Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tak, podejrzewał właśnie, że była na niego wściekła o sam fakt, że się jej sprzeciwił. Że śmiał nie zrobić raz tego, o co go prosiła, pojechał w pizdu i ryzykował życiem za sprawy, które właściwie personalnie nie cholery go nie dotyczyły. Ani jej. Ani jego rodziców. Ani całej reszty jego bliskich. Miał jej za złe w sumie tylko tego, że nie pozwalała mu nijak po siebie sięgać, kiedy był daleko. Odpowiadanie półsłówkami, ignorowanie i..
A z resztą.
Gdyby miał czas, to by napisał.. Gdyby nie wpadł na pewną kobietę, pakując manatki, żeby zdążyć na samolot, gdyby nie poświęcił jej sporego kawałka swojego czasu, a potem nie musiał biec, żeby zdążyć; pewnie by napisał. Gdyby po zaliczonym sprincie z obciążeniem, w pełnym rynsztunku i po wcześniejszym fizycznym wysiłku nie przysnął w samolocie, też by napisał. Gdyby był dziewczyną, to miałby na imię Genevieve. I wszystko co powyższe to był fakt.
Właściwie był przygotowany na kolejną ścianę z jej strony. Ile razy już tak próbował? Może nie na wodzie i może nie zapędził ją w kozi róg, rzeczywiście, ale jego próby zawsze kończyły się tak samo. Ścianą. Oślim uporem. Obracanie kota ogonem. Niczym dobrym. Uniósł brwi w pierwszej reakcji na jej słowa, otworzył gębę, żeby się odezwać, ale dość szybko ją zamknął. Szklanka została przy kanapach i w sumie nie miał czym przypieczętować toastu, był też zbyt szczerze zaskoczony, bo powiedzieć coś z sensem.
Zaraz z resztą i tak się zmarszczył, mierząc ją wzrokiem, potem wodę. Prychnął, znów zamiast się odzywać, uderzając dłońmi w barierkę, zanim zsunął sprawnie z tyłka spodnie, razem ze skarpetkami, w ślad za nimi poszła koszulka.
- Ja nie skoczę? - musiał. To było zbyt sztampowe, żeby nie odpowiedzieć podobnym tekstem, zanim cofnął się pół kroku, robiąc sobie miejsce na sprawne wyrzucenie się za burtę.
Była. Suka. Lodowata.
Tyle miał do powiedzenia. I właśnie dlatego przepłynął pod wodą kawałek, zanim wynurzył się odrobinę dalej, potrząsając łbem.
- Kurwa mać, znowu się o nic nie założyłem. - podniósł do niej głos, ale mimo, że starał się brzmieć, jakby był zły, wcale mu nie wyszło. Ba. Parsknął śmiechem, bo i sytuacja była co najmniej komiczna. Przed chwilą się kłócili? Cóż.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
O to właśnie chodziło. Znajdowanie czasu było kwestią priorytetów. Jeśli dla kogoś priorytetem było, żeby znaleźć czas na pewne działanie, pewną rozwojową aktywność albo kontakt z daną osobą, to go znajdował, to było całkiem proste. I nawet nie chodziło tu o twarde podejście „choćby skały srały”. Jeśli priorytety były na miejscu, wszystko inne układało się samo. Proste. Jednocześnie NAPRAWDĘ nie miała mu za złe, że informowanie Billie Winfield o każdym jego kroku nie znajdowało się na liście jego priorytetów. Przecież oboje wiedzieli, jak jest, nie? Miał swoje życie, robił swoje rzeczy, spoko. Prawda była taka, że wcale by się do niego nie przypieprzyła, gdyby… No, gdyby nie te inne rzeczy, które ją uwierały w związku z tym, co się z nimi podziało, a co totalnie mógł interpretować jako jej urażoną dumę, jeśli miał taką ochotę. Jeśli chciał myśleć, że była egocentryczną pizdą, która musiała mieć wszystko po swojemu, nie biorąc pod uwagę żadnego drugiego dna, to w porządku, mógł. A ona by się tego wcale nie wypierała – tak jest lepiej niż przyznawać się do własnych słabostek i bólów dupy, od zawsze tak uważała.
