adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Był człowiekiem bardziej niż mniej chujowym, ale przynajmniej nie chciał kłamać. No, przynajmniej nie Tove, bo wobec żony takich obiekcji już chyba nie miał. A skoro nie chciał, to nie zamierzał jej mówić, że nigdy nie zrobi już nic głupiego, nieodpowiedniego czy nieodpowiedzialnego, a tym samym jej nie zrani, bo… nie miał do siebie za grosz zaufania w tej kwestii. Mógł najwyżej zapewnić ją co do swoich zamiarów, a jak wyjdzie… no cóż.
- To nie było na przeprosiny, tylko na… przełamanie lodów – uśmiechnął się tak idiotycznie, jak tylko był w stanie. Właściwie sam nie był pewny, czy nie był to prezent przeprosinowy – z drugiej strony jednak nie przychodził tu z założeniem, że tylko on ma za co przepraszać, więc może sam też jakiegoś prezentu oczekiwał? - A mogę ci przynosić prezenty z innych okazji? – spytał jeszcze, trochę szukając potwierdzenia, że inne okazje będą, ale też na wszelki wypadek badając grunt, gdyby zechciał raz na jakiś czas coś jej przynieść.
Zmarszczył trochę czoło, przez chwilę zastanawiając się nad tym, co usłyszał. - A… gdyby nie była tego dnia w porządku albo nie zachowała się miło? – spytał, chyba też próbując znaleźć w tym logikę. - Mówiłem ci, że to nie jest małżeństwo z jakiejś… wielkiej miłości. Mało rzeczy robimy razem, chociaż pewnie faktycznie… nieźle wyglądamy. Przez chwilę próbowaliśmy coś zmienić, po… no wiesz. Po tym, jak Laine się o nas dowiedziała – skrzywił się odrobinę. Nie dało się mówić o romansach i zdradach w jakiś neutralniejszy sposób? - Ale szybko odpuściliśmy. Chyba tak po prostu żyjemy, od lat – wzruszył ramionami, zupełnie jakby było to całkowicie normalne, wszystkie małżeństwa tak funkcjonowały. - Nie będę cię do niczego zmuszał, jeśli tego nie chcesz. Ale to byłaby okropna szkoda, gdybyśmy dzisiaj widzieli się po raz ostatni. Nie wiem, czy poradziłbym sobie z taką tęsknotą, jeszcze zacząłbym ci wystawać pod oknem i coś śpiewać, a tego żadne z nas by nie chciało – uśmiech przemknął mu przez twarz, chociaż próbował wyglądać w miarę poważnie.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Powstrzymała się od tłumaczenia mu teraz, jak działa świat i że lodów się nie łamie. Zamiast tego wzruszyła lekko ramionami, jakby chciała mu pokazać, że nie wie. - Jakie prezenty? - spytała, zamiast udzielić mu jakiejś konkretnej odpowiedzi. Powinien liczyć się przecież sam gest i to on powinien być najważniejszy, a nie to, czy Julian przyniósłby jej czekoladę, czy, nie wiem, jakąś biżuterię (to chyba bardzo kochankowe, prawda?). Ale to chyba żadna nowość, że zwracała dużą uwagę na pieniądze, a może raczej: na finansową równość w tej relacji. Okej wydawało jej się wyłącznie wymienianie się prezentami, a więc dawanie jej tylko takich rzeczy, aby Tove mogła się zrewanżować, kupując coś o podobnej wartości. No romantyczka.
- Nie wiem - przyznała, dość bezmyślnie dotykając przy tym jego przedramienia. - Wtedy mogłabym ci powiedzieć, że nawet jeśli zachowuje się złośliwie, wciąż na to nie zasłużyła - uśmiechnęła się trochę ironicznie, ale to było skierowane do niej samej - coraz częściej rozważała, czy nie powinna przypadkiem skorzystać z rady, którą dała Julianowi i sama się przemyśleć. Wpatrywała się w niego przez chwilę, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiała (i wcale nie wyobrażała sobie, jak Julian wyśpiewuje jej serenadę pod oknem). - Jak zareagowała? Była zła? Nie wiem, zraniona? Wściekła się? - Tove bardzo nie chciałaby, żeby Laine wybrała wtedy drugą opcję.
