adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Przynajmniej go nie uprałaś – zauważył trochę rozbawiony własnym żartem, a trochę jednak okolicznościami. A może po prostu docenił w głębi serca, że ktoś wrzuca ubrania prosto do kosza na pranie zamiast na niego?
Cóż, faktycznie ich drugą penetrację od pierwszej różniło całkiem sporo elementów: zarówno drama zaraz po, jak i to, że widzieli się kolejny razem raptem kilka dni później i Julianowi zbierało się na jakieś dziwne opowieści o miłym spędzaniu czasu i martwieniu się o kogoś, kogo ledwo znał i nie powinien już nigdy więcej zobaczyć, a ten ktoś elegancko go zlewał. Wysłuchał argumentów Tove i trochę zdziwioną, a trochę wskazującą na głęboką analizę miną, a na końcu po prostu wzruszył ramionami. - Okej, jak wolisz, to twoja sprawa – stwierdził. Przecież nie będzie się z nią kłócił o to, czy powinny go obchodzić jej uczucia ani tym bardziej o to, czy powinien kręcić się po raz drugi po akademiku, prawda? - Dlatego zaparkowałem daleko – przyznał jeszcze, przeczesując palcami włosy, żeby sprawdzić, czy trochę wyschły, ewentualnie czy zdążyły mu się już od tej wilgoci pokręcić (czy może bardziej pofalować? Nie wiem, jaki koleś ma typ włosów, ale takie nieproste).
- Najwygodniej? – powtórzył po niej, spojrzał na drzwi i po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że owszem, była to najsensowniejsza opcja z możliwych. I wcale nie skakał z radości, bo nawet jeśli miał jakieś, ekhm, nadzieje, jadąc tu dzisiaj, wszystkie już dość dawno wyrzucił do kosza i miał pełną świadomość, że czeka ich już głównie niezręczne czekanie. Ile ta ulewa mogła jeszcze potrwać, dziesięć minut? Piętnaście? Zerknął na telefon – Laine nie była specjalnie zainteresowana jego spóźnieniem. Raz, że często się spóźniał, a dwa, oboje wciąż chyba najbardziej lubili te momenty, kiedy tego drugiego nie było w domu. - Wyjdę jak tylko przestanie – mruknął pod nosem, trochę do niej, a trochę do siebie, rozejrzał się po pokoju i usiadł wreszcie na krześle, uznając je na najbezpieczniejsze miejsce. Chwilę gapił się przez okno, ale nagle na jego czole pojawiła się zmarszczka. - Czemu właściwie zamieniłaś mieszkanie na akademik? – spytał nagle, może trochę zapominając, że dla Tove nie była to decyzja z serii: „w której dzielnicy kupić sobie nowy dom”. - Nie jest tu, no wiesz, za głośno czy coś? Nie obraź się, ale nie wyglądasz, jakbyś szczególnie lubiła duże imprezy na korytarzach – zauważył, mierząc ją szybkim spojrzeniem tylko na potrzeby tego stwierdzenia.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Trochę ją to wszystko denerwowało. Denerwowała ją pogoda, przez którą nie mogła tak zwyczajnie wykopać Juliana ze swojego pokoju, a jeszcze bardziej denerwowała ją jego nagła troska. To naprawdę nie było tak skomplikowane, miała ochotę mu powiedzieć. Wystarczyło nie pukać dwudziestolatki, której nie uprzedziłeś wcześniej, że robisz to tylko dlatego, że masz okazję i chwilowy spokój od żony, wtedy nie musiałby się martwić tym, czy nikt nie czuje się tym układem skrzywdzony. Denerwowało ją też to, że miała rację: wiedziała, że przeczekanie u niej jest najlepszą możliwą opcją, nawet jeśli przez to, jak wyglądał koniec ich ostatniego spotkania, nie miała zbyt dużej ochoty na to, by siedzieć teraz i zabawiać Juliana. Przez chwilę zupełnie na poważnie zastanawiała się nawet nad tym, by zostawić go tu samego, żeby Julian chował się w jej pokoju jak jakiś sekretny kochanek, gdy Tove postoi w korytarzu czy innej kuchni. Uznała jednak, że nie będzie robiła jeszcze większej szopki niż to było konieczne i usiadła na swoim łóżku, podciągając nogi do klatki piersiowej. - Hm? - spojrzała na niego, zaciskając dłonie na swoich kostkach. Gdy dotarło do niej, o co Julian pyta, uśmiechnęła się lekko. - Nie miałam zbyt dużego wyboru - wzruszyła lekko ramionami. - To mieszkanie… rodzice chcieli je sprzedać, a ja i tak nigdy tam nie mieszkałam, no wiesz, na stałe, raczej czasami tam nocowałam, jak przyjeżdżałam do Cairns. A skoro znaleźli chętnych, to sprzedali - wyjaśniła i przez chwilę gapiła się na swoje nogi, jakby chciała sprawdzić, czy są wystarczająco porządnie ogolone. - Jak dostałam się na studia w Cairns, mama powiedziała, że w takim razie wynajmą mi jakieś inne mieszkanie blisko kampusu - dodała po chwili, nawet jeśli nie miała pojęcia, dlaczego mu o tym mówi. - Ale potem Mathilde uznała, że mają pilniejsze wydatki niż utrzymywanie córki swojej dziewczyny, więc namówiła mamę, żeby zrezygnowała z tego pomysłu. Załatwiły mi miejsce w akademiku i dopiero wtedy mi powiedziały, że z mieszkania nici. A ja, no wiesz, ja nie pracuję nigdzie na poważnie i nie mam tyle kasy, żebym mogła sama płacić sobie czynsz, rachunki i te wszystkie inne rzeczy. Aha, i tak, oczywiście: jest tu za głośno. Chcesz jakieś ciastko? Chyba mam też precelki - zaproponowała, próbując sobie przypomnieć zawartość swoich szafek bez wstawania.
