kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.
trigger warning
wspomnienie morderstw i nekrofilii
stylówka

Tak, Liam stanowczo nie powinien chodzić do takich miejsc jak Shadow - zważywszy na ich specyficzny charakter. Seks, przemoc, narkotyki... ale ostatecznie przecież nie po to tam poszedł, tak? Odwiedził klub, bo lubił takie miejsca, lubił głośną muzykę, ocierające się o siebie na parkiecie ciała i dobry alkohol, a tego w Shadow na pewno nie brakowało. Czasem potrzebował się po prostu zresetować, bo codzienne obcowanie z trupami, nawet jeśli miał od Cravena zakaz zbliżania się do kostnicy, było dla niego dość... męczące. Nie wybrał sobie takiego życia, nie zaplanował tego, że będą go pociągali młodzi chłopcy ani tego, że potem będzie ich zabijał. Nie planował też tego, że ich ciała po śmierci również będą mu się podobały...

Więc tak, doskonale rozumiał to, że Craven zabronił mu zbliżać się do kostnicy i starał się nie naruszać jego zakazów, nawet jeśli go tam czasem ciągnęło. Kluby, muzyka i alkohol pozwalały mu na chwilę zapomnienia po dniu spędzonym w pracy i choć nie chodził na imprezy codziennie, to zdarzało mu się to czasem. Czasem też wracał z takich imprez dość mocno podchmielony, ale dzisiaj poza tym, że trochę wypił, to wrócił w dodatku nad ranem i starając się przemknąć do łazienki tak, żeby nie zobaczył go ani Irving, ani żadne z dzieci.

Zamknął za sobą drzwi łazienki (ale nie na klucz, bo Irving mu tego stanowczo zabronił) i otworzył apteczkę, przeszukując ją w poszukiwaniu wody utlenionej i jakichś gazików. Był trochę poobijany (no dobra, niektóre ruchy sprawiały mu ból, więc nie tak trochę, ale na ten ból składało się przecież nie tylko pobicie), miał rozciętą wargę i ogólnie widać po nim było, że spotkał się tego dnia z czyimiś pięściami i najprawdopodobniej nie tylko. Ubrania miał pogniecione i również nieco pokrwawione, podobnie jak pokrwawione miał też palce, bo przecież nie było tak, że tylko on dał się pobić; byłby totalną ciamajdą, gdyby nie oddał chłopakowi, prawda?

Zwilżył wargi językiem, zlizując przy okazji odrobinę krwi z wciąż sączącej się nieco rany na ustach. Pokręcił głową, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Zachciało mu się, cholera, Shadow... Chwilę później zagryzł wargę, przypominając sobie demoniczne niemalże oczy Gabriela i uśmiechnął się do swojego odbicia. Mimo wszystko nie powiedziałby, że to była zła noc, z całą pewnością nie...

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
trigger warning
przekleństwa
Irving starał się przesadnie nie ingerować w życie Liama, ale coraz trudniej mu to przychodziło: jedna sprawa, że kochał tego faceta, ale druga to to, że martwił się, żeby ten głąb nie wrócił za kraty, dlatego zawsze się złościł, kiedy ten wracał podchmielony. Zwykle jednak pojawiał się w domu o jakiejś w miarę ludzkiej porze. W przeciwieństwie do dzisiejszego wieczora, kiedy postanowił nie przyjść przez całą noc - Irving prawie nie spał, a jedynie przysypiał, leżąc w łóżku i przewracając się z boku na bok. Martwił się o Landrieu, tym bardziej, że ten nie odbierał telefonu, nie odpowiadał na smsy i nie wiadomo było, co się z nim dzieje. Dlatego gdy wreszcie usłyszał odgłos otwieranych drzwi, a potem kroków mężczyzny (tak, Delaware zaczął już poznawać jego chód po samym dźwięku) kierujących się w stronę łazienki, zerwał się z łóżka i ruszył tam jak burza, ubrany wciąż w czerwoną koszulę i dżinsy. Nie miał na sobie butów ani skarpetek - po łodzi oraz brzegu zwykle poruszał się boso, a najchętniej w ogóle nie zakładałby nic na stopy. Wparował do łazienki niczym tornado, otwierając gwałtownie drzwi, przypadł do Liama, chwycił go za szczękę i odwrócił jego twarz w swoją stronę.
- Co się, kurwa, stało? - wycedził przez zaciśnięte zęby, ciskając gromy z oczu - Gdzie, do cholery, byłeś i z kim się lałeś? Zdajesz sobie sprawę, że możesz za to wrócić za kraty? Tego chcesz, durniu?
Był wściekły, ale głównie przez strach o tego jełopa: nie chciał go stracić, nie chciał znów być jego terapeutą za kratami. Zresztą nawet wtedy nie mógłby tego robić, bo teraz już byłoby to nieetyczne. Nikt by mu na to nie pozwolił, a i on sam nie czułby się dobrze w takiej roli wiedząc, co do niego czuje. Podchodziłby do sprawy zbyt emocjonalnie - podobnie, jak teraz. Miał ochotę dołożyć mu dodatkowo za to, jak wyglądał i że nie dawał znaku życia.

