studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
W ten weekend Tove postanowiła być produktywna. Nie da się ukryć, że w ostatnich tygodniach sporo czasu zajmowało jej romansowanie z Julianem i już kilka razy zdarzyło jej się wybrać spotkanie z nim zamiast ogarniania rzeczy na studia. Zaległości zaczynały jej się niebezpiecznie piętrzyć, a znajomi - rzucać dwuznaczne uwagi (albo to ona już zaczynała wpadać w paranoję od tego ukrywania swojego, ekhem, kochanka…), dlatego postanowiła spiąć trochę dupkę. Zero romansowania w ten weekend - co skończyło się brakiem romansowania przez cały tydzień - a zamiast tego planowała dużo czasu spędzić w bibliotece, nadgonić materiał i jeść obiady w uczelnianej stołówce, żeby nie było wątpliwości, że owszem, Tove nie tylko wciąż żyje, ale też dalej studiuje. Zapowiedziała też Julianowi, że w weekend może być jej mniej pod telefonem i chyba nawet, zupełnie niechcący, nie zareagowała w żaden sposób na ostatnie zdjęcie, które jej wysłał.
Drugą połowę soboty też zamierzała spędzić produktywnie, ale dała się przekonać, że to bez sensu - znajomi tak uparcie namawiali ją, by z nimi wyszła wieczorem, że wreszcie uległa. To znaczy: umówiła się sama ze sobą, że jeśli zdąży zmontować na filmy na swój kanał, będzie mogła wyjść. Nie miała ochoty spędzać samotnego wieczoru nad książkami, a poza tym - większość weekendu i tak spędzała przecież w pojedynkę, dlatego pomyślała, że miło będzie pobyć choć przez chwilę z ludźmi. Nawet jeśli z takimi, których interesowało głównie wspólne picie i ledwo pamiętali, jak Tove ma na nazwisko.
Nie była do końca pewna, kim jest ta dziewczyna, Michelle. Po kilku piwach (i, no dobra, dwóch szotach, ale te były pyszne, więc prawie się nie liczy) zmierzała ze swoją grupą do innego baru, gdy jej znajomym przypomniało się, że muszą zboczyć z trasy, bo Michelle ma… Michelle wisi? A właściwie to jakiś jej obraz czy zdjęcie. Jedna wykładowczyni, która równocześnie była artystką (przyznajmy, że chyba taką odnoszącą średnie sukcesy, skoro musiała dorabiać na uczelni w Cairns), miała dzisiaj swój wernisaż w miejscowej galerii, a do tej wystawy włączyła kilka prac swoich studentek. Okazało się, że Michelle była jedną z nich i ogromnie to przeżywała, więc wymuszała na wszystkich znajomych obietnicę, że zajrzą na wernisaż.
Więc zajrzeli. Tove bolały już trochę nogi i miała niejasne poczucie, że ma trochę za duży dekolt jak na imprezę, na której mogą pojawić się wykładowcy, ale przekonały ją krakersy i presja rówieśnicza. Kilkanaście minut później stała więc przy stole, na którym zostało jeszcze kilka kieliszków wina i sięgnęła po jeden, gdy kawałek dalej zobaczyła Juliana z żoną.
O, Julian z żoną! Jak fajnie.
Nie zastanawiając się zbyt wiele - przypomnijmy, że wypiła kilka piw i dwa szoty - wyciągnęła rękę i pomachała do nich, bardzo entuzjastycznie i wesoło, jak gdyby to spotkanie było wspaniałym zbiegiem okoliczności.
