studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Postawmy sprawę jasno: Tove miała kija w dupie.
(A tej nocy miała też włosy, które głupio się napuszyły, piegi na odsłoniętych obojczykach, niewygodne buty i trochę rozmazany tusz do rzęs pod prawym okiem).
No dobrze, z kronikarskiego obowiązku warto chyba doprecyzować to pierwsze: jeśli chodzi o ten kij, to może bardziej miewała go niż miała na stałe (co chyba było dobrą rzeczą, choćby ze względów zdrowotnych). Może nawet można byłoby go nazwać małym kijkiem, ale z całą pewnością istniał. Może była lekko przewrażliwiona na swoim punkcie i bała się, że zrobi z siebie idiotkę. A może cały swój okres nastoletni musiała spędzić na pilnowaniu dorosłego, który miał się nią opiekować, przez co przegapiła moment, w którym mogłaby się tak po prostu bawić. To nie było teraz szczególnie istotne - ważne było to, że Tove unikała takich miejsc jak ognia. Już sama myśl o tym, że miałaby iść na karaoke, trochę ją wykręcała i sprawiała, że na plecach czuła już pierwsze ciary żenady.
Ale przecież samotne wieczory też nie należały do najprzyjemniejszych - zwłaszcza gdy spędzasz je w pojedynkę nie dlatego, że tak wybrałaś, ale dlatego, że nie masz innego wyjścia (przynajmniej tak to wyglądało w głowie Tove i proszę jej nie przekonywać, że wystarczyłoby przestać się nad sobą użalać i zapukać do koleżanki z sąsiedniego pokoju).
Dlatego Tove - ze swoimi napuszonymi włosami i niewygodnymi butami - dwa pierwsze piwa wypiła niemal duszkiem, z nadzieją, że po alkoholu lepiej poradzi sobie ze śpiewającymi ludźmi. Nie spodziewała się jednak, że będzie musiała sobie radzić także z Julianem. Chociaż, z drugiej strony, może właśnie pora się przyzwyczajać i uwierzyć w jego wersję z pechem.
I tak musiała wstać, by wypuścić swojego kolegę z roku, który szedł właśnie śpiewać (pojebany czy jaki?), dlatego zamiast usiąść z powrotem, podeszła do Juliana. Stanęła tuż za nim i popukała go palcem wskazującym w plecy. - Miejmy to już za sobą - powiedziała z ciężkim westchnieniem, gdy obrócił się w jej kierunku.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Nie był pewny, czy karaoke w barze pełnym pijanych ludzi to jakiś wybitnie jego rodzaj rozrywki, ale dzisiaj wszystko wydawało mu się lepsze od siedzenia w pustym domu i zgrzytania zębami z wściekłości. Do koleżanki (żony) z pokoju obok akurat nie mógł zajść w poszukiwaniu towarzystwa, bo pojechała z ich córką na weekend do swoich rodziców. Zresztą, nawet gdyby była w domu, Julian raczej by tego nie zrobił, bo pożegnali się w dość okropnej kłótni, nie do końca wiadomo o co. Zaczęło się chyba od ocen Connie – słabo radziła sobie z matematyką, ale Julian, jak na tego wyluzowanego i mało obecnego rodzica przystało, nie przejął się za bardzo i nie przytaknął z entuzjazmem na pomysł kolejnej godziny korepetycji w tygodniu. Miał przy okazji – raczej niewłaściwą – satysfakcję zawsze, kiedy wydawało mu się, że może nadrobić te długie godziny w pracy stawaniem po stronie córki w kwestiach szkolnych i rzadko zastanawiał się nad tym, jak faktycznie powinien zareagować w tych momentach dobry rodzic. Laine za to przywiązywała do ocen dużą wagę i najwyraźniej zakładała, że ta jedna wywiadówka, na której Julian pojawił się dwa lata temu, nie czyniła z niego nagle osoby decyzyjnej w sprawach edukacyjnych ich dziecka (dziwna baba). Potem przeszło do tego, kto częściej wyjmuje naczynia ze zmywarki i kto rzuca ubrania na kosz na pranie zamiast do niego, a skończyło się na godzinach pracy. Jak wiele podobnych kłótni, ta też nie ciągnęła za sobą wniosków innych niż: „powinieneś mniej pracować”, „ale przecież mniej pracuję, ostatni weekend spędziliśmy we trójkę”, „jeden weekend w miesiącu nie wystarczy”, „wiesz, jaką mam pracę” i „porozmawiamy w poniedziałek”. Kiedyś mógłby bezpiecznie założyć, że w żaden poniedziałek nie porozmawiają, ale skoro od roku byli w trybie ratowania