kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wiedział, że mu ufała. Więc jeśli teraz też miała to zrobić – dobrze. Uzbroi się w cierpliwość, zaufa i poczeka. I miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiała powiedzieć „a nie mówiłam” czy „wiedziałam, że tak będzie”. Ufała mu. I poniekąd musiała zaufać Capshaw, co wcale takie łatwe nie było i wcale nie przychodziło jej tak lekko jak Loganowi. Mogła ufać tylko jemu. I na to właśnie postawiła.
A że nie mógłby być szefem? Nie wyglądała na przekonaną. Oczywiście, że by mógł… odnalazłby się doskonale w tej roli. Przecież już i tak rządzi stażystami i rezydentami, prawda? To mógłby jeszcze rządzić specjalistami, czy to nie fantastyczne? – Może musiałbyś chodzić częściej w garniturze? Wiesz jak to lubię. – uśmiechnęła się pod nosem, bo ona go tam zawsze lubiła w tym bardziej eleganckim wydaniu, nawet jeśli sam za nim nie przepadał, bo był gościem z PółnocyI oczywiście, że to byłoby seksowne mieć męża szefa… tak długo jak nie byłbyś moim szefem. Nie zniosłabym tego, że byś mną rządził. – rzuciła pół żartem, pół serio, uśmiechając się szeroko – A co do mojego szefowania… to nie, na razie nie. Może kiedyś? Na razie chciałabym skończyć specjalizację i urodzić ci dziecko. Nie ma tu chwilowo miejsca na szefowanie. Z naszej dwójki aktualnie ty się do tego bardziej nadajesz. – zapewniła i akurat tutaj jej ego nie cierpiało. Nie była zazdrosna, wręcz przeciwnie. Chciałaby, żeby się rozwijał i żeby inni doceniali jakim był dobrym lekarzem. A może i wtedy by zmądrzał? Miał wpływ na zatrudnianych ludzi, więc przestałby żyć w tym przekonaniu, że wszystko musi robić sam, bo reszta to idioci. To byliby jego idioci! Więc może ostatecznie miałby więcej wolnego czasu?
Kolejny spory łyk alkoholu, znowu odstawiła kieliszek na bok i wbiła uważne spojrzenie w męża.
- Więc? Jak to wyglądało? – znowu mocniej zatopiła się w wodzie, że właściwie wystawała z niej tylko jej głowa od brody – Co jej powiedziałeś? I co ona powiedziała tobie? – skoro chciał usłyszeć od niej pytanie, a nie po prostu opowiedzieć… to je zadała!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Argument z częstszym ubieraniem garnituru w ogóle Logana nie przekonywał. Wręcz odwrotnie! Zniechęcał bardziej, czemu zresztą Bear dał wyraz w wymownym, bo kwaśnym grymasie, który wpełzł mu na pysk na dosłownie ułamek chwili. Zaraz potem pojawiło się tam rozbawienie, bo to było takie budujące wiedzieć, że twoja żona nie zniosłaby sytuacji, w której wspinasz się tak wysoko po drabinie zawodowego sukcesu, że ostatecznie rządzisz także nią. Chciał czy nie, musiał to sobie choćby w przelocie, ekspresowym przelocie właściwie, wyobrazić. I było to coś do czego nie mógł się nie uśmiechnąć. - Dobry plan, doktor Trevisano. Jeśli zostanę twoim szefem to na pewno ci go klepnę. - zamknąć specjalizację na super speca od dziecięcych serduszek i urodzić Loganowi dziecko. To naprawdę był świetny plan. W tej całej ich luźnej rozmowie o jego (nie)szefowaniu sam Logan w ogóle nie pomyślał o tym, o czym pomyślała Elise. Że niby miałby ufać innym, że zrobią coś przynajmniej tak samo dobrze, jak zrobiłby to on? Czy to właściwie nie była jedna z tych rzeczy, które kompletnie eliminowały go z wyścigu o stołek szefa oddziału? Brak zaufania do innych specjalistów. Nie zastanawiał się nad tym teraz, ale gdyby... To pewnie doszedłby właśnie do takiego wniosku. Tymczasem jedyne do czego doszedł to – ponownie – dno swojego kieliszka. Co w nim miał, chwilę temu wlał sobie do gardła, bo nie zamierzał sobie dzisiaj żałować procentów. Nie, kiedy od wczoraj musiał przerobić