pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
010.

who's the daddy?
{outfit}
Choć w swoim ponad trzydziestoletnim życiu doznała wielu przykrości i upokorzeń, nigdy nie czuła się tak skompromitowana jak wtedy, kiedy to brata swojej koleżanki zaciągnęła na badania, które miały potwierdzić lub wykluczyć jego ojcostwo. Zabawne, prawda? Mogła przecież poprosić o to swojego najlepszego przyjaciela, a jednak w ostatnim czasie jej relacje z Dionem były na tyle napięte, iż nie chciała jeszcze bardziej ich komplikować. Zamiast ciągnąć go ze sobą do kliniki, wolała poprosić o to Cedrica, z którym też znajdowała się w dość dziwnym położeniu, a jednak ich znajomości nie psuło to, że wcześniej byli sobie bliscy. Wręcz przeciwnie – poza faktem, że był bratem jednej z jej koleżanek, nie łączyło ich nic szczególnego. Dogadywali się całkiem dobrze i gdyby wymazać tło, jakim była jej ciąża, może nawet Giselle doszłaby do wniosku, że mogła go polubić? Jako kolegę, oczywiście, bo mimo tego, że raz zdarzyło jej się wylądować z nim w łóżku, nie przypuszczała, aby między ich dwójką mogły zrodzić się jakieś uczucia.
Wyniki badań, zgodnie z zapowiedzią, dotarły do niej po kilku dniach od ich wykonania. Kiedy tylko dostrzegła właściwą kopertę pośród swojej korespondencji, od razu zadzwoniła do Cedrica, umawiając się z nim na spotkanie. Dlaczego to właśnie do niego zadzwoniła najpierw? Chyba dlatego, iż cały czas miała nadzieję, że to właśnie on okaże się ojcem, a jej skomplikowana relacja z Dionem będzie mogła się wyprostować. Tak – wolałaby, aby Maclerie był tym, który podzieliłby jej los w tych komplikacjach, a jednocześnie wiedziała, że na to nie miała już żadnego wpływu. Nie mogła też w żaden sposób przygotować się na to, co miała znaleźć w środku, dlatego zjadały ją nerwy. Chciała czym prędzej mieć to za sobą, a jednocześnie tak bardzo się tego bała, iż po przekroczeniu progu kawiarni przez dobrych kilkanaście minut obracała w dłoniach kopertę. Kiedy z brunetem mieli już za sobą wymianę uprzejmości, a przed nimi znajdowały się do połowy wypite kawy, Giselle w końcu podniosła na niego pełne niepewności spojrzenie. - Chcesz ją teraz otworzyć? - zapytała, nie mając pojęcia, jak długo mogli jeszcze zwlekać, albo jak długo zwlekać mógł sam on. Ona bowiem tak bardzo bała się, że zawartość tej koperty zupełnie zniszczy przyjaźń, na której naprawdę jej zależało, iż gdyby mogła, chyba nie otworzyłaby jej w ogóle. Ale musiała. Musiała, ponieważ winna była to zarówno Dionowi, jak i Cedricowi. I cokolwiek było w środku, musiała to zaakceptować i przygotować się na to, że już za kilka miesięcy pełnić będzie rolę rodzica z którymś z nich.

Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
- siedem -



Nawet przez cały czas trwania poprzedniego związku, który najpewniej był najbardziej poważną rzeczą pod jaką się podpisał, nie przypuszczał, że mógłby znaleźć się w sytuacji takiej jak ta. Nie dlatego, że nie planował dzieci ale w ciągu ostatnich lat, skupiali się raczej na organizacji wesela, znalezieniu idealnego miejsca w Europie południowej na miesiąc miodowy i dopięcie swych karier, które były dla nich przecież bardzo istotne. MacLerie wiedział, że jeśli ma się skupić w stu procentach na rodzinie i byciu częścią życia swojego dziecka, musi raz na zawsze zrezygnować z niebezpiecznych wyjazdów na front. Na ten moment nie był na to gotowy ale gdyby jego była narzeczona, nieoczekiwanie zaszła w ciąże, najpewniej przeorganizowałby wszystko, poświęcając się dla dziecka i jego matki. Nie przyszło mu jednak nigdy stawać przed taką decyzją i pewien był, że dopóki na nowo się z kimś nie zwiąże, podobny problem nie mógł go dosięgnąć. Cóż, najwyraźniej nie znał możliwości własnej głupoty i nieodpowiedzialności. I oto jest, wyczekiwany test na ojcostwo, który Giselle zobligowała się wykonać - oboje pragnęli znać prawdę, zwłaszcza, że było spore prawdopodobieństwo, że tatusiem był ktoś inny. I jeśli dotychczas Cedric podchodził do ojcostwa z zapasem i niebywałym spokojem, tak teraz panikował bardziej aniżeli przed swym pierwszym wylotem na misję.
