księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
005.

I notice everything
{outfit}
Wszystko pomału się układało, przynajmniej między nim a Dawn. Brando oczywiście nie sądził, aby ich układ był idealny, ale jak na okoliczności, w jakich się znajdowali, niczego lepszego nie byli w stanie wymyślić, a jemu finalnie zależało po prostu na tym, żeby z nią być. I był z nią, będąc przy tym naprawdę szczęśliwym. Możliwie jak najczęściej spędzali ze sobą czas, okazywali sobie uczucia, czego wreszcie nie bali się robić… Nie mogłoby być lepiej, prawda? Saaranena jednak nieco martwiły problemy, w które Milligan się przez niego wpakowała. Nie podobało mu się to, że tamci ludzie siedzieli jej na głowie, ale naprawdę nie miał pojęcia, jak mógłby jej z tym pomóc - byli obecnie na przegranej pozycji. Mógł więc jedynie obserwować sytuację i zastanawiać się, regularnie rozglądając się, gdy szedł do pracy, aby upewnić się, że ci ludzie nie kręcili się przy klubie i znów czegoś nie kombinowali. Ostatnio jednak na nich nie wpadł, co uznał akurat za dobry sygnał, bo być może nie kombinowali nic z tym, żeby wycisnąć z Dawn jeszcze więcej pieniędzy? Tak myślał, ale dla odmiany zaalarmowało go zachowanie Dawn, które było… dziwne. To naprawdę najlepsze określenie na to, co po jej stronie nagle zauważył, ponieważ nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Niespodziewanie zaczęła się dystansować, szybko ucinać rozmowy, tłumacząc się tym, że ma coś zrobienia. Była też jakaś dziwnie chłodna, nie miał pojęcia o co jej chodziło, bo do niedawna było między nimi dobrze i nie wydarzyło się nic, żeby to mogło się zmienić. A przynajmniej nic, o czym by wiedział, dlatego założył, że może była taka dziwna przez tamtą grupę opryszków? Może znów jej grozili i przez to była spięta? Nie miał pojęcia, ale postanowił czegoś się dowiedzieć i swoją szansę dostrzegł w chwili, gdy spostrzegł, że była w swoim gabinecie, w dodatku wreszcie sama, bo zauważył, jak opuszczał go barman, z którym brunet minął się, niosąc dokumenty. Ot, byle pretekst, aby w razie co nazbyt nie zwracać na siebie uwagi, gdy na co dzień robił sobie dość częste wycieczki do tamtego biura. Zapukał w drzwi, a później po prostu wszedł do środka, zamykając je za sobą, żeby nikt ich nie podsłuchiwał. - Przyniosłem ci faktury, o które prosiłaś - zagaił, podchodząc do biurka, na którym położył teczkę. - Masz chwilę? - zapytał, omiatając ją uważnym spojrzeniem. W końcu nie przyszedł tu z tymi fakturami - jasne, miał je dostarczyć, ale nie spieszyło się. Chciał jednak czym prędzej z nią porozmawiać, dlatego przyszedł do niej przy pierwszej okazji.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
005.

I notice everything
{outfit}
Szczęście nie było jej pisane, o czym dość dobitnie przekonała się w ubiegłym tygodniu. Najpierw zaczęła czuć się niezbyt dobrze, co dość wygodnie zrzuciła na zatrucie pokarmowe, jednak im dłużej ten stan się utrzymywał, tym mniej była przekonana do tej myśli. Ostatnie, czego potrzebowała, to problemy zdrowotne, jednak nie mogła ignorować ich w nieskończoność, dlatego koniec końców zdecydowała się na wizytę u lekarza. Kiedy usłyszała sugestię o ciąży, roześmiała się, bowiem jak mogłoby do niej dojść, skoro tak skrupulatnie starała się o to, aby jednak nie dorobić się dziecka? Choć jej mąż nie był tego świadomy, Dawn nadal przyjmowała pigułki antykoncepcyjne, bo chociaż obiecała mu coś innego, wcale nie myślała o powiększeniu rodziny. A jednak los zdecydował się ją przechytrzyć.
