Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
To fakt, daleko im było do samotnych wilków. Dobrali się jak para ekstrawertyków i oboje nadal utrzymywali kontakty z masą osób. A przecież będąc wiecznie w towarzystwie, nie trudno było natrafić na kogoś interesującego i stracić dla tej osoby głowę. Zdarzało się im obojgu, choć Delany nigdy nie zdecydował się żadnej ze swoich partnerek oświadczyć. Z Corinne było całkiem blisko. Może nawet miał kilka pierścionków na oku, jednak po nocy spędzonej z Hope takie zamiary na długo odrzucił. Już chyba wtedy czuł, że wszystko mu się pomieszało. Przecież to dla Pelletier zaryzykował szczęśliwy, jak mu się w tamtym czasie wydawało, związek. Nie chodziło o żadną przypadkową, ładną buźkę. Nad takimi pokusami potrafił zapanować. Ale ona? Tamtego wieczora padał przed blondynką na kolana niejeden raz.
- Oczywiście możesz się ze mną droczyć ile zechcesz - i tym razem Chirurg przyznał jej rację, może po cichu trenując już do roli małżonka. Oczywiście w typowej dla siebie manierze para doktorów zapomniała o reszcie świata, skoro tylko znaleźli się w jednym pokoju. Jakoś im umknęło, że hałasy na korytarzu ucichły już jakiś czas temu, a wszystkie windy kierowały się na parter. Tylko kto by się tym przejmował, skoro Hope zgodziła się zostać oficjalnie jego dziewczyną. Weekend mieli rozpocząć już jako para. Kobieta też wydawała się z tego faktu raczej zadowolona.
Uwodzicielskim dotykiem całkowicie przyciągnęła uwagę blondyna. Ciekaw był do czego zmierzała ze swoją odpowiedzią i ta ostateczna na pewno go nie zawiodła. Co zabawniejsze, sprawiła, że jego policzki i uszy zapłonęły jak szkarłatne lampki na świątecznej choince. To musiało być to ciepło, które najpierw eksplodowało mu w klatce, a potem spłynęło gorącem na dno żołądka.
- Powtórz to jeszcze z pięć razy - poprosił, z błyskiem w oku. Miał nadzieję, że w półmroku pokoju żywe rumieńce mimo wszystko umkną uwadze Hope. Z resztą, miał już szczegółowy plan jak odwrócić ją całkowicie. Zaczął od wyciągnięcia z dłoni kobiety buteleczki, którą wraz z własną odstawił na najbliższy płaski blat. Może parapet? Nemo potrzebował obu ramion, by podtrzymać plecy swojej dziewczyny gdy odchylił ją lekko do tyłu, jak rasowy, filmowy amant.
- Napisać Jacksonowi i reszcie, że struliśmy się tapasami z lunchu? - wymowną sugestię podparł pierwszym pocałunkiem złożonym pod linią żuchwy blondynki - Zawsze możemy zatańczyć tutaj.




Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Kolejne podobieństwo — Hope też się nikomu nie oświadczyło, ale oczywiście wiadomo, o co chodzi. On nigdy nie obiecywał formalnie się z nikim ożenić. No, może jakieś szczeniackie wygłupy, o których Hope nie miała pojęcia, bo miały miejsce, zanim wkroczyli w wiek, że mówili sobie dosłownie wszystko. Tak zupełnie po prawdzie, to po studiach medycznych pozostawało niewiele rzeczy, które mogły człowieka zawstydzić, nawet jeśli wynikało to jedynie z biologicznej otwartości samego ludzkiego ciała.
W każdym jednak razie teraz przeskoczyli na zupełnie nowy poziom. Intymność między nimi podczas wspólnej nocy miała w sobie coś zakazanego, coś niebezpiecznego. Nutkę ryzyka, która w połączeniu z alkoholem dała wybuchową mieszankę. Efektem tego byli oni tutaj i teraz, z zupełnie nowym przeświadczeniem, że przed nimi, jako parą stoi nowy świat. I zapewne mieli rację. Czego Hope jednak nie mogła wiedzieć, to to, że oboje nieświadomie, gdzieś z tyłu głowy mieli już myśl, że z tej sytuacji nie będzie ucieczki. Nie było przecież tak, że czegoś o sobie nie wiedzieli. Nie mogli się źle zaskoczyć, bo o wadach wzajemnych wiedzieli bardzo dużo. A zalety dopiero odkrywali. To, że Nemo odstawia czasem kubek na stolik bez podkładki, czy też to, że Hope już przed Halloween śpiewała kolędy. I żadnemu nie zdawało się to przeszkadzać. Pelletier była nawet gotowa stwierdzić, że to była jedna z tych rzeczy, za które go kochała. Bo chociaż wcześniej się przed tym broniła, to jednak zdawała się wierzyć, że to właśnie tego jej w życiu brakowało. Wszystkich jego wad i zalet. Jego samego. A już zwłaszcza jego uśmiechu, który ciągnął się aż do oczu, powodując delikatne fale przy kącikach.