w sobie tyle różnych, czasami naprawdę dziwacznych emocji i myśli. Te procenty po prostu były mu dzisiaj potrzebne. Do odpowiedzenia na pytanie Elise także. - Jak to wyglądało... - powtórzył, jednocześnie wracając myślami do tego konkretnego i bardzo szczególnego punktu dnia, w którym... - Poprosiłem ją o rozmowę, więc od razu poszliśmy do dyżurki, żeby nikt przypadkiem nam nie przerwał. Nie owijałem szczególnie mocno w bawełnę. Zacząłem od tego, że jestem jej wdzięczny za to co dla mnie zrobiła i czego mnie nauczyła, ale musimy ograniczyć naszą znajomość do absolutnego minimum. Powiedziałem jej, że sposób w jaki dotychczas się traktowaliśmy, ja i ona, bardzo źle wpływa na moje małżeństwo. Na ciebie, na mnie, na nas. Dodałem, że sytuacja z jej usg przelała czarę goryczy czy też postawiła kropkę nad “i”, no i że ja to kończę. Tu i teraz. Dodałem też, że nie mogę i nie chcę być dla niej tym, kogo najwyraźniej we mnie szuka i potrzebuje i że jestem gotów złożyć moją rezygnację jeszcze dzisiaj. - nie żartował i nie przesadzał, kiedy mówił o swojej gotowości do odejścia z pracy. - Mam ją nawet napisaną i wydrukowaną w torbie. - nie rzucał słów na wiatr, a mówiąc to wszystko cały czas, bardzo uparcie spoglądał w kobiece tęczówki. Był spokojny, ale stanowczy w tym, jak to wszystko teraz przedstawiał. Tak samo zresztą spokojnie i stanowczo wcześniej tego dnia rozmawiał ze swoją szefową. - Powiedziała, że ostatnim czego chciałaby w tej sytuacji dla nas wszystkich to moje odejście ze szpitala. Przyznała, że rozumie, dlaczego do niej przyszedłem i dlaczego moja i jej znajomość zagraża naszemu... - jego i Elise. - Małżeństwu. Powiedziała wprost, że spieprzyła to, moją i jej znajomość, powiedziała też, że zrobiła trzy kroki za daleko, no i że wciąż, w jakiś pokręcony sposób jej na mnie zależy. Potem dodała już tylko, że mimo wszystko ona bardzo nam kibicuje i proponuje inne wyjście z tej sytuacji. Inne niż moje odejście. Wtedy powiedziała o urlopie i reszcie. W sensie... Że to ona odejdzie. - i tyle, rozmowa była... Tak trudna, ale przy okazji też bardzo konkretna. - Więcej nie zdążyliśmy, bo obojga nas wezwano na izbę. - Logan wciąż uważnie i uparcie wpatrywał się w żonę. W jej ciemnobrązowe tęczówki, które w tym specyficznym świetle wydawały się być niemal czarne. - To teraz ty powiedz mi... Jak ty czujesz się z tym co właśnie usłyszałaś?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła, bo na szczęście jej szefem nie będzie! Pracowali razem, ale jednak na osobnych oddziałach i to im służyło. Bo nawet jeśli miała być chirurgiem od dziecięcym serduszek to nadal chirurgiem od serduszek i koniec końców nadal urzędowałaby na kardiochirurgii, gdzie po prostu trafiają dzieci z chorymi serduszkami. Jak to się mówi… co za dużo to niezdrowo i w tym przypadku tak by to właśnie wyglądało. Gdyby był jej szefem byłoby już za dużo. I niezdrowo. A jej plan? Naprawdę chciała, żeby się udał. Kolejność była jej obojętna, ale sama w sobie wiedziała, co było jej większym priorytetem… co stało się jej większym priorytetem. Bo nie było nim, gdy wyjeżdżała do Londynu, ale w przeciągu kilku ostatnich miesięcy trochę to przewartościowała.
Słuchała go bez zająknięcia. Nie przerywała, nie wtrącała się, nie miała nic do dodania… jedynie ściągnęła gniewnie brwi, doskonale wiedział kiedy. Gdy powiedział, że był gotowy złożyć wypowiedzenie. Tego dla niego nie chciała, to najgorszy możliwy scenariusz, bo wiedziała, że to cholernie by go unieszczęśliwiło i wcale nie mogło ich małżeństwu. Więc ten konkretny raz musiała przyznać, że była wdzięczna Capshaw, że mu na to nie pozwoliła.
