Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- A no widzisz, nigdy nie dotarłem do końca. Za dużo sezonów, znudziło mi się w połowie - stwierdził. Takie porzucanie niedokończonych seriali było totalnie w jego stylu. Tak samo jak porzucanie sportu, rozwijających zajęć pozalekcyjnych za dzieciaka i dziewczyn, które wydawały się być normalne i dobrze rokowały.
- Tate, Ty w ogóle słyszysz co Ty gadasz? Nie musisz być striptizerką, żeby być narażona na agresję ze strony faceta - Luke parokrotnie popukał się palcem wskazującym po czole na znak, że uważa że Callaway nie za mądrze gada. - Spoiler alert: nawet wracając po ciemku do domu przez te swoje wiejskie drogi możesz zostać napadnięta. Jebanych zwyroli nie brakuje na tym świecie - prychnął. Rzecz jasna był to skrajny scenariusz, bo akurat Lorne Bay nie ukrywajmy, to nie na przykład takie Chicago w Stanach, które stało przestępczością. A kobiety, zwłaszcza samotnie włóczące się samotnie po ciemku, niestety były narażone na zaczepki ze strony facetów. Mimo wszystkich kampanii edukacyjnych i działań aktywistek, chuj wojujący chujem takim pozostawał. Przykra sprawa.
- W ogóle laska jest ruda, kumasz? Tyle - zaprezentował jej niewielką odległość między kciukiem a palcem wskazującym. - brakowało, żebym to ja był ryży. Rude laski są zazwyczaj hot, ale rudzi chłopcy zawsze mają przejebane - zniesmaczony pokręcił głową, bo naprawdę czuł się niemal jak gwiazda filmu "Oszukać przeznaczenie". A porozbierać się przed panami, oczywiście za odpowiedni hajs - czemu nie! Ale bez dotykania. No, to miał już zapasowy plan na wypadek, gdyby nie wypalił pomysł z oferowaniem się jako ratunkowy mąż dla panien po 40-stce, które chcą wyjść za mąż tylko po to, żeby zaspokoić oczekiwania rodziny.
Oho, gdyby Luke usłyszał taki oto szczegół z życia Tate, pewnie nie dałby jej żyć. Wypominałby jej to przy każdej okazji - jako zmyśloną anegdotkę, bo pewnie nie mógłby uwierzyć że to akurat naprawdę przydarzyło się Callaway.
- No błagam Cię, jasne że nigdy nie odmawiam darmowego alkoholu. Na dodatek Twoich starych, więc oczywiście wbijam. Ale czekaj, to tak na serio czy zmysliłaś to sobie? - mrużąc oczy spojrzał na nią podejrzliwie znad szyjki butelki. Luke zawsze chętnie wbijał do Callaway'ów, mimo że od zawsze trochę brzydził się tych rejonów. Ale po drodze ze szkoły zazwyczaj mijali jakieś krowy i pola kukurydzy, więc zawsze to jakaś atrakcja. A nie tylko te statki i statki w stoczni rodziców. No i wino, nie zapominajmy o darmowym winie. A mama Winfield pewnie skakałaby z radości, gdyby Luke przyprowadził do domu taką dziedziczkę rodu właścicieli miejscowej winiarni. No ale takiego wała, ostatecznie pani W. musiała przyzwyczaić się do przyprowadzania na rodzinne obiadki zjaranych imprezowiczek. - Będą Twoje siostry? Dobre z nich dupy - stwierdził nonszalancko, posyłając jej złośliwy uśmieszek. Prawdę mówiąc, kontaktu to nie miał z nimi od lat. Scar może mu mignęła ze dwa razy na chacie kiedy wpadała do swojej psiapsi Cami, ale w sumie za bardzo to jej nie znał, a ta najmłodsza to już w ogóle, nie miał pojęcia jak teraz wygląda. Nawet nie pamiętał jej imienia, tak prawdę mówiąc.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Nie ufałam ludziom, którzy porzucali seriale po kilku sezonach. Tak, jak nie ufała ludziom, którzy nie jedli słodyczy albo używali tylko dwóch przypraw. Ani tym, co nie lubili psów. I jeszcze takim, którzy wstawali bladym świtem.
- Puknij się w głowę. Po prostu mówię, jak wy FACECI traktujecie kobiety i że później tacy degeneraci tłumaczą się, jak to ich niewinna dziewczyna sprowokowała, bo przecież robiła wygibasy na scenie praktycznie naga i to jej wina, że im pały zaczęły stawać na baczność - wywróciła oczami, bo czy Luke naprawdę sądził, że nie była świadoma czyhającego na każdym kroku niebezpieczeństwa? Tate wiele razy wracała na farmę po ciemku, więc w każdej chwili jakiś zwyrol mógł wyskoczyć znienacka i zaciągnąć ją w krzaki. Nie wrzucała wszystkich do jednego worka, ale jednak bezpieczniej byłoby, gdyby każdy facet był kastrowany od razu po urodzeniu. Żeby ich takie haniebne czyny nie korciły.
- Rudzi są wredni - wtrąciła pospiesznie, po czym wzruszyła ramionami, bo w przypadku Luke'a kolor włosów nie robił różnicy. - Masz rudy charakter. A w dziennym świetle masz takie rude refleksy. Wiedziałeś o tym? - nie zgrywała się, rzeczywiście wszystko zależało od kąta padania światła. To tak, jak w przypadku oczu - normalnie Tate miała niebieskie oczy, ale jak patrzyło się na nie w słońcu, można było dostrzec w nich odcienie zieleni i szarości.