Nie musiała dobrze znać się na liczbach, aby być w stanie obliczyć, że to właśnie jej małżonek był sprawcą całego zamieszania, a choć prawdopodobnie powinna poczuć wówczas ulgę, wcale się tak nie stało. Co więcej, musiała poważnie zastanowić się nad swoim kolejnym ruchem, nadal nie będąc przekonaną do tego, czy nadawała się na matkę. Nim jednak udało jej się rozwiązać ten problem, wpadła przez własną nieostrożność, a kiedy Fitzwilliam dowiedział się o dziecku, nie mogła już za jego plecami udać się na zabieg, dzięki któremu nie musiałaby wprowadzać w swoim życiu żadnych zmian. Teraz jednak stała przed taką właśnie koniecznością, a chociaż wiedziała, jak należało postąpić, nie umiała się na to zebrać. Wolała unikać Brando tak długo, jak było to możliwe, co w pracy było odrobinę utrudnione. On zresztą też nie zamierzał jej odpuszczać, co udowodnił, kiedy dzisiejszego popołudnia stanął w drzwiach jej gabinetu. Poczuła, jak jej serce zabiło szybciej, co tym razem było efektem nie tylko jego widoku, ale również stresu. Naprawdę bała się tego, co jej sytuacja oznaczała dla ich relacji. - Usiądź - poprosiła chwilę po tym, jak wypuściła głośniej powietrze. Był prawdopodobnie jedyną osobą, przy której odczuwała ostatnio swobodę, a jednak teraz czuła się wyjątkowo spięta i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek mogłoby się zmienić. - I tak chciałam z tobą porozmawiać - kłamstwo. Wiedziała, że powinna, a jednak za wszelką cenę się od tego migała i prawdopodobnie robiłaby to nadal, gdyby nie postawił jej przed faktem dokonanym. Jak widać, Milligan czasami potrafiła być ogromnym tchórzem.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To prawdopodobnie najgorsza rzecz, jaka mogła im się przytrafić. Brando jednak kompletnie nie domyślał się, co mogło stać za dziwnym zachowaniem Dawn. Przez myśl mu nie przeszło, że powód mógł być aż tak poważny i cóż, jak by nie patrzeć decydujący dla ich relacji, ponieważ to miało wiele między nimi zmienić. Ale brunet o tym nie myślał, ponieważ o niczym nie wiedział, więc źródła dziwnego zachowania Milligan doszukiwał się w innym miejscu. W jej problemach, które miała przez niego i z którymi chciał jej jakoś pomóc, ale nie miał pojęcia, czy przekona ją do tego, żeby na bieżąco mu o wszystkim mówiła. Dawn jest jednak jedną z tych osób, które wszystko lubią robić same. Za wszelką cenę chce udowadniać swoją samodzielność, zamiast czasem odkryć się z tym, że potrzebowała pomocy. A na Brando przecież mogła polegać. Nie mógł jak za dotknięciem magicznej różdżki rozwiązać jej wszystkich problemów, ale zawsze by przy niej był i przynajmniej spróbował coś zrobić. Tylko czy przy jej obecnych problemach był w stanie zrobić cokolwiek? Wygląda na to, że tu już za późno na jakiekolwiek działanie. A poza tym… To nie jego sprawa. Akurat do tego by nie mógł się wtrącać, to dotyczy tylko jej i jej męża, on zaś, cóż, mógł w takich okolicznościach zrobić tylko jedno.
Obserwując ją, starał się coś z niej wyczytać. Chciał rozgryźć, na czym polega problem i coś na to zaradzić, ponieważ nie podobał mu się ten nagły dystans między nimi. Cokolwiek działo się w jej życiu, nie chciał, żeby przez to zaczęła go unikać, aby samodzielnie sobie z tym poradzić. Mogła przecież powiedzieć mu o wszystkim, powinna o tym wiedzieć. Wracając jednak do chwili obecnej, kiedy poprosiła go, żeby usiadł, zrobił to, nie odwracając od niej spojrzenia. Nagle on poczuł napięcie, mając wrażenie, jakby ta rozmowa nabrała dziwnie oficjalny charakter. Czuł się teraz tak, jakby za chwilę miał zostać zwolniony. - O czym? - zapytał, dając jej szansę samej powiedzieć to, co go nurtowało. Bo może chciała porozmawiać z nim o tym samym? Jeśli tak, mogła zacząć ten temat, bez jego prób wyciągania z niej tego, co na pewno by wywarło na nim lepsze wrażenie, niż jakby musiał prosić ją o wyjaśnienia dziwnego zachowania.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
To rzeczywiście była poważna sprawa, na zmierzenie się z którą Dawn nie czuła się gotowa. Nie planowała dzieci, choć swojemu mężowi obiecała coś innego. Wynikało to raczej z desperacji, nie z rzeczywistej chęci założenia rodziny, do czego, prawdę powiedziawszy popchnął ją Brando. To właśnie za sprawą kryzysu, który miał miejsce między ich dwójką, podjęła się tego zobowiązania, później wycofując się z niego, choć o tym nie powiedziała Fitzwilliamowi. Być może właśnie dlatego los zdecydował się pokarać ją ciążą, na którą nie czuła się gotowa, podobnie zresztą jak na samo rodzicielstwo, którego wizja szczerze ją przerażała. Przerażała ją również perspektywa bycia uwiązaną do własnego męża na całe życie, z czym miało wiązać się posiadanie dziecka. O tym powinna była jednak myśleć wcześniej, bowiem teraz, kiedy on zdołał już dowiedzieć się o jej błogosławionym stanie, Dawn nie miała innego wyjścia, jak po prostu się temu poddać. A to, niestety, wiele miało ją kosztować i nie chodziło już wyłącznie o poświęcenie, jakim miało być dla niej samo rodzicielstwo.
