rzeczniczka prasowa — ratusz
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa okręgu próbująca na nowo odnaleźć sobie
Wsiąknęła myślami tak głęboko w strefę, w którą nie powinna się zapuszczać, że sama sobą miała być przerażona przez naprawdę długi czas. Spoglądała na mężczyznę wzrokiem, który niewiele mógł zdradzić, była bowiem mistrzem ukrywania tego, co tak naprawdę działo się w jej wnętrzu, co tak naprawdę potrafiło nią poruszyć. Wyuczona przez lata samodyscypliny tak naprawdę otwierała się w niewielu wypadkach, między innymi przed swoim mężem, co teraz oznaczało tylko, a może i aż tyle, że wszystko w sobie dusiła, dawała temu fermentować, gnić, sprawiać, że stawała się coraz bardziej zgorzkniała, coraz bardziej smutna. Nie chciała taka być, terapia prawdopodobnie naprawiłaby ją, uwolniła od zepsutej pod tym względem głowy, ale przyjąć nie chciała, że taki kierunek powinna obrać. Zawsze przecież radziła sobie sama, silna i samowystarczalna, z całych sił skoncentrowana na tym, aby nigdy nikogo nie potrzebować. Wystarczającą słabością było to, jak bardzo uzależniła się od swojego byłego męża, nie chciała przyznać, że tak naprawdę zależna lubiła być, a wieczorami pragnęła chować się w czyichś ramionach. Wszystko to jednak chowała w obawie przed skrzywdzeniem, w obawie przed kolejnym ciosem, którego tym razem mogłaby już nie wytrzymać. Jej serce, tak jak serce każdej innej osoby, miało swoje granice wytrzymałości i kolejne złamanie go oznaczałoby dla Rei klęskę.
Coś w niej jednak podrygiwało na widok Odella, coś lekko drżało i dawało o sobie przypomnieć, zmuszało ją do odkurzenia wspomnień z nim związanych. Było przecież miło, byli w punkcie, w którym naprawdę się cieszyli, budząc się po szalonych nocach obok siebie. Było to lata temu, a jednak czas nie zdążył zamazać tych wspomnień, sprawiając teraz, że miała własną projekcję ich, oglądając po kolei skrawki momentów, które świat zdecydował się spleść ze sobą, dając im szansę się poznać. Obserwowała jak Odell idzie w kierunku automatu po tym, jak podała mu żetony i chciała obserwować także w momencie, kiedy wstawiał pranie, lecz zniknął jej z pola widzenia, dlatego też powróciła do swojej książki, nie sądząc, że do niej wróci, bo i po co miałby? Sama siebie przekonała tak mocno, że mężczyzna nie ma żadnego celu w ponownym odzywaniu się do niej, że z zaskoczeniem uniosła głowę znad książki i utkwiła w nim spojrzenie, które wyraźnie ukazywało, jak bardzo się tego nie spodziewała. — Hm… tak, w zasadzie. Urodziłam się tutaj i wróciłam jakiś czas temu. A ty…? — z tego co pamiętała, to był Amerykaninem, dlatego też nie potrafiła znaleźć żadnego logicznego wyjaśnienia, dla którego miałby osiedlić się właśnie w Lorne.