I szczerze? Nie spodziewała się, że z taką łatwością uda się jej go podpuścić. W pierwszej chwili była nieco zaskoczona. Potem grzecznie zrobiła pół kroczku w tył, żeby zostawić mu stosowną przestrzeń i tylko obserwowała z rosnącym uśmiechem, jak jej idiotyczny pomysł nabiera życia. Czyli jednak wcale nie byli dorośli… Dobrze, że nie tylko ona!
Oparła się o barierkę, kiedy skoczył i czekała aż się wynurzy, a potem zaśmiała się głośno. - A o co chciałbyś się założyć? – odkrzyknęła mu. - Czekaj moment, zastanów się! – dodała, w sumie nie obiecując mu, że weźmie pod uwagę jego ewentualne żądania już po fakcie. Musiała zwyczajnie oddalić się na chwilę, żeby nalać whiskey zarówno do swojej szklanki jak i do jego, opuszczonej gdzieś na pokładzie, zanim znów nie oparła się o barierkę. - No? I jakie masz żądania? - zapytała, nadal nie kryjąc rozbawienia.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Przez moment chciał wyłożyć się na wodzie, ale szybko stwierdził, że jeżeli przestaje się ruszać, odmarza mu tyłek. I nie tylko tyłek, inne, bardziej nawet potrzebne narządy też, także musiał sobie zafundować wieczorny workout. Długi miał dzień, cholera, miał nadzieję, że nigdzie się nie spieszyła, bo miał zamiar s p a ć, dopóki fizycznie nie będzie już mógł. Najwyżej przed snem zostawi jej na karteczkach-wlepkach szczegółową instrukcję tego, jak ich przetransportować znów do portu. Poradziła by sobie, głęboko w to wierzył; chociaż by po to, by udowodnić, jak bardzo nie potrzebuje jego pomocy. Typowe by to było.
Miał jej odpowiedzieć od razu, bo właściwie to doskonale wiedział, czego chciał od niej zażądać, ale dość szybko mu zniknęła. No nic, pozostawiony sobie, dał jeszcze kilka nurów pod wodę i poszerzył kółko, w którym pływał, z przyjemnością stwierdzając, że woda, chociaż zimna, przyjemnie opływała mięśnie, na swój sposób kojąc. Tęsknił za wodą. Dawno nie pływał i dopiero w tym momencie zdał sobie z tego sprawę; nawet mimochodem zaczął się do siebie uśmiechać jak debil, chociaż ku temu mógł mieć inne powody.
- Wskakuj też! - zadarł głowę w górę, by popatrzeć na nią z szerokim uśmiechem, przechylając się lekko do tyłu, rozkładając ręce w geście mającym znaczyć "no dalej". Wątpił, co prawda, żeby rzeczywiście miała to zrobić, zważywszy chociażby na to, że siedziała w kocu.. Ale warto było spróbować.
- Potem cię ogrzeję, zobaczysz! - nie sądził, by była w stanie dostrzec oko, które jej puścił, ale nie gasnącego, szerokiego uśmiechu i rozbawionego tonu nie dało się przegapić. Żartował. Tak. Pewnie, że żartował, w końcu byli.. Nie, zaraz. Skoro nie byli już przyjaciółmi, byli znajomymi. A w stronę znajomej, mógł podrzucać idiotyczne teksty, z rzędu tych lekko dwuznacznych, które zawsze mógł obrócić w żarcik. Idealnie!

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Może i była adoptowana, ale to w jej opinii wcale nie zmieniało faktu, że pochodziła z Winfieldów – rodziny posiadającej żeglarstwo we krwi, nawet jeśli oficjalnie ze sobą tej krwi nie dzielili. Proste. Gdyby zasugerował jej choćby, że uważał ją za niekompetentną w doprowadzeniu do portu jachtu, który na dodatek wyposażony był w całkiem sprawny silnik, to najprawdopodobniej szczerze by się na niego obraziła. Nie w takich warunkach i nie na takim sprzęcie zdarzało jej się wpływać do portu. Zresztą, w porównaniu do niektórych rejsów, w których miała okazję być sternikiem, teraz była nawet względnie trzeźwa. Totalnie easy mode, no już szanujmy się.
