torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Nie spodziewała się po nim niczego innego. Był dobrym człowiekiem, nawet jeśli popełniał błędy. Próbował podtrzymać na duchu pogrążone w rozpaczy matkę oraz siostry, oferując im ramię, na którym mogły się wesprzeć i jednocześnie nie oczekując niczego w zamian. Poczuwał się do wejścia w rolę g ł o w y rodziny. Do odpowiedzialności za kruche emocje tych, na których szczęściu mu zależało. Zastanawiała się, czy odsuwając w nieskończoność plany związane z posiadaniem dziecka nie odebrała mu więcej niż mogła przypuszczać. Może potrzebował kogoś, o kogo mógłby się troszczyć, kim mógłby się opiekować. Naturalnie przez wszystkie wspólnie spędzone lata dbał o nią, choć zdecydowanie mu to utrudniała, często pokazując swoją lubiącą niezależność stronę. Tego jednak nie można było porównywać. Lecz co ona mogła o tym wiedzieć? Nie była m a t k ą. Nie znała tego uczucia.
— Pochlebca — mruknęła, próbując zatuszować cisnący się na twarz uśmiech. W tym momencie wcale nie czuła się z j a w i s k o w o. W pośpiechu ubrane dresowe spodnie i za duża koszulka nie mogły dodawać jej uroku. Podobnie lekko rozczochrane włosy i zaczerwieniony od alkoholu czubek nosa.
Nie protestowała, gdy ponownie napełniał szklanki, co więcej zbliżyła ją ku niemu, zachęcając do polania kolejnej porcji. Skarciła się za to w myślach, nakazując sobie zwolnić. To on miał pić. To on potrzebował odciąć się od bólu wywołanego rzeczywistością i zapomnieć chociaż na kilka chwil o tym, co mąciło spokój jego serca. Ona miała wyłącznie towarzyszyć mu w tym zamiarze, być cichą obserwatorką i na koniec dnia dopilnować, by okryć go kocem.
— Nie zapominajmy o panu młodym. Bez niego kobieta w białej sukni i welonie bardziej przypomina smutną desperatkę niż kogoś pijanego miłością — zaznaczyła, przy dźwięku brzęczącego szkła.
Wspominanie szczęśliwych momentów często wzmagało tęsknotę. Teraz miało stanowić zasłonę dymną i odwrócić uwagę.
— Powinniśmy coś zjeść — stwierdziła nagle, bojąc się, że kolejne łyki whisky pokonają ją za szybko. — Co masz w lodówce? Zróbmy naleśniki. Albo gofry. Robisz wspaniałe gofry — mruknęła, pozwalając sobie na błogi uśmieszek.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Odkąd przyjechali w jego rodzinne strony, Gabe rzeczywiście czuł się odpowiedzialny za swoją rodzinę. Pomimo tego, że ojciec wciąż żył i starał się nosić na swoich barkach pewne obowiązki, brak sił doskwierał mu coraz bardziej, przez co brunet nie tylko musiał, ale zwyczajnie też chciał go w tym wszystkim wyręczać, mając chyba tę cichą nadzieję, że jeśli zrobi to odpowiednio, jego ojciec pożyje chociaż tych kilka dni dłużej. Nie miał pojęcia, czy mu się to udało, ponieważ z jakiegoś powodu i tak czuł się tak, jakby zrobił za mało, ale czy to przypadkiem nie jest przeświadczenie, które towarzyszy każdemu, kiedy ktoś bliski odchodzi? Tak czy inaczej, Flemming nie wyobrażał sobie tego, aby nagle zostawić swoich bliskich samych. Nie mógłby, ponieważ był jedyną osobą, na którą obecnie mogły liczyć. Jedyną podporą, która mimo wszystko także przeżywała ten ból. To mogło ich do siebie zbliżyć, ale przez wzgląd na przyczynę, nie potrafił się tym cieszyć.
