florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Może Ell po prostu nadal szukała własnej drogi? Może było coś, co ją interesowało i w tym kierunku powinna się udać? Chyba, że to rzeczywiście tak bardzo uwierała ją sama idea pracy. Rozwiązania były dwa: musiała odziedziczyć jakiś duży spadek lub znaleźć bogatego partnera, który będzie płacił za jej wydatki. Ell mogła w tym czasie zająć się czymś, co chciała robić, a przy tym miałaby dostęp do regularnych cielesnych uciech. Tak całkowicie w duchu, nie pozwalając sobie myśleć o tym jakoś bardziej, Aeralie zazdrościła Ell takiego wyluzowania. Czasami wydawało jej się, że Aerie zbyt mocno poświęca się temu wszystkiemu, a zbyt mało korzysta z życia. Jej bliscy nie żyli, ale to nie znaczyło, że ona miała położyć się obok nich. Chociaż z drugiej strony, poprzedniego wieczoru wygłupiła się tak bardzo, że chyba wystarczyło jej zabawy i alkoholu na najbliższe dziesięć lat. – Wiem i jesteś naprawdę bardzo pomocna – odpowiedziała całkiem szczerze, bo brała pod uwagę również to, że Ell była bardzo pomocna, kiedy akurat nie przeszkadzała. Ale o tym nie wspomniała już na głos, żeby swojej koleżanki nie urazić. – Ja cieszę się, że jesteś, przynajmniej przestaję na chwilę mieć kołek w tyłku – przyznała szczerze, bo przecież wiedziała, że tak właśnie na co dzień się zachowuje. Przy Ell odrobinę wyluzowywała i choć pewnie na pierwszy rzut oka wydawało się, że tak nie jest, to odpuściła sobie te róże w kolorze szminki Paris Hilton, prawda? Małe kroczki. – I nie spóźniamy się ze wszystkim – dodała. Bo właśnie tak zachowywała się Aerie, pewnie dłubałaby przy tych różach, a później musiałaby jechać na łeb na szyję do miejsca, gdzie odbywał się ślub i w zabójczym tempie zrobić te bukiety. A tak, przynajmniej mogły sobie porozmawiać.
Złapała się za głowę, bo to co miała teraz oznajmić przerastało ją. – Pocałowałam go, okej? W usta – była tak bardzo zażenowana, że nie potrafiła w ogóle spojrzeć na Donoghue. – A on to przerwał – wzruszyła ramionami. Tak naprawdę doskonale go rozumiała, bo przecież Aeralie plułaby sobie w brodę, gdyby zobaczyła go rano w swoim łóżku. Naprawdę była mu wdzięczna. – Ale został na noc. Spał na kanapie – koniec historii. Tak, ta róża w kolorze szminki Paris Hilton zakwitła właśnie na policzkach Eaton. – Jaki jest wniosek? Tak, podoba mi się. Tak, jest przystojny. Tak, jestem głupia – teraz już naprawdę zakończyła swój wywód, wracając do komponowania ślubnych bukietów.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Po utracie starszej siostry, Ell również potrzebowała czasu, by wrócić do swoich dawnych nawyków. Wprawdzie nauczyła się uśmiechać i cieszyć życiem mimo tego, że Hallie zmarła, jednak nigdy nie wznowiła swoich podróży. Będąc młodszą – bo zaledwie osiemnastoletnią – dziewczyną rozpoczęła tułanie się po świecie i obiecała sobie, że nigdy z tego nie zrezygnuje. Słowa nie dotrzymała. Opuściła swoich przyjaciół, wraz z którymi przemierzała świat, by osiedlić się w Lorne Bay, na które co chwilę narzekała. Chociaż nie chciała do tego dopuścić, jej życie się zmieniło. Zrozumienie i zaakceptowanie tego było bardzo trudne dla wolnego ducha, jakim była Elodie.
— Szkoda, że mój były szwagier nie jest bardziej podobny do ciebie — westchnęła. — Może i ma trzydzieści siedem lub osiem lat, ale to nie oznacza, że powinien żyć, jak odludek w rezerwacie, nie sądzisz? Próbuję go rozruszać, ale to bardzo trudne — przyznała, kręcąc głową z wyraźnym żalem. Nie próbowała go zmienić, pragnęła jedynie, żeby otworzył się odrobinę i wreszcie pozwolił sobie na zaznanie prymitywnego szczęścia – takiego w pełni naturalnego i pierwotnego. Zamiast tego, Ell miała wrażenie, że Wesley coraz szczelniej się przed nią zamyka. — Ale znasz mnie, nie zamierzam się poddać — dodała z błyskiem w oku. Kiedy coś sobie postanowiła, zwykle uparcie próbowała to zrealizować. Wesley był trudnym przypadkiem, jednak Ell dostrzegała w nim potencjał. Poza tym musiała to zrobić dla Hallie. Wesley był jej mężem i z pewnością nie chciałaby, żeby teraz był nieszczęśliwy.