tego, co im po tym związku zostało, był absolutnie przekonany, że po weekendzie będzie musiał wyjść z domu punktualnie co do minuty i czeka go długa, żmudna rozmowa o tym, że muszą być drużyną, podejmować decyzje razem i tak, Laine nauczy się kiedyś wrzucać ubrania do tego kosza zamiast na niego. Skoro jednak zdecydowała, że teraz odwiedza rodziców, Julian bez chwili wahania przystał na propozycję kolegi, żeby wyszli poświętować jego awans. Byli przedziwną zbieraniną ludzi przed czterdziestką, którzy pod pretekstem wspólnego sportu uciekali od tego, co aktualnie ich w życiu goniło najbardziej. Duży komfort dawało mu to, że mało rozmawiali o życiach prywatnych i nie przeszkadzało im to w szukaniu różnych pretekstów, żeby wyrwać się z domu. Dzisiaj był już więc po kilku piwach i wbrew wszystkiemu humor miał wyjątkowo dobry. Na tyle dobry, że kiedy ktoś zaczął go zaczepiać, odwrócił się od baru, przy którym czekał na kolejne piwo, zupełnie beztrosko i… - Żartujesz? – spytał, rozbawiony zdecydowanie bardziej niż powinien. - Czyli jednak masz tę obsesję na moim punkcie? – wyszczerzył zęby, odwrócił się na chwilę, żeby zgarnąć piwo i odsunął pół kroku od tłumku przy barze. - Nie, żebym miał coś przeciwko, ładnie dziś wyglądasz. Planujesz śpiewać?

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Zanim porzuciła swój stolik i swoich znajomych, by postać sobie przy tym barze z Julianem, chwyciła w dłoń swoją szklankę z wypitym do połowy piwem (tym najtańszym, rozwodnionym z nalewaka). Zrobiła to bez żadnej szczególnej intencji, raczej z nawyku - była młodą dziewczyną, nie zostawiała swoich drinków bez nadzoru, nawet jeśli Tove stanowiła dla samej siebie większe zagrożenie niż wszyscy potencjalni gwałciciele - ale teraz całkiem cieszyła się, że ma tę szklankę. Nie tylko miała co zrobić z dłońmi, ale też mogła unieść swoje piwo mniej więcej na wysokość własnej przepony, trzymając przed sobą naczynie jak prowizoryczną tarczę.
- Wymień jedną rzecz, przez którą powinnam mieć na twoim punkcie obsesję - zaproponowała odrobinę cierpko. Nie twierdziła, że był brzydki, ale mimo wszystko w tamtym pubie wydawał jej się dużo bardziej atrakcyjny niż później, w domu jej matek. A poza tym był przecież prawnikiem.
Chciała mu coś odpowiedzieć na ten komplement - na przykład “no, czasem mi się zdarza” albo “aha, bo gdybym wyglądała brzydko, nie powinnam się do ciebie zbliżać?”, jak widać, rozpiętość była całkiem szeroka - ale zanim zdążyła zareagować, padło dużo ważniejsze pytanie. Takie, na które Tove musiała się skrzywić wymownie. - Ja nie śpiewam - powiedziała krótko i zabrzmiało to dość kategorycznie. No, a przynajmniej taką miała nadzieję.
Przełożyła szklankę z jednej dłoni do drugiej i przez chwilę przyglądała się Julianowi w milczeniu. Wreszcie westchnęła (i to nie tylko przez popisy wokalne ze sceny). - Nie wiem, jak to ma wyglądać - przyznała. - Mamy się teraz… witać, jak się widzimy? Jakbyśmy były koleżankami? Czy mogę cię spokojnie ignorować?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Tylko jedną? – spytał, nadal tym samym beztrosko rozbawionym tonem, jakby widział się właśnie z przyjaciółką, a nie dwudziestką, z którą przespał się rok temu, a ostatnio głównie obrażał się nawzajem. Zastanowił się przez moment, zerknął na swoje piwo (dla odmiany pewnie jakieś kraftowe, które smakowało jak to z nalewaka, ale było dużo droższe) i doznał olśnienia. - Wiem. Kiedyś prawie wylądowałem w szpitalu, bo próbowałem otworzyć piwo okiem – dla wyjaśnienia dotknął palcem kości pod okiem, żeby Tove nie pomyślała, że był tak głupi, że chciał je otwierać gałką albo powieką. To pewnie dobrze, że nie wiedział, że w oczach Tove przez ostatni rok zrobił się mniej piękny, bo osobiście szedłby w zaparte, że jest jednym z tych „jak wino”. Mógł też dzięki temu bezkarnie być przed nią debilem i uśmiechnąć się jeszcze szerzej, kiedy odpowiedziała mu na pytanie.
