adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Wydawałoby się, że zdradzanie żony trochę bliżej domu będzie nieco wygodniejsze albo przynajmniej łatwiejsze organizacyjnie. Tymczasem okazało się, że kiedy Tove wpadła na weekend zaopiekować się domem matek, Julian miał na głowie cała masę rzeczy i istniała pewna szansa, że w ogóle nie uda mu się wyrwać. Oprócz tego, że ten tydzień w pracy kompletnie go dojechał i miał jeszcze masę roboty, musiał pomóc Connie w zrobieniu projektu do szkoły i podobno zgodził się, że umyje dzisiaj łazienkę. Zgranie tego wszystkiego w czasie wcale nie było proste, ale najwyraźniej przy właściwej motywacji wychodził z niego mistrz organizacji – łazienkę ogarnął rano, zrobił nawet rodzinie śniadanie, a projekt z Constance skończył chwilę przed tym, jak Laine pojechała na jogę. Był już kompletnie wymęczony, ale pozwolił jeszcze córce iść do koleżanki i zapowiedział, że w razie czego pewnie pójdzie pobiegać i żeby dzwoniła, zanim wróci do domu. Trudno było mieć w swoim życiu aż trzy ważne dziewczyny, z czego jedną trzeba było ukrywać przed resztą, okej? Dla uwiarygodnienia swojej wersji wbił się w dres i nawet sobie do domu sąsiadek podbiegł, na wszelki wypadek upewniając się, czy z okolicznych okien nie wystają jakieś ciekawskie głowy. Alibi miał już na wszelki wypadek wymyślone – chciał pożyczyć książkę, ale zupełnie zapomniał, że koleżanek żony nie ma w domu i miał nadzieję, że Tove mu pomoże. I pomogła – może niekoniecznie w znalezieniu książki, ale na pewno w zdjęciu spodni i bardzo miłym spędzeniu najbliższych kilkudziesięciu minut. Generalnie każda minuta z nią była miła: wszedł przez ostatnie kilka spotkań w bardzo głupi nawyk całowania jej już w sekundzie, w której zamknęły się za nimi drzwi, coraz lepiej znali swoje ciała i ich potrzeby, a Julian miał wrażenie, że nie przestanie zachwycać się tymi wszystkimi piegami nawet jeśli zobaczy je jeszcze pięćdziesiąt razy. Dzisiaj (również) miłą odmianą było to, że nie musiał uciekać od razu, kiedy skończyli. Wiedział, że Laine nie będzie jeszcze przynajmniej dwie godziny, bo po jodze wychodziła z koleżankami, a Connie najchętniej siedziałaby u koleżanki do jutra, więc okazało się, że po seksie i ogarnięciu się trochę, mieli z Tove chwilę na leżenie i całowanie się, bez pośpiechu i bez większego celu. Głaskał ją akurat po plecach (i tyłku, nie ukrywajmy) i skorzystał z leniwej chwili, żeby rozejrzeć się wokół. - To twój pokój? – spytał, opuszkami palców drugiej ręki wędrując po jej dłoni. - Wychowywałaś się tu czy to jakiś nowy dom? – najwyraźniej uznał, że teraz jego kolej na zadawanie pytań.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Trochę się zmieniło, od kiedy Julian wpadł do jej pokoju w akademiku w poszukiwaniu klucza.
Przede wszystkim: Tove wreszcie kupiła sobie te prezerwatywy.
Kupiła sobie też ładniejsze majtki - jednej z tych nocy, które Julian spędzał z rodziną jako przykładny mąż i ojciec, a Tove po spędzeniu niemal całego dnia w pojedynkę, wpakowała się już do łóżka i z nudów robiła zakupy - ale potem je zwróciła, bo jednak wciąż mocno ją krępowało wszystko, co było związane z rolą kochanki.