— Przerwał pocałunek? Mężczyzna? Jesteś pewna, że jest hetero? — spytała, bo to pierwsze wnioski, jakie się jej nasunęły. Wcale nie uważała, by ta opowieść była żenująca. Ell była zdania, że im częściej ludzie uprawiali seks, tym byli szczęśliwsi – tym bardziej jeśli nie próbowali jednocześnie wplątywać się w żadne zobowiązania. Seks był cudowny, ale miłość była trudna. Wniosek? Seks bez miłości był o wiele lepszy. — Szkoda, że do niego nie poszłaś. Kanapa pewnie się rozkłada, co? Zmieścilibyście się na niej oboje — rzuciła, zerkając kątem okna na dziewczynę, której odrobinę zaróżowiły się policzki. — To nic złego, że ci się podoba. Chyba że ma żonę i troje dzieci. Wtedy ludzie mogą to uznać, za niedopuszczalne. Ale moim zdaniem powinnaś działać — wzruszyła ramionami, bo uważała, że najłatwiej jest przejść do rzeczy. — Może się z nim umówisz? Zaproponuj mu kawę. Albo lody — zaśmiała się, poruszając zabawnie brwiami, by nadać tej propozycji dwuznaczności.

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Wiedziała, że to pewnego dnia minie i kiedyś będzie się beztrosko śmiać. Bo czas naprawdę leczył rany, chociaż czasami wydawało się, że jest przeciwko nam. Inne wydarzenia, te radosne i te smutne przesłonią nam myśl o żałobie, a pewnego dnia poczujemy, że chcemy zatańczyć, podskoczyć, zakochać się, spotkać z przyjaciółmi, podnieść się z łóżka, że chcemy wziąć prysznic, przestać się nad sobą użalać, pójść do pracy. Bo życie właśnie takie było – przewrotne i często poddawało nas próbie i tylko od nas zależało czy się poddamy, czy pozwolimy się skopać, czy pokażemy mu, że z nami się nie zadziera. Aeralie nie wiedziała, ile razy jeszcze będzie musiała pokazać życiu, że jest silna, ale nie chciała dawać mu tej satysfakcji. – Daj mu czas. Ruszy się, kiedy zobaczy, ile życie ma mu do zaoferowania – odpowiedziała. Teraz pewnie wydawało mu się, że właściwie nic i było mu ciężko, ale im bardziej ktoś go naciskał, żeby wyszedł do świata, tym on bardziej zapierał się, że tego nie zrobi. Ludzie mieli tendencję do robienia sobie na przekór, nie zauważając jak bardzo im to szkodziło. – Ale rób to stopniowo. Nie wiem, nie każ mu od razu skakać na bungee albo iść na imprezę, może najpierw… nie wiem, zabierz go na obiad? Do jakiejś małej knajpki, żeby poczuł taką nienapierającą na niego obecność innych ludzi? – nie chciała zgrywać mądrali i dawać swojej koleżance rad, które mogłyby jakoś zaburzyć jej plany dotyczące rozruszania Wesleya, ale mówiła po prostu z własnego doświadczenia.
- Jest hetero, jest… świetny – powiedziała szczerze. Nawet nie sądziła, że kiedykolwiek przyjdzie jej do głowy taka myśl o jednym z członków gangu, ale Caleb, mimo swojej gruboskórności, był inteligentny, przystojny i zabawny. – Ty zapomniałaś z kim masz do czynienia? – zapytała, bo przecież Aeralie, gdyby znalazła się u niego i zostałaby odsunięta, uciekłaby jak najszybciej. Nie zostałaby na żadnej kanapie, po prostu zwiałaby gdzie pieprz rośnie i unikała jak najbardziej się da. Byłoby jej wstyd. – Nie, to nie wypali. Kręci się w towarzystwie, w którym obracał się mój brat, a ja nie mam zamiaru patrzeć na jego śmierć pewnego dnia – odpowiedziała. – Poza tym, to nie jest to, o czym myślisz. My nie… nie, po prostu nie. To była chwila, moment, zadziałał alkohol, a ja czuję się ostatnio samotna. On też nie chce nikogo w swoim życiu – wyjaśniła. Dość ciężko jej się o tym rozmawiało, ale z kim miałaby to zrobić, jeśli nie z Ell?