- Przepraszam za to ostatnie - powiedziała po chwili, skoro już ze sobą rozmawiali. - Nie wiem, czemu tak zareagowałam, to… to wszystko jest trochę trudne, bo zwykle nie chodzę do łóżka z kimś, kto jest już zajęty.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Pewnie sporo było w jego nagłej trosce właśnie tego – że wiedział, że wystarczyło czegoś nie zrobić, że trzeba było, że tę parę dni temu powinien lub nie powinien. Sporo własnych wyrzutów sumienia, że podszedł do tego wszystkiego właśnie tak, jak podszedł, a teraz, jak jakaś kompletnie ogłupiała ćma do światła, on znowu leciał do Tove przy pierwszej okazji (tylko w tej wersji ćma jest o piętnaście lat starsza od tej lampy czy czegoś). Ratowało go chyba tylko to, że faktycznie miał rację i było tu to, czego szukał, a nie przyszedł do niej mając po prostu nadzieję na trzecią penetrację (albo i nie penetrację, Julian był raczej otwarty na różne sposoby spędzania czasu bez ubrań). Może nawet miał trochę nadzieję, że go zostawi i sobie pójdzie, ale zamiast tego postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie więcej niż trzema słowami. Odwrócił się nieco bardziej w jej stronę, starając się jednak nie ruszać za bardzo, jakby bał się, że przypomni jej z kim rozmawiała i nagle ją spłoszy. Słuchał uważnie, w jakiś sposób rozbawiony tym, że wcale nie różnili się na pewnym etapie życia tak mocno – on też na studiach polegał na pieniądzach ojca i gdyby nie zdecydował się iść na prawo, byłby prawdopodobnie w jeszcze gorszej sytuacji niż ona, a na akademik musiałby zasuwać po zajęciach w kawiarniach albo innych spożywczakach. Finalnie wszystko potoczyło się zupełnie inaczej i dzisiaj Julian był właścicielem domu, a nie cisnął się po akademikach, ale, cóż, mogło być różnie.
- Okej, muszę cię o coś zapytać – powiedział, kiedy skończyła. - Mathilde jest trochę… – wykonał nieokreślony ruch dłonią w powietrzu – wredną pizdą? – zakończył po chwili wahania. - Bo zawsze miałem takie wrażenie i ta historia wcale go nie poprawia – być może narażał się na szybkie wykopanie ze swojego schronienia przed burzą, ale postanowił jednak zaryzykować. O tym, że matka Tove też nie była jego ulubioną osobą zdecydował się jednak nie mówić, to chyba nie był jeszcze ten etap przyjaźni. - I dzięki, nie jestem głodny.