Była w błędzie. Choć obecne okoliczności sprawiały, że nie była swoim najlepszym wydaniem, to wcale nie znaczy, że nie prezentowała się zniewalająco. W oczach Gabe'a zawsze miała tak wyglądać, a gdyby kiedyś go o to zapytała, bez wahania odparłby, że najbardziej lubił ją wtedy, kiedy jeszcze nieco zaspana wymykała się rano z łóżka. Teraz mimowolnie uciekł myślami do tych momentów, w pełni świadomy tego, że nigdy już się nie powtórzą. Ten rozdział, choć bardzo przyjemny, pozostawał od pewnego czasu zamknięty. I za to odpowiadał wyłącznie on. - Ale wiesz jak jest z panami młodymi. Wyglądają jak każdy jeden gość w garniturze. Tak naprawdę mogłabyś chwycić któregokolwiek z gości weselnych i nikt by się nie połapał - zauważył, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. W praktyce naturalnie wyglądało to zupełnie inaczej, ale Gabe nie zaprzątał sobie teraz głowy realiami. Chciał po prostu poprawić sobie humor, a w tej kwestii jej towarzystwo sprawdzało się nienagannie. - Nie mam gofrownicy - wspomniał naprędce. Odkąd ich związek dobiegł końca, a Gabe zmuszony był wyprowadzić się na swoje, nie zaprzątał sobie głowy zakupem rzeczy, które nie były mu potrzebne. Będąc samemu nie miewał też ochoty na przygotowywanie sobie bardziej wyszukanych posiłków, a jego codzienność ograniczała się głównie do odgrzewania gotowego już jedzenia. - Ale naleśniki brzmią w porządku. Ja smażę, a ty… owoców chyba też nie mam - stwierdził po chwili. W rzeczywistości jego lodówka świeciła pustkami i niewykluczone, że podstawowe składniki także się tam nie znajdowały, przez co zmuszeni będą zdecydować się na coś innego. - Chodź - odezwał się i lekko klepnął dłonią jej udo. W tym samym czasie odstawił na stolik kieliszek i bez słowa pomaszerował w stronę aneksu kuchennego. Może bezpieczniej byłoby coś zamówić?

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Doskonale znała smak odpowiedzialności – piekący w gardle, drażniący przełyk, czasami wręcz duszący. Z tą różnicą, że odczuwała go względem obcych ludzi. Część z nich odsłaniała przed nią swoje historie, dzieląc się szczegółami z własnego życia, które nijak miały się do problemów rozwiązywanych na stole operacyjnym. Szczerze mówiąc, wolała niewiedzę. Wolała nie poznawać opowieści o miłosnych troskach, o tym kogo chorzy boją się stracić, o ich planach na przyszłość i niezrealizowanych marzeniach, które przez komplikacje zdrowotne stają się zagrożone. Pracowało jej się łatwiej, gdy pozostawała w nieświadomości. Wtedy też odpowiedzialność była mniejsza.
Nigdy natomiast nie czuła się zobowiązana do dbania o członków rodziny – poza samym Gabe’em gdy jeszcze byli małżeństwem. Nie potrafiła więc tego porównać i postawić się na jego miejscu. Między innymi z tego powodu kłócili się, nim podjęli decyzję o przeniesieniu się do Lorne Bay. Wtedy nie rozumiała, jakie było to dla niego ważne. — Zapominasz o mnie. Ja bym się zorientowała — stwierdziła, patrząc na niego z przekonaniem. Zaraz jednak uśmiechnęła się, rozumiejąc, co miał na myśli, nawet jeśli nie do końca się z nim zgadzała. Pomagała mu wybrać i d e a l n y garnitur, dlatego nawet jego nie pomyliłaby z żadnym innym.
Tego mogła się spodziewać. Większość sprzętów, które zgromadzili jako małżeństwo, zostało w ich domu. Jej domu. Podczas rozwodu nie pochylali się nad każdą rzeczą, nie sprzeczali o to, które z nich zatrzyma ekspres do kawy lub właśnie g o f r o w n i c ę. Teraz zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie pozbawiła go wielu przedmiotów, których miał prawo się domagać.
— Mogą być naleśniki — powiedziała, uznając, że to fatalny moment, by wspominać o tym, że przez te wszystkie miesiące ona również ani razu nie skorzystała z urządzenia do gofrów.
Przelotnie zerknęła na jego dłoń. Kiedyś nawet nie zauważyłaby tego gestu, teraz zdawał się wyraźny. — A masz jajka? Mleko? — spytała, kierując się za nim. Gdy otworzył lodówkę, zerknęła mu przez ramię i zagwizdała widząc s k r o m n ą zawartość. To nie tak, że ona miała wypchaną po brzegi spiżarnię! Również nie odżywała się bardzo zdrowo, a większość posiłków jadła w szpitalnej kantynie. Łatwiej było jednak komentować to, co widziała niż przyznać się do własnych ułomności.
— Więc mrożona pizza? Właściwie bardziej pasuje do whisky — zaproponowała, bezradnie wzruszając ramionami. Nie była zawiedziona, a jej ustaw wykrzywiały się w uśmiechu rozbawienia. Może gdyby była trzeźwa, reakcja również byłaby inna. Lecz teraz było jej wszystko jedno. Po prostu chciała coś zjeść, a jeśli nie mogła liczyć na gofry… Obejdzie się.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
On nie musiał przejmować się takimi rzeczami. Nie musiał dopuszczać do siebie problemów innych ludzi, ponieważ jego miejsce pracy nie było jednym z tych, które powodowały w ludziach chęć podzielenia się własnymi trudnościami. Na jego barkach nie spodziewała więc żadna dodatkowa odpowiedzialność, ale jednocześnie też nie miał nic, czemu mógłby poświęcić swoją energię, zamiast ukierunkowywać ją na rozpamiętywanie własnych tarapatów, które momentami przygniatały go, tak jak działo się to teraz.