A potem, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, napiła się wina.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Prawdopodobnie on też mógł skorzystać z chwili bez seksu w akademiku, chociażby dlatego, że wciąż miał dość pochłaniającą pracę, a ukrywanie romansu bywało dodatkowo dość męczące. Nie spodziewał się jednak, że poczuje się w tym wszystkim odrobinę… odrzucony? Tove nie miała wobec niego żadnych obowiązków, nie byli w końcu razem, ale brak czasu przez dobry tydzień, a na koniec brak odpowiedzi na wiadomości potraktował jednak trochę osobiście. Jako że ani nie był najlepszy w samodzielnym układaniu sobie takich rzeczy w głowie, ani nie miał z kim ich przegadać, był po prostu trochę bardziej zirytowany niż zazwyczaj i trochę częściej odpowiadał, że „o nic mu nie chodzi, ma dużo pracy”, kiedy ktoś pytał, co go znowu ugryzło. A może po prostu bardzo nie chciało mu się iść z Laine na kolejną uniwersytecką imprezę?
Wernisaż brzmiał jak najgorszy horror na świecie, ale z drugiej strony miał już bogate doświadczenie w uśmiechaniu się i prowadzeniu bezsensownych small talków w każdych warunkach. Od małego musiał towarzyszyć ojcu na podobnych głupotach (wtedy trochę trudniej było mu stać w miejscu i nie próbować podstawić nogi kelnerowi z cała tacą kieliszków z winem), a potem płynnie przeszedł w nie w okolicznościach zawodowych i małżeńskich, więc po prostu zacisnął zęby, założył koszulę i przyszedł. Nie przeszkadzało mu nawet to, że przed wyjściem okropnie się z Laine pokłócili, właściwie nie do końca wiadomo o co (jak to zwykle u nich bywało) – w tym też oboje mieli już przecież doświadczenie. Uśmiechali się więc jak najlepsza para pod słońcem, Julian trzymał nawet strategiczną dłoń na jej plecach, żeby pokazać, jak świetnie się tu razem bawili i wyglądało na to, że czekał go kolejny wieczór nieróżniący się niczym od miliona wcześniejszych i miliona późniejszych.
Dopóki Laine komuś nie odmachała.
Zerknął w tę stronę raczej znudzony i przekonany, że to jej kolejni znajomi z pracy, ale nie mógł chyba mylić się bardziej. Nie zszedł tu i teraz prawdopodobnie tylko dlatego, że spędził na sali sądowej za dużo czasu, żeby nie nauczyć się kontrolować mimiki w miejscach publicznych. A może po prostu miał nadzieję, że nikt nie zauważył, że trochę zbladł, a zaraz potem bardzo mocno zacisnął szczękę. Laine szturchnęła go w bok i przypomniała mu, że to córka Cameron i Mathildy, poznali ją kiedyś na którejś z imprez. Julian zdobył się tylko na „aha” z nadzieją, że brzmiało na mało zainteresowane i szybko zerknął na kieliszek żony. Całe szczęście był już prawie pusty, więc zaproponował, że przyniesie jej więcej wina i spokojnym krokiem podszedł do stołu, ustawiając się plecami do Laine. - Co ty wyprawiasz? – syknął, udając, że próbuje wybrać najlepsze wino, prawie pewny, że wszystkie były takie same.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Uśmiechnęła się szeroko - w swojej własnej głowie: wręcz promiennie - bo bardzo się ucieszyła, że Julian do niej idzie. Przecież dawno go nie widziała, a on wyglądał teraz tak samo ładnie jak zawsze, to i dlaczego miałaby się nie ucieszyć? Wzięła jeszcze jednego łyka wina, jak gdyby ktoś miał jej ten kieliszek zabrać (no cóż, może powinien), po czym zmarszczyła mocno czoło.
Mogła nie być w tej chwili w swojej życiowej formie, ale nawet Tove zorientowała się, że Julian chyba nie był zachwycony tym przypadkowym spotkaniem. Nachyliła się w jego stronę - jak ktoś, kto z całą pewnością właśnie rozmawia z osobą stojącą naprzeciwko, bo skąd miała wiedzieć, że to też może być problematyczne? - i również wysyczała: - Dlaczego syczymy? - nie widziała żadnego powodu, dla którego Julian miałby się teraz na nią denerwować. Zlustrowała go uważnym spojrzeniem, nie próbując nawet udawać, że właśnie go obczaja, po czym dodała: - Ładnie wyglądasz.