- Jak się z tym czuję… – zaczęła, znowu na moment zagryzła wargę i tylko się w niego wpatrywała, szukając dobrej odpowiedzi – Jestem wdzięczna, że to dla mnie zrobiłeś. Kiedyś powiedziałeś, że nie widzisz, żebym była zazdrosna… a ja to po prostu trzymam w sobie tak długo aż nie wybuchnę. – chociaż i tak już bardzo długo dawała mu znaki dymne, że nie czuje się komfortowo z tym, że pracuje ze swoją byłą. Zwracała na to uwagę przy każdej możliwej okazji, ale widocznie nie było to wystarczająco wymowne – I cieszę się, że nie złożyłeś wypowiedzenia. Mam wrażenie, że to by nam wcale nie pomogło. Unieszczęśliwiłoby cię na dłuższą metę, bo kochasz być chirurgiem, szczególnie tym dziecięcym. Gdybyś z tego zrezygnował dla mnie… prędzej, czy później to by między nami stanęło, pojawiłyby się pretensje i żal. Może nawet nieświadome. – i to ona byłaby temu winna, a obwinianie się o cokolwiek nie sprzyjało ratowaniu małżeństwa. Zdecydowanie – Nie jestem dumna z tej zazdrości. Bo wiem, że wchodzi tu w grę dużo innych rzeczy niż tylko to, że kiedyś ze sobą sypialiście… – nie chodziło o to, że bała się, że do tego wrócą. Chociaż oczywiście, że umysł jej podpowiadał, że Capshaw tego właśnie pragnie (i skoro zależało jej na Loganie to coś w tym mogło być…). Chodziło o całą resztę, a ostatnio nawet o ciążę, co było absolutnie głupie, ale nie potrafiła nad tym zapanować. Gdy dowiedziała się, że chciała w nią zaangażować Logana tym bardziej się rozpadła – Ale nie zmienię o niej zdania.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nieświadomie spiął się mocniej, kiedy Elise powtórzyła jego pytanie. Tak, chciał wiedzieć, jak ona czuła się z tym co przed momentem jej opowiedział. Z samego jej spojrzenia, wyrazu twarzy czy lekkiej zmarszczki na czole nie był w stanie wyczytać wszystkiego. Tak jak Debenham moment temu czytała z niego, jak z otwartej książki, tak on teraz, w tym konkretnym momencie – z niej zupełnie nie. Dlatego potrzebował słów, konkretnych, jasnych słów. Jak chociażby te, że “była mu wdzięczna”. Kącik warg lekko mu przy tym zadrżał, bo przecież wcale nie zrobił tego tylko dla niej. Zrobił to dla nich. I może faktycznie Elise miała rację, że jego odejście ze szpitala w ostatecznym rozrachunku wcale niekoniecznie by im pomogło, ale... Szlag, naprawdę był gotów to zrobić. Był gotów dzisiaj pójść do Starego i złożyć rezygnację i to od zaraz. Nie miał planu na potem, wiedział tylko tyle, że musi zerwać ten plaster odważnie i bez znieczulenia. No i zerwał... Tylko trochę inaczej, bo finalnie nie on miał odejść, a sprawczyni całej tej pokręconej sytuacji. Capshaw. - Myślisz, że ja jestem dumny z mojej zazdrości? - uśmiechnął się do żony, bo oboje dobrze wiedzieli, że jego pro-zazdrościowe zapędy były płytkie, puste, głupie, nieuzasadnione. Ale jednak były. I Logan wcale nie był z tego dumny. To jednak wcale też nie zmieniało tego, że tak po prostu czuł i rozumiał, że Elise też mogła tak to czuć. Po prostu czuć i to uczucie było przytłaczające, przejmujące kontrolę. Znał to, rozumiał to, jak mało kto. - Zazdrość to potwór z wielkimi zielonymi oczami. Jest podstępna. Ale wiesz co? Dopóki ty i ja gramy w jednym zespole... Poradzimy sobie z każdym stworem. - nawet tym najstraszniejszym, najpaskudniejszym. Tego Bear był pewien. Szczególnie mocno dzisiaj, kiedy byli już w domu, byli razem, rozmawiali o trudnych sprawach i żadne z nich nie czuło się tą rozmową zranione. - Kocham cię, Debenham. - dodał po chwili, wciąż uważnie i uparcie przyglądając się kobiecym tęczówkom. Uśmiechnął się pod nosem i ponownie sięgnął po butelkę z szampanem. Napełnił ich kieliszki, a potem - już bez butelki, a tylko ze swoim szkłem - wychylił się mocniej w kierunku żony. - Ale obiecaj, że nie pójdziesz do Starego i nie będziesz go czarować, żeby wsadził mnie na stołek Capshaw. Rozumiem, że perspektywa męża z władzą jest dla ciebie super seksowna, ale... Wiesz przecież, że jestem tylko zwykłym mechanikiem. Rozbieram na części, składam w całość. Moje umiejętności miękkie są tak samo żadne, jak te w gotowaniu. - naprawdę nie uważał, żeby prowadzenie oddziału było czymś dla niego. - Obiecaj, Debeham. - uśmiechnął się, w oczach błysnęło mu draństwo, a spojrzenie na moment zeszło do kobiecych warg. Te wargi... One zdecydowanie wiedziały, jak skutecznie go rozproszyć.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może i nie był z niej dumny, ale radził sobie z nią zdecydowanie lepiej niż ona. Niekoniecznie z jej okazywaniem, ale z nią… w nim. Nie dramatyzował tak jak dramatyzowała Elise. No trudno. Stało się, już się nic nie odstanie. Miała nadzieję, że to wszystko faktycznie wyjdzie im na dobre i teraz będzie już tylko i wyłącznie lepiej. Naprawdę na to liczyła. Tak jak Logan, więc uśmiechnęła się pod nosem. Jeśli miała z kimś pokonywać jakiekolwiek potwory to tylko i wyłącznie z Trevisano.