Nie wiedział, co zrobiłby, gdyby nie Noel. Prawdopodobnie dopiłby tę butelkę do końca i zasnąłby, gdyby jego świadomość na pewien czas wyparowała. Rzecz w tym, że nawet jeżeli miał się upić, nieobecność jego ojca nie stałaby się nagle czymś nierealnym. To nie miało się nagle zmienić, nie miało też stać się mniej bolesne, choć w jej towarzystwie wszystkie te przykrości odrobinę osłabły. Nie zniknęły i dalej były wyczuwalne, a jednak zdecydowanie mu to pomagało. Dzięki niej zawsze wszystko smakowało lepiej.
Powiódł w jej stronę spojrzeniem, a na jego ustach zamajaczył cień łagodnego uśmiechu. Jego myśli mimowolnie powędrowały w kierunku tego, czy Noel nie wolałaby przypadkiem, aby zamiast niego na ślubnym kobiercu stanął ktoś inny, a jednak o to nie odważył jej się zapytać. Nie bał się jednak twierdzącej odpowiedzi - bał się tego, że powiedziałaby, iż wolałaby, żeby to im wyszło, co znów przypomniałoby mu o tym, jak bardzo wszystko spieprzył i jak bardzo tego żałował. - Mam… chyba - odpowiedział, kiedy zadała mu to proste, ale całkowicie uzasadnione pytanie. Wystarczy przecież spojrzeć na niego, aby domyślić się, że aktualnie nie uzupełniał swojej lodówki regularnie - choć nie był w złej formie, nie dbał o siebie przesadnie i zdecydowanie nie zaprzątał sobie głowy tym, jak niezdrowy tryb życia prowadził. W jego przypadku ono i tak obracało się ostatnio głównie wokół pracy, na resztę rzadko miewał czas i ochotę. To zresztą potwierdziła też zawartość jego lodówki, co Gabe skwitował tylko pełnym bezradności uśmiechem. No co mógł poradzić? Jego umysł zaprzątały najwyraźniej ważniejsze kwestie. - To chyba lepszy pomysł - stwierdził, po czym sam otworzył lodówkę, żeby samodzielnie przejrzeć jej zawartość. - Jest ketchup. I dodatkowy ser, gdybyś chciała - dodał, po czym wyciągnął z lodówki swoją zdobycz i lekko nią zamachał. Przypomniało mu to młodzieńcze czasy - kiedy w trakcie jej studiów udawało mu się wyciągnąć ją na jakąś imprezę i wracali z niej głodni, kończyli w dokładnie ten sam sposób - zajadając się niezdrowym jedzeniem, co odrobinę minimalizowało skutki kaca, choć może wówczas były to ich młode organizmy? Dzisiejszy wieczór Gabe na pewno miał odczuć kolejnego dnia.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
W przeciwieństwie do niej, mógł poświęcać czas rodzinie. To nad ich problemami się pochylał, kiedy ona zajmowała się obcymi ludźmi, g r z e c z n i e wysłuchując wszystkiego, czym chcieli się z nią podzielić. Strach w bardzo różny sposób wpływał na ludzi. Strach przed operacją – która zawsze wiązała się z ryzykiem utraty życia – zachęcał do dzielenia się historiami ze swojego życia, jakby w ten sposób człowiek mógł unieśmiertelnić własną przeszłość.
Podobnie było z cierpieniem, które popychało do nietypowych czynów. I chociaż zdawała sobie sprawę, że nie sprawi, że Gabe nagle przestanie odczuwać bolesną stratę, mogła przynajmniej przypilnować, by nie zatracił się w żałobie. By nie był z nią sam na sam.
Przyjeżdżając do niego, nie wzięła pod uwagę, że mógł mieć i n n e towarzystwo. Nie była pewna, czy ucieszyłaby się, że miał przy sobie kogoś gotowego dzielić z nim ten trudny czas, czy przeciwnie, poczułaby z a z d r o ś ć. A może wstyd, że pozwoliła sobie sądzić, że to właśnie od niej – nikogo innego – tego wsparcia oczekiwał? Dobrze, że przynajmniej nad tym nie musiała dumać.
Uśmiechnęła się na widok paczki sera i wyciągnęła ją z dłoni mężczyzny. — Ketchup również poproszę — wtrąciła. Bez pytania o zgodę – nieco zachęcona wypitym alkoholem – zaczęła przeglądać zawartość szafek w poszukiwaniu przypraw. A kiedy trafiła na koszyczek z kilkoma napoczętymi torebeczkami, zabrała się za ich przeglądanie. Szukała czegoś, co podkręciłoby smak sosu, czyniąc go nieco ostrzejszym.