Tym razem nie mogła powiedzieć mu prawdy, co wcale nie wynikało z faktu, że z czymkolwiek chciała poradzić sobie sama. Prawdę powiedziawszy, wiele oddałaby za to, aby znaleźć się w jego ramionach i usłyszeć, że jakoś sobie z tym poradzą, ale jednocześnie miała świadomość tego, że nie miała prawa oczekiwać od niego aż takiej wyrozumiałości. Musiała załatwić to inaczej, co zrozumiała, kiedy Brando przekroczył próg jej biura. Teraz, kiedy spoglądał jej w oczy, czuła się tak, jakby jej serce popękało na milion drobnych kawałków. Naprawdę nie chciała tego, co właśnie planowała mu powiedzieć. - A jak myślisz? - odpowiedziała na pytanie pytaniem, ponieważ proste stwierdzenie o nas nie chciało przejść jej przez gardło. Przysunęła dłoń do twarzy i nim odezwała się ponownie, nerwowo przygryzła opuszkę kciuka. - Nie możemy dłużej udawać, że to w porządku - choć, gdyby nie ta felerna wpadka, na pewno by sobie na to pozwoliła. Nadal uważała, że relacja z nim była najlepszym, co ją w ostatnim czasie spotkało, ale przecież nie mogła tego ciągnąć. Nie mogła zawzięcie walczyć o swoje szczęście, skoro to wszystko zabrnęło tak daleko. Tym razem musiała pomyśleć przede wszystkim o nim, nawet jeżeli przy tym musiała coś mu odebrać. I to wcale nie było dla niej łatwe.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Brando nawet nie miał pojęcia, że w którymś momencie starała się o dziecko z mężem i że sam ją do tego pchnął. Nie wiedział o niczym, bo o niczym mu nie mówiła. Prawdę powiedziawszy, o czymś takim nie chciałby nawet słuchać, jak zresztą o czymkolwiek, co dotyczyło jej małżeństwa. Może jednak powinien bardziej zainteresować się tym tematem, żeby zrozumieć, jaki bałagan w jej życiu panował i jaki chaos właściwie sama wprowadzała. Gdyby o tym wiedział, może by dał jej czas na to, żeby najpierw się ze wszystkim ogarnęła, bo obecna sytuacja pokazywała, że nie była gotowa na to, żeby wpuścić kogoś do swojego życia. Wystarczyła chwila, żeby to się niemożliwie skomplikowało, a dla Brando miało oznaczać ogromne rozczarowanie, ponieważ finalnie miał zostać z niczym. Dał szansę temu, co było między nimi, starał się o nią i godził się na pewne poświęcenia, żeby z nią być, ale koniec końców to nadal było za mało, bo był tylko tym drugim. Ta sytuacja dobitnie pokazywała, jak niewiele mógł w jej życiu zdziałać, bo ostatecznie to zawsze on miał być pozostawiony w tyle, podczas gdy ona dalej będzie kroczyć naprzód ze swoim mężem. Saaranen zdecydowanie źle ulokował swoje uczucia.