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Leczący rany czas rzeczywiście potrafił być sprzymierzeńcem w walce z długotrwałym bólem. Niestety nie był remedium idealnym, bowiem ból miał to do siebie, że wracał; robił to niespodziewanie i szturmem przełamywał z trudem zbudowaną dookoła serca obronę. Najważniejsza była akceptacja. Bez niej niełatwo było przejąć kontrolę nad cierpieniem. Ell rozumiała, że żałoba to proces, który u każdego przebiega w inny sposób, ale jednocześnie uważała, że jego zwieńczeniem nie było zapomnienie, a pogodzenie się z rzeczywistością. To trochę tak, jakbyśmy uczyli się czerpać z bólu to, co w nim najlepsze – pamięć. Hallie była obecna w pamięci Elodie. I choć czasami wspomnienia o siostrze wywoływały nieprzyjemne skurcze żołądka, to dzięki nim pamiętała, że Hallie była dla niej bardzo ważna.
Miała nadzieję, że Aeralie – w swoim czasie – odnajdzie podobny spokój.
— Mam nadzieję. Może wtedy odda mi dom. Wiesz, z wdzięczności za to, że wyciągnęłam go z depresji — zaśmiała się, choć zasadniczo naprawdę na to liczyła. Marzyła o tym domu i czuła ogromną niesprawiedliwości względem niego. Potrafiła pogodzić się z tym, że początkowo otrzymała go Hallie, ale teraz, kiedy nie żyła, Ell zapragnęła tego miejsca dla siebie. Prawdopodobnie była niesprawiedliwa względem byłego szwagra (któremu prawnie ten dom się należał), jednak więź, jaką czuła z tymi ścianami, była silniejsza niż rozsądek. Zresztą, kiedy ostatnio Ell wykazała się rozsądkiem i dojrzałością? — To nie będzie wyglądało jak randka? — spytała, zerkając na przyjaciółkę. — Dziwnie byłoby iść na randkę z byłym mężem siostry — stwierdziła, lekko wzruszając ramionami. Wesley był przystojny, zaradny – mógł się podobać. Jednak Ell nie potrafiła spojrzeć na niego inaczej niż na męża Hallie. I może dlatego chciała mu pomóc odzyskać szczęście w życiu. Bo – poniekąd – był dla niej rodziną.
Zwarła usta, zastanawiając się, co powiedzieć.
— Brzmi nieciekawie — przyznała, rozważając wszystko, z czego zwierzyła się dziewczyna. — Więc to typ spod ciemnej gwiazdy, typowy niegrzeczny chłopiec? Tacy są najfajniejsi. Ale potrafią rozczarować. Polecam romans — stwierdziła, wracając do kwiatów. Praca szła jej dzisiaj całkiem sprawnie. Może kwiaty wcale nie były takie niewdzięczne. — A tak poważnie, to nie rezygnuj, jeśli go lubisz. Boisz się, że spotka go to samo, co twojego brata. Ale to przecież nie jest reguła. Ważne, żebyś nie żałowała, bez względu na to, jaką podejmiesz decyzję — dodała, uśmiechając się ciepło. Ell miała różne doświadczenia – lepsze i gorsze – z mężczyznami. Ale nie była tak krucha, jak Aeralie i podchodziła do seksu w bardziej otwarty sposób. A miłość? Trudno powiedzieć, czy Ell kiedykolwiek była naprawdę zakochana. Może w samej sobie?

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Miała to szczęście, że nie potrafiła całkowicie zamykać się na świat. Nie chowała się w swojej chatce, zastanawiając się, dlaczego los tak bardzo ją skrzywdził. Po prostu nadal robiła swoje, nie pozwalając sobie na użalanie się nad sobą. Dobrze, może trochę sobie na to pozwalała, ale dalej walczyła, by każdego wstać, działać i nie poddawać się. To były takie slogany, ale wypełnienie ich było naprawdę trudne, a Aeralie mogła szczerze przyznać, że dawała sobie radę. Choćby wczorajsze spotkanie. Po śmierci rodziców nie byłaby w stanie nigdzie wyjść, a wczoraj pozwoliła sobie na to i dało jej to dodatkowego kopa.
- A to nie jest tak, że ten dom prawnie mu się należy? – zapytała, bo nie miała pojęcia jak te kwestie się przedstawiają i marny był z niej również znawca prawa. Jeśli tak, to nawet jeśli dom należał kiedyś do rodziny Ell, to będzie trudne odzyskanie go. Aeralie, będąc na miejscu szwagra Ell po prostu zrzekłaby się do niego praw, wiedząc, że jest na świecie osoba, która zdecydowanie bardziej powinna go przejąć, ale to była już kwestia sumienia. Jeśli Wesley nie chciał go zwrócić, to po prostu zwyczajnie go nie miał. Bo prawo było prawem, ale kwestia honoru była już zupełnie kwestią odrębną. – Coś ty, znajomi różnych płci również chodzą do restauracji. To nie musi o niczym świadczyć, jeśli tego nie chcecie – powiedziała, wzruszając ramionami. Wszystko zależało od ich myślenia o tej całej sytuacji. Reszta świata nie musiała znać prawdy.
