chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To był jeden z tych dni, po których nie spodziewasz się dużo, a dostajesz... Yup, co najmniej tyle właśnie. Logan zaczął go od szybkiego wezwania na blok operacyjny, gdzie spędził czas przynajmniej do pory lunchu, na który, jak zawsze, umówiony był z żoną. Operacja, w której tak nieoczekiwanie brał udział, wprawiła go w naprawdę dobry nastrój, dlatego kiedy wszedł do Debenham na oddział uśmiechał się do wszystkich mijanych pielęgniarek, pacjentów i pacjentek, stażystów i stażystek, do wszystkich! Wszystkim życzył cudownego dnia, nie był typowym dla siebie gburem ani krokodylem w skórze niedźwiedzia. Był miły. Przemiły właściwie. Tak się składało, że Elise miała jakąś konsultację z nowo przyjętym pacjentem, wstępną rozmowę czy jakkolwiek to nazwać, ale była w jego sali – jego czyli pacjenta, którym był uprzejmy, choć trochę przygłuchy starszy pan po bardzo nieuprzejmej sytuacji około-zawałowej. Jak to w eleganckich szpitalach, tam też sale pacjenta miały duże okna na korytarz, więc przechadzając się nim, tym korytarzem właśnie, Bear szybko zlokalizował swoją nagrodę życia. Swoją żonę. Zatrzymał się przy takim oknie i korzystając z tego, że Debenham stała tak i po tej stronie szpitalnego łóżka, że głowa i wzrok pacjenta były odwrócone od korytarza, wychodzących na niego okien i stojącego tam Trevisano... Zaczął swoje wygłupy. Najpierw narysował jej palcem wielkie serduuuuucho na szybie, potem przyssał się do niej w pocałunku glonojada, a na końcu jeszcze szybko podciągnął chirurgiczną koszulkę do góry odsłaniając tym samym swój brzuch i wymownie się po nim poklepał. Ostatecznie konsultacja się skończyła, albo może pani doktor po prostu ją skróciła lub nawet przerwała, nie wiem, nie znam się, niemniej jak tylko wyszła z pokoju przemiłego starszego pana, Bear zareagował w typowy dla siebie sposób. - Czy jak ja będę miał kiedyś swój pierwszy i może ostatni zawał to też będziesz się do mnie tak słodko uśmiechać, jak do tego... - skinął i zerknął w kierunku mężczyzny. - Dżentelmena? - bo starszy pan bez wątpienia nim był. No, ale! - Chodź. Mam wieści. Dobre wieści, całkiem ekscytujące wieści. Wiem kto będzie moim nowym szefem. - i zdecydowanie nie będzie to on sam! - Buzi. - mruknął jeszcze, pochylając pysk w kierunku pewnie trochę zaskoczonej żony.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Właściwie zazwyczaj ignorowała to, co działo się na korytarzu, gdy rozmawiała z pacjentem. Po tylu latach łatwo skupić się na jednym, konkretnym zadaniu i przede wszystkim – na jednym konkretnym pacjencie. Kątem oka widziała, że ktoś przemknął pod salą, ale to tyle. Spodziewała się, że przeszedł dalej. Błąd. Po chwili zdała sobie sprawę, że jest obserwowana… ba! Nie tylko obserwowana, ale i rozpraszana. Widziała Logana i widziała jego wygłupy. Starała się zachować powagę, starała się go ignorować i skupić na pacjencie, ale było to ciężkie, więc wzrok jej od czasu do czasu uciekał, a kącik ust parę razy niebezpiecznie drgnął do uśmiechu. Ale udało jej się nie wybuchnąć śmiechem, zleciła pacjentowi wszystkie odpowiednie badania, przekazała wszystko stażyście i mogła wyjść na korytarz. Kręcąc lekko głową, bo naprawdę… no naprawdę!
- Nie – przyznała swobodnie, teraz się do niego ładnie uśmiechając. Dlaczego wtedy by się nie uśmiechała? To akurat całkiem proste! – Byłabym zajęta marudzeniem, że jak mogłeś do tego dopuścić, że przecież ci powtarzałam, blablabla… – przewróciła ślipiami, ale taka była prawda! Gdyby wylądował u niej z zawałem to najpierw dostałby porządną reprymendę, że przecież wielokrotnie mu mówiła, że powinien na siebie uważać i powinien zwolnić, dbać o siebie i zdecydowanie trzymać się od zawałów z daleka. Mhm, tak by było!