Starała się nie okazywać zmartwienia – w czym ponownie pomógł alkohol – lecz widok pustej lodówki wywołał w niej zasępienie. Bez względu na wszystko powinien o siebie dbać. Nie chodziło o to, by zajadał się ekologiczną, zdrową żywnością, ale żeby nie marginalizował potrzeb organizmu.
Poczekała, aż wyjmie również mrożoną pizzę, a kiedy ją wypakowali, zaczęła układać na niej dodatkowy ser. Położyła pierwszą warstwę, po czym z niemym pytaniem spojrzała na Gabe, a gdy – a może tylko jej się zdawało – skinął głową, dołożyła kolejną porcję, licząc na to, że ser po upieczeniu będzie się nieziemsko ciągnął. Tak przygotowane jedzenie schowali w piekarniku. Pozostało im jedynie czekać. A czas ten wypełnili, sięgając po kolejną dolewkę whisky.
Podniosła na niego święcące się od alkoholu oczy. — Obiecaj mi, że jak przyjadę do ciebie następnym razem, będziesz miał składniki na naleśniki. A najlepiej na gofry — wytknęła mu, odrobinę nieświadomie w p r a s z a j ą c się do niego ponownie. Nawet jeśli nie miałoby dojść do takiego spotkania, może przynajmniej zaowocowałoby lepszym zaopatrzeniem.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Próbował poukładać sobie życie bez niej, naprawdę. Choć przez kilka długich miesięcy miał jeszcze nadzieję, że uda im się naprawić to, co on sam zniszczył, koniec końców dotarło do niego, że Noel wcale nie zamierzała wrócić. Ona naprawdę chciała zamknąć za sobą tamten rozdział i otworzyć się na coś, co mogłoby przynieść jej szczęście i nie wiązać się z bólem, który Flemming jej zagwarantował. Przez dłuższy czas nie umiał tego zaakceptować, ale ostatecznie wiedział przecież, że nie mógł oczekiwać, iż to ona ugnie się przed nim, kiedy to on wyrządził jej tak wiele krzywd. Sam zatem również spróbował coś zmienić - spróbował wpuścić do swojego życia kogoś innego, ale każda ze spontanicznych randek wiązała się z uczuciem niedosytu. Większość poznanych przez niego kobiet była wartościowa, a jednak każdej z nich brakowało czegoś, dzięki czemu on mógłby uznać, że warto było o nie zawalczyć. Przede wszystkim żadna z nich nie była nią, a to sprawiało, że mimowolnie przegrywały w przedbiegach. A Gabe chyba nieświadomie skazywał siebie na to, aby już nigdy nie odnaleźć tego, co uszczęśliwiłoby i jego.
Nic więc dziwnego, że to właśnie jej obecności teraz potrzebował; że tylko ona mogła znaleźć się obok i ukoić jego nerwy. Zadziwiające było natomiast to, iż Noel znalazła w sobie dostatecznie dużo siły, aby się na to zdobyć. Choć wcale nie musiała, była obok, aby chociaż w minimalnym stopniu zdjąć z jego barków ciężar, który obecnie dźwigał. Za to nie mógłby być jej jeszcze bardziej wdzięczny. Ba, wydawać by się mogło, że cenić jej sobie również nie mógł jeszcze bardziej, a jednak na skutek jej obecności tak właśnie się działo. Może ten jeden gest wystarczył, żeby on znów zaczął szaleć na jej punkcie?