Oczywiście nie na tyle, żeby przestać się spotykać z Julianem i nie napisać do niego niemal od razu, gdy dowiedziała się, że jej matek nie będzie w Lorne Bay przez kilka dni. Mathilde brała udział w jakiejś konferencji, więc Cameron postanowiła pojechać z nią i połączyć pracę z odpoczynkiem, więc Tove spędzała weekend w Lorne Bay. Oczywiście byłaby gotowa się teraz upierać, że miała swoje życie i mnóstwo roboty - głównie się tu uczyła i gotowała, czyli jak zwykle - i wcale nie czekała, aż Julian wyrwie się z domu, ale… trochę czekała. Czy powinna się już tym martwić? Albo zaakceptować przynajmniej, że robi się żenująca? Może jutro. Na razie spojrzała na Juliana z nieco uniesionymi brwiami i spytała: - Och, to sypialnia moich matek, nie mówiłam ci? Miałam nadzieję, że się ucieszysz, że uprawiamy seks w ich pokoju - wyjaśniła beztrosko, ale kłamstwo nie było zbyt dobre: przede wszystkim dlatego, że ta sypialnia wyglądała jak jeden z tych pokoi gościnnych, których używa się też do prasowania. Dlatego Tove stłumiła teraz westchnięcie i przekręciła się na plecy, by móc wygodniej rozejrzeć się po pomieszczeniu. Nie miała ochoty mu o tym opowiadać, ale chyba uznawała, że skoro Julian opowiada jej o swojej rodzinie, ona powinna zdradzić mu coś o swojej. - Kupiły ten dom, jak miałam, nie wiem, z dziesięć lat? I zawsze śpię w tym pokoju, jak u nich jestem, ale… wychowywałam się tu tylko częściowo? No wiesz, kursowałam między ich domem, a domem mojego ojca - wyjaśniła.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Być może jest to ważna informacja: Julian niestety nie kupował sobie nowych, ładniejszych majtek. Trochę przerażała go jednak lekkość z jaką podszedł do posiadania kochanki (nadal nie akceptował tego słowa i twierdził, że wyłącznie ze względów estetycznych). Wcale nie podobała mu się konieczność ukrywania nowego aspektu swojego życia, ale jednocześnie Laine nie pytała, czemu się spóźniał – pewnie nawet nie robił tego dużo częściej niż kiedyś, a nawet jeśli, byli do tego przyzwyczajeni. W domu regularnie czuł się również jak śmieć, bo – chociażby dzisiaj – kłamać musiał również Connie i to zupełnie nie mieściło się w tych nielicznych wartościach, jakie w życiu posiadał. W ogóle nie chciał w domu kłamać, od naginania rzeczywistości miał pracę. A jednak całą resztą po prostu zaakceptował. Był ktoś, z kim spotykał się w innym mieście i z kim nie tylko uprawiał regularny seks, ale też po prostu lubił się widzieć. Tove wślizgnęła się do jego życia trochę jakby od zawsze w nim była i nawet jeśli w przyjściu do domu jej matek było dzisiaj bardzo dużo dziwnego, teraz, kiedy już sobie leżeli, nawet to był w stanie po prostu przyjąć. No, może prawie, bo kiedy odpowiedziała mu na pytanie, najpierw bardzo wysoko uniósł brwi. - Aha. Myślisz, że one też często uprawiają tu seks? – odparł równie beztrosko co ona, kiedy tylko zorientował się, że gadała głupoty. A skoro Tove przekręciła się na plecy, te nie mogły być już głaskane, więc Julian wydobył spod niej rękę i sam ułożył się na boku, żeby móc na nią patrzeć. - Twój ojciec mieszka w okolicy? Albo mieszkał? – dodał zaraz. Pamiętał, że wspominała o „rodzicach” w kontekście mieszkania, ale nie był pewny, czy chodziło o rodziców biologicznych czy o jej matkę i Mathilde. Kojarzył go też rzecz jasna z historii o byciu zdradzonym i kiedy tylko sobie o tym przypomniał, zorientował się, że mogli wchodzić na dość niekomfortowy grunt. Nie chodziło tylko o to, że historia mogła nie być przyjemna dla Tove – prawdę mówiąc Julian nie był pewny, czy chce słuchać o rozwiedzionych rodzicach przerzucających między sobą dziecko, bo nie był pewny, na ile byłby w stanie powstrzymać się przed wyobrażaniem sobie na jej miejscu Connie. - Nie musisz o tym mówić, jeśli nie chcesz, to pewnie głupie pytanie – zapewnił ją i oparł głowę na łokciu. - Na długo wyjechały?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