- Uuuu… – to faktycznie były ekscytujące wieści! Miała tylko nadzieję, że to nikt z kim kiedykolwiek wcześniej sypiał, bo to zdecydowanie nie rozwiązałoby ich problemów – I trochę jestem rozczarowana, że to jednak nie ty.. – nie mogła sobie odmówić, bo przecież znał jej zdanie na ten temat. Uważała, że doskonale by się do tego nadawał – Ale niech będzie. Kto to? Ktoś interesujący? Do zaakceptowania? Czy będę przez najbliższe lata słuchać, że to kretyn i zrobiłbyś lepiej? – nie mogła sobie darować odrobiny złośliwości wynikającej z czystej sympatii. No ale też tak było! Pewnie będzie tak mówił! Jeśli szef faktycznie okazałby się kretynem…
No i zanim ruszyła za nim korytarzem to faktycznie jeszcze go pocałowała na dzień dobry.
-A! I miałam cię zapytać… dzwonili do mnie z kliniki, starają się nas wcisnąć trochę po znajomości. – albo raczej przez fakt, że byli lekarzami, bo nikt z nich nie miał znajomości w klinice zajmującej się niepłodnością – Możemy wpaść dzisiaj popołudniu albo na w środę w przyszłym tygodniu. Mamy im oddzwonić jak się zdecydujemy na termin. – czy byli w stanie iść tam spontanicznie jeszcze tego samego dnia, czy woleli poczekać do następnego tygodnia.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak, Elise była rozczarowana, że to nie jej mąż miał zostać szefem chirurgii dziecięcej w ich szpitalu, a sam zainteresowany czuł coś zupełnie przeciwnego. Był naprawdę naprawdę, szczerze i uczciwie podekscytowany z perspektywy współpracy z... No właśnie, już chciał zdradzić tę wielką tajemnicę żonie, powiedzieć jej kto to będzie, kto obejmie stołek szefa i będzie zarządzał i nim i pozostałymi mechanikami w ich pediatrycznym warsztacie, aleeeeee... Elise wspomniała o klinice, ich klinice, no i to zdecydowanie było ważniejsze. Nie krył zaskoczenia, bo... - Nawet nie sądziłem, że jesteśmy tak lubiani. - skwitował jak gdyby nigdy nic to całe wciskanie po znajomości, które było niczym mniej i więcej, jak przysługą i jednak przejawem pewnej sympatii. - Ale dobrze, tak, bardzo dobrze. Chodźmy tam dzisiaj, im szybciej tym lepiej, jak sądzę. Tak? - dodał zaraz potem, na koniec upewniając się jeszcze u żony czy dzisiaj było faktycznie interesującym ich terminem i czy im szybciej tym lepiej jej tak samo głośno grało w duszy, jak jemu. - Kawa? Jesteś głodna? - zapytał obejmując panią doktor ramieniem i instynktownie kierując ich w stronę wyjścia z oddziału. Było mu wszystko jedno dokąd teraz pójdą, po prostu chciał z nią porozmawiać. Opowiedzieć jej o... - Jane Leeves. Doktor Jane Leeves. Capshaw ściągnęła ją z Londynu. I tak, będzie startować na szefa pediatrii, a skoro ma poparcie Capshaw to sprawa mocno przesądzona. Ale to dobrze, Elise, to bardzo dobrze. Operowałem z nią dzisiaj. Z Leeves. Jest... Dziesiątką. Chirurgiczną dziesiątką. - referował w najlepsze, a sposób w jaki mówił o nowej pani doktor jasno wskazywał na to, że nie był to ktoś kogo mógłby uważać za kretyna albo nieprofesjonalistę. Wręcz odwrotnie. - Żebyś ją tam dzisiaj widziała... Wierz mi, kochanie, ja wiem, że jestem zajebiście dobry, ale szlag... Chcę być taki, jak ona. Chcę być Leeves w spodniach i z brodą. - prychnął rozbawiony, bo dobrze wiedział, jak to brzmiało. Cały czas, rzecz jasna, skupiał się na zawodowych, medycznych walorach nowej pani doktor. - Na koniec operacji powiedziała, że to była przyjemność. No wiesz, zrobić to ze mną. To znaczy tak myślę... Chyba... Ten jej londyński akcent mógł mnie zgubić, ale pieprzyć to. Jest świetna.