adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Gdyby tylko Gwen wiedziała, że za chwilkę faktycznie rozpęta się tu afera, sama oddałaby szkatułkę w ręce Molly lub każdego innego klienta. Zdecydowanie nie uśmiechało jej się tłumaczenie jakiemuś idiocie, że nie jest wielbłądem. Niby gdzie ona miałaby wsadzić sobie ten bibelot? Może i mogłaby wrzucić go do torebki, tylko po co, skoro finalnie i tak nie zamierzała jej kupić, jaki byłby w tym sens? Szkoda tylko, że najwyraźniej zamierzał doszukiwać się go sprzedawca, a przynajmniej robił to do momentu, aż do ich uroczej pogawędki wtrąciła się kobieta z tłumu.
- Nie, to nie... - mężczyzna zaczął już swój monolog, ale przyjrzał się szkatule i jednak... Trochę głupio przyznać się do tego, że jednak nie ma się racji, ale jego mina wyraźnie wskazywała na to, że realne zdarzenia niekoniecznie miały chyba przełożenie na to, co pan sobie uroił.
- Na pewno chcemy iść w tym kierunku? - dopytała jeszcze Gwen. Ona chętnie w to wejdzie, chętnie pogra w tę grę, bo jej okoliczności zmieniły się nagle o sto osiemdziesiąt stopni, oczywiście na jej korzyść. Zresztą, nawet gdyby nie znalazł sie żaden świadek, to i tak dość szybko okazałoby się, że Fitzgerald nie zabrała niczego ze straganu. Oczywiście nie pokazałaby sprzedawcy zawartości swojej torebki bez interwencji policji, bo owszem, zadzwoniłaby po nią, by to ona dokonała oficjalnego przeszukania, ale na szczęcie nie było to konieczne.
- Agrh, bo to (niezrozumiały bełkot) - i pan poszedł sobie gdzies dalej. Chyba wyczuł, że nic mu z tego nie wyjdzie, że nie wkręci blondynki w kradzież. A szkoda! Znaczy... Według niego, bo w pewnym sensie nie można było ju się dziwić. A bo to mało turystów go oszukało? Mało osób go okradło? Nie przewidział chyba tylko tego, że kobieta, którą posądzi o złodziejstwo, będzie miejscowa i w dodatku będzie adwokatem. Zdecydowanie wybroniłaby samą siebie, ale z pomocą Adams...
- Dzięki. Przecież to kretyn. Bez ciebie musiałaym dzonić po policję, a jednak liczę się z tym, że gliny maą nieco ważniejsze sprawy, niż jakieś CSI na targu - przyznała i podeszła bliżej kobiety. - Myślisz, że on wróci?
Oby nie, bo wtedy facet przegra, a jednak Gwen i tak będzie musiała się tam stawić. Niezbyt jej się to podobało.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Nie da się ukryć, że takie stoiska, przydomowe jarmarki to niemalże raj dla złodziejaszków. Jedni robią to z nudy, dla adrenaliny, a innym brakuje paru dolców, aby kupić coś ładnego i poniekąd muszą. Jednak nikogo nie można usprawiedliwiać. Gwen nie wyglądała na żadnego rabusia i złoczyńcę, choć kto wie, Winona Ryder też nie wyglądała na złodziejkę i to był wielki plus wszelkich kleptomanów. Jednak coś Molly mówiło, że blondynka nie ma nic wspólnego z rzekomą kradzieżą. Być może było to to, że ona sama trzymała rzeczoną ukradzioną szkatułkę, więc kobieta nie mogła jej zwędzić? Być może...
-To ta, wzięłam ją jak tylko ta pani ją odłożyła-zwróciła się jeszcze raz do sprzedawcy, choć z takim podejściem do klienta i świata, to raczej nie można wróżyć mu wielu udanych transakcji tego dnia. Choć trzeba było przyznać, że część wyrobów się broniła i nie trzeba było wiele marketingu, by jednak ktoś się na nie skusił. Ta szkatułka to nie, ale dalej było piękne lustro, które trochę ciekawiło Molly. Będzie musiała podejść do sprzedawcy jak już skończy wyjaśniać to nieporozumienie. Na całe szczęście, o kradzież czegoś tak dużego raczej trudno będzie kogokolwiek podejrzewać.