odell buchanan
ambitny krab
nick jonas
prowadzący audycję — lorne bay radio
34 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
usłyszysz jego spokojny głos z radia podczas wieczornych audycji o kulturze masowej; spędził większość życia w stanach, teraz dał sobie rok by przekonać się do lorne bay
Od ich ostatniego spotkania zdawały się mijać lata świetlne, a przynajmniej w odczuciu Odella - to, że tak naprawdę nigdy po ich związku nie znalazł sobie nikogo, kto choć w jednej setnej byłby w stanie uszczęśliwić go tak, jak robiła to Rea, tak naprawdę nie miało znaczenia. Byli bardzo daleko od siebie, a gdyby miał to do czegoś przyrównać, powiedziałby, że żyli wręcz w osobnych galaktykach. Ona wybrała ustatkowane życie; choć nie wiedział, co działo się z nią po tym, jak ich drogi się rozeszły, zdawał sobie sprawę z małżeństwa, a więc oczami wyobraźni widział już, jak Rea staje się przykładną żoną, a może nawet matką. Znał ją na tyle, by czuć, że odnalazłaby się w tej roli, ba, sam był kiedyś na etapie, gdy widział ją jako swoją życiową partnerkę, matkę swoich dzieci i kogoś, z kim byliby nierozłączni. Kiedyś. Zanim okazało się, że jednak nie są sobie pisani, a termin przydatności ich relacji najwyraźniej minął. Kiedy podejrzewał ją o szczęśliwe rodzinne życie z kimś lepszym od siebie, on nawet nie myślał, by się ustatkować, a jedynie ciągle pozostawał w ruchu, by nie zacząć się znowu przywiązywać i by już nigdy nie zatęsknić. Wątpił, by był w stanie tęsknić za czymś bądź za kimś bardziej, niż za nią, ale wolał nie testować swoich granic już nigdy więcej. Tak było lepiej.
Czułby się idiotycznie ignorując ją, nawet bardziej niż kiedy próbował do niej na nowo zagadać i przełamać niezręczną ciszę. Nie byli sobie tak bardzo obcy, jak mogło się wydawać, a to, że od ich ostatniego spotkania minęły długie lata tak naprawdę nic nie zmieniało. Wciąż czuł, że właściwym było zachowywać się teraz wobec niej z szacunkiem, a w schemat takiego zachowania na pewno nie wchodziła ignorancja, choć był przygotowany na to, że ona może sobie tego zwyczajnie nie życzyć - całej tej scenki, rozmowy, która mogła się w ogóle nie kleić. Gdyby dała mu to do zrozumienia, to, że nie chce dalej ciągnąć tego spotkania, odszedłby do swojej pralki, ale póki co jeszcze nie odczuł tego. - Spędziłem tutaj kilka lat dzieciństwa i mam tu rodzinę. Mama jest stąd - powiedział, nie mogąc do końca uwierzyć w ten przypadek. To znaczy, wierzył oczywiście w jej słowa, ale był zaskoczony tym, w jaki sposób ich drogi właśnie się przecinały. - Nigdy nie chciałem tu wracać, ale... chyba zmęczyło mnie poznawanie innego stanu co roku - przyznał, opierając się o jedną z pralek w pobliżu Rei. Znała go, a więc mogła łatwo wywnioskować, że ostatnie lata niezmiennie spędził na walizkach, tułając się z miejsca do miejsca w poszukiwaniu... czegokolwiek, tak w zasadzie. Czegokolwiek prawdziwego, a nie ulotnego.

Rea Toverton
powitalny kokos
fool for you
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
/ po grach

Co może być trudnego w obsłudze pralki? Przecież to tylko maszyna. Wsadzasz pranie, wsypujesz odpowiedni detergent, wciskasz odpowiedni przycisk i wszystko robi się samo. Skoro to wszystko było tak łatwe, to dlaczego Diane Mason od kilkunastu minut męczyła się z jednym z urządzeń?
Wszystko zrobiła dobrze. Wrzuciła swoje ubrania do bębna, zatrzasnęła drzwiczki, ale potem przypomniało jej się, że wrzuciła... No, czegoś jeszcze. Nikt nie musi wiedzieć, że w zawiniątku do noszenia rzeczy do pralni była jeszcze jej bielizna, o której zwyczajnie zapomniała. Za wcześnie zamknęła, za wcześnie wcisnęła przycisk, nie zauważyła, że w worku na pranie zostały jeszcze jej gatki. Teraz kiedy chciała jeszcze je dorzucić, pralka nie tylko się nie otworzyła, ale też zaczęła wydawać z siebie jakieś dziwne dźwięki.
- Pięknie.
Nie dość, że nie upierze majtów, to jeszcze prawdopodobnie straci również resztę swojej garderoby. Nie umiała otworzyć ustrojstwa, nie umiała go zatrzymać, nie umiała również sprawić, żeby pralka zaczęła prać. Boże, znając jej szczęście, będzie pewne musiała jeszcze zapłacić za to, że popsuła głupią maszynę, a przecież ona nie miała z tym kompletnie nic wspólnego!
- Przepraszam ... - zwróciła się do chłopaka, którego dość dobrze znała już ze swojej dzielnicy. - Mógłbyś mi pomóc? Mam z tym mały problem. Coś się zacięło i... No, nie umiem tego otworzyć, nie da się też puścić tego dalej. Nie umiem sobie z tym poradzić.
Całe szczęście, że Jake znał się na komputerach. Może pralki w publicznej pralni działały podobnie do tego, z czym miał do czynienia na co dzień?