Nie chciała też myśleć o tym, że Julian mógłby wystawać pod akademikiem, bo wiedziała, że to nigdy się nie wydarzy i… i chyba zaczynało robić jej się trochę smutno, gdy zaczynała się nad tym zastanawiać.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Własnoręcznie robione – odparł, bo trochę już ją poznał i przejrzał, więc spodziewał się, że w kwestii prezentów też obowiązywała ich równowaga finansowa. Nie, żeby Julian potrafił cokolwiek zrobić własnoręcznie i był na tyle głupi, żeby przynosić to ludziom. Ale może kupi jej coś, co będzie wyglądało na domową robotę?
Westchnął ciężko, godząc się już chyba z tym, że nie ucieknie od tematu Laine. Musiał wejść w pozamałżeńską relację z dziewczyną z mózgiem i sumieniem, prawda? - Była zła – przytaknął i podniósł się z podłogi, na której wciąż siedział. Nie chciał za specjalnie górować nad Tove, więc usiadł na łóżku i (pozwolę sobie zarządzić, że ten jej fotel stał blisko łóżka) i położył dłoń na oparciu fotela, trochę jakby bał się, że mu na nim ucieknie. - Wyprowadziłem się na tydzień do hotelu, bo potrzebowała trochę… przestrzeni dla siebie. A potem stwierdziliśmy, że możemy spróbować coś ze sobą zrobić – westchnął po raz kolejny. Nie widział sensu tej rozmowy albo bardzo nie chciał go zobaczyć, bo budziła w nim koszmarny dyskomfort, wyrzuty sumienia i dysonans, bo przecież miał żonę i kochankę i na litość boską jak ludzie tak funkcjonowali albo mieli ich więcej? Przecież tak się zupełnie nie dało. - Tove, co to zmieni? – spytał. Czuł się niekomfortowo, ciężko i zupełnie nie spodziewał się, że jego dzisiejsza wizyta pójdzie w tę stronę. - Nie powiem ci niczego, co sprawi, że będziesz patrzyła na to inaczej. Tak, zdradzam z tobą żonę. Tak, ty od początku o tym wiedziałaś. Obie te rzeczy są co najmniej chujowe – wzruszył bezradnie ramionami. - Ale nic nie poradzę na to, że cały czas o tobie myślę i ledwo wytrzymuję bycie tu już tyle czasu bez dotykania cię. A najchętniej zabrałbym cię gdzieś na weekend, żebyśmy chociaż na chwilę nie musieli przejmować się całą tą resztą – to znaczy żonami, córkami i byciem chujowymi ludźmi.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Pokręciła głową. - To nie - zadecydowała krótko, choć ciężko tak do końca stwierdzić, co nią kierowało - czy bardziej nie chciała dostać czegoś, co Julian zrobiłby jej własnoręcznie (niewdzięcznica), czy raczej nie zamierzała mu niczego dziergać w ramach rewanżu. Może sama sobie uświadomiła, że to nie była najmilsza odpowiedź na świecie, więc zmarszczyła czoło. - Jedzenie jest okej. I słodycze - doprecyzowała, jakby Julian tylko marzył, żeby przynosić jej jakieś rzeczy z supermarketu.
- A była smutna? - spytała, przyglądając mu się uważnie. Ze złością mogłaby sobie chyba jeszcze poradzić, ale bardzo się bała, że to wszystko bardzo zraniłoby Laine, gdyby się dowiedziała. I potem latami snułaby się w rozciągniętych spodniach od dresów, nie mogąc znaleźć nowego partnera, zupełnie jak, nie przymierzając, ojciec Tove. - Jak zareagowała twoja córka, gdy się wyniosłeś? - spytała jeszcze, nie spuszczając z niego wzroku. Jeszcze niedawno nie odważyłaby się zadać tego pytania, ale to Julian postanowił wcisnąć między nich Connie (!). Nie wiedziała tylko, czy chciała w ten sposób wbić szpileczkę jemu, czy raczej sobie, skoro zabierała jakiemuś dziecku ojca.
Podciągnęła nogi do klatki piersiowej i wzruszyła ramionami. - Nie liczę, że to coś zmieni. Ja… po prostu chcę wiedzieć wszystko - wydawało jej się, że reakcja Laine czy Connie jest tu istotna, dlatego chciała mieć pełny obraz tej sytuacji: niszczyła komuś życie czy tylko go wkurwiała? I tak zadawała tylko te pytania, które wydawały jej się niezbędne, w rzeczywistości miała ich zdecydowanie więcej. Mimo to, przez chwilę po prostu milczała, wpatrując się w Juliana. - Cały czas? - powtórzyła, chyba starając się nie wyglądać tak, jakby ta przypadkowa deklaracja spodobała jej się trochę za bardzo. Założyła sobie włosy za uszy i spytała, bardzo starając się brzmieć nonszalancko: - Myślisz, że… moglibyśmy? Pojechać na ten weekend? - wygodnie nie przypomniała ani jemu, ani sobie, że weekendy to ona powinna spędzać zakopana w książkach. Zamiast tego uśmiechnęła się: - Oczywiście w grę wchodzi głównie pole namiotowe, biorąc pod uwagę moje oszczędności.