I jeśli ta historia go zdziwiła, to po jej kolejnych słowach był już prawie w szoku. Na tyle, że najpierw nie skojarzył, o czym do niego mówiła i potrzebował kilkudziesięciu sekund, żeby szerzej otworzyć oczy. - To akurat chyba dobrze o tobie świadczy – powiedział po chwili i nachylił się trochę w jej stronę, opierając łokcie na udach. Milczał jeszcze przez moment, a potem westchnął. Szczerość za szczerość? - Wziąłem ślub ze względu na dziecko. Miałem jakieś dwadzieścia trzy lata, Laine była… w twoim wieku – zmarszczył mocno czoło, kiedy zdał sobie z tego sprawę – więc pewnie możesz sobie wyobrazić, jakie to wszystko było… dziwne. Wydawało nam się, że tak będzie najlepiej i… powiedzmy, że mieliśmy naciski ze strony rodziny – uśmiechnął się bez cienia rozbawienia. - I tak to teraz wygląda. Po prostu… jest – wzruszył ramionami. Wydawało mu się, że większość par wokół też po prostu była, więc czemu mieliby to zmieniać? - Zareagowałaś sensownie, po prostu nigdy wcześniej nikt mnie nie wyganiał z łóżka – wargi zadrżały mu, kiedy próbował nie uśmiechnąć się głupio. - A z kim zwykle chodzisz do łóżka? – wiemy już chyba, że Julian nie był najlepszy w powstrzymywaniu się przed mówieniem jej niewłaściwych rzeczy.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Mathilde? - powtórzyła, patrząc nagle na Juliana z takim zaskoczeniem, jakby nikt przez całe życie nie podsunął Tove podobnego pomysłu. Wzruszyła lekko ramionami. - Nie, nie powiedziałabym tak o niej. Choćby dlatego, że to dość słabe, nazywać kobiety pizdami - posłała mu wymowne spojrzenie, licząc się z tym, że nigdy wcześniej nikt mu tego nie powiedział. - Ale, no wiesz, Mathilde jest… bardzo bystra - chyba sama zorientowała się, że to nie kłóci się wcale z byciem pizdą. - No i udziela się charytatywnie i tak dalej, można się z nią fajnie bawić i jej studenci się spuszczają nad tym, jaka Mathilde jest fajna. Po prostu… nie lubi mnie - wzruszyła lekko ramionami, jakby chciała mu pokazać, że co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Była na tyle przyzwyczajona do tego, że stanowi przeszkodę na drodze do idealnego związku swojej matki i Mathilde, tak samo jak do tego, że żona jej matki kiepsko ją traktuje, że nie uważała tego za coś dziwnego albo coś nie w porządku. Zamiast uznać, że skoro decydujesz się związać z kobietą, która ma dzieci, powinnaś teraz włożyć trochę wysiłku w zbudowanie sobie relacji z tymi pasierbami, przyzwyczaiła się do myśli, że Mathilde jest fajna, a skoro nie przepada za przyszywaną córką, to widocznie Tove jest frajerką.
Zrobiło jej się chyba trochę głupio - dużo bardziej niż wtedy, gdy wyrzucała przed Julianem zawartość swojego kosza na pranie. Wiedziała już, że jego córka ma dwanaście lat, ale nigdy nie próbowała tego policzyć. Założyła, że skoro Julian był dorosłym facetem, dziecko też miał jako dorosły facet (nie zwracając uwagi na to, że matematyka się nie matematykuje), a nie jako prawie-rówieśnik Tove. Jeszcze bardziej zaskoczyło go to, jak długo był po ślubie: kilkanaście lat? Jezu. - No dobra - zaczęła. - Ale… wszystko dobrze wyszło, tak? Dogadujecie się i, nie wiem, dobrze wam razem? Ładnie razem wyglądacie - powiedziała, jakby to miało przesądzać sprawę, a gdy sama zdała sobie chyba sprawę z idiotyzmu tych swoich pytań, potrząsnęła głową. - Nie musisz mi o tym opowiadać, jeśli nie chcesz.
Zrobiła nieco sceptyczną minę i już była gotowa zacząć się z nim kłócić, ale szybko pomyślała sobie, że no tak, może ma porównanie tylko z Tove i z żoną, to wiadomo, że nie może być wyrzucony ze swojego własnego łóżka. - Z nikim - odpowiedziała krótko, jakby to była najbardziej zwyczajna rzecz na świecie. Zmarszczyła lekko czoło. - Poważnie. No wiesz, nie chodzę co weekend na seks do jakiegoś nowego typa, bo w moim akademiku jest za głośno. Jesteś… drugi. To znaczy: drugim facetem, z którym uprawiałam seks. Chyba że liczymy szerzej niż samą penetrację, wtedy byłbyś trzeci - powiedziała to wszystko tak, jakby tłumaczyła mu, na którym roku studiów jest. Od matek odebrała staranne wykształcenie w tej dziedzinie i wiedziała, że wielu partnerów seksualnych nie jest ciekawą cechą charakteru, więc swoich dwóch (lub trzech, w zależności od interpretacji) też się nie wstydziła.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Naprawdę? Czemu? – zainteresował się szczerze, kiedy dowiedział się, że najwyraźniej źle wyzywał innych ludzi. - A facetów? – dopytał jeszcze, zanim Tove mogła zacząć go edukować.