Chociaż oczywiście prawda było to, że nawet gdyby nie posiadała minimalnej żeglarskiej wiedzy i doświadczeń, uparłaby się, żeby sobie poradzić. Zawsze tak było, nie mogłaby zaprzeczyć.
Właściwie myślała o tym, żeby wyskoczyć za burtę od momentu, w którym Gust wspomniał o tym wyrzucaniu… no, czegokolwiek. Teraz jednak, kiedy obserwowała go z góry, ze swojej bezpiecznej i suchej lokalizacji, uśmiechała się do niego szeroko i ewidentnie nie pchała się do wody aż z takim entuzjazmem. Zamiast tego przyglądała mu się, popijając ze swojej szklanki.
- No nie wiem, nie wiem – odpowiedziała, wzruszając jednym ramieniem. - Nie brzmi to jak uczciwy warunek zakładu – dodała z rozbawieniem, tylko trochę złośliwie i upiła odrobinę ze swojej szklanki. Ale chwilę później tę swoją szklankę odstawiła na pokład, po czym przez chwilę się zastanawiała, stojąc o krok od barierki. Później znów się przez nią wychyliła. - Jeśli wskoczę, naprawisz mi tę przeklętą pralkę? – postanowiła zapytać, ale nie mogła się powstrzymać od rozbawienia, które ją ogarniało. Zresztą, tak czy siak, w międzyczasie i tak już ściągała ze stóp swoje trampki i skarpety.
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Pamiętał doskonale, że zdarzało im się wypływać, jeszcze za gówniarskich czasów i też między innymi dlatego, nie miałby większych wątpliwości, że sobie poradzi.. Generalnie, jeśli miałby być szczery, nie mógł sobie wyobrazić zbyt wiele takich sytuacji, w których Winfield sobie nie radziła, okay? Chociażby jej ośli upór sprawiał, że przebijała się przez niektóre ściany jak taran, zazwyczaj bez pomocy czyjejkolwiek. Była twarda. Miotana często emocjami, humorkami i generalnym "nie bo nie", ale twardości nie mógł jej odmówić.
Swoją drogą, kiedy tak o tym myślał, nie było zbyt mądrym pływanie, po ciemku, za światła mając jedynie reflektory pozycyjne jachtu, w dodatku pod wpływem alkoholu.. Wiele nie wypili, okay, ale jednak otwarta, głęboka w cholerę woda lubiła być kapryśna. Prognozy nie zapowiadały żadnych rewelacji, sztormów i innych burz-niespodzianek, ale to była Australia, pogoda lubiła się zmieniać, zazwyczaj na gorsze, w ułamkach sekund. Z drugiej strony, jedną z drabinek, widział z miejsca, w którym się znajdował i gdyby rzeczywiście pogoda miała się zmienić, mogliby szybko znaleźć się na pokładzie. Po problemie.
Czy to naprawdę właśnie zadziałało? Johansen powoli zaczynał myśleć, że odpłynął na tej kanapie w krótką drzemkę. Billie się z nim tak po prostu przestała kłócić, a teraz wyraźnie rozważała półnagie pływanie z nim? Gdyby był te dziesięć lat młodszy, rzeczywiście mógłby w tym momencie dostać trochę zawału... Nah. Dobra, w sumie, chyba nawet dziesięć lat młodsza wersja blondyna nie była tak spragniona. To wszystko były dobre żarty, tak. A jeśli przy okazji mógł się nacieszyć beztroską, gówniarską zabawą, to tym lepiej.
- Wskakuj żesz już, gałganie! - serio. Gałganie. Tak, najwyraźniej to właśnie była obelga, którą na ten wieczór wybrał ponad trzydziestoletni, dwumetrowy facet. Oczywiście, że naprawi jej cholerną pralkę. Był niemalże pewny, że wystarczyło wyciągnąć syf z filtra i będzie działała jak nowa.