Liam Landrieu
kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.

Liam mógł się w sumie spodziewać, że Irving pojawi się w łazience i właściwie owszem, spodziewał się, ale nie przypuszczał, że dopadnie go aż tak szybko. Odwrócił się od lustra, bo mężczyzna złapał go za szczękę i dość mocno obrócił w swoją stronę. Jęknął z bólu, bo w szczękę też oberwał i popatrzył lekko zamglonym wzrokiem na twarz swojego byłego terapeuty. Rozumiał jego złość, nie dziwił mu się ani trochę, ale mimo wszystko poczuł potrzebę bronienia się przed tym (zrozumiałym!) atakiem.

- A co to, jakieś przesłuchanie? - skrzywił się i chwycił Delaware za nadgarstek ręki, którą ten złapał go za podbródek, sugerując tym samym, że mu się to nie podoba. Właściwie nie była to prawda, podobało mu się to, jak Irving go szarpnął, jak go mocno chwycił, jak dziko teraz na niego patrzył...

Dość szybko pożałował też swoich słów; przecież nie chciał się kłócić z Irvingiem, nie chciał go zranić, a to, co powiedział, było nieprzemyślane i powiedziane stanowczo za szybko, w złości. Wiedział, że nie zawsze należy wypowiadać na głos to, co jako pierwsze przychodzi nam do głowy, bo często okazuje się, że wcale tak nie myślimy, a możemy zrobić tym komuś przykrość albo krzywdę, choć wcale tego nie chcemy.

Westchnął ciężko, opuszczając wzrok i tym samym odrywając oczy od twarzy terapeuty. Poluzował też uścisk na jego nadgarstku, ale go nie puścił.

- Poszedłem do klubu, nie planowałem się bić, po prostu tak wyszło - odezwał się po chwili milczenia, już spokojniejszym tonem, nie patrząc jednak na Irvinga; nie zniósłby w tym momencie jego wzroku, pełnego złości, wyrzutu i rozczarowania. Na pewno był nim rozczarowany, a tego Liam nie chciał teraz widzieć. Nie dziwił się temu, ależ skąd, on sam był sobą rozczarowany, ale Irvinga rozczarowywać nie chciał.

- Nie chcę wrócić za kraty, przecież wiesz - przełknął ślinę i wreszcie na niego spojrzał, opierając się jednocześnie plecami o umywalkę. Po dość nagłym przybyciu terapeuty do łazienki upuścił do niej gaziki i wodę utlenioną, którą chwilę wcześniej udało mu się znaleźć w apteczce za lustrem. Nie zdążył ich jednak użyć. - Przepraszam - dodał jeszcze po chwili, ciszej, zmieszany i ewidentnie skruszony.

