rzecznik prasowy — CAIRNS HOSPITAL
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
często pojawia się w telewizji jako rzecznik prasowy szpitala, w wolnych chwilach pomaga w rodzinnej winnicy gdzie zamieszkała po rozwodzie ze swoim mężem bo ten dowiedział się, że wychowywał cudze dziecko
  • 1.

Jarmark świąteczny to jest coś co Emma totalnie uwielbiała, powiedzieć, że blondynka kochała święta to jak nic nie powiedzieć. Uwielbiała ten czas, który rodzina spędzała na wspólnych przygotowaniach bo to właśnie wtedy Ci co byli poza Lorne wracali do domu. Nawet jeśli dookoła było słońce i piasek to i tak dało się czuć tą magiczną atmosferę.
Niestety całą radość i euforię przyćmiewała przykra wizja tego, że jej mała córka spędzi pierwsze święta bez taty. Sytuacja nie był zbyt kolorowa, bo Ella coraz częściej pytała gdzie znajduje się jej ukochany ojciec. Emma nie wiedziała nawet jak wytłumaczyć dziecku, że nie będzie widywać się ze swoim "ojcem". Małżeństwo rozstało się z winy blondynki, ale dalej nie mogła uwierzyć w to jak jej były mąż potraktował ciemnowłosą istotę. Zniknął z życia dziecka z dnia na dzień, nawet się nie żegnając. To było najbardziej bolesne dla Callaway, która musiała wytłumaczyć dziecku, że tatuś wyjechał do pracy.
Kobieta nie wiedziała czy znajdzie w sobie odwagę i siłę do tego aby wytłumaczyć jej, że cała sytuacja się zmieniła, że ich życie się zmieniło.
Na całe szczęście Em miała jeszcze rodzinę, która wspierała ją w tym wszystkim. To właśnie jej rodzice czy nawet rodzeństwo pomagało jej odciągnąć myśli Elli od faceta, który był dla niej ojcem. Była im za to wdzięczna, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie może do końca życia unikać nieuniknionego, bo mała będzie rosnąć i zadawać coraz więcej pytań. A tajemnice są złe, nawet jeśli mają kogoś chronić przed prawdą. Ale nie zawracajmy sobie tym teraz głowy.
Jak każdego roku Emma wybrała się na wspomniany wcześniej jarmark, tym razem zabrała na niego swoją córkę, która była totalnie oczarowana ozdobami i wszelkimi elfami krążącymi dookoła. Na miejscu umówiła się też ze swoją mamą, że wspólnie spędzą czas na kupowaniu najlepszych pierników i kilku bibelotów do domu!
Po dotarciu na miejsce Emma chwyciła córkę za małą rączkę i ruszyła między stoiska co jakiś czas zatrzymując się przy jakiejś budzie dłużej kiedy jej córka czymś się zainteresowała. Oczywiście nie obyło się bez kupienia kilku zabawek i torebki ciepłych jeszcze pierników.
- Mamo, tutaj! - krzyknęła w tłum dziewczyna kiedy przy stoisku z ozdobami świątecznymi dostrzegła swoją rodzicielkę. Chwyciła pewniej rączkę córki i przedarła się przez tłum zatrzymując się przed blondynką.
- Długo czekasz? Wybacz, ale oczywiście musiałyśmy zrobić kilka przystanków bo nie obyłoby się bez kolejnych zabawek i pierników. - wytłumaczyła pośpiesznie i pocałowała kobietę w policzek. Na potwierdzenie swoich słów uniosła drugą dłoń, w której trzymała materiałową torbę z zabawkami.
- Baba, zobac! Mam pielnika! - odezwała się najmniejsza uczestniczka wyprawy unosząc dłoń z ciemnym ciastkiem w kształcie bałwana. Em nie pozwalała swojej córce jeść słodyczy, ale w święta robiła mały wyjątek, ale tylko i wyłącznie na pierniki. Bo co to za święta bez piernika!
Freya Callaway
powitalny kokos
rorka
właściciel — winnica
53 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