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
#6

Co mogło być trudnego w obsłudze pralki? Na przykład fakt bycia blondynką heh. Którą Diane akurat nie była! Więc szło jej opornie na pewno dlatego, że urządzenie było akurat bardzo trudne przy współpracy, a nie tam, że przerastało jej manualne zdolności. Jake na szczęście nie napotkał tego dnia podobnych trudności, dlatego machinalnie odhaczył wszystkie czynności. Dokładnie te same, co Diane, z tym że on akurat swoją bieliznę zdarzył wrzucić. Cóż, chatka w lesie w Sapphire River była dla Jake'a niemal rajem na ziemi, ale miała ten jeden zasadniczy minus - przyłącza wodne nie docierały do każdego z domków, więc zmuszony był korzystać z pralni miejskiej. Nie mam pojęcia czy to, co napisałam wyżej jest prawdą i ma sens, ale uznajmy, że tak!
Kątem oka zerknął na brunetkę, która odprawiała z pralką obok walkę rodem z Fame MMA. Uśmiechnął się pod nosem i już sam miał proponować pomoc, kiedy akurat tajemnicza fighterka skapitulowała i odezwała się pierwsza.
- Próbowałaś włączyć i wyłączyć? - pozwolił sobie na branżowy żarcik, który bawił głównie informatyków. No dobra, tylko ich - Nie no, czekaj. Pokaż to. Włączyła się automatyczna blokada, trzeba ją jakoś... - podszedł do dziewczyny i rzucił okiem na panel pralki. Tu coś kliknął, tam coś odpalił i nagle blokada się zwolniła, a drzwiczki były gotowe do ponownego otwarcia, co też Jake uczynił.
- Voila. Możesz wrzucić resztę prania. Ugh, zapominalstwo, straszna cecha - roześmiał się i wskazał głową na tajemnicze zawiniątko trzymane przez Diane.

Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Tak właśnie było. Koszta zakupu pralki oraz zorganizowania sobie mega super przyłącza przewyższały czasem koszt całego domku lub chatki, więc zdecydowanie opłacało się korzystać z miejskich usług. To z tego powodu Diane zdecydowała się na mieszkanie właśnie w tej dzielnicy. Chciała zaoszczędzić, a mieszkanie tu było najlepszą opcją. Nie przewidziała tylko jednego: tego, że publiczna pralka nie będzie chciała z nią współpracować.
- Automatyczna blokada? - spytała zaskoczona. Pierwszy raz słyszała o czymś takim, ale jednak omówmy się, nie była żadnym ekspertem w dziedzinie pralek w tego typu miejscach. Włączyć i wyłączyć pewnie by spróbowała, gdyby tylko wiedziała, co należy wcisnąć i jak przeprowadzić cały proces. Niestety, nie miała pojęcia, więc była zdana na swojego wybawiciela. Rycerza na białej pralce.
- Wow, jak ty to zrobiłeś?
Oczywiście nie musiał wtajemniczać jej w szczegóły i dyktować jej tajemnego kodu pralki na zasadzie "stuknij raz, wciśnij enter, potem dwa razy ustaw temperaturę na 40 stopni, zakręć wodę, znowu odkręć i kopnij". Przecie Mason i tak tego nie zapamięta. Zresztą, aura tajemniczości, jaką roztaczał teraz wokół siebie Jake, była czymś, czego niewątpliwie nie należało niweczyć.
- Tak, to trochę... - no zawstydziło się dziewczę, co poradzić. - Dobrze, że nie widziałeś mnie tu kilka miesięcy temu, kiedy się wprowadziłam. Zatrzasnęłam sobie w pralce jedną nogawkę pewnych spodni, druga została na zewnątrz i... Resztę możesz sobie wyobrazić. Uprałam tylko jedną, a druga prawie uderzyła tego pana z obsługi, kiedy przyszedł zobaczyć, co takiego lata wokół pralki.
Diane! Taka anegdota! To do ciebie niezbyt podobne!