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
trigger warning
przekleństwa
Kiedy Liam chwycił go za nadgarstek, Irving jeszcze mocniej ścisnął jego szczękę, zdając sobie sprawę z tego, że sprawia mu ból - zrobił to specjalnie, głównie na znak, że teraz to nie Landrieu dyktuje tu warunki i nie jest w pozycji do pokazywania, co mu się nie podoba.
- Tak, kurwa, to przesłuchanie - warknął, szarpiąc nieznacznie jego głową - Wyobraź sobie, że się o ciebie martwię, a kiedy wracasz jeszcze do domu w takim stanie, to mnie kurwica strzela.
Puścił go dopiero, kiedy Liam zabrał swoją rękę. Otarł papierem dłoń z krwi, którą się pobrudził, dotykając mężczyzny i rzucił mu kolejne pełne złości spojrzenie.
- Tak wyszło, co? - wypluł z siebie te słowa, mając ochotę naprawdę splunąć, ale przed tym się powstrzymał - Z kim się lałeś? O co? Ktoś cię obraził, czy co się, do diabła, odjebało? Dlaczego nie odbierałeś telefonu? Nie powiedziałeś, gdzie leziesz, wracasz nad ranem, po alkoholu i z mordą, jakbyś spotkał się z taranem. I oświadczasz, że byłeś w klubie! Wyobrażasz sobie, co by się stało, gdyby twoja kuratorka się o tym dowiedziała?!
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że podniósł głos i mógł tym obudzić swojego synka, więc zamknął usta i zacisnął zęby, patrząc na Liama wciąż ze wściekłością, która narastała teraz w jego sercu. Nie domyślał się jeszcze, że doszło nie tylko do bijatyki, ale coraz wyraźniej do jego mózgu docierało to, że czuje zapach nie tylko liamowych perfum.
- Nie wolno ci się upijać! Do którego klubu poszedłeś? Do Shadow? Wiesz, że to jebane szemrane miejsce? Tam w ogóle nie powinieneś bywać, jesteś na cholernym warunkowym!
Spojrzał na zbierane przez mężczyznę akcesoria, rzucił ze złością papier do klozetu i wyszedł, kręcąc głową. Poszedł do kuchni, nalał sobie whisky i poszedł z nią do swojego pokoju, gdzie krążył od ściany do ściany, wściekając się i bezskutecznie próbując uspokoić. Nie był tak zły, zanim nie zobaczył, w jakim stanie jest Liam, ale gdy zobaczył jego obitą twarz, wkurzył się jeszcze bardziej - ze strachu o niego.

Liam Landrieu
kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.

Liam nie odpowiadał Irvingowi przez chwilę, próbując pozbierać myśli i jakoś się otrząsnąć po tej oskarżycielskiej przemowie Irvinga. Naprawdę, nie dziwił mu się, rozumiał jego złość i prawdopodobnie gdyby był na jego miejscu zachowywałby się dokładnie w ten sam sposób. Odprowadził go wzrokiem do drzwi i westchnął ciężko, znów odwracając się w stronę lustra. Przyjrzał się swojemu odbiciu i wylał na gazę trochę wody utlenionej, po czym przetarł nią rozciętą wargę i inne zadrapania, które miał na twarzy i zapewne nie tylko na niej. Z części obrażeń mógł sobie nawet nie zdawać sprawy, w końcu był upojony alkoholem, ale chyba nie miał połamanych żeber ani żadnych poważniejszym obrażeń, które mogłyby źle wpłynąć na jego zdrowie.

Nie czuł się w każdym razie aż tak bardzo pokiereszowany jak bywało to za czasów więzienia albo jeszcze w dzieciństwie, kiedy to ojciec wyżywał się na nim za wszelkie niepowodzenia związane z życiem zawodowym czy prywatnym. Tak, ojciec lubił się wyżywać na byłym chirurgu i robił to dość często, obwiniając go chyba o samobójstwo matki Liama, co rzecz jasna nie było jego winą, a co najwyżej jej próbą ucieczki od męża alkoholika i przemocowca. Być może też miała jakieś problemy psychiczne, ale Liam nie wiedział o jakiejkolwiek postawionej jej diagnozie, więc to była tylko jego teoria na temat jej śmierci, być może nieprawdziwa. Wiedział jednak, że to nie on był przyczyną jej samobójstwa i że to nie przez niego ojciec chlał i nie radził sobie w pracy. Pił bo tego chciał, lał go żeby się wyżyć, a Liam... Liam to znosił, dopóki jeszcze mieszkał z nim w Nowym Orleanie. Gdy otrzymał stypendium i dostał się na uczelnię w Cairns uciekł od ojca i od tamtej pory nie nawiązywał z nim żadnego kontaktu, mimo że staruszek próbował parę razy "odnowić kontakt z dzieckiem", jak to mawiał. W dupie miał ojca i jego próby, serio.

Po krótkiej chwili, gdy nieco się ogarnął, przeczesał włosy palcami i poszedł do kuchni, żeby nalać sobie wody do szklanki. Z pełną szklanką powlókł się do pokoju Irvinga, spodziewając się go tam zastać; obstawiał, że raczej nie wyszedł na zewnątrz i się nie mylił. Wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi i popatrzył na Irvinga, teraz już bez złości, jedynie z widocznymi w oczach wyrzutami sumienia. Wypił połowę szklanki duszkiem zanim się wreszcie odezwał.

