and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Początkowo zakładał, że znikoma znajomość języka angielskiego okaże się gwoździem do trumny jego australijskich wakacji, jak to lubił nazywać swoją sześciomiesięczną naukę na tutejszym uniwersytecie. Że ludzie będą wytykać go palcami i śmiać się perfidnie, że bezceremonialnie okażą mu jego odmienność i dobitnie uświadomią, że nie ma dla niego miejsca wśród im podobnych. A jednak to właśnie za tę widoczną odmienność go pokochano, za ten rażący brak wykształcenia w ich kulturze i ich języku, co zdumiewało go niezmiennie od pierwszego dnia podróży. Choć samoistnie zapamiętywał każdego dnia kilka nowych słówek, coraz lepiej tym samym władając australijskim akcentem, nie zależało mu jakoś specjalnie na znaczącym zagłębieniu tej nauki. Po co, skoro i tak zawsze udawało mu się z kimś dogadać? Czasem prędko, czasem nieco dłużej, ale ostatecznie za każdym razem dochodził z innymi do porozumienia. Tyle że było to bezsprzecznym warunkiem - co miesiąc musiał udowadniać, że z angielskim radzi sobie coraz lepiej. I tak właśnie w jego życiu pojawiła się Lisbeth.
- Tutaj, ma mignonne! - zawołał do wkraczającej w kawiarnianą duchotę brunetki, zarzucającej swymi hebanowymi włosami za plecy i rozglądającej się po pomieszczeniu. Nawet nie wiedziała, jaką radość wzbudziła w nim swoją obecnością! Głównie dlatego, że nie miał przy sobie gotówki, a zdążył zamówić już dwa kawałki ciasta i kawę mrożoną, ale też po prostu całkiem lubił z nią przebywać. Całkiem, bo czasem się na niego denerwowała i wtedy nie była już tak miła jak zazwyczaj, ale nie mógł przecież znielubić tak ładnej panny! Matka od zawsze mu powtarzała, że te ładne trzeba traktować ze szczególnym szacunkiem i uwielbieniem, bo inaczej ukradną mu skarpetki (okej, może powiedziała to raz i to na wycieczce na basen w szkole podstawowej, ale wziął sobie te słowa do serca). - Sernika? - pochwalił się swoją jakże zdumiewającą znajomością języka, podsuwając talerzyk z ciastem w jej stronę, gdy znalazła się już obok.

Lisbeth Westbrook
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
21.

Zabawne... kiedyś w jej życiu nie było nikogo i sama usilnie utrzymywała ten stan, a teraz? Sama próbowała uciekać do ludzi, szukać w nich zajęcia, sposobności na wyciszenie niechcianych myśli. Nie, żeby stała się fanem wielkich imprez czy rozrywkowego życia. Tego o niej nie można było powiedzieć, bo nadal introwertyczna natura emanowała z niej na każdym kroku, ale i tak sama dostrzegała dużo zmian w swoim zachowaniu. Przede wszystkim kiedyś na pewno nie zgodziłaby się nikogo uczyć czegokolwiek, a teraz ulżyło jej na myśl, że ma powód, aby wyjść z domu, spotkać się z kimś, kto nie będzie na nią patrzył, jak na kupkę problemów zapakowanych w za dużą bluzę i przykrytych czapeczką. François wydawał jej się tak bardzo odcięty od jej rzeczywistości, że wręcz nierealny. W odczuciu Lisbeth miał w sobie entuzjazm, jakiego ona nigdy nie będzie w stanie wykrzesać względem czegokolwiek, a przy tym czuła się przy nim - chociaż zabrzmi to idiotycznie - mądrzejszą, niż w jakiejkolwiek innej sytuacji. Poza sportem nie mogła raczej uchodzić za żaden autorytet, to też zwykle nikt zwyczajnie jej pomocy nie potrzebował, wszyscy wmawiali jej - nawet jeśli słusznie, że to ona tej pomocy potrzebuje. Bycie postawionym w innej roli, tak dalekiej od znienawidzonego przez nią schematu, niezwykle jej odpowiadało. W zasadzie dla tych kilku godzin mogłaby mu kupić znacznie więcej, niż kawałek ciasta, nawet jeśli dla osób trzecich taki układ musiałby wyglądać podejrzanie, bądź żenująco. Z drugiej strony... jeśli ktoś miałby sobie w Lorne Bay kupować znajomych, to totalnie byłaby to Lisa.