Zamiast powiedzieć mu prawdę i rozwiązać to przyzwoicie, żeby zrozumiał, dlaczego to wszystko się działo, wolała spławić go z pomocą kłamstw? To miało być wobec niego w porządku? Gdyby wiedział, na pewno nie byłby zadowolony z tego, że mu to robiła, ale podobnie jak na wiele innych jej decyzji, na tą również nie miał żadnego wpływu. Był tylko obserwatorem tego, co działo się wokół niego i jak właściwie to się nim bawiono.
Był w szoku. Po pierwszym pytaniu zwyczajnie nie rozumiał, do czego piła, po drugim poczuł ukłucie w sercu, zanim jeszcze zastanowił się nad jej słowami. Czuł, do czego zmierzała, choć nie mówiła wprost. To zaś momentalnie obudziło w nim panikę, ponieważ nie chciał jej stracić. Starał się jednak zachować spokój, przynajmniej pozornie, gdy spod nóg usuwał mu się grunt. - Co nie jest w porządku, Dawn? - zapytał, chcąc, żeby powiedziała mu wprost to, co miała mu do powiedzenia. Jeśli dobrze ją rozumiał i chciała go spławić, niech chociaż ma odwagę nazywać rzeczy po imieniu. Z drugiej strony… tliła się w nim nadzieja, że to nieporozumienie. Że chodziło jej o coś innego i to zaraz się wyjaśni i również dlatego chciał od niej konkretów.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Oczywiście, że nie była gotowa na wpuszczenie kogoś do swojego życia i z tego powodu wcale tego nie planowała. Nie zamierzała wdawać się w żaden romans, bo chociaż jej małżeństwo wydawało się katastrofą, planowała pozostać wierna swojemu mężowi. To Brando popsuł jej ten plan i to właśnie on wprowadził do jej życia chaos, na co ona zwyczajnie mu pozwoliła. Poddała się temu, ponieważ uczucia, którymi niespodziewanie go obdarzyła, smakowały zbyt dobrze. Nie chciała przed nimi uciekać, ponieważ to właśnie przy nim po raz pierwszy od dawna poczuła się w pełni szczęśliwa. To szczęście nie potrwało jednak długo, ponieważ oni z jakiegoś powodu nie potrafili go utrzymać, raz po raz robiąc coś, czym ranili siebie nawzajem. Może prościej byłoby, gdyby na jej palcu nie gościła obrączka, jednak tego nie dało się już przeskoczyć. Była mężatką, w dodatku taką, która kompletnie nieplanowanie zakochała się w swoim podwładnym. Bo właśnie, chociaż Milligan nie chciała nazywać tych uczuć, nie ulegało wątpliwości, że właśnie to do niego czuła. I przez to tak bardzo bolał ją fakt, że musiała z niego zrezygnować.
Nie powiedziała mu prawdy, ponieważ wydawało jej się, że w ten sposób nie zrani go tak bardzo, ale może była w błędzie? Może po raz kolejny rozumiała pewne sprawy nie tak, jak powinna, przez co miała wyrządzić ich relacji jeszcze większą krzywdę? To teoretycznie nie powinno mieć znaczenia, ponieważ i tak nie planowali jej odbudowywać, jednak nie znaczy to wcale, że z tego powodu czuła się upoważniona do zadania mu ciosu. Jak widać, nadal niezbyt dobrze się w tym wszystkim odnajdywała. - Naprawdę każesz mówić mi to na głos? - rzuciła gorzko, choć prawda jest taka, że powinna wziąć to na klatę. Chcąc zamknąć rozdział, jakim była ich relacja, powinna mieć przynajmniej tyle odwagi, aby spojrzeć mu w oczy i powiedzieć dokładnie to, co chodziło jej po głowie. Rzecz w tym, że to bolało również ją. - Jestem mężatką, Brando - przypomniała mu, choć najwyraźniej to ona była tą, która potrzebowała tego przypomnienia, skoro nie pamiętała o tym przez tak długi czas. Nie przypomniały jej o tym nawet zdjęcia, które przez ich nieostrożność wpadły w niepowołane ręce. - Nie możemy… - urwała i lekko pokręciła głową. Wiedziała, do czego zmierza, a mimo to nie chciało przejść jej to przez gardło. Prawdopodobnie dlatego, iż w głębi duszy wcale tego nie chciała.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Ale świadomie się na to zdecydowała. Nie na początku, ale niedawno, kiedy w sumie wszystko było między nimi zakończone i każde z nich mogło pójść w swoją stronę. Oboje postanowili jednak dać szansę temu, co było między nimi, bo zależało im na sobie. Tak przynajmniej wydawało się Brando, ale teraz zaczynał nabierać względem tego wątpliwości, bo gdyby czuła to samo, co on, nie pogrywałaby sobie z nim w ten sposób. A to co robiła śmiało można uznać za zabawę, bo w jego odczuciu podejmowała nieprzemyślane decyzje, w dodatku teraz już wiedząc o jego uczuciach, które postanowiła finalnie podeptać, bo… Właściwie to nie rozumiał dlaczego, ale skoro był dla niej tak nieistotny, czemu wcześniej nie dała mu tego do zrozumienia, zamiast robić mu złudną nadzieję? Nie podobało mu się to, jak raz przyciągała go do siebie, żeby za pięć minut go odepchnąć i tak w kółko, fundując mu emocjonalny rollercoaster. I zwyczajnie go raniąc. Saaranen w tej chwili czuł się potwornie, domyślając się, że to był koniec. W dodatku taki, którego zupełnie się nie spodziewał, dlatego nie był na to gotowy. I nie miał pojęcia, jak się teraz zachować. Starał się trzymać uczucia pod kontrolą, zachować spokój. Nie było to łatwe, ale wiedział, że musi jakoś zapanować nad tym.