-Naprawdę zadzwoniłabyś na policję? Wierząc, że on wtedy spęka, czy posądziłabyś go o to, że nie ma wszelkich pozwoleń i tak dalej?-zapytała ciekawa. Zdecydowanie nie należała do osób, które lubiły i przede wszystkim, umiały się kłócić. Pewnie dla spokoju pokazałaby, że nie ma nic w torebce i odeszła. Może piękna blondyna miała inne wartości i jeśli ktoś coś o nią oskarżał, to ona musiała się odegrać pięknym za nadobne.
-Patrzy się na nas z oddali, także na żaden rabat to na pewno nie mamy co liczyć. Jak i pewnie nikt inny dziś, skoro już ktoś mu dopiekł- powiedziała. Z resztą, nie ma się co mu dziwić. Jakby teraz je olał, to kto wie, czy nie ukradłyby mu czegoś ze zwykłej zawiści. Nie, żeby to jakkolwiek pasowało do Molly, ona raczej miała dobre serce. A teraz, kiedy była czyjąś zastępczą matką, to zdecydowanie musiała dbać o to, aby być jak najlepszym człowiekiem. Co niby nie było trudne, bo zazwyczaj taka była, ale dodatkowa presja była na nią nałożona.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Przez chwilę miała wrażenie, że mężczyzna zacznie jeszcze upierać się przy tym, że obie panie są ze sobą w zmowie, że jedna z nich celowo odwróciła jego uwagę, by druga mogła zwinąć przedmiot, ale na szczęście odpuścił. Oczywiście na szczęście dla niego, bo przecież Gwen zdecydowanie byłaby zdolna do podjęcia daleko idących działań, by bronić się przed pomówieniami.
- Zdecydowanie bym zadzwoniła, chociażby dlatego, żeby facet nauczył się, że nie można rzucać takich oskarżeń, jeśli nie ma się dowodów - wyjaśniła. - Jestem adwokatem - dodała po chwili celem uzupełnienia. Teraz już jej motywy powinny być całkowicie zrozumiałe. Nie chodziło nawet o nią. Zachowałaby się podobnie, gdyby chodziło o każdą inną osobę, bo to nie sprzedawcy ocenia, kto jest winny, a kto nie. - Gwen - przedstawiła się jeszcze. Naprawdę była wdzięczna za pomoc, ale czy można jej się dziwić? Komu chciałoby się użerać z takim sprzedawcą? Jej zdecydowanie nie, więc nawet gdyby jakimś cudem mężczyzna chciałby dać jej jakąś zniżkę, na pewno by z niej nie skorzystała.
- Skąd biorą się tacy ludzie... - z powątpieniem pokiwała głową. - Tak naprawdę nawet nie chciałam kupić tej szkatułki. Niekoniecznie jest w moim stylu i chyba jednak nie pasowałaby mi do wystroju biura. Tak naprawdę to mało co mi tam pasuje.
No i proszę, powiedziała już, w jakim celu tu przyszła. Nie było powodu, by to ukrywała, przecież nie przyszła kraść, hehe. Tyle tylko, że z tego straganu blondynka zdecydowanie nic już nie zakupi. Co więcej, nie zerknie nawet na asortyment oferowany przez sprzedającego.
- Nie widziałaś tu gdzieś czegoś dekoracyjnego, ale... No wiesz, niezbyt tandetnego, nieco bardziej eleganckiego, czegoś, co będzie można postawić na biurku?
Kto wie, może nowa znajoma będzie w stanie jakoś jej pomóc?

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Szczerze mówiąc, pomysł tworzenia całej szajki złodziei przypadkowych pierdół, które nie kosztują za wiele, ani nie są wcale piękne, to zdecydowanie nietrafiony pomysł. Pewnie, skoro dla nich nie było to drogie, to nie znaczy, że każdy mógł sobie na coś takiego kupić. Dla niektórych nawet pięć dolarów to była kwota, którą trzeba mądrze rozporządzać. Przykre to było, bo każdy powinien bez problemu być w stanie raz na jakiś czas wydać parę dolarów tylko dlatego, że ma się na to ochotę. Jednak ani Molly, ani Gwen raczej nie będą w stanie tego zmienić, do naprawy świata potrzeba jest znacznie więcej, zaczynając od chęci.