I właśnie tymi oczami wywróciła, gdy Luke zapytał ją czy o zaproszeniu na bankiet Callaway'ów mówiła poważnie. Jakby miała ściemniać, wymyśliłaby coś lepszego, a nie standardowe co kilkumiesięczne uroczystości w winnicy rodziców, na którą chrapkę miał ich najstarszy brat. Z jednej strony spoko, ale z drugiej ojcowizna powinna być podzielona sprawiedliwie pomiędzy całe rodzeństwo, więc Sylvan powinien ich najpierw spłacić, a dopiero później bawić się w biznes rodzinny.
- Słuchaj, nie chcesz przychodzić to nikt cię nie zmusza, ale nie oskarżaj mnie o oszczerstwa, dobra? I trzymaj się z daleka od moich sióstr. Scarlet to dla ciebie za wysokie progi, a Harper to w ogóle ma z piętnaście lat, więc jak zaczniesz się koło niej kręcić, to ja skręcę ci kark - na zakończenie posłała Luke'owi wymuszony uśmiech i wystawiła w jego kierunku środkowy palec. Okej, trochę przegięła z tym wiekiem najmłodszej siostry, ale przecież ona zawsze była najmłodsza i do Tate do docierało, że dziewczyna już dawno skończyła szkołę, dostała się na studia i jako tako układała sobie życie. Przecież zawsze była jej malutką siostrzyczką! - Możesz nawet przyprowadzić ze sobą osobę towarzyszącą, jakąś lambardziarę czy coś. Albo przyjść sam i upić się w moim towarzystwie, bo jestem trzydzieści razy lepsza od wszystkich twoich dup razem wziętych - nie, żeby Callaway miała o sobie tak wysokie mniemanie, ale Luke zawsze miał parszywy gust i otaczał się samymi pustymi pannami, wyrywając wszystko, co się ruszało i nie spierdalało na drzewo. W tym przypadku też było go stać na więcej, ale chyba wolał iść na łatwiznę.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Kurwa, Tate, serio? Jak "my faceci" traktujemy kobiety? No już większym stereotypem nie mogłaś polecieć. Nie każdy facet jest jebanym zbokiem. Niby walczycie o równouprawnienie, ale jakby powiedział złe słowo na temat "was kobiet" to pewnie momentalnie byś mnie zrugała - obruszył się tak, że omal nie spadł z tego barowego krzesełka. - Jak typ jest chorym pojebem to stanie mu nawet na widok laski z puchowym płaszczu. Nie musi pokazywać mu nawet centymetra ciała - wyjaśnił używając może i trochę przejaskrawionego przykładu, ale mimo wszytko prawdziwego. Często widział w Shadow gości, którzy bardziej niż cyckami, którymi świeciła striptizerka na scenie, zainteresowani byli wstawionymi dziewczynami w pełni odzianymi. Zawód czy ubranie nie miały tu nic do rzeczy. Oczywiście takich chorych zwyroli należało tępić - najlepiej ucinać jaja razem z całym konarem.
- Nie rude, tylko brązowe, daltonistko - prychnął wywracając oczami. W życiu nie da się podejść, nie był rudawy i koniec kropka. Ale z rudym charakterem się nie kłócił, bo to sama prawda była. Luke miał wręcz rudą duszę.
Z triumfalnym uśmieszkiem wysłuchał gróźb na temat jego potencjalnego romansowania z siostrami Tate. Dokładnie na taką reakcję liczył. Teraz wypadałoby wrzucić coś jeszcze o matce, ale to postanowił zostawić sobie na kolejne spotkanie. Tak, wierzył, że będzie kolejne i że Tate nie odwoła zaproszenia.
- Bardziej bałbym się jednak prokuratora niż Ciebie. Wiesz co robią w pierdlu z takimi, którzy wyrażają zainteresowanie małolatami? Mam na to za dobry tyłek, nie wart poświęcenia w imię zostania Twoim szwagrem - oznajmił i zaczął przeczesywać kieszenie kurtki w poszukiwaniu paczki fajek i zapalniczki. Nie wysilił się nawet żeby sprawdzić, czy są w strefie dla palących i po chwili bez cienia żenady odpalał fajkę. Ale słysząc kolejne słowa Tate aż się zakrztusił i musiał kilkakrotnie odkaszlnąć.