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła, bo nie była pewna, czy byli lubiani… ale byli chirurgami, a jednak medyczne towarzystwo jest dość hermetyczne. Więc gdy okazało się, że potrzebują konsultacji – znalazł się termin konsultacji. Z drugiej strony istniało spore prawdopodobieństwo, że pół szpitala będzie o tej wizycie wiedziało jak tylko tam wejdą, ale mówiło się trudno. Nie robili nic złego, nikomu krzywdy nie robili – wręcz przeciwnie. A jeśli ktoś uważał, że to temat do plotek – niech sobie plotkuje. Tym razem Elise nie miała nic przeciwko, żeby o nich gadali, nie bała się tego, nie martwiła się tym. Za to zgadzała się z Loganem, że im szybciej tym lepiej, więc gdy złapała z nim kontakt wzrokowy – po prostu skinęła – Napiszę im, że będziemy dzisiaj. I możemy iść na kawę. – a ona tym czasem na chwilę wsadziła nos w ekran telefonu, żeby faktycznie wysmarować wiadomość, że przyjdą na wizytę dzisiaj. Aż poczuła śmieszny ścisk w żołądku ze zdenerwowania. To się działo! A to przerażające! I chyba dlatego wiadomość o jego nowej szefowej dotarła do niej z lekkim opóźnieniem. Ale dotarła… ściągnęła mocniej brwi i podniosła wzrok na Logana, przyglądając mu się uważnie, gdy kontynuował… swój zachwyt nad nową szefową, kolejną kobietą w jego życiu.
- Dziesiątką. – powtórzyła za nim… i skrzywiła się lekko, bo wcale nie brzmiało to dobrze. To wszystko, co mówił. To wszystko brzmiało jak dalsze problemy ich małżeństwa, a nie rozwiązanie ich kłopotów – czym przecież pierwotnie miało być! – Rozumiem. To… chyba się cieszę? Tak mi się przynajmniej wydaje. Gdy poprzednim razem byłeś zachwycony współpracą ze swoją szefową i tym czego cię uczyła… nadmiar wrażeń odreagowywaliście w łóżku. Mam nadzieję, że już z tego wyrosłeś. – prychnęła, bo chyba zdawał sobie sprawę, że to wszystko… cóż brzmiało jak brzmiało. Gdyby przełożył to sobie na „swoje”, gdyby postawił się w jej miejscu, gdyby odwrócił rolę i właśnie słuchał tego samego o jakimś nowym szefie Elise… no właśnie! – Ale skoro mówisz, że to dobrze to dobrze. Cieszę się, że znaleźli kogoś kompetentnego. – starała się być ponad to. Ponad własne wątpliwości i własną niepewność. Czy skutecznie? No średnio, ale się starała!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trevisano faktycznie tak podekscytowany perspektywą współpracy z doktor Leeves, że istotnie nie przemyślał do końca doboru słów jakimi ją opisał. Kiedy Elise w ten mało subtelny sposób zwróciła mu na to uwagę, aż prychnął. Ale z rozbawienia! - Po pierwsze, moja ty słodka żabko... - przyciągnął żonę silnie do siebie i pochylił pysk do jej policzka i ucha, w które teraz zawzięcie mamrotał. - Jestem żonaty i nie interesują mnie inne kobiety. Ani ich łóżka, ani ich nic. Jedyna kobieta, która mnie interesuje to ta, której właśnie robi się zabawna zmarszczka na czole z tej całej nieuzasadnionej zazdrości. - o jego nową szefową, której jeszcze nawet nie poznała. - A łóżko interesuje mnie tylko to, w którym sypia ta kobieta z tą zmarszczką na tym czole z tej zazdrości. Bezsensownej. - zakończył przekornie i cmoknął soczyście damski policzek, bo ostatnim czego teraz chciał dla nich i dla samej Debenham to niepewność i zaburzone poczucie bezpieczeństwa. Naprawdę nie powinna tego czuć w ich małżeństwie. Szczególnie skoro Capshaw znikała z horyzontu. - To było po pierwsze. A po drugie... - wyprostował się, bo akurat doszli do winy. Wcisnął energicznie i kilkakrotnie guzik przywołujący, ale, że winda była gdzieś sto pięter pod nimi – mieli chwilę spojrzenie sobie w oczy i... - Po drugie to idziemy dzisiaj walczyć o nasze potomstwo