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Prawdę mówiąc Jake'a było stać na wynajem domku lub mieszkania w lepszej i bardziej cywilizowanej dzielnicy. Jednak Sapphire River i bagna były zgodne z jego naturą introwertyka i szeroko rozumianą niechęcią do ludzi. Oczywiście nie miał na myśli miłych sąsiadek, którym zawsze chętnie pomagał. Prawie jak rycerz na białym koniu ratującym damę w opałach! Cóż, koniem tu może nie wjedzie, ale z knąbrną pralką zawsze chętnie powalczy.
Próbował nie zaśmiać się, kiedy dziewczyna spytała jak to zrobił. Cóż, mógł zacząć wymyślać na poczekaniu bajeczki o skomplikowanym mechanizmie, który tylko geniusz jego stanie rozgryźć, ale postanowił nie wykorzystywać tej okazji aby podbić swoje ego.
- Następnym razem, kiedy coś takiego Ci się przytafi, musisz nacisnąć jednocześnie te dwa przyciski - odparł i przyłożył do nich palce, aby zaprezentować magiczną sztuczkę. Heh, nawet przez moment nie pomyślał, że umiejętność obsługi pralki może się wydawać być taka tajemnicza! Ani, że może stanowić pretekst do rozmowy.
Jake roześmiał się słysząc historię ze spodniami Diane. Oczami wyobraźni wyraził sobie pracownika pralni boksującego się z nogawką spodni Mason. Ciekawe, czy wygrał, czy też przegrał przez nokaut.
- Strach pomyśleć co by się tu wyrabiało, gdyby zamiast pralki stał tu na przykład piekarnik - odparł z szerokim uśmiechem, bo w rzeczy samej, ta anegdotka go rozbawiła! Kojarzył Diane z widzenia, ale do tej pory nie mieli za bardzo okazji pogadać. A tu proszę, co za miła i zabawna dziewczyna!
- Masz jakąś książkę na ten czas, który trzeba odczekać aż skończy się pranie, czy lecisz coś załatwić na mieście? - spytał unosząc lekko brew. On w sumie planował podejść jeszcze na pocztę, ale jeśli Diane nie miała nic konkretnego poza czekaniem na koniec prania, to Hargreeves był gotów trochę uelastycznić swoje plany. W końcu zawsze dobrze utrzymać dobre relacje z sąsiadami, prawda?

Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Uważnie śledziła jego poczynania. Chciała zapamiętać każdy krok, każde kliknięcie klawisza pralki, żeby już nigdy więcej jej majty nie zostały w kolejce do następnego prania. Wiadomo, kolejne pranie, to kolejne koszta, które ona musi ponieść, a jednak - umówmy się - na pieniądzach zdecydowanie nie spała. W jej przypadku wybór dzielnicy mieszkalnej był podyktowany względami ekonomicznymi. Na nic więcej nie było jej stać, a zdecydowanie nie chciała polegać na pomocy Rufusa lub wymiaru sprawiedliwości i mieszkać w dzielnicy, która nie miałaby porządnego uzasadnienia w jej budżecie oraz stanie konta.
- Cóż, wtedy... Prawdopodobnie właśnie przyjeżdżałaby tu straż pożarna - usmiechnęła się. Co poradzić, nie miała talentu kulinarnego. W domku nie miała też piekarnika i całe szczęście, bo rzeczywiście musiałaby być konieczna interwencja odpowiednich służb.
- Nie, tak naprawdę, to... Trochę głupio się przyznać, ale nie miałam pojęcia, jak długi będzie ten program i kompletnie się nie przygotowalam - westchnęła. - Mam telefon, w razie czego coś sobie obejrzę lub popatrzę na moje wirujące ubrania.
Oczywiście te, które były w pralce. To będzie naprawdę ciekawy widok! Może Jake tez chce popatrzeć? Widoku starczy dla wszystkich. Oby tylko pralka nie zatrzymała się w takim momencie, gdy jej majty znajdą się na środku tego okienka, bo drugiej porcji wstydu i żenady Mason zdecydowanie nie zniesie.
- A ty? Co zazwyczaj wtedy robisz?
Mistrzyni small talku w natarciu. Bójcie się, Diane mocno się rozkręca. Kto wie, może za chwilę zacznie wirować tak, jak ta nogawka spodni, o których wcześniej mówiła.
- Mieszkasz w tej części osiedla, w której są chatki, prawda? - dodała jeszcze po chwili, tym razem zaczynając już nieco bardziej normalny temat.

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Prawdę mówiąc, odpowiedź dziewczyny o konieczności wzywania straży ani trochę go nie zdziwiła. To, w jak wnikliwy sposób obserwowała każdy jego ruch kiedy robił prezentację odblokowywania drzwiczek utwierdziło go tylko w pierwszym wrażeniu, że Diane jest technologicznym betonem. Nie chciał jej jednak dobijać, więc w odpowiedzi na jej słowa jedynie uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Razem z suszeniem to bite 2,5 godziny - odparł z przekonaniem, bo akurat był to też "jego" program. W międzyczasie wrzucił do pralki obok swoje ubrania, ustawił na panelu co trzeba i jego pranie również ruszyło w rajd. - Wygląda na to, że oboje tu utknęliśmy na trochę - dodał, a nad kolejnym pytaniem Diane chwilę się zawahał. Jak powie, że zawsze coś załatwia, to trochę lipa teraz udawać że może z nią tu posiedzieć. No, ale postawił jednak na szczerość. - Czasami załatwiam sprawunki, czasem idę na kawę... Albo pracuję, bo mogę to robić właściwie z każdego miejsca w tym mieście. Ale to dla zabicia czasu, więc dzisiaj możemy ponudzić się razem - wzruszył ramionami.
Uniósł zaskoczony brew, kiedy Diane spytała o jego miejsce zamieszkania. Spoko, Di, trafiłaś na równego sobie przeciwnika w small talku. Wreszcie jakiś godny zawodnik.
- Tak, dokładnie. Ty też wyglądasz znajomo. Ale chyba mieszkasz w tej drugiej części? - spytał i oparł się o pralkę, póki ta jeszcze nie zaczęła wirować. - Lubisz takie rzeczne i bagienne klimaty czy po prostu trafiła Ci się jakaś dobra okazja? - spytał, bo większość jego znajomych co do mieszkania w Sapphire River miała dość mieszane uczucia. Na przykład taka Gale wytknęła mu ostatnio, że jest takim współczesnym Shrekiem. Ciekawe z jakiej bajki w takim razie urwała się Diane. Może zostanie jego Fioną? He, he.

Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Nie no, nie róbmy z niej aż takiego wapniaka. Mimo wszystko była przecież młodą dziewczyną, która przy odpowiednim przeszkoleniu na pewno poradziłaby sobie z technologicznymi nowinkami. Musiała tylko nieco lepiej poznać sprzęt i wtedy żaden piekarnik czy pralka nie będą miały przed nią tajemnic.
- Aż tyle?
Zdecydowanie nie dało się nie zauważyć zaskoczenia malującego się właśnie na jej twarzy. W zasadzie nigdy nie zastanawiała się nad tym, jak długo trwa standardowy cykl prania. Ot, wrzucała, prało się, ona czekała i po skończonym praniu wyjmowała swoje ubrania. No nic, jakoś wytrzyma tyle czasu, tym bardziej że sporo wskazywała na to, że będzie miała naprawdę miłe towarzystwo.
- Praca dla zabicia czasu? To brzmi... No wiesz, niecodziennie.
Nie chciała mówić, że dziwnie, bo przecież każdy ma swój własny tryb pracy. Ona sama zajmowała się kelnerowaniem, i dla niej praca była bieganiem z tacą. Okej, z jednej strony zabijała w ten sposób czas, ale gdyby zależało to od niej, wolałaby spędzać wolne momenty w jakiś inny sposób.
- Tak, mieszkam w domku. W czasie pory deszczowej mieliśmy tam małe problemy. Podmyło domy kilku moich sąsiadów. Na szczęście mój domek jest na poziomie pierwszego piętra, więc jeszcze mam gdzie mieszkać - wyjaśniła. Oczywiści spora w tym zasługa Ephraima, mężczyzny, który mocno jej pomógł, bo bez jego podwózki Diane miałaby wielki problem.
- Zdecydowanie to drugie - usmiechnęła się. - Chociaż jak tak teraz o tym myślę, to chyba jednak większa okazja trafiła się temu, kto pozbył się tego domu.
Nie było tam aż tak źle, wiadomo. Nie był to pałac, nie był to luksusowy apartament. Bagienne klimaty musiały jej póki co wystarczyć, chociaż ostatnio coraz częściej myślała już o jakiejś małej zmianie. Musi tylko odłożyć sobie nieco pieniędzy.

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
- Kiedy praca jest jednocześnie Twoim hobby, to nie ma w tym nic niecodziennego. Wtedy przychodzi to naturalnie - odparł z uśmiechem, bo prawdę mówiąc nigdy nie myślał o swojej pracy w kategoriach przymusu. Lubił swoje zajęcie, a skoro dodatkowo mógł na tym całkiem nieźle zarobić, to absolutnie nie miał na co narzekać. - A Ty czym się zajmujesz...? - odbił piłeczkę zerkając na rozmówczynię, chcąc nawet posłużyć się jej imieniem... Ale uświadomił sobie, że go nie zna! - Jezu, nawet się nie przedstawiłem. Jestem Jake - wyciągnął w jej kierunku dłoń. No co to za brak manier u tego młodzieńca! Grunt, że się zreflektował.
- No właśnie moja chatka ledwo uniknęła podtopienia. Woda podeszła prawie pod same drzwi. Myślę, że za parę lat z tych chatek nie będzie już co zbierać, jeśli poziom wody będzie się stale podnosił - odparł, bo mieszkanie w Sapphire River miało te właśnie jedną zasadniczą wadę - była to dzielnica, której nie imały się różne kataklizmy. Dopóki jego chatka uniknęła podtopienia, to mieszkało się całkiem nieźle. Pewnie kiedy i on rano wstanie z łóżka i jego nogi znajdą się w wodzie, wtedy zastanowi się czy wynajem tego miejsca wciąż mu się opłaca.
- Kupiłaś domek na własność? Nieźle. Odważnie - uśmiechnął się, bo póki co sam był na etapie wynajmu, bo była to dla niego najbardziej komfortowa opcja. Nie wiedział jeszcze do końca gdzie ostatecznie chciałby osiąść na stałe. O ile w ogóle będzie to Lorne Bay, bo wielki świat jednak trochę go kusił (Charlotte tego nie niech nie czyta ok). - Jeśli Ci nie dopłacał za zakup, to chyba nie może być aż tak źle - dodał żartobliwie. A to śmieszek! - Następnym razem powinniśmy wziąć ze sobą coś do jedzenia - stwierdził, bo powoli zaczynał czuć głód. Szybko przeskanował w pamięci ewentualne miejsca w pobliżu, gdzie można by chapsnąć choćby jakąś przekąskę.
Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Gdyby to było takie proste. W jej przypadku raczej nie mogło być o tym mowy, bo zajmowała się... No, tym, czym się zajmowała.
- Jestem kelnerką - delikatnie machnęła ręką, jakby nie było to nic wielkiego. Bo nie było. Po prostu nosiła drinki w nocnym klubie, który w dodatku nie cieszył się zbyt dobrą opinią. Niby nie wstydziła się swojej pracy, bo przecież nie robiła nic nielegalnego, ale nie do końca miała się też czym chwalić. - Diane - chyba tylko tym imieniem mogła się pochwalić, bo mimo wszystko uważała, że wybrała sobie całkiem ładne imię. Naprawdę jej się podobało i było zdecydowanie ładniejsze, niż to, które otrzymała od swoich rodziców. Niczego jej nie nauczyli, nawet tego, że ona też mogłaby się przedstawić. Wygląda na to, że rodzice Jake'a, a przynajmniej jego matka, była mega super.
- Właśnie dlatego nie do końca podoba mi się ta okolica - westchnęła. - Ale ma też inne plusy. Podoba mi się to, że nie jest tu tak głośno, jak w centrum. No i... Mam blisko do pracy.
Może nie powinna o tym wspominać, bo przecież w dość łatwy sposób można było teraz odgadnąć, gdzie pracuje (nie było tu zbyt wielkiego pola manewru).
- Nie był drogi. To nie willa w Pearl Lagune - uśmiechnęła się. Na to zdecydowanie nie byłby jej stać. Nawet gdyby coś stało się z jej domkiem, to nie będzie wielkiej tragedii. Rząd znajdzie jej nowe lokum. - A jakieś knajpki? Jest coś jakieś fajne miejsce, w którym można sobie posiedzieć? Niekoniecznie w czasie prania, tak po prostu - spytała po chwili. - Wyglądasz na kogoś, kto zna okolice znacznie lepiej ode mnie.
Miała nadzieję, że takie uzasadnienie mu wystarczy. Nie było to przecież nieprawdą, znał dzielnice znacznie lepiej od niej. A może poznają ją wspólnie?

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
- O. Ciekawe - taki oto błyskotliwy komentarz wydobył się z jego ust. Praca jak praca, ale Hargreeves wiedział o kelnerowaniu tyle, co nic. Pewnie wymagało to bycia miłym i otwartym dla ludzi, więc chłopak niekoniecznie widziałby się w tej roli. - Ja jestem Jake - sam również się przedstawił, uśmiechając się szeroko do nowej znajomej.
- No tak, całkowita racja. Chyba nie mógłbym mieszkać w centrum. Charlotte... znaczy moja mama mieszka w Opal Moonlane i hałas jest nie do zniesienia. Chociaż powiedz, nie przeszkadzają Ci czasem te żaby w Sapphire? - spojrzał na nią rozbawiony, bo był ciekaw czy to tylko jego ucho było takie wrażliwe, czy faktycznie to kumanie godowe żab, czy cokolwiek innego tam robiły, tak go irytowało! - Czekaj, pracujesz w Shadow? - spytał zaskoczony. Nie dlatego, że miał coś do pracy kelnerki (choć do samego Shadow już jak najbardziej) , tylko po prostu nie za bardzo pasowało mu to do obrazu Diane. Na tyle, na ile zdążył ją poznać przez te 15 minut. Niby człowiek wie, że nie należy oceniać po pozorach, a jednak wciąż uparcie to robi.
- Czekaj, daj mi pomyśleć... - serio musiał się zastanowić nad knajpkami, bo zdecydowanie nie był to jego konik. Jasne, czasami pracował z właśnie takich pobliskich kawiarni, ale nie szczególnie przywiązywał wagę do ich nazw. - Jest taka jedna knajpka... Chyba Once Upon a Time? A Tart! Once Upon a Tart - poprawił się i podejrzliwie zmarszczył brwi słysząc jej kolejne słowa. - Jesteś chyba jedyną osobą w tym mieście, która uważa mnie za kogoś kto zna pobliskie miejscówki. Tak prawdę mówiąc, to nie za bardzo przepadam za tłumami. I za ludźmi. Oprócz tych napotykanych przypadkiem w pralniach - dodał prędko, żeby sobie nie pomyślała, że musi się zmuszczać do rozmowy z nią. W zasadzie sam był zaskoczony tym, jak gładko szła mu rozmowa z nowo poznaną osobą.

Diane Mason
ODPOWIEDZ