- Tate, czy Ty właśnie porównałaś się do Cindy z 3b? Nie było lepszej dupy od niej - czyli super lasi, tak samo śliczniutkiej i długonogiej, jak i pustej niczym dzban roku. No dobra, nie byli parą, ale przelizał ją w palarni na studniówce, więc się liczyło. Oczywiście przyszedł na tę imprezę z zupełnie inną panną. No, ale problematyczne laski faktycznie były targetem Luke'a. Im większa ilość syfu, jaki za sobą niewiasta ciągnęła, tym lepiej. A kiedy już trafiał na jakiś miły okaz, to sam sabotował swój związek zachowując się jak złamany chuj. - No, to teraz pojechałaś. Ale zobaczysz, przyprowadzę do Twoich starych taką petardę, że sama będziesz chciała ją przeruchać - oczywiście były to obietnice (groźby?) totalnie bez pokrycia, bo z nikim się obecnie nie spotykał. A z jedynym okazem, jaki obecnie krążył po orbicie jego zainteresowań, nie gadał od kilkunastu dni mimo, że dzieliło ich raptem parę metrów i dwie pary drzwi. Także, well, szanse że z kimś przyjdzie były zerowe. - A Ty co, idziesz sama? Nie masz tam jakiego kawalira? - spytał niczym rasowa ciotka przy świątecznym stole.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- Nie walczę o żadne równouprawnienia - zastrzegła natychmiast z lekką irytacją w głosie. - Moje równouprawnienie kończy się wraz z wniesieniem mebli na piętro. I nie powiedziałam, że każdy facet jest taki sam. Już przestań się tak obruszać, bo ci zaraz żyła wyjdzie - dodała, tym razem z kpiącym uśmiechem, bo bawiło ją niezmiernie, że Luke aż tak się nastroszył. Normalnie jak jakiś kogucik, który za wszelką cenę chciał coś udowodnić. Mógł próbować, ale myślenia Tate i tak nie był w stanie zmienić. Wielu facetów było po prostu obrzydliwych i to, że on nie traktował kobiety przedmiotowo (chociaż pewnie trochę tak, biorąc pod uwagę jego imprezowy tryb życia), nie oznaczało, że inni mężczyźni tego nie robili. Bo wiadomo, jak facet wyrwał i zaruchał, to był kozakiem i należały mi się serdeczne gratulacje, a jak kobieta poszła z kimś do łóżka, to od razu miała etykietkę puszczalskiej kurewki.
- Wiesz, że daltonizm dotyka mężczyzn w ośmiu procentach, a kobiety tylko w jednym? Jesteś większym daltonistą niż ja, rudzielcu - dopiekła mu, mocno akcentując ostatnie słowo. Tate była chyba jedną z niewielu osób, które nie pozwalały, żeby Winfield wchodził im na głowę i potrafiła zrównać go z parterem. Oczywiście z czystej sympatii.
Przewrót oczami oznaczał tylko jedno - kościsty tyłek Luke'a nijak miał się do kategorii fajnych tyłków. Suche toto, nawet nie było za coś podszczypnąć. Ale może zdesperowane małolaty lubiły takie kościste kąski.
- Nie spodziewałam się po tobie niczego lepszego - w tym miejscu miała na myśli jego ochy i achy do Cindy, która w rzeczywistości miała umysł ameby. Była pusta jak bęben Rolling Stonesów czyli po prostu bezdennie durna. - Ale w sumie pasowaliście do siebie. Mielibyście pięknie głupie, rude dzieci - westchnęła z udawanym rozmarzeniem, po czym wzdrygnęła się, do czego przyczyniły się kolejne słowa Luke'a. - Nie tknęłabym żadnej laski, którą miałeś. Ohydztwo - Tate teatralnie umieściła sobie palec w ustach udając, że wymiotuje na barowy blat. - Wolę przyjść sama niż brać kogokolwiek. Może zaproszę Lowella - dodała, bo w sumie na większości imprez pojawiała się z najlepszym przyjacielem. Hawkins towarzyszył jej podczas studniówki i na każdym weselu w rodzinie. Pewnie większość ciotek uważało ich za parę i z niecierpliwością czekało na kolejny ślub, ale Tate miała to gdzieś. Kiedyś może i robiła do niego maślane oczy, ale to było jeszcze w liceum, a od tego czasu minęły lata świetlne.
- Co u twoich braci? - zapytała, bo każdy z nich wydawał się lepszy od Winfielda, ale co się dziwić, skoro mieli inne geny. Po prostu lepsze.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Jasne, że parę razy potraktował laski przedmiotowo, ale równie dobrze on mógł stwierdzić, że został potraktowany tak samo przez nie. No bo skoro on bzyknął jakąś laskę, to jednocześnie ona bzyknęła jego i nikt nie udawał, że chodziło o wielką miłość, tylko o zwykłe ludzkie potrzeby. On miał na to wyjebane, no ale że odbiór społeczeństwa był właśnie taki, że to laska wychodziła na puszczalską, totalna prawda. Mega krzywdzący stereotyp.
- Kurwa, Tate, nie jestem rudy - no, teraz to się naprawdę obruszył, he he. - Też masz rude pasma, no spójrz tylko - chwycił kosmyk jej włosów (przestrzeń osobista whaaat) i pod światło zaprezentował widzianą przez niego tam rudość, miodową, ale jednak rudość. Po chwili puścił kosmyk wolno i zrobił minę pt. "a nie mówiłem?".
Co racja, to racja, Tate była jedną z niewielu osób odpornych na jego próby spowodowania, żeby człowiek miał ochotę se palnąć w łeb. Wręcz czasami to on się przy niej unosił, jak na załączonym obrazku, pozwalając jej na chwile triumfu.