- A szkoda, chętnie bym to zobaczył. Albo zaśpiewał coś z tobą – rozłożył ręce na boki trochę jakby chciał pokazać, że jak coś, to on chętnie, zaprasza do wspólnych popisów wokalnych. Może mogli zaśpiewać coś Taylor, istniała duża i przykra szansa, że dzięki swojej córce znał już prawie wszystko na pamięć.
Chciał już odezwać się z czymś głupim, żeby przerwać tę nagłą ciszę, ale Tove go wyprzedziła. - Koleżankami? – upewnił się, unosząc nieco brew i przestał się tak szczerzyć. Nie dlatego, że nagle zrobiło mu się smutno, zamienił jednak uśmiech na dużo spokojniejszy, subtelniejszy, taki, jaki ma ktoś, kto o czymś wie i nie chce tego powiedzieć. - A chcesz mnie spokojnie ignorować? – spytał i napił się piwa. Rozejrzał się po okolicy, bo miejsce, w którym stali nie było chyba idealne do rozmów, ale zaraz przypomniał sobie ostatnią próbę przemieszczenia się z nią i natychmiast zrezygnował. - Bo jeśli tak, to możesz, nie będę cię zmuszał do rozmawiania albo witania się ze mną. Jedno słowo i już się do ciebie nie odezwę – zapewnił, unosząc dłonie, jakby chciał jej pokazać, jaki jest słowny i niewinny. - Ale jeśli pytasz o to, czego ja bym chciał, to ja nie potrzebuję cię spokojnie ignorować. Lubię cię, Tove Rosenthal. Nawet kiedy mówisz mi, że ty nie lubisz prawników – kolejny szeroki uśmiech zawitał na jego wstawionej twarzy, zwiastując kaca nie tylko poalkoholowego, ale może przede wszystkim moralnego. - No i mam z tobą same dobre wspomnienia. – Panie i panowie, oto przykładny mąż i ojciec.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Otworzyła usta, nabierając powietrza, jak gdyby chciała coś powiedzieć, po czym po prostu je zamknęła. Zamrugała raz, potem drugi, aż wreszcie zadała jedyne pytanie, jakie nasuwało jej się na myśl. - Ty jesteś trochę głupi czy o co chodzi? - starała się brzmieć niemal uprzejmie, jak dorosła kobieta, która właśnie prowadzi niewinny small talk. Nie wiedziała, jak inaczej miałaby to wszystko podsumować, tym bardziej, że zdaniem Tove ta kość, której Julian dotknął, wcale nie była już okiem, więc nie tylko opowiedział jej dziwną historię, ale też plątał się w zeznaniach. A ona widocznie postanowiła kontynuować ich nową tradycję polegającą na obrażaniu się nawzajem - cóż, lepsze to, niż gdyby znowu mieli się puknąć.
Gorszym scenariuszem było już tylko wspólne śpiewanie karaoke, ale udało jej się zapanować nad własnym ciałem i nie wzdrygnąć się wymownie. Zamiast tego mocniej tylko zacisnęła palce na swojej szklance i spytała: - Co zwykle śpiewasz na karaoke? - bo, choć było to trochę niepokojące, Julian z całą pewnością wyglądał jej na osobę, która tutaj swoje piosenki, w przeciwieństwie do Tove, która karaoke unikała jak ognia.
Wzruszyła lekko ramionami i - choć doskonale przecież wiedziała, że to irytujące, nie tylko dla Juliana - to była chyba jedyna odpowiedź, jakiej mogła mu w tym momencie udzielić. Tove nie wiedziała. Nie wiedziała, czego chce i po co ona tak naprawdę tu do niego przylazła. - Nie wiem - przyznała dość niechętnie. - Ale… widzę pewne plusy tego rozwiązania - samo rozmawianie z nim też bywało niezręczne, więc może ignorowanie się nawzajem nie okazałoby się takie złe? Problem w tym, że Tove chyba nie była w tym najlepsza, skoro właśnie przed nim stała.