Ktoś właśnie podszedł do stolika, by sięgnąć po kieliszek wina, więc Tove przesunęła się, by przepuścić tę osobę (co jak co, ale potrzebę napicia się jak najbardziej rozumiała), tym samym stając trochę bliżej Juliana. Odczekała grzecznie, aż ten ktoś sobie pójdzie, a sama w tym czasie intensywnie zastanawiała się, co się właśnie wydarzyło. Może dopiero teraz zaczęło docierać do niej, że jej chłopak nie wyglądał na specjalnie zadowolonego? - Daj spokój, stary, jesteś zły, że… - odtworzyła teraz swoje machanie sprzed chwili. A gdy opuściła dłoń, przechyliła głowę, patrząc na niego z politowaniem. - Musisz się ze mną komunikować bardziej otwarcie. Wiedziałam, że mam nie mówić, że się pieprzymy, ale nie sądziłam, że mam udawać, że się nie znamy. Przecież się znamy, twoja żona też to wie.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Jemu nie było ani trochę do śmiechu – wręcz przeciwnie, widząc jej bardzo wesołą minę, spiął się dużo bardziej. - Uspokój się – powiedział tym samym tonem, ale trochę bardziej otwierając jednak usta, żeby nie było, że dalej na nią syczał. I o ile zazwyczaj komplementy bardzo go cieszyły i w innych okolicznościach powiedziałby jej, że bez ubrań na pewno będzie wyglądał jeszcze lepiej, tak teraz odpowiedział tylko niewielkim ruchem żuchwy, który wskazywał na mocniejsze zaciśnięcie zębów.
Otworzył szerzej oczy, słysząc, że został nagle starym i rozejrzał się natychmiast, kiedy zaczęła mówić dalej. Czy ona chciała, żeby żona wyrzuciła go z domu jeszcze dzisiaj? - Jesteś pijana – stwierdził po krótkiej chwili przyglądania się jej i łączenia kropek. Świetnie. Dokładnie tego potrzebował na wernisażu koleżanki Laine – swojej pijanej dwudziestojednoletniej kochanki, której w ogóle nie powinno tutaj być (nie tylko dlatego, że nie powinien tej dwudziestojednoletniej kochanki w ogóle mieć). W dodatku wyglądało na to, że Tove bardzo kiepsko radziła sobie po alkoholu z trzymaniem języka za zębami, więc Julian jeszcze raz kontrolnie rozejrzał się wokół siebie i wziął pierwszy lepszy kieliszek. - Komunikuję się teraz z tobą bardzo otwarcie, przestań o nas mówić – poinformował ją cicho, ale bardzo wyraźnie. Miał dużą ochotę zabrać jej z ręki to wino, które trzymała, ale spodziewał się, że to mogłoby zacząć trochę zbyt dobrze widoczną dramę. Przez chwilę zastanawiał się, co ma z tym wszystkim zrobić – stał tu już trochę za długo jak na zwykłe wybieranie wina i w razie czego będzie musiał powiedział Laine, że chwilę pogadali sobie z córką sąsiadek o tym, co u niej. Nie zamierzał jednak puścić Tove między ludzi w takim stanie, jeśli nie upewni się, że wiedziała, że ma przestać do nich machać, uśmiechać się na jego widok i opowiadać o pieprzeniu się i udawaniu, że się nie znają. - Wyjdź na parking, zaraz do ciebie przyjdę – bardzo starał się nie brzmieć na zbyt wkurwionego z obawy, że Tove postanowi jednak odrzucić jego propozycję. Nie czekał też na jej odpowiedź, a po prostu odwrócił się z winem dla żony, bardzo żałując, że to on dzisiaj prowadził. Jeśli martwił