A potem przypomniała sobie, że idiotycznie wygląda, gdy zakłada włosy za uszy, więc szybko to naprawiła.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Sporo wysiłku włożył w to, żeby nie wywrócić oczami po jej kolejnym pytaniu. Udało mu się chyba tylko dlatego, że wcale nie chciał pokazywać Tove w ten sposób, że jej pytania go irytowały albo budziły w nim dyskomfort, bo nie chciał oglądać jej jeszcze smutniejszej. Zamiast tego przeczesał włosy dłonią i po chwili zastanowienia wzruszył ramionami. - Nie wiem, chyba nic. Nic o tym nie mówiła, była przede wszystkim zła – naprawdę próbował zrozumieć, do czego były jej te wszystkie odpowiedzi, ale nie planował też szczególnie się z nimi rozwijać. - Connie? – spytał trochę zbity z tropu – tego pytania nie spodziewał się ani trochę. - Nijak, powiedzieliśmy jej, że wyjeżdżam w związku z pracą – nie była to do końca prawda. Connie była trochę zbyt mądrą dziewczyną, żeby kupić kłamstwa starych i zaczęła trochę odreagowywać napięcia w domu, ale przecież Tove mu się tu załamie, jak cokolwiek o tym wspomni – to wiedział niemal na pewno.
- I co ci da ta wiedza? – spytał, zrezygnowany chyba coraz bardziej. - Będziesz mogła czuć się jeszcze gorzej czy liczysz, że coś cię jednak pocieszy? – że okaże się, że Laine i Constance były złymi osobami, które można było ukarać zdradzaniem? Przecież nie było usprawiedliwienia i on doszedł już do miejsca, w którym zaczynał to akceptować. Nie było niczego, co łagodziło to, że dzisiaj po pracy przyjechał tutaj, a nie prosto do domu.
Uśmiechnął się lekko, wpatrując się prosto w Tove. - Cały – powtórzył, nachylając się w jej stronę, a dłoń z oparcia fotela jakby nigdy nic przesuwając na jej udo, tuż nad kolanem. Już mógł czy jednak ciągle nie wypadało? Wypadało za to chyba jednak znów wywracać oczami, bo Julian nie był w stanie inaczej zareagować na jej propozycję. - Prędzej wprowadzę się tutaj niż pojadę pod namiot – poinformował ją uprzejmie. - Ale jeśli zamierzasz wszystko tak przeliczać, to lekcje gotowania u gwiazdy internetu pewnie kosztują znacznie więcej niż jakiś hotel albo domek, który moglibyśmy wynająć – zauważył i wyciągnął rękę, żeby odgarnąć jej trochę te włosy, na których ułożenie chyba nie mogła się zdecydować. - Ja zajmę się miejscem, a ty nauczysz mnie robić to sushi. I może coś innego. Co ty na to?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Przeszła jej przez głowę myśl, której szybko postanowiła się pozbyć - czy jej rodzice też tłumaczyli jej na początku, że mama wyjechała do pracy? Albo że zniknęła tylko na chwilę, ale niedługo wróci? Czy od razu postanowili powiedzieć jej wprost (to znaczy: na tyle otwarcie, na ile można rozmawiać z trzylatką o małżeństwie rodziców), co się wydarzyło? Czy na samym początku Mathilde była złą charakterką w ich historii? Ona, Tove, z pewnością by taką była, gdyby córka Juliana się o nich kiedykolwiek dowiedziała. Uparcie odmawiała nazywania dziewczynki po imieniu nawet w swojej głowie - szkoda, że nie miała równie dużych oporów przed sypianiem z jej ojcem…
Mogła jeszcze raz spróbować wyjaśnić Julianowi, że chce wiedzieć, bo robi jej to różnicę i usiłuje jak najlepiej zrozumieć ich małżeństwo, skoro teraz, chcąc nie chcąc, też została jakąś częścią jego związku z Laine - nawet jeśli tylko na krótką chwilę. Zamiast tego jednak zmarszczyła lekko czoło i spytała: - A dlaczego ty się denerwujesz, kiedy o coś pytam? Ja ci odpowiadam, kiedy mnie o coś pytasz, no i nie próbuję wmówić ci, że to pytanie jest bez sensu, nie ma potrzeby o tym gadać - starała się mowić spokojnie i nie oskarżać go o nic. Ale były przecież tematy, na które Tove też nie chciała gadać, a mimo to opowiadała mu o swoich rodzicach, gdy był ciekawy, i dyskutowała z nim o tym, czy jej macocha była pizdą, czy jednak nie była.