Nie był zadowolony gdy zaproponowała spotkanie w jednej z mniej obleganych kawiarni, gdzie mogliby w spokoju porozmawiać.. i poznać wyniki badania. Wolałby to zrobić w zaciszu domowym, gdzie nie musiałby czuć skrępowania i obawiać reakcji reszty klientów, bo przecież nie wiedział czego się spodziewać i jak na to zareaguje. Łzami radości? A może rozpaczy? Nie przypuszczał jednak, że dziewczyna liczyła na to, że to jego imię i nazwisko znajduję się w kopercie, bo przecież nie wiedział co tak naprawdę łączyło ją z drugim, potencjalnym ojcem dziecka.
Wiesz, teraz gdy o to pytasz i trzymasz wyniki w ręku, sam nie wiem czy jestem gotów na to by poznać prawdę. Wcześniej nie mogłem się doczekać, a teraz wolałbym to dalej odwlekać — wypuścił nerwowo powietrze z ust i odsunął filiżankę na bok, by przypadkiem jej nie strącić i nie rozlać wciąż ciepłej kawy. Bez względu na to jak wielki stres go zżerał, wiedział, że brunetka znajdowała się w dużo gorszym położeniu, bo bez względu na wynik testu, ona wciąż miała pozostać matką. Nawet jesli jemu pozostanie zwrócone życie w pojedynkę, jej życie zmieni się diametralnie i bezpowrotnie. Współczuł jej i chciał by wiedziała, że nawet jeśli nie był ojcem dziecka, to nie zamierzał rezygnować na dobre z ich relacji. Dogadywali się i ostatnie tygodnie udowodniły im, że potrafią współdziałać. — Dobra, zrób to — odparł, wpatrując się z przerażeniem w białą kopertę. Żałował, że kawiarnia nie miała w karcie napojów alkoholowych, bo przyjęcie takich wieści na trzeźwo to jakiś dramat. — I czekaj. Chce żebyś wiedziała, że bez względu na to co wykaże zawartość tej koperty, możesz na mnie liczyć. Tak samo na ojca swojego dziecka jak i przyjaciela z którym przeżyłaś jedną niezobowiązująca noc i kilka stresujących chwil w klinice — zapewnił ją i uśmiechnął się, mimo, że żołądek podszedł mu do gardła.

Giselle Farber
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Choć może nie postawi jej to w najlepszym świetle, w chwili obecnej myślała przede wszystkim o własnym komforcie. To ona miała czuć się swobodnie i to jej emocje miały być trzymane w ryzach przez osoby, które znajdowały się dookoła. Wiedziała bowiem, że gdyby zaszyli się w mieszkaniu któregokolwiek z nich, atmosfera od samego początku byłaby napięta, a ona sama byłaby w stanie myśleć już wyłącznie o tym, co znajdowało się w kopercie. Obecnie także ciężko było jej odciągnąć od tego własne myśli, a jednak miejsce takie, jak ta kawiarnia, gwarantowało jej przynajmniej pozorny spokój ducha. Miała bowiem cały szereg opcji, na których mogła zawiesić swoją uwagę i udawać, że wcale nie trapiły ją większe problemy. Mogła też zastanawiać się nad tym, co obecnie siedziało w głowach biesiadujących tutaj ludzi. Czy kiedy spoglądali na ich dwójkę, widzieli parę, która przyszła tu na wspólną kawę? Ciążowy brzuszek przecież dość wyraźnie rysował się już pod jej bluzką, a ona sama niemal codziennie mierzyła się ze spojrzeniami, które krzyczały Giselle, jesteś w ciąży, zupełnie tak, jakby sama nie zdołała tego zauważyć.