Jej twarz również płonęła — emocje wzięły górę, gdy przymknęła oczy i wyszeptała mu wprost do ust. - Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię… To cztery. Piąty dostaniesz, kiedy wrócimy z kolacji. - Skoro obiecano jej, że będzie mogła się nim pochwalić dzisiejszego wieczoru, miała zamiar potraktować go, jak nagrodę. Bo nie chciała się kryć ani wstydzić. Chciała być jego kobietą i to z nim sunąć po parkiecie. - Nie musimy zostawać długo… - Pozwoliła odchylić się do tyłu, czując na plecach dotyk jego dłoni. - W zasadzie pójdziemy tylko na chwilę… - Jej głos zdradzał, że wiedziała doskonale, jak może skończyć się ich wspólny taniec. Tak przecież właśnie wszystko się zaczęło.
- Nie odmówię sobie przyjemności po raz pierwszy zaprezentować się u twojego boku. - Rano wszyscy będą mieli kaca i nikt nawet nie zauważy, że coś się zmieniło. A Hope czuła teraz, jakby właśnie wygrała na loterii kogoś, kto da jej wreszcie szczęście, którym chce się chwalić innym. Była gotowa obwieścić swój stan całemu światu i miała nadzieję, że Nemo też był na to gotów.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Intymność Nemo nie przerażała. Jeśli przed kimkolwiek miał odsłaniać duszę, Hope była do tego najodpowiedniejszą osobą. A wraz z nowymi drzwiami, otwierały się przecież nowe możliwości. Mogli się poznać jeszcze lepiej i jeszcze bliżej. Delany był pewien, że w przypadku blondynki wiele jeszcze czeka na odkrycie. Dzielić z nią dom oraz przyszłość, snuć wspólne plany, przecież to była cudowna wizja. Zakochanie się w najlepszej przyjaciółce to zdecydowanie była najlepsza decyzja, której mężczyzna w sumie nigdy nie podjął. Pelletier zawsze była dla niego ważna. Teraz po prostu stała się najważniejsza.
- Po cichu liczę, że dostanę o wiele więcej - skomentował półgębkiem, jeszcze raz rzucając okiem na swoją śliczną towarzyszkę i jej kreację. Nie dało się ukryć, że spora część doktorów to byli jednak ludzie nauki, ceniący wygodę ponad styl. Tego wieczora obowiązywały jednak stroje stricte wieczorowe, więc on też swoje limonkowe Crocsy musiał zostawić w Lorne. Na szczęście dla Hope gotów był wskoczyć w garnitur bez względu na okazję. Eleganckim ubiorem zawsze próbował sobie też trochę wynagrodzić niższy wzrost.
- Skoro tak, to nie ma na co czekać. Świat musi się dowiedzieć czym prędzej - a on musiał zadowolić się tymi kilkoma pocałunkami oraz obietnicą na coś więcej. Wieczór zdecydowanie układał się po myśli Chirurga, jednak kumulacja całej wycieczki miała nadejść dopiero w weekend. Tylko oni i urocza Segovia. Oboje zasłużyli sobie na tą przerwę od pracy.
Najpierw jednak gala i ostatnie poprawki. Dłonie spletli z Hope jeszcze przed wejściem do windy. W środku blondyn oczywiście zagadywał ją jakimiś anegdotkami. Z daleka mogli tez usłyszeć, że są lekko spóźnieni, bo głos z mikrofonu już roznosił się po sali. Na szczęście prawidłowy stolik zdołali odnaleźć dość szybko. Kieliszki z szampanem jeszcze szybciej. Trochę poklaskali, potem zjedli przyjemną kolację i tym samym zakończyła się część 'oficjalna'. Nemo z Hope jak to oni, uczcili ten fakt przy barze.