- Po prostu Lisa też byłoby spoko - rzuciła, gdy znalazła się już przy jego stoliku, po tym, jak zarumieniona, z głową opuszczoną w dół, przemierzyła kawiarnię, udając, że jest niewidzialna. Nie miała mu naturalnie za złe tego, jak ją powitał, po prostu zawsze podobne zachowanie ją onieśmielało i kompletnie nie wiedziała wówczas, jak ma się zachować. Pewnie takie reakcje nie sprzyjały zdobywaniu sympatii, powinna o tym wiedzieć. - Sama nie wiem - spojrzała na sernik, przygryzając dolną wargę. Jedzenie było... trudne. Stresowało ją, szczególnie teraz, gdy była pod tym kątem tak sprawdzana. François o tym jednak nie wiedział, a ona mogłaby zatracić się w przyjemności, a potem... potem wiadomo co. Wizja ta, chociaż tak niepoprawna, wydała jej się na tyle dobra, by zaraz sięgnęła po sernik. - Sam zamówiłeś? Po angielsku czy z pokazywaniem? - zapytała, zerkając na niego. - Avez-vous... montré ce que vous voulez commander? - pokaleczyła akcent przy każdym słowie, wolno je z resztą dobierając, gdy w znacznie prostszej formie, niż po angielsku, chciała zapytać, jak przebiegało pozyskiwanie ciasta. Samej konstrukcji zdania też nie mogła być pewna. Nie była jakimś orłem francuskiego i czasem wydawało jej się, że to prędzej on ją czegoś nauczy, niż ona jego. Swoją drogą... chyba musiała mieć jakąś słabość do francuzów.

françois baudelaire
and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Nie wziął nigdy pod uwagę tej jakże prawdopodobnej możliwości, że posyłane w czyjąś stronę komplementy mogłyby wpędzić adresata w dyskomfort i nie spotkać się wcale z jego sympatią. Gdy więc usłyszał upomnienie ze strony Lisbeth, brwi jego zmarszczyły się w stropieniu. - Pourquoi? - spytał z przejęciem, obawiając się lekko, że zdołał ją czymś dogłębnie urazić, czego by sobie przecież nie wybaczył. - Puis-je t'appeler "ma belle" alors? - zasugerował pewną alternatywę ze szczerym uśmiechem rozpościerającym się w kącikach ust, po czym posłał jej zaciekawione i pełne filuterii spojrzenie. Zawsze zastanawiało go, jak dziewczyny o tak filigranowych figurach funkcjonują na codzień, czy poza sałatą żywią się w ogóle czymś jeszcze. Naturalnie odmawianie sobie jakiejkolwiek przyjemności uważał za głupotę, dlatego po słowach wahania płynących ze strony jego ulubionej nauczycielki, a dotyczących właśnie ciasta, postanowił jeszcze je odpowiednio zareklamować. - To ostatni kawałek, chałwowy z musem à la framboise, c'est ta seule chance - zachęcił ją, przyjmując tak kusicielski ton, jakby właśnie rozważała zerwanie jabłka z zakazanego drzewa, a on był tym przeklętym wężem. Tak, jego rodzina była religijna, stąd te biblijne alegorie. Kiedy więc uległa i przysunęła w swoją stronę pięknie pachnący wypiek, uśmiechnął się z triumfem i czekał niemalże z zapartym tchem na jej reakcję odnośnie smaku. Osobiście uważał, że lepszego sernika nie jadł nigdy i to w tak przyjemnym (i ładnym) towarzystwie. Zaskoczyła go natomiast swoim następnym pytaniem, skonstruowanym w jego ojczystym języku. Z początku nabrał się nawet, że tak dobrze idzie mu już rozumienie angielskiego… - Nie wierzysz w zdolność mojego języka? - naturalnie, zdanie to brzmieć miało: nie wierzysz w moje językowe zdolności? ale na to Francois odpowiedzieć postanowił sobie sam i to już w treści ów pytania. O zdolność samego języka pytać swoją drogą nie musiał, ten bowiem działał nadzwyczaj sprawnie. Nie wiedział także, czy zwrócenie się do niego po francusku było dobrym pomysłem - od teraz bowiem tylko w ten sposób pragnął się z nią porozumiewać, odnajdując w jej nieśmiałym akcencie coś wyjątkowo urzekającego.