i żadna Capshaw ani Leeves nam tego nie zepsują. Rozumiemy się, Trevisano? - skoro już tak rzucał nazwiskami kobiet, z którymi pracował to mógł też rzucić jej. Szczególnie, że z nią nie tylko pracował, ale też sypiał, żył, przeżywał, doświadczał, odczuwał... I tak dalej, i tak dalej. - Obiecuję, że zachwycam się nią tylko zawodowo. Jest dziesiątką, tak, chirurgiczną. - i tyle. Logan w ogóle nie zamierzał się nad tym dłużej roztkliwiać, mieli przecież ważniejsze sprawy do omówienia. - No dobrze to... Czy to jest ten dzień, kiedy będę musiał użyć kubeczka? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, ignorując to, że przecież po korytarzu chodzili też inni pracownicy szpitala i każdy mógł ich podsłuchać. - Ale wiesz, że będziesz musiała mi pomóc, tak? Nie chcę oglądać tych głupich filmów, które włączają tam każdemu potencjalnemu... No wiesz, niepłodnemu nie-tacie. - nadmuchanych pornosów z nadmuchanymi lalami i nadmuchanymi penisami. - Chcę ciebie. Pokażesz mi kawałek siebie i nie wiem czy kubeczek wytrzyma napięcie... - skwitował bezczelnie, zuchwale i jak drań i dokładnie w tej samej chwili winda dojechała na ich piętro.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na niego dość… gniewnie. Wiedział, że nie lubiła, gdy tak się do niej zwracał. Nie lubiła zdrobnień i takich… infantylnych sformułowań, szczególnie w takim kontekście. Może właśnie dlatego się zdziwił, gdy powiedziała, że nie miałaby nic przeciwko kochanie, gdyby nie było używane w takich właśnie momentach. Jakby miało jej… umniejszyć? Bo przecież gadała głupotki, była tylko słodką żabką i na niczym się nie znała. Tak… niby wiedziała, że Logan nie miał nic takiego na myśli, więc nigdy nie wyciągała tego na „światło dzienne”, bo nie chciała się kłócić. Wbrew pozorom naprawdę nie lubiła się z nim kłócić. Ale z drugiej strony… jeśli mu tego nie powie, nie będzie tego świadomy i dalej będzie to robił, zupełnie nieświadomie sprawiając jej przykrość. Eh…
- Własnie powiedziałeś, że jestem stara i mam zmarszczki. – rzuciła z czystej przekory i… to było widać. Bardzo. Bo kącik ust drgnął jej wymownie i uśmiechnęła się zaraz po tym – I czy w tym świecie nie ma chirurga mężczyzny, który mógłby zostać twoim szefem? Skoro już sam nie chcesz tego zrobić? I nie mówię, że ktokolwiek nam cokolwiek popsuje… po prostu się zastanawiam. – i marudzi, ale mówi się trudno. Taką ją sobie wziął to musiał z tym teraz handlować. Co zrobisz jak nic nie zrobisz, prawda? Sam chciał, żeby była zazdrosna… więc była! Zgodnie z jego pragnieniem.
- I będziesz musiał użyć kubeczka. I wyobraźni. Tylko tak ci będę mogła pomóc. – znowu kącik ust drgnął jej w kierunku uśmiechu – Widziałeś to wszystko tyle razy, że znasz na pamięć… dasz radę! – i to nie tak, że nie chciała mu pomóc… nienie – Tym bardziej, że w tym czasie sama pewnie będę u lekarza. – wzruszyła lekko ramieniem i weszła do windy, oparła się plecami o jej ściankę i utkwiła wzrok w mężu. Cieszyła się, że byli tam sami, co wcale nie zdarzało się tak często – Z tego, co mi mówili przez telefon… – bo przecież doświadczenie miała żadne, nigdy wcześniej tego nie robiła, ani nie siedziała w tej działce medycyny – Po badaniach będziemy musieli chwilę poczekać, a później mamy konsultację. Omówią z nami czego się dowiedzieli… z tych kubeczków, badań i całej reszty. I zaproponują plan działania. – czy po prostu mają pecha i wystarczy cierpliwość, czy muszą sobie zrobić dzieci z probówki. Nie, żeby to stanowiło jakikolwiek problem, ale no… jednak było to dość przejmujące – Denerwujesz się?