Pokręciła głową, bo romans był ostatnim czego chciała. – Nie umiem. Przywiążę się, a on potem zniknie. Jestem pewna, że zostałabym ze złamanym sercem – westchnęła. Jej uczucia wszystko mogłyby skomplikować, a Aeralie wiedziała, że miała łatwość w obdarowywaniu ludzi sympatią, miłością i innymi emocjami. – Wiem. Ale nie wyolbrzymiajmy tego. Przez większość czasu działa mi na nerwy – zaśmiała się, bo przecież Caleb był typowym facetem, który wiedział wszystko najlepiej i bez przerwy ją pouczał.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Powinna być z siebie dumna! Każdy – nawet najmniejszy – krok do przodu, sprawiał, że otwierała się na swoją przyszłość, zamiast spoglądać za siebie. Przeszłość była wrogiem wszystkich ludzi, a największym tych, którzy przeszli przez traumę. Wprawdzie życie nie było sprawiedliwe, jednych obdarzając większymi nieszczęściami, innych pozbawiając ich w ogóle, jednak pozostawało tylko jedno. I Ell wierzyła, że należy o nie dbać z największą troską.
— Nooooo — zaczęła, kręcąc nosem i próbując – co do niej nie pasowało – zająć ręce pracą, byle tylko wymigać się od odpowiedzi. — Tak. Właściwie prawnie dom jest jego. Ale to przecież tylko prawo wymyślone przez ludzi. Nie bardziej liczy się honor, hm? — zasugerowała, próbując obrać inną ścieżkę równie beznadziejnej argumentacji. — Wiesz, ja naprawdę lubię ten dom — dodała. Tym razem w głosie zagrała szczerość. Dom dziadków był dla niej ważny. W nim się wychowywała, gdy rodzice spędzali czas na pracy lub zajmowali się młodszym rodzeństwem wymagającym większej uwagi. Wiązało się z nim wiele wspomnień, w których główną rolę odgrywała Hallie. W tym sęk. Zarówno Ell jak i Wesley byli związani z tym miejscem z powodu Hallie. Niestety nie dało się zmierzyć, które z nich kochało ich bardziej, by na tej podstawie dokonać wyboru właściciela.
Zamyśliła się, pochylając się nad kwiatami. — A nie sądzisz, że czasami złamane serce warte jest tych kilku chwil radości? Takie właśnie jest życie, A. Ryzykując, możesz wiele zyskać, a chowając się w cień, nie będziesz w stanie niczego zmienić. Przez chwilę mogłabyś poczuć to cudowne uniesienie, które czuje się tylko z facetem — zadumała się, dekorując usta uśmiechem przyjemności, jakby właśnie wyobrażała sobie, że obejmuje ją ktoś ważny. Tylko… nie potrafiła dostrzec jego twarzy. — Zaszalej, dziewczyno. Masz tylko jedno życie, a serce? W razie czego pomogę ci je poskładać — obiecała i mrugnęła do przyjaciółki. Doświadczenia – to dobre i te złe – sprawiały, że życie było piękne i jedyne w swoim rodzaju.

aeralie eaton
Koniec.

Co by nie ciągnąć jednego wątku w nieskończoność. W razie chęci - jestem!
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
#24

ell c. donoghue

Po ostatniej sytuacji Elle miała sporo do przemyślenia, a przede wszystkim jej rozmyślania były wokół Jony, do którego czuła miętę oraz sytuacji którą widziała, a mianowicie jak on się zachowywał w stosunku do tej jasnowłosej pacjentki. Jasno wychodziło na to, że mężczyznę łączy coś z kobietą, co nie jest wskazane podczas leczenia osoby z którą jest się blisko. W takim wypadku lekarz nie myśli racjonalnie, zwłaszcza gdy druga osoba balansuje na krawędzi życia i śmierci, bo to wiadomo że chcesz zachować bliskiego przy życiu za wszelką cenę, nawet jeśli w innym przypadku, niezwiązanym emocjonalnie zdecydowałby się dany lekarz odpuścić i pogodzić się z porażką. Był już przecież lekarz pracujący w tym szpitalu, który leczył swoje dziecko i przegrał walkę z jego chorobą, po czym musiał zrezygnować z zawodu, bo nie potrafił pogodzić się z utratą najbliższego. To przed tym Jonathan sam ją wielokrotnie ostrzegał, gdy ona angażowała się emocjonalnie w utworzenie relacji z pacjentem, ba, zaprzyjaźniała się z nim, a jak się okazuje on robił to przez ten cały czas, przez który ją strofował! Może i mężczyzna był silny psychicznie, może potrafił oddzielić życie prywatne od pracy, ale w mniemaniu Elle jeśli tej kobiecie coś się stanie i ją stracą, to mężczyzna nigdy się po tym nie pozbiera. Jednak czy