fryzjerka — ds hair & makeup
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
roztrzepana, wesoła fryzjerka, z wiecznie pustym portfelem, fatalnym gustem w kwestii facetów i pięcioma kotami o bajecznych imionach
008.
reed & otis
hello, nice to meet you
you broke my heart
[outfit]
Musiała przyznać, że Otis całkiem nieźle to rozegrał.
Nie zaproponował spotkania, a praktycznie je narzucił — znając ją zapewne na tyle, by wiedzieć, że Reed nie potrafiła odmawiać. Szukanie wymówek, w podobnej sytuacji, absolutnie ją przerastało. Co takiego miała powiedzieć? Że złamał jej serce kilkanaście lat wstecz, więc nie była w stanie znaleźć wolnego czasu? Że nadal chowała dziecinną urazę? Że nie była pewna, o czym mieliby rozmawiać i nie potrafiła zdefiniować, jak dokładnie się przy nim czuje? Powinna już dawno to przetrawić i ruszyć dalej, ale nie potrafiła z jednej, prostej przyczyny — Reed nie przeżyła żadnej wielkiej miłości, wyrwanej prosto ze stron najpiękniejszego romansu. Gdy wracała myślami do relacji, których nie potrafiła odżałować, jej oczom nadal ukazywał się Otis … a teraz zobaczyła go ponownie, na żywo. Równie — czy nawet bardziej — przystojnego i niedającego jej innego wyboru, niż spotkanie przy filiżance kawy.
Druga sprawa: chyba zwyczajnie c h c i a ł a się z nim spotkać, nawet jeśli nie potrafiła przyznać się do tego przed samą sobą. Gdy się rozstali, a on chwilę później związał się z tą samą kobietą, o którą nie powinna być zazdrosna, Reed poczuła, jak jej serce pęka i rozpada się na milion kawałków. Sklejenie kolejnych elementów nie przyszło łatwo — potrzebowało czasu oraz cierpliwości. W końcu jednak z a p o m n i a ł a. Najwyraźniej nie na stałe.
Kilkukrotnie zmieniała strój, co wyraźnie wskazywało na ekscytację. Wspomniała nawet kilku klientkom o tym, jak jej były chłopak wyprzystojniał, chociaż kompletnie ich to nie obchodziło. Pytały natomiast, czy nadal ma żonę, a Reed … cóż, nie potrafiła odpowiedzieć. Nie wpadła na pomysł, by zerknąć, czy jego palec nadal zdobi obrączka, a nawet ona — tak naiwnie wierząca w miłość — wiedziała, że niektóre związki nie trwają wiecznie. Nie chciała się spóźnić, więc przyszła zdecydowanie za wcześnie; bo dla niej nie istniało nic pomiędzy. Dwukrotnie zmieniła stolik, stwierdzając, że jeden z nich znajduje się zbyt blisko ludzi, a drugi zbyt blisko wejścia. A gdy tylko się pojawił, przywitała go promiennym uśmiechem; znacznie szerszym, niż to sobie zaplanowała.
biolog morski — stacja antarktyczna palmer
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Przez większość życia pracował na stacji badawczej na biegunie południowym, przez co jego małżeństwo podupadło. Zgodził się na szaloną wymianę i razem z udawaną żoną wylądował w rodzinnym miasteczku, gdzie remontuje dom odziedziczony po dziadkach.
005.
hello, nice to meet you
you broke my heart
{outfit}
Jak na osobę z dość racjonalnym podejściem do życia, Otis wykazywał się sporą naiwnością wierząc, że ich relacja była czymś, z czym oboje się uporali. W jego umyśle były to dość miłe wspomnienia, choć gdyby ktoś poprosił go o opisanie tego związku w kilku słowach, w pierwszej kolejności nazwałby go skomplikowanym. Nie dlatego, że pomiędzy ich dwójką nawarstwiały się problemy, a raczej przez to, iż pomimo sympatii, jaką bez wątpienia darzył Mairead, czasami miał wrażenie, że nie nadawali na tych samych falach. I nie chodzi o to, że nie dogadywali się ze sobą, ponieważ znalezienie wspólnych tematów przychodziło im z niebywałą łatwością, jednak bardzo często odnosił wrażenie, że jej nie rozumie. Wysyłała mu ogrom sprzecznych sygnałów, co stało się trudnością szczególnie wtedy, kiedy w grę zaczęła wchodzić odległość związana z jego wyjazdem na studia. Relacja z miłym początkiem w końcu stała się dla niego czymś nie do ogarnięcia, dlatego koniec końców ich drogi rozeszły się, a on, częściowo prawdopodobnie przez to, że nie chciał dać się pochłonąć wyrzutom sumienia, uwierzył, że na niej nie zrobiło to dużego wrażenia. Wydawało mu się, że przebolała to jeszcze zanim podjęli tę decyzję, do czego przekonał się tak skutecznie, iż nawet po tak długim czasie nie dostrzegał swojego błędu. I tylko ona mogłaby sprowadzić go na ziemię.