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przewrócił oczami, bo może i w tym świecie był chirurg mężczyzna, który mógłby zostać szefem Logana, ale jednocześnie... A zresztą, zaraz po prostu jej powie co o tym myśli i jak się z tym czuje. Z szefem facetem. Ten temat, co prawda, średnio korespondował z Logana potencjalnym używaniem wyobraźni i kubeczka, ale... No trudno! Weszli do windy i nawet jeśli Elise chciała jakiejś przestrzeni dla siebie, dalej od męża, on jej na nią nie pozwolił. Wcisnął na panelu sterującym guzik z właściwym piętrem, a potem przysunął się do pani doktor najbliższej i najbardziej, jak tylko mógł. Zdecydowanie musiała zadrzeć głowę do góry, jeśli chciała patrzeć mu w oczy. - Pewnie, że się denerwuję. Ty też? - przyznał szczerze i trochę liczył na to, że Debenham przytaknie. Że tak, ona też to czuła, to napięcie, bardzo specyficzne napięcie, mieszankę strachu i ekscytacji. I czegoś jeszcze. - Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Jasne, jako lekarz doskonale wiem, jak to wszystko się odbywa i jakie procesy są potrzebne, żeby właściwie nas zdiagnozować, a potem leczyć, ale... Jako zwykły gość z Północy, po prostu Bear... Tak, denerwuję się. I używaniem kubeczka i całą resztą. - mógł być duży, silny, twardy, stanowczy i wiele wiele innych, ale w sytuacjach tak specyficznych, tak niecodziennych... No nie, był po prostu przeciętnym, mocno typowym gościem z pełnymi stresu portkami. - Ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Nawet jeśli coś nam dzisiaj wyjdzie... - podniósł dłoń do kobiecego policzka i lekko, czule dotknął go palcami. - Udźwigniemy to, Elise. - naprawdę tak uważał. Nie koloryzował, nie ściemniał, nie... Nie. Naprawdę tak czuł. - Skoro dzień w dzień dźwigamy moje nadmuchane, popieprzone ego, to już nic nie jest nam straszne. - dodał trochę dla rozluźnienia atmosfery i uśmiechnął się do swojej ślicznej, seksownej żony najładniej i najbardziej krzepiąco, jak potrafił. Przeniósł łapsko na jej podbrzusze i oparł je na nim w mocno sugestywnym geście. - Zrobimy wszystko co nam każą, żeby za jakiś czas pojawiła się tutaj mała Elise albo mały Bear. - spojrzał na swoją rękę, ale szybko wrócił ślepiami do tęczówek żony. Często łapał się na tym, jak bardzo silnie i magnetyzująco na niego działały. - Nie jesteś stara i nie masz zmarszczek, a nawet jeśli jakieś masz to są najcudowniejsze i kocham je wszystkie. Tak, jak ty kochasz moje. Choć ich nie mam. - wiadomo! Oznaki starzenia były przez Logana wcale niemile witane i na każdy znaleziony u siebie nieco siwszy włos wymownie warczał pod nosem. - Nie chcesz, żebym trzymał cię za rękę podczas twojego badania? - zapytał po chwili, kiedy wychodzili już razem z windy i kierowali się do szpitalnej kafeterii. - Bo ja bym chciał, żebyś ty mnie trzymała. Niekoniecznie za rękę, ale... - hyhy.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że skinęła. Denerwowała się. Bardzo. Bo podobnie jak Logan to było dla niej zupełnie nowe, zupełnie nieznane i przez to też zwyczajnie przerażające. Tym bardziej, że nie chodziło o pierdołę, która tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Chodziło o ich przyszłość, rodzinę, wspólne życie. I to była odpowiedzialna decyzja i trudna sprawa. Na dodatek zmarszczyła śmiesznie nos, gdy wspomniał o tym, że mieli się leczyć. Tak, miała świadomość, że to jest choroba… w końcu byli umówieni do kliniki, do lekarza, ale jednocześnie nie chciała tak o nich myśleć. Nie lubiła tak o nich myśleć. Nie chciała tego do siebie przyjąć i zdecydowanie nie chciała, żeby to się stało realne. A dzisiejsze badania miały im to pokazać. Nieprzyjemny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa.