- Skończ już te sceny zazdrości i prostu przyznaj, że sama chciałabyś mieć takie cycki jak Cindy - wywrócił oczami, bo bardziej niż twarz Cindy zapamiętał ten właśnie drobny detal. No, nie taki znowu drobny. Godny pozazdroszczenia, jeśli lubiło się mieć cycki pod brodą w czasie joggingu na przykład. - Już się bałem, że mnie poprosisz o udawanie twojego chłopaka przed starymi - zrobił teatralnie zniesmaczoną minę. Chociaż gdyby dobrze mu posmarowała, to mogliby ponegocjować. - Ty i ten Lowell, o co z Wami chodzi? Bzykacie się? - spytał popijając piwko, zerkając na rozmówczynię z ciekawością. Kojarzył gościa, zawsze gdzieś krążył w okolicach Callaway i Luke nie wierzył, że nic tam nie było. Instytucja fuck friendsów nie była mu obca i intuicja mu podpowiadała, że mogło tam o to chodzić.
- Zagrajmy w grę, opowiem Ci 3 historie i musisz zgadnąć która z nich dotyczy którego brata - usadowił się wygodniej na barowym stołku i nie czekając na informację od Tate, czy w ogóle ma ochotę wziąć w tej zabawie udział, zaczął mówić. - Brat numer 1 - niecały rok temu został wdowcem, ale udaje że wszystko gra chociaż nie tak dawno stawialiśmy go wszyscy do pionu. Brat numer 2 - od paru lat rozwodzi się z żoną, ale w sumie to chyba się nie rozwiodą. I ostatnio się przeruchali. Brat numer 3 - wkręcił sobie, że jak wypije dwa zdrowe szejki i pójdzie na siłkę, to zapomni mu się o tym, że niedawno stracił dziewczynę w wypadku. Masz możliwość jednej pomyłki - kiwnął na nią głową, zachęcając do udziału w zabawie z Deckardem, Cameronem i Tomem.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Miał szczęście, że zabrał rękę, bo nie przypominała sobie, żeby dawała Luke'owi oficjalne zezwolenie na bawienie się jej włosami, więc musiałaby wytrącić mężczyźnie kosmyk z dłoni.
- Nie papuguj, tylko wymyśl coś swojego - prychnęła, bo jak na razie wykazał się zerową inwencją twórczą, a jego kreatywność równa było poziomowi morza w Dżakarcie. Wystarczyło, że Tate zauważyła na jego głowie rude włosy, to nagle musiał zrobić to samo. Typowy Winfield.
W życiu nie chciałaby mieć takich cycków jak Cindy. Owszem, duże piersi były fajne, ale u kogoś. Jednak gdyby sama miała dźwigać ten balast, chyba kręgosłup pękłby jej w trzech miejscach.
- Co najwyżej to mogłabym je pomacać - w tym miejscu Callaway puściła butelkę i wykonała w powietrzu gest miętolenia, jakby ściskała dwa cycochy. - Luke, błagam - aż odchrząknęła i musiała się szybko napić, żeby przetrawić jego słowa. - Jakby ktoś musiał udawać mojego chłopaka, to wzięłabym cię pod uwagę w ostateczności. Chociaż nie - pokręciła głową i wymierzyła w mężczyznę szyjką od butelki. - Nie zrobiłabym tego, nawet gdybyś był ostatnim facetem na ziemi - posłała mu uroczy, ale za to mocno kpiący uśmieszek i zamoczyła usta w niskoprocentowym alkoholu. Mówiła całkiem poważnie. Naprawdę wolałaby umrzeć w samotności niż choćby w udawany sposób mieć Luke'a za faceta. A potem piwo prawie poszło jej nosem, gdy padło pytanie o Lowella. - Nie bzykamy się - powiedziała z naciskiem, żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości. - Przyjaźnimy się od dziecka. Znałam go długo przed tobą. Dlaczego od razu z góry zakłada się, że jak laska przyjaźni się z typem to na pewno łączy ich coś więcej? Popatrz, czasem wychodzę z tobą do baru i jakoś się nie bzykamy - z lekką bezradnością rozłożyła ręce. I dlaczego Winfield był kolejną osobą, która ją o to pytała?
Usiadła w podobny sposób i ze skupieniem słuchała historii o trzech braciach, ale ciężko było połapać się w dramatach braci Luke'a.
- Wiem o żonie Cama - powiedziała prawie od razu, bo czasem widywała Camerona i zmieniała z nim kilka słów. - Deck to ten od szejków i zmarłej dziewczyny, a Tom od ruchania się z żoną, mimo że są w separacji? Tak obstawiam - ostateczna decyzja została podjęta poprzez strzał w ciemno. - Jeszcze macie taką małą siostrę, co nie? - z tego, co Tate kojarzyła, państwo Winfield zaadoptowali jeszcze dziewczynkę, która była sporo młodsza od ich synów. A przynajmniej Luke coś tam kiedyś o tym napomknął.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Przytaknął jej głową kiedy miętoliła niewidzialne cycki, no dokładnie o tym mówił. Pewnie teraz Cindy była żoną kapitana szkolnej drużyny baseballu, urodziła mu z trójkę dzieci, a grawitacja dała o sobie znać. Ale przynajmniej Luke zachował dobre wspomnienia z tej znajomości i teraz, po latach, z sentymentem wspominał ich studniówkę, z której zresztą pamiętał głównie gorące chwile w palarni.
- Luz. I tak nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby w to, że mógłbym być z kimś takim jak Ty - wskazał szyjką butelki na Tate. Nie to, żeby Callaway coś brakowało, zresztą Luke wbrew pozorom lubił naturalne laski - ale przez to, w jaki sposób się do siebie odnosili i jak go gnoiła, identyfikował ją trochę z chłopczycą i świetnym materiałem na kumpelę. Zresztą, ona by go pewnie kijem nie tknęła, więc wszystko się zgadzało.