- Wybierz piosenkę - mruknął Delany pochylając się nad uchem blondynki. Pomimo dobrej klimatyzacji, w sali już jakiś czas temu podniosła się temperatura zachęcając do ściągnięcia ciasnych krawatów oraz muszek. Dla blondyna przynajmniej była to wystarczająca wymówka.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Nemo ogólnie zdawał się bardziej przygotowany do obecnej sytuacji. Ona sama nie sądziła, że tak szybko uda jej się oswoić ze zmianami, ale dzisiaj, stojąc przed nim, miała świadomość, że to on jest tym jedynym. Nigdy nie miała takiej pewności, graniczącej wręcz z chęcią założenia się ze wszechświatem, że tym razem to jest to. Każdy z poprzednich związków nauczył ją czegoś — dowiadywała się też sporo o sobie. Ale to wszystko najwidoczniej przygotowywało ją do tego, żeby mogła wreszcie z nim właśnie spędzić resztę życia. Odważne słowa, jak na kogoś, kto właściwie dopiero zgodził się z kimś “chodzić”, ale jakoś planowanie sobie przyszłości z nim wydało jej się zupełnie naturalne. Uśmiechnęła się, gdy powiedział, że chciał więcej, a ona gotowa była mu dawać wszystko, o co prosił, ale też to, co pozostało nieproszone. Urosło w niej serce, tak że niemal nie mieściło się w jej piersi. A przez chwilę żałowała nawet, że chciała pójść tam na dół, bo głębsze oddechy wypełniały jej elegancką sukienkę, unosząc piersi, jakby rwały się już do niego.
Ale oboje musieli nauczyć się cierpliwości — zwłaszcza, że mieli mieć dla siebie jeszcze kilka dodatkowych dni.
Ale teraz mogli skupić się na sobie i tych wszystkich spojrzeniach, jakie skupiały się na nich, gdy weszli nieco spóźnieni na salę. Ich splecione dłonie na kilku twarzach, którym udało się coś zauważyć, wywołały dość zaskoczone spojrzenia, chociaż Hope była pewna, że niektórzy nie wierzyli w to, co widzą, przekonani najpewniej, że to jakiś kolejny żart lub gra tej dwójki dziwnych amerykanów. Hope i Nemo od lat pojawiali się na konferencji razem, bywały jednak momenty, że z bankietu wychodzili z różnymi osobami. Dzisiaj wpatrywali się w siebie, jakby świat poza nimi nie istniał. Obserwowała, jak luzuje sobie miejsce pod koszulą i uśmiechnęła się, przekrzywiając głowę. Akurat leciało coś dość młodzieżowego — Harry Styles Falling.
- Nie jest to Dolly Parton, ale z tobą mogę tańczyć do wszystkiego. - Wyznała, sama zaskoczona, jak dobrze okazywało mu się czułość. To nie było coś, co robiła do tej pory. Chociaż przecież już wcześniej była gotowa skoczyć za nim w ogień, to teraz weszli na jakiś nowy poziom.
- Ale kiedyś sobie jeszcze do tego zatańczymy. - Stwierdziła, wyciągając dłoń i zwinnie wsuwając się w nieliczne pary na parkiecie. Przeważnie ludzie czekali na żywsze kawałki, a na parkiecie przewijali się ci, których los połączył w jakiś sposób. Obecne małżeństwa, dawne miłostki, obecne zauroczenia.
Hope pozwoliła obrócić się, zanim przyciągnięta oparła dłoń o ramię Nemo. Poczuła, jak rumieni się pod wpływem jego bliskości i tego, jak jego dłoń oplotła ją w talii.
- Nie boisz się? - Zapytała, gdy znajdowali się niemal policzek w policzek do siebie.

Nemo Delany
Obrazek
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Nie wiem czy Nemo był lepiej przygotowany na to co się działo, czy po prostu przez rok ich rozłąki pozbył się ostatnich wątpliwości odnośnie tego co czuł do panienki Pelletier i wizji ich wspólnej przyszłości. Był pewien, że ją kocha i będzie potrafił uszczęśliwić. Tak samo wiedział, że Hope jest w stanie dać mu szczęście. Troszczyła się przecież o niego jak nikt inny, zawsze doceniała, ale też krytykowała w razie potrzeby. Od lat darzyli się zaufaniem oraz szczerością, a to przecież dwie podstawy udanych związków. Nad komunikacją musieli jedynie popracować. Szczególnie Delany. To jak się wtedy rozstali, ta przeprowadzka blondynki na inny kontynent, z pewnością znalazłby się lepszy sposób żeby to załatwić niż pusty telefon bez grama wyjaśnień. Spokojnie, Nemo nadal czuł się przez to jak ostatni dupek.
Dupek zdeterminowany jednak by naprawić błędy i wynagrodzić szkody. Pomysłów na szczęście mu nie brakowało, a zadanie i tak miał ułatwione, bo przez lata przyjaźni zdążył dobrze poznać kobietę. Wiedział dokładnie jak ją rozpieszczać albo spełniać zachcianki, z których czasem sama nie zdawała sobie sprawy. Powiedzmy, że czekał ją naprawdę cudowny weekend, choć mało brakowało by rozpoczęli go w sypialni, jeszcze przed rozpoczęciem gali. Hope chyba nie domyślała się jak wiernie czekał na nią blondyn. Jego ostatnią kochanką była Corinne i dzięki Bogu od tego czasu nie oślepł, ani nie wyrósł mu na dłoni kaktus. Do dyspozycji miał jeszcze swoją wyobraźnię, czasem wspomaganą audiowizualnie. Może kiedyś nawet przyzna się Pelletier, że znalazł bardzo podobną do niej aktorkę dla dorosłych i pokaże jej kilka ulubionych filmików. A może nie.