to ona powinna być wtedy jego pocieszycielką? Pewnie nie, bo by powiedziała mu co myśli, a mianowicie że wiedziała że tak będzie, bo sam ją przed tym ostrzegał, dlaczego zatem popełniał jej błąd? Po tym co zaobserwowała w sali chorych, była skonsternowana i podpytała pielęgniarek odnośnie tej pacjentki i dowiedziała się wtedy, że doktor Wainwright jest w związku z panną Chambers. Nie popierała tego, co robił mężczyzna, dlaczego nie oddał przypadku komuś innemu? Czasami nie była pewna, czy przez jej myśli przemawiała zazdrość czy jej wrodzona dobroć i chęć, by nikt nie cierpiał. Sama się wkręciła i zaczęła szukać informacji na temat przeszczepów u osób z nowotworami i zapoznawała się z rokowaniami, zaliczając niejednokrotnie drzemkę na klawiaturze laptopa. Potrzebowała się kogoś w tej sprawie poradzić, zanim porozmawia o tym, co myśli ze swoim przełożonym, lecz wpierw obudziło ją powiadomienie w telefonie. Urodziny mamy, na śmierć zapomniała! Nie kupiła jej żadnego prezentu zaaferowana sprawą ze szpitala, więc musiała improwizować. Przypomniała jej się Ell Donoghue z kwiaciarni i liczyła na to że rówieśniczka pomoże jej stworzyć jakiś ładny bukiet w prezencie dla mamy. A może kosz z kwiatami? W końcu mama Chateux kochała kwiaty. Miała nadzieję że z szatynką coś razem wymyślą, gdy już dotrze do kwiaciarni, więc wcześniej zadzwoniła do Ell i powiedziała jak się sprawa miewa i by tamta była gotowa na posterunku, po czym wymknęła się cichaczem z domu, aby nie obudzić mamy. Nie chciała przecież zepsuć niespodzianki. Wsiadła w najbliższy autobus i pojechała na miejsce, gdzie zastała koleżankę.
- Hej, dzięki że odebrałaś telefon i że mogłam przyjść jak najszybciej. Potwornie mi głupio że zapomniałam o urodzinach mamy, wiem że tak się nie robi, ale ostatnio mam za dużo na głowie, stanowczo za dużo. - westchnęła, bo wiedziała że znów wraca myślami do mężczyzny, o którym myśleć nie powinna. Zwłaszcza teraz, skoro wie że jest on zainteresowany inną kobietą.
- Musimy wymyślić coś na szybko, które kwiaty by ze sobą ładnie współgrały. Masz może niezapominajki? - to pytanie brzmiało wręcz paradoksalnie przez wzgląd na to, że Elle zapomniała o urodzinach swojej mamy, ale jej mama nie musiała tego wiedzieć czyż nie? I tak dziewczyna zaczęła rozglądać się po wazonach z kwiatami, a że było ich dużo to i wybór był kolosalnie trudny.
happy halloween
nick
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
009.

Życie Ell kręciło się wokół p r z y j e m n o ś c i. Nie było dla niej niczego ważniejszego – może poza rodziną, ale wszyscy noszący nazwisko Donoghue otaczali się bezwarunkową miłością, a przez to zapominali o sobie, na co dzień zajmując się wyłącznie własnymi kłopotami. A przynajmniej Ell zapominała o nich i uważała to za idealny układ. W końcu i tak zajęta była oglądaniem wschodów i zachodów słońca, wsłuchiwaniem się w świergoczące ptaki, które budziły ją każdego poranka i napawaniem się otoczeniem rezerwatu. Powrót do Tingaree nie był łatwy. Ell długo walczyła o odzyskanie domku, który niegdyś należał do jej dziadków (ludzi związanych z kulturą aborygenów nie tylko przez przywiązanie, ale przede wszystkim przez krew), a teraz, gdy mogła już cieszyć się mieszkaniem, musiała włożyć w nie tyle pieniędzy, że pewnie będzie zmuszona sprzedać nerkę, by pokryć koszty niezbędnych remontów. Ewentualnie mogłaby pokusić się o zostanie puszczalską latawicą i brać za to pieniądze. W zasadzie, gdyby głębiej się nad tym zastanowić, byłoby to połączenie przyjemnego z pożytecznym – w końcu lubiła seks! Na razie jednak odpuściła sobie tego typu zagrywki, licząc na to, że poradzi sobie w inny sposób.
Lubiła pracę w kwiaciarni; była bardzo wdzięczna Aeralie za to, że pomogła jej dostać to stanowisko i za ogrom cierpliwości, jaki jej okazała, gdy uczyła się zajmować roślinami. Wprawdzie wciąż popełniała błędy, ale te zazwyczaj wynikały z roztrzepania i braku uwagi. Bo należy pamiętać, że Ell – jako wolna dusza – ciągle błądziła gdzieś myślami; przeważnie przy winie i przystojnych mężczyznach.