- Ale my to co innego. Nie powierzamy sobie sekretów w domku na drzewie ani nie zaplatamy sobie wzajemnie warkoczyków - wyjaśnił. No i Lowell i Tate pewnie odnosili się do siebie z szacunkiem, nie to co Tate i Luke. On widział dużo różnic między tymi dwiema znajomościami. - A Wy, wiesz. Pewnie macie jakąś więź czy coś tam. Założę się, że straciłaś z nim dziewictwo. Bo straciłaś je kiedyś? - uniósł pytająco brew, posyłając jej najbardziej judging spojrzenie na jakie tylko było go stać. Jakoś w jego świadomości nie istniała Tate mogąca uprawiać seks czy Tate uczestnicząca w jakiejkolwiek intymnej sytuacji.
- Bingo. Widzisz? Nie tylko ja jestem odpadem w tej rodzinie - bo kto z Winfieldami miał do czynienia, ten w cyrku się nie śmieje. - W nagrodę wygrywasz gorącą noc ze mną. Chyba, że to miałby być Twój pierwszy raz, to nie, wtedy wygrywasz moją zapalniczkę - wyjął ją z kieszeni i od razu przesunął w stronę Tate. Cóż - jaki konkurs, takie nagrody.
Słysząc pytanie o siostrę nieco się skrzywił. W jego świadomości miał trzech starszych braci. I ewentualnie starszą siostrą, jeśli się kiedyś pojawi heh. A Shiva... Była taką przybłędą, dzieckiem na doczepkę. Gdyby jej nie było, Luke by tego nawet nie odnotował. Nigdy jakoś szczególnie nie identyfikował się jako jej brat i rzadko o niej wspominał. W zasadzie, to nawet jej za specjalnie nie lubił.
- A, ta. No już nie jest taka mała, ma już 18 lat. Chyba - szczerze, nie miał pojęcia ile Shiva miała lat. Nie robiła oczywiście 18-stki, bo nie miała żadnych znajomych których mogłaby zaprosić. Chyba. Napił się, ale szybko odłożył butelkę jakby właśnie doznał olśnienia. - A może Was jakoś zgadam? Ty jesteś weirdo, ona też. Ale Ty jakoś radzisz sobie w życiu mimo wszystko, a Shiva nie. Może dasz jej parę rad jak zdobyć chociaż jednego kumpla, żeby wyszła z chaty, bo przecież dziewczyna zginie w dorosłym świecie - w jego głównie jawiło się to jako genialny pomysł, wręcz jeden z lepszych na jakie ostatnio wpadł.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Oboje mieli zbyt niewyparzone gęby, żeby cokolwiek mogło z tego wyjść. Tate nie lubiła, kiedy ktoś próbował umyślnie jej dogryźć i nigdy nie pozostawała dłużna. A na pewno nie wobec docinek Luke'a, które przestały robić na niej wrażenie. Może przejęłaby się, gdyby cisnęła jej zupełnie inna osoba, ale Winfielda znała od wypierdka i wiedział, że był niegroźny. Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
- Nie powierzyłabym ci żadnego sekretu - parsknęła śmiechem, bo wyobraziła sobie sytuację, w której zwierzała się mężczyźnie ze swoich tajemnic. Nie uważała, żeby Luke był niegodny zaufania, ale nie była z nim aż tak blisko. I przyjaźń z Lowellem nie oznaczała, że zawsze byli dla siebie przesadnie mili, bo również potrafili częstować się wzajemnymi złośliwościami. Tylko chyba faktycznie odnosili się do siebie z większym szacunkiem. - Aż tak interesuje cię moje życie seksualne? - nie mogła powstrzymać się od przewrócenia oczami. Zresztą, nawet nie próbowała. - Twoje musi być strasznie ubogie, skoro jesteś aż tak dociekliwy - Tate nie była skora do zwierzeń, choć jej dziewictwo poszło się jebać jeszcze w liceum. - Przecież wygrałam. To miała być nagroda, a nie kara - przypomniała mu z wyrzutem, kiedy wyliczył jej, co może otrzymać za zwycięstwo w konkursie. - Już po stokroć wolę zapalniczkę - sięgnęła po własność Luke'a i teraz ten będzie musiał ładnie prosić Callaway, żeby użyczyła mu ognia do odpalenia papierosa. Chyba, że miał przy sobie jeszcze jedną, to wtedy Tate zawinie zapalniczkę do kieszeni i przeznaczy ją do odpalania świeczek podczas seansów.
Zachłysnęła się piwem, a to za sprawką pomysłu Winfielda. Nie wydawało jej się, żeby była odpowiednią osobą do dawania komuś rad, zwłaszcza zagubionej nastolatce. Sama była dziwnym dzieckiem, dalej pozostawała dziwna do potęgi entej i nienagannie radziła sobie w życiu, ale uczenie życia innych, to już była wyższa szkoła jazdy, której Tate wolałaby się nie podejmować.