się, że Laine mu się przyglądała, był chyba w sporym błędzie, ale ich generalny brak zainteresowania sobą nawzajem (chyba że akurat przypomnieli sobie, że mieli naprawiać małżeństwo i umawiali się na jakiś wspólny weekend) po raz kolejny okazywał się całkiem przydatny. Przyniósł jej kieliszek, przez chwilę posłuchał jej koleżanki, która gadała jakieś głupoty o wiszącym obok nich obrazie, a potem zauważył zaskoczony, że telefon zaraz mu się rozładuje i musi wyskoczyć na chwilę do samochodu, żeby go podłączyć, bo przecież Connie była u koleżanki, a to on dzisiaj był tym odpowiedzialnym, niepijącym rodzicem. Mhm.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Zaczynało ją to denerwować. A nawet - i było to zarówno zaskakująco nowe, jak i całkiem znajome uczucie - to Julian zaczynał ją denerwować. Wciąż była gotowa upierać się przy tym, że nie zrobiła absolutnie niczego złego. Znała jego żonę, znała Juliana, przychodzili przecież na imprezy do domu jej własnych matek. Może trochę gorzej się kontrolowała teraz, gdy wypiła nieco alkoholu, ale przecież nie podeszła do Juliana, żeby zacząć się z nim całować na oczach Laine. Jedynie dała do zrozumienia, że ich poznała, nawet nie próbowała się do nich zbliżać i ich zagadywać. I nie zamierzała godzić się na to, by Julian robił jej z tego powodu awanturę.
Nie zamierzała także tłumaczyć się z tego, że była, jego zdaniem, pijana - to nie tylko by jej uwłasz… uwałacza… uwaszczao - ale też tak jak myśli wciąż swobodnie fruwały jej po głowie, zaczynała mieć mały problem z wypowiadaniem tych myśli na głos. Chyba robiła się już po prostu zmęczona po całym dniu, skoro język się biedaczce zaczynał plątać. I owszem, widocznie Tove po alkoholu myślała o samej sobie jako o biedaczce. Zasłużyła na trochę ojojania, nawet od samej siebie, skoro na tych głupich facetów nie można liczyć.
- Bo co? - spytała zaczepnie, ale - chyba - bez większej groźby. Nie zamierzała przecież iśc do jego żony na skargę (ani po to, by złożyć jej wyrazy uznania i powiedzieć, że świetnego męża sobie znalazła), ale chciała wiedzieć, co by się stało, gdyby nie spełniła jego polecenia. Zacznie ją szarpać? Zerwie z nią? Sam powie Laine prawdę? Napiła się wina i dodała po chwili: - I dla jasności: penetracja nie daje ci żadnego prawa, żebyś mi rozkazywał - a tym bardziej nie sprawiało, że Tove musiała go słuchać.
I wcale nie zamierzała. Zacisnęła wargi, idiotycznie wściekła, gdy Julian nawet nie czekał na jej odpowiedź, po czym dopiła swoje wino. Odstawiła pusty kieliszek i odwróciła się na pięcie, ale nie wyszła na żaden parking - zamiast tego poszła się wysikać, a następnie zrobiła jeszcze jedno kółko po galerii. Ewentualnie jeszcze drugie, w zależności od tego, jak długo Julian czekał na tym parkingu, zanim zaakceptował, że Tove nie zamierza się zjawić i wrócił do środka.
Może byłoby jednak lepiej, gdyby został na tym parkingu dłużej - także dla dobra swojego serca, bo gdy wrócił do galerii, okazało się, że Tove stoi tuż obok Laine i mówi jej właśnie coś na ucho.