Nie chciała otwierać tej koperty. Naprawdę chciała odrzucić ją gdzieś w kąt i zapomnieć o niej, ale wiedziała, że na to nie może sobie pozwolić. Musiała poznać prawdę nie tylko przez wzgląd na siebie, ale przede wszystkim przez wzgląd na szereg osób trzecich, których los uzależniony był od tych wyników. Miały one przecież przesądzić o przyszłości mężczyzny, który siedział teraz z nią przy stoliku, a także o tym, jak potoczy się los jej najlepszego przyjaciela. Miały zdecydować także, kto okaże się osobą, która wychowa jej dziecko, ale im dłużej myślała o tym, jak wiele one oznaczały, tym mniejszą ochotę miała na to, aby rozerwać brzeg koperty i zajrzeć do środka. Poza tym bała się – zwyczajnie obawiała się tego, co znajdzie w środku, dlatego sama nie była skłonna tego zrobić. Miała nadzieję, że przynajmniej Cedricowi nie zabraknie odwagi. - Sama też wolałabym tego nie robić, albo przynajmniej mieć to za sobą, ale odwlekanie tego raczej nie sprawi, że będzie to łatwiejsze - stwierdziła, przez chwilę mając ochotę powiedzieć coś, co przynajmniej w niewielkim stopniu rozluźniłoby atmosferę, ale prędko zdała sobie sprawę z tego, że nie istniał żaden żart, dzięki któremu miałaby poczuć się lepiej. To była cholernie trudna sytuacja, a oni nie byli w stanie przed nią uciec – a przynajmniej ona nie była. W końcu już za moment mogło okazać się, że Cedric wcale nie był zobowiązany, by się tym wszystkim przejmować. Kiedy jednak zapewnił, że mogła na niego liczyć, uśmiechnęła się łagodnie. - Nie jesteś mi nic winien, Cedric. Nie będę chować do ciebie urazy o to, jeśli odetchniesz z ulgą, kiedy okaże się, że nie masz się czym martwić - zapewniła, a kąciki jej ust nadal pozostawały uniesione ku górze. Nie kłamała – wcale nie dziwiłaby mu się, gdyby uciekł daleko po tym stresie, który mu zafundowała. Przecież on wcale nie chciał tego dziecka. - Ale muszę poprosić cię, żebyś to ty się tym zajął. Ja nie dam rady tego zrobić - stwierdziła, po czym przesunęła kopertę po stoliku, aby zostawić ją w pobliżu jego filiżanki z kawą. Czy mu się to podobało, czy nie, musiał czynić honory, bo ona zdecydowanie była na to zbyt zestresowana. Zamiast z kartki, wolała więc wyczytać prawdę z jego oczu.

Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
Nie mógłby mieć jej tego za złe - w końcu to ona dźwigać będzie przez dziewięć miesięcy pod swoim serduchem niesfornego malucha, który wywróci ich życie do góry nogami. Co prawda nie był pewien tej przyszłości ale często wyobrażał sobie całe to ojcostwo oraz związane z nim wzloty i upadki. Wydawało mu się, że kandydat na tatusia był z niego marny ale naprawdę chciał dołożyć wszelkich starań by wesprzeć Giselle i tym samym - odrobinę ją poznać. Zależało mu na tym by być przynajmniej poprawnym rodzicem i wierzył, że jeśli zdoła dogadać się z Farber, to nic nie stało na przeszkodzie by tego dokonać.
Zawartość białej koperty była czymś, czego wyczekiwał przez ostatnie tygodnie, jednak teraz, gdy mieli poznać prawdę i pogodzić się z nowa rzeczywistością, poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku i skraplający się na czole pot, który nerwowo przetarł serwetką. Wiele osób uważała go za faceta, którego nie sposób złamać i przestraszyć, a jednak brunetka znalazła na to sposób, zadziwiając nawet samego Cedrica. No cóż, w życiu wygrywa ten, kto pokonał samego siebie.