- Albo mówię ci. Wrócę tam na górę i sam cię wrzucę! - zagroził jeszcze, chociaż groźnie, po raz kolejny, wcale nie brzmiał. Mimo, że popchnęła go do zakładu bez nagrody i w dodatku teraz, post factum, chciała się wymigać od jego warunków! Franca.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Jeśli coś jest bezpieczne, przemyślane i rozsądne, to nie jest prawilną przygodą. Bez ryzyka nie ma zabawy, jak mawiał pewien wielki mędrzec i Billie podpisywała się pod tym obiema dłońmi. Może miała już ponad trzydzieści lat i nie była aż tak pieprzniętą kretynką jak choćby dziesięć lat temu, ale nadal ciągnęło ją w stronę szaleństw i spontaniczności. Wciąż dawała się ponosić emocjom i podejmowała decyzje pod wpływem chwili, nie zastanawiając się nad ich konsekwencjami. No bo co się niby mogło stać? Jacht nie zniknie im nagle z oczu (Ollie go przecież pilnował, halo), a o tej porze nie groziły im ani szaleńcze szkwały ani wielki sztorm. Wszystko pod kontrolą… Na tyle, na ile trzeba i ani odrobiny więcej.
Obserwowała go, uśmiechając się szeroko. Właściwie nie przypuszczała, że namówienie go do wskoczenia do wody będzie aż tak łatwe i że to faktycznie ona będzie tą suchą stroną stojącą na pokładzie i przyglądającą się szaleńcowi za burtą. Nie miała nic przeciwko temu, żeby wyskoczyć tam razem z nim, w końcu to był jej pomysł i nadal uważała go za całkiem niezły w swoim pojebaniu, ale droczenie się z Gustem również posiadało swój urok i zwyczajnie nie mogła sobie tego odmówić. Woda raczej nie ucieknie. Zwłaszcza kiedy postanowił ewidentnie jej zagrozić (a może to był szantaż?).
- No nie wiem, nie wiem… Jest ciemno, chłodnawo… Biedaku, musisz tam zamarzać w tej lodowatej wodzie! – tak, była absolutnie okropna, a na domiar złego bawiła się przy tym aż za dobrze. Być może gdyby jej nie zagroził, już by przeskoczyła przez barierkę i na własnej skórze miałaby okazję przekonać się, jak lodowata bywała woda o tej porze roku w Australii. W takim przypadku jednak uznała za stosowne sprawdzić, czy czasem nie blefował albo – co gorsza – nie składał obietnic bez pokrycia. Jak zawsze, totalnie na przekór.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Wiek nie miał znaczenia. Służąc, spotkał nie jednego młodszego od siebie, mówiącego i zachowującego się jak starzec, ale też nie brakowało tych z duszą nastolatka, zamkniętą w ciele zbliżającym się powoli do półwiecza. Już dawno przestał się przejmować tym, co wypadało, a co nie, a jeżeli czegoś rzeczywiście się nauczył podczas swojej służby, to cieszyć chwilami takimi jak ta. Beztroski, spokoju, takimi w których po prostu żyje i dobrze się bawi, nie myśląc za bardzo o dniu jutrzejszym. Oczywiście, jego wrodzona przezorność kazała mu zerknąć w stronę tamtej drabinki, zanim ewentualnie postanowiłaby wskoczyć; nie był pewny, nie pamiętał, czy na pewno było jak się później wdrapać na ten jacht z powrotem.. Z drugiej strony, do cholery, jego ojciec wydał na tą zabawkę małą fortunę i, skoro głupia łódka, posiadać mogła kilka sypialni, w pełni działającą, całkiem wygodną łazienkę i kuchnię z jadalnią, to definitywnie musiała być też przygotowana na spontaniczne wskakiwanie do wody.
Mógł się domyślić, że w momencie, w którym zagrozi wyjściem tam na górę i ściągnięciem jej do wody siłą, będzie chciała przetestować, czy nie blefuje. Nie blefował, nawet jeśli szczerzył się do niej szeroko, ubawiony po pachy.