- A czy Shiva nie ma przypadkiem braci, którzy mogliby jej pokazać co i jak? - popatrzyła wymownie na Luke'a, dopijając piwo i odsuwając butelkę na bok barowego blatu. - Mam trójkę młodszego rodzeństwa, wystarczająco się naniańczyłam. Poza tym na pewno ma jakichś znajomych. Ale skąd ty możesz o tym wiedzieć, jak i tak mało co cię interesuje? - chyba Luke nie mógł się z nią nie zgodzić, ale nie wyglądał na takiego, który wnikliwie śledzi życie młodszej siostry. Okej, Callaway też nie była najlepszą siostrą pod słońcem, w dalszym ciągu uważała, że Harper miała jakieś piętnaście lat, ale co się dziwić, skoro zawsze była najmłodszym i najbardziej rozpieszczanym przez rodziców (w szczególności ojca) dzieckiem?

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Coś w tym musiało być, bo nawet kiedy Luke udawał przed laską przyjemnego gościa, to w końcu w którymś momencie się zapominał i otwierał gębę będąc w 100% sobą. No i wtedy cały czar pryskał. Tate od razu poznała go od jak najgorszej strony, więc nawet nie miał możliwości poudawać miłego. Jako siedmiolatek nawet nie wiedział, co to jest podryw. No i w głowie miał głównie lenienie się i łobuzerkę, więc Tate została ocalona.
- Nie, w zasadzie to nie interesuje mnie. Pewnie i tak nic ciekawego się tam nie dzieje - posłał jej złośliwy uśmieszek. Sam nie miał oporów, żeby gadać o tych sprawach, bo cóż, do gentlemana to mu było daleko. Ale wiedział, że pod tym kątem Tate nie była wylewna - przynajmniej względem Winfielda. - Nie narzekam na swoje życie seksualne. Chcesz posłuchać? - uniósł pytająco brew, mimo że podejrzewał że Tate wolałaby umrzeć niż słuchać o tym jak obraca dupy. - Tylko nie przyzwyczajaj się do niej - zastrzegł, kiedy buchnęła mu zapalniczkę, bo oczywiście że nie miał zapasowej. Nie przewidział oczywiście, że za chwilę będzie musiał się jej prosić o ogień, bo nie był za dobry w wyobraźnię.
- Ja nie mam na to czasu. Poza tym mam życie - odparł również dopijając browara, a następnie teatralnie westchnął. - Nie mówię, że masz ją niańczyć i chodzić z nią na bajki Disneya do kina - wywrócił oczami. - I nie, nie ma znajomych. Może kiedyś miała parę koleżanek, bo kręciły mi się pod nogami jak już wpadałem do starych. Ale coś jej odwaliło i teraz siedzi tylko na chacie pozamykana na cztery spusty w swoim pokoju. Albo jeździ na szmacie w stoczni ojca. Dobrze, że chociaż nie nosimy tego samego nazwiska, bo starzy w sumie nigdy jej oficjalnie nie adoptowali, tylko są jej rodziną zastępczą - dodał. Nie to, że kierowała nim jakaś braterska troska o młodszą siostrę. Bardziej czuł narastający poziom cringe'u kiedy już przebywał w pobliżu Shivy. I czuł ulgę, że nie jest kojarzony z Shivą przez nazwisko, bo nikt go przynajmniej nie wypytuje o dziwną małolatę. - Poza tym hej, co to za ocenianie? Ty masz zajebisty kontakt z każdym z rodzeństwa? Na bank nie, nie da się lubić każdego brata czy siostry tak samo, chociażby przez różnicę wieku. Charaktery tez na pewno macie inne - stwierdził na pewniaka. Jeszcze kiedy miało się jedną czy dwie sztuki rodzeństwa, to na pewno łatwiej było w te wszystkie więzi i tak dalej. Ale oboje wychowywali się w rodzinach, gdzie dzieci mnożyły się jak króliki i już wtedy - w ocenie Luke'a - różnorodność była zbyt duża, żeby każdy bezwarunkowo kochał każdego. - No, dawaj, kogo lubisz najmniej? - znowu wygodniej usadził się na stołku, kiwając na nią głową i zachęcając do urządzenia rankingu Callaway'ów.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- Nie chcę - odparła natychmiast, bo erotyczne życie Luke'a były ostatnią rzeczą, jakie Tate interesowały. Nie wątpiła w jego bujne przygody seksualne, które pewnie w dużym stopniu były mocno koloryzowane i wyolbrzymiane, a w tych bajkach brakowało tylko smoków, jednak wolała nie porusza tego tematu, żeby przypadkiem nie zwymiotować. Ale nie omieszkała uśmiechnąć się zawadiacko, obrócić kilkakrotnie zapalniczkę między palcami i wcisnąć ją sobie do kieszeni dżinsowych szortów. - No co tak patrzysz? Przecież wygrałam - wzruszyła tylko ramionami. Winfield chyba naiwnie myślał, że wybierze wybierze wcześniej wspomnianą, gorącą noc?
Callaway pomachała w kierunku barmana i poprosiła o jeszcze dwie butelki piwa. Tym razem na jej rachunek. Niech już straci.