Jeśli zaś chodzi o medyczne grono zebrane w hiszpańskim hotelu, wchodząc Delany zauważył raczej kilka przyjaznych skinien od swoich dobrych znajomych. Części z nich zwierzył się ze swoich planów, inni sami zauważyli, że wodzi wzrokiem za doktor Pelletier jak zakochany szczeniak. Ciekawszej reakcji z pewnością spodziewał się po współpracownikach z Lorne. Hope chyba o tym nie wiedziała, ale za ich plecami przyjmowane były drobne zakłady dotyczące ich miłosnego trójkąta z Huntingtonem. Możliwe też, że Delany postawił sam na siebie sto dolców. Zależy kto pyta.
- Mogę załatwić naszą piosenkę- zapewnił, zanim udali się na parkiet. Prawdopodobnie oboje mieli już za sobą kilka kieliszków wina. Tu w Europie popijało się je do większości posiłków i było bardziej niż pewne, że w drogę powrotną do Australii lekarze zabiorą ze sobą parę butelek. Będą je potem popijać pod wspólnym dachem, może przy albumie Harry'ego Stylesa?
- Hanna i Priya na dwunastej. Jak dobrze pójdzie zostaniemy naczelnym tematem do porannych plotek przy śniadaniu - rzucił gdzieś w przelocie Nemo, na parkiecie obracając i przyciagając blondynkę tak, by mogła ewentualnie pomachać koleżankom - Trochę mnie kusi, żeby dać im coś ciekawego - przyznał, przysuwając się jeszcze bliżej. Wystarczająco by usłyszeć pytanie swojej partnerki. Z pozoru nieco ogólne, jemu jednak nie musiała tłumaczyć szczegółów. Rozumieli się bez tego.
Czy się bał? - Nie - odparł bez większego zawahania, na koniec dorzucając jeden z tych rozbrajających uśmiechów - Wytrzymaliśmy ze sobą prawie trzydzieści lat. Czemu mielibyśmy nie wytrzymać trzydziestu kolejnych? A potem może następnych? - z tą logiką ciężko będzie walczyć.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Swoista świadomość tego, co się czuło, z pewnością pomagała, gdy przychodziło do momentów takich jak ten. Hope przez rok próbowała w zupełnie inny sposób zorganizować sobie życie i kolejna, nagła zmiana była po prostu zwrotem mimo wszystko dość niespodziewanym. Nawet jeśli Nemo zjawił się w jej życiu kilka miesięcy temu, sama Hope najpierw broniła się, przed jakimikolwiek relacjami z nim, wiedząc jednocześnie, jak bardzo jej go brakowało. I dała tej tęsknocie wygrać. Pozwoliła sobie na to, żeby dopuszczać go pomału do swojego życia, z tym że nic nie było tak jak dawniej. Nie byli jedynie znajomymi, przyjaciółmi. Byli ludźmi, których zaskoczyło uczucie i któremu dali się ponieść. Może nie wbrew ogólnemu rozsądkowi, ale z pewnością logiki zbyt wiele też w tym nie było. Ale czy miłość musiała poddawać się jakimkolwiek prawom?
W zasadzie chyba całą tę galę wybrała nie tylko po to, żeby pokazać się razem z nim publicznie — chyba chodziło również o to, że potrzebowała ułożyć sobie kolejny raz na nowo. Przecież mieli się nie spieszyć, wziąć wszystko powoli i nie popędzać siebie nawzajem. A tu wyszło, że Nemo teraz mógł na nią czekać, podczas gdy jej własne myśli podsuwały jej zdradzieckie myśli. Widziała w głowie wspomnienia z tamtej jednej nocy, która przesądziła o wszystkim. Jego spojrzenia, gdy górował nad nią, pamiętała niecierpliwe dłonie zdejmujące jej ubranie, jeszcze bardziej pospieszne pocałunki, jakby naprawdę wszystko, na co czekali, przez te wszystkie lata znajomości, to jakiś moment słabości. Ta słabość okazała się ich siłą. Ale teraz musiała wytrzymać. Nie, żeby Nemo się przed nią bronił. Ona sama przed sobą musiała się obronić.