Najwyraźniej zaraz mógł jednak odwdzięczyć jej się tym samym i wyjaśnić jej, że źle myślała. No bo… poważnie? - I jeśli to nie jest naczelny dowód na to, że jest… że coś jest z nią tak – zerknął na Tove kontrolnie, żeby upewnić się, czy tak można mówić – to ja nie wiem, co nim jest – powiedział całkowicie przekonany, że ma rację. - Bystrzy ludzie też bywają beznadziejni – zauważył jeszcze, szukając najwyraźniej trochę łagodniejszych obelg, tak na wszelki wypadek. Nielubienie Tove wydawało mu się jakimś kompletnym idiotyzmem i potwierdzało tylko, że miał świetny instynkt co do ludzi. Ewentualnie Mathilde nie lubiła ich obojga i może miała ku temu jakieś powody, ale tym aktualnie nie planował się przejmować. Najwyraźniej dużo ciekawszym tematem było jego małżeństwo i nie, naprawdę nie wiedział, jak do tego doszło. Jego mina bardzo jasno wskazywała też na to, że pytania, które usłyszał, były bardzo trudne. Czy wszystko wyszło dobrze? Co to w ogóle znaczyło dobrze w ich kontekście? Jeszcze się nie zabili, pewnie tylko dlatego, że wybrali wieloletnią strategię unikania siebie nawzajem. Teraz, kiedy próbowali od nowa, wcale nie czuł się jakoś szczególnie lepiej, był raczej przekonany, że tak po prostu trzeba. Mieć pracę w kancelarii, żonę z tytułem naukowym i córkę, która ma w tygodniu zdecydowanie za dużo korepetycji. Czy było im dobrze? Czy jemu było dobrze? - Jest nam… okej – wzruszył ramionami i trochę nerwowo potarł dłonią szyję. - Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym, czy wyszło dobrze, po prostu wyszło i tak jest, więc… Na pewno jesteśmy do siebie przyzwyczajeni – stwierdził wreszcie, nie za bardzo wiedząc, co powinien jej w ogóle odpowiadać i o czym te odpowiedzi świadczyły. Nie chciał się nad tym wszystkim zastanawiać – unikał tego przez ostatnie lata i przecież nie będzie tego zmieniał tylko dlatego, że jakaś dwudziestka zadawała mu kłopotliwe pytania.
Na moment, po jej pierwszej odpowiedzi, zrobiło mu się trochę słabo. Myśl o tym, że skoro nie sypiała z nikim, to on mógłby być jej pierwszym, była naprawdę przerażającą wizją. Takie rzeczy robili już tylko obleśni groomerzy i, na litość boską, przecież na pewno są od tego dużo lepsi ludzie niż prawie czterdziestoletni mąż przyjaciółki twojej matki. Zaraz jednak okazało się, że nie było tak źle i Julian odetchnął. - Jesteś chyba bardzo przywiązana do… ekhm, zjawiska penetracji – zauważył dość uprzejmym tonem, bo prawdopodobnie nigdy nie słyszał tego słowa w rozmowie z jedną osobą tyle razy. - A jak wypadam w tym zestawieniu? – wypalił po chwili, uśmiechając się bardzo szeroko i tak głupio, jak tylko się dało. Liczba jego partnerek seksualnych wypadałaby przy niej dość żenująco – nie tylko puszczał się w trakcie małżeństwa, ale przed Laine (i między ich rozstaniami) prowadził bardzo imprezowy styl życia. Tyle dobrego, że wiedział, że wypada się zabezpieczać i badać, żeby nie przynieść żonie żadnego niespodziewanego prezentu. - Byłaś w jakimś... Chciałem cię spytać, czy byłaś w związku, ale nagle poczułem, że zadawanie tego pytania komuś młodszemu o tyle lat jest trochę obrzydliwe - skrzywił się na samą myśl. Rozmawianie o seksie najwyraźniej w niczym mu nie przeszkadzało, ale może to po prostu kwestia jego życiowych priorytetów?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Spojrzała na Juliana, jakby chciała sprawdzić, czy on pyta ją na poważnie. Nie wiedziała do końca, jak powinna mu to wyjaśnić - w świecie Tove to było absolutnie oczywiste. Nie obrażało się ludzi w ten sposób i wszyscy przyjmowali to jako niepisaną zasadę, więc teraz miała lekki problem z wytłumaczeniem Julianowi, jak działa świat. - No nie wiem, a co ci zrobiły cipki, żeby używać ich jako obelgi? Wykorzystywanie części kobiecego ciała po to, żeby kogoś obrazić, jest trochę… mizoginistyczne - może liczyła, że jeśli użyje trudnego słowa, Julian się odczepi? - No i widzisz, facetów też nie. Bo niby dlaczego to w ogóle automatycznie musi być coś złego? Nie powiedziałbyś o swoim koledze, że jest penisem, za to powiedziałbyś, że zachowuje się jak pizda. Co ma trochę inny wydźwięk, bo zwykle wiąże się też z jakąś sugestią, wiesz, że ten facet nie jest wystarczająco męski, może nawet nie jest hetero, co oczywiście z automatu jest gorsze - spojrzała na niego, jakby chciała dać Julianowi do zrozumienia, że jeśli chce ją zatrzymać, to dobry moment. - Mieszkałam z Mathilde, mogę tak długo - przypomniała jeszcze. Może wychowywanie Tove to za duże słowo, ale dzieliły przestrzeń, pewnych rzeczy nasłuchała się więc mimowolnie.