Nie, nie chce tego odwlekać. Muszę wiedzieć czy to moje dziecko ale.. kurwa, to cholernie stresujące — pochylił się i drugą część zdania wypowiedział ciszej, nie chcąc by reszta klientów i obsługi słyszała jego niewyparzony język. Sam nie wiedział czy śmiać się czy płakać, choć w jego przypadku, stres najczęściej objawiał się poprzez zdziwaczałe poczucie humoru. Głupio się wtedy uśmiechał i rzucał głupawymi żartami, których nawet większość rozmówców nie rozumiała.
Odetchnę i nie zamierzam się z tym kryć. Nie planowałem dziecka wcześniej i nie planuje w najbliższym czasie ale też nie znaczy to, że próbowałbym unikać odpowiedzialności i własnego dziecka. Kochałbym go i zrobiłbym wszystko by był najszczęśliwszym dzieciakiem na świecie. Albo przynajmniej w Lorne — znów głupkowato się uśmiechnął ale liczył na to, że dziewczyna wierzyła w jego szczerze intencje, bez względu na to jak niewiele ich dotychczas łączyło. Uciekać jednak nie zamierzał.
Bądź mężczyzną, nie mięczakiem. Ta biedna i przerażona kobieta na ciebie liczy. Powtarzał to sobie, spoglądając na kopertę, która znalazła się tuż przed jego nosem i w końcu niechętnie wyciągnął po nią dłoń. Wypuścił nerwowo powietrze i rozerwał ją we wskazanym miejscu tak, by nie uszkodzić jej zawartości. Zerknął do środka czy aby na pewno nie była pusta (teraz chyba na to liczył) i posyłając Farber ostatnie, podszyte strachem spojrzenie, wyjął dokument z koperty. Jego wzrok jakby świadomie unikał środkowej części pisma, jednak wrócił wzrokiem do początku i ciszej zaczął czytać.
Badanie układów STR wykonano wykorzystując materiał pobrany z jamy ustnej w formie wymazu.. — urwał, chcąc oszczędzić jej wstępnej, oczywistej treści i wzrokiem zjeżdżał niższej, próbując odszukać informacje której oboje potrzebowali — ..w 13 na 24 badane markery nie znaleziono zgodności pomiędzy profilem DNA badanego domniemanego ojca.. — zaczął ciężej oddychać i przyspieszył swoje czytanie, cytując ostatnią linijkę na piśmie - Biologiczne ojcostwo badanego domniemanego ojca wobec badanego dziecka zostało w .. stu procentach wykluczone — dokończył i spojrzał na dziewczynę. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a z jego barków spadł cały ciężar, związany z byciem tatą.

Giselle Farber
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
To wszystko wydawało się irracjonalne. Kiedyś wierzyła przecież, że pozna odpowiedniego mężczyznę, zakochają się w sobie, staną na ślubnym kobiercu, a potem doczekają się potomstwa. Chciała tego, a jednocześnie sama się przed tym powstrzymywała. Mogła nie być tego świadoma, ale najwyraźniej uczucia, które żywiła do swojego najlepszego przyjaciela, były zbyt silne, a przez to każdego mężczyznę porównywała do niego. Żaden nie wydawał się wystarczająco dobry, przez co była zupełnie sama. Gdyby tego było mało, musiała być na tyle głupia, aby zajść w ciążę, nie mając pojęcia, kto był ojcem dziecka. Jeśli więc rzeczywiście okaże się nim Cedric, wszelkie jej plany wywrócą się do góry nogami - kiedyś przecież myślała, że zdoła poznać tego ojca wcześniej, a nie odkrywać jego cechy dopiero w trakcie ciąży i późniejszego rodzicielstwa. Z tego powodu naprawdę nie umiała spojrzeć na ich sytuację, jak na coś całkowicie pozytywnego. Zbyt wiele było w tym niedociągnięć.