I rzeczywiście nie miała pojęcia o zakładzie. Jej życie uczuciowe może i nie było najłatwiejsze, ale jeśli kiedyś sprawa wyjdzie na jaw, to Hope z pewnością będzie domagać się procentu z tej wygranej. Jakby nie było, przyczyniła się do tego, że Nemo wygrał. W zasadzie oboje wygrali. I nawet naczelne, medyczne plotkary, których naukowe artykuły Hope raczej zaliczyłaby do medycznego pudelka, mało ją obchodziły, to jednak pozwoliła przyciągnąć się chirurgowi bliżej, tak by jej biust przylgnął niemal do jego torsu, a w tej pozycji jego dłoń zawsze przypadkiem mogła się przypadkiem zsunąć odrobinę niżej. Ale skupiona była raczej na jego słowach i tym, jak uspokajająco brzmiały.
- Jak ty to robisz co? - Rzeczywiście jego uśmiechowi nie sposób było się oprzeć i nie sposób było na niego nie odpowiedzieć. - To nad czym ja się głowie dniami, ty odganiasz w chwilę. - Aż sama się uśmiechnęła. Po chwili ułożyła policzek na jego ramieniu, kierując usta tak, by słowa leciały prosto ku jego uchu.
I chociaż gdzieś tam troszkę w środku, bała się w dalszym ciągu, to musiała przyznać, że zrobiło jej się lżej. A czemu chciała mu szeptać?
- Nie chce zostawać tu zbyt długo… - Sama nalegała, a teraz sama przysunęła się biodrami do jego bioder. Nie wiedziała, czy wcześniej zauważył, ale pod elegancką kreacją nie miała zupełnie nic…

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Faktycznie, z ta miłością i matematyką poszło im dość kiepsko. Choć zawsze stanowili parę i mieli siebie nawzajem, usilnie poszukiwali osób, które mogliby dodać do tego równania. Zupełnie niepotrzebnie, jak okazało się po latach. Głębokie uczucia względem siebie kiełkowały w nich po prostu długo i powoli. Łatka 'najlepszych platonicznych przyjaciół', którą sami sobie dokleili też nie pomagała wyjść poza ten schemat. Z resztą, nie czuli takiej potrzeby , przynajmniej dopóki Corinne nie wyjechała, a oni nie skończyli w tamtym barze. Jedno jest pewne. Dla potomnych na pewno wymyślą jakąś bardziej przyjazną wersję tego jak się zeszli, bo 'zakochałem się w niej po kilku głębszych' nie brzmiało za dobrze.
A jeśli o układanie sobie życia chodzi, Hope nie musiała zmieniać zbyt wiele i to chyba powinno być w tym najlepsze. Delany akceptował przecież jej pracę oraz wszystkie poboczne pasje i hobby. Czas spędzali wspólnie w szpitalu i poza nim. To co przeszkadzało wcześniej Anthony'emu, dla Chirurga nie stanowiło najmniejszego problemu. Chciał Pelletier w całości, tylko dla siebie. Tu na gali, i poza nią też. A tamte spojrzenia, cóż, dziś Nemo zerknął na nią podobnie. Był pewny, że blondynka przyłapała go więcej niż jeden raz. Dlatego też pilnował się z alkoholem, żeby potem stanąć na wysokości zadania.
- Będzie nam razem cudownie, H. - mruknął, własny policzek opierając o czoło blondynki, gdy przytuliła się do niego lekko - Ty i ja kontra świat. Tak było od zawsze - snuł dalej, robiąc z nią mały obrót - Nadal pamiętam jak zobaczyłem Cię po raz pierwszy, wiesz? Twoje warkoczyki, i czerwone kokardki. Byłaś wtedy ode mnie wyższa przynajmniej o głowę - no tak, klasycznie zebrało mu się na wspomnienia. Szczególnie, że tak przyjemnie było kołysać się z boku na bok z ukochaną w ramionach. Dokładnie o tym marzył niemal przez rok i ciężko oboje pracowali, by znaleźć się teraz w tym miejscu. Mimo wszystko przeniesienie się do sypialni nadal brzmiało lepiej niż wszystkie wolne tańce świata.