Lisbeth Westbrook
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
François był w życiu Lisbeth powiewem świeżości, którego nigdy nie spodziewała się doświadczyć. Nie była z tych dziewczyn, którym łatwo przychodzi poznać kogoś obcego, w zasadzie rzadko kiedy doświadczała nowych znajomości, bo po prostu była zamknięta i nie wychodziła do ludzi aż tak często. Mimo to jakimś cudem los jej i młodego francuza splątały się ze sobą, a Westbrook i tak przeczuwała, że ten niebawem się znudzi jej dość żenującym towarzystwem i znajdzie sobie nauczyciela lub nauczycielkę, z którym o wiele łatwiej będzie prowadzić spotkania towarzyskie, niż z taką nieśmiałą Lisą, która już na samo powitanie spalała się ze wstydu, bo usłyszała kilka zasadniczo bardzo przyjemnych słów.
- Bo ludzie sobie pomyślą - wyszeptała w odpowiedzi, już teraz rozglądając się po tych ludziach, którzy pewnie mieli lepsze zajęcia, niż przejmować się jakąś nieznajomą dziewczyną. - A takie przezwisko mi nie pasuje - dodała pod nosem, czerwieniejąc nawet mocniej. Nie było to fałszywą skromnością, za którą stała potrzeba usłyszenia zapewnień o tym, jaka to była piękna. W gruncie rzeczy Lisa naprawdę postrzegała siebie, jak takiego dzikusa w bluzie, ale przynajmniej na takiego dzikusa w bluzie tłumy zwykle nie zważały, co pomagało pozostać niezauważoną. - Może być po prostu Lisa, albo nie wiem, jakiś bro, kumpel... cokolwiek - podała chyba możliwie najbardziej żenujące przykłady, ale w jej odczuciu te wcale takie nie były, tak? Wierzyła, że są luzackie i niewymuszone, czyli stanowiły całkowite przeciwieństwo jej osoby. - No dobra, namówiłeś - tak naprawdę stres ją namówił i potrzeba zajedzenia tego uczucia, nawet jeśli miała tak nie robić. No, ale o tym François miał się przecież nigdy nie dowiedzieć. Złapała za widelczyk i już wbiła go w ciasto, kiedy ciszę ponownie przerwał głos jej towarzysza. Zaraz uniosła dłonie, porzucając odkrojony kawałek deseru na talerzyku. - Nigdy tego nie powiedziałam, przecież - pokręciła rękami w powietrzu, jakby chciała podkreślić brak złych zamiarów. Znała swoje ponadprzeciętne zdolności w urażaniu innych, więc przy Francuzie mocno się pilnowała, a w chwilach takich jak ta, miała wrażenie, że mimo to zawiodła. - Niepotrzebnie mówiłam po francusku, zapomnijmy o tym, od teraz tylko angielski, jesteś naprawdę świetny i niebawem pewnie zrezygnujesz z naszych lekcji - wyrzuciła z siebie być może za szybko, ale w tamtej chwili głównie skupiała się na rozwianiu ewentualnych wątpliwości, niż tym, czy faktycznie zdąży ją zrozumieć. - Pyszne to ciasto - zmieniła jeszcze temat ja królowa subtelności, po czym wpakowała kawałek do ust, by nie powiedzieć już niczego nieodpowiedniego.