- Nawet jeśli powiedzą, że nie mamy żadnych szans? Że to się nigdy nie uda? – mogła znieść próby, mogła znieść wszystko… ale czy był pewny, że udźwigną to jeśli usłyszą kategoryczne „nie”? Chyba nawet jego ego nie miało startu do takiej informacji. Przy niej wydawało się być lekkie jak piórko do dźwigania. Kolejny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa, gdy przeniósł rękę na jej brzuch. Niewiele myśląc wspięła się na palce i sięgnęła jego warg, lekko go całując. Nawet jeśli ktoś miałby teraz wsiąść do windy – nie miało to najmniejszego znaczenia. Chciała go pocałować, a ten pocałunek wyrażał więcej niż tysiąc słów. Całą jej miłość, całe jej oddanie. Wszystko!
- I wiem, że to nie jest w twoim stylu… – to, że nie będą się trzymać za rękę! – Ale nie. To nie jest nic do romantyzowania. – szukania w tym podtekstu seksualnego, czy jakiejkolwiek formy bliskości. To tylko badanie. Musieli je zrobić i tyle. Nieszczególnie miała ochotę trzymać go „niekoniecznie za rękę” w klinice leczenia niepłodności. Jakoś… no nie, jakoś nie – Więc po prostu miejmy to z głowy. A za rękę będziesz mnie trzymał jak nam powiedzą, co nas czeka w najbliższym czasie. Zgoda? – miała nadzieję, że zgoda w tym temacie faktycznie będzie. Nie chodziło o szukanie dystansu, czy budowanie muru. Nie, to była po prostu bardzo prozaiczna rzecz, którą mieli mieć za sobą jak najszybciej.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Westchnął cicho, bo naprawdę wierzył, że nawet taka wersja zdarzeń ich nie zabije. Nawet to, że mogło się okazać, że wcale nie zostaną rodzicami – nie pokona ich. Nie powiedział nic, ale było to widać w jego spojrzeniu. Tak samo, jak i zrozumienie, kiedy wyszli już z tej nieszczęsnej windy i Elise szybko sprowadziła go na ziemię w tematach... Trzymania za rękę i nie tylko za rękę. - Pewnie, że zgoda. Choć w moim trzymaniu ciebie za rękę chodziło o zwykłe wsparcie, a nie romantyzowanie, ale w porządku, zrobimy, jak mówisz. - chciał to wyjaśnić, bo chyba był źle zrozumiany, a nie lubił być źle zrozumiany, więc... Uśmiechnął się do żony i akurat weszli do kafeterii, w której Trevisano załatwił im po ulubionej kawie, z którymi mogli wyjść na zewnątrz, na wciąż przyjemną pogodę, usiąść na ławce albo murku i spróbować zresetować myśli przed powrotem do pracy i tym co czekało ich po niej – umówionej wizycie w klinice leczenia bezpłodności. Tia... Zresetować. - Przeszkadza ci to, prawda? - zapytał nagle, po jednym lub dwóch łykach swojej kawy. Spojrzał z ukosa na żonę i przez chwilę po prostu się jej przyglądał. - Że moim szefem znowu będzie kobieta. - nie było to odkrycie epoki, nie. Debenham dała mu bardzo jednoznacznie do zrozumienia, że tak jest. A on... Zasadniczo wcale jakoś mocno nawet nie mógł się temu dziwić. Choćby nawet chciał. - Jestem pediatrą, Elise. Tutaj z automatu trafia więcej kobiet. Nie wiem dlaczego, ale tak jest. To po pierwsze, a po drugie... Prawda jest taka, że nie wiem czy potrafiłbym pracować z mężczyzną, jako moim bezpośrednim szefem. Zawsze bardziej szanowałem kobiety niż mój własny gatunek. Nie sądzę, że potrafiłbym się podporządkować jakiemuś tam chirurgowi-facetowi. Sama dobrze wiesz, jak bardzo gryzę się ze Starym. - szefem szefów, przed którym dotychczas broniła go - choć to za duże słowo - Capshaw, a teraz... Teraz Logan naprawdę liczył na to, że doktor Leeves przejmie tę pałeczkę i będzie katalizatorem pomiędzy nim, a głównym szefem chirurgii. - Dużo łatwiej jest mi przyznać się do błędu... Chociaż żadnych nie popełniam, wiadomo... - uśmiechnął się pod nosem i łypnął na siedzącą przy nim Debenham. - Przed szefem - kobietą, niż szefem – facetem. Nie wiem dlaczego tak jest. Jak na gościa z Północy z bardzo silnym męskim wzorcem w domu... - w postaci jego ojca. - Mam do testosteronu w hierarchii zawodowej bardzo dużą rezerwę.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spojrzała na niego zaskoczona, gdy zapytał o to, czy jej przeszkadzało… w pierwszej chwili nie zrozumiała. Ściągnęła mocnej brwi i przyglądała mu się znad papierowego kubka ze swoją kawą. Co jej przeszkadzało? Na dobrą sprawę mnóstwo rzeczy, całe mnóstwo! Co jej przeszkadzało w kontekście Logana? Tego aż tak dużo wcale nie było, więc była ciekawa o czym mówił. Dlatego mu nie przerywała. Może skrzywiła się lekko, że jednak tak łatwo było ją rozszyfrować… chociaż z drugiej strony czy aż tak się z tym ukrywała?