#1

Freya — jak to większość, choć nie wszystkie, matek — kochała święta. Chociaż w Australii trudno było o jakikolwiek śnieg (poza sztucznym), a i zimowego nastroju raczej by się nie uświadczyło, to i tak, dla niej, ta magia wisiała w powietrzu. Pewnie głównie przez fakt, że przynajmniej wtedy mogła spędzić kilka dni z całą rodziną; zważając na fakt, że dzieci już dorosłe, a ona wraz z mężem byli pochłonięci winnicą, nie widywali się tak często, jakby chciała. Dochodził do tego jeszcze fakt, że dobrze się czuła w roli opiekunki ogniska domowego. Nie w głowie jej były kariery w wielkim mieście, czy firmowe imprezy ze sztuczną atmosferą i modleniem się, by to się jak najszybciej skończyło. Każdy, kto był zaproszony na święta do Callawayów, mógł uświadczyć przemiłej atmosfery, świetnego jedzenia; a Freya w ogóle nie krępowała się zawstydzać dzieci jakimiś ciekawostkami z dzieciństwa (np. o tym, że Emma nienawidziła pieluch i miała kącik do załatwiania się w domu, nieważne, jak bardzo rodzice starali się tego jej oduczyć).

Święta były dla niej czasem, gdy mogła zwolnić i spojrzeć w tył; docenić to, co przeżyła i to, co się jej przytrafiło. Nie wstydziła się wyrażać wdzięczności; choć nadal trudno jej było prosić o pomoc. To był czas, kiedy na chwilę mogła odsunąć od siebie troski i zmartwienia, przejmując się tylko błahostkami i rzeczami przyziemnymi. Lubiła ten czas. Ktoś mógłby powiedzieć, że to durnota, a same święta przecież są nudne jak flaki z olejem; ale Freya lubiła tę nudę. Prawie zawsze wolała nudę, niżeli cokolwiek innego. To, że coś się działo, nie zawsze było dobre.

Wiedziała też, że jej dzieci przechodzą swoje problemy; i robiła wszystko, by chociaż na parę dni o tym zapomnieli i po prostu cieszyli się śpiewaniem kolęd czy jedzeniem przypalonego piernika od matki. Często mówiła, że co jak co, ale ona nie ma zamiaru osiwieć w wieku pięćdziesięciu trzech lat; więc tym bardziej młodzi nie mieli takiego prawa. Martwiła się o nich, prawie zawsze. Uważała, że dobrze ich wychowała; nie trzymała ich pod kloszem, od dzieciństwa zaganiając do pracy i pozwoliła im się uczyć na błędach.

Mogła tylko mieć nadzieję, że nic nie zepsuła.

Głos córki wyrwał ją z zamyślenia i odruchowo odwróciła się w stronę, skąd dochodził; a jej twarz rozświetlił uśmiech, kiedy zobaczyła Emmę wraz z Ellą. Zmarszczki przy oczach i w kącikach ust uwydatniły się; jednak Freya o to nie dbała. Lubiła swoje kurze łapki. Nie zdążyła jednak nawet odpowiedzieć córce, kiedy ta pocałowała ją w policzek; potem jej uwagę przyciągnęła wnuczka, z którą chwilę pogaworzyła; śmiejąc się, że jest cała umorusana tym nieszczęsnym piernikiem i wycierając jej buzię, a następnie znowu kierując uwagę na młodszą blondynkę.

— Dokładnie tak samo zachowywałaś się ty, kiedy byłaś dzieckiem — zaśmiała się, kładąc dłoń na ramieniu Emmy i delikatnie je ściskając. — Też cała się brudziłaś, a potem był problem cię wytrzeć, bo zawsze było coś bardziej interesującego, niż nudni rodzice. Nie czekałam długo, nie przejmuj się tym. Święta rządzą się swoimi prawami. Idziemy się rozejrzeć? Tam dalej widziałam parę fajnych drobiazgów, które chciałam kupić. No i parę rzeczy na święta. Chciałam nieco poeksperymentować z przepisami, ale nie wiem, czy mi dzieci przypadkiem nie będą grymasić.