- Ah tak? Opowiesz mi o swoich pragnieniach coś więcej? - zaproponował Chirurg, dłoń z bezpiecznych łopatek przesuwając niżej, na granicę gdzie powinna znajdować się bielizna. Tej jednak przez cienki materiał sukni nie wyczuł - Chciałbym odświeżyć sobie pamięć zanim wrócimy do pokoju.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
No cóż, skoro matematyka była kiepska, to przynajmniej powinni się cieszyć, że w język francuski mieli w jakimś stopniu opanowany. A przynajmniej tak się Hope wydawało. Niby mogła się mylić, bo zamroczona alkoholem i odurzona jego seksualną mocą, zupełnie nie była w stanie odtworzyć krok po kroku każdej z pozycji, czy każdego zachowania, ale wiedziała, że było jej wtedy cholernie dobrze. Hope nie miałaby jednak nic przeciwko lekkiemu przypomnieniu. Nawet jeśli nie była do końca gotowa przyznać się sama przed sobą, jak bardzo go pragnęła. Ciekawe, czy cokolwiek nimi wtedy kierowało, wybuchło, by również, gdyby Corinne była na miejscu. Czy gdyby została i wyszła za Nemo, oni zapomnieliby się gdzieś dużo dalej, być może rujnując również życie byłej Nemo. Tego na szczęście już nie musieli sprawdzać. Teraz należeli do siebie, co zostało już oficjalnie potwierdzone. A o wersji podyskutują. Bo może i po kilku głębszych nie brzmi dobrze, ale z pewnością dobrze brzmi, “zakochałam się w najlepszym przyjacielu, którego znałam całe moje życie.[/b] A że potrzebowali zarówno czasu i alkoholu? To już czas na inną opowieść.
- Też mi się tak wydaje. A może nawet jestem tego pewna. - Powiedziała, przymykając oczy. Kto by pomyślał, że w całej tej gonitwie za lepszym życiem, za pewną stabilnością, odkryją je w osobie, która już wcześniej im to dawała. Też pamiętała dzień, gdy go zobaczyła. Przymusiła biedaka do tańca, bo chyba bał się jej odmówić, ale poleczka wyszła im pierwsza klasa.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Jeśli chodzi o Nemo, jemu sporo zapadło w pamięci, wbrew temu co twierdził gdy skacowani wstali rano po intensywnej nocy. Z resztą, miał prawie rok by przypomnieć sobie więcej szczegółów zawsze kiedy wracał do tych wspomnień. Pamiętał na przykład, że pocałować Pelletier chciał już w barze. Sawyer i inni nigdy na nią nie zasługiwali. Nie potrafili docenić poświęcenia z jakim Hope oddawała się każdej sprawie. I tego jak gotowa była oddać im swoje serce, jednocześnie jego nigdy nie biorąc w tym wyścigu pod uwagę. Oczywiście minęło zbyt wiele lat żeby dokładnie ustalić kto kogo pierwszy wpędził do strefy friendzone, pewne było jednak, że nigdy nie dali sobie prawdziwej szansy. Nie zaryzykowali. A co by było gdyby? Pijany mózg bez trudu podsunął mu wtedy obrazek uśmiechniętej pani Anestezjolog z wyraźnie zaokrąglonym brzuchem czekającej w holu szpitala z ciemnooką, pyzatą blondyneczką uczepioną jej dłoni. Wszystko pozornie na wyciągnięcie ręki. Z Corinne rzecz jasna też był szczęśliwy, ale nie chciał przez resztą swojego życia żałować czy zastanawiać się jak to mogło być. Cóż, pijany Nemo po prostu wziął sprawy w swoje ręce, i dzięki Bogu, bo mógł zmarnować sporo czasu u boku niewłaściwej kobiety. Takiej, dla której musiałby poświęcić kilka marzeń. Z Hope w większości je podzielali.
A gdyby Corinne nigdy nie wyjechała? Albo Hope złamała wtedy nadgarstek? A gdyby Tyson znów wyjadł coś ze śmietnika i wymiotował pół wieczoru zmuszając Chirurga do pozostania w domu? Takich niewiadomych było zbyt wiele by się nad nimi zastanawiać. Faktycznie, powinni się raczej cieszyć, że odnaleźli siebie nim podjęli się jakichkolwiek poważnych zobowiązań jak ślub, zaręczyny czy dziecko. Co nie zmienia faktu, iż byli na nie już gotowi. Nawet Delany'ego nieco zmęczył ten pościg za ukochaną. Załatwienie pozwolenia na pracę też nie było najłatwiejsze. Mogli zapuścić w Australii kilka mniejszych korzeni, przynajmniej dopóki nie wygaśnie ten przeklęty dokument. Tym jednak Amerykanin zamierzał zająć się dopiero po powrocie z konferencji. O ile w ogóle zechce im się opuszczać tą strefę czasową. Życie w Europie naprawdę płynęło jakoś wolniej.