Wspólnie przygotowania pochłonęły go całkowicie. Nim się obejrzał, uporczywe myśli opuściły jego umysł, ustępując miejsca innym - tym, które dotyczyło tego, jak miło było znów razem z nią zatracić się w czynnościach, które kiedyś były elementem ich wspólnej codzienności. Jadali wtedy co prawda wykwintniejsze rzeczy, a wszystko przygotowywane było w pośpiechu, który w każdej chwili mógł zostać zakłócony przez wezwanie do szpitala, które mogło nadejść w każdej chwili, ale teraz - kiedy spoglądał na to z perspektywy czasu - ich codzienna rutyna i tak wydawała mu się idealna. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo za tym tęsknił. Nie był również świadomy tego, jak blisko niej znalazł się, dopóki z ust Noel nie padły słowa, które rozgrzały jego wnętrze jeszcze mocniej, niż wypity przez Flemminga alkohol. Teraz był w stanie skupić się już wyłącznie na jej oczach. - Jeśli obiecasz, że naprawdę przyjedziesz, kupię nawet twoje ulubione wino - zapewnił, nie odrywając spojrzenia od jej oczu. No, może jednak zrobił to na moment, kiedy jego wzrok mimowolnie uciekł w stronę jej warg, których smak znał przecież kiedyś tak dobrze. Teraz znajdowały się poza jego zasięgiem, chociaż przecież była tak blisko, iż w jego nozdrza uderzał teraz zapach jej perfum. Ten sam zapach, który zawsze potrafił doprowadzić jego zmysły do szaleństwa i najwyraźniej tym razem nie miało stać się inaczej. Choć jedynie na nią spoglądał, czuł się tak, jakby i w tym mógł całkowicie się zatracić i nie byłby w stanie się opamiętać.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Zrozumiała, że popełnili ogromny błąd, podejmując n a i w n ą próbę naprawienia małżeństwa tuż po tym, jak dotykające ich problemy wyszły na światło dzienne. Żadne z nich nie zdążyło ochłonąć. Noel nie miała szansy poskładać myśli, a w związku z tym, że były bardzo rozsypane, potrzebowała do tego dużo czasu oraz odpowiedniej perspektywy. Musiała przede wszystkim dowiedzieć się, czy potrafiła mu wybaczyć. Oraz sobie. Bo chociaż to Gabe dopuścił się zdrady, ona nie ukrywała, że pośrednio przyłożyła do tego rękę, dając mu długą listę powodów, przez które czuł się osamotniony. Zaniedbała go, siebie stawiając na pierwszym miejscu. Pytanie, czy będąc świadomą, że przez takie zachowanie go straciła, była skłonna się zmienić? Szczególnie teraz, gdy podjęła kilka istotnych dla kariery decyzji, o których – na ten moment – nie chciała mu mówić; pora wydawała się nieodpowiednia.
Przeszło jej przez myśli, że powinna zerknąć na zegarek. Sprawdzić aktualną godzinę i zanotować w pamięci, by za trzydzieści minut wyjąć ciasto z rozgrzanego piekarnika. Powinna to zrobić, jeśli rzeczywiście zamierzali zaspokoić głód. Jednak intensywność spojrzenia, które poczuła na sobie, sprawiło, że rozbudziły się w niej wątpliwości; być może to nie głód był powodem coraz ciaśniej zaciskającego się na żołądku supła. Oczy byłego męża były wyjątkowe. Nikt inny nie potrafił przeniknąć przez nią samym spojrzeniem. Tylko jemu się to udawało. Potrafił sprawić, że czuła się naga, mimo świadomości ciężaru ubrań przylegających do ciała.
— Będę tutaj zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebował — powiedziała niezbyt głośno, uginając się pod naciskiem jego wzroku, którym niepostrzeżenie chciał przesunąć po jej ustach. Oboje byli zbyt nietrzeźwi na dyskretne gesty. Uświadomiła to sobie za sprawą resztek rozsądku, które skutecznie powstrzymywał ją przed zrobieniem j e d n e g o kroku w stronę Gabe’a. Pojedynczego kroku, który zaburzyłby dystans dzielący ich od miesięcy. Tchórzyła. Była zbyt niepewna, żeby to zrobić, choć zdawała się rozumieć, że w tym momencie niczego nie chciała tak bardzo, jak jego bliskości. To – być może – egoistyczne. Wszelkie wyobrażenia mącące jej w głowie dotyczyły przyjemności. Jej przyjemności. Jakby nagle zapomniała o tym, dlaczego tutaj przyszła.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Był przekonany o tym, że niczego nie zdołają już zmienić. Ostatnie wydarzenia utwierdziły go w przekonaniu, że najlepszym, co mógł zrobić dla Noel, było usunięcie się jej z zasięgu wzroku. Wiedział przecież, że namieszał. Choć powinien dbać o nią oraz o to, co połączyło ich przed laty, nie potrafił głośno przyznać się do tego, co go trapiło. Nie potrafił powiedzieć jej, że za każdym razem, kiedy poświęcała ich wspólne chwile po to, aby zatracić się w pracy, on rzeczywiście przez to cierpiał. Bał się tego, co mogło oznaczać wypowiedzenie tych myśli na głos. Obawiał się, że ona sama spojrzałaby na niego inaczej, zamiast prawdziwego mężczyzny dostrzegając tchórza, który nie był w stanie nosić na swoich barkach ciężaru małżeństwa. Nie chciał, żeby zmieniła o nim zdanie, ponieważ w zupełności wystarczyło mu to, że wtedy on sam zaczął je zmieniać. Stawał się w swoich oczach mężczyzną, którego nie umiał szanować, a później dopuścił się czynów, przez które pluł sobie w brodę jeszcze bardziej. To dopiero to - dopiero jego zdrada pokazała, jak wielkim był tchórzem.