Napiła się piwa, by zyskać na czasie, bo po jego kolejnych wyznaniach - o jezusie - miała w głowie okropny chaos. Nie wiedziała, jak się reaguje, gdy ktoś mówi ci podobne rzeczy, a to, że mówił to Julian, tylko dodatkowo komplikowało sprawę. - Jesteś trochę obrzydliwy - powiedziała w ramach wstępu. - Poza tym nie powinieneś mnie lubić, to dość głupie. Masz żonę i jestem prawie pewna, że jesteś ode mnie starszy - może nie był, po prostu szybko się ustatkował i wyglądał dojrzalej? Trzymała się tej resztki nadziei.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- A ty chyba lubisz być niemiła dla ludzi, co? – zagadnął, zupełnie jakby sam do tej pory nie angażował się chętnie w ich przepychanki słowne i był najmilszym człowiekiem na świecie. Prawdopodobnie (albo i na pewno) był trochę głupi, na co wskazywałyby na przykład jego wybory życiowe, ale przed ładnymi dziewczynami wolałby jednak wychodzić na człowieka inteligentnego. Jeśli miał w tej kwestii cokolwiek do gadania, oczywiście.
- Zależy, jak bardzo jestem pijany – odparł bez cienia zażenowania. - W najgorszych momentach podobno fenomenalnie idzie mi Britney Spears – wyznał jej konspiracyjnym szeptem. To nie tak, że był jakimś stałym bywalcem karaoke, bo zazwyczaj zupełnie na serio był bardzo zapracowanym człowiekiem w drogim garniturze. Częściej na pewno zdarzało mu się kilka ładnych lat temu, kiedy jeszcze studiował albo zaczynał karierę, nieświadomy tego, że zaraz zostanie czyimś ojcem i mężem, ale w tej bardziej aktualnej dorosłości kilka razy zdarzyło mu się wyrwać z domu gdziekolwiek, gdzie akurat szli jego znajomi. Kończył więc w miejscach takich jak to i cóż, rzeczy się działy.
Jego prawa brew zawędrowała jeszcze wyżej, kiedy okazało się, że Tove wcale nie chciała pożegnać się z nim na zawsze przy pierwszej lepszej okazji. Nie próbował ukrywać, że trochę go zaskoczyła. - Zastanów się na spokojnie – powiedział takim tonem, jakby faktycznie dawał jej tu przestrzeń na jakieś głębokie autorefleksje i napił się piwa, żeby podkreślić powagę sytuacji.
- Bo co? – spytał natychmiast, trochę jednak oburzony, kiedy zarzuciła mu bycie obrzydliwym. Zaraz do kompletu wywrócił oczami i westchnął. - Aha, bo żonaci ludzie nie mogą lubić nikogo poza swoimi żonami? – spytał. - Nie powiedziałem, że zabrałbym cię teraz chętnie do domu i przeleciał, tylko że cię lubię – wyjaśnił jej. Nie przejmował się chwilowo ani tym, że nawet w tym drugim żona mu jeszcze nie tak dawno nie przeszkadzała, ani tym, czy ktoś ze znajomych może usłyszeć te jego mądrości. Był na to zbyt radośnie wstawiony, prawdziwe życie i trzeźwe myślenie nie miały aktualnie wstępu do jego głowy. - A ile masz lat? – spytał ze szczerym zaciekawieniem – trochę szkoda tylko, że o jakiś rok za późno.
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Wykonała trochę dziwaczny gest - coś między wzruszeniem ramionami i pokręceniem głową. - Nie jestem niemiłym człowiekiem - powiedziała w ramach wstępu. Może zdała sobie jednak sprawę z tego, że wcale nie odpowiedziała na jego pytanie, dlatego po chwili dodała: - No i rzadko robię niemiłe rzeczy. A przynajmniej się staram - czuła, że nie mogła go jakoś mocno okłamywać w tej sprawie, skoro Julian sam był świadkiem tego, jak puknęła się z żonatym facetem. - Po prostu… no wiesz, przy tobie samo mi tak wychodzi - wyjaśniła, może trochę nieporadnie (cześć, kojocie), ale innego wyjaśnienia dla niego nie miała. Zwykle nie planowała być chamką, zwyczajnie… otwierała usta i okazywało się, że właśnie tą chamką była. Na jej usprawiedliwienie: to było najłatwiejsze rozwiązanie. Żadne zaprzyjaźnianie się z Julianem nie wchodziło teraz w grę, dlatego nie chciała ryzykować - na przykład wyznań o tym, jak bardzo Julian lubi tę całą Tove Rosenthal. Szkoda tylko, że typ widocznie okazywał się masochistą i lubił, jak inni byli dla niego nieprzyjemni.
Nastał moment nieco kłopotliwy - dużo bardziej niż wszystkie te rozmowy o tym, kto jest niemiły, a kto kogo lubi. Gdy dwudziestoletnia Tove usłyszała bowiem o Britney Spears, zamrugała spokojnie i było widać, że w jej głowie przez chwilę nie pojawiła się żadna myśl ani skojarzenie. Dopiero po chwili coś kliknęło: - A! Wyszedł o niej ostatnio dokument, prawda? - Britney Spears, Michał Anioł, nie robiło jej to większej różnicy.