-Nie sądzę, aby komukolwiek chciało się tutaj przyjechać, nie sprzedają tutaj donutów...-mruknęła, nieco krytykując miejscową policję. Nie, żeby Adams miała jakieś złe doświadczenia w tym temacie, bo na całe szczęście sama nigdy nie musiała dzwonić pod 112, aby prosić o pomoc, jednak w filmach ewidentnie tworzono spójną wersję policji, która lubi pączki i spędzanie czasu służby na ich jedzenie. A jeżdżenie do takich niegroźnych zgłoszeń o niskiej szkodliwości, nie wydawało się być zbytnim priorytetem nikogo. -Ale myślę, że mógłby się przestraszyć na sam dźwięk telefonu. To wiele wyjaśnia-dodała, słysząc czym blondynka się zajmuje. No tak, adwokat doskonale wiedział co robić i jak się zachowywać w takiej sytuacji, jak nastraszyć, czy przekonać. Miało to jak najbardziej sens.-Hej, Molly-powiedziała przedstawiając się w odpowiedzi.
-Na pierwszy rzut oka wszystkie te rzeczy są ciekawe i intrygujące, ale jak się człowiek bardziej przyjrzy... Nie jestem tego taka pewna-powiedziała. Ona miała oko, każdą rzecz musiała obejrzeć parę razy, zanim zdecydowała się, czy ją wziąć, czy odesłać w przypadku gdy robiła zakupy internetowe. Choć w przypadku zakupów dla siebie samej, była gotowa czasem patrzeć przychylniejszym okiem, jak coś się jej wyjątkowo podobało.
-Nie mogłaś trafić na bardziej odpowiednią osobę, bo zajmuje się aranżacją wnętrz-aż się uśmiechnęła i była gotowa na klaśnięcie w dłonie, jak bardzo adwokatka trafiła.-Są tu taj różne stoiska, niektóre przedają starocie z duszą, inne nowe rękodzieła. To wszystko zależy czego szukasz, co używasz przy biurku.... Nowa lampa? Kasetka na dokumenty, przycisk do papieru?-zaczęła rzucać propozycjami, jak można by ożywić wnętrze. Nawet jeśli go nigdy nie widziała, to nie było to przeszkodą, bo nie proponowała nic konkretnego.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Podoba mi się taka odpowiedź - uśmiechnęła się. Niekoniecznie miała dobre zdanie o pracy policji. Jednocześnie nie mogła powiedzieć też, że miała o niej złą opinię. I tak, ona sama również zakładała, że nikt raczej nie ruszyłby się zza biurka do tego typu sprawy. No, może coś by się zmieniło, gdyby od razu, już na wstępie, Gwen powiedziała, że zajmuje się prawem, że ma własną kancelarię, ale nie chciała wytaczać tego typu argumentów. Nie w takim momencie. Zresztą, ona już i tak o tym wszystkim nie myślała. Było - minęło. Teraz warto skupić się na tym, co przed nimi.
- No właśnie. Tylko jak w tym wszystkim znaleźć coś, co rzeczywiście będzie warte uwagi? - zaczęła rozglądać się po straganie. Póki co niczego takiego nie dostrzegła, ale może to tylko jej niewprawione oko? Może jednak czegoś nie widziała, może cos jej umykało, a warto byłoby na to spojrzeć?
- Serio? Naprawdę zajmujesz się wnętrzami? - aż zerknęła na swoją rozmówczynię z lekkim niedowierzaniem, bo chyba nawet ona nie miała w życiu aż takiego farta, żeby w tak trudnej sytuacji spotkać kogoś, kto naprawdę znałby się na temacie. - Tak naprawdę sama nie wiem, czego szukam i czy w ogóle szukam. Przyszłam tu z nadzieją na to, że coś mnie zainspiruje, że coś krzyknie do mnie "kup mnie", ale póki co nic takiego nie miało miejsca.
Co poradzić, może to nie był jej dzień? Może za jakiś czas na targu zjawią się inni handlarze, ze znacznie ciekawszymi przedmiotami? Tyle tylko, że wtedy Gwen może nie mieć czasu na wypady i robienie zakupów.
- Może faktycznie skusiłabym się na coś z duszą? Przycisk do papieru byłby całkiem fajny, ale lampa, taka klasyczna albo kasetka... Kiedy tak o tym mówisz, wszystko brzmi ciekawie - odparła. - A gdybym tak pokazała ci w telefonie zdjęcia mojego gabinetu? Co prawda teraz jest tam nieco więcej zieleni (czyli rośnie tam jeden kaktus) i mam na biurku kilka zdjęć więcej (to akurat prawda, to zdjęcia jej rodzeństwa), ale może podpowiedziałabyś mi, co powinnam tam dorzucić? Oczywiście zapłacę ci za poradę.