- No jak mógłbyś nie, prawda? – odbiła piłeczkę, używając dokładnie tych samych słów, których on użył wcześniej, gdy ona to powiedziała. Uśmiechnęła się pod nosem, a gdy wychylił się w jej stronę – zrobiła dokładnie to samo. Uniosła się, żeby jeszcze bardziej zmniejszyć dystans między nimi. Była tak blisko, że mógł czuć jej oddech na swoich wargach, ale nie pocałowała go. Jeszcze nie. Kącik ust znów drgnął jej w rozbawieniu słysząc jego pomysł. Znał ją… zdecydowanie ją znał. Ale tym razem nie zamierzała nic robić z jednego konkretnego powodu.
- Obiecuje – zapewniła, uśmiechając się pod nosem i krótko zaczepnie sięgając jego warg. Zaledwie je musnęła – Wiesz dlaczego? Bo później musiałabym słuchać… i słuchać… i słuchać… – jak Trevisano w siebie nie wierzy i uważa, że nie zasłużył na ten awans – Więc nie zamierzam nic robić. Bo to musi być twój awans, żebyś wiedział, że na niego zasłużyłeś i ludzie wierzą, że dasz sobie z tym radę. – właśnie dlatego. Sięgnęła dłonią do jego policzka i lekko po nim przesunęła. Cały czas nie przestawała się uśmiechać – Więc jeśli zajmiesz stołek Capshaw to dlatego, że na niego zasługujesz i wiem to nie tylko ja. A to, że to seksowne mieć męża szefa… to już kwestia drugorzędna. – zapewniła i nie dała mu dojść do słowa, bo po prostu go pocałowała. Mocno. Z uczuciem. Tak mocno, że całkowicie zmienił się układ sił w wannie i to Logan znowu opadł grzbietem o krawędź wanny, a ona znalazła sobie miejsce na jego udach – Mieliśmy bardzo zdolną projektantkę… od razu wiedziała, o co nam chodziło z dużą wanną. To bardzo wygodna wanna. – zaśmiała się pod nosem, praktycznie nie odklejając się od Trevisano.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaśmiał się cicho widząc, że Elise doskonale wie i rozumie dlaczego kazał jej obiecać właśnie coś takiego. To prawda, znał ją. Znał ją i wiedział, że w ramach małżeńsko-przyjacielskiej lojalności pani doktor była w stanie coś takiego zrobić. Pójść do ich wspólnego szefa i zasugerować mu, że… No właśnie. Ale miała rację. Jej mąż nie czułby się z tym wcale ok, ona musiałaby się nasłuchać jego marudzenia, więc wartość z tego byłaby żadna. Więcej starty niż korzyści. Inaczej było w przypadku tej zmiany ułożenia ich ciał w wypełnionej wodą i pachnącą pianą, wannie. Nawet jeśli jakaś jej ilość, wody i piany, chlapnęła na to strata to była właściwie żadna. Korzyść za to ogromna. Szczególnie dla Logana, który myślał o tym od pierwszej chwili, w której wszedł do łazienki i zobaczył Elise w szlafroku. - Chcesz mi powiedzieć, że wyglądamy na takich, którzy potrzebują dużej wygodnej wanny? - wymamrotał prosto w wargi pani doktor, jednocześnie pozwalając swoim łapom na niespieszną wędrówkę po jej nagim, mokrym od kąpieli ciele. Uśmiechał się kiedy patrzył trochę na usta żony, trochę w jej ładne ciemne ślepia. Jak zawsze - czarowała go. Czarowała go sobą i nie miała w tym litości. Za grosz! - Bardzo jestem ciekaw jakie wybrała nam łóżko. I materac. Co tym razem podpowiedziała jej intuicja… - po poznaniu Trevisano, po rozmowie z nimi, obserwacji ich razem - kobieta musiała wiedzieć. Tylko ślepy albo głupi by nie zauważył, jak bardzo i mocno tych dwoje do siebie lgnęło. - Muszę… Chcę o coś zapytać. - mruknął wciąż pozostając blisko, najbliżej jak się dało, twarzy, warg swojej pięknej, super seksownej żony. Jego dłonie niezmiennie i nieustannie, niespiesznie, leniwie sunęły po krągłościach i zakamarkach kobiecego ciała. - Nie weszłaś dzisiaj do mnie na salę… - jak operował tego chłopaka z nowotworem. - Naprawdę dlatego, że nie chciałaś nam przeszkadzać czy jednak chodziło o