Nie miała pojęcia, czemu pytała go o jego żonę. Nie chciała przecież dawać się łudzić na to, że biedny Julian jest nieszczęśliwy; nie chciała też ryzykować, że będzie jej smutno, gdy dowie się, że owszem, są razem szczęśliwi. Próbowała chyba po prostu… zrozumieć. Jak ten układ funkcjonował i gdzie w tym wszystkim był Julian sypiający ze studentami. Może też: czy byłoby okropnie, gdyby zrobili to po raz kolejny.
Zastanowiła się chwilkę nad jego uwagą. - Trochę dziwne jak na córkę lesbijki, nie? - skwitowała wreszcie, wzruszając przy tym ramionami. Zwykle miała też inne tematy do rozmów, po prostu kontakt z Julianem w dużej mierze wiązał się z uprawianiem seksu, więc samo jej tak wychodziło. - Jezu, Julian, nie bądź żenujący - doradziła mu tylko, patrząc na niego tak, jakby uznała, że już do reszty go popierdoliło. Na kolejne pytanie również nie zamierzała mu odpowiadać, dlatego bez słowa wstała z łóżka i wyciągnęła z jakiejś szafki ciastka. Położyła opakowanie na biurku, wzięła sobie jedno i z powrotem usiadła z nim na kołdrze. Przełamała ciastko na pół i jedną część położyła na swoim kolanie. - Nie rozumiem, jak to działa - przyznała. - Musisz się chyba zdecydować, czy chcesz ze mną sypiać, czy mówić mi ciągle, że jestem za młoda, żeby ze mną rozmawiać.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Słuchał jej bardzo uważnie, z zupełnie poważną miną próbując ułożyć sobie w głowie nowe informacje. - Okej, to rozumiem. Ale kolegę jak najbardziej nazwałbym chujem albo kutasem – zauważył, szczególnie że raczej nie potrzebował wiele, żeby kolegów w ten sposób nazywać. - Czyli też nie powinienem? – dopytał, trochę jednak zawiedziony. O ile z pizd mógł zrezygnować, o tyle wyzywanie kolegów (a częściej brata, współpracowników czy sędziów, którzy nie dali mu się zauroczyć) od penisów brzmiało na dość niewdzięczną zmianę w życiu.
On też nie wiedział, czemu Tove temat Laine w ogóle interesował – sam najchętniej udawałby, że żadnej żony nie ma, ale jednocześnie nie chciał być aż tak koszmarnie nieuczciwy. Wobec niej, rzecz jasna, bo nie było tak, że każdą z kobiet, z którą poszedł do łóżka w trakcie małżeństwa najpierw ze szczegółami informował na temat swojego stanu cywilnego. Zazwyczaj dochodził do wniosku, że ani jego, ani jej to nie obchodziło, bo nic ich nie łączy i nigdy w życiu się już nie zobaczą. Tutaj sprawa wyglądała drastycznie inaczej, ale i tak uznawał, że jest limit tego, ile chciał i powinien opowiadać o swojej żonie (o Connie nawet nie wspominając, ją chciał trzymać od tego wszystkiego jak najdalej).
Rozłożył trochę bezradnie ręce, nadal bardzo rozbawiony, kiedy Tove kazała mu przestać być debilem – było to raczej mało prawdopodobne do osiągnięcia, więc przynajmniej zamierzał się w trakcie dobrze bawić. No przynajmniej dopóki nie usłyszał, jakie ma opcje do wyboru i przez chwilę nadal się uśmiechał, a potem jego mina zmieniła się na trochę bardziej podejrzliwą, ale też… zaintrygowaną? - Pytasz mnie poważnie, którą z tych dwóch opcji wybieram? – spytał i wyciągnął rękę po połówkę ciastka, którą sobie odłożyła. Zjadł je trochę zamyślony, a trochę przyglądając się Tove. Nawet jeśli to wszystko nie było na poważnie, zaprowadziło go w rejony, w których jeszcze chyba nie bywał – czy można pójść z kimś na taki układ? Sypianie z jedną osobą na boku, zamiast okazjonalnych wyskoków, które mógł sobie tłumaczyć alkoholem albo gorszym nastrojem? Podjęcie świadomej decyzji, że tak, chciałby uprawiać regularny seks z dwudziestojednolatką i ukrywać to przed Laine? A wreszcie – czy był złym człowiekiem, jeśli uznał tę wizję za ekscytującą? - A czego ty byś chciała? – spytał, wciąż pochylony w jej stronę. Wydawało mu się to zasadne: on był raczej w swoich zamiarach bezpośredni, Tove za to ciągle mu gdzieś uciekała i miała zdecydowanie więcej wątpliwości. To ona chyba z ich dwójki gorzej znosiła też to, że Julian był żonaty, on z kolei bardziej obawiał się jakiejkolwiek formy nacisku na Tove. Przecież była młoda, a on naprawdę nie chciał wyjść na oblecha (za późno?).