- O mnie czy o seksie? - dopytała, zerkając na jego dłoń (najpierw chciałam napisać, że może Tove się rozwija, skoro nie mówi już o penetracji, ale może robią po prostu dużo innych rzeczy). Nie chciała robić sobie za dużych nadziei - nawet gdyby myślał o niej, w domu wciąż czekała na niego przecież żona. - Nie masz takiego wyboru, bo ja cię wcale nie zapraszam, żebyś się tutaj wprowadził - uśmiechnęła się szeroko. - Jakiej… a, że ja jestem gwiazdą gotowania? Nie wiem, mówimy o czymś… normalnym? Czy jakimś bardzo fancy? - dopytała i spojrzała na Juliana chyba odrobinę podejrzliwie, bo może wszystko to robił po to, żeby jednak zaciągnąć Tove do tego hotelu i poruchać w spokoju, tak jak proponował jej na samym początku? - Rozmawiamy na poważnie? - dopytała po raz drugi, bo wciąż trudno jej było uwierzyć, że to mogłoby być na serio. - Nie spędzasz… nie wiem, nie spędzasz zwykle weekendów z rodziną? - trochę chciała w ten sposób zgasić własny entuzjazm, ale bez większych efektów, bo już po chwili spytała go: - Kiedy moglibyśmy pojechać?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Przez chwilę chciał zaprzeczyć, że wcale się nie denerwował, ale po prostu rozłożył ręce trochę bezradnie, a trochę jednak z irytacją. - Bo nie rozumiem, czego ode mnie chcesz – powiedział. - Mogę ci odpowiadać na wszystkie możliwe pytania na mój temat, ale nie wiem, czemu chcesz rozmawiać o Laine i Connie. I... – zawahał się na chwilę – tak, okej, czuję się jak gówno, kiedy o nie pytasz. Nie potrzebuję przypominania mi, że zachowuję jak się skończony kutas, cały czas o tym pamiętam. Nie rozumiem, co nam, co tobie to da – powtórzył, wzruszając ramionami chyba już tylko z bezradności. Wiedział, co robił, rozmawiając o nich czuł się jeszcze gorzej i… wiedział, że nie będzie w efekcie tego robił niczego innego. A może jednak powinien się w ten sposób karać? Jak najwięcej opowiadać o swojej żonie i córce, gdyby jednak, wbrew zapewnieniom, zapomniał, jakim beznadziejnym był człowiekiem? Czy Tove miała po prostu nadzieję, że to on powie w efekcie stop i wyjdzie?
- O tobie i o seksie z tobą. To źle? – spytał całkowicie szczerze zdziwiony, bo w jego głowie był to komplement. I stwierdzenie faktu – naprawdę bardzo dużo o niej myślał, tak po prostu. Kiedy pracował, kiedy jadł śniadanie, kiedy biegał po osiedlu, kiedy rozmawiał z Laine. - Nie jestem pewny, jaka jest różnica – przyznał, trochę się marszcząc. - Nie musimy wyjeżdżać na drugi koniec kraju. Jakiś domek przy plaży? – godzinę czy dwie drogi stąd powinni być w miarę bezpieczni, jeśli nie planują łazić po okolicy za ręce. - A czemu nie mielibyśmy rozmawiać na poważnie? – zmarszczył się jeszcze mocniej i już chwilę później dostał odpowiedź. Spuścił na moment głowę, żeby móc uśmiechnąć się pod nosem i trochę westchnąć setny raz tego dnia. - Nie – odpowiedział, trochę (i bardzo nieadekwatnie) rozbawiony. - Tove, ja naprawdę... – zaczął, ale w trakcie mówienia zdecydował się przedsięwziąć inną strategię. Chciała, żeby opowiadał jej o swojej rodzinie, to proszę bardzo. - Connie ma dwanaście lat, jeśli tylko ma dwie minuty wolnego, ucieka do swoich koleżanek. A Laine i ja… może kiedyś spędzaliśmy razem weekendy, ale Constance musiała być bardzo mała. Teraz też kilka razy próbowaliśmy, ale w najlepszym wypadku po prostu siedzimy w tym samym pomieszczeniu. Jeśli coś nie kręci się wokół Connie albo nie mamy jakieś wyjścia rodzinnego lub służbowego, w weekendy każde z nas ma czas dla siebie. I albo ona jedzie do jakiegoś lasu na jogę, albo ja wyjeżdżam odpocząć od pracy – wyjaśnił spokojnie, z dużą nadzieją, że może to rozwieje jej wątpliwości. Nie miał pojęcia, skąd pomysł, że funkcjonowali jako sprawna, kochająca się rodzina, ale może dziwiło go to tak bardzo, bo sam nigdy w takiej nie był? - Za dwa tygodnie? – zaproponował po szybkim przebiegnięciu w głowie przez swój kalendarz.