Bo tylko frajer pracowałby za darmo. Ona sama była stawiana czasem w sytuacji, kiedy ktoś prosił ją o pomoc, a ta okazywała się kilkugodzinną katorgą przy przeglądaniu dokumentów, więc wolała już od razu zaznaczyć, że mówiła poważnie. Całkiem poważnie.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Molly również nie miała złego zdania o miejscowej policji. Nie miała o nich żadnego zdania, skoro od tylu lat nie miała żadnego kontaktu z nimi. Może w liceum wiedziała, że czyjś starszy brat tam pracował, co nie mogło działać na korzyść miejscowej komendy, ale teraz? Była totalnie nieświadoma. A zdecydowanie nie należała do osób, które nienawidzą policji całe swoje życie, niezależnie od sytuacji. Adams była raczej grzeczną, aby nie powiedzieć, że prawilną osobą, nie naginała prawa, nie sprawiała problemów, ani nie robiła nic, co mogłoby spowodować, jakąś wzmożoną nienawiść do tej profesji.
-I to jest ten powód, czemu ludzie wolą scrollować po sklepach internetowych siedząc na swojej kanapie. Zdecydowanie jest łatwiej znaleźć coś do wpadnie w oko-przytaknęła. Nie była wielką specjalistką od grzebania pomiędzy starociami, do tego ewidentnie trzeba było mieć smykałkę. Jednak wiedziała, że antyki, czy po prostu przedmioty z duszą potrafią nadać pomieszczeniu duszy, czy jakiegoś wdzięku, czego nie będzie się dało zrobić wazonem z sieciówki. Może korzystając z uroku małego miasteczka, w którym teraz mieszkała, powinna się w to zagłębić? Wiedziała, że koło niej jest teraz antykwariat.
-Naprawdę. Idealny zawód dla zakupoholiczki - kupujesz to co ci się podoba, lecz dla innych-zaśmiała się. Pewnie, że zaczęła od projektowania wnętrz, które chciałaby mieć u siebie w domu, zawsze miło jej było tworzyć coś, co się jej osobiście podobało.
-Rozumiem, jak chcesz to możemy się przejść po stoiskach, a może coś wpadnie Ci w oko?-zaproponowała. Nie miała najmniejszego problemu z tym. Właściwie to przyszła tutaj dokładnie w takim samym celu. Niby chciała coś kupić, ale nie wiedziała co... Kobiety chyba naprawdę sądzą, że retail therapy, to dobra forma samopomocy. Każdy sobie radził z tym inaczej, w sensie ze swoimi problemami. Molly nie zamierzała narzekać, ani się wymądrzać. Ani przyznać, że w taki sposób, chce sobie poprawić humor, tak naprawdę.
-Jasne, dlaczego nie!-powiedziała z miejsca. Może lekarze wkurzali się, gdy chciało się skorzystać z ich porady przy każdym spotkaniu towarzyskim, może prawnicy nie lubili dawać ot tak porad w przypadkowych sytuacjach, lecz Adams wprost uwielbiała robić to co było jej zawodem i z chęcią pochodzi po stoiskach w poszukiwaniu tego, co może sprawić, że wnętrze zmieni się za pomocą drobnej rzeczy. -Możemy usiąść gdzieś na boku i obgadać szybko co można zmienić-powiedziała. Oczywiście, nie było mowy o tworzeniu całych projektów na poczekaniu, do tego potrzeba było czasu, laptopa i wymiarów, ale zerknąć na zdjęcie mogła. -Wiesz, kolejny kwiat na pewno nie zaszkodzi. Może tam w kącie? Taki duży, stojący?-zaproponowała na szybko - Wydaje mi się, że na którymś stoisku mieli takie fajne doniczki z rafii - one pasują do większości wnętrz-powiedziała, dalej przyglądając się wnętrzu. Miała od razu milion pomysłów, choć musiała je jeszcze przemyśleć, nie wiedząc tak naprawdę kim jest Gwen, co lubi, czego oczekuje... Dlatego Molly lubiła zawsze najpierw porozmawiać z klientem, czy też potencjalnym klientem.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Szkoda tylko, że w takim sklepie online nie da się stargować ceny tak mocno, jak na targu. Moja mama była w tym prawdziwą mistrzynią.