Na jej usprawiedliwienie: to Laine ją zaczepiła, okej? Tove tylko szukała wspólnych tematów do rozmowy z żoną swojego chłopaka.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Bo chcę z tobą porozmawiać – powiedział, siląc się na jak najmilszy ton w całej tej niesamowicie denerwującej go sytuacji. - Nie rozkazuję ci, proszę – dodał zaraz, wkładając naprawdę ogromny wysiłek w to, żeby nie zazgrzytać zębami. Pozostawało mu mieć nadzieję, że facet, który akurat przechodził obok, nie usłyszał o żadnych penetracjach, a jeśli już, to że nie znał jego żony. Powtórzył sobie w myślach, że uratuje go dzisiaj już chyba tylko spokój i wreszcie wyszedł, gotów nawet odwieźć Tove do akademika albo gdziekolwiek tylko chciała, oby tylko przestała kręcić się w ich okolicy. Może i z jej perspektywy po prostu zachowywała się uprzejmie i tak, jak by w tej sytuacji wypadało, ale z perspektywy Juliana równie dobrze mogła podejść do Laine i powiedzieć jej wprost, jak spędzali ostatnio wolny czas. Nie dało się ukryć, że do tej katastrofizacji dokładały się wyrzuty sumienia i mały niepokój związany z tym, że ostatnio się nie widzieli, a Tove nie odpisała mu na ostatnią wiadomość. Może wcale się nie uczyła, tylko nie wiedziała, jak go rzucić? Może nie poradziła sobie z tą sytuacją i teraz, po alkoholu, uznała, że to świetna okazja, żeby wyrzucić z siebie wszystko, co się ostatnio między nimi działo i powiedzieć Laine prawdę? Prawie dostał na tym parkingu kurwicy, ale – cóż – on też wolałby jednak nie dojść do wniosku, że Tove go ZNOWU nie posłuchała i nie wrócić do środka.
Bo tam zrobiło mu się już po prostu niedobrze.
Tak wyglądała panika? Na sprawach zazwyczaj był dobrze przygotowany, a kiedy coś wytrącało go z równowagi, dobrze radził sobie z zachowaniem spokoju. Nigdy nie denerwował się przed klientami, nawet jeśli oni sami się przy nim zapowietrzali, potrafił nieźle grać mimiką i pamiętał, że wrażenie to połowa jego sukcesu. A teraz miał w głowie po prostu pustkę. Kurwa. Kurwa. K U R W A.
Przecież nie mogła tego zrobić. Nie mogła tak po prostu podejść tu do Laine i powiedzieć jej, że sypiała z jej mężem, prawda? Jezu chryste, człowieku, oddychaj. Dłonie zaczęły mu się pocić, ale w miarę dyskretnie wytarł je w spodnie i uznał, że znacznie więcej ryzykuje, stojąc tu jak kołek. Potarł dłonią brodę z nadzieją, że to policzków napłynie mu trochę krwi, a potem wyprostował się i podszedł do Laine i Tove, uśmiechając się prawie tak, jakby właśnie nie był krok od zawału. - Nie dzwoniła – rzucił do swojej żony, jeszcze przez chwilę unikając wzrokiem Tove i mając nadzieję, że informacja o córce trochę odciągnie jej uwagę. - O czym rozmawiacie? – spytał zaraz pogodnie, wbijając sobie paznokieć w kciuk, żeby jakoś poradzić sobie z napięciem. Miał nadzieję, że przyszedł w odpowiednim momencie, że im przeszkodzić i może jakoś uda mu się chociaż odciągnąć Laine. A może właśnie skończyło się i jego małżeństwo, i relacja z nową dziewczyną, a on dostanie winem w twarz na środku galerii? No cóż, sam się prosił.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Choć Julian prawdopodobnie nie podzielał tej opinii, Tove niemal cieszyła się, że jej pierwsza rozmowa z Laine przypada właśnie na teraz, gdy jest trochę pijana. Nie na tyle, by posunąć się do czegoś okropnego i, dajmy na to, niechcący wypaplać jej o romansie z Julianem albo narzygać jej na buty. I nie na tyle, by zupełnie nie zdawała sobie sprawy z, cóż, powagi sytuacji. Ale równocześnie wypiła już tyle, że czuła się lekko oderwana od samej siebie - jak dziwacznie by to nie brzmiało (i to nie tylko z gramatycznego punktu widzenia). Jak gdyby stała trochę z boku i obserwowała, jak Tove rozmawia z Laine, choć w tym samym czasie… była właśnie tą Tove. Która - jezu chryste - rozmawiała z Laine. Było jej trochę niedobrze i czuła, jak zimny dreszcz przechodzi jej po ciele, ale mimo to zdołała uśmiechnąć się do żony swojego chłopaka, która zaczepiła Tove, mówiąc, że podoba jej się jej sukienka (a może tatuaż? Nie była pewna). Udało jej się nawet odpowiedzieć, zamiast uciec teraz z tej galerii z krzykiem, co doprowadziło do tego, że chwilę później - na całe szczęście: krótką - wciąż paplała sobie z Laine, jakby były świetnymi koleżankami.
