tak wyszło. Tylko co teraz? Nie zwlekali z Daisy na tyle długo, aby być pewnym, że będą razem już do końca świata. Ba, tego nie da się nigdy zapewnić, bo i po dwudziestu, czy trzydziestu latach można się rozstać i zrobić tym "kuku" dziecku, czy dzieciom. No ale tak naprawdę, czy nie było warto zaryzykować? Bo przecież jakby nie zaryzykowali, to równie dobrze mogliby zostać samotni do końca świata. No, Daisy zostałaby sama, Wren musiałby szukać szczęścia dalej.
Zdążyłaby krzyknąć, zapewne... Tylko, czy Wren miałby szansę się zatrzymać gdzieś? A jakby akurat przejeżdżali przez jakieś skrzyżowanie? No, nieważne. Dobrze, że nie puściła tego pawia, bo to jednak świadczyło, że nie było z nią aż tak źle. Choć czasem było tak, że taka czynność powodowała, że człowiek z miejsca czuł się lepiej, bo wszystko odchodziło jak ręką odjął. Miało to sens...-Zawsze. Jestem jeszcze młody i jurny, przy takiej kobiecie jak Ty trudno nie być-zaśmiał się. On zawsze miał wielki dystans do siebie, ale to nie tak, że nie były to prawdziwe słowa. Był młody, a do tego miał naprawdę gorącą dziewczynę. -No już nie udawaj, widziałem jak ostatnio jadłaś pizzę z grillowanym ananasem tak, że ci się uszy trzęsły. Beth też!-przypomniał jej. On totalnie należał do osób, które uznawały różne ciekawe połączenia smakowe. A nawet jeśli mu nie pasowały, to nie miał większego problemu z próbowaniem. Grillowany świeży ananas był zajebisty, nie równało się to z tym z puszki, który z reguły był wrzucany na pizzę. -Jasne, jasne. Już nie kłam. Jak tylko zobaczyłaś mnie z tamtym bydlakiem w ręce, to od razu chciałaś napisać!-przypomniał jej, że jak większość Australijczyków, miał zdjęcie ze złowioną rybą. I dziewczyny faktycznie na to leciały!
-Śmiałaś w to kiedykolwiek wątpić?-przewrócił oczami. Okej, może to co on powiedział, nie było super romantyczne czy nad wyraz miłe, w końcu przyznał, że ta wygląda źle! No ale martwił się typ i chyba bardzo dobrze, że to w ogóle to zauważył. A tu jeszcze ktoś się go czepia. No zero wdzięczności u kobiety, zero. Jeszcze będzie czegoś chciała!! -Na pewno wszystko jest z tobą ok?-zapytał podnosząc się z łóżka i patrząc, gdzie jest pilocik od klimatyzacji. -Jakbyś się gorzej czuła, to dasz mi znać, nie?-zagadnął jeszcze. Może to nie były ich pierwsze walentynki, ale też nie spotykali się od tygodnia, by musieć się obawiać tego co druga strona pomyśli o niej/nim. Daisy nie musiała się obawiać, że Rhodes będzie jakiś obrażony czy poprosi o zwrot przynajmniej połowy kwoty za ten weekend, bo nie zamoczył chłopaczyna. Spokojnie.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Rodzice Daisy wysłali ją do szkoły na drugi koniec kraju, bo myśleli, że zabiła swojego chłopaka. Sama nie zrobi tego córce, bo gdyby doszło do takiej sytuacji, to przecież jej ojczymem zostanie prawnik, więc załatwi jej świetną obronę. Ale jeżeli Beth skończy szkołę średnią i będzie chciała kontynuować naukę gdzieś dalej, to nie będzie jej zabraniać. Będzie ją w tym wspierać, a jej pokój wykorzysta na powiększenie garderoby. Z synem też coś wymyślą, jeżeli pojawi się na świecie.

Zaskarbić sobie sympatię dziecka wcale trudno nie było. Wystarczyło poświęcać mu uwagę i traktować na równi, interesować się tym co mówi i czuje. Kluczowa była rozmowa, a Wren z miejsca traktował Beth jako kompankę do żartów i psikusów, jak równą sobie i ona to wyczuła. Ona nie tyle co go zaakceptowała, a pokochała, bo któż teraz musi czytać bajki co wieczór na dobranoc? Nie mamusia, a Rhodes. I jasne, było ryzyko, że pomimo obecnych uczuć, ta miłość za dwadzieścia lat może się wypalić. Jego dosięgnie kryzys wieku średniego i wda się w romans z jakąś małolatą, która mogłaby być jego córką. Ona z kolei może uznać, że poświęciła się dla rodziny i nie wyszalała się dostatecznie. Wszystko się może zdarzyć! Ale życie polega na podejmowaniu ryzyka i przeżycia go tak, aby niczego nie żałować. Więc jeżeli za te kilka lat i tak się rozejdą, to Daisy nie będzie żałować lat spędzonych u jego boku. Chyba, że się okaże psychopatycznym kłamcą, który od samego początku prowadził podwójne życie. To byłoby już za dużo.