- Ty na prawdę chcesz, żebym cię wciągnął tutaj na siłę, co? - żachnął się, a chwilę później.. Zniknął w tafli ciemnej wody. Przepłynął pod powierzchnią prosto do drabinki, stwierdzając, że tak będzie po prostu szybciej, praktycznie wskoczył na pokład, szczebli używając może ze dwa razy, bardziej, żeby nie wywalić się na krzywy ryj na zakręcie. Nie było łatwo. Ociekanie wodą, deski, które trochę się ślizgały, półmrok, w połączeniu z dzikim biegiem przez pokład, by dopaść do niej jak najprędzej i nie dać szansy na ucieczkę. I tak nie miała za bardzo gdzie przed nim uciekać.
- Mam nadzieję, że nie masz przy sobie telefonu! - zapowiedział się, przeskakując nad stolikiem, mało nie zahaczając stopą butelki z alkoholem. A, co mu przypomniało i dało Billie szansę, na wyrzucenie wyżej wspomnianego telefonu w bezpieczne miejsce; dał sobie po hamulcach, zatrzymał się na moment, by wychylić swoją szklankę, prawie po żeglarsku, niemal całą na raz... I dopiero później do niej dopadł, łapiąc za ramiona i przyciągając sobie do klatki piersiowej.
- Mam cię! - to miała być chyba groźba. Ociekał zimną wodą, chłodna bryza już nie była aż tak przyjemna, ale spoko, w planach miał wyrzucenie ich zaraz oboje za burtę. Ale to zaraz. Chyba.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Zawsze była przeciwna konceptowi tego, że coś wypada bądź nie tylko dlatego, że była w określonym wieku, a w ostatnich latach ten pogląd coraz mocniej się w niej ugruntowywał. Jej rówieśnicy brali śluby, dorabiali się gromadki dzieci, brali kredyty, które będą nad nimi wisieć przez kolejne dziesięciolecia, inwestowali w swoją własną przyszłość – a ona? Na przekór wszystkiemu rzuciła poważną pracę w firmie związanej z branżą, w której się kształciła, porzuciła cały świat, który stworzyła niezależnie od większości osób, które znała, na przeciwnym wybrzeżu kontynentu i wróciła do punktu zero. Pracowała jako barmanka, zarabiała niewiele, mieszkała w bardzo małym mieszkaniu i czasami totalnie zapominała o tym, czym jest odpowiedzialność. I szczerze? Była całkiem szczęśliwa z dokonanych wyborów. Chyba. Przynajmniej wszystko było proste, a z problemami takimi jak kac w pracy lub zastanawianie się, czy wystarczy jej wypłaty do kolejnego pierwszego, była w stanie handlować.
- Nieee, nic takiego nie powiedziałam! – zaprzeczyła, chociaż oboje wiedzieli, że było to jedynie pro-forma. Domyślała się, że skoro w oczywisty sposób postanowiła sprawdzić jego blef, jemu nie pozostawało już nic innego jak tylko udowodnić jej, że wcale nie żartował i zmusić ją do zamoczenia tyłka. I chociaż – po raz kolejny – nie miała wiele przeciwko, to jednak czuła się w obowiązku kontynuować tę gierkę w robienie mu na przekór i rzuciła się do ucieczki, kiedy tylko Gust wskoczył na pokład, nie szczędząc śmiechów i pisków sobie i wszystkim biednym ludziom mającym nieszczęście znajdować się akurat w najbliższej okolicy w tamtym czasie. Po wodzie głos potrafi się nieść naprawdę daleko.