françois baudelaire
and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Pozwolił, by na jego czole zakwitła wiązanka splątanych linii ciągnących się jak korzenie. Konsternacja, jaką odczuwał względem przejmowania się cudzymi opiniami, nakazała mu odepchnąć się dłońmi od powierzchni stołu, wstać i wbić bursztyn swych oczu w brunetkę kulącą się naprzeciw niego przy niewielkich rozmiarów talerzu. - Excusez-moi! - uniesiony głos rozniósł się po zaciemnionym pomieszczeniu, któremu dopływ promieni słonecznych odcięła właśnie deszczowa chmura przepływająca nad kawiarnią. Odchrząknął następnie, ściągając na swą osobę kolejne pary zaciekawionych źrenic i uśmiechnął się pogodnie. - Madame, Monsieur - zaczął uroczyście, z manierą tak wyniosłą i zarazem kulturalną, jak urodzony mówca wygłaszający właśnie jedną z oracji na wystawnym bankiecie. Brakowało mu jedynie odpowiedniego odzienia w postaci czarnego jak noc smokingu i alkoholowych bąbelków w kieliszku. - Ta tutaj… cette femme, Lisbeth - wskazał na brunetkę płynnym ruchem prawej dłoni, po uprzednim skłonieniu się zebranym dookoła klientom. - Je crois qu'elle est la plus belle femme du monde - oznajmił wreszcie, starając się ułożyć w myślach ciąg tożsamych, angielskich literek. - Myślę, że jest… najbardziej… najpiękniejszą dziewczyną, jaką widziałem! - ogłaszając to, napotkał na chichot siedzących nieopodal dziewcząt w wieku nastoletnim, wywrócenie oczu przez tych bardziej poważnych klientów i przepełniony rozczuleniem uśmiech jakiejś starszej kobiety, skubiącej w samotności ogromny kawałek ciasta. - Penses-tu vraiment… że to cokolwiek… que cela va changer quelque chose dans leur vie? Że coś zmieni w ich życiu? - zapytał, zajmując na nowo miejsce przy stole. Nie miał na celu zawstydzić jej do granic możliwości, a jedynie wskazać, że nie tylko zebranych dookoła osób nie obchodzą ich losy, ale też podkreślić potrzebę tytułowania jej tak wyszukanymi zwrotami.
- J'adore votre français - wyznał bezwstydnie, świdrując ją swym równie bezwstydnym wzrokiem, uzupełnionym o niewielki uśmiech czający się w kąciku ust. Nie zrozumiał większości skierowanych do niego słów, pędzących w swym zakłopotaniu jak fale po wzburzonym morzu, ale sam początek - nawiązujący do obrania przez nią jego rodzimego języka - udało mu się wyłapać. Oparł się łokciem o blat stołu, by później ułożyć na dłoni swą twarz i teraz w ten nieprzerwany, znacznie łatwiejszy sposób wpatrywał się w jej oblicze. - Nie czujesz się ze mną… dobrze? - potrzebę zadania tego konkretnego pytania odczuwał także podczas wcześniejszych spotkań, ale dopiero teraz, pchany zmartwieniem, zdecydował się wystawić je na światło dzienne.

Lisbeth Westbrook
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Dla niej życie było jak ładowanie baterii... wieczne podłączenie do źródła energii tylko po to, aby tą spożytkować na te kilka minut na scenie, gdy miliony par oczu śledziły każdy jej ruch. Poza zawodami miała być cieniem, nie wchodzić nikomu w drogę, przemykać bokiem, nie zwracać na siebie uwagi. Tak wolała, bo tylko wtedy nie musiała roztrząsać tego, co ludzie najpewniej o niej myślą. Nikt nie oceniał jej wyglądu, umiejętności, miny, sposobu w jaki się porusza, ubiera czy wypowiada. Nienarażona na ocenę nie mogła wypaść przecież źle, ten plan nie miał słabych punktów, tak wierzyła, ale najwyraźniej François miał na ten temat odmienną opinię. Poniekąd za to go właśnie podziwiała i chociaż to głupie, czasem zastanawiała się, czy to takie francuskie, ta ich otwartość wykraczająca dalece poza możliwości Lisbeth. Przypatrywała się temu z fascynacją, ale tylko wtedy, gdy takie zachowanie nie dotyczyło jej samej. Teraz natomiast czuła się trochę tak, jakby chciała schować się pod stół przy którym siedzieli. François skupił na sobie uwagę wszystkich, niemalże w przeciągu kilku sekund, a ona skuliła się nieco na siedzeniu, gdy jej poliki w całości pokryły się czerwienią. Serce waliło jej szybciej, a przedstawienie oglądała jak widz, który chyba pomylił widownię ze sceną. Nie miała mu tego za złe, nie mogłaby mieć, ale nie przywykła do podobnych sytuacji i kompletnie nie wiedziała, jak miała się zachować. Poza tym to co powiedział... tylko przyspieszyło pracę serca, wpędzając ją w jeszcze większe zawstydzenie. Cała ta scena dobiegła końca tak nagle, jak się rozpoczęła, ale ona siedziała w dalszym ciągu skołowana, jakby jeszcze nie odnalazła się w tym wszystkim. Patrzyła więc na niego, z lekko rozchylonymi ustami, przyspieszonym oddechem i w otępieniu, z którego ocknęła się dopiero, gdy zadał jej to dość niespodziewane pytanie.