Emma Callaway
powitalny kokos
echo
rzecznik prasowy — CAIRNS HOSPITAL
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
często pojawia się w telewizji jako rzecznik prasowy szpitala, w wolnych chwilach pomaga w rodzinnej winnicy gdzie zamieszkała po rozwodzie ze swoim mężem bo ten dowiedział się, że wychowywał cudze dziecko
Dlatego zanim Emma przyprowadziła kiedyś do domu swojego jeszcze nie męża starała się przygotować go psychicznie na całą rodzinę Callaway, w szczególności na matkę, która uwielbiała zawstydzać swoje dzieci i opowiadać o nich mało komfortowe historyjki. Szczególnie Emma odczuwała to tak, że Freya stara się przetestować przyszłego zięcia na to czy wytrzyma w tej rodzinie. Trzeba przyznać, że chłopak był niemal jak złoto bo nawet nie uciekł, to że potem śmiał się z blondynki i przez kilka godzin później potrafił jej dogryzać to już inna bajka. No ale trzeba przyznać, że atmosfera w domu rodziny Callaway była naprawdę świetna, szczególnie w czasie świąt gdzie wszyscy jeszcze bardziej zacieśniali ze sobą więzi.
Em nawet ostatnio zaczęła się zastanawiać nad tym czy jak będzie w wieku swojej matki czy też będzie przynosić wstyd Elli jak przyprowadzi do domu faceta, a nie daj boże narzeczonego. Co jak co, ale taki potencjalny kandydat będzie miał nieźle przerąbane bo Emma do zbyt normalnych nie należała, a jeśli chodzi o jej córkę to była nad wyraz opiekuńcza. Teraz jak została samotną matką to cała sytuacja robiła się jeszcze bardziej skomplikowana bo musiała robić i za mamusię i za tatusia tym samym nie niszcząc dziecku wspomnień, które miało z oszukanym tatusiem. Idealnie tutaj nadaje się status: to skomplikowane.
- Wiadomo, że elfy zawsze były ważniejsze niż gadanie rodziców i wycieranie buzi. Poza tym nie wiesz, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko? - zapytała ze śmiechem spoglądając na swoją rodzicielkę. Wizja chodzeniu po jarmarku i oglądaniu przeróżnych rzeczy była naprawdę super opcją. Szczególnie, że mała istota, którą Emma kurczowo trzymała za rękę była zafascynowana wszystkim dookoła jak i samymi piernikami. Ciekawe tylko na jak długo.
- Tylko wiesz, bez przesady w kupowaniu. Bo jeśli wrócimy do domu z kolejnym mikołajem to obie będziemy z nim spać w garażu jak ojciec zobaczy. - parsknęła krótko kręcąc delikatnie głową. Co jak co, ale Pan Callaway był tym bardziej rozsądnym rodzicem i 100% mężczyzną, który zawsze drapał się po głowie widząc kolejny bardzo przydany zdaniem żony zakup. Jego mina zawsze wtedy mówi, że czasem nie ma pojęcia co go podkusiło aby ożenić się z taką kobietą.
- Słucham? - młoda Callaway aż zatrzymała się w pół kroku słysząc o eksperymentach kulinarnych. Freya gotowała naprawdę dobrze bo męża i dzieci nie otruła, ale eksperymenty nigdy nie były jej mocną stroną.
- Eksperymentować? A co wymyśliłaś? Szarlotkę, która będzie pełzać po stole? Czy może krewetki w cieście z serem pleśniowym? - uniosła brew w górę patrząc się na twarz rodzicieli, a potem zaraz przekręciła głowę w stronę jednego ze stoisk przy którym się zatrzymały. Eksperymenty kulinarne są naprawdę spoko, ale trzeba trafić z wyczuciem i smakiem, a jedyne co ze smakiem i wyczuciem zrobiła mama Callaway to dzieci. Haha.
Freya Callaway
powitalny kokos
rorka
ODPOWIEDZ