W ostatnich tygodniach zdarzało jej się myśleć o Laine dość często. O tym, jak wygląda (czy ma ładniejsze włosy od Tove? Jest bardziej zadbana, cokolwiek to znaczy? Dobrze się ubiera?) i jaka jest z charakteru. O tym, czy pasuje do Juliana i co by zrobiła, gdyby dowiedziała się o kolejnej zdradzie: przeszkadzałoby jej to czy zaakceptowałaby ją zupełnie jak pierwszą? Ale, na litość boską, to jeszcze nie oznaczało, że chciała to sprawdzić osobiście.
- Kto nie dzwonił? - spytała głupio, zupełnie jakby Julian mówił to do niej. Spojrzała na niego nawet na moment, ale szybko odwróciła wzrok. Spróbowała się uśmiechnąć, nawet jeśli sama nie wiedziała, czy uśmiecha się do Juliana, czy do Laine. I czy próbuje ich dyskretnie obczaić, żeby sprawdzić, jak wyglądają jako para. - A, babskie sprawy - powiedziała wysokim głosem - sama nie wiedziała, do kogo on należał, ale z pewnością nie do Tove. Odsunęła się od Laine, robiąc krok w tył, a potem jeszcze drugi, gotowa się wycofać. Bo jeśli miała na coś mniejszą ochotę niż na rozmowę z samą Laine, to na sterczenie z Laine i ich wspólnym facetem.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Connie, nasza córka – odpowiedział spokojnie, chociaż w akcie desperacji, z nadzieją, że jeśli przypomni Tove, że mają dziecko, nie będzie opowiadała jego żonie o tym, jakie pozycje lubią najbardziej. Wiedział, że to był chwyt poniżej pasa, ale z jego perspektywy Tove była pierwsza. Nie widział innego powodu rozmawiania z jego żoną niż chęć wsypania go albo pokazania mu czegoś i żaden mu się ani trochę nie podobał. - Babskie sprawy? – uniósł jedną brew. Czy dzielenie się chłopakiem było babską sprawą? A może gadały o tym, jaką bieliznę na nich lubił najbardziej? Chciało mu się rzygać i zupełnie nie miało to nic wspólnego z majtkami, które nosiła jedna albo druga. Na ratunek pospieszyła mu jednak Laine, chociaż chyba dużo bardziej z troski czy litości wobec córki koleżanek. Bardzo uprzejmie spytała ją, czy jest tu z kimś, kto może ją odwieźć i że chyba trochę źle się czuje (w towarzystwie Laine ludzie nie zalewali się w trupa ani nie chodzili najebani, oni kiepsko się czuli), więc może dobrze, żeby wróciła do domu. Wernisaże jej koleżanek najwyraźniej uważała za wydarzenia nieco zbyt kulturalne jak na pijane dwudziestojednolatki. Julian doskonale znał ten jej wymuszony uśmiech – chociaż nawet na zdjęciach wyglądałby na perfekcyjnie miły – i wymowne spojrzenie, które mu rzucała, jakby chciała powiedzieć, że „jezu, patrz, biedactwo się zrobiło”. Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć (bo spojrzenie Laine zirytowało go jeszcze bardziej niż głupie zachowanie Tove tego wieczoru), jego żona go wyprzedziła, proponując, że jeśli nikt ze znajomych Tove nie jest akurat w najlepszej formie, to może Julian ją odwiezie? Tego się chyba nie spodziewał, ale jego zdziwiona i trochę rozdrażniona mina mogła wypaść tu wyjątkowo na miejscu.