- Sugerujesz, że ja nie mam życia? - prychnęła z nieukrywaną pogardą i sięgnęła po swoją butelkę z alkoholem. Od zawsze uważała, że miała ciekawsze życie od siedzącego obok kolegi, a na pewno znacznie barwniejsze. Ale chyba oboje znali inną definicję życia, bo kiedy Tate rozwijała swoje pasje i zainteresowania, Winfield wolał imprezować. Oczywiście ona również lubiła wybrać się na domówkę czy - Nie będę zajmować się twoją siostrą, Luke. Jesteś jej bratem, weź za nią odpowiedzialność - okej, może nie byli prawdziwym rodzeństwem, jednak jakby nie patrzeć, Shiva trafiła pod skrzydła Wienfieldów, co obecnie czyniło ich rodziną. Przynajmniej w mniemaniu Tate. A to, że dziewczyna miała problemy... No cóż, przykra sprawa, w młodości każdy je miał i trzeba było się jakoś z nimi borykać. Zresztą, czego Luke od niej oczekiwał? Nie spędzała czasu z własnym rodzeństwem, a miała integrować się z cudzym? Dobre sobie.
Akurat fakt, że Callaway jakoś niespecjalnie czuła potrzebę, żeby spędzać każdą wolną chwilę z bliskimi nikogo szczególnie nie dziwił. Zawsze była trochę z boku i chociaż braci w rodzinie miała dwóch (albo trzech, jak ktoś skusi się na poszukiwania), brakowało jej wśród nich bratniej duszy. Z siostrami było podobnie, ale o ile ze Scarlet nie potrafiła znaleźć wspólnego języka, choć uwielbiała czytać jej powieści, to z Harper dzieląca je różnica wieku była zdecydowanie zbyt duża. Może i na razie wciąż ze sobą mieszkały, ale obie wiedziały, że to tymczasowa opcja. Poza tym i tak ciągle się mijały, zupełnie jak w rodzinnym domu.
- Nikogo z nich nie lubię - odparła w końcu niewzruszona. Owszem, kochała braci i siostry, ale to wcale nie oznaczało, że musi ich lubić. - Ale jak musiałabym wybrać to nie wiem, chyba Tima. I to nie dlatego, że jeździ na wózku, nie mam nic do niepełnosprawnych i dzięki niemu zawsze mamy wolne miejsce przed supermarketem, ale chyba nasze poglądy są zbyt różne. No i po wypadku trochę zdziczał - niby nie było co się dziwić, bo paraliż od pasa w dół zrujnował Timothy'emu życie, ale to, co się wydarzyło miało wpływ na całą rodzinę. - A ty kogo lubisz najmniej? Oprócz Shivy, bo już wiem, że nie rwiesz się do spędzenia z nią choćby ułamka wolnego czasu - akurat między Lukiem i jego braćmi nie było aż takiej dużej różnicy wieku i w dużej mierze raczej się dogadywali, ale uwzględniając dramaty i skandale w domu Winfieldów, na pewno któryś musiał działać mu na nerwy bardziej od innych.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Takimi pytaniami niebezpiecznie zbliżasz się do tematu swojej pracy, Tate - odparł ostrzegawczym tonem na pytanie o brak życia. W międzyczasie chwycił piwko postawione przez Callaway. Tak prędko, jakby brał się, że Tate jeszcze zmieni zdanie. Cóż, faktycznie Luke przez bardzo długi okres czasu czuł, że żył, kiedy niebezpiecznie zbliżał się do granicy tego żywota.
- Bratem, a nie jej starym. To nie moja wina, że moi rodzice zamiast tazosów woleli kolekcjonować bachory - odparł zniesmaczony tym, że nie udało się podrzucić Tate kukułczego jaja. Może następnym razem się uda.
Luke akurat - jako, że generalnie czuł ogromną potrzebę przebywania wśród ludzi - mimo wszystko lubił spędzał sporo czasu z braćmi. Z braćmi - nie z rodzeństwem. Nawet kiedy Deck, Tom i Cam go czymś wkurwiali a ich gadki zawsze kończyły się obrzucaniem się wzajemnie błotem - to jednak zawsze doceniał to, że dzięki nim chociażby nie zdechł z głodu, kiedy po śmierci swojej laski ćpunki sam zrobił sobie przymusowy wielomiesięczny odwyk na chacie.
Parsknął śmiechem, kiedy Tate wspomniała o wolnym miejscem przed supermarketem.
- Zajebiście, powinnaś mu za to sprawić nową furę - prychnął, ale po chwili zmrużył oczy i spojrzał na Tate jakby tym razem naprawdę wpadł na jakiś ekstra pomysł. - Zdziczał, mówisz? To może jemu podrzucimy Shivę? A może się właśnie dogadają. W końcu dwa minusy dają plus - podparł brodę na dłoni spoglądając wyczekująco na towarzyszkę. Ha, jednak te wspólne nauki matmy z Tate coś dały.
Zamyślił się, kiedy Tate odbiła piłeczkę.