to, że nie chciałaś jej oglądać? Capshaw. Ramię w ramię z twoim seksownym, fantastycznym i w ogóle niezarozumiałym mężem. - pytał i uchylał wargi w lekkim, ale wyraźnie przekornym uśmiechu. - Żałuj. Jak operuję to podobno jestem jeszcze bardziej seksowny niż normalnie. Mogłabyś dosłownie oszaleć na moim punkcie. - przekomarzał się dalej, łapiąc zaraz ostrymi kłami za damski policzek. Zaśmiał się cicho, do siebie i własnego zuchwalstwa, a kiedy jego i Elise spojrzenia znów się ze sobą spotkały, nie mógł nie dodać… - Od jutra będę wszystkie moje operacje dla ciebie nagrywał. Z kamerą ustawioną na mnie. Tak żebyś nie mogła otrząsnąć się z podniecenia. - bo jego „poproszę skalpel” albo inne chirurgiczne komendy do zespołu na sali zdecydowanie były czymś, co mogłoby ją w ten szczególny stan wprawić. Mhm, właśnie tak.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się kręcąc przecząco głową. Oczywiście, że ta kobieta się nie domyśliła czego potrzebują. Po prostu dostała bardzo jasne instrukcje, które wypełniła i wyszło jej to doskonale. Ani Elise, ani Logan nie mieli czasu (i ochoty) chodzić po sklepach, żeby wybierać wanny i całą resztę wyposażenia ich domu. Dostawali bardzo ograniczony wybór i tylko paluszkiem musieli wskazać, które im się bardziej podoba. Układ idealny! Ale o tym, że potrzebują dużej, wygodnej wanny (i takiego samego łóżka) Elise po prostu jej też powiedziała… tak na wszelki wypadek jakby jednak się nie domyśliła, że trudno im utrzymać ręce przy sobie – Zaraz to sprawdzimy. – skwitowała, uśmiechając się pod nosem i nie przestając się uśmiechać nawet wtedy, gdy Logan „musiał ją o coś zapytać”. Ba! Gdy zadał to pytanie uśmiechnęła się nawet jeszcze szerzej. Zaśmiała się nawet pod nosem i znowu pokręciła lekko głową, bo był niemożliwy… ale zdecydowanie bardziej wolała jak był w tą stronę niemożliwy niż jak miał swój atak braku pewności siebie i wątpienia we wszystko i wszystkich.
- Jedno i drugie. Nie chciałam jej oglądać… ale nie chciałam też wam przeszkadzać. Troje to już tłok, a ja też nie wiedziałam na jakim etapie jesteście, czy rozmawiałeś z nią o tym, co ci powiedziałam wcześniej. Nie wiedziałam, czy nie wyskoczyłeś z jakimś ”moja żona zabroniła mi z tobą rozmawiać” – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo oboje dobrze wiedzieli, że aż tak brutalnie nie było. A on miał wystarczająco dużo jaj, żeby nie zrzucić tego tak na nią. Więc tylko sobie żartowała! – Więc nie chciałam wchodzić w pole rażenia. Nawet jeśli seksowne. Jak już zostaniesz tym szefem to trudniej będzie mi odmówić ci konsultacji albo wspólnej operacji. Także przemyśl to jeszcze… to zdecydowanie lepsze niż nagrania! – które na pewno zrobiłyby furorę wśród studentów… gdyby jednak nagrywał pole operacyjne, a nie siebie, hehe.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Parsknął rozbawiony, bo to było tak złe - gdyby faktycznie tak zrobił i zrzucił winę na Debenham - że aż śmieszne. A przy tym też niemożliwe, nie w jego wykonaniu, choć podejrzewał, że byli na tym świecie faceci, którzy bez skrupułów ograliby to w taki właśnie sposób. Na całe szczęście do nich nie należał. - Akurat trudniej. - sapnął pod nosem, którego czubkiem zaraz lekko trącił kobiecy policzek. - Oboje dobrze wiemy, że już teraz jest ci trudno. Odmawiać mi. Czegokolwiek. - wargi zadrżały mu mocniej, bo zdecydowanie jego “czegokolwiek” wychodziło grubo i daleko poza konsultacje i wspólne wizyty na bloku operacyjnym. - Bardzo trudno. Właściwie... Trudniej to już chyba nawet się nie da. - prowokował dalej, a choć tak silna, intensywna bliskość żony totalnie