Jednocześnie musiał usłyszeć od niej wprost, że to koniec. Jeśli miało to do niego dotrzeć, chciał usłyszeć konkrety. Chociaż tyle mu się należało, dlatego nie odpuszczał jej, chociaż słuchało mu się tego okropnie. I kiedy przypomniała mu o tym, że jest mężatką, poczuł się tak, jakby jeszcze wymierzyła mu policzek, dlatego wyraźnie zacisnął w tamtej chwili szczękę, nie będąc w stanie zapanować nad tą reakcją. - Teraz sobie przypomniałaś? - zapytał po chwili, spoglądając w jej oczy. Ewidentnie oboje o tym zapomnieli, choć wisiało to nad nimi od samego początku tej relacji. I widocznie naprawdę z góry spisało ją na straty, czego Saaranen wcześniej nie chciał do siebie dopuścić. A powinien, oszczędziłoby mu to wielkiej przykrości. - Czego nie możemy? - kontynuował wypytywanie jej, dając jej w ten sposób do zrozumienia, że nie odpuści. Chciał to od niej usłyszeć. Chciał otrzymać od niej te ciosy, bo tylko dzięki nim będzie w stanie otrząsnąć się z uczuć do niej. Dlatego jeśli choć trochę jej na nim zależało, mogła zrobić dla niego przynajmniej tyle, o szczerość już nawet nie ma co ją prosić najwyraźniej.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Być może nie postępowała teraz w pełni właściwie, jednak dla niej było to jedyne wyjście, aby zapanować nad uczuciami, które brunet w niej budził. Nie ulega bowiem wątpliwości, że miała do niego przeogromną słabość i nawet wtedy, kiedy próbowała wmówić sobie, że będzie trzymać się od niego z daleka, wszelkie próby spełzły na niczym. Wracała do niego, ponieważ to przy nim czuła się bezpieczna i szczęśliwa, na co nie mogła liczyć we własnym małżeństwie. Rzecz jednak w tym, że okoliczności uległy zmianie, a kiedy dowiedziała się o ciąży, nie mogła dłużej udawać, że kontynuowanie tego romansu było możliwe. Nie w obliczu tego, że jej mąż dowiedział się o dziecku, co nie pozostawiało jej pola do popisu nawet w kwestii ewentualnej aborcji. Znalazła się pod ścianą, będąc zmuszoną do tego, aby z niego zrezygnować, a w dodatku przekonać samą siebie do tego, iż ich relacja nie mogła dłużej trwać. Ubzdurała sobie, że najskuteczniej osiągnie to, kiedy znów go do siebie zniechęci, a to mogła zrobić, mówiąc mu o tym, że nie widziała dla nich przyszłości. To, niestety, było prawdą, bo niby jak miała zatrzymywać go w swoim życiu, kiedy za kilka miesięcy miała zostać matką? Nie mogła dłużej udawać, że cokolwiek może mu zaoferować.