Telefon faktycznie porzuciła, razem ze spodniami, kiedy on sięgał po butelkę. Chciała również wskoczyć za burtę na własnych warunkach i już-już podciągała się na bariercę gotowa do przełożenia przez nią nogi, kiedy w końcu ją dopadł, na co oczywiście zareagowała piskiem. - Jesteś lodowaty! – wyrzuciła mu, podnosząc łeb, żeby na niego spojrzeć i wiercąc się jednocześnie, jakby próbowała uniknąć styczności z tym mokrym chłodem.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Na co komu dorosłość, skoro można było wypłynąć w środek niczego i zażywać morskich kąpieli po ciemku? Nie wyobrażał sobie takiej wersji rzeczywistości, w której, podobnie jak jego rodzice przed nim, statkuje się, zakłada rodzinę i pracuje nad swoim wysokim, dającym dużo pieniędzy stanowisku w wieku ledwo 25 lat. Nie, nie, to zupełnie nie było czymś, co wydawało mu się opcją i jeśli miał być zupełnie szczery, nie wyobrażał sobie, żeby kiedykolwiek miał nastać dla niego odpowiedni czas na te wszystkie poważne rzeczy. Jakiś czas wstecz stwierdził w duchu, że całe to poważne życie chyba nie było dla niego i, czy zdecyduje zostać w wojsku, czy nie, wolał jednak jego prostszą wersję. Żyć z dnia na dzień i cieszyć się tym, co akurat się udawało, bez jakichś większych planów, które jakoś nigdy nie dochodziły do skutku w jego przypadku. Pamiętał, że kiedyś chciał Billie właśnie i tyle miało mu wystarczać; ta prostota dalej w nim była, z tą różnicą, że.. Dorósł na tyle, żeby wiedzieć, że nie może jej mieć. Tak po prostu, nie w sposób, w który jej pragnął; był z tym praktycznie pogodzony. Już nie tupał nóżką, już nie liczył po cichu na to, że coś się w tej kwestii zmienił. Był jednym z tych szczęśliwców, którzy kochali przyjaciółkę, tak, ale dane im było niczego nie zepsuć. Może dzięki jego małomówności? Może dlatego, że nigdy nie wierzył, że mogłaby chcieć mieć z nim do czynienia więcej, niż już miała? Może. Nie istotne. Nie był fanem myślenia o tym, co chciał, żeby było, ale nigdy nie doszło do skutku.
A teraz ją złapał, w niedźwiedzim uścisku, udaremniając ucieczkę i z sadystyczną wręcz radochą dawał jej swoją zemstę, w formie.. Przytulenia się? No, nie brzmiałoby to tak strasznie, gdyby odjąć fakt ociekania wodą. To był dość istotny czynnik. Trzymając ją w powietrzu, odstąpił krok od barierki, bardziej, żeby przy tym wierzganiu nie palnęła się w metal, bo to byłoby jeszcze bardziej nieprzyjemne, niż jego zimna skóra.
- Co ty? Widzisz, trzeba była wskoczyć, to wtedy obydwoje bylibyśmy zimni. - szczerząc się, pochylił do niej mocno, by przytulić lodowaty policzek do jej rozgrzanej szyi. Nie, jeszcze nie skończył się nad nią znęcać. Miał zamiar trzymać ją przy sobie dopóki, dopóty nie stwierdzi, że odpokutowała za swój ośli upór.
- W sumie to wiesz co? Totalnie będziemy. - znów się wyprostował, a zaraz potem.. Po prostu rzucił, jak workiem kartofli, za burtę. Wskoczył z resztą zaraz za nią, nieco na bok, by przypadkiem w nią nie palnąć.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Może zwyczajnie była zbyt ślepa, żeby kiedykolwiek cokolwiek zauważyć. Bardzo łatwo było pewne drobne znaki ignorować a inne traktować jako jedynie przyjacielskie gesty i reakcje i nic poza tym. Czy była to jej faktyczna krótkowzroczność czy półświadome wmawianie sobie, że nie było pomiędzy nimi niczego, co by wykraczało poza standardową przyjacielską platoniczność, to już inna kwestia, której nigdy nie poświęciła choćby pół myśli. Gust w tych dobrych, najlepszych czasach był jej najlepszym przyjacielem i co by się nie działo, tak go postrzegała. Wszystko, co mogłoby zaburzyć ten pogląd, zaburzyłoby również jej uporządkowaną wizją otaczającego ją wszechświata – a jak wiemy, na takie rzeczy Billie nie reagowała najlepiej. Zresztą, tak już zupełnie poza platonicznością bądź romantyzmem, nigdy nie chciała być centrum czyjegokolwiek wszechświata. Uważała, że nie ma odpowiednich kwalifikacji do sprawowania tak odpowiedzialnej funkcji. Brakowało jej szkoleń, wykształcenia, certyfikatów… A odpowiedzialność za czyjeś losy wywoływała w niej ostrą reakcję alergiczną, tak jeśli mamy być totalnie szczerzy. W końcu ledwo potrafiła być odpowiedzialna za siebie samą.