- Oh, bo się zawstydzę- zażartowała trzepocząc rzęsami i wymachując ręką, udając zawstydzenie. Ale cóż, była pewną siebie kobietą i wiedziała, że miała swój wpływ na jego kondycję. Szczególnie, że do najmłodszych już nie należał! - Pomyliły Ci się dziewczyny. To z inną jadłeś pizzę z ananasem- niemożliwe, żeby to była ona. Nie jest szczególnie przeciwna łączeniu różnych smaków. W końcu posiada restaurację, w której wdrażają małe innowacje. Jej szef kuchni pewnie wolałby większe, ale to nie było tak, że była całkowicie zamknięta na różne szaleństwa w kuchni. Jednak pizza z ananasem? U niej to nie przejdzie. Musiało się Wrenowi coś pomylić. Starość nie radość, pamięć już nie ta co kiedyś.

- Wren! Ale przecież to było już u mnie w sypialni...- powiedziała tym razem zawstydzona już naprawdę, bo kompletnie nie skojarzyła, że chodziło mu o zdjęcie z RYBĄ. Przez te teksty o jurności, sformułowanie bydlaka skojarzyło jej się tylko z chwaleniem swojego przyrodzenia. Może to przez to jej się zrobiło tak duszno? Rozpalił ją do czerwoności, aż ciężej jej było oddychać. To się dopiero nazywa ogier.- Spokojnie, już mi się nie chce wymiotować. Chociaż to i tak nie byłyby wtedy moje najgorsze walentynki w życiu. Pamiętam jak kiedyś z moim byłym byliśmy z tej okazji w restauracji. Przez cały wieczór widziałam jak puszczał oczko i się uśmiechał do naszej kelnerki. Gdy pod koniec poszedł zapłacić, ale długo nie wracał, poszłam sprawdzić co się dzieje. A oni się schowali z boku za kolumną i całowali. Tego chyba nic nie przebije- to była jej najgorsza randka w życiu. W sumie najgorsze w tym wszystkim było to, że i tak mu wybaczyła. Była młoda, głupia i naiwna. Teraz wiedziała, że Wren taki nie jest i nawet jeżeli spędziliby cały weekend w łóżku oglądając filmy bez żadnych miłosnych uniesień, to i tak byłoby w porządku.
Lecz teraz z nią nie było do końca w porządku. Czuła jak ten ucisk i palenie za mostkiem się nasila, co zaczęło ją martwić. - Ok, chyba jest coraz gorzej- powiedziała całkiem poważnie pomału się podnosząc do siadu i łapiąc za klatkę piersiową. - Chyba mam zawał- oczywiście juz się zdiagnozowała, bo jako fanka Grey's Anatomy to miała sporą wiedzę z medycyny.



Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zabiła swojego chłopaka, czy tam ciągle coś od nich chce.... Nieważne, powód zawsze się znajdzie. Wystarczy tylko chcieć. No, ale wracając do tematu, to może ostatnio Daisy powiedziała co nieco opowiedziała o swoich problemach z bratem - to znaczy, o jego istnieniu. Jednak o jej przeszłości, o tym że dwóch jej byłych partnerów wącha już kwiatki od dołu. Czy zrobiłaby to, aby się pożalić, czy go ostrzec... To już była inna sprawa, inny temat na rozmowę. Może jednak lepiej, że nic nie wie, to nie będzie Rhodes musieć grzebać po dawnych sprawach, aby przekonać się, czy jego blond ślicznotka miała z tym cokolwiek wspólnego.
Generalnie... Raczej było trudno, dzieci bywają wybredne i często z niezrozumiałych powodów kogoś nie lubią, albo trzymają dystans. Pewnie nawet nie potrafią do końca wyjaśnić dlaczego. Fanaberie, czy piąty zmysł? Trudno stwierdzić. Jednak Wren, nawet nie do końca wiedząc, jak się zajmować dzieciakami, jak je podejść i czym przekupić, zaskarbił sobie, nie bójmy się tego powiedzieć, miłość dziewczynki. Było to dość zaskakujące, szczególnie dla niego, no ale nie zamierzał robić z tego jakichkolwiek problemów. No właśnie - za jakiś czas może coś się popsuć i nie są w stanie niczego z tym zrobić. Co innego, jakby chcieli rozstać się za miesiąc czy dwa. Jednak już na początku swojej relacji powiedzieli, że albo musi to być poważna relacja, albo powinni pójść w osobne strony. Wrenowi to pasowało. Nie należał do osób, które szukają jednonocnych przygód, czy to będąc w związku, czy też nie. Choć czasem nawet największe chęci nie wystarczą, by stworzyć dobry związek.
Wren tylko się roześmiał. No, wiadomo że skoro miał dziewczynę, to nie siedział w domu, przed kompem, gnuśniejąc i starzejąc. Teraz musiał trzymać formę. Zwłaszcza, że Daisy lubiła go karmić i robiła to często i dobrze - nawet jeśli to nie ona gotowała... Zazwyczaj. -To byłaś ty. Ty i Beth, ostatnio przywiozłem pizzę z młodą, prosto z przedszkola-przypomniał. Pewnie, miał już na końcu języka, aby powiedzieć, że owszem, jadł ją z inną kobietą na randce, później dopowiadając, że jadł z Beth, czy ze swoją matką. No, ale jednak były walentynki i należało się zachowywać. Matka mu zawsze powtarzała, byle jak, ale się zachowuj, Wren!! I cóż, miała trochę racji.
-Eee... dziękuje?-zapytał nieco zmieszany. Nie był aż tak pewny siebie, aby mówić takie rzeczy na głos. Z resztą, temat penisów nie należał do jego ulubionego tematu żartów. Sprośne żarty to nie był jego numer popisowy, Daisy powinna była zdawać sobie z tego sprawę. Wolał o wiele bardziej głupkowate tematy!
-No, ideał. Uważaj, żebyś na plaży takiego nie znalazła-przewrócił oczami. No, on takich rzeczy nie robił. Co innego, jakby oskarżyła go o zeżarcie jej deseru, niczym Joey na randce. I tak samo, niczego by nie żałował! Ale od razu nazywać to najgorszą randką? No bez przesady. -ZAWAŁ?!-cóż, zgagę, nawet jelitówkę by przeżył i tylko bał się, że dołączy do rzyganka. Ale ZAWAŁ?! Tego nie było w scenariuszu, halo?! -Mam wzywać karetkę?-zestresował się. No, zajebiste to będą walentynki, serio. -Bo chyba nie ma czasu na to, żebym sam Cię wiózł do... Cairns?-zapytał. Nawet nie był pewien, gdzie jest najbliższy szpital. A jakby jakiś przystojny medyk przyszedł tutaj, to pewnie Daisy od razu by ozdrowiło. Eh, kobiety...

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Nie zrobiła tego, bo jeszcze nie uznała, że Wrena należy straszyć historiami o nieżyjących partnerach. Jednak jak zacznie być niegrzeczny, to może będzie warto go postraszyć paluszkiem i pokazać, że ta blondyneczka to bardziej ma rogi diabełka, aniżeli skrzydełka anioła. Póki co jednak pokazywała mu się jak z najlepszej strony. Nawet podczas PMS nie miała jakiś większych wahań nastroju, chociaż jakby właśnie się nad tym dłużej pochyliła, to zdałaby sobie sprawę, że nie przypomina sobie, kiedy ostatni raz miała miesiączkę... Jednak nie zawracała sobie tym głowy, bo jak na razie to bujała w obłokach z takim facetem jak Rhodes u boku. Trafiła w dziesiątkę, że akurat to jemu odpisała na tinderze. Jak to dobrze, że nie posłuchał się Blanche i nie skasował aplikacji randkowej! W przeciwnym razie Daisy walentynki spędzałaby z Beth w domu, a Wren... Na połowach bydlaków? A tak to trafił na swoją idealną kobietę. Lepiej być nie mogło. Mimo swoich początkowych obaw - bo przecież Wheeler bała się przyznać do tego, że ma dziecko uznając, że mężczyzna od razu ją przekreśli. Natomiast on wiedział, że wchodząc w relację z Daisy, to wchodzi też w relację z jej córką, nawet jeżeli nie poznał jej po tygodniu, a po dłuższym czasie spotykania. Oboje weszli w ten związek ze świadomością, że jest on na poważnie. Nie interesowały ich żadne sytuacje na jedną noc. Jak to dobrze, że oboje się w tym zgadzali.