- Co? Nie! - zareagowała żywo, może zbyt żywo, bo aż drgnęła wyciągając przed siebie ręce. Poliki piekły ją niesamowicie, podczas gdy on wydawał jej się w tym wszystkim taki naturalny, swobodny. Chciałaby przejąć od niego chociaż połowę tych cech. - To nie tak... - odpowiedziała już spokojniej, spoglądając do boku z zażenowania, w które wprawiła się sama. - Ale nie umiem tak jak ty... prawdę mówiąc imponujesz mi i chyba mnie onieśmielasz - kontynuowała, bawiąc się - jak to miała w zwyczaju - palcami swoich dłoni, wyłamując je nerwowo raz po raz. - Rozumiesz, czy powinnam przetłumaczyć? - zerknęła na niego, bo zdała sobie sprawę, że być może te słowa nie są tak oczywiste po angielsku. Była jeszcze mocno zagubiona i teraz przebiegła spojrzeniem po otoczeniu, sprawdzając ile osób jeszcze poświęca im uwagę. Dla pewności naciągnęła mocniej czapkę z daszkiem na twarz, przygryzając przy tym wargę. - Ludzie pomyślą teraz, że masz jakiś spaczony gust - zażartowała koślawo, bo mistrzem dowcipu nie była nigdy. - We Francji pewnie pięknych kobiet nie brakuje, co? - dodała, nie mając pojęcia czemu w ogóle brnie w ten temat. Chyba przez zagubienie, brak obycia w podobnych sytuacjach. Uśmiechnęła się ostrożnie, znów na niego zerkając. - Tu es.... Tu es complètement différent des gens que je connais - mruknęła, znów pokracznie i zbyt wolno dobierając słowa, ale chyba chciała, aby to jedno zrozumiał dokładnie.

françois baudelaire
and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Przypatrywał się jej przyprószonym perłowym różem policzkom z urzeczeniem, nie potrafiąc oderwać od nich wzroku choćby na jeden, najpłytszy nawet oddech. A potem pozwolił, by na jego ustach zakwitł jeden z najładniejszych uśmiechów, na jaki było go stać. - Ja? Je t'impressionné? - spytał z zaskoczeniem w celu upewnienia się, pogłębiając tylko przywdziany na twarzy grymas. A potem sięgnął ku niej przez stół, oplatając jej dłonie swoimi palcami, by uniemożliwić powstałą od nerwów, niezdrową manierę. - J'ai compris. Je suppose - odrzekł, w reakcji na pytanie, czy ją zrozumiał. Zerkając na obejmowane wciąż przez niego ręce, posłał jej wymowne spojrzenie i ponownie się uśmiechnął. - Je ne voulais pas te vexer. Parfois, j'ai du mal à me contrôler - wyznał z pewną nutą zakłopotania wypełniającą ton głosu i co poniektóre rysy na twarzy. Nie chciał przecież, by reagowała na jego słowa w tak intensywny sposób, nawet jeśli swoisty urok odnajdywał w jej zakłopotaniu, wyróżniającym ją od reszty dotychczas poznanych kobiet. Odciągając po chwili swe dłonie, opadł na nowo na oparcie krzesła i założył splecione w łokciach ręce za głowę. - Kogo obchodzi, co pomyślą? Dlaczego tak… criti… krytycznie? do siebie podchodzisz? - zapytał ze zmartwieniem, na powrót zerkając w jej oblicze. A potem prychnął i pokręcił z rozbawieniem głową. - Ils ne sont pas vrais - odparł lapidarnie, bez zawahania. Tamte kobiety w niczym jej nie dorównywały, a przynajmniej jego skromnym zdaniem. - Wolę… naturalne. Takie, które nie odsłaniają od razu wszystkich swoich atutów. Które mogę poznać. Które mnie rozśmieszają i zaskakują - wyjaśnił dogłębniej, przybierając na twarz pełną powagę, tak rzadko na niej goszczącą. Skierowane do niego następnie wyzwanie zamigotało w jego oczach błyskiem nieskrywanej sympatii. - Ty też - odparł, pozwalając na to, by kącik ust drgnął w nieznacznym uśmiechu. - A teraz opowiedz mi o swoim bien-aimé - poprosił, nachylając się konspiracyjnie nad stołem.