To skomplikowane, bo gdyby ktoś postanowił spytać o to Tove, zapewniałaby, że wcale nie chce - i nie oczekuje - od Juliana, by okłamywał dla niej swoją córkę. Ani nawet żonę. Nie chciała przecież w żaden sposób zabierać go Laine i Connie, a gdyby spróbowała spojrzeć na ich sytuację obiektywnie, pewnie uznałaby, że to one mają pierwszeństwo. We wszystkim: w jedzeniu z Julianem obiadów - tych, na które planował czekać w jej akademiku - i w spędzaniu z nim weekendu. Dość beztrosko ignorowała przy tym to, jak ona by się czuła, gdyby Julian na przykład odwołał dzisiejsze spotkanie z powodu rodzinnych zobowiązań. Oczywiście nie był jej nic winny, ale Tove zaczynała się powoli przywiązywać: może jeszcze nie tyle do samego Juliana, co do myśli o tym, że wpadnie do niej i spędzą razem trochę czasu. Wiedziała, że ma żonę, nie wiedziała, czemu dokładnie zgodziła się sypiać z zajętym facetem, więc wydawało jej się oczywiste, że nie ma prawa być smutna. Mogła być głupia, jeśli chciała, ale nie smutna.
Po raz kolejny wydała z siebie pełen obrzydzenia odgłos, jakby zbierało jej się na wymioty i (chyba również po raz kolejny) poinformowała go krótko: - Jesteś obrzydliwy - skoro chciał z nią rozmawiać o seksie pięćdziesięcioletnich kobiet. Czy Julian uważał się za prawie równolatka Cameron i Mathilde, skoro tak mu przeszkadzało, że ona ma dwadzieścia? Oho, teraz sama jesteś obrzydliwa, Tove Rosenthal.
- Nie, w porządku - zapewniła, bo z dwojga złego wolała już rozmawiać o tym, gdzie mieszkał jej ojciec, niż o seksie pięćdziesięciolatków. - Mieszkał tu, jak byłam mała. Potem przeprowadził się przez pracę i już nie bywa w Lorne Bay, więc nie obraź się, ale raczej nie będę cię przedstawiała mojemu ojcu - uśmiechnęła się, nie dodając, że nawet gdyby był w okolicy, mógłby nie odezwać się do Tove. Przekręciła się z powrotem na bok, by móc na niego spojrzeć (i, no dobra, trochę dlatego, że wydawało jej się, że jej cycki głupio wyglądają, jak leży na plecach, a na chwilę się zapomniała). - Wracają w poniedziałek, ale ja jadę do Cairns w niedzielę, bo mam zajęcia od rana - wyjaśniła i pocałowała go raz jeszcze. A potem widocznie stwierdziła, że nie może być gorsza od Juliana i musi wrócić do wypytywania. - Hej, ty naprawdę biegasz?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Pewnie prościej byłoby być człowiekiem bardziej dojrzałym, gotowym wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje czy po prostu wiedzącym, czego by w życiu chciał. Na ten moment jednak Julian postanowił najwyraźniej zostawić człowiekiem, który chce jednocześnie mieć ułożone życie rodzinno-zawodowe i Tove, na myśl o której wzdłuż jego kręgosłupa przebiegał dreszcz i od której trudno było mu oderwać ręce. Nie ekscytował go chyba sam romans (kolejne słowo, którego najchętniej nie miałby w słowniku), właściwie kiedy myślał o samej idei, głównie się sobą brzydził. Ekscytowało go wszystko, co wiązało się z ich relacją, łącznie z tym, że zwyczajnie się polubili. I pewnie, że seks, że to, że była ładna, to wszystko miało duże znaczenie i głównie na tym się skupiał, kiedy już zdarzały mu się momenty refleksji. Bo myśl o tym, że dzisiaj chciał ją po prostu zobaczyć, nawet w ubraniach, byłaby już trochę bardziej przerażająca i zaburzająca i tak niestabilne fundamenty, które sobie pod tym wszystkim stawiał. A jeśli tylko mógł, myślenia starał się w całej tej sytuacji po prostu unikać (no kto by się spodziewał?).