mieszała mu w głowie i sprawiała, że jego łapska nie potrafiły rozstać się z jej udami, pośladkami, grzbietem, ramionami, gdziekolwiek w danej chwili ją dotykał, to jednak... Nie zrobił niczego więcej. Nie wpakował ręki między uda żony, nie zaczął jej na siebie jednoznacznie i namacalnie nastrajać. Zamiast tego... Po prostu czekał. Czekał, trochę delektował się chwilą, tym, że była blisko, że patrzyła na niego, tak jak patrzyła, że mógł ją pocałować i ona mogła pocałować jego... Doceniał kawałki tego tortu, jego warstwy, każdą jedną z osobna. Cierpliwie obserwował dreszcze na kobiecej skórze, gdzie wcześniej lekko, zaczepnie musnął ją dłonią, oddechem czy wargami. Jej intensywnie brązowe tęczówki, jej rytmiczny oddech, jej... Jej wszystko właściwie. Dotykał, obserwował, doświadczał - jej. Powoli, bez pospiechu. - Myślisz, że... - zaczął, a jego wzrok podążył za jego ręką, której palcami lekko, leniwie sunął teraz w dół kobiecego ramienia. - To szkodliwe? Bardzo groźne? Uzależnienie od seksu z tą jedną... Jedyną... Osobą na całym świecie. Jedną jedyną... Z żadną inną... - uśmiechnął się pod nosem, kiedy o tym mówił i kiedy o to pytał. Cofnął też spojrzenie do kobiecych oczu i natychmiast w nich utonął. - Właściwie to... Uzależnienie tak w ogóle od tej jednej jedynej osoby. Jednej jedynej na całym świecie. - tak w ogóle... Czyli? - Od jej spojrzenia, uśmiechu, dotyku... Głosu, zapachu... Myślisz, że w końcu naprawdę stracę rozum? - jego zaborczość i potrzeba bycia z nią blisko i często kompletnie go pochłonie. - Innymi słowy... Czy to się leczy, pani doktor? - skwitował przekornie i błysnął tak samo kłami. Oboje dobrze wiedzieli, że nawet jeśli tak, nawet jeśli groziło im szaleństwo to... Szlag, było w nim coś, co miało niesamowitą moc przyciągania.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Miał rację. Było trudno mu odmawiać… chociaż wcale nie chodziło o odmawianie jemu, a samej sobie. Bo przecież wiedziała, bo przecież czuła i chciała dokładnie tej samej bliskości, co on. Gdyby odmawiała jemu, odmawiałaby też sobie. A cała reszta? Ta nie związana bezpośrednio z seksem? No chyba nie bardzo miała w czym mu odmawiać. W takiej ogólnie pojętej codzienności byli zaskakująco zgodni. Może dlatego, że i tak większość dnia spędzali w pracy? W każdym razie miał rację, ale oczywiście, że nie miała zamiaru mu jej przyznawać. Uśmiechnęła się tylko bardzo wymownie. Bardzo wymownie. Jednocześnie ani na moment nie spuszczała z niego spojrzenia.
- Każde uzależnienie jest podobno groźne… i podobno się leczy. – tak mówiła wiedza medyczna, którą przecież oboje posiadali. I może podświadomie wiedzieli, że mniejszy stopień uzależnienia trochę ułatwiłby im życie… tak ogólnie. Może dochodziłoby między nimi do mniejszej ilości spięć? Tylko Elise chyba tego nie chciała… nie chciała, żeby kiedykolwiek się z niej wyleczył. Nigdy z nikim się tak nie czuła i miała świadomość, że nikt nigdy nie sprawi, że będzie się tak czuła – Ale chyba możemy przeprowadzić eksperyment… i sprawdzić dokąd nas to zaprowadzi. Bez leczenia. – szepnęła tuż przy jego wargach, w które się zaraz wcałowała z całą mocą i zaangażowaniem. Bo nie chciała się od niego już odsuwać. Ani teraz, ani przez cały weekend. Przez cały weekend, który właśnie spędzili tak jak planowali. Razem, blisko i głównie bez ubrań. Cieszyli się powrotem do domu i tą swobodą, którą w nim mieli, bo to jednak było ich miejsce na świecie. Nie chciałaby musieć z niego rezygnować z jakiegokolwiek powodu. Zrobiłaby to dla Logana, gdyby zaszła taka potrzeba… ale teraz nie chciała.
Potrzebowali spokoju.