Odebrawszy telefon od Elle, zgodziła się pomóc. Ogromnie bawiła ją zbieżność imion! Ale również fakt, że dziewczyna zapomniała o urodzinach matki, co zdecydowanie mogłoby przytrafić się również jej – na szczęście miała rodzeństwo, które przypominało jej o ważnych datach.
— Chcesz bukiet z niezapominajek? To te małe, niebieskie i z żółtym środkiem? Czy twoja mama ma lupę? Bo bukiet z takich kwiatów nie będzie okazały — stwierdziła, robiąc krzywą minę i kręcąc wymownie głową. — Lepsze będą białe kalie. Można je połączyć z różowymi mieczykami — zaproponowała, przypominając sobie piękny bukiet, który Aeralie tworzyła w ubiegłą środę dla jednej ze stałych klientek. Ell nie miała głowy do łączenia ze sobą kwiatów, więc głównie wzorowała się na tym, co robiła jej przyjaciółka. Chyba tylko dzięki temu wciąż tu jeszcze pracowała.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
ell c. donoghue

Nigdy dotychczas nie zdarzyło się Chateux zapomnieć o urodzinach kogoś bliskiego, ani tym bardziej o urodzinach mamy, która była przecież dla niej bardzo ważna. Poza tym Elle miała nawet swój specjalny kajecik, kalendarzyk w którym miała zapisane urodziny wszystkich osób z rodziny, a także swoich przyjaciół. Nawet urodziny swojego przełożonego tam wpisała, mimo że nie jest on jej przyjacielem. Ale czy mężczyźni w których się podkochiwała też liczyli się jako ludzie ważni, nieprawdaż? Uznawała zatem że tak. A że jej myśli jeszcze bardziej ostatnio błądziły wokół osoby Jonathana, zwłaszcza odkąd dowiedziała się o ciężko chorej kobiecie, to była bardziej rozkojarzona niż zwykle Wolałaby żeby Marianne była kuzynką mężczyzny, ot co. Niestety szatynka była jedynaczką, więc rodzeństwo nie mogło jej przypomnieć o urodzinach mamy, a jej ojciec, cóż, on sam nigdy nie pamiętał o żadnych rocznicach, zbyt zajęty zdradzaniem swojej obecnej kobiety na lewo i prawo. Taki typ człowieka, aż dziw że jego córka była wzorem cnót i wierności jednej osobie, w końcu podkochiwała się w swoim przełożonym odkąd rozpoczęła pracę w szpitalu w Cairns! I chociaż umawiała się nadal na randki i miała przez cały czas konto na portalu randkowym to nigdy te relacje jakoś tak nie wypalały, zapewne dlatego bo ona nie była łatwa to po pierwsze, a po drugie żaden z jej randkowiczów nie był Joną.
- Tak, to je mam na myśli i chociaż taki bukiecik byłby skromny to liczyłby się jako gest i mama by to na pewno doceniła. - stwierdziła nie uważając by w jej pomyśle było coś złego, wręcz przeciwnie, na pewno taki bukiecik wywołałby uśmiech na twarzy mamy Elle, która by pewnie przypomniała sobie pierwszy bukiet jaki otrzymała kiedykolwiek od córki, a był to bukiecik stokrotek osobiście zbieranych przez szatynkę i niedbale związanych wstążeczką z włosów przez małe dziecięce rączki. Jeszcze mogłaby się pokusić o jakieś miniaturowe słoneczniki, o. Rozejrzała się jeszcze po kwiaciarni, szukając inspiracji.
- A może tak połączyć niebieski z różowym, jak myślisz? Wtedy by można było użyć niezapominajek z różami, a róże to takie pospolite, eleganckie kwiaty, jak sądzisz? - i pokazała Donoghue wazon z różowymi różami, zastanawiając się czy na pewno kolorystycznie i estetycznie by to ładnie wyglądało. Potem zaś wysłuchała propozycji kobiety.
- A to kalie nie są kwiatami pogrzebowymi? Mieczyki to ja rozumiem, ale jakoś tak kalie kojarzą mi się ze śmiercią, nie chcę by mama pomyślała że chcę się jej czym szybciej pozbyć i wpędzić ją do grobu. - ona tak się bała jak wybuchł pożar że jej mama może być w środku jak nikt na tym świecie, zatem nie chciała czegokolwiek coby przypominało śmierć. Elle nie chciała stracić swojej rodzicielki, nie chciała zostawać sama, bo się załamie ze swoimi myślami, a mama trzyma ją jakoś w fasadzie życia.
happy halloween
nick
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Należała do osób, które robiły źle w s z y s t k o, co tylko źle zrobić mogły. Dawno temu pogodziła się z tym, że miała pechową naturę; wprawdzie większość niepowodzeń wynikała z lenistwa, ale Ell wolała wersję z prześladującym ją pechem. Gdy wszystko zganiała na zły los było jej jakoś łatwiej i lżej na sercu. W innym wypadku musiałaby wziąć odpowiedzialność za popełnione błędy lub przeoczenia, a tego bała się bardziej niż ognia piekielnego!