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Już była gotowa kontynuować swój wykład, tym razem w temacie penisów, ale zamiast zacząć się mądrzyć, nieoczekiwanie się uśmiechnęła. - No wiesz, tak naprawdę możesz nazywać swoich kolegów jak tylko chcesz. Jestem… dziewczyną, z którą dwa razy uprawiałeś seks, a teraz przyszedłeś, bo coś u mnie zostawiłeś, nie musisz się szczególnie przejmować moim zdaniem - bo niby co Tove sobie najpierw myślała - że może mu czegokolwiek zabraniać? Musiała sprowadzić samą siebie na ziemię, tym bardziej, że przecież tym razem nawet nie umawiali się na spotkanie, Julian po prostu przeczekiwał u niej burzę.
- To nie tak, że coś ci proponuję - doprecyzowała szybko, wreszcie podnosząc wzrok na Juliana, bo do tej pory gapiła się na to swoje kolano, którego prawie dotknął, gdy sięgał po ciastko. - Tylko… skoro już zdarzyło ci się ze mną przespać, wytykanie mi ciągle wieku jest chyba jeszcze gorsze, skoro przeszkadza ci to tylko w rozmawianiu ze mną, ale w seksie już nie - wyjaśniła. Nie była w końcu żadną Mathilde, żeby proponować żonatemu facetowi podobne układy.
Nie była?
- Z tych dwóch? Nie wiem - przyznała i wstała z łóżka, żeby sięgnąć po kolejne ciastko, skoro musiała się podzielić tym pierwszym. - To znaczy… pamiętam, że masz żonę, więc teraz pewnie nie powinieneś ze mną nawet rozmawiać, nawet gdybym miała czterdzieści lat, a nie dwadzieścia - przełamała kolejne ciastko i jedną połówkę położyła na biurku, żeby Julian sobie wziął, jeśli miał ochotę. Oparła się tyłkiem o blat, starając się zachować bezpieczną odległość między nimi, a potem spojrzała na Juliana. - Ale też… nie wiem, dobrze się z tobą bawię. I, jasne, potrafisz być denerwujący, ale jesteś też… fajny, zabawny i uroczy, no i masz ładny uśmiech i… i lubię twoje dłonie i to, jak kręcą ci się włosy. Nie wykorzystuj tego potem przeciwko mnie - dodała szybko, choć ciężko było jasno stwierdzić, czy chodzi jej teraz o to, co mówiła, czy o to, że odrobinę się przy tym plątała. - No i… ty też mówiłeś, że mnie lubisz. Więc gdybyś nie był zajęty, to… to tak, pewnie miałabym nadzieję, że pójdziemy jeszcze do łóżka - mogłaby się nawet poświęcić i tym razem bez penetracji, gdyby zamierzał się dłużej czepiać.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- A co to wszystko ma do tego? Pytam z ciekawości – zauważył, trochę zdziwiony tym, że miało w tej kwestii znaczenie to, ile razy uprawiali seks. Był białym, heteroseksualnym facetem z dobrej rodziny, kłopotliwe kwestie społeczne zazwyczaj go w żaden sposób nie dotyczyły, ale jednocześnie wcale nie czuł potrzeby okopywania się w tym, co znał i jak myślał. Zaintrygowała go ostatnio tym płaceniem, a teraz tymi pizdami i Julian był po ludzku zainteresowany. Oraz – ale o tym z wielu powodów nie powie na głos – zdawał sobie sprawę z tego, że świat się zmienia, a on miał wysłać w niego swoją córkę. Dobrze było wiedzieć, jakich głupot przy niej nie gadać albo co odpowiedzieć, jak kiedyś z jakiegoś powodu spyta go, jak to jest z tym płaceniem na randkach. Oby tylko nie pytała go, co robić, jeśli jej facet ją zdradza, bo zrobi się niezręcznie.