Nieważne kto gotował, najważniejsze że Rhodes nie chodził głodny i dostawał calkiem dobre i solidne porcje, więc niech pracuje nad tym brzuszkiem. - Była pizza, fakt, ale bez ananasa. Coś Ci się pomyliło, już nie ta pamięć. Starość nie radość- była równie uparta co on, ale to niemożliwe, żeby zjadła pizzę z ananasem. Niech Wren jak najszybciej sobie lepiej uświadomi, że dyskutując ze swoją kobietą, to zawsze ona ma rację. Taka dobra rada. Byle jak, ale niech się zachowuje i przyznaje zawsze Daisy rację!

Zaśmiała się z kolei widząc go takiego speszonego i zawstydzonego. Z takiej strony to go jeszcze nie poznała. I skąd mogła wiedzieć że potrafi śmieszkować na każdy temat, a o swoim przyrodzeniu tak mówić już nie? Serio uznała, że mówiąc o bydlaku mówi o samym sobie. Niech się cieszy, że Daisy nie zaprzeczyła i nie rzuciła tekstem w stylu "mówisz o tej płotce?". A tak to dostał niezłą promocję, gdyby blondyna się zawinęła z jego życia. Jakaś inna chętna by się zaraz trafiła.

- Tak! Wzywaj karetkę- powiedziała lekko poirytowana, że zamiast działać to jeszcze jej pytania zadaje. Jak jeszcze zapyta o numer na pogotowie i adres hotelu, to ją szlag trafi. - Oh, może poznasz teścia- rzuciła jeszcze, bo właśnie sobie przypomniała, że jej tata przecież pracuje w tym szpitalu. Może szykuje się spotkanie rodzinne?
Ostatecznie karetka w końcu przyjechała, ale ratownicy raczej nie traktowali tego jako zawału. Zmierzyli jej ciśnienie i mimo wszystko zabrali do szpitala, aby zrobić badania.


Ciąg dalszy nastąpi....

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Droga powrotna do hotelu nie była jakaś... jakakolwiek tak naprawdę. Szybko udało im się złapać ubera, wsiąść jako pasażerowie i pojechać do Port Douglas. Choć kierowca próbował ich zagadać, co robią i tak dalej, w końcu zazwyczaj ludzie nie jeździli do hotelu w środku nocy ze szpitala, bez żadnych bagaży i tak dalej. Jednak żadne z nich nie bardzo było gadatliwe, a już na pewno gotowe na takie gadki szmatki z przypadkowymi osobami.
Wren nie do końca wiedział jak się zachować, bo wciąż był mocno zaskoczony tym, czego się dowiedzieli w szpitalu, ale jedno wiedział. Nie zamierzał znikać z życia swojej dziewczyny. To nie było w jego stylu, nie pasowało do niego, nie pasowało do tego, w jaki sposób się wychował. W końcu samotna matka go wychowywała. U nich były trochę inne okoliczności, ale fakt był taki, że pani Rhodes większość życia swojego syna spędziła jako singielka i jako jedyna odpowiedzialna za młodego. Wren to doceniał, ale wiedział też, że nie życzy tego ani żadnej kobiecie, ani żadnym dzieciom. Miał do tego prawo tak? Nie, żeby miał koszmarne życie. Jednak, nawet jeśli nie był pewien, czy kiedykolwiek powiedział to na głos (wydawało mu się, że nie, ale nie dawałby sobie niczego uciąć), ale kochał blondynkę i wpadka to nie jest powód, aby zakończyć ich związek. Nawet, jeśli wpadka była jedna, a dzieci dwójka. No, to byłoby nieludzkie chyba.
W pełni rozumiał, że Daisy też jest zaskoczona, że się boi - miała ku temu pełne prawo, ale totalnie nie rozumiał, czemu zachowywała się w taki, a nie inny sposób. Może Rhodes nie zachowywał się najlepiej i najbardziej odpowiednio na świecie, ale chyba dawał jej trochę wsparcia, pokazywał, że jest przy niej i zdecydowanie nigdzie się nie wybiera. A jemu wydawało się, że jest traktowany jak intruz. Z jakiego powodu? Nieważne, może mu się wydawało (raczej nie, ale może akurat).
Weszli z powrotem do pokoju raczej w ciszy. Wren zrzucił buty i poszedł do łazienki na moment, po czym wrócił, rozglądając się za Daisy. -Masz ochotę zamówić coś do jedzenia, czy coś?-zapytał. No co, jedzenie było dla niego bardzo ważną częścią dnia! A jeszcze przed wyjazdem na ostry dyżur, co miało miejsce pewnie ze dwie, czy trzy godziny temu, rozmawiali o jedzeniu. Był środek nocy, więc raczej nie mogli liczyć na jakieś wielkie atrakcje w hotelu w tym momencie, ale mogli zamówić coś do łóżka i spędzić leniwy wieczór. -Daisy, chodź do mnie-westchnął, siedząc na łóżku i wyciągając do niej ręce. Kobieta wciąż była jakaś... dziwna a on, jako przyszła głowa rodziny, chyba musiał się tym zająć!