- Sama zaczęłaś – zaśmiał się, kiedy jego głupie pytanie przyniosło odpowiedni efekt. Sam niekoniecznie chciał rozmawiać o seksie jej matek, nawet nie tyle ze względu na ich wiek (zakładał jednak, że nie byli w tej samej kategorii….), co ze względu na to, że właśnie przeleciał ich córkę i nawet on miał jakieś granice.
- Mam wrażenie, że możemy lepiej na tym wyjść – odparł dyplomatycznie. Już samo to, że znał Cameron i Mathilde było w ich relacji zupełnie niepotrzebnym dodatkiem, pana Rosenthala raczej do kompletu nie potrzebował. - Czyli teoretycznie mamy jeszcze jutro? – zagadnął, trochę obczajając przy okazji jej cycki, ale zupełnie nie dlatego, że w jakiejś pozycji dziwnie wyglądały. Gdyby spytała go o zdanie, powiedziałby, że w każdej mu się podobały i nie zgłaszał absolutnie żadnych zażaleń.
- Mhm – odparł rozbawiony i pocałował ją krótko. - Czasem – i jeszcze raz. - A czasem nawet często – ostatni. - A co, chciałabyś pobiegać ze mną? – uśmiechnął się szeroko. - Będę szczery, okej? Zacząłem kilka lat temu, bo to była dobra wymówka, żeby wyrwać się z domu. Nie tak wyrwać – zaznaczył, mając na myśli ich obecną sytuację – ale po prostu… wyrwać – nie był pewny, czemu jej to mówił, ale nie była to pewnie ani pierwsza, ani ostatnia rzecz, którą mógł, a może nawet powinien zostawić dla siebie. - Nie lubię tego za specjalnie, ale chyba się przyzwyczaiłem – a to prawie jak z małżeństwem.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Spojrzała na Juliana z lekką konsternacją, nie próbując nawet udawać, że jej właśnie nie zaskoczył. Nie spodziewała się tego - nie tego, że będzie zerkał na jej cycki, ale tego, że spyta ją o niedzielę. Do tej pory nawet o tym nie pomyślała: sama dała sobie szlaban na to, by nadmiernie analizować takie tematy jak częstotliwość ich spotkań (i w ogóle - samo to, że się spotykali, biorąc pod uwagę wszystkie towarzyszące temu okoliczności…). Nie wiedziała więc, jak często można umawiać się na seks z żonatym facetem, ale nie chciała być też zbyt, czy ja wiem, zachłanna? Zupełnie jakby próbowała zachować jeszcze jakieś pozory przyzwoitości: okej, może Julian zdradzał z nią żonę, ale Tove nie była przecież złą osobą, więc nie sypiała z nim częściej niż, dajmy na to, raz w tygodniu. Bo gdyby robiła to częściej, to już wtedy byłaby puszczalska i niemoralna, prawda? Mhm.
- Teoretycznie… tak - przytaknęła powoli, patrząc na Juliana trochę niepewnie. Od razu było oczywiste, że Tove ma wątpliwości, ale nie wynikały one wcale z tego, że nie miałaby ochoty zobaczyć go jeszcze jutro (to znaczy: spotkać się z nim na seks, widywać się to możesz ze swoim chłopakiem). - Ale… nie wiem, nie powinieneś być… w domu? To znaczy, hm, nie jesteś tam potrzebny do czegoś? - naprawić drzwiczki w kuchni, puknąć żonę, pomóc dziecku w lekcjach? Przypomnieć rodzinie, jak on w ogóle wygląda? - Nie mówię, że nie chcę - dodała szybko, gdy dotarło do niej, jak to mogło brzmieć. No tak, jeszcze zaraz się okaże, że Julian znalazł sobie kochankę (fujka), która namawia go do spędzania czasu z żoną…
Nie próbowała nawet udawać - gdy Julian odrobinę się od niej odsunął, wzięła głęboki oddech i powiedziała: - Musisz powtórzyć, bo nie mam pojęcia, co przed chwilą mówiłeś - przynajmniej była gotowa się dowiedzieć, a nie tylko się z nim całować. Zmarszczyła trochę czoło, jakby zaproponował jej, żeby co najmniej poszła z nim studiować prawo. - Nie zamierzam, raczej gardzę bieganiem - wyjaśniła bez ogródek. Mogła ściągać z niego ciuchy do biegania (czy to był zwykły dres, czy jakieś leginsy obcisłe? Ważne), ale oprócz tego: silna niechęć.