- Nie mówię, że mi przeszkadza, mówię, że to… – zmarszczył czoło, bo chyba nie do końca wiedział, co mówił. - Nie powinnaś się cieszyć, że nie wiem do końca, jak rozmawia się z dwudziestolatkami? Chyba byłoby gorzej, gdybym wiedział i miał dużo koleżanek w twoim wieku – stwierdził na swoją obronę. Nie miał jeszcze pojęcia, jak ugryźć jej wiek. Był jakąś przeszkodą na dłuższą metę? Miał traktować Tove jak mniej zdolną do podejmowania racjonalnych decyzji tylko dlatego, że on sam w jej wieku był skończonym idiotą? Czy było to jakoś kłopotliwe społecznie? Chyba na ułożenie sobie tego wszystkiego w głowie potrzebował czasu. I doświadczenia z relacji z dwudziestolatką, rzecz jasna. I to taką, która najwyraźniej… lubiła jego dłonie? - Uroczy? – powtórzył po niej, uśmiechając się bardzo szeroko. Nie nabijał się, nigdy w życiu nikt chyba go tak po prostu nie nazwał. Nawet jak był małym dzieckiem, zawsze był raczej łobuzem czy pomiotem szatana, nigdy nie był za to uroczy. Nie było się więc chyba co dziwić, że wstał, automatycznie zmniejszając odległość między nimi. - Musisz się chyba zdecydować, czy chcesz ze mną sypiać, czy wypominać mi mój stan cywilny – powtórzył po niej, podchodząc na tyle blisko, żeby oprzeć rękę o blat tuż przy jej biodrze. Zmierzył twarz Tove uważnym, trochę prowokującym spojrzeniem, z bardzo chłopięcym i niemal niesfornym uśmiechem na twarzy. - Skoro dobrze się ze sobą bawimy, to może… nie musimy się cały czas zastanawiać nad całą resztą? – zasugerował i delikatnie ujął jej brodę w palce, żeby nie próbowała uciekać od jego pytań też teraz. Czy podejmował dobrą decyzję? Nie. Czy odpierdalało mu przy tej dziewczynie do reszty i każdy najmniejszy sygnał zainteresowania kompletnie wyłączał mu mózg? A i owszem.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Wzruszyła lekko ramionami, patrząc na Juliana dość pogodnie. - To, że nie musisz brać w ogóle mojego zdania pod uwagę. I możesz nazywać ludzi jak tylko chcesz, nawet jeśli ja uważam to za trochę obraźliwe albo w inny sposób nie w porządku. A jeśli chodzi o kutasy… i ostrzegam, że mogę być teraz hipokrytką… to chyba jest trochę mniejsze przestępstwo. Bo penisy nie są tak negatywnie nacechowane w kulturze, w języku też nie - albo nie miała własnego, więc mniej ją to raziło, obie opcje są prawdopodobne.
- Dlaczego twoje kontakty z dwudziestolatkami powinny mi robić jakąś różnicę? - przechyliła lekko głowę i uśmiechnęła się. Nie była jego żoną, więc to, czy była jego pierwszą dwudziestojednoletnią koleżanką, czy piętnastą, nie miało dla niej zbyt dużego znaczenia - tym bardziej, że na tym etapie Tove wciąż żyła w nieświadomości, z góry zakładając po prostu, że skoro ona do tej pory nie wplątywała się w romanse z zajętymi ludźmi, Julian też nie zdradzał żony. Nie, żeby jej kiedykolwiek coś podobnego zasugerował, po prostu taką wersję wydarzeń Tove postanowiła przyjąć.
- Stawiasz mi teraz warunki? - dopytała, tylko trochę się z nim drocząc. Usiadła na swoim biurku i niedbale wytarła dłoń z resztek ciastka. - Bo do tej pory robiłam i to, i to - przypomniała mu jeszcze. Nie dało się ukryć, że była żywo zainteresowana istnieniem julianowej żony - szkoda tylko, że nie na tyle mocno, by z tego powodu nie puszczać się z jej mężem. Może to nakazywały jej jakieś resztki przyzwoitości, które miała: oczywiście nie sypiania z Julianem, ale wspominanie o Laine, skoro już Tove została tą dwudziestką, z którą Laine była zdradzana. Mogła zrobić chociaż tyle i nie udawać, że nie pamięta o jej istnieniu. I co jakiś czas powtarzać sobie to, co usłyszała od Juliana na uczelni: Laine wiedziała o tym, co się stało rok temu i widocznie jej to nie przeszkadzało (mhm, jak widać, Tove potrafiła być inteligentna tylko wtedy, gdy było to dla niej wygodne, w innych sytuacjach pozostając idiotycznie, naiwnie ślepa).