- Byłem w Shadow, tak. Lubię to miejsce, nie pomyślałem, że to się może jakoś wydać... Nie chcę, żeby kuratorka się o tym dowiedziała, nie chcę wrócić do pierdla. Wiem, że jestem na warunkowym, cholera. - westchnął i odstawił szklankę na biurko mężczyzny, znów spoglądając na Delaware. - Właściwie... nie poszło o nic konkretnego. Widocznie on miał zły dzień, ja miałem zły dzień i... no, nawet nie pamiętam kto zaczął. - dotknął swoich ust, czując teraz dość mocno że piekła go warga. Zaczynał też czuć inne zadrapania i siniaki, być może przez fakt, że chwilę wcześniej użył wody utlenionej. - Telefon mi chyba padł, nie wiem... nie słyszałem, żebyś dzwonił. - wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz; wyglądało na to, że bateria faktycznie się rozładowała, bo telefon nie reagował na próbę włączenia go. Odłożył komórkę na blat biurka, przysuwając ją w stronę Irvinga, żeby tym samym pokazać mu, że bateria faktycznie padła.

Tak, Liam z całą pewnością nie pachniał wyłącznie własnymi perfumami. Pachniał też alkoholem, krwią i perfumami Gabriela, którego spotkał tej nocy. Nie zamierzał się jeszcze póki co "chwalić" tym, jak znajomość z kolesiem z klubu się zakończyła.

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Nie pomyślałeś... - powtórzył za nim, zatrzymując się na środku pokoju i wbijając w niego oskarżycielskie, pełne wyrzutu spojrzenie - To wielka szkoda, że nie pomyślałeś, bo widzisz: ja się o ciebie martwię. Naprawdę nie chcę, żebyś znów trafił za kraty, a już zwłaszcza nie z powodu jakiejś bójki w szemranym klubie ze striptizem. Mógłbyś więc w przyszłości pomyśleć, zanim coś zrobisz?
Uniósł brwi, patrząc na niego w bezruchu, a po chwili wychylił potężnego łyka ze swojej szklanki, skrzywił się i potrząsnął głową. Usiadł na biurku, unosząc jedną nogę, a drugą opierając wciąż na podłodze. Szklankę trzymał w obu dłoniach, między udami. Zerknął na podsunięty sobie telefon i kiwnął głową.
Jego wzrok nagle przyciągnął jakiś ruch gdzieś z boku, a gdy spojrzał w tamtą stronę, ujrzał całkiem sporego pająka, pnącego się po ścianie. Zmarszczył brwi i skrzywił się nieco, nie bardzo wiedząc, co z tym fantem począć: zwykle łapał te zwierzaki w szklankę i wynosił na zewnątrz, ale teraz nie był z nastroju do ganiania tego po pokoju. Z drugiej strony to była Australia: tutaj nawet pluszaki mogły być niebezpieczne. Opróżnił więc swoją szklankę i podszedł powoli do zwierzęcia, skradając się niczym polujący wilk. Nagle przygwoździł szklankę do ściany, więżąc w niej pająka i rozejrzał się bezradnie.
- Hm... Mógłbyś mi podać kartkę? - zapytał, patrząc przez ramię na Liama - Znajdziesz coś na pewno w biurku, w którejś szufladzie powinny być jakieś czyste.
W szufladach walało się wiele różnych rzeczy. Jakieś teczki z dokumentacją, zdjęcia, dyplomy Irvinga i jego dzieci, świadectwa szkolne i mnóstwo różnych przyborów biurowych. Ale kilka czystych kartek też tam było.

Liam Landrieu
kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.

Westchnął ciężko i wbił wzrok w podłogę, niepewnie kiwając głową. No tak, argument o tym, że Liam "nie pomyślał" Irving słyszał już zapewne ładnych parę razy w różnych okolicznościach i mógł mieć tego dość, zwłaszcza w takim momencie jak ten. Łatwo było mówić, żeby Liam myślał, zanim coś zrobi... czasem po prostu działał wcześniej, niż myślał - zwykle zresztą, ale była to chyba rzecz ludzka i nie tylko jemu się to zdarzało. W każdym razie kiwnięciem głowy obiecał, że jednak na przyszłość spróbuje najpierw się zastanowić nad czymś, a dopiero później to zrobić; akurat to mógł zrobić.