Wystarczyłaby zaledwie chwila, a on znów oszalałby na jej punkcie. Wystarczyłby jeden pijacki błąd, a on całkowicie przepadłby, poddając się wszystkiemu, na co ona by mu pozwoliła. Może był to skutek odczuwanej przez niego samotności, a może chodziło raczej o uczucia, które dalej tkwiły w nim za sprawą rozwodu, ale w tej konkretnej chwili naprawdę zatęsknił za jej bliskością. Jej słowa sprawiły natomiast, że po jego wnętrzu rozlało się to znajome, przyjemne ciepło. Wykonał kolejny krok w jej stronę, a choć całe jego ciało prosiło o to, żeby zrobił coś więcej, nie pozwolił sobie na przekroczenie granicy, której, jak mu się wydawało, ona nie chciałaby przekraczać. Pomimo sporej ilości alkoholu, która krążyła teraz po jego żyłach, nadal pamiętał o tym, co jej zrobił i jak bardzo między nimi namieszał, dlatego teraz pozwolił sobie wyłącznie na to, aby ulokować własną dłoń na jej karku tak, że kciuk lekko dotykał jej policzka, kiedy on sam przysunął się, żeby musnąć jej czoło ustami. Zastygł tak na moment, dopiero po dłuższej chwili odsuwając się na tyle, aby móc spojrzeć jej w oczy. Swojej dłoni nie zabrał, może obawiając się, że Noel prędko ucieknie? Cholera, w chwili obecnej zdecydowanie nie chciał, żeby odchodziła. Nie chciał, żeby znów dogoniła ich rzeczywistość, w której, niestety, stawali się sobie obcy.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
I d e a l n e małżeństwo zmieniło się w grę pozorów. Ten krótki okres między dniem, gdy zaczęła domyślać się tego, co działo się za kulisami ich związku, a momentem, w którym otrzymała od niego potwierdzenie najgorszych obaw, uświadomiło jej, jak bardzo bała się poznać prawdę. Przeczucie nadchodzących problemów było przytłaczające, lecz nie mogło równać się z bólem, jaki towarzyszył odsłonięciu nieprzyjemnych faktów. Nie tylko on był tchórzem. Noel również udawała ś l e p ą, ponieważ domyślała się przykrych następstw konfrontacji. Miała rację, bo gdy konfrontacja nastąpiła, nie było już odwrotu. Drzwi się zatrzasnęły, rozdzielając ich po dwóch stronach.
I żadne z nich zdawało się nie mieć przy sobie klucza.
Milczące westchnienie wyrwało się spomiędzy lekko rozchylonych warg, kiedy poczuła usta byłego męża składające subtelny pocałunek na środku jej czoła. Poczuła zawód. Chwycona za szyję, czując jego bliskość, od której niegdyś była uzależniona, pozwoliła sobie na n a d z i e j ę. Bo przecież nie tego chciała. Bez znaczenia było to, czy przemawiał przez nią alkohol, czy trzeźwa tęsknota. Chciała zatopić się w jego wargach, sprawdzić, czy wciąż pamięta ich smak, czy zmieniła się ich faktura lub sposób, w jaki poruszał nimi podczas pocałunku. Gdy tak się nie stało, westchnęła pełna rozczarowania, lecz jednocześnie zaskoczona tym, jak bardzo wierzyła, że jego gest będzie inny. Bardziej intymny.
Odsunął się nieznacznie, a ona otworzyła oczy, w których błysnęła resztka zawodu. Nie wiedziała, czy zdołał to zauważyć, ale również nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Bo zrozumiała, że wcale nie chciał się oddalać. Wciąż trzymał na niej swoją dłoń, sprawiając, że odległość ich dzieląca zmniejszyła się ledwie zauważalnie. Znała go, rozumiała, że walczy ze sobą, podobnie jak ona, zastanawiając się, co by było, gdyby…
Pocałowała go. Nie potrafiła określić, kiedy oraz dlaczego się na to zdecydowała. Niezgrabnie utrzymywała się na palcach, bo chociaż uwielbiała to, że był od niej nieporównywalnie wyższy, pokonanie różnicy wymagało dobrej koordynacji, której w tym momencie nie miała. Wsparła się na nim tak, jak to robiła, gdyby byli małżeństwem. Za to sam pocałunek – niewątpliwie smakował inaczej. Składało się na to wiele emocji, których wcześniej nie doświadczyli. Powodowały one, że ostrożność mieszająca się z długo tłumionym pragnieniem zamieniały się w nowe dla nich doznanie. A z pewnością dla niej. Jedno natomiast było niezmienne. Wciąż uważała, że żadne inne usta nie pasowały do niej tak dobrze, jak te Gabe’a.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Alkohol burzył wszelkie mosty. Zacierał granice, które i tak bywały już ledwie dostrzegalne, ale mimo wszystko istniały, a bardziej czujna osoba byłaby w stanie je dostrzec. To właśnie zrobił Gabe, wodzony na pokuszenie jej bliskością i znajomym zapachem jej perfum. Nie wykonał tego ostatniego kroku, choć to przecież wcale nie tak, że nie chciał, bo odkąd tylko zdał sobie sprawę z tego, iż miał ją na wyciągnięcie ręki, nie był w stanie zagłuszyć myśli, które w tak uporczywy sposób nawiedzały jego umysł. Flemming pragnął jej teraz, a chociaż chciał to pragnienie zwalczyć, musiał mieć świadomość tego, że żaden gest nie miał mu tego umożliwić. Bo gdyby tylko sobie na to pozwolił - gdyby to on zamknął jej usta w pocałunku, nic już nie byłoby w stanie go powstrzymać.