Możliwość spędzenia razem czasu wydawała mu się przyjemna. Minęło sporo lat, odkąd ich drogi się rozeszły, a on był zwyczajnie ciekaw tego, jak miała się obecnie. Intrygowało go, jak wiele się zmieniło, a ile pozostało w niej starej Mairead - tej, za którą kiedyś szczerze szalał. - Byłem pewien, że to ja przyjdę pierwszy. Wiszę dziadkowi dziesięć dolców - rzucił z udawanym przejęciem, jednak na jego ustach prędko pojawił się uśmiech. Bez ostrzeżenia pochylił się i nieznacznie musnął ustami jej policzek, najwyraźniej ani trochę nie przejmując się tym, że może nie wypadało. Nie robiąc z tego czegoś wielkiego, moment później po prostu wygodnie rozsiadł się na krześle. - Powinienem przewertować menu, czy mają tu coś, co szczególnie skradło twoje serce? - zapytał i lekko skinął w jej stronę głową. Jeśli chodzi o jedzenie, nie był szczególnie wybredny, do czego przyzwyczaiły go lata pracy na biegunie. Nie znaczy to jednak, że nie miał swoich faworytów, jednak jeśli blondynka cokolwiek by mu podsunęła, na pewno skorzystałby z jej polecenia.

fryzjerka — ds hair & makeup
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
roztrzepana, wesoła fryzjerka, z wiecznie pustym portfelem, fatalnym gustem w kwestii facetów i pięcioma kotami o bajecznych imionach
Reed była zupełnie inna od Otisa — głupiutka, naiwna, kierująca się przede wszystkim emocjami i uczuciami. Mocno przywiązywała się do ludzi, była romantyczką i chyba … przez krótki czas wierzyła, że Duhnam jest dla niej tym jedynym; chociaż dość szybko została ściągnięta na ziemię. To nie tak, że bezzmiennie tkwiła w złości i stale dręczyło ją rozczarowanie — Mairead McInerney na ogół była szczęśliwa. Miała jednak wrażenie, że coś jej umyka, a Otis kojarzył się z p e r s p e k t y w ą stałego związku, stworzenia rodziny i życia w niekończącej się miłości. Pewnie dlatego, że po drodze nie trafił się nikt bliższy.
Reed nie należała do osób lubiących okazywać złość. Wręcz przeciwnie: unikała tego jak ognia. Nie lubiła, gdy ktoś odbierał ją negatywnie. Łatwo było też roztopić jej barierę ochronną — założoną cholernie niedbale — miłymi słowami, czy też gestami. Takimi jak delikatne muśnięcie policzka ustami.
Ułożyłeś zakład, opierając się na moim spóźnialstwie? — zapytała, przyglądając mu się z podejrzliwym (albo za taki mającym uchodzić) wyrazem twarzy. — Byłbyś bardzo blisko wygranej, gdybym nie poprzestawiała zegarków — stwierdziła. W zasadzie nie zrobiła tego sama i sama też na to nie wpadła. Uznała jednak pomysł za absolutnie wspaniały. Gorzej, że znacznie częściej musiała czekać. Czasami również spóźniała się jeszcze bardziej; pamiętając, że zegar ją oszukuje, ale nie pamiętając o ile.
To kawiarnia, więc nie mają szczególnie wyszukanego menu, ale rurki z kremem są najlepsze na świecie — stwierdziła. Sama kupowała je za każdym razem, gdy tylko przychodziła na kawę; co ostatnio nie działo się zbyt często, zważywszy na jej nieco gorsze warunki finansowe.
Przez kilka sekund Reed przyglądała się mężczyźnie, uważnie studiującemu menu i zastanawiała się: jak bardzo się zmienił? Czy nadal pozostawała w nim cząstka jej Otisa? — Dziwnie jest widzieć cię … tutaj — stwierdziła, mając na myśli całe Lorne Bay. Chyba nie spodziewała się, że mógłby wrócić; skoro nie zrobił tego dotychczas.
biolog morski — stacja antarktyczna palmer
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Przez większość życia pracował na stacji badawczej na biegunie południowym, przez co jego małżeństwo podupadło. Zgodził się na szaloną wymianę i razem z udawaną żoną wylądował w rodzinnym miasteczku, gdzie remontuje dom odziedziczony po dziadkach.
W przeszłości odnajdywali się w swoim towarzystwie być może dlatego, że oboje stanowili dla tego drugiego coś w rodzaju brakującego ogniwa. Reed była źródłem spontaniczności, którą Otis stopniowo poświęcał na rzecz spełnienia własnych marzeń. Będąc jeszcze młodym chłopakiem różnił się nieco od tego, kim był dziś, a powrót do Lorne Bay w końcu mu to uświadomił. Częściowo też wywołał w nim uczucie nostalgii, sprawiając, że zwyczajnie zatęsknił za beztroską, która towarzyszyła mu kiedyś. Wtedy niczego się nie bał - nawet perspektywy znalezienia się z dala od osoby, za którą szczerze szalał. Teraz nie wiedział, dokąd zaprowadzi go doświadczenie, którego podjęli się ze swoją małżonką, co w oka mgnieniu sprowadziło na niego niepewność. Czyżby z wiekiem stał się bardziej świadomy własnych niedoskonałości?