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Uniosła wymownie brwi, niebiezpiecznie bliska zwrócenia mu uwagi, że przecież siedzą w jej pokoju, a Julian sam do niej przyszedł. Zdołała się jednak ugryźć w język (nie było to szczególnie łatwe, ale może zwyczajnie wiedziała już, że po prostu by kłamała, gdyby powiedziała mu teraz, że nic od Juliana nie chce). - Wcale nie muszę cię o nic pytać w takim razie - powiedziała zamiast tego, może trochę naburmuszona. Mogła po raz kolejny spróbować mu wyjaśnić, że przecież on mieszkał z Laine i Connie, nie mówiąc już o jakimś zawieraniu małżeństw i bujaniu się razem po imprezach - nawet jeśli nie było mu to na rękę, nie mógłby jej opowiadać o swoim życiu, udając, że jego żony i córki w niej nie ma. Widocznie łatwiej było się jednak po prostu obrazić. I może trochę pluć sobie w brodę, dlaczego sypianie z Julianem robiło się coraz bardziej… skomplikowane.
- Nie - pokręciła lekko głową, nadal się nad jego pytaniem zastanawiając. - Nie - powtórzyła już bardziej zdecydowanie, jakby podjęła decyzję. - Raczej… myślenie o mnie i o seksie to trochę dwie różne rzeczy? No wiesz, nie myślisz tak naprawdę o mnie, kiedy myślisz o seksie - spróbowała mu wyjaśnić, bo Tove uważała, że nie była tylko swoimi cyckami ani otworami w ciele. Szybko jednak musiała spojrzeć na Juliana niemal z politowaniem, gdy okazało się, że trzeba mu tłumaczyć zupełnie oczywiste rzeczy. - Domek przy plaży jest fancy - wyjaśniła. - Nie wiem, mieszkanie? Albo pokój w hotelu? Normalnym hotelu, nie takim pięciogwiazdkowym ze spa, basenem i salą do sado-maso - skąd miała wiedzieć, co projektują w drogich hotelach, nie bywała w takich.
Wzruszyła tylko ramionami w odpowiedzi - trochę chodziło o tę Connie i o zajęte weekendy Juliana, ale trochę… chyba była w tym wszystkim już dosyć zagubiona? Gdy ostatnim razem się widzieli, on przecież nie chciał, żeby Tove w ogóle przyznawała się, że go zna. To, że teraz chciałby jechać z nią na weekend, wcale nie było dla niej takie oczywiste. - Ty też jeździsz do lasu na jogę? - dopytała, próbując ignorować okropny dyskomfort, jaki - co właśnie chyba odkrywała - wzbudzały w niej opowieści o jego rodzinie. I to, że trochę jej się to nie kleiło: przecież ona ciągle - aż dwa razy - widziała, jak Julian buja się z żoną, to teraz ją okłamywał? - Muszę sprawdzić. Mogę? - dopytała, bo nie wykluczała, że zapomniała o jakimś zbliżającym się egzaminie. Albo że stchórzy i uda zajętą, żeby nigdzie z nim nie jechać.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
No cóż, to zdecydowanie nie był jego dzień. Może miał żonę trochę za długo i zwyczajnie nie wiedział, jak się rozmawiało z innymi kobietami? A może młodsze o piętnaście lat dziewczyny oczekiwały sposobów na podryw, których nie znał przez różnice pokoleniowe? Nie do końca wiedział, co ma odpowiedzieć Tove, bo oczywiście, że jej naburmuszenie się było mu w jakimś sensie na rękę. Im mniej pytała, tym mniej musiał o swojej rodzinie myśleć i mógł uciekać od wyrzutów sumienia. A jednocześnie wcale nie podobało mu się to, że musiała się na niego obrażać i że to wszystko wisiało nad nimi jak jakaś dramatyczna gilotyna. Odkrył też dzisiaj, że nie wiedział do tego wszystkiego jakie prezenty przynosić, jak powinien myśleć o Tove, a wreszcie dokąd powinni wyjechać. Mógł więc chyba tylko westchnąć i wzruszyć ramionami. W jego słowniku myślenie o tym, że lubił seks z nią, jej ciało, to, jaka w dotyku była jej skóra i jak pachniały jej włosy, było myśleniem o niej, ale odkąd dowiedział się, że nie powinien wyzywać ludzi od pizd, zaczął akceptować, że na takich kwestiach po prostu się nie znał. - Myślałem o czymś z kuchnią i ładnym widokiem – wyjaśnił w obronie domku na plaży. Mógł dzielić się pieniędzmi za frytki, ale teraz wydawało mu się to naprawdę absurdalne. Chciał zabrać ją na weekend do miejsca, w którym będzie przyjemnie i wygodnie, zamiast cisnąć się w jakimś mieszkaniu albo hotelu.