Gdy w końcu podniósł wzrok i dostrzegł w jaki sposób Irving usiadł na biurku i gdzie znajdowała się szklanka z alkoholem zrobiło mu się... cieplej. To nic, że wrócił właśnie ze spotkania w klubie, które zakończyło się łóżkową przygodą (jednonocną, bez zbędnych wymian uprzejmości, a za to z wymianą kilku niezbyt delikatnych ciosów); obecność Irvinga zawsze na niego działała i zawsze robiło mu się "lepiej" w jego obecności, a czasem, jak teraz właśnie, potrafił wyglądać tak cholernie seksownie, że ciężko było mu utrzymać pozory normalności.

Odetchnął kilka razy głębiej na uspokojenie, po czym jego wzrok powędrował tam, gdzie Delaware się oddalił i... skrzywił się wyraźnie na widok spacerującego w najlepsze pająka, do którego jego były terapeuta podszedł i którego złapał w szklaną zasadzkę. Nie lubił pająków, można wręcz powiedzieć, że miał lekką arachnofobię, ale przy Irvingu nauczył się nie zabijać tych małych stworzeń, tylko w miarę możliwości je łapać i wypuszczać.

Kiwnął głową i sięgnął do szuflady, przekładając w niej kilka dokumentów w poszukiwaniu jakiejś czystej kartki, a gdy udało mu się ją znaleźć podszedł ze swoim znaleziskiem do Irvinga i ostrożnie wsunął kartkę pod szklankę, zamykając tym samym pająka. Pozostawił jednak wyrzucenie go terapeucie, oddając się znów w stronę biurka i opierając się o nie biodrami. Przez chwilę milczał, przyglądając się mu, po czym odezwał się cicho:

- Przepraszam. Nawaliłem.

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Irving nieraz nie zdawał sobie sprawy z tego, że wygląda seksownie w tej czy innej pozycji albo w jakimś konkretnym ubraniu. Teraz też stanowczo nie to było jego zamiarem, gdy przysiadł na biurku, ale zauważył spojrzenia, jakie rzucał mu Liam. Musiał przyznać sam przed sobą, że mile to połechtało jego ego, ale nie zmieniło faktu, że był zły na swojego byłego podopiecznego i nie w głowie mu były teraz sekscesy.
Kiedy mężczyzna wsunął kartkę pod szklankę, Irving ostrożnie zabrał pułapkę z zawartością i wyniósł ją przed łódź. Wytrząsnął zwierzę ze szklanki na brzegu i wrócił do Liama, stawiając szklankę na szafce i patrząc na niego z góry.
- Nawaliłeś - przyznał - Czy ten koleś może chcieć wnieść przeciwko tobie oskarżenie?
Miał nadzieję, że nie i że sprawa rozejdzie się po kościach. Że nikt nie postanowił też być nadgorliwy i zawiadomić policji o całym zajściu, nawet jeśli sam był jedynie postronnym świadkiem. A może nie było świadków? To byłaby sytuacja idealna.
- W ogóle chyba mocno się praliście, bo czuję na tobie jego perfumy...
Nadal nie podejrzewał, że może tu chodzić o to, że panowie się pobili, po czym postanowili przypieczętować to seksem. Sam nie wiedział, jak by zareagował, gdyby się dowiedział o czymś takim, ale był o Liama coraz bardziej zazdrosny i coraz mocniej zaangażowany w tę relację.

Liam Landrieu
kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.

Cóż, podobno najseksowniejsze kobiety to takie, które nie zdają sobie sprawy z tego jak są seksowne, więc być może to samo tyczyło się też facetów. Według Liama Irving był szalenie seksowny, a czasem robił i mówił coś, co jeszcze dodatkowo to potęgowało, tak jak właśnie teraz. Aktualnie nie stanowiło to zbyt wielkiego problemu, ostatecznie tkwili w czymś, co wielu pewnie nazwałoby związkiem (Liam prawdę mówiąc też postrzegał to w ten sposób), ale problemem było jeszcze niedawno, gdy łączyła ich relacja pacjent - terapeuta. Wtedy bywały momenty, gdy Liamowi było naprawdę trudno nie gapić się na Irvinga (znacznie dłużej i znacznie częściej, niż mogłoby to być uznane za normalne), bo ten np. miał na sobie koszulę, która idealnie podkreślała błękit jego oczu. Był słabym człowiekiem, łasym na aspekty wizualne, więc często spotkania z terapeutą były dla niego nie lada torturą. Na szczęście teraz nie musiał specjalnie się kryć z tym, że Delaware mu się podobał i w sumie mógł się na niego gapić do woli; może ta chwila nie była jednak najlepsza ku temu, skoro właśnie dostał od niego opierdol, no ale.