Kiedy chodziło o Noel, jego apetyt rósł w miarę jedzenia.
Nie to było jedynym powodem, dla którego się powstrzymał. Z tyłu jego głowy raz po raz rozbrzmiewała bowiem myśl o tym, że nie chciał zmierzyć się ze świadomością, iż to ona nie chciała jego. Przekroczenie tej granicy - wykonanie w jej kierunku jakiegoś gestu, który Rowland mogłaby odwzajemnić, zasiałoby w jego umyśle ziarno niepewności w kwestii tego, czy aby na pewno tego chciała, czy może jednak uległa mu, ponieważ to właśnie on mógł tego potrzebować. Teraz natomiast potrzebował świadomości, że i ona chciała go tak, jak on pragnął jej.
Choć jego myśli już od pewnego momentu krążyły wokół jej ust, nie spodziewał się tego ruchu. Nie przewidział tego, że Noel zdecyduje się na ten pocałunek, ale mimo to jego reakcja była natychmiastowa. Odpowiedział jej zachłannie, dłońmi odnajdując drogę do bioder brunetki, na których delikatnie zacisnął palce. Jej bliskość była czymś, czego nie miał tak dawno, iż teraz mógł sprawiać wrażenie, jakby nie był w stanie się zatrzymać. Nie chciał tego stracić, nie chciał ponownie wypuszczać jej ze swoich objęć i, co ważniejsze, nie chciał, żeby wyszła stąd dzisiaj z przekonaniem, że właśnie popełniła błąd.
Przyciągnął ją bliżej siebie, palcami nieznacznie zakradając się pod materiał jej bluzki. Dotyk jej nagiej skóry w miejscu, do którego niegdyś dostęp miał tylko on, poskutkował znajomym, przyjemnym dreszczem, który przemknął teraz przez jego ciało. Pragnął jej, a jednocześnie był przy tym ostrożny, obawiając się, że mógłby się rozczarować. Obawiał się, że za moment czar pryśnie, a oni znów wrócą do bycia dwójką ludzi, która nie powinna znaczyć dla siebie nic.
A jednak Noel nadal znaczyła dla niego wiele.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Zachowanie Noel zdecydowanie temu przeczyło, lecz prawdę mówiąc, nie miała bladego pojęcia, czego c h c i a ł a.
Od rozwodu robiła to, co uważała, że robić powinna. Broniła się przed rodziną, odsuwając ich od prywatnych problemów, jednocześnie pozwalając sobie przeżywać żałobę po utracie męża w sposób, który w y d a w a ł jej się odpowiednim. Idąc za (nie)proszonymi radami przyjaciółek, próbowała poznawać nowe osoby, mimo że wcale nie czuła się na to gotowa. Liczyła jednak, że jeśli pokona wewnętrzną blokadę, wszystko stanie się łatwiejsze. I może częściowo tak właśnie się stało. Ale nie potrafiła skończyć z porównywaniem, nie potrafiła w pełni otworzyć się na zmiany ani dopuścić do siebie nikogo nowego. Ze wszystkiego, co ją spotykało, czerpała jedynie częściową przyjemność. Bo nawet praca – o której lubiła opowiadać Gabe’owi, mimo że ten nie zawsze chciał słuchać – zdawała się mniej interesująca.
Zdecydowała się więc na bardziej drastyczne działanie.
I wcale nie miała na myśli pocałunku, choć rozpoczęcie go było odważne. Za to pogłębianie zdawało się dziecinnie proste, niewymagające żadnego wysiłku, wręcz naturalne.
Gdy przesuwał dłońmi po jej ciele, czuła chłodny niedosyt w każdym miejscu, w którym już ich nie było. Jeśli popełniali błąd, Noel nie zdawała sobie z tego sprawy. Co więcej, w tym momencie nie byłaby w stanie pojąć, dlaczego coś sprawiającego taką przyjemność, mogłoby być niewłaściwe.