Nie lubiła zresztą zazwyczaj tracić tego wątłego panowania nad własnym losem i… szczerze? Trochę zdziwiła ją łatwość, z jaka Gustowi udało się totalnie ją unieruchomić. Wiedziała, że była od niego praktycznie o głowę niższa i na pewno trochę lżejsza, ale nic nie mogła poradzić na to, że nadal pamiętała go jako wysokiego, ale niekoniecznie będącego w stanie tak po prostu ją unieść nastolatka. Mimo wszystko – wbrew piskom i machaniu nogami, które na niewiele się tak czy siak zdawało – nie czuła zagrożenia. Za to zdecydowanie czuła bijącego od niego zimno. - Nigdy! Nie poddam się! Będę walczyć! Nie możesz mnie zmu… - ale totalnie mógł ją zmusić i właśnie to zrobił, wrzucając ją do wody. Na szczęście miała na tyle instynktu samozachowawczego, żeby zamknąć piszczącą gębę w momencie wpadania do wody i się jej nie opić. Faktycznie, była kurewsko lodowata. Od razu podjęła próbę wypłynięcia na powierzchnię (gdzieś w międzyczasie dotarł do niej plusk z boku), a gdy tylko się wynurzyła, zaczęła pluć wodą.
- KURWA, JAK ZIMNO! – stwierdziła rzecz najbardziej oczywistą na świecie i rozgarnęła wodę rękoma, żeby jakkolwiek się rozruszać. Mimo wszystko - niczego nie żałowała. Dla takich chwil w końcu żyje człowiek, nie? Momentów, w których dla bzdurnego kaprysu może wskoczyć do lodowatej rzeki i zaryzykować odmrożenie sobie dupy.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Być może jego błąd, że nie był bardziej dosadny. Pamiętał, że kilka razy nawet zdarzyło mu się podjąć marną próbę wykonania jakiegoś odważniejszego gestu, czy chociażby, dla odmiany, użycia słów w ramach ekspresji, ale.. Nie. Był tym chudym tchórzem, który później wstąpił do wojska, szukając sobie miejsca w życiu i w sumie.. Właściwie to był za to wdzięczny losowi. Nie za rozległą bliznę na brzuchu i niosące z tym razem komplikacje, nie; za fakt, że wyjechał, z daleka od wszystkich swoich bliskich i układał życie po swojemu, nie pytając o każdy krok, który stawiał. Gdyby był odważniejszy, a ona jednak go chciała, pewnie by został i.. I cholera wie, co by się stało. Może byliby teraz dwójką zupełnie dorosłych ludzi, podobnych do ich rówieśników, którzy układali sobie życie razem, w domu z białym płotkiem? A może wręcz przeciwnie, byliby sobie zupełnie obcy, bo coś nie wyszło, chociaż, zupełnie szczerze mówiąc, jeśli znał ich upór, a oni postanowiliby się uprzeć na byciu ze sobą, nie byłoby takiej siły, która mogłaby ich zatrzymać. Może znalazłby sobie jakieś normalne hobby, zamiast odpychania kompanów od potykaczy. Wędkowanie na przykład. Albo robienie mebli, o, to zawsze go całkiem interesowało.. Może w innej rzeczywistości tak było. W tej wybrał drogę, która przysporzyła mu sporo mięśniowej masy, trochę blizn, zmarszczek na pewno też, ale która również, jakimś cudem, trwała sobie teraz w całkiem beztroskiej zabawie w wodzie. Nic nie zapowiadało, żeby ten wieczór się tak skończył. Lubił całkiem życie, zwłaszcza w podobnych momentach.
Wynurzył się akurat, żeby usłyszeć jej skargę i parsknął śmiechem, zgarniając wodę tak, żeby ją ochlapać.