Pokręcił głową, słysząc pytanie swojego byłego terapeuty i skrzyżował ramiona na piersi, co Irving zapewne - słusznie zresztą - odbierze jako coś w rodzaju gestu obronnego. Liam czasem nie panował nad tym i mimo że teoretycznie wiedział, że niektórymi gestami sprawia konkretne wrażenie na swoim rozmówcy, to nie był w stanie się przed nimi bronić. Gdyby każdy umiał nie robić gestów nacechowanych w jakiś konkretny sposób, jakąś konkretną emocją, to życie byłoby trochę zbyt proste i jednoznaczne.

- Nie sądzę, żeby zamierzał wnieść przeciwko mnie oskarżenie. Nie wyglądał na takiego. Poza tym nie jestem wcale taki pewien który z nas zaczął, więc... nie, nie wniesie oskarżenia. - rozplątał ramiona i przeczesał włosy, drugą rękę układając teoretycznie dość swobodnie na swoim udzie, w rzeczywistości jednak mimowolny ruch jego palców zdradzał oznaki niepewności i zakłopotania. - No... najwidoczniej dość mocno, tak - odchrząknął krótko, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zmarszczył brwi, przeszywając Liama spojrzeniem i próbując wyczytać coś z jego zachowania i pomiędzy jego słowami. Wielu ludzi mniej lub bardziej świadomie sądziło, że psychiatrzy i psycholodzy są w stanie czytać w myślach - wielu ludzi bało się osób wykonujących te profesje w przekonaniu, że wszystkie ich sekrety zostaną natychmiast odkryte, że stają przed ludźmi zajmującymi się ludzką psychiką jak nadzy, przezroczyści, jak otwarta księga. Prawda była taka, że żaden z lekarzy czy psychologów nie był jasnowidzem, nie miał mocy nadprzyrodzonych, ale faktycznie nieraz potrafili odczytać więcej, niż większość innych ludzi - po prostu dlatego, że umieli odczytywać sygnały dostępne dla każdego, ale nie dla każdego widoczne i możliwe do odczytania. Podobnie było w tym przypadku, kiedy Liam najpierw splatał ręce w obronnym geście, uciekał wzrokiem i gładził swoje udo, jakby ocierał nagle zapoconą i swędzącą dłoń. Mało brakowało, żeby jeszcze zaczął odruchowo przykrywać usta albo drapać się po nosie.
- To nie była tylko bójka, prawda? - rzucił cicho, ale ton jego głosu przeciął powietrze jak lodowe ostrze, ciśnięte z niezwykłą siłą. Nie zamierzał rozwijać swojego pytania: czekał na reakcję, ale znając Liama już od tylu lat nie spodziewał się, żeby ten go okłamywał. Najwyżej mógł nie mówić całej prawdy, ale spytany wprost raczej nie miał w zwyczaju kłamać. Sam Irving zaś nie był pewien, czy chce usłyszeć odpowiedź na to pytanie: sama myśl o Landrieu w ramionach innego mężczyzny zabolała go i wywołała zaciśnięcie zębów. Nie był pewien, jak na to zareaguje, kiedy usłyszy potwierdzenie, ale sam nieświadomie również splótł ręce na piersi, a chwilę później zacisnął palce na swojej koszuli na ramionach. Czekał.

Liam Landrieu
kierowca karawany — the last goodbye
48 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś pracował jako chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, potem spędził 18 lat w zakładzie psychiatrycznym za kilka morderstw. Wyszedł parę miesięcy temu, zamieszkał na łodzi swojego dawnego psychiatry i pracuje w zakładzie pogrzebowym jako kierowca karawany.