- Pojechałem raz, nic przyjemnego – skrzywił się na samą myśl o wyjeździe sprzed paru lat, na którym znienawidził jogę całym sercem. Wydawało mu się, że wcześniej wyjaśnił, czemu kręcili się z Laine po imprezach – mówił o wyjściach do rodziny albo pracowych (tak klasyfikował koleżanki z pracy żony), które były jedynymi okazjami, gdy postanawiali się pokazać. A to, że Tove miała pecha, żeby na nich wtedy wpadać, to już zupełnie osobna kwestia. - Pewnie – skinął głową i zabrał rękę z jej uda, nie widząc z jej strony żadnego entuzjazmu w reakcji na jego dotyk. - Możesz też powiedzieć mi wprost, jeśli nie chcesz nigdzie ze mną wyjeżdżać. Albo jeśli w ogóle nie chcesz, żebym tu siedział teraz czy… kiedykolwiek – powiedział nagle, patrząc prosto na nią. - Nie zamierzam i w żadnym momencie nie zamierzałem cię do niczego zmuszać, to wszystko interesuje mnie tylko, jeśli oboje tego chcemy. A ja dzisiaj nie mam pojęcia, czego ty byś chciała i mam wrażenie, że nie odpowiada ci nic, co teraz robię, więc będę wdzięczny, jeśli po prostu mi powiesz – chciała rozmawiać o jego rodzinie czy szukać z nim taniego hotelu na weekend? Chciała żeby tu był czy żeby wyrzucał te głupie lody do kosza na dzień dobry? W końcu to ona na nie odzywała się przez ostatnie tygodnie, a on ją nachodził. Znowu. Jezu. Czy powinien w jej imieniu wręczyć sobie zakaz zbliżania się?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
W pierwszym odruchu zamierzała skupić się na najłatwiejszej kwestii i wyjaśnić mu, że przecież wciąż była na studiach - miewała kolokwia w środku semestru, prezentacje czy inne większe referaty do oddania, przez co zdarzało jej się spędzać weekendy w książkach zamiast nad morzem. To byłaby jednak tylko jakaś niewielka część prawdy, więc jeszcze przez chwilę wpatrywała się w Juliana z taką miną, jakby sama nie była pewna, czy zamierza teraz zacząć krzyczeć, kazać mu wyjść ze swojego pokoju, czy na przykład się rozpłakać. A potem wypaliła: - Nie chcę uprawiać seksu. To znaczy, nie w tej sekundzie, a nie… tak ogólnie - to mogło się wydawać trochę (albo bardzo) przypadkowe wyznanie, ale jej chodziło teraz o tę rękę, którą Julian właśnie zabrał. Była przekonana, że skoro kładł jej rękę na udzie, chciał iść z nią do łóżka, bo przecież nie była przyzwyczajona do tego, żeby Julian dotykał ją w bardziej… zwyczajny sposób. Do tej pory spotykali się w końcu głównie na seks, a Tove chciałaby chyba przynajmniej ustalić, czy przestali się już kłócić, zanim zdejmie majtki. - Poza tym… nie wiem, czy już się pogodziliśmy, czy dalej się kłócimy. A jeśli dalej się kłócimy, to czy kłócimy się o to samo co na wernisażu, czy zaczęliśmy już nową kłótnię. I w ogóle denerwuje mnie, że nagle zaczynamy się kłócić, ale też… nie do końca rozumiem, o co my się sprzeczamy? I czemu się denerwujesz. A jeszcze bardziej nie rozumiem, co się wtedy wydarzyło, tam na wernisażu. To znaczy, dalej jest mi przykro za to z Laine, no i nie wiem, co… kurczę, jeśli znów cię spotkam niechcący w miejscu publicznym, mam teraz udawać, że cię nie znam? I jak to działa, że w jednej chwili jesteśmy na siebie źli, a w drugiej rozmawiamy o tym, żeby gdzieś razem jechać? Super, pojedziemy razem, ale w pociągu usiądziemy osobno? - jak słychać, nie jest łatwo być Tove, zwłaszcza skoro w jej świecie bogaci ludzie widocznie nie posiadali samochodów i do swoich fancy domków na plaży podróżowali pociągami.