Miała wrażenie, że jej serce rozpadło się właśnie na drobne kawałki. Nie chciała tego robić - nie chciała stawiać na nim kreski, a jednocześnie wiedziała, że nie ma innego wyboru, dlatego przełknęła jego gorzkie słowa i zacisnęła usta w wąską linię. Cóż, sama prawdopodobnie rzeczywiście nie przypomniałaby sobie o własnym małżeństwie, jednak zrobił to za nią los. Tak bardzo sobie z niej zakpił, iż nie pozostawił jej pola na to, by zachować się inaczej. - Nie możemy tego kontynuować - dokończyła, choć nie przyszło jej to łatwo. Mówi się, że plaster z rany powinno się odklejać szybko, za jednym pociągnięciem, a chociaż Dawn w pewnym sensie właśnie to zrobiła, nie sprawiło to wcale, że bolało ją mniej. Wystarczyło jedno spojrzenie w jego oczy, by zapragnęła przyciągnąć go bliżej i wycofać się z tego, co mu powiedziała, jednak na to nie mogła sobie pozwolić. Mogła natomiast zrobić coś innego. - Przepraszam - dodała, ponieważ uważała, że na to zasługiwał. Ba, zasługiwał na znacznie więcej po tym, jak namieszała w jego życiu, jednak obecnie mogła dać mu jedynie tyle. I tym oboje mieli być rozczarowani.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
W tym akurat miała rację - obrała najskuteczniejszy sposób na to, żeby go od siebie odepchnąć. Postępując z nim w ten sposób była na dobrej drodze do tego, żeby obudzić w nim nienawiść, co nie powinno być takie proste, kiedy jemu tak bardzo na niej zależało. A jednak przez to, że zachowywała się teraz tak, jakby nie traktowała go poważnie i gdzieś miała jego uczucie, sprawiała, iż zaczynał w nią wątpić, co dodatkowo było bolesne, bo miał ją za kogoś innego. Myślał, że ulokowanie w niej swoich uczuć, pomimo wielu przeszkód, nie będzie błędem, a jednak teraz zaczął rozumieć, iż źle ją ocenił. I pomylił się odnośnie jej uczuć, ponieważ sądził, że czuła to samo, co on. Jednak gdyby to było prawdą, to by mu tego nie zrobiła, prawda? Nie spławiłaby go w najgorszy możliwy sposób, przypominając mu o swoim mężu i dając do zrozumienia, że on sam się nie liczył. Właśnie dlatego zaczął zakładać najgorsze, bo nic innego nie składało mu się do kupy.
Wcale nie lepiej czuł się teraz Brando, który przysłuchiwał się temu wszystkiemu, nie będąc w stanie nic z tym zrobić. To, jak przedstawiała mu sprawę, pozwalało mu uwierzyć, że nie było co tutaj zbierać - ich relacja zwyczajnie nie miała sensu, a on naiwny niepotrzebnie w nią uwierzył. Zatem nie zostało mu nic, jak wysłuchać Dawn do końca, choć jej przeprosiny uznał za zbędne. Niczego one nie poprawiały, były jedynie jak kolejny policzek, bo właśnie nimi próbowała się wybielić? Myślała, że powie przepraszam i nie będzie problemu? To tak nie działa. Saaranen potrzebował teraz chwili na przetrawienie tego wszystkiego i zapanowanie nad swoimi emocjami. Nie chciał na nią naskakiwać, prawdę powiedziawszy nie chciał okazać jej nic szczególnego, bo nie zasługiwała na to. Uznał nawet, że obojętność może być jedynym sposobem na zachowanie minimum godności w obliczu tego wszystkiego. Podrapał się więc nerwowo po czole i w końcu przemówił. - I to wszystko? Tak to kończysz? - upewnił się, może licząc na jakieś zawahanie? Może chciał usłyszeć, że odwołuje to wszystko, że to był głupi żart albo ktoś ją do tego zmuszał, ale… Pewnie niepotrzebnie się łudził.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Może miał rację? Może rzeczywiście dość felernie ulokował swoje uczucia, a ona ani trochę na nie nie zasługiwała, co jednak nie zmienia faktu, że przez pewien czas dawały jej one szczęście. To właśnie przy jego boku poczuła się pożądana i przynajmniej w minimalnym stopniu interesująca, czego potrzebowała, aby całkowicie nie pogrążyć się we własnym nieszczęściu. Brando wniósł do jej życia wiele dobrego, a jednak ona nie mogła odpłacić mu się tym samym, jednak nie dlatego, że nie chciała. Prawdę powiedziawszy niczego nie pragnęła bardziej, jednak na to nie pozwalała jej własna sytuacja, która obecnie skomplikowała się do tego stopnia, iż Dawn bynajmniej nie posiadała drogi ucieczki. Wcześniej, zanim testy wykonane u lekarza potwierdziły najgorsze, mogliby jeszcze łudzić się, że kiedyś Milligan znajdzie sposób na zakończenie swojego małżeństwa, jednak teraz wydawało się to wręcz niemożliwe. Miała zostać matką, co na stałe uwiąże ją przy mężu, dlatego nie mogła udawać, że kontynuowanie relacji z Brando było możliwe. Musiała puścić go wolno, nawet jeżeli to miało złamać serca im obojgu. No bo właśnie, choć to ona stawiała na nich kreskę, to wcale nie sprawiło, że czuła się lepiej. Była prawdopodobnie jeszcze bardziej pogubiona, niż on.