- Pod wodą jest cieplej. Serio. - nie, żeby miał zamiar ją pod tą wodę wciągać, aż tak głupi nie był, chociaż zdecydowanie mógłby to zrobić, gdyby chciał. Zamiast tego, zaczął wokół niej krążyć, jak rekin co najmniej... I pod nosem nucić motyw przewodni ze Szczęk. Mówiliśmy już, że lubił się znęcać w najgłupsze ze sposobów? W punkcie kulminacyjnym motywu, w którym rekin zwykł pożerać ofiarę, wszedł pod wodę, owszem, nawet otworzył pod nią oczy! Ale zamiast ściągnąć ją do siebie, uszczypnął ją lekko w łydkę (hallelujah za bycie bladą dupą), a moment później wynurzył się zaraz przed nią.
- Jakbym był rekinem, to już byś nie żyła. - stwierdził poważnie, chociaż ton, po raz kolejny, zupełnie nie odpowiadał ekspresji twarzy; ta wydawała się całkiem ubawiona.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Domek z białym płotkiem nie był dla niej. Nie ciągnęło jej do ustabilizowanego, spokojnego rodzinnego życia, do ogródków pełnych kwiatów, warzywnych grządek, w których można było spokojnie grzebać weekendami i tym bardziej do kolejnych urodzin dzieciaków. Szczerze powiedziawszy, wcale nie zazdrościła swoim rówieśnikom, którzy pozakładali rodziny i żyli uporządkowaną codzienną rutyną. Oczywiście, jeśli oni byli zadowoleni, to jak najbardziej cieszyła się razem z nimi, że spełniali swoje marzenia – ale to nigdy nie były jej marzenia. Lubiła żyć z dnia na dzień i doceniała nieprzewidywalność, jaka się z tym wiązała. Nie gniewała się za bardzo na awanturujących pijanych klientów, których ciężko było wyprosić z lokalu po jego zamknięciu ani na przeciekające okna czy pralki w jej mieszkaniu z niskim czynszem. Potrafiła znaleźć urok w chaosie. Zanudziłaby się na śmierć, gdyby wszystko w jej życiu było poukładane, zgodne z planem i nic nigdy nie wysypałoby się na pysk. Może była trochę masochistką…
Nie przepadała też za zastanawianiem się nad wszystkim, co mogło być, a nie było. Gdyby miała rozpamiętywać kazdą decyzję, którą podjęła, zastanawiając się nad tym, czy aby na pewno była dobra, postradałaby zmysły do reszty. Tymczasem jej szaleństwo było na odpowiednim poziomie. Na tyle opanowane, aby potrafiła udawać, że jest względnie normalnie funkcjonującym członkiem społeczeństwa, ale jednocześnie wystarczające, by nie przejmując się niczym, urządzać sobie wieczorne kąpiele z niegdyś najlepszym przyjacielem, na którego jeszcze pięć minut wcześniej praktycznie darła gębę.
- Jakoś ci nie wierzę – odpowiedziała mu całkowicie szczerze, a na potwierdzenie swoich słów szczęknęła zębami. Podejrzewała, że zrobiłoby jej się cieplej pod wodą, gdyby postanowiła pooddychać chwilę pod powierzchnią – ale jeszcze nie wybierała się na tamten świat, więc postanowiła tej teorii nie sprawdzać. Zresztą, zaraz zapomniała o chłodzie, kiedy Gust postanowił zanurkować, a chwilę później ją dziabnął. Znowu pisnęła głośno i wierzgnęła dość gwałtownie, przez co opiła się wody. Dlatego gdy się wynurzył, chlapnęła wodą w jego stronę, pokasłując cicho. - Gdybyś był rekinem… - odpowiedziała i wzięła głębszy oddech. - To nie wrzuciłbyś mnie do wody, bo nie miałbyś rączek – stwierdziła logicznie, oparła dłonie na jego barkach i przeniosła na nie ciężar swojego ciała, chcąc siebie odepchnąć nad powierzchnię, a jego – pod nią.

Gust Johansen
ODPOWIEDZ