Chwyciła się jego naprężonych ramion, odwzajemniając intensywność pocałunków. Zadrżała pod dotykiem jego palców. Zbyt szybko, co tylko unaoczniało zniecierpliwienie, ruchem ciała oraz rąk pomogła mu zrozumieć, że p o w i n i e n zdjąć z niej bluzkę. A kiedy materiał opadł na podłogę, nagle się odsunęła. Nie dlatego, że dosięgło ją zwątpienie, zwyczajnie potrzebowała złapać trochę więcej powietrza. Wraz z nim poczuła zapach topiącego się sera. Niechętnie zdjęła spojrzenie z byłego męża, żeby jedną ręką sięgnąć ku piecowi, który wyłączyła. Drugą przez cały czas dotykała jego skóry, jakby bała się, że jeśli go puści, ponownie go straci. Z tego samego powodu wróciła do jego ust – musiała je czym prędzej zamknąć, aby przypadkiem nie wydostały się z nich żadne słowa. Wtedy też – z chirurgiczną zręcznością – wsunęła dłonie pod jego bluzkę. Chciała ją zdjąć, ale w pierwszej kolejności ułożyła je na jego mięśniach, wodząc po nich opuszkami, rysując czubkiem paznokcia nieznane kształty. Gdy w końcu się jej pozbyła, przylgnęła do niego całym ciałem, wreszcie czując ciepło, którego tak długo jej brakowało.
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Zdawać by się mogło, że z jego perspektywy to wszystko powinno być choć trochę prostsze. Pomimo popełnionych w przeszłości błędów, Gabe był całkowicie pewien tego, że Noel była jedyną kobietą, jakiej tak naprawdę pragnął. Po drodze zwątpił w to i naznaczył ich relację piętnem, na jakie nie zasługiwała, ale to właśnie popełnione przez niego błędy uświadomiły mu, iż nie umiał już wyobrazić sobie swojej codzienności bez niej, choć to właśnie do tego zmuszony był się przyzwiczaić. Od kilku miesięcy uczył się życia bez niej, ale ono nie smakowało już tak samo. Nie smakowało już równie dobrze.
Tego samego nie mógł powiedzieć o jej ustach, których smak doskonale pamiętał przecież z przeszłości. Teraz jednak doświadczenie to wydawało się nieco inne - intensywniejsze, za co odpowiadała najpewniej wkładana w nie tęsknota.
Nie byłby w stanie się opamiętać. Nie byłby w stanie samodzielnie powiedzieć sobie pas i wycofać się, tym samym oszczędzając im kolejnego błędu. Sam zresztą nie chciał sobie go oszczędzać, ponieważ w tej chwili niczego nie potrzebował bardziej, jak jej bliskości. W obliczu żałoby, z którą musiał się zmierzyć, potrzebował choćby tego drobnego promyczka nadziei, który mógłby pokazać mu, że nie wszystko było jeszcze stracone. Powinien jednak wiedzieć, że smutek i alkohol tworzą najgorsze z możliwych połączeń i nic, co dzieje się pod ich wpływem, nie powinno być traktowane poważnie. Nie mógł zakładać, że dla Noel to cokolwiek miało znaczyć.
Teraz jednak nie myślał o tym. Nie skupiał się na konsekwencjach ich działań, będąc całkowicie oddanym temu, co rozgrywało się między nimi obecnie. Ze szczerym zaangażowaniem oddawał każdy jej pocałunek, a jego dłonie coraz odważniej zaczynały pokonywać dystans na jej ciele. Odwagę tę zyskał w momencie, w którym pozwolił jej się poprowadzić, by pozbyć się jednej ze zbędnych teraz warstw materiału. Wtedy też dał sobie chwilę, aby omieść spojrzeniem odsłonięty fragment jej ciała, na którym skupił się na tyle, iż kolejny ruch brunetki był dla niego zaskoczeniem. Powiódł spojrzeniem za jej dłonią, a gdy tylko uświadomił sobie, do czego zmierzała, znów był w stanie skupić się tylko na niej. Drgnął lekko, kiedy tym razem to jej dłonie wślizgnęły się pod materiał jego bluzki, a choć z łatwością mógł się jej teraz pozbyć, najpierw zdecydował się złożyć kolejny pocałunek w kąciku jej ust, zaraz też powoli pokonując ścieżkę prowadzącą przez policzek prosto do jej szyi. Dopiero kiedy jego twarz schowała się w jej zagłębieniu, Flemming zsunął dłonie na jej uda, by później zgrabnym ruchem podsadzić ją i pomóc jej w zajęciu miejsca na kuchennej szafce. Po tym i siebie pozbawił koszulki, pozwalając jej dołączyć do tej, która należała do Noel. On zaś ponownie skupił się na jej ustach i po tym, jak jedną dłoń ulokował na jej biodrze, drugą ułożył w okolicy jej obojczyka, powoli zsuwając ją coraz niżej, przypominając sobie w ten sposób każdy skrawek jej ciała.

ODPOWIEDZ