I wydawać się mogło, że go dostaną. Bo praktycznie cały weekend minął im bez ani jednego telefonu, czy wiadomości z pracy. Do czasu. Oczywiście, że do czasu. Było późno w nocy… z niedzieli na poniedziałek, więc może to już się nie liczyło? Skoro bardziej był poniedziałek niż niedziela? W każdym razie rozdzwonił się jego telefon. Uparcie i złośliwie. Elise przebudziła się zdezorientowana, bo w pierwszej chwili nawet nie wiedziała, co się dzieje – Bear… twój telefon. – mruknęła do męża, na którego torsie do tej pory trzymała głowę, a teraz z którego się teraz przeniosła na wolną poduszkę – Szpital? – gdy sięgnęła po telefon na wyświetlaczu mignęło jej imię… to jedno konkretne imię, którego oglądać nie chciała i słyszeć tym bardziej. A już na pewno nie chciała, żeby jej mąż rozmawiał z nią w środku nocy, ale to szpital i coś się mogło stać. A ona i tak była zbyt zaspana, żeby na cokolwiek marudzić.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To zdecydowanie był jeden z takich weekendów, które pozwalały im się zresetować. Ostatnio nie mieli takich wiele... O ile w ogóle, dlatego tym mocniej doceniali ten czas tylko we dwoje. I co najważniejsze - tylko we dwoje w domu. Ich domu. Domu, który odzyskali po dłużącej się rozłące, a który był teraz w chyba najlepszej swojej kondycji ever. Spokój, którego Trevisano tak potrzebowali istotnie towarzyszył czy też raczej sprzyjał im przez cały weekend i nawet jeśli noc z niedzieli na poniedziałek średnio mieściła się w definicji “weekendu”, to Logan i tak nie spodziewał się w tym czasie telefonu od Capshaw. Nie od razu usłyszał dźwięk swojego telefonu i to ten szczególny, który komunikował połączenie od kogoś związanego ze szpitalem. Sam był tym zaskoczony, bo zazwyczaj był na niego naprawdę mocno wyczulony. Tymczasem dopiero mruknięcie żony i jej lekki ruch w łóżku były tym bodźcem, który Logana rozbudził. Przejął od niej swój, wciąż uparcie dzwoniący telefon, spojrzał na ekran i... - Tak, szpital. Capshaw. - odpowiedział wyraźnie jeszcze zaspanym, ledwie rozbudzonym głosem. Odchrząknął dyskretnie, odebrał połączenie i przyłożył telefon do ucha. Kobieta po drugiej stronie od razu zaczęła mówić. Jej głos był, jak na środek nocy, zdecydowanie zbyt mocno ożywiony, niemal podniesiony. Mówiła szybko, a Bear z sekundy na sekundę coraz bardziej się rozbudzał. Milczał przez dobre dwie, trzy chwile i tylko przyjmował docierające do niego z drugiej strony informacje. W końcu, tuż przed tym jak się rozłączył i odsunął urządzenie od policzka, mruknął: - Dobra, zbieram się. Tylko niech Walsh go nie dotyka. - ostatnie przytaknięcie Capshaw i połączenie dobiegło do mety. Bear średnio zachwycony perspektywą nocnej wycieczki do szpitala, wymownie mruknął i przetarł zaspany pysk dłonią. - Elise? - odezwał się zaraz potem, przechylając głowę bardziej w kierunku leżącej obok żony. Spała? Czuwała? - Muszę jechać do szpitala. Capshaw dostała telefon z UNOS, że wiozą nam nerkę dla jednego z naszych dzieciaków, a sama utknęła na bloku. - naprawdę miał nadzieję, że Debenham to zrozumie i nie będzie mu wjeżdżać na małżeńską ambicję. Znała ten zawód, wiedziała z czym się łączył i jakie często niósł ze sobą konsekwencje. Powinna zrozumieć. Tym bardziej, że ta sprawa nie miała nic wspólnego z samą Capshaw. Capshaw, jako Capshaw. - I nie, nikt z ogólnej nie może tego przejąć, to bardzo specyficzny przypadek. - dodał zapobiegawczo, ale nie chciał się teraz zagłębiać w szczegóły. Nie czas był na to i nie miejsce. - Postaram się załatwić to sprawnie i szybko, ale pewnie i tak zobaczymy się dopiero w szpitalu. - jak ona dośpi do budzika i potem pojawi się w pracy.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdzieś z tyłu głowy miała świadomość, że telefon ze szpitala w środku nocy nie zwiastuje nic dobrego. I nie, tym razem nie chodziło o Capshaw. Elise przyjęła do wiadomości jej obietnicę przekazaną Loganowi i miała nadzieję, że tak faktycznie się stanie. Prędzej niż później. Ale póki co po prostu musiała się uzbroić w cierpliwość i starać się nie robić miny za każdym razem, gdy ją zobaczy albo o niej usłyszy. Teraz też nie zrobiła. Była chyba zbyt zaspana. Z jednej strony chciała dalej zasnąć, przyłożyć głowę do poduszki i po prostu zasnąć, ale chyba było to niewykonalne. Chociaż ciężko było jej utrzymać otwarte oczy – słuchała. Słuchała i z każdym kolejnym słowem Logana coraz mocniej się rozbudzała. Zbyt długo w tym pracowała, żeby nie wiedzieć, co to wszystko znaczy. Gdy Trevisano spojrzał w jej stronę – patrzyła na niego całkiem rozbudzona, szeroko otwartymi oczami, w których zdecydowanie mógł zauważyć zrozumienie. Nie zamierzała sugerować, że powinien oddawać operację komukolwiek innemu. Nawet jeśli czasami lubiła zagarnąć go tylko dla siebie, nie była taką hipokrytką. Również zdarzało jej się przecież wychodzić w środku nocy do własnych pacjentów. Więc rozumiała. Nawet przewróciła wymownie oczami, bo przecież nie była aż taka zła.