Rozumiała. Z jednej strony rozumiała. Doskonale rozumiała to, o czym mówił. Z drugiej strony w ostatnim czasie dużo gorzej to znosiła… zazdrość. Nigdy taka nie była, nawet przecież miał żal, że nie była zazdrosna. Więc w tym przypadku chodziło o coś więcej. To nie był problem z szefową kobietą, a raczej brakiem pewności siebie u samej Elise. Nie była pewna z czego to wynikało, ale domyślała się. Cholera… domyślała się. I dzisiejsza wizyta w tej konkretnej klinice wcale nie pomagała. Tak naprawdę to pierwszy raz kiedy tak naprawdę coś jej nie wychodziło… tak poważnie nie wychodziło. Może zabrzmi to okropnie, ale była przyzwyczajona do sukcesów. Więc dlaczego teraz się nie udawało? Frustrowało ją to i działało źle na jej psychikę. Kolejna dziesiątka w życiu Logana więc była potencjalnie problematyczna.
- Rozumiem… naprawdę rozumiem. I nie chcę negatywnie nastawiać się do tej kobiety. Do Capshaw też nie chciałam. Ale szlag mnie trafił, gdy nie widziałeś problemu. Pamiętasz ten program kardiologiczny, w którym miałam brać udział na początku naszej znajomości? Zrezygnowałam z niego. Mój wyjazd do Londynu? Bardziej niż cokolwiek innego przeżywałeś, że moim szefem będzie mężczyzna, który jest dobry w tym, co robi. Nawet jeśli przy okazji jest dwa razy ode mnie starszy i sprowadziła go tu twoja matka razem z tobą. Jednocześnie pracowałeś z kobietą, z którą sypiałeś… a teraz nową przedstawiłeś jako dziesiątkę podekscytowany tym jak nie możesz się doczekać pracy z nią. Poczułam się taka mała. – pokazała mu nawet jak niewielka się w tym momencie poczuła – Szczególnie, gdy wyskoczyłeś wtedy jeszcze ze słodką żabką, która tylko to podkreśliła… jak malutka w tym wszystkim jestem. Głupiutka. Nieważna. – infantylna! – Nie chcę się o to kłócić, Bear. Jeśli uważasz, że to świetny lekarz i będzie wam się dobrze pracowało to wierzę i trzymam kciuki, że tak właśnie będzie. - a ona musiała przestać się tym przejmować.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Słuchał nie przerywając nawet mruknięciem. Słuchał wpatrzony w mówiącą mu te wszystkie trudne do ugryzienia rzeczy, żonę. Słuchał i jednocześnie analizował każde jedno jej słowo, każdy jeden grymas na jej twarzy, każdy jeden silniejszy błysk w jej spojrzeniu. Z jednej strony rozumiał… Z drugiej wcale, ale to akurat nie dziwiło go nic, a nic. Wiedział, jaki był. Wiedział, jak trudno przychodziło mu postawienie się w sytuacji drugiej osoby. Wiedział, że był hipokrytą. I to, jak diabli. Wziął łyk kawy, oblizał wargi z jej posmaku, łypnął odruchowo i kontrolnie wokół czy nikt ich nie słuchał i nie obserwował, a kiedy wrócił ślepiami do żony na czole miał znajomą zmarszczkę i odmalowane silne skupienie. Słowa pani doktor cały czas jeszcze „echowały” mu w głowie. - Przepraszam, nie chciałem, żebyś się tak poczuła. - malutka i głupiutka. Jego „Żabka” miała być żartobliwa, zaczepna, w żadnym razie nie obraźliwa. Wierzył, że Elise to zrozumie. - Cały czas powtarzam ci, jak bardzo imponujesz mi jako lekarz i chirurg. Jak bardzo uwielbiam z tobą pracować, jak bardzo szanuję to co wiesz i potrafisz. Jesteś pierwszą osobą, o której myślę, kiedy ktoś pyta mnie o najlepszych lekarzy jakich znam. Ty, Elise. Nie Capshaw, nie Leeves, nie ja sam. Ty. Nie jesteś mała, nie jesteś