- Bo wspominasz jedną penetrację, do której doszło rok temu, znajdź sobie hobby - zaproponowała. Najchętniej… no, może nie tyle wyparłaby to z pamięci, bo samo wspomnienie wcale nie było nieprzyjemne czy trudne, ale udawałaby, że do tego nigdy nie doszło. Że wcale nie została dziewczyną, z którą Julian zdradził swoją żonę, dlatego wspominanie tego na głos, w barze, wzbudzało w niej teraz pewien dyskomfort. Nie wiedziała przy tym, że owszem, miał hobby, w dodatku całkiem dziwaczne, ale to nie likwidowało tego problemu. Problemu, czyli skłonności do pozamałżeńskiego ruchania, ma się rozumieć. Wzruszyła lekko ramionami. - Nie wiem. Ale gdybym ja była twoją żoną… co na szczęście nigdy się nie wydarzy - przypomniała o tym trochę jemu, a trochę sobie -... to wolałabym chyba, żebyś nie mówił obcym dwudziestkom w barze, że je lubisz - chociaż Laine widocznie była bardzo postępowa, skoro nawet seks z tymi dwudziestkami jej nie przeszkadzał. Może odczuwana sympatia również nie będzie stanowić problemu. Nie wiedziała za to, jak się czuje z tym, że Julian nie chciałby jej przelecieć po raz drugi, więc postanowiła po prostu napić się piwa. I szybko tego pożałowała, że skorzystała z tej wymówki już teraz - pytanie o swój wiek też chętnie by przeczekała, na przykład żłopiąc piwo. - No cóż - powiedziała więc, oblizując wargi. - Tyle co ludzie na studiach, co nie?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Przy mnie samo ci wychodzi? – powtórzył po niej, marszcząc odrobinę czoło. - To wybacz, że tak negatywnie na ciebie wpływam – powiedział dość patetycznie i nawet trochę się ukłonił, jakkolwiek ukłon miałby się mieć do przeprosin. Wcale nie dziwiło go to, że źle wpływał na ludzi, był w końcu adwokatem i z samej tej racji rozsiewał wokół siebie atmosferę wrogości i ogólnej spiny. W dodatku na byciu niemiłym zarobił w życiu sporo pieniędzy, mogło być tak, że całkiem się w tym obszarze wyspecjalizował.
Jeśli wcześniej był zmarszczony odrobinę, to teraz na jego czole pojawił się cały kanion. - Prawda – odparł powoli, po chwili milczenia, nie tyle niezręcznego, co raczej głęboko zszokowanego. Nie zastanawiał się do tej pory, jak bardzo głęboka przepaść ich dzieliła, bo przecież nie planował widzieć się z Tove więcej niż te dwa razy w życiu. Nie musiał toczyć rozmów światopoglądowych z dziewczynami, z którymi uprawiał seks. Jasne, że wszystkie były pełnoletnie, zazwyczaj też były znacznie bliżej jego wieku niż ona, ale do tej pory naprawdę nie interesował się tym, czy wiedziały, kim była Britney Spears.
- Wybacz, że nie wspominam tych wszystkich innych razy, kiedy się widzieliśmy? – trochę bardziej spytał niż stwierdził i podrapał się po brodzie. Gdyby był bardziej trzeźwy, pewnie okazałby się trochę bardziej zachowawczy we wspominkach, a przynajmniej w opowiadaniu o nich. Ale… może faktycznie było tak, że powinien znaleźć sobie jakieś inne hobby, bo najwyraźniej to tylko on tutaj nie mógł od jakiegoś czasu opędzić się od wspomnień tej jednej penetracji. Może chodziło o to, że była w jego życiu dosyć znacząca i jako jedyna do tej pory wpłynęła istotnie na jego małżeństwo, ale te myśli nie były na dzisiaj. Na dzisiaj najwyraźniej było tylko coraz mocniejsze marszczenie czoła. - Ludzie na którym roku studiów? – dopytał. - Bo jeśli nie wiesz, kim jest Britney Spears, a teraz ewidentnie nie chcesz mi odpowiedzieć wprost, wspominanie tej jednej penetracji z mojej strony faktycznie może okazać się bardziej żenujące niż myślałem – przyznał, napił się piwa i westchnął. - No i nie próbuję sprawić, żebyś poczuła się nieswojo. Jeśli, ekhm, tak jest, to przepraszam – wbrew wszelkim dowodom, które mogłyby