I choć to, co powiedział jej zaraz potem, nie brzmiało szczególnie optymistycznie, Tove zdołała się ugryźć w język. Była przecież tylko dwudziestką, z którą sypiał, a nie jego terapeutką. - Hm - mruknęła, dotykając jego włosów (dobra, może sprawdzała, czy jest bardzo wrażliwy na punkcie psucia mu fryzury). - Co jeszcze robisz, żeby wyrwać się z domu?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Zanim przypomniał sobie, jak kontroluje się własną mimikę, spojrzał na Tove ze szczerym zaskoczeniem. A przecież powinien już załapać, że z ich dwójki to ona lepiej radziła sobie w pamiętanie o jego rodzinie i miała zdecydowanie mocniejszy kręgosłup moralny. Za każdym razem budziło to w nim jednak dokładnie tę samą mieszankę uczuć: irytację, że w ogóle się w to mieszała i że po raz kolejny robiła to, kiedy leżeli bez ubrań w łóżku, jakieś rozczarowanie, że najwyraźniej seks z nim nie jest tak wspaniały, żeby zapomnieć o całym świecie, a zaraz ogromne wyrzuty sumienia, bo przecież faktycznie miał rodzinę, to po pierwsze. Po drugie, wplątywanie dwudziestojednoletniej dziewczyny w zamartwianie się jego żoną i córką wydawało mu się wyjątkowo paskudne i zupełnie szczerze nie chciał stawiać jej w tej sytuacji. Milczał przez chwilę, próbując znaleźć właściwą odpowiedź, która prawdopodobnie nie istniała, aż wreszcie skinął głową. - Racja – powiedział po prostu. Miał jej opowiadać o tym, że jego rodzina raczej nie spędzała razem niedziel czy przyznać, że wolał spotkać się z nią nawet na godzinę niż nie spotykać się w ogóle, co byłoby dużo dużo bardziej niepokojące? - Nie było tematu – uśmiechnął się uśmiechem perfekcyjnie wyćwiczonym przez lata pracy. Oboje wyjdą na tym lepiej, kto normalny spotykał się dwa dni z rzędu?
- Ja też nie – zapewnił ją z rozbawieniem i zaraz się zaśmiał. - Całkowicie zrozumiałe – przyznał. - A wspinałaś się kiedyś? Po prawdziwych skałach, to też czasem robię – dodał, może trochę chcąc pochwalić się, skąd te wszystkie mięśnie, które jej wysyłał w wolnych chwilach. Dość sensownie uznał jednak, że opowiadanie, jak to zaczęcie wspinaczki było kolejnym sposobem, żeby wyrwać się z domu jeszcze sporo zanim zaczęli z Laine trochę rozmawiać, nie było teraz najlepszym pomysłem na świecie. Tym bardziej po jej kolejnym pytaniu, kiedy musiał przez chwilę zastanowić się, czego on w tym celu nie robił. - Pewnie pracuję? – odparł trochę wymijająco. Psucie jego fryzury w niczym mu teraz nie przeszkadzało, rozmowy na temat jego rodziny i uciekania z domu, chociaż sam je zaczął, były jednak dużo bardziej kłopotliwą sprawą. Ukradł więc Tove jeszcze krótkiego buziaka i udał, że przez chwilę się zastanawia. - Twoje matki mają tu może coś do picia?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Poczuła się okropnie głupio - zupełnie jakby… coś zepsuła? Jakby zrobiła coś źle i teraz powinna się wytłumaczyć z tego, że psuje im zabawę (i pewnie, do tego wszystkiego, jeszcze Juliana irytuje, może sprawia mu teraz przykrość albo go rozczarowuje)? Miała sporą wprawę w przebywaniu z ludźmi, którzy przerzucali na Tove odpowiedzialność za swój zły nastrój albo po prostu chcieli ją obwinić za własną frustrację - nawet tę, której sama jesteś sobie winna, bo jak nie interesują cię dzieci, naprawdę wystarczy znaleźć sobie dziewczynę, która nie ma córki, to nie jest wcale aż takie skomplikowane - dlatego w pierwszej chwili, trochę spięta i niepewna tego, jak powinna teraz zareagować, była gotowa Juliana przeprosić.