Przyglądała mu się przez krótką chwilę w milczeniu, co mogło oznaczać zarówno to, że miała jakieś resztki kręgosłupa moralnego i właśnie się wahała, jak i to, że była kompletną świnią, a teraz próbowała po prostu przypomnieć sobie, jak się myśli, gdy Julian jej dotykał. - Ale… ale tylko na tych samych zasadach co ostatnio - zastrzegła jeszcze. Zasady mogły być śmiesznym słowem w tym kontekście, ale przecież umówili się, że ten seks nie rozwali Julianowi małżeństwa. Ona też nie planowała się w nim przecież zakochiwać, więc co złego mogłoby się stać? Zmarszczyła lekko czoło: - Naprawdę na tych samych, tym razem też nie mam gumek - oby coś mu zostało jeszcze z weekendu, bo zaraz potem Tove go pocałowała.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
No cóż, skoro wiemy już, że Julian zbierał gumki, które zostały mu po seksie z dwudziestkami (nieużyte, oczywiście), wypadało z nich jednak skorzystać. Penetracje na liczniku zwiększyły się o co najmniej jedną (chyba że zaszaleli, może burza długo trwała), a Julian musiał zaakceptować, że był trzydziestosześciolatkiem, który po raz kolejny uprawiał seks pozamałżeński w akademiku. Może nawet chciałby być człowiekiem, który tego żałował, na pewno byłoby mu w życiu łatwiej. Ale nie potrafił rzucić się ani przed, ani w trakcie, w te wszystkie mądre i dojrzałe przemyślenia, że tak nie wolno, że miał żonę, że nie powinien, że była za młoda. Mózg kompletnie z nim nie współpracował, kiedy tylko usta Tove znajdowały się gdziekolwiek w jego okolicy (Juliana ogólnie, nie mózgu) i prawdopodobnie nie było siły, która kazałaby mu przerwać, kiedy już zaczęli (chyba że ona by powiedziała, że stop, pod tym względem był jednak porządnym chłopakiem). A jeśli jakiekolwiek wątpliwości miały pojawić się po seksie, widok Tove kompletnie wybijał mu je z głowy. Wyszedł właśnie z łazienki i na chwilę oparł się o futrynę drzwi, po prostu na nią patrząc. Dokładnie tak, jak wcześniej, jej roztrzepane włosy, te przeklęte piegi na zarumienionej twarzy, błyszczące oczy, to wszystko zachwycało go tak bardzo, jak zdecydowanie nie powinno w ich sytuacji. Może przypomniało mu o tym jaśniejące niebo za oknem, a może po prostu emocje trochę opadały, ale wreszcie westchnął, podszedł do łóżka i przy nim uklęknął. Skrzyżował ręce na materacu (nadal uważał, że był niewygodny) i oparł na nich brodę. - Muszę się zbierać – powiedział, nie brzmiąc zupełnie na zadowolonego człowieka. - Co ty na to, żebyśmy przestali udawać, że to był ostatni raz i umówili się w jakimś… bardziej komfortowym miejscu? – spytał i podniósł głowę, żeby wyciągnąć rękę i odgarnąć Tove włosy z czoła. - Może jakiś hotel?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Nie pozostało jej nic innego jak tylko przekręcić się tak, by mogła patrzeć na Juliana i przykleić sobie na twarz uśmiech. Musiała to zrobić na tyle szybko, by ani on, ani tym bardziej Tove, nie pomyśleli sobie niechcący, że mogłoby jej to sprawić przykrość albo choćby wzbudzić jakiś dyskomfort. Przeleciał ją, poszedł do łazienki się ogarnąć, więc teraz pora wracać do żony, niby w czym problem? - Odprowadzić cię kawałek czy już przestałeś się gubić na kampusie? - spytała. Skoro już raz kręcił się po uczelni w jej towarzystwie, może i teraz Julian nie będzie miał nic przeciwko?
Zamrugała powoli i podniosła się na łokciu, próbując znaleźć jakiś argument przeciwko jego propozycji. To znaczy: jakiś sensowniejszy niż to, że gdyby zaczął zabierać ją do hotelu, Tove czułaby się już jak zwykła dziwka (ta dziwka miała być efekciarska po prostu, chodzi nam z Tove, rzecz jasna, o osobę pracującą seksualnie). - Raczej nie mam tyle kasy, żeby wynajmować teraz pokoje w hotelach, nawet gdybyśmy mieli płacić na pół - powiedziała powoli, ze szczerą nadzieją, że Julian nie postanowi teraz proponować jej, że to on będzie płacił za hotel, bo wtedy Tove mogłaby zwyczajnie spękać. A poza tym: próbowała w miarę sprawiedliwie dzielić wydatki na piwo i frytki, myślał, że z pokojem byłoby tak łatwo? - Poza tym to chyba byłoby jednak dziwne, co? Gdybyś przyjeżdżał do hotelu ze mną. Jak spotkasz kogoś znajomego, trudno byłoby to wytłumaczyć - to, że mieszka pół godziny drogi stąd, a wynajmuje sobie pokój w towarzystwie młodszej o piętnaście lat dziewczyny. - Tutaj przynajmniej kręci się dużo ludzi, ktoś ciągle ma jakichś gości. Sama nie znam pewnie więcej niż połowy osób, które mieszkają na tym piętrze. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek zwrócił uwagę na to, że stąd wychodzisz - może po prostu się oszukiwała, ale wydawało jej się, że w akademiku ciężej byłoby spotkać Julianowi kolegę (chociaż może jeszcze nieprzyjemnie się zaskoczy). - Oczywiście chyba że po prostu nie chcesz tu więcej przyjeżdżać - dodała szybko. - Wtedy… to okej, możemy pomyśleć o czymś innym.
Starała się w ogóle nie myśleć, że widocznie została osobą, która na chłodno planuje, jak najwygodniej będzie zdradzać żonę. Już i tak musiała bardzo się pilnować, aby nie pozwolić, by zalała ją fala paniki.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
ODPOWIEDZ