Nie powiedział nic, po prostu z rozbawieniem przyglądając się temu, jak wyjaśniała mu powód jego przegranej. Z zadowoleniem dostrzegł, że nadal była podobnie roztargniona jak przed laty, co odpowiadało mu, ponieważ wówcza uważał tę jej część za uroczą. Dostrzegając, jak bardzo brakowało podobnych zachowań w jego życiu, prawdopodobnie doceniał to jeszcze bardziej. - W takim razie rurki z kremem - zawyrokował, wzrokiem przemykając jeszcze tylko po ofercie napojów, choć i tak wiedział, co zamówi. Nie był koneserem wszystkich tych wykwintnych kawopodobnych tworów - stawiał na zwykłą, czarną kawę. Mocną i bez cukru.
Mógł spodziewać się podobnego wyznania, prawda? Mairead przecież nigdy nie zaliczała się do osób, które bały wypowiedzieć się pewne rzeczy na głos, a przynajmniej tak widział ją on. Teraz za sprawą jej komentarza uśmiechnął się łagodnie. - Dziwnie dobrze czy dziwnie źle? - zapytał, ostatecznie odkładając kartę na bok. - No chyba, że chcesz przez to powiedzieć, że ani trochę za mną nie tęskniłaś - zgrywał się jedynie, w rzeczywistości wcale nie oczekując, że mógł zagościć w jej sercu na dłużej, choć kiedy byli młodsi, ich relacja naprawdę była dla niego ważna. - A ty nie myślałaś kiedyś o tym, żeby stąd wyjechać? - zapytał nagle, opierając się wygodniej o własne krzesło. Nie przypominał sobie, by za młodu o tym marzyła, jednak minęło tyle lat, iż wiele mogło się zmienić.

fryzjerka — ds hair & makeup
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
roztrzepana, wesoła fryzjerka, z wiecznie pustym portfelem, fatalnym gustem w kwestii facetów i pięcioma kotami o bajecznych imionach
Niejednokrotnie miała wrażenie, że została gdzieś w tyle, patrząc na znajomych oraz przyjaciół, którzy ułożyli sobie życie, wyjechali, wzięli ślub, mieli dzieci, własne firmy, dobre wypłaty … Ona nie była w stanie pochwalić się niczym takim. Miała wrażenie, że jedyną zmienną stanowiła ilość posiadanych kotów, czy wysokość długów, które w końcu była zobowiązana zwrócić. Najpierw upewniając się jednak, że nikt jej nie eksmituje — co groziło kobiecie od dłuższego czasu.
Momentami zastanawiała się, kiedy dokładnie wszystkich dookoła dopadła d o r o s ł o ś ć i dlaczego ona sama się przed tym uchowała — chociaż na co dzień taki stan rzeczy niezupełnie jej przeszkadzał. Była wręcz s z c z ę ś l i w a, że tak się stało. Trudność pojawiała się jednak, gdy przyszło jej się mierzyć z problemami, o których słyszała od innych — nie potrafiła wspomóc, doradzić, podać pomocnej dłoni, ponieważ nie wiedziała, j a k należy to zrobić. To wszystko sprawiało, że niejednokrotnie stresowała się, spotykając kogoś po czasie i wcale nie przychodziło jej tak łatwo wypowiadanie własnych myśli — była bezpośrednia i impulsywna, owszem, ale zdenerwowanie momentami nieco ją hamowało. Dlatego też zawahała się, słysząc zadane przed Otisa pytanie. — Dziwnie, dziwnie — powiedziała ostatecznie, wbijając swoje spojrzenie w menu. — Kiedy wyjechałeś, nie sądziłam, że jeszcze się zobaczymy. Wiem, że masz tu rodzinę i miałam świadomość, że być może, kiedyś się na ciebie natknę, ale … sama nie wiem. Po prostu jest to dziwne — stwierdziła, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech. Miał powody, by odwiedzać Lorne Bay, a i tak spotkanie z nim było czymś, czego nie przewidziała; zupełnie jakby wykreślając go ze swojego życia, wykreśliła również — we własnej głowie — jego więzi z miasteczkiem. — Tęskniłam. Na początku — przyznała szczerze. Trochę czasu minęło, zanim uporała się z jego odejściem. — A ty? — zapytała, od razu tego pożałowawszy. Niestety, spodziewała się raczej negatywnej odpowiedzi; a bardzo nie chciała usłyszeć nic złego!
Nie. To znaczy tak, poniekąd o tym myślałam, ale nigdy się nie składało. Moi ojcowie mieszkają w Hiszpanii, muszę ich kiedyś odwiedzić — stwierdziła, niezupełnie przekonana do tego pomysłu. Nie wyobrażała sobie samotnej podróży do Europy.
ODPOWIEDZ