Na szczęście - a może wcale nie - Tove doskonale potrafiła też udawać, że wszystko jest w porządku, nawet gdy nic takie nie było. Dlatego już po chwili wygrzebywała się z łóżka, nie wspominając ani słowem o tym, że w zupełności wystarczyłoby, gdyby Julian spytał, czy ma coś do picia i nie mieszał w to matek Tove. - Przypomniałam sobie o czymś - powiedziała, być może z nieco przesadzonym entuzjazmem (no mówiłam, dobra mina do złej gry). Zamarła nagle, patrząc na Juliana zupełnie poważnie. - Zamknij oczy - poprosiła i dopiero gdy to zrobił, Tove opuściła łóżko, by się ubrać. - Już możesz patrzeć - zapewniła po chwili, gdy wciągnęła na siebie jakąś koszulkę. Uśmiechnęła się do niego, może wciąż trochę weselsza niż zwykle. - Tak, mają coś do picia, jak zejdziesz ze mną na dół, to ci dam. Ale! Jesteś głodny? - spojrzała na niego wyczekująco. - Zrobiłam dużo tofu w kilku wersjach. Jeśli chcesz, możesz spróbować i mnie przeprosić - innej opcji nie brała nawet pod uwagę.
I, żeby było jasne, robiła to tofu, bo korzystała dzisiaj z normalnej kuchni i kręciła przepisy do siebie na kanał. Nie była przecież na tyle żenująca, żeby robić tofu specjalnie dla Juliana, jak jakaś zauroczona frajerka. Po prostu tak wyszło, okej? Czysty przypadek.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Chyba nawet zwrócił uwagę na to, że jej entuzjazm był trochę zbyt nagły jak na temat ich rozmowy, ale świadomie zdecydował się nic z tym nie zrobić. Potrafił sobie wyobrazić, że ta sytuacja była co najmniej niezręczna dla nich obojga, nawet jeśli nie znał całej warstwy emocjonalnej towarzyszącej Tove. Zdecydował więc, że najlepszą strategią będzie udawanie, że nic się nie stało, on niczego nie zaproponował, a ona wcale nie dała mu znać, że powinien spędzić jednak czas z rodziną. Zamiast tego mógł się trochę zmarszczyć, kiedy najpierw sobie o czymś przypomniała, a potem kazała mu zamknąć oczy, co grzecznie zrobił.
- Myślałem, że coś dla mnie masz – westchnął z bardzo przesadzonym zawodem, zanim spojrzał na nią z rozbawieniem. - Nie chcę cię zmartwić, ale nie wiem, czy jest taki milimetr twojego ciała, którego jeszcze nie widziałem – powiedział, sam zupełnie tym faktem nie zmartwiony. Wręcz przeciwnie, poznawanie jej ciała, oglądanie go, dotykanie i robienie z nim innych rzeczy stało się jego bezsprzecznie ulubioną rozrywką ostatnich tygodni, nie sądził więc, że Tove mogła coś przed nim ukryć. Mogła go za to najwyraźniej zabić i brzmiało jakby to zaplanowała. - Przepraszam, czy ja zrobiłem dzisiaj coś nie tak, że chcesz mnie karmić tofu? Bo zupełnie na to nie brzmiało – wargi mu lekko drgnęły – ale jeśli tak, możesz mi powiedzieć, jestem otwarty na informację zwrotną – zapewnił, przyglądając jej się bardzo podejrzliwie. - Zaraz do ciebie przyjdę. Albo ucieknę przez okno, jeszcze to przemyślę – poinformował ją szczerze, zanim wstał, żeby się ubrać, skoro najwyraźniej żadnego oglądania się bez ciuchów już nie było. Pozwolił sobie rozejrzeć się jeszcze chwilę po jej pokoju, szukając chyba czegoś, co mogłoby powiedzieć mu o Tove więcej niż już wiedział. Szybko skarcił się jednak za tę idiotyczną ciekawość i zszedł na dół w dresach i koszulce do biegania, z taką miną, jakby faktycznie szykował się na ścięcie. - Ale zanim spróbuję, musisz mnie jeszcze ostatni raz pocałować – zarządził wreszcie niemal jak w celi śmierci i jeśli tylko Tove zechciała spełnić jego ostatnie życzenie, wpakował jej natychmiast łapy pod koszulkę. - Oglądałem twój kanał – powiedział, kiedy się od siebie odkleili i mógł ją (niezbyt chętnie) puścić.