— Są ładne — bez przekonania odniosła się do wspominanych niezapominajek. — Ale jeśli chcesz z nich maleńki „bukiecik” to taniej będzie znaleźć łąkę, zerwać ich trochę i obwiązać wstążką — stwierdziła, bo prawdopodobnie na miejscu potrzebującej prezentu dziewczyny, tak by postąpiła. Nie dość, że oszczędzała pieniądze, to jeszcze wkładała wysiłek w przygotowanie własnoręcznej niespodzianki. Poza tym szczerze mówiąc, Ell nie lubiła ciętych kwiatów. Uważała, że pozbawianie ich korzeni to brutalny zabieg! Natomiast roślin doniczkowych miała w swoim domu zatrzęsienie; dominująca ich część wyrosła z małych sadzonek, które podkradała znajomym (lub z miejsca pracy). Oczywiście niektóre nie dożywały dorosłości i umierały, jako maleńkie siewki, ale od kiedy Donoghue nauczyła się lepiej je pielęgnować, tych śmierci było coraz mniej.
— Zrobię tak, jak uważasz. Nie znam twojej mamy, nie wiem, co mogłoby się jej spodobać. Mogę przepleść róże niezapominajkami, to żaden kłopot — zapewniła, nauczona tym, że klient zawsze ma rację. To, że korzystały z podobnych imion, nie oznaczało, że mają podobny gust. To byłoby zbyt wiele zbiegów okoliczności.
— Kalie? Mówisz o tych pięknych, kremowych kwiatach, które wybiera się do wiązanek ślubnych? — spytała, mocno skonsternowana. Ell nie znała zwyczajów, więc podchodziła do kwiatów w sposób niekonwencjonalny. Ale kalii nigdy nie obraziłby, nazywając je pogrzebowymi. — Co to w ogóle za pomył, by tak szufladkować kwiaty? Bez sensu. Powinno się chwalić ich piękno, a nie nadawać im jakieś niepisane znaczenie — dodała, nie rozumiejąc, dlaczego ludzie tak ślepo podążali za „zwyczajowością”. — Spójrz tylko, to są bukiety ślubne, które niedawno robiła Aeralie — rzuciła i sięgnęła po telefon. Odnalazła odpowiednie zdjęcie i pokazała je dziewczynie. — Nawet solo wyglądają obłędnie — powiedziała pełna zachwytu i pokazała następną fotografię.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
ell c. donoghue

W przeciwieństwie do Donoghue, Chateux nie była leniem, była na to zbyt ambitna i pracowita by się lenić, ale serio miała jakiegoś życiowego pecha, bo zawsze jak wychodziła z domu to padało, ale gdy inni robili to samo to deszczu nie było, tak więc wyglądało jakby nad Elle zawisła ta czarna chmurka. Poza tym ona wiecznie wpadała w jakieś tarapaty, bo albo z tą wichurą, przez którą nie mogła wrócić do domu, czy przez pożar lasu, podczas którego zobaczyła pierwszy raz zwęglone ciało, czy może przez ostatnią sytuację z przychodni, gdzie chcąc uratować dokumentację pacjentów o mały włos sama by nie utonęła w tej piwnicy znajdującej się w archiwum, albo by straciła kończynę, lecz nie była pewna co w jej przypadku byłoby jednak gorsze. Zatem świetnie rozumiała Ell, gdy tamta mówiła o prześladującym ją pechu, bo szatynkę samą takowy prześladował. Może czasami tak być musi, że życie rzuca ci wiecznie kłody pod nogi by nauczyć cię w pełni życia?
- Ale gdzie ja zimą znajdę kwietną łąkę? - zapytała, bo obecnie trwała jeszcze zima w Australii, zatem dużego wyboru to Elle nie miała z wyborem kwiatów do świeżego zebrania. Poza tym nie miała zbyt wiele czasu by takowe uzbierać, nawet gdyby jeszcze gdzieś zachowały się jakieś niezapominajki. Musiała zatem liczyć na pracownicę kwiaciarni i jej gust oraz znajomość roślin.
- Szczerze mówiąc sama już nie wiem co by było lepsze, może nie powinnam się wtrącać tylko zdać się na twoją inwencję twórczą, w końcu z nas obu to ty bardziej znasz się na kwiatach ode mnie. - Elle miała oczywiście kwiatki w domu, ale głównie te najbardziej pospolite i łatwe w utrzymaniu. Bała się brać na swoje barki odpowiedzialności za wymagające rośliny, bo często brała dodatkowe dyżury w pracy, więc nie było jej w domu, a nie chciała zastać tam kwiatowego trupa, ot co. A teraz to kompletnie się już czuła zagubiona w tym wszystkim, w wyborze kwiatów do bukietu także. W końcu tutaj był zbyt duży wybór.