O tak. Pani Fitzgerald potrafiła przegadać każdego sprzedawcę. Kiedyś o mały włos nie sprzedała mu również swojej córki. Gwen dokazywała, chciała pójść na lody, jej mama miała do załatwienia jeszcze kilka spraw, więc kobieta zaczęła straszyć małą i mówić, że jeśli ta się nie uspokoi, zostanie oddana na handel. Pan za ladą podchwycił temat, uznał, że może zapłacić nawet sto dolarów. Ostatecznie z transakcji nic nie wyszło, bo Gwen rozpłakała się i obiecała, że nie będzie już grymasić.
- Tylko musimy chodzić powoli - ruchem głowy wskazała jedną ze swoich nóg. Nie chciała wdawać się w szczegóły, ale stabilizator na kolanie musiał sugerować, że blondynka miała za soba kontuzję. Na szczęście w pobliżu było też gdzie usiąść i nie trzeba było długo czekać, aż obie panie znają się na ławeczce. - Potrzebowałabym jakiegoś gatunku, którego nie trzeba zbyt często i regularnie podlewać, bo niekoniecznie mam to czas. Fajna doniczka na pewno by nie zaszkodziła. Rzeczywiście, może podejdę na tamto stoisko i się za czymś rozejrzę?
Ciekawe tylko, czy istniała tu jakaś opcja wysyłki zakupionego towaru lub wykupienia dodatkowej usługi przewozowej. Fitzgerald nie była pewna, czy uda jej się zabrać do domu ze wszystkimi zakupami, jakich być może tu dokona. Nic to, później będzie się o to martwiła.
- A ściany? Może je też udałoby się jakoś zagospodarować? Nie chciałabym tylko żadnych zasłon, mam w planach rolety, ale pozostałe ściany, te bez okien... - chętnie przyjęłaby jakąś poradę. Może obraz? Może zdjęcie? Może jakaś fajna kombinacja ramek, w których mogłaby powiesić swoje dyplomy? A może Molly będzie miała jeszcze inny pomysł?

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Molly się tylko uśmiechnęła-Wszystko ma swoje plusy i minusy, choć jak się chce coś kupić bezpośrednio od osoby prywatnej to nikt nie zabroni się targować. Tak samo jak nie targujesz się w sieciówkach-zauważyła. Pewnie, zawsze można zapytać o to, czy nie da się coś taniej, lub czy istnieje jakiś kod rabatowy, bo dlaczego nie. Jednak nie zawsze da się uszczknąć cokolwiek z ceny, a nawet można zapłacić więcej, bo będzie się dążyło do darmowej dostawy... Kto nigdy nie dodał kolejnej rzeczy do koszyka tylko dlatego, że brakowało paru dolców, czy tam złotówek, do darmowej dostawy niech pierwszy rzuci kamieniem. A co do grymaszących dzieci, to chyba Adams powinna się uczyć, choć zanim Sally podrośnie, to jeszcze minie naprawdę wiele miesięcy, jak nie lat. No i nie był to na pewno zbyt dobry sposób dla psychiki dziecka, jednak wiadomo, kiedyś takie teksty były normalne, teraz już nie do pomyślenia.
-Myślę że w tym miejscu, między stoiskami i ludźmi to nie będzie żaden problem-stwierdziła. Oczywiście, że nie zauważyła, aby Gwen miała jakieś problemy z nogą, czy konkretnie kolanem, ale to nic dziwnego, skoro była bez kul no i stała. W każdym razie to nie był na pewno żaden problem, a i będzie im lepiej porozmawiać, jak usiądą, aby obgadać plan na zmianę w biurze pani Fitzgerald. -W kwiatach nie jestem wielką specjalistką, jednak jestem pewna, że są takie kwiaty, które wystarczy podlewać raz w tygodniu. A jeśli nie, są też sztuczne kwiaty, które wyglądają przekonująco-stwierdziła. Na pewno Adams znalazłaby jakiś kontakt do florystów, czy kwiaciarni, z której jej biuro korzystało, więc mogłaby albo sama coś wybrać, albo przekazać kontakty dalej. No ale kwiat to nie mus, oczywiście. -Albo jakiś duży wazon z suszonymi kwiatami do niego, na przykład trawy pampasowe, jak się spryska lakierem do włosów to nawet się nie sypią-zaproponowała coś innego, coś do czego potrzeba znacznie mniej uwagi, a wygląda cały czas tak samo dobrze.