Liam nie miał wrażenia, że Irving czytał mu w myślach - wiedział doskonale, że mężczyzna wiedział o nim tyle, ile Liam sam mu powiedział. Fakt, że był psychiatrą i terapeutą niczego nie zmieniał, ale faktycznie, dla niektórych ludzi mogło to być jednoznaczne z tym, że mężczyzna potrafiłby przejrzeć ich jak otwartą księgę. Landrieu jednak doskonale wiedział, że aż tak zdolny Irving nie jest i jeśli on sam nie udzieli mu odpowiedzi na niektóre pytania i nie zdecyduje się przed nim mniej lub bardziej otworzyć, to Delaware może się jedynie wszystkiego domyślać.

Pech chciał, że mężczyzna postanowił jednak zadać pytanie, którego Liam nie chciał usłyszeć i z całą pewnością Irving nie chciał poznać na nie odpowiedzi. Mimo że nie byli oficjalnie w związku Landrieu miał poczucie, że to co zrobił było złe i że nie powinien był dać się aż tak ponieść. Prawdopodobnie jednak nawet gdyby go okłamał, gdyby nie udzielił mu teraz szczerej odpowiedzi na pytanie, to Delaware i tak mógłby się domyślić prawdy - ostatecznie od byłego więźnia wciąż czuć było perfumy innego faceta, a na jego ciele było kilka znaków mogących być efektem ostrzejszego seksu, a nie stricte pobicia. Irving był na tyle inteligentny, że na pewno by się zorientował, zwłaszcza, by zobaczył zadrapania na plecach i klatce piersiowej Liama, ewidentnie kojarzące się ze sprawami łóżkowymi. Raczej ciężko byłoby udawać, że został podrapany w taki sposób podczas bójki, chyba że by założyć, że bił się z tym kolesiem nago, ale... no, raczej było to mało prawdopodobne. Poza tym, mimo że Liamowi wiele można było zarzucić, to nie był kłamcą - a już na pewno nie zamierzałby okłamywać faceta, który tak bardzo mu pomógł i który tak wiele dla niego zrobił. I tak wiele dla niego znaczył przy okazji.

Po chwili milczenia westchnął ciężko i pokręcił powoli głową, wciąż ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Nie było sensu zaprzeczać, bo Irving w myślach może nie czytał, ale i tak prędzej czy później dowiedziałby się prawdy, a poza tym Liam czułby się źle sam ze sobą, gdyby go okłamał.

- Nie, to nie była tylko bójka.

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Opuścił głowę i pokiwał nią, wbijając spojrzenie w swoje palce splecione na udach. Pociągnął nerwowo nosem, nie wiedząc, jak właściwie się teraz zachować - jak powinien się zachować: nie chciał nawet myśleć o tym, że Liam może uprawiać seks z innymi ludźmi, a z drugiej strony przecież o tym nie rozmawiali. Niczego sobie nie obiecywali, tak?
Tak...?
Właściwie chyba nie do końca. Byli w związku, nawet jeśli nie powiedzieli sobie, że oficjalnie "ze sobą chodzą" - ale ten związek istniał, chyba obaj byli tego świadomi. Dla wielu to było jednoznaczne z zaprzestaniem kontaktów cielesnych z innymi osobami, ale najwyraźniej nie dla Landrieu - może więc czas mu to wyjaśnić? Tylko czy to nie powinno być oczywiste?
Cóż, najwyraźniej nie. Ewidentnie trzeba tu było jasnych deklaracji, konkretów. Tylko czy Irving miał do tego prawo? Czy miał prawo tego wymagać od swojego byłego podopiecznego? Przecież tak naprawdę nie powinien się w nic z nim angażować - teraz co prawda nie łamał etyki zawodowej, skoro weszli w taką relację już po tym, jak Delaware przestał być psychiatrą Liama, ale nadal gdzieś z tyłu głowy tkwiło mu przeświadczenie, że to niewłaściwe, że nie powinni. Ale chciał tego, pragnął, nie chciał z tego rezygnować. Przy tym człowieku czuł się szczęśliwszy, pełniejszy.
- Po co? - zapytał wreszcie, wciąż patrząc na swoje palce i skubiąc nerwowo skórki - Wolałbym... chciałbym, żebyś nie robił takich rzeczy. Myślałem, że jesteśmy razem, że tworzymy związek, a skoro tak, to nie pieprzymy się z innymi. Czy coś źle zrozumiałem i za dużo sobie wyobrażam?
Podniósł wreszcie wzrok i spojrzał prosto w oczy Liama. Jego własne wyglądały jak dwie błękitne góry lodowe na oceanie arktycznym.

Liam Landrieu
ODPOWIEDZ