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Droga powrotna im minęła przede wszystkim w kompletnej ciszy. Daisy nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek - ani z Wrenem, ani tym bardziej z obcym kierowcą. Mimo walentynek, raczej teraz nie wyglądali na parę zakochanych, bo Wheeler całą podróż podziwiała widoki za oknem i próbując uporządkować wszystko w swojej głowie. Na pewno zamierzała dzieci zostawić i nie przerywać ciąży, tego była pewna. Jednak liczyła, że relacja z Rhodesem potoczy się trochę inaczej. A raczej po prostu w wolniejszym tempie i innej kolejności.
Jednak najgorsze chyba co można zrobić w życiu, to układać w swojej głowie scenariusze i wierzyć, że wszystko potoczy się po naszej myśli. Jak mówi stare przysłowie - chcesz rozśmieszyć Boga? Zdradź mu swoje plany. Więc w cokolwiek ludzie wierzą, to życie po prostu zawsze ma dla nich swoje własne plany. I tak oto postawiło na jej drodze Wrena, który najwidoczniej wybrał ją sobie na podobieństwo matki. W końcu obie samotne rodzicielki, bardzo silne i samodzielne. Nie bez powodu mówi się, że wybieramy partnerów podobnych do naszych rodziców, chociaż akurat Wheeler nie dostrzegała żadnych cech wspólnych pomiędzy ukochanym, a jej ojcem.

W głębi duszy czuła, że nie zachowuje się w porządku w stosunku do Wrena. Przecież cały czas był przy niej i nie biła od niego żadna złość czy niechęć. Jednak nie wiedziała, co dokładnie dzieje się w jego głowie ani jakie tam myśli krążą. Bała się też, że teraz jego kolejne kroki będą podyktowane tym, że nosi w sobie jego dzieci. Czy wyzna jej miłość tylko dlatego? Czy będzie chciał z nią zamieszkać tylko z tego powodu? Czy będzie chciał, aby została jego żoną, ponieważ tak wypada? Nie chciała na niego naciskać, nie chciała aby czuł się osaczany, a więc z tego powodu też trzymała się z boku.

Gdy Wren poszedł do łazienki, sama w tym czasie przystanęła przy oknie patrząc w dal i próbując rozważyć swoje kolejne ruchy. - Chyba nie jestem głodna, dzięki- powiedziała i minęła go, aby sama zniknąć w łazience. Jednak jej nie było dłużej, bo postanowiła wziąć prysznic. Chłodna woda przyjemnie otrzeźwiała jej umysł i kojąco działała na jej spięte ciało. Dostała leki w szpitalu i dolegliwości minęły, ale stres i napięcie pozostało. Stała dłuższą chwilę pod prysznicem, ale wiedziała, że dłużej już tak nie może. Musi się zmierzyć z Rhodesem. Owinęła się mocno szlafrokiem i wyszła z łazienki zastając go cierpliwie czekającego na nią na łóżku. Słysząc go, jej nogi automatycznie ją do niego zaniosły. Usiadł bez słowa na jego kolanach i dopiero gdy objęła go za szyję i wtuliła się w nią, to się odezwała. - Musimy chyba wymyślić jak sobie poradzimy z tą całą sytuacją. Nie chcę Cię do niczego namawiać, więc jak nie będziesz chciał mieć z nimi kontaktu, to to uszanuję- szepnęła coś, co może niekoniecznie powinna mówić znajdując się w takiej pozycji, ale kojące ciepło jego ciała, zaczęło jej dodawać odwagi.


Wren Rhodes
ODPOWIEDZ