Lisbeth Westbrook
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Co chwila jeszcze zerkała do boków nerwowo, by upewnić się czy ktoś na nic patrzy, czy przysłuchuje się ich rozmową. Nim jeszcze skończyła ten wzrokowy obchód, pokiwała już twierdząco w odpowiedzi na jego pytanie.
- Tak, bo dla mnie takie zachowanie byłoby nieosiągalne - spojrzała na niego spokojnie, wzdychając cichutko i w nieco niepewnym geście zakładając kosmyk włosów za ucho. Ulżyło jej odrobinkę, gdy powiedział, że ją rozumie i chciała wierzyć, że było tak naprawdę, bo cóż, spodziewała się, że jej usposobienie dla kogoś tak otwartego, jak François może wypadać dość osobliwie. - Nie martw się, to było miłe, po prostu pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji... zwykle wolę, jak ludzie nie patrzą na mnie poza zawodami - przyznała zgodnie z prawdą, teraz znów zarumieniona, bo złapał jej dłonie, gdy wyłamywała sobie palce. Powinna lepiej panować nad takimi odruchami, a już na pewno ograniczać je przy ludziach. Właśnie kiedy znów siebie krytykowała w myślach, on o to zapytał, czym nie pierwszy raz ją zaskoczył. - No wiesz... - wzruszyła ramionami i wbrew swoim słowom, wątpiła, że wiedział. - Wolę sama traktować siebie surowo, niż usłyszeć krytyczną ocenę od innych - przyznała po chwili zastanowienia, bo chyba faktycznie tak najłatwiej było jej to wyjaśnić. Uniosła zaraz brwi, gdy odniósł się do francuskich kobiet i sama zaśmiała się cicho, nie jakoś wesoło, bardziej niezręcznie, bo tak zwykle miała w zwyczaju. - Ja mam raczej kiepskie poczucie humoru - przyznała bez bicia, drapiąc policzek. Kiedy zaś nachylił się nad stołem, zastanawiała się o co mógłby ją zapytać i nie spodziewała się kompletnie, że tematem, który go zainteresuje, będzie Remigius. Mimo to uśmiechnęła się, tym razem ciepło i nieco swobodniej, bo łatwiej zdecydowanie było jej mówić o Soriente, niż o samej sobie. - Remy też jest francuzem, ale to już wiesz... to znaczy z pochodzenia, dla mnie więcej ma w sobie z Australijczyka czy Amerykanina, a przynajmniej tak sądziłam, zanim poznałam ciebie - jednak zdobyła się na żart, bo faktycznie dostrzegała podobieństwo w ich otwartości i swobodzie wyrażania tego, co im w duszy grało. - Myślę, że złapalibyście wspólny język. On też lubi żartować, jest na pewno o wiele bardziej towarzyski ode mnie - dodała, nie wiedząc co jeszcze mogłoby w ogóle zainteresować Françoisa, a też nie chciała za bardzo go zanudzać opowieściami. Poza tym mieli się uczyć, a ona, jako bardzo surowy nauczyciel, musiała w końcu przejść do jakiś trudniejszych ćwiczeń, mimo wszystko pozwalając, by ich spotkanie odbywało się w przyjacielskim tonie do samego końca.

françois baudelaire
<koniec> <3
ODPOWIEDZ