głupiutka, nigdy tak o tobie nie pomyślałem i nigdy tego nie zrobię. Zasługujesz na wszystko co najlepsze, bo jesteś najlepsza. - mówił spokojnie i super szczerze. To wszystko co teraz padało z jego ust grało mu też w serduchu. A to, to serducho, biło, jak szalone, mocno i głośno dla siedzącej przy nim brunetki. To się Trevisano zdziwi, jak Elise zrobi się blondynką, hyhy. Wyciągnął łapsko i objął nim żonę, przyciągnął ją do siebie i siebie zbliżył do niej. Nie chciał dystansu między nimi. Żadnego. Ani fizycznie, ani emocjonalnie, ani myślowo. - Ucieszyłem się z przyjazdu Leeves, bo to naprawdę świetny chirurg dziecięcy. Jest lepsza niż Capshaw, jest lepsza niż ja. Nauczy mnie dużo. Jestem tego pewien. Obiecuję, że to będzie bardzo profesjonalna relacja. Nie dam ci grama powodu do czucia się w tym niepewnie. - kochał ją do szaleństwa, zrobiłby dla niej absolutnie wszystko. To było niczym, naprawdę niczym w obrazie tego do czego byłby dla niej zdolny.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wiedziała, że nie chciał. Co nie zmieniało faktu, że tak właśnie było. Zazwyczaj tak się działo… zazwyczaj ranili się zupełnie nieświadomie. To właściwie dobrze. Gdy zaczną to robić z premedytacją będzie znaczyło, że naprawdę mają problemy. Te teraz były mało istotne. Jeszcze. Na szczęście. Pochyliła się w stronę mężczyzny i go pocałowała. Spokojnie i z uczuciem, bo przecież nie wisiał żaden foch w powietrzu. Tym bardziej, że mu wierzyła. W każde jedno jego słowo.
- Dobrze… – jeśli jej to obiecywał to tak właśnie musiało być. Chociaż nie wiedziała jaki mógł mieć wpływ na samą Leeves, ale no! – Tym bardziej, że nie chcę wszystkiego – nie potrzebowała wszystkiego, nie miała dużych pragnień, nie była zachłanna – Chcę tylko ciebie. Chcę naszego świętego spokoju. – tego, żeby przestali się na siebie dąsać o pierdoły, żeby przestali między nimi stać ludzie, których tam być nie powinno. Jak chociażby Capshaw! – Nie wiem dlaczego to się dzieje… znaczy wiem, ale to nie jest łatwe. To nie jest proste. Nie chce być zazdrosna, nie chcę być zgorzkniała… – a tak się trochę czuła, gdy wywołała tą całą dramę z Capshaw, chociaż akurat tutaj czuła się odrobinę usprawiedliwiona. Odrobinę! W końcu mieli przeszłość – Wierzysz w nas… – że niezależnie od tego, co wydarzy się w klinice, niezależnie od tego, co usłyszą – będzie dobrze! – Ja chyba nie wierzę w siebie. Ufam twoim słowom, ufam tobie… wiem, że naprawdę masz o mnie takie, a nie inne zdanie. Ale nie wierzę w siebie. Zawsze wszystko przychodziło mi łatwo, więc dlaczego teraz nie? – wzruszyła lekko ramieniem i upiła łyk kawy – Przepraszam. Za to, że taka jestem. – że nie miał z nią łatwo, ani trochę! - A co do tego, co powiedziałam wcześniej… zresztą już kiedyś o tym mówiliśmy. Pamiętasz jak się zdziwiłeś, gdy powiedziałam, że nie mam nic przeciwko jak mówisz do mnie kochanie? Normalnie. Naturalnie. Nie lubię, gdy używasz tych zdrobnień w takich chwilach jak ta. W dyskusjach. Żeby zdyskredytować przeciwnika. Nawet jeśli nie jestem twoim przeciwnikiem. – wyjaśniła i uśmiechnęła się pod nosem, gdy jednocześnie wzruszyła lekko ramionami – Mówię ci to, żebyś wiedział. Żebyś miał tego świadomość. Nie, bo chcę ci jakkolwiek dołożyć.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