Zacisnęła mocno szczękę, jak gdyby to miało pomóc jej w zapanowaniu nad ogarniającymi ją emocjami, jednak tak się nie stało. Czuła, jak jej serce bije w przyspieszonym tempie, co tym razem nie było efektem jego bliskości i szczęścia. Czuła się koszmarnie, a to, co dostrzegała w jego spojrzeniu, ani trochę jej nie pomagało. Mało tego, sprawiało, iż rzeczywiście miała ochotę wycofać się ze swoich słów, jednak wiedziała, że nie może się na to zdobyć. Mogła jedynie pokiwać lekko głową, w ten sposób obstając przy wszystkim, co mu powiedziała, najwyraźniej nie będąc w stanie wypowiedzieć na głos nawet krótkiego tak. Bała się, że jeśli otworzy usta, nagromadzone w niej emocje wydostaną się na zewnątrz, a ona zwyczajnie się rozpłacze, a wówczas na pewno straciłaby na wiarygodności. Nie chciała przecież, żeby ją znienawidził.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Czyli to naprawdę był koniec. Brando nie chciał, żeby ich historia właśnie tak się potoczyła. Prawdę powiedziawszy on rzeczywiście łudził się, że w pewnym momencie Dawn dla niego odejdzie od męża, ale teraz zrozumiał, jak naiwny był, wierząc w to. Głupio założył, że darzyła go takimi samymi uczuciami, choć to było oczywiste, że były one jednostronne, w końcu cały czas trwała u boku swojego męża. To powinno dać mu do myślenia, ale o wiele łatwiej było mu uwierzyć w to, że byli po tej samej stronie, bo tak bardzo nie chciał jej stracić. Powinien jednak już dawno postawić na tej relacji kreskę i ponownie się w to nie wpakować. Szczególnie po tym, jak zrozumiał, że zaczął budzić w sobie głębsze uczucia do niej. Tak to się kończy, gdy nie słucha się rozsądku. Miał nauczkę i to bardzo bolesną. Na tyle, że musiał mocno ze sobą teraz walczyć, aby nie dać po sobie poznać, jak bardzo udało jej się go zranić. Nie chciał jej tego okazać, ponieważ już wystarczająco się zbłaźnił. Musiał choć w minimalnym stopniu zachować twarz, w końcu ich rozstanie nie oznaczało, że pójdą w swoje strony. Saaranen nadal był jej pracownikiem, w dodatku miał wobec niej dług, który musiał spłacić. To zaś oznaczało, że prędko się od niej nie uwolni, co w obecnych okolicznościach było wręcz przerażające.
Potwierdziła to, czyli nie było powodów, żeby dalej się łudzić. Ani dalej tu siedzieć. Rozmowa ewidentnie się zakończyła, a czegokolwiek by on teraz nie powiedział, to już niczego by nie zmieniło. Dlatego odpuścił. Po czymś takim widział, że walka nie miałaby sensu, w końcu jasno dała mu do zrozumienia, na kogo stawiała. W takiej sytuacji przekonywanie do siebie byłoby już tylko żałosne. - Niech tak będzie - odezwał się i westchnął ciężko, wstając od jej biurka. Nic tu po nim, dlatego nie dodając już nic więcej, obrócił się na pięcie i wyszedł z jej biura, zamykając za sobą drzwi. Wrócił do swojego gabinetu, gdzie mógł wreszcie samotnie i otwarcie zmierzyć się z tym, do czego właśnie doszło. I co go złamało, ponieważ jemu na Milligan naprawdę zależało. I cholera, prędko nie miał zapomnieć o tym, co do niej czuł.
KONIEC
ODPOWIEDZ