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Zmarszczył trochę brwi, zaskoczony tym, od czego zaczęła i przez chwilę po prostu jej się przyglądał. - Okej? Mówiłem tylko, że czasem o tym myślę, bo myślałem, że to będzie, nie wiem… fajne? Że przyjemnie coś takiego usłyszeć, nie miałem pojęcia, że ci się to nie spodoba i na pewno nie siedzę tu teraz i nie czekam, aż się rozbierzesz – odparł, łącząc wątki w zupełnie inny sposób niż powinien. Absolutnie nie skojarzył myślenia Tove z tym, że dotykał jej nogi, więc wydawało mu się, że dalej rozmawiali o tym, czy może myśleć o seksie z nią. I nawet jeśli jeszcze jakiś czas temu miał nadzieję, że wyjdzie z tego wszystkiego seks, to od jakiegoś czasu zupełnie na to nie liczył i zupełnie szczerze był gotów na to, że usłyszy, że ma spadać. I może jednak byłoby prościej i szybciej?
- Kłócimy się? – spytał nie tylko zdziwiony, ale nawet jakby zaintrygowany. Kłótnie do tej pory kojarzyły mu się głównie z Laine, kiedy wybuchali w związku z głupotami, nakręcali się, a talerze nie szły w ruch pewnie tylko dlatego, że mieli dziecko. Jeśli mieli do omówienia ważne tematy, zazwyczaj ich jednak unikali i jakichś poważnych rozmów, jak na kilkunastoletni związek, mieli na swoim koncie wyjątkowo mało. Rozmowa z Tove była więc w jego oczach raptem odrobinę napiętą wymianą zdań i trochę miał ochotę od niej uciec, bo nie był przyzwyczajony do tego, że w relacjach rozmawiało się o rzeczach w ten sposób. I że w ogóle w jakiejś sensownej relacji bywał. Z drugiej strony jednak zdawał sobie sprawę z tego, że nie może uciec, bo ją zwyczajnie zrani i ani trochę tego nie chciał (w przeciwieństwie do ranienia własnej żony). Pozwolił sobie więc chwilę pomilczeć, a wreszcie przeczesać włosy dłonią i ponownie zmarszczyć czoło. - Mam samochód, nie jeżdżę pociągami – zaczął od tej łatwiejszej części. - I nie jestem na ciebie zły. Najwyżej trochę zirytowany, ale nie zły. Próbuję tylko zrozumieć, co tu się dzieje – tu przynajmniej mogli się zgodzić, oboje byli w tej rozmowie bardzo pogubieni. - Spróbuję po kolei, dobra? Nie wiem, czy się denerwuję, wiem, że… nie wiem, co mam robić z twoimi pytaniami o Laine i Connie. I… czuję się… nieswojo – podjął heroiczną próbę określenia swojego stanu emocjonalnego – kiedy o nich rozmawiamy. Mogę czuć się z tym… nieswojo? – z próby zrozumienia Tove zrezygnował, bo miał przeczucie, że tu mogą się nie spotkać. Może za to weźmie pod uwagę, że dla niego to wszystko też było trudne i poplątane. - A jeśli mnie gdzieś spotkasz, to nie musisz udawać, że mnie nie znasz, ale… nie musisz też machać do mnie przez pół pomieszczenia? Nie wiem, witasz się tak ze wszystkimi znajomymi swoich matek, których widziałaś kilka razy w życiu? Bo wydawało mi się, że może jednak tak nie jest i dlatego zareagowałem, jak zareagowałem. I mówiłem, że przepraszam – westchnął ciężko, drapiąc się po policzku. Nie wierzył, że wszyscy jego koledzy, którzy mieli młodsze kochanki albo drugie żony, też spędzali pół relacji na takich rozmowach. - A to wszystko w żaden sposób nie zmienia tego, że chętnie wyjechałbym z tobą na weekend – wzruszył ramionami, zupełnie nie widząc tu żadnych sprzeczności. - Okej? Wyjaśniłem to wszystko czy nie? – upewnił się dość głupio. Nie był ani trochę dobry w takie rozmowy, bo zwyczajnie nie miał w nich doświadczenia, spróbował więc podejść po kolei i spokojnie, trochę jakby przygotowywał się do sprawy.