- Po prostu najczęściej widziałam te kwiaty w wiązankach na pogrzebach, przez co utarło się w mojej głowie to, że muszą to być kwiaty pogrzebowe, kojarzące się ze śmiercią. Ale w bukietach ślubnych wyglądają bardzo ładnie, może bezsensownie jestem do nich uprzedzona? - w końcu sama uwielbiała lilie, a o nich również mówiono że są kwiatami pogrzebowymi mimo że ona tak nie uważała. Takie piękne lilie można było hodować w przydomowym ogródku, o ile się go posiadało czy podziwiać pływające po tafli jeziora lilie wodne.
- No dobra, a jeśli zgodzę się na te kalie to z jakimi kwiatami byś je wtedy połączyła? W sumie które kolory najbardziej ci się kojarzą z urodzinami? - na pewno Elle chciała by bukiet ten był przede wszystkim kolorowy, żywy i piękny. A jakie kwiaty tam się będą znajdować? Oby pasujące do okazji, ot co.
happy halloween
nick
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Problemy, które dziewczęta napotykały na swojej drodze, nie były do siebie podobne. Pech, z którym zmagała się Ell był wyssanym z palca usprawiedliwieniem. Pozwalał zrzucać winę za własne potknięcia na karb „złego losu”. Takie podejście ułatwiało życie, dzięki niemu mogła cieszyć się niezmąconą pogodą ducha i wciąż pozostawać s o b ą – cieszącą się każdym drobiazgiem i nieprzejmującą kłopotami dziewczyną z rezerwatu. Natomiast przygody, które spotkały Chateux, były n i e b e z p i e c z n e. Z nich dwóch to ona miała więcej szczęścia, bo uszła z życiem mimo wielu zagrożeń. W porównaniu do tego brak pieniędzy był mrzonką! Jednakże Ell traktowała puste konto, jak największe przekleństwo. Choć sama nie zrobiła nic, by je zapełnić. Bo przecież w życiu tyle było do zrobienia, tyle doświadczeń do zebrania i wspomnień do skolekcjonowania, że poświęcenie się pracy wydawało się pomysłem idiotycznym.
Dziewczyny były po prostu inne; uduchowiona, pełna pasji i marzeń Ell stała w opozycji do pracowitej i ambitnej Elle. Prawdopodobnie mogłoby wiele się od siebie nauczyć, ale czy w ogóle tego chciały? Czy Donoghue chciałaby zmienić się w żądną sukcesu kobietę z klasą? Nie, skądże.
Zaśmiała się, słysząc to oburzenie. — Zima w Australii jest pogodna, znajdziesz kwiaty w wielu miejscach, za to śniegu nie uświadczysz — przypomniała, bo przecież tutejszy klimat znacznie różnił się od europejskiego. Zima w Queensland wiązała się zaledwie ze spadkiem temperatury, ale w części stanu, w której położone było Lorne Bay wciąż była ciepła i wilgotna – sprzyjająca wzrostowi roślin. Nie było więc niczego dziwnego w propozycji Ell.
— Znam czy nie znam. To nie ma wielkiego znaczenia. Aeralie podpowiedziałaby ci lepiej ode mnie. Bo ja kieruję się tylko gustem. I to własnym. Więc możemy zrobić po twojemu albo po mojemu. Albo, jeśli tak wolisz, pokierować się jakimiś znalezionymi w sieci inspiracjami — podpowiedziała, bo jeśli nie znajdą żadnego rozwiązania, tylko traciły swój czas. Wprawdzie dla niej było to całkiem w porządku, bo unikała dzięki temu zakopania się w innych obowiązkach, ale za to Elle nie posuwała się na przód w sprawie prezentu.
— Do niczego nie warto się uprzedzać. Szufladkowanie jest słabe — stwierdziła, od niechcenia wzruszając ramionami. Ludzie z łatwością dopinali metki ludziom, nie wspominając o przedmiotach. A jaka była różnica czy kawę pili z filiżanki do tego przeznaczonej, czy z plastikowego kubka przeznaczonego do dziecięcej zabawy? Ell takimi niuansami w ogóle nie zajmowała sobie głowy, robiąc w niej przestrzeń na „ważniejsze” sprawy, na przykład oglądanie zachodów słońca.
— W takim razie zostawmy już te kalie — machnęła ręką, choć osobiście uważała, że jak wcześniej wspomniała, najładniej prezentowałyby się z równie okazałymi mieczykami. Całość utrzymana w pastelowych, lekkich kolorach nie trąciłaby bazarowym kiczem. — A co powiesz na słoneczniki? Wiedziałaś, że można je wsadzić w ziemię? Nie zawsze się przyjmują, ale czasami udaje się zmienić bukiet w coś trwalszego — kombinowała, zmieniając taktykę.

Elle Chateux
ODPOWIEDZ