-Biuro mówisz... Moja pierwsza propozycja to zawsze lustro, ale w biurze to raczej nie wyglądałoby dobrze. Jednak ramki z plakatami, czy grafikami, albo malunkami już znacznie bardziej. Mogę zapytać czym się zajmujesz?-zapytała, skupiając swój wzrok na telefonie, aby znaleźć gdzieś na pintereście to, co właśnie wymyśliła i próbowała opisać słowami.

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Gdyby jednak Molly zdecydowała się kiedyś sprzedać woje dziecko, a potem chciałaby je odzyskać, śmiało mogłaby zwrócić się z tym do Gwen. Blondynka na pewno pomogłaby w znalezieniu jakiegoś kruczka prawnego, dzięki któremu udałoby się odzyskać małą.
- Sztuczne byłyby chyba najlepsze - stwierdziła. Na zajmowanie się prawdziwymi rzeczywiście nie miałaby czasu, a odpowiednio wybrany, ładny sztuczny kwiat z pewnością byłby fajnym dodatkiem i zapełniłby jakoś pustą przestrzeń w kancelarii.
I pomyśleć, że jeszcze do niedawna Fitzgerald nie chciała nawet słyszeć o rozkręceniu swojego interesu. Dobrze, że jej wspólnikowi udało się jednak namówić ją na ten krok, bo gdy nie to, kobieta siedziałaby pewnie w domu i nawet nie przyszłoby jej do głowy, że mogłaby chodzić po targu w poszukiwaniu fajnych mebli oraz dodatków do swojego gabinetu.
- To działa? - w sensie to psikanie. - Nigdy tego nie próbowałam, jeśli to dobra metoda, to może spróbowałabym zrobić coś takiego w domu?
Bo urządzanie gabinetu to jedno, ale dom blondynki... Kto wie, czy nie stanowił on jeszcze większego wyzwania, niż jej miejsce pracy? Kancelaria była młoda, można pokusić się o stwierdzenie, że niektóre rzeczy wciąż jeszcze pachniały nowością i poniekąd właśnie przez to, że Gwen skupiała się na pracy, zaniedbała nieco swój dom. Może więc i nim powinna się zająć, skoro trafiła jej się już szalenie przyjemna rozmowa z kobietą, która znała się na temacie?
- Od niedawna jestem współwłaścicielką kancelarii prawnej. Tu, w Cairns - wyjaśniła. - Tak, lustro raczej odpada - przytaknęła. - Ale wiesz, jakieś minimalistyczne grafiki lub coś w rodzaju... Nie wiem, coś w rodzaju plakatu Audrey Hepburn... To chyba byłoby w moim stylu.
Nie chciała jakoś szalenie zabudować ścian, ale nie podobało jej się również to, że są tak puste, jak obecnie.
- Masz gdzieś swoje biuro czy pracujesz u kogoś? - spytała po chwili.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Hola, hola. Adams nawet nie myślała o sprzedawaniu dziecka, nawet pozbywaniu się go za darmo (byle tylko je zabrano). Nie dlatego całe życie marzyła o dziecku, by potem się dowiedzieć, że nigdy nie będzie mogła mieć własnego, by teraz rezygnować z Sally, gdy los się w taki a nie inny sposób ułożył. Choć kto wie... Może właśnie w tym temacie Molly i jej chrzestny partner (czytaj ojciec chrzestny dziewczynki), będą potrzebowali jakiejś porady prawnej. Choć na ten moment wszystko było już załatwione prawnie, ale kto wie, co się okaże w przyszłości.
-Najłatwiejsze w obsłudze, choć kurzą się jak żywe-zauważyła. Nie było idealnego rozwiązania, każde miało swoje plusy i minusy, a z upływem czasu różnice wizualne najbardziej się zacierały. -U mnie w biurze jesteśmy umówieni, że opieką nad roślinami zajmuje się pani, która sprząta nasze biura, jest to dość wygodne nawet, gdy ktoś idzie na urlop-powiedziała. To też było jakieś rozwiązanie, może warte rozważenia? Zapewne kwiat Gwen nie byłby jedynym w biurze. A jeśli biuro było nowe, to takie rzeczy można było dopiero ustalać, dogadywać się z ludźmi.
Do odważnych świat należy, Molly wierzyła, że warto próbować nowych rzeczy, a także że siedząc w domu można zwariować z nic nierobienia. Bardzo prawdopodobne było to, że właśnie przez ostatnie lata spędzone w domu, bez pracy, powodowały, że teraz brała każde zbliżające się zlecenie, nawet jeśli miałaby siedzieć z laptopem po nocach i klikać dla klientów. -Pewnie, tak samo jak przy włosach. Może nie w 100%, że żaden paproch nie spadnie, ale zdecydowanie będzie ich dużo mniej-powiedziała. Gdy dekorowała ludziom mieszkania czy domy, musiała wiedzieć takie rzeczy, bo dla niej ważne było, by ludziom się dobrze i wygodnie mieszkało, a nie tylko na zdjęciach. To ją różniło od pewnych architektów wnętrz, co ją cieszyło. Jedno było pewne - do dawnych edycji "extreme home makeover" (bo nie wiadomo jeszcze jak nowe odcinki będą wyglądać) by jej nie wzieli, była zbyt praktyczna, a by wielbicielce kotów zrobić pokój tak kotowy, że aż od razu się kłaczka czuło...
-O, gratuluję-powiedziała. Girl power, tak trzymać! Z resztą mężczyźnie Molly tak samo by gratulowała. Może i była czyimś pracownikiem, przez co mogłaby czuć pewną zazdrość, że inni mają swoje biznesy, a ona pracuje dla kogoś, ale jej to nie kręciło, nie miała takich ambicji. Zwłaszcza w tym momencie, gdy musiała myśleć o swojej nietypowej rodzinie. -Stare zdjęcia, na przykład miasta też by się dobrze sprawdziły-zauważyła. Mogłaby podpowiedzieć plakaty z mapami, czy topografią, ale to trochę już wychodziło z mody, choć był to dość osobista dekoracja, jeśli wybrało się na przykład własne rodzinne miasto. -Pracuję w Queensland's Arch-Development, przez co jestem w stanie zapewnić kompleksowe usługi, od projektu domu, aż po dobór koloru poduszek w salonie-zaśmiała się, dopiero teraz orientując się, że zabrzmiała jak slogan reklamowy firmy, co było trochę ...słabe. No ale prawdziwe! Nie musiała jakoś specjalnie szukać klientów, a jak remont okazywał sie być zbyt poważny, to można było poprosić kolegę z biurka obok o pomoc. -Też w Cairns, choć pochodzę z Lorne Bay-dodała. W końcu panie jeszcze nie dogadały się, że być może są nawet sąsiadkami!

Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
I to się chwali. Tak należało podchodzić do życiowych wyzwań. A w razie problemów to Gwen rzeczywiście będzie mogła jakoś pomóc.
- Faktycznie, to dobre rozwiązanie - przytaknęła. - Zdecydowanie przemyślę tę kwestię. Porozmawiam z moim wspólnikiem, może w innych pomieszczeniach też ustawimy sobie nieco więcej roślin?
Kancelaria istniała na rynku już kilkanaście miesięcy. To wciąż niewiele, biorąc pod uwagę to, że niektóre firmy działały od wielu lat, ale rzeczywiście, byli na tym etapie, kiedy wszystko można sobie jeszcze ustalać, ustawiać i inwestować w wyposażenie, by wszystkim pracowało się w najlepszy możliwy sposób.
- Nie miałam pojęcia, że w dekorowaniu wnętrz istnieją tego typu triki - przytaknęła, bo zdecydowanie podobało jej się stosowanie takich... życiowych metod. Molly mogłaby polecić jej pewnie jakiś specjalistyczny i mega drogi środek, a tymczasem zachwalała zwykły lakier do włosów. Gwen zdecydowanie wypróbuje kiedyś ten sposób. Najpierw w domu, a gdy się sprawdzi, na pewno zrobi z niego użytek w miejscu pracy.