wskazywać na coś innego, Julian naprawdę nie był creepem. Był pogubionym kolesiem, który podejmował w życiu złe decyzje i nie potrafił zebrać się wystarczająco, żeby się z nich wyplątać. Jeśli Tove mówiła mu, że jego wyznania były słabe i nie czuła się z nimi spoko, w żadnym razie nie planował kontynuować – szczególnie jeśli naprawdę była tak młoda i po prostu wplątała się w coś głupiego. - To jeszcze raz, okej? Mam trzydzieści sześć lat i zazwyczaj nie mówię obcym dwudziestolatkom w barze, że je lubię. Znajomym dwudziestolatkom też nie. I tak, mam żonę, na co regularnie zwracasz uwagę. Żonę i córkę. I… nie mam wątpliwości, że nie jestem najlepszym mężem na świecie – delikatnie mówiąc. - Powiedziałem ci, że cię lubię, bo… nie wiem, jesteś mądra i bawią mnie nasze rozmowy. I to, że najwyraźniej bywamy w tych samych miejscach. Nie próbuję ukradkiem… niczego – zapewnił ją. Oczywiście, że mu się podobała – bardzo – i oczywiście, że gdyby tylko dała mu na to przyzwolenie, ta rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Ale nie tylko nie dawała, była też dwudziestką i studentką, a on obiecał żonie, że już się ogarnął i spróbował na chwilę być świadomie miłym człowiekiem. - Mogę w ramach ugody postawić ci piwo? Tylko postawić, nie będę nad tobą stał i patrzył, jak pijesz.
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Nie wiem, czy negatywnie - przyznała z lekkim zawahaniem - przecież bycie dla niego niemiłą nie było jeszcze takie straszne. Mogło być dużo gorzej, mogłaby, na przykład, przelecieć mu żonę (ciekawe, czy tym samym złamałaby mu serce, czy jednak Julian podszedłby do zdrady na równym luzie, jak zrobiła to jego partnerka). - Ale… no tak, wpływasz - Tove nie była jeszcze tak do końca pewna, czy lubiła tę dziewczynę, która pojawiała się przy Julianie. Póki co wiedziała tylko, że laska musiała pić kiepską kawę ze stołówki, gdy nie mogła chodzić z nim do kawiarni.
W odpowiedzi na jego pytanie wzruszyła tylko ramionami. - To skomplikowane - przypomniała mu. - Nie wyszło mi na tym głupim prawie, więc jestem starsza niż inni studenci z mojego roku - zauważyła, a to stwierdzenie było już o krok od jakiegoś “jest wyjątkowo dojrzała jak na swój wiek”, co sprawiło, że Tove musiała się uśmiechnąć do swoich myśli. Szybko jednak doszła do wniosku, że nie ma się czego wstydzić - jeśli już, to szybciej on powinien. Dlatego westchnęła ciężko i powiedziała: - Mam dwadzieścia dwa. Prawie. Skończę w październiku - czyli miała dwadzieścia jeden, ale zakładała, że Julian jest trzydziestką, więc warto było zaokrąglać w górę.
Te trzydzieści sześć odebrała niemal jak osobistą potwarz. Uniosła brwi dość wymownie i nie czaiła się nawet z tym, że właśnie się na niego gapi, próbując ocenić, czy właśnie na tyle wyglądał. Była też gotowa trochę się na niego obrazić za to, że nie powiedział jej wcześniej - czy jakieś przepisy przypadkiem tego nie regulowały? Gdy przekraczasz określony wiek, masz obowiązek informowania o tym partnerki seksualnej? Czy ta zasada działa tylko przy chorobach wenerycznych? - ale nie miała na to czasu, bo zaraz potem spadły na nią dwie kolejny bomby.
O tym, że ma córkę (kurwakurwakurwakurwa).
I o tym, że ją lubi.
Chyba naprawdę przyda jej się kolejne piwo, dlatego pokiwała głową. - Tylko jeśli ja nie będę musiała ci niczego postawić w ramach rewanżu - zastrzegła jeszcze, po czym dopiła to, co miała w szklance, w kilku dużych łykach. A gdy dostała nowe piwo (poczuła się idiotycznie nieswojo, gdy Julian za nie płacił), rozejrzała się za jakimś wolnym stolikiem i wskazała na niego ruchem głowy. Usiadła, twarzą do sceny, więc musiała spytać: - Możemy się zamienić?