- That's my girl - zamruczał Nemo w odpowiedzi, zadowolony, że wreszcie udało mu się przemówić do rozsądku Pelletier. Z każdym kieliszkiem wina szło jakoś prościej. Ciekawa zależność, ale naprawdę chciał by blondynka nieco odprężyła się na wyjeździe. Jeszcze do niedawna miała na głowie całą organizację ślubu (odejmując pomoc Larissy), a potem jego odwoływanie. Te wakacje jej należały się najbardziej i Nemo miał już kilka pomysłów jak oderwać jej myśli od zmartwień. Albo raczej przekierować je na siebie, najlepiej bez ubrań, które niepotrzebnie wchodziłyby im w drogę. Wydawało się, że Hope plan blondyna jak zawsze przejrzała pierwsza.
To wszystko co wyszeptała mu do ucha, trzymając usta blisko, by nie uronić choćby słowa. Dłoń mężczyzny mimowolnie zacisnęła się mocniej na jej talii, a on sam odchylił się żeby złapać rzucone mu spod ciemnych rzęs spojrzenie. Chodziło o Pelletier, więc istniało 50% szans, że go wkręca. Ale nie, zdecydowanie nie tym razem. Nawet dostała lekkich wypieków, choć winny mógł być drink wypity wcześniej przy barze.
- .. Późno już, zdecydowanie czas na nas - piosenka przekroczyła wprawdzie niedawno półmetek, jednak Nemo zawsze mógł odpalić ją z głośnika w pokoju. W sumie przyda im się jakiś hałas w tle, bo ściany mieli tu jak z papieru. Blondyn nie zamierzał też rozpaczać za wszystkimi, z którymi nie zdążył się pożegnać. Lista była spora, bo z Hope kroki skierowali prosto do windy w holu, która zabrała ich na górę.



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Hope bardziej spodziewała się tego, że któreś z nich wyląduje w łóżku z przystojnym barmanem, niż ze sobą. Nie, żeby z Nemo było wtedy coś nie w porządku, ale z początku wszystko zapowiadało się jako zwykła i podobna do poprzednich nocy, kiedy pili i bawili się razem. Czasem któreś miało złamane serce, a czasem po prostu cieszyli się swoim towarzystwem — nie mogli przypuszczać, że ta jedna noc będzie tak inna od pozostałych. A dokąd ich zaprowadziła?
Poczuła chłód ściany pod odsłoniętymi plecami i zaśmiała się przez krótką chwilę, zanim poczuła jego usta na swoich. Drzwi do sali bankietowej zamknęły się już po tym, gdy lekarze przywarli do siebie stęsknieni.
Ale nie obchodziło jej to, nawet jeśli ktoś zobaczył, jak niecierpliwa jego dłoń przesuwa się po jej udzie, podczas gdy Hope, nieco po omacku poszukuje guzika od windy. Pójście na dół to jednak był zły pomysł, bo w zasadzie zmarnowali trochę czasu. Chociaż może nie tyle zły, ile wzbudzający apetyt. Bo teraz była go głodna i spragniona.
Dźwięk oznajmił im, że winda zjechała na ich piętro i oderwali się na siebie tylko na krótką chwilę i też w samą porę, żeby wypuścić ze środka bardzo szanowanych lekarzy, którzy posłali im zaskoczone spojrzenie. Trzymając Nemo za dłoń, wciągnęła go do środka, ale stanęła grzecznie obok, czekając, aż drzwi zamkną się za nimi. Kiedy tylko to nastąpiło, postąpiła o krok, niemalże zmuszając go, żeby cofnął się o krok. Zajrzała mu w oczy.
- Good or bad girl of yours? - Zapytała, przygryzając wargę, ale napierając na niego tak, by mógł poczuć “ciężar” jej piersi na swoim torsie. Kamera w rogu? Pewnie widziała gorsze rzeczy, z resztą to nie była pierwsza konferencja lekarzy, jaka tutaj miała miejsce. No i tak naprawdę teraz jedynie podnosiła temperaturę, bo nie mieszkali na samym szczycie. Co zabawne też, nawet nie zakładała, że miałby wrócić dziś do swojego pokoju. Ale podroczyć się mogła, prawda? Zwłaszcza że teraz to ona okazywała mu mocne zainteresowanie.
- Jaka szkoda, że będziemy musieli do rana zaczekać aż nasz “honeymoon” się zacznie. Bo dziś jesteśmy tu służbowo, prawda, doktorze? - Wymruczała mu do ust, pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem. A ostatnie słowo wyartykułowała tak, żeby przypomniało mu się kiedyś w szpitalu. Może niekoniecznie w trakcie operacji, ale zawsze, gdy będzie ją mijał na szpitalnym korytarzu.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Byli pijani. Znowu. Znowu też nie mogli oderwać od siebie rąk. Dziwnie znajomy mianownik, choć na trzeźwo Nemo pragnął Hope równie mocno. Pod wpływem po prostu trudniej było nad tym zapanować. Do tego świadomość, że blondynka wreszcie zgodziła się zostać oficjalnie tylko jego. Delany zdecydowanie był jebanym szczęściarzem i całując ukochaną gdzieś w holu europejskiego hotelu, mógł z czystym sumieniem przyznać, że nie żałował niczego z ostatnich kilkunastu miesięcy. Choć ich oboje sporo to kosztowało, wreszcie odnalazł drogę powrotną do domu, bo ten zawsze był przy Pelletier.