- Nie otworzyłam jej sama. Mam wspólnika, najlepszego przyjaciela - wyjaśniła. Zapewne nie musiała tego robić, ale pomijanie w tym wszystkim roli Bena byłoby czymś niewłaściwym. Warto o nim mówić. Warto o nim wspominać. Warto również czerpać wiedzę od najlepszych, bo wszystko to, o czym wspominała nowa znajoma, mocno jej odpowiadało.. Od razu zaświeciły jej się oczka, kiedy usłyszała o starych zdjęciach miasta. Zdecydowanie widziała już w głowie fotografie Cairns oraz Lorne Bay zdobiące ściany jej gabinetu. Okej, postawiłaby głównie na swoje rodzinne miasto. To byłoby coś, co odróżniałoby kancelarię od tych wszystkich wielkich korporacji prawniczych. Tam na pewno nie spotka się tego typu ozdób.
- Nie jestem do końca pewna, ale kilka lat temu chyba korzystałam z waszych usług, kiedy urządzałam swój dom - a przynajmniej kiedy zaczynała to robić. Potem wszystko się posypało. - Okej, może w to nie uwierzysz, ale ja tez stamtąd pochodzę - uśmiechnęła się. - Kojarzysz Moonlight Bar? Założyli go moi rodzice.
Miło było spotkać kogoś z własnych stron! Nic więc dziwnego, że od razu wspomniała o miejscu, które znali niemal wszyscy mieszkańcy Lorne Bay.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Dobrze jest znać swoje możliwości, wiedzieć do kogo się zwrócić, gdy coś się dzieje. Na pewno lepiej jest skorzystać z firmy, którą ktoś znajomy poleca, lub samemu prowadzi, zamiast w razie wu szukać pierwszego lepszego numeru w internecie. Dlatego Nawet jeśli panie się nie wymienią swoimi numerami telefonów, to padnie wiele innych informacji, po których będzie można namierzyć blondynkę i firmę, w której ona pracuje. Może jedna, przyjemna rozmowa absolutnie nie świadczy o profesjonalizmie i renomie prowadzonej firmy, ale zawsze to coś.
-Nie tak dawno była moda na to, aby wnętrza były chłodne, wręcz surowe, gdzie zieleń przypomina raczej domowe, ciepłe pomieszczenia. Ja nie jestem tego fanką. Absolutnie nie uważam, że posiadanie jednego kwiatu w gabinecie powoduje, że jest się mniej profesjonalnym. -cóż, musiała się trochę powymądrzać, skoro rozmawiały panie o jej koniku, czyli wnętrzach. To, że firma była nowa, to nie znaczy, że tylko wtedy można próbować zmian, czy nowych pomysłów. Często właśnie w takich starych biznesach potrzeba świeżej krwi, czy wprowadzenia czegoś nowego. Jednak ludzie starszej daty często nie widzą takiej potrzeby - w końcu liczy się wtedy nazwisko, a nie kolor ścian.
-Podziwiam. I trochę może zazdroszczę?-zastanowiła się. Mieć kogoś bliskiego, który dzieli tą samą pasję, z kim marzy się o tych samych sprawach to na pewno było coś super. A dlaczego Molly podziwiała taką decyzję? Bo założenie własnego biznesu, to było jednak coś odważnego, wymagającego pieniędzy i poświęcenia. Na pewno łatwiej i bezpieczniej jest pracować dla kogoś.
-Pracuje tam od niedawna, więc na pewno ja nie maczałam w tym palców. Niezależnie czy jesteś zadowolona, czy nie-powiedziała, oczywiście jako żart. Była pewna, że przed nią pracowali również profesjonaliści, bo sama firma wydawała się być naprawdę porządna, bacząca na potrzeby swoich klientów. W końcu właśnie w taki sposób było najłatwiej znaleźć nowe zlecenia, a chyba nikt w Queensland's Arch-Development nie narzekał na brak pracy i nudę. -Serio? Jaki ten świat mały!-zachwyciła się. Wiadomo było, że naprawdę mnóstwo osób z Lorne Bay dojeżdża do Cairns do pracy, jednak było jeszcze parę takich miasteczek, przez co spotkanie kogoś z własnego, rodzinnego miasteczka mogło być utrudnione. -Oczywiście że znam, czy to nie tam wszyscy pili swoje pierwsze legalne piwo? Nie trzeba było się bawić w fałszywe dowody, bo i tak nigdy by to nie przeszło-zaśmiała się. Ot, urok małego miasteczka. Zwłaszcza gdy państwo Fitzgerald mieli dziecko w danym roczniku, to doskonale wiedzieli, kogo można już obsłużyć, a komu jeszcze można najwyżej zaproponować piwo korzenne.
ODPOWIEDZ