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- I skąd, twoim zdaniem, miałabym to wyciągnąć? - spytała, patrząc na Juliana dość wymownie, bo poprawna odpowiedź była jedna. Oczywiście było to głupie: teoretycznie byli przecież w jej pokoju, więc mogła mieć całe szuflady wypełnione różnymi prezentami czy innymi sekretami. Ale nie miała: nie przypominała sobie, czy kiedykolwiek przechowywała w tym pokoju coś, co było dla niej szczególnie cenne. W lodówce albo kuchennej szafce - jak najbardziej, nawet jeśli potem żyła w lekkim stresie, zastanawiając się, czy Mathilde i Cameron jej tego nie zeżrą. Za to w pokoju niemal nigdy nie chowała niczego, co było dla niej ważne: za rzadko tu była i chyba zbyt mało ufała swoim matkom, by mogła tu tak zwyczajnie coś zostawiać. Z tego samego powodu nie krępowało jej szczególnie zostawienie Juliana na chwilę samego w pokoju: sypialnia wyglądała równie zwyczajnie jak dowolny pokój gościnny, nie trzymała tu zdjęć ani żadnych pamiątek, najwyżej trochę podręczników. - No tak, ale oglądasz je… pod innym kątem - wyjaśniła takim tonem, jakby mówiła same mądre rzeczy. Trochę tak uważała - w jej głowie miało to sporo sensu.
Przechyliła lekko głowę, patrząc na niego trochę jakby chciała wziąć Juliana pod włos (ciekawe pod który), a trochę jakby miał sprawić jej ogromną przykrość, gdyby odmówił jedzenia tofu. Nie skomentowała w żaden sposób tego, jak dzisiaj brzmiała, bo uważała to za poniżej własnej godności, zamiast tego po prostu wzruszyła ramionami. - Nie musisz, skoro nie chcesz - uśmiechnęła się, uznając temat za zakończony. Nie to nie, niech je to niesmaczne tofu swojej żony. Albo coś. - Możesz wyjść drzwiami - zapewniła ze stosowną powagą, po czym, już średnio poważnie, zostawiła go w tym pokoju i zbiegła na dół.
- Hm - mruknęła, prostując się przy którejś szafce. - I co ja będę z tego niby miała? - spytała, a zaraz potem rozejrzała się po kuchni. - Co chcesz? Jest woda, znalazłam sok i jestem pewna, że gdzieś tu jest też woda aloesowa, bo Mathilde miała obsesję - na tym skończyła, bo opowiadanie mu o macosze wciąż było odrobinę… dziwaczne. Szybko jednak pożałowała, że zrezygnowała z tej anegdotki, gdy usłyszała, że Julian oglądał ją w internecie. - Ugh - skomentowała, krzywiąc się nieco. - Co oglądałeś?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Był chyba odrobinę zawiedziony, że Tove nie podjęła się przekonywania go, że powinien zjeść jej wspaniałe tofu, ale jednocześnie było w tym coś… odświeżającego? To zupełnie nie tak, że był zszokowany, że miała własną osobowość, która nie ograniczała się do czekania na niego – czerpał po prostu jakąś dziwną przyjemność z poznawania kolejnych kawałków tej osobowości i z tego, jak ciągle go czymś zaskakiwała. Tłumaczył to sobie tym, że po prostu kręcą go mądre i pewne siebie dziewczyny, więc właśnie z takimi chce chodzić do łóżka, ale, cóż, tłumaczyć to on sobie mógł wiele rzeczy.