Niecierpliwe dłonie? Hope sama była sobie winna. Chirurg ani na sekundę trwania na balu nie zapomniał, że dziś zdecydowała się zostawić bieliznę w pokoju na górze. Nie był w stanie. Kilka razy dostał nawet po rękach pod stołem. Gdy oczekiwali na windę blondynka na szczęście była bardziej wyrozumiała. Pewnie zmiękczyły ją wycelowane w szyję pocałunki, tymczasowo wstrzymane na czas opuszczenia windy przez starszych państwa.
- Dobry wieczór i dobrej nocy - wydawało się, że z Pelletier jakoś wybrnęli. Potem Nemo zauważył swoje odbicie w metalowej ścianie i wyraźnie rozmazaną wokół ust szminkę. Otarł ją dłonią, jednocześnie zmuszony by wycofać się w głąb windy - A to się dopiero okaże - odparł, na dłuższą chwilę zawieszając wzrok na rozcięciu sukienki. Tak niewiele dzieliło go od szczęścia. Zaledwie kilka cienkich warstw tkaniny. Coś też czuł, że 'good girl' to nie była opcja Hope na dzisiaj. Szczególnie, że Anthony wychodził raczej na nudziarza. No co? Nemo miał opinię do odzyskania.
- Byliśmy... doktorze - zamruczał, dla pewności oplatając kobietę ciaśniej ramionami. On pomiędzy pocałunkami zerknął na wyświetlacz windy. Z obecności kamery też oczywiście zdawał sobie sprawę. Była tam by zarejestrować jak zgina się w pół, przerzuca sobie Pelletier przez ramię i na odpowiednim piętrze opuszcza z nią windę.
- Dochodzi pierwsza. Śniadania wydają do 10:30. Mamy 10 i pół godziny - oznajmił, wyciągając wolną dłoń po kartę-klucz. Drzwi ledwie się za nimi zamknęły, a blondyn już łapczywie podwijał fałdy eleganckiej sukienki by jak najszybciej twarzą zanurkować pomiędzy uda porzuconej na łóżku kochanki.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Nie wypili tak wiele, jak ostatnim razem — to chyba mieszanka wina, hiszpańskiego powietrza i tych cholernych endorfin unoszących się w powietrzu, które budowały napięcie między nimi już od tak dawna. A teraz przestali się przed nimi bronić, bo już nie było powodów. Oboje mieli teraz podobne winy na sumieniu — on z nią zdradził Corinne, a ona, chociaż ostatecznie nie wylądowali w łóżku, to jednak właśnie z Nemo zdradziła Tony’ego. I chociaż w żadnym stopniu nie byli usprawiedliwieni, to Hope wiedziała, że właśnie ona i Nemo tak naprawdę to sobie byli przeznaczeni. Sami siebie próbowali oszukiwać potem i skończyło się to dla nich cierpieniem i być może jakimiś wrzodami żołądka. Na szczęście oboje byli lekarzami i w razie czego będą siebie nawzajem diagnozować, żeby spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Bo tego akurat wystarczająco wiele zmarnowali.
Pewnie, gdyby nie fakt, że mogli natrafić na jakiś innych ludzi w windzie, a nie zawsze można było przerwać, co się zaczęło, to nadrabialiby wszystko w drodze na górę. I chociaż Hope przez ostatni rok nie była zakonnicą, a Tony w jej mniemaniu kochankiem był dobrym, to to z Delanym było zupełnie czymś innym. Przesiąknięta tęsknotą wiedza, którą miała na jego temat. Nie znała jej już jedynie z opowieści — rzeczywiście, przed rokiem, czasem dzielili się doświadczeniami z innymi, to później mogła się przekonać na własnej skórze, że żadne z jego słów nie było przesadzone.
Uśmiechnęła się, ciesząc się, że podjęli tę gierkę, chociaż było ona w zasadzie zbędna. Nie dało się ukryć, że mogli wreszcie dosięgnąć do siebie. Żadnych przeszkód, żadnych narzeczonych, dziewczyn. Tylko oni. Pisnęła, gdy przerzucił ją przez ramię, dając jej tym samym widok na swoje szerokie plecy i krągłe pośladki. Lubiła taki kształt mężczyzn. A może po prostu lubiła jego?
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
ODPOWIEDZ