- Po c… jasne – poprawił się, zdając sobie sprawę, że może uda mu się jednak upiec dwa wegańskie indyki z simsów na jednym ogniu i wymiksować się z tej sytuacji (i, nie ukrywajmy, całej imprezy), a przy okazji porozmawiać na osobności z Tove. - Jeśli oczywiście chcesz, żebym cię podwiózł – dodał po chwili, prawie przekonany, że jego dziewczyna postanowi odmówić, zupełnie jak w innych przypadkach, kiedy proponował jej miłe rzeczy (a tych na pewno było bardzo dużo).

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
A więc miała na imię Connie. Całkiem ładnie. Ciekawe, od czego to mógł być skrót, od Constance? Consuela?
Głupia Tove. Przecież wiedziała, że Julian miał córkę, sam jej o tym powiedział. To ta córka, która nie jadła mięsa. Ta, której istnienie bardzo martwiło Tove, bo przecież nigdy nie chciała zostać dziewczyną, która niszczy rodziny dzieciom. W takim razie dlaczego miała wrażenie, że ktoś położył jej na klatce piersiowej coś bardzo ciężkiego? Na tyle, że miała teraz problem z tym, żeby wziąć głęboki oddech.
Connie, hm? Do tej pory nie wiedziała, jak dziewczynka ma na imię. A Julian - ten sam Julian, który od kilku tygodni przychodził do niej, żeby w tajemnicy ją ruchać i wtedy jakoś potrafił unikać imienia swojego dziecka - postanowił zdradzić je Tove dopiero teraz, gdy stała przed Laine, nazywając Connie w dodatku ich córką. Jakby, kurwa, nie wiedziała, że dziecko było jego i Laine.
Wpatrywała się w Juliana tak, jak może się gapić tylko zraniona dwudziestolatka i chyba nawet zadrżała jej trochę broda, ale zdołała wziąć się w garść. Była młoda, nie potrzebowała tak dużo snu, będzie miała tej nocy jeszcze czas na płacz albo atak paniki. Założyła sobie włosy za uszy i przeniosła spojrzenie na Laine. - Co? - spytała, bo była zajęta byciem dotkniętą i nie usłyszała, o co pytała. Szybko potrząsnęła głową: - Och, nie, nie mam nikogo - gdy usłyszała, jak to zabrzmiało, uśmiechnęła się niemal przepraszająco. Oczywiście dramatyzowała, ale nie do końca. Żaden z trójki rodziców nie przyjechałby po nią, jej (były?) chłopak miał żonę, którą musiał odwieźć do domu, a żaden ze znajomych, z którymi dzisiaj przyszła, nie dbał o nią na tyle, by zainteresować się, czy pijana Tove wróci bezpiecznie do domu. Nie miała też żadnych bliskich przyjaciół, do których mogłaby teraz zadzwonić. Posłała Laine jeszcze jeden uśmiech, nawet jeśli przychodziło jej to z trudem. - Przepraszam, trochę się nawaliłam. Przepraszam - powtórzyła i przez chwilę wyglądała, jakby zamierzała dodać, za co dokładnie, ale udało jej się w porę zamknąć gębę.
- Nie chcę - odparła krótko. - To miłe, ale lepiej, żebyś tu został, wasza córka może jeszcze zadzwonić - miała przynajmniej na tyle przyzwoitości, by nie wypowiadać imienia Connie. - Naprawdę wszystko w porządku, dam radę sama wrócić, dzięki - dodała, tym razem zwracając się do Laine. - Właściwie to już będę się zbierać.

Julian Ramsey żenujące, żegnam

/zt
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
ODPOWIEDZ