Uśmiechnęła się blado. Rozumiała go - ona przecież też chciała poznać prawdę, a jednocześnie była przerażona. Miała wrażenie, że kryło się tam coś, co już na zawsze zmieni jej życie, choć czy to przypadkiem nie działo się już od pewnego czasu? Odkąd tylko spędziła noc w ramionach Diona, ich relacja nie miała być już taka sama, a to denerwowało ją najbardziej. Nawet teraz, kiedy jedynie o tym pomyślała, zrobiło jej się słabo. Coś ścisnęło ją w żołądku, a przez to nie potrafiła nawet skupić się na jego żartach. - To zrozumiałe. Sama też wolałabym, żeby to nie było tak skomplikowane - przyznała, palcami skubiąc brzeg jednej z serwetek. Oczywiście, że się denerwowała, ponieważ nie tylko nie planowała zostać matką, ale też nie chciała skomplikować swojego życia w aspektach, które ta ciąża niestety komplikowała. Dla niej było to nie tylko nieplanowane rodzicielstwo, ale też zepsucie relacji, na której naprawdę jej zależało. Teraz wszystko było nie tak, dlatego nie umiała tak po prostu życzyć sobie, aby to nie Cedric okazał się ojcem. Wbrew pozorom właśnie taki scenariusz byłby dla niej prostszy, a poza tym… wierzyła mu. Wierzyła, że stanąłby na wysokości zadania i nie zostawiłby jej z tym samej. Dion zresztą też nie, ale w ich przypadku to wszystko było znacznie bardziej skomplikowane - niestety.
Bała się. Naprawdę bała się tego, co miała usłyszeć, a przez to miała wrażenie, że zaraz odejdzie od zmysłów. Obserwowała to, jak papier na kopercie rozrywa się, a kiedy Cedric rozłożył świstek z wynikami, palce jednej z jej dłoni zacisnęły się nerwowo na brzegu krzesełka. Wraz z kolejnymi słowami wypowiadanymi przez bruneta, Farber czuła się coraz gorzej. Miała wrażenie, że na końcówce zakręciło jej się w głowie, a po wyrazie jej twarzy można było wnosić, że ciężko było jej to przetrawić. Rozumiała jednak, że on się ucieszył, a jednak dla niej ten werdykt nie oznaczał niczego dobrego - wręcz przeciwnie, bliska była szaleństwa. - W takim razie możesz już świętować - odezwała się, a chociaż ma jej ustach pojawił się uśmiech, nie wypadał on tak szczerze, jak sama chciałaby to zaprezentować. Ona przecież nie mogła odetchnąć z ulgą - wręcz przeciwnie, wszystko miało się teraz skomplikować, a ma to zdecydowanie nie czuła się gotowa.

Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
Cóż, mężczyzna był bliżej realizacji tego marzenia aniżeli ona i musiał przyznać, że nic bardziej go nie rozczarowało. Miał kobietę, którą kochał bezgranicznie oraz jej pełne zaufanie, które było przecież kluczowe podczas tak długich i dalekich wyjazdów. Po jego powrocie do kraju mieli wziąć ślub i cieszyć się kolejnymi latami we dwójkę, jako państwo MacLerie. Nie spieszyli się z zakładaniem rodziny, przez co Cedric czuł się naprawdę swobodnie i komfortowo, skupiając swa uwagę swej kobiecie. Nie był gotowy na bycie ojcem i jego narzeczona doskonale o tym wiedziała, bo to nie tak, że potomstwa nie chciał mieć nigdy. Wiedział, że przyjdzie czas w którym odłoży karierę na bok i stanie na wysokości zadania, będąc przy tym jak najlepszym ojcem. Czas nie nadszedł jednak ani na ślub ani na dzieci, a on wylądował na ponad dwanaście miesięcy na wózku inwalidzkim, walcząc z samym sobą i doskwierająca mu niepełnosprawnością. Był sam, gdy przeżywał wszystko to, co wydarzyło się froncie, a śmierć członków oddziału, bez wątpienia była najgorszym doświadczeniem z jakim miał do czynienia przez trzydzieści sześć lat swego życia. Teraz, kiedy wszystko wydawało się normować, spodziewał się dziecka z koleżanką swojej siostry.