- Dużo radości? – zasugerował, kiedy Tove jednak odmówiła obściskiwania się z nim. Oparł się o jakąś szafkę w jej okolicy, trochę jakby chciał zwrócić na siebie uwagę swojej niedziewczyny i uniósł nieco brwi. - Czy woda aloesowa to po prostu woda z tym… glutem? – upewnił się i nie musiał długo zastanawiać. - Zwykła woda mi wystarczy – zapewnił, tym razem rozglądając się po kuchni. Był w niej już kilka razy, ale za każdym razem w zupełnie innym kontekście – najczęściej też w towarzystwie żony, w koszuli i z kieliszkiem wina w ręce, bo bez niego mógłby nie przeżyć kolejnego spotkania z jej znajomymi z uniwersytetu.
- Ciebie – odparł z bardzo głupim uśmiechem. - I coś… z dynią? To chyba były jakieś placki – dodał zaraz, zanim uśmiechnął się szerzej. - I tofu. Tyle o nim mówiłaś, że uznałem, że nie umrę, jeśli zobaczę – przyznał wreszcie, zanim westchnął ciężko. - Okej, spróbuję. Mogę spróbować? – przypomniał sobie, kto tu o kogo najwyraźniej zabiegał i nawet zatrzepotał rzęsami, jakby miało to sprawić, że Tove wybaczy mu jego grzechy. - Ale powiem, co naprawdę myślę – zastrzegł zaraz, żeby nie zrobiło im się tu niechcący za słodko.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Nie wiem - odpowiedziała zgodnie z prawdą i uśmiechnęła się do niego. Przecież Tove nie piła tej wody aloesowej (nie piła także niczego, co zawierało gluty, więc tym bardziej nie była ekspertką w tym temacie) i już dawno nauczyła się, że jej matki po prostu przechodzą przez różne fazy, jeśli chodzi o sposób odżywiania się i, ogólniej, styl życia. Przestała się więc przywiązywać do aktualnych dziwactw i starać się zrozumieć, czy za wodą aloesową stoją jakieś przekonania religijne i jak dokładnie ją się robi. - Opowiesz mi więcej o tym wspinaniu się? - poprosiła, sięgając po dzbanek z wodą (bez aloesowych glutów). Wydawało jej się to nie tylko ciekawe, ale też, hm, odpowiednio neutralne? Wspinaczka brzmiała na dużo bezpieczniejszy temat do rozmów po seksie niż jego rodzina albo to, czy dwa spotkania w jeden weekend to już przypał.
Zmarszczyła trochę czoło, patrząc na Juliana z przekrzywioną głową. - Nie sądzę, żebym robiła placki z dyni - powiedziała powoli, a zaraz potem dopytała: - To na pewno byłam ja? Nie pomyliły ci się przypadkiem dziewczyny? - uśmiechnęła się lekko, próbując ukryć, że ta rozmowa odrobinę ją krępuje. A jeszcze bardziej krępuje ją to, że Julian oglądał to, co robiła w internecie, bo przecież… ta Tove z filmów była troszkę inna niż Tove, która z nim sypiała. (Może po prostu Tove z filmików wyglądała na porządną dziewczynę).
- Tylko jeśli chcesz - zastrzegła łagodnie i potrzebowała jeszcze jednego przytaknięcia, zanim podała mu wreszcie tę wodę (nie w nagrodę, po prostu jej youtube ją rozproszył i zapomniała) i zabrała się za podsuwanie mu tofu. - Oczywiście - przytaknęła w roztargnieniu, zanim spojrzała prosto na niego. - Tylko się nie zdziw, jak zostaniesz wyproszony - dodała jeszcze uczciwie, zanim zabrała się za wymienianie, co znajdowało się na talerzu: - To jest takie smażone i klejące się, trochę jak, nie wiem, mięso mielone? Możesz je włożyć na przykład do wrapa albo zrobić na obiad. To jest starte, no wiesz, na tarce, dzięki czemu jest trochę jakby puszyste? I jest spoko do różnych warzyw, albo jak robisz makaron i brakuje ci dodatku białka. A to tu jest pokrojone w większą kostkę, zamarynowane i upieczone, ja najbardziej lubię je w zupach - dokonała krótkiej (mhm) prezentacji i wręczyła widelec Julianowi. A sama sięgnęła po kawałek któregoś tofu rękoma i, jak barbarzyńca, wpakowała je sobie prosto do buzi.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
ODPOWIEDZ