- Jechać z tobą? – zaproponowała, podnosząc się na łokciach i obserwując zapewne wstającego z łóżka męża. Nie rwała się, nie zamierzała się wpychać na siłę i narzucać mu swojego towarzystwa. Jedynie zaproponowała – Skoro Capshaw utknęła na bloku operacyjnym będziesz potrzebował kogoś do asystowania. Właśnie stwierdziłeś, że Walsh ma nie zbliżać się do twojego pacjenta, więc może ja? No chyba, że Jessica skończy zanim się na dobre rozkręcisz i ma do ciebie dołączyć. – i tylko musiał zacząć bez niej? Taka możliwość też przecież była, a ona nadal uważała, że trochę to już tłok i wolałaby się tam nie wtryniać. Tym bardziej, że była kardiochirurgiem, a nie chirurgiem ogólnym – Niby wspólnej operacji nie mieliśmy w planach na weekend, ale może? – uśmiechnęła się pod nosem i ciągle nie spuszczała wzroku z męża. W drodze do szpitala mógłby jej opowiedzieć dlaczego był to specyficzny przypadek.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trevisano nie spodziewał się pytania... Nie, nie pytania – propozycji, którą usłyszał od żony. Wstał z łóżka i spojrzał na Elise z mieszanką zaskoczenia i niezdecydowania. Nie dlatego, że jej tam nie chciał, nigdy w życiu i nic z tych rzeczy, po prostu... Po prostu nie sądził, że pani doktor będzie gotowa zamienić okazję do wyspania się na nocną podróż do szpitala. Ba! Na nocną operację, trudną operację, ze swoim mężem u boku. - Jesteś pewna? - uśmiechnął się pod nosem i kiedy wciągał na siebie czystą koszulkę, spojrzał na pozostającą w pieleszach Debenham. - Przecież wiesz, że nigdy nie odmówię randki na bloku operacyjnym z własną żoną, więc lepiej bądź pewna i jak już proponujesz to na milion procent. - dorzucił i ubierał się dalej. Na łóżku przysiadł na moment raz, że po to, żeby zgarnąć z szafki nocnej swój zegarek - świąteczny prezent od Elise – a dwa, pochylić się do ciemnowłosej na tyle blisko, żeby bez problemu widziała jego uśmiech. Lekki, bo lekki i pod samym nosem, ale jednak. - No to skoro tak... To zbieraj ten swój seksowny tyłek, Debenham. Wciągaj na niego dżinsy i jedziemy. - na koniec skradł żonie krótkiego buziaka dla lepszej motywacji i jeśli tylko poszła za jego flow i faktycznie wyskoczyła spod kołdry, żeby się ubrać - on przez moment walcząc z zegarkiem, cały czas ją bacznie obserwował. - Ten dzieciak to specyficzny przypadek nie dlatego, że jest jakiś... Złożony czy trudny medycznie. To po prostu dzieciak z historią. Kiepską historią. Trudno mu zaufać obcym, a już tym bardziej takiemu komuś, jak Walsh. - który, tak się rządzę, był w ich szpitalu chirurgiem pediatrą z bardzo słabą opinią, niemal rzeźniczym przydomkiem. Nie ratował tkanek, nie sięgał po nowoczesne rozwiązania, po prostu ciął i w ten radykalny i nieodwracalny sposób rozwiązywał problem. Elise musiała znać te Walshawe legendy. - Poza tym obiecałem mu, że zrobię dla niego zdjęcie jego nowej nerki. To duża odpowiedzialność... Wiesz, dobre światło, dobry kadr, najlepszy uśmiech... - sam błysnął kłami, bo oczywiście tylko się zgrywał, choć obietnica fotografii sama w sobie była prawdziwa.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