- Hmm. Wiadomo, Shiva jest poza konkurencją - zgodził się, bo nie podlegało to żadnym dyskusjom. I raczej nie zapowiadało się na to, żeby miało się to zmienić... kiedykolwiek. - A z tych trzech cweli... Generalnie każdy mnie wkurwia, ale na różnych etapach życia - każdy mnie wkurwiał trochę inaczej - zaczął wymachiwać łapami, bardzo wczuwając się w opowieści o braciach. Kochał obrabiać im tyłki. Kochał. - Z Deckardem raczej zawsze było spoko, jesteśmy do siebie chyba najbardziej podobni. No i dzieli nas nieduża różnica wieku, więc nawet mamy wspólnych znajomych i chodziliśmy razem na imprezy. Czasami się żarliśmy, wiadomo, ale bez większych dramatów. Z Tomem, tym najstarszym, było przez parę miesięcy tak, że nie mieliśmy praktycznie żadnego kontaktu. Wyjechał na misję, w zasadzie poinformował nas o tym raptem parę dni przed. Tak samo jak swoją żonę. Wiesz, tę od ruchania - uściślił, żeby nie było żadnych wątpliwości, o kim mowa. - W pewnym momencie było nawet tak, że z jego żoną miałem lepszy kontakt niż z samym Tomem. Ale ostatnio z nim mam chyba najlepszy. Wiesz, siedzi w domu na bezrobociu, bo cały czas jest w trakcie rehabilitacji i zawraca mi dupę - wywrócił oczami. - A z Cameronem od zawsze mieliśmy sinusoidę. On też się kiedyś do mnie nie przyznawał, tak jak ja teraz do Shivy. Widzisz, koło zatacza... no, coś tam zatacza. No i teraz też bywa między nami różnie, mamy różne charaktery i chyba z nim najprędzej byśmy się zamordowali gdybyśmy trafili razem na bezludną wyspę - przytaknął na potwierdzenie swoich słów. - Ogólnie mieliśmy wesołe dzieciństwo, ale jednak co za dużo bachorów to nie zdrowo. Gdybym kiedyś miał się rozmnożyć, chociaż na to się nie zapowiada, to maks jedno i elo - stwierdził, zerkając pytająco na Tate, jakby zadawał jej pytanie "A Ty? Ile?".

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Przekręciła oczami tak gwałtowanie, że mało brakowało, żeby gały wypadły jej z orbit. Nieskromnie uważała, że miała zdecydowanie ciekawszą pracę, w której mogła poznać różnych ludzi, a nie tylko pijaczków, którzy przychodzili do Shadow na podryw. No i zdecydowanie lepiej jej płacono za komunikowanie się ze zmarłymi. O właśnie, bo nie dość, że Tate miała okazję poznawać nowych ludzi, to również poznawała tych dawno nieżyjących, co wiązało się z jeszcze większą liczbą nowych znajomych. A czy Luke miał jakieś duchy na facebooku? Nie? No dobra, Callaway też nie, ale mogła pochwalić się wieloma ciekawymi opowieściami nawet sprzed stu lat! No i kto tu nie miał życia, hę? LUKE WINFIELD.
- Moi też postanowili sprawić sobie pokaźną kolekcję dzieciaków. Mam wrażenie, że moja matka miała z nami jak z jedzeniem chipsów i i ciągle powtarzała sobie, że to już ostatni, a potem jeszcze jeden i po prostu nie umiała się powtrzymać, więc tak sobie wyskakiwaliśmy z jej macicy. Hops hops hops - Tate odwzorowała scenę skocznego porodu przesuwając butelkę z piwem po barze.
Właściwie pomysł skumplowania Tima z Shivą nie był najgorszy, jednak różnica wieku między tą dwójką również była spora, co raczej działało na niekorzyść młodszej siostry Luke'a.
- A może po prostu niech Shiva znajdzie sobie własnych znajomych, co? No wiesz, takich w swoim wieku? Rówieśników? Szukasz jej na siłę kumpli, to sam bądź dla niej kumplem. A jak nie, to daj jej żyć. Jeszcze nikt nie umarł od braku znajomych, po prostu nie trafiła jeszcze na odpowiednich ludzi, z którymi będzie nadawała na tych samych falach. Dwadzieścia lat to dziwny wiek - no z tym Winfield musiał przyznać jej rację. Niby człowiek jest już dorosły, a tak naprawdę nie do końca i jeszcze każą mu wybierać, co chciałby w życiu robić. Decydować. Ponosić konsekwencję. Być panem własnego losu, co wcale nie było ani trochę łatwe.
Skoro trzymali się razem (przyjaźń to chyba za dużo powiedziane), to Tate na bank miała okazję poznać braci Luke'a. Jednych bardziej, innych mniej, ale kojarzyła ich twarzy, bo każdy z nich był podobny zupełnie do nikogo, a na pewno nie do państwa Winfield.
- Zbyt dobrze zdaję sobie sprawę z szaleństwa posiadania dużej rodziny i sama nie zdecydowałabym się na więcej niż dwójkę dzieci - odparła stanowczo, mimo że jeszcze jakiś czas temu rozmyślała o trójce. Jakby nie patrzeć, najpierw i tak trzeba znaleźć sobie kogoś, z kim te dzieci mogłoby sobie sprawić. - Dwójka to taka bezpieczna liczba. Jedynak zwykle spostrzegany jest jakiś gbur i w dużej mierze coś w tym jest. Pamiętasz Paddy'ego Pimbletta z naszej klasy? Niczym się nie dzielił, a jak coś szło nie po jego myśli, to histeryzował, bo przecież JEMU SIĘ NALEŻAŁO. Pojebane to było - tak, zdecydowanie Paddy Pimblett był doskonałym przykładem tego, żeby pokusić się na chociaż o jedno dziecko więcej. - Myślisz, że twoje dziecko też byłoby rude? - zapytała nagle zaczepnie, posyłając Luke'owi znad butelki rozbawione spojrzenie. Najwyraźniej Tate lubiła wkładać kij w mrowisko.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