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Zmarszczyła mocno czoło, nie próbując nawet udawać, że cokolwiek z tego rozumie. Gapiła się na Juliana przez chwilę, aż wreszcie powiedziała: - Ręka - i zanim oboje mogliby zacząć zastanawiać się, czy Tove nie miała przypadkiem wylewu (albo raczej może tylko on, ona była chyba zbyt młoda, by podejrzewać się o podobne problemy), potrząsnęła energicznie głową. - Nie chodzi mi o to, co mówiłeś, chodzi mi… o rękę. Trzymałeś mi rękę na nodze i… nie wiem. Nie chciałeś mi tą ręką zaraz ściągnąć majtek? - czuła cały absurd tej sytuacji, gdy musiała wypowiedzieć to pytanie na głos, w dodatku patrząc na Juliana, ale co zrobić. Mogła tylko mówić dalej, by pogrążać się jeszcze bardziej. - Myślałam, że dotykasz mnie, bo chcesz uprawiać ze mną seks - wyjaśniła.
Ona co prawda nie widziała w tym wszystkim chyba niczego intrygującego, dlatego odwdzięczyła się tym samym i również posłała Julianowi zdziwione spojrzenie - z tym, że jej było raczej podejrzliwe. - A nie kłócimy się? - spytała ostrożnie, jakby właśnie zamierzał wpakować ich w jakieś tarapaty. On uważał to za normalną rozmowę? A może to Tove miała tak żenująco mało doświadczenia w jakichkolwiek romantycznych relacjach, że nie wiedziała, że można po prostu gadać o tym, że coś im nie pykło, nie kłócąc się przy tym okropnie?
Pokiwała głową w odpowiedzi na jego pytanie, bo jak dla niej Julian mógłby się czuć, jak tylko chciał. - Pytam cię o to wszystko, bo ja przecież was nie znam. I kiedy rozmawiamy o tym, żeby spotkać się w weekend, zwyczajnie nie wiem, czy zawsze spędzacie je osobno, czy twoja córka nie byłaby smutna, że cię nie ma albo, nie wiem, Laine będzie miała pretensje, gdy znikniesz. A kiedy wiem, jak to zwykle wygląda… to znaczy, kiedy ty mi o tym powiesz… to łatwiej jest mi podjąć decyzję. Ale okej, myślę, że nie muszę cię pytać o wszystko - na przykład o to, co jedli dzisiaj na obiad. Albo czy dalej uprawia seks z Laine, od kiedy sypia z nią.
- Wiem - przytaknęła. - Nie mówię teraz, że musisz mnie przepraszać na kolanach, niczego nie oczekuję, ja po prostu mówię, że jest mi z tym trudno. I doceniam, że mnie przeprosiłeś, ale… zrobiłeś to, nie wiem, dziesięć minut temu? To nie tak, że wystarczy to powiedzieć, a ja automatycznie przestanę coś czuć - zerknęła na niego, by sprawdzić, czy to, co mówi, ma dla Juliana jakikolwiek sens. Nie musiał się teraz kajać, ale tak jak jemu mogło być nieswojo, jej chyba też mogło?
To nie do końca jej się kleiło - skoro był na nią zirytowany, dlaczego chciał z nią jechać? Nie powinien się obrazić, postanowić jej ukarać i upewnić się, że Tove wie, że to jej wina, że nigdzie nie jadą? Co, chcecie jej powiedzieć, że nie wszyscy ludzie zachowują się w ten sposób? Zamiast dociekać i upewniać się, czy Julian przypadkiem skrycie nie zaczyna jej nienawidzić, pokiwała powoli głową. - Czekaj, sprawdzę ten weekend - zaproponowała i podniosła się, żeby sięgnąć po swój telefon. - Za dwa tygodnie, tak? Dobra, pasuje mi - przytaknęła, podnosząc głowę. I wyglądała, jakby zgadzała się teraz na kanałowe leczenie zębów, gdy powiedziała: - A jeśli nie uda nam się znaleźć mieszkania ze spoko kuchnią, może być już ten domek.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
ODPOWIEDZ