Widział marny uśmiech, który zagościł na jej twarzy i pomimo fali szczęścia i zadowolenia, które zalało jego ciało, na krotką chwilę przerwał radowanie się, poświęcając uwagę dziewczynie, która nie była w podobnym nastroju. Jej sytuacja nie zmieniała się wielce - jedynie ojcem dziecka okazał się kto inny i nie wiedział tak naprawdę co to dla niej oznaczało. Nie znał tego mężczyzny i nie wiedział jak zareagował na wieść o dziecku ale bez względu na wynik testu, nie zamierzał się od niej odwracać. Jeśli potrzebowała jego pomocy, wciąż mogła na niego liczyć ale spodziewał się, że dziewczyna nie będzie skora do tego by dalej utrzymywać z nim kontakt. Bo i po co?
Co zamierzasz? Kim jest ojciec dziecka? — zapytał, choć najpewniej wcale nie powinien. Nie musiała mu się z niczego tłumaczyć ani dzielić się takimi informacjami, jednak spytał z czystej troski o nią i dziecko. — Pomoże ci? — dodał, spoglądając na nią z przejęciem.

Giselle Farber
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Kim jest ojciec dziecka? To pytanie odbiło się w jej umyśle echem. Doskonale zdawała sobie sprawę z jego tożsamości, bo przecież poza Cedriciem noc spędziła w ostatnim czasie wyłącznie z jednym mężczyzną. Kiedy teraz myślała o tym, jej serce wcale się nie radowało – wręcz przeciwnie, z coraz większą skutecznością rozpadało się kawałek po kawałku, jednocześnie przypominając jej o tym, że jej marzenia nigdy nie miały się spełnić. Nie miała być z nim szczęśliwa, a ich przyjaźń nagle miała skomplikować się jeszcze bardziej. Jedna noc miała kosztować ich zbyt dużo, dlatego Giselle nie potrafiła dostrzec w ich sytuacji zbyt wielu pozytywów. Cały czas miała wrażenie, że skończy się ona katastrofą.
Oblizała nerwowo dolną wargę, a później lekko pokiwała głową. Nie miała wątpliwości co do tego, że Dion pomoże jej z wychowaniem dziecka, ale to nie tym martwiła się w ostatnim czasie. Najbardziej bała się tego, jak na ich dwójce odbije się ta sytuacja, dlatego tak uparcie modliła się o to, aby to Cedric okazał się ojcem dziecka. Teraz nie miała już nawet cienia nadziei, że było to jeszcze możliwe. - Nie musisz się mną martwić. Nie zrozum mnie źle, to naprawdę miłe, ale to już nie jest twój problem, więc… Nie zaprzątaj sobie tym głowy - poprosiła, po czym posłała mu ciepły uśmiech. Naprawdę była mu wdzięczna za to, co robił dla niej w ciągu ostatnich tygodni. Nie były one przecież proste, a jednak dzięki obecności mężczyzny, wydawały się możliwe do zniesienia. Gdyby nie on, prawdopodobnie nie stanęłaby na wysokości zadania i nie odważyłaby się zajrzeć do tej koperty, a przecież musiała wiedzieć. Oni wszyscy musieli, dlatego nie mogła zwlekać z telefonem do Winslowa. - Teraz chyba muszę przygotować się do kolejnej poważnej rozmowy. Jeszcze nie zostałam matką, a już powoli zaczyna mnie to wykańczać - dodała, chcąc odrobinę rozluźnić atmosferę. Zapominała chyba jednak o tym, że przez większość czasu to właśnie ona była tą, która nie potrafiła się zrelaksować. Nie była w stanie, kiedy tak wiele spoczywało na jej barkach. - Ale dziękuję, Cedric. Nie masz pojęcia, jak bardzo mi w tym wszystkim pomogłeś - zapewniła, będąc z nim teraz całkowicie szczerą. Gdyby nie on, nie dałaby sobie z tym rady, a wszystko przez to, że nie chciała dopuścić do siebie osoby, która powinna ją w tym wspierać. Sama ciągle to wszystko komplikowała, a coś podpowiadało jej, że teraz wcale nie miało się to naprostować.

zt.

who's the daddy?
ODPOWIEDZ