Niezależnie od odpowiedzi, gdy już usiadła na nowym miejscu albo pogodziła się z losem, wpatrywała się w niego badawczo. - To chyba oczywiste, że skoro masz trzydzieści sześć lat i córkę, nie możesz mnie więcej dotknąć - powiedziała całkiem rzeczowym tonem i oparła się łokciami o blat, by trochę nachylić się w jego stronę. - Więc to nawet lepiej, jeśli nie chcesz - dodała. - Ale… nie wiem, może możemy się kumplować?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Prawie dwadzieścia dwa lata. Zorientował się, że wstrzymał na chwilę powietrze dopiero kiedy głośno je wypuścił i przez moment naprawdę nie wiedział, co ma powiedzieć. O kurwa? Ja pierdolę? CZY TO JEST NA PEWNO LEGALNE? „Dwudziestka” do tej pory była w jego głowie maksymalnie dziesięć lat młodsza, co i tak było dość szokującą perspektywą. Przecież różnica wieku między nim a Tove była większa niż między Tove a jego córką. Na samą tę myśl zrobiło mu się trochę słabo i sam pogratulował sobie propozycji przyniesienia jej piwa, bo potrzebował trochę odetchnąć. Przy okazji szybko dopił swoje, wrócił więc z dwoma i bez żadnego problemu zamienił się z nią miejscami.
Usiadł przy stoliku, zrobił jeszcze dwa łyki i podniósł głowę, żeby przyjrzeć się Tove może odrobinę niepokojąco dokładnie. Wyglądała na tyle, ile miała? Czy to w ogóle było moralne myśleć o dwudziestodwulatce, że ładnie wygląda? Że jest zabawna? Że miało się z nią świetny seks? Zanim się odezwał, zrobił jeszcze dwa łyki piwa, bo miał wrażenie, że przez ostatnie minuty nagle wytrzeźwiał i wcale mu się nie to nie spodobało. A jednak, kiedy tylko się odezwała, musiał parsknąć śmiechem i spojrzeć na nią jakoś… zaczepnie? Zawadiacko? - Umówmy się, że na pewno nie dotknę cię bez twojej zgody, okej? Chyba że będziesz spadała przy mnie ze schodów, wtedy będę mógł cię złapać? Albo gdyby miał cię zaraz potrącić samochód? – Nie mógł się po prostu zgodzić, prawda? Przytaknąć, że tak, był o piętnaście lat starszy i miał córkę, oczywiście, że nie mógł jej więcej dotknąć. - Mam tylko czyste intencje – przytaknął, wmawiając to chyba głównie sobie. Wystarczyło cały czas powtarzać sobie w głowie, ile miała lat, przypominać sobie, że był żonaty i dzieciaty i nawet nie patrzeć w stronę tych jej pieprzonych piegów. - Kumplować? – powtórzył po niej, próbując zahamować rozbawienie na twarzy. Kiedy ostatni raz umawiał się z kimś na kumplowanie? - Jasne – przytaknął zaraz i rozsiadł się trochę wygodniej. Nie patrzeć na piegi.Opowiesz mi o tym głupim prawie? – zagadnął. - Nie, żebym się z tobą nie zgadzał, zdecydowanie jest głupie i pewnie lepiej na tym wyszłaś – zapewnił jeszcze. Siedział w tym od kilkunastu lat, powtarzał rok i raz prawie wyleciał, chyba wiedział, co mówił.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Gapisz się na mnie - wytknęła mu całkiem spokojnie. Teraz, siedząc naprzeciw niego przy stoliku w barze, czuła mrowienie pod skórą i była dziwacznie świadoma swojego ciała: tego, jak ma ułożone ręce, jak ustawione są jej stopy albo jakie ma wycięcie w bluzce. A równocześnie sytuacja - przynajmniej w głowie Tove - zrobiła się nagle zaskakująco jasna. Skoro jest stary i ma dziecko (to drugie było zdecydowanie ważniejsze, wciąż trochę podejrzewała, że Julian dodał sobie kilka lat dla lepszego efektu), to nie ma mowy o żadnym romansie. I choć teraz, podobnie jak wcześniej, nie do końca wiedziała, dlaczego oni w ogóle ze sobą rozmawiają - zwłaszcza wtedy, na schodach u jej matek - tak uważała, że jedno się wyjaśniło. Było dla niej absolutnie jasne, że o żadnym seksie nie będzie mogło być mowy. I niezależnie od tego, jak się z tym czuła, ta pewność przynosiła pewną ulgę. - Tylko przy prawdziwym ryzyku utraty życia. Jeśli to będa jakieś małe schodki, lepiej trzymaj ręce przy sobie - zaproponowała i założyła nogę na nogę, uważając przy tym, żeby go nie dotknąć pod stołem, bo jeszcze tego im brakowało.
Wiedziała doskonale, jak brzmiała jej propozycja, dlatego w odpowiedzi na julianowe pytanie po prostu się uśmiechnęła. Niemal nigdy nie proponowała ludziom podobnych rzeczy i było to zaskakująco miłe. - To nie jest nic ciekawego - zastrzegła uczciwie, bo chłopak niepotrzebnie się napalał (na opowieść o jej studiach). - Poszłam na studia, nie podobało mi się, więc przestałam chodzić na zajęcia, nie podeszłam do egzaminów i mnie wykreślili - wyjaśniła, wzruszając lekko ramionami. Uczelnia nie wyrządziła jej żadnej krzywdy, a o ojcu opowiadać mu nie zamierzała.
Trochę z ciekawości, a trochę by uniknąć dodatkowych pytań, przysunęła do siebie swoje piwo i powiedziała: - Musisz mi o sobie opowiedzieć, jeśli mamy się koleżankować, wiesz? Bo wiem, jak wygląda twój penis i niewiele więcej. Jakie filmy lubisz? Jakie masz popisowe danie? Co robisz w pracy, jak nie chce ci się pracować? - zdradzałeś z kimś żonę od tamtego czasu? O to ostatnie nie spytała, bo rozproszył ją występ kogoś za jej plecami. Nie obróciła się, by sprawdzić, kto tak zawodzi, a zamiast tego wydała z siebie odgłos symulujący wymioty. Klasa.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Bo ciągle przeżywam – odparł bez cienia zażenowania. Zdecydował już, że woli myśleć o niej jako o dwudziestodwulatce, nawet jeśli zostało jej jeszcze kilka miesięcy, ale to przecież i tak było dość marne pocieszenie. Może i powinien wziąć sobie trochę z jej myślenia – wcisnąć w głowie przycisk: „nic się nie wydarzy” i przejść do ploteczek, zupełnie jakby była jedną z jego wielu koleżanek-studentek. No tak.
- A kto będzie określał ryzyko utraty życia? – spytał. - Bo nie chciałbym, żeby wyszło, że to moja wina, jak kiedyś sobie rozbijesz nos, bo cię nie złapię i stwierdzisz potem, że to wcale nie były małe schodki – wyjaśnił zaraz, zupełnie jakby tylko chodzili razem po schodach i Tove potykała się przed nim na każdym kroku. Z drugiej strony, pracował dla ludzi pozywanych za dużo mniejsze sprawy, może chciał się tylko zabezpieczyć.
- Nie podobało ci się? – spytał takim tonem, jakby nie mógł w to uwierzyć, po czym uśmiechnął się szeroko. - I na co się przerzuciłaś? – to nie tak, że miał jakąś fantazję o przemaglowaniu jej, był szczerze zainteresowany. Jak najwyraźniej ona nim, bo już chwilę później Julian najpierw uniósł wysoko brwi, a potem spojrzał na nią z mieszaniną zdziwienia i rozbawienia. - Pytasz mnie poważnie? – upewnił się, chyba głównie dlatego, że nie miał pojęcia, kiedy ostatni raz ktoś chciał wiedzieć, jaki jest jego ulubiony film. Trzydziestosześcioletnim poważnym facetom chyba zwyczajnie nie zadawano takich pytań i miał prawo być w małym szoku. - I, przede wszystkim, coś sobie ustalmy. Jeśli ja nie mogę cię dotykać, to ty nie możesz wspominać o moim penisie i penetracji, bo to zwyczajnie nie fair. A skoro mamy się, ekhm, kumplować, to ja potrzebuję w tej relacji chociaż trochę sprawiedliwości – zażyczył sobie bardzo poważnym tonem bardzo poważnego kumpla, zanim odchylił się od stołu i na moment zamyślił. - Lubię horrory. Ale takie klasy C. Ostatnio zostałem też zmuszony do weekendowego maratonu Harry’ego Pottera i, cóż, nie było tak dramatycznie, jak się spodziewałem – nie był pewny, czy wspominanie o swojej dwunastolatce było dobrym pomysłem, ale skoro mieli się tylko koleżankować, to co mu właściwie szkodziło? - Moim popisowym daniem są frytki z zamrażarki. To znaczy, koniec końców są z piekarnika, ale biorę je z zamrażarki – wyjaśnił na wszelki wypadek, gdyby Tove miała jakieś wątpliwości. - I… praca, tak? Przez większość czasu nie chce mi się pracować, więc zazwyczaj po prostu… pracuję? Ale jeśli naprawdę nie mogę, wkurwiam mojego brata. Ale jest strasznym chujem, więc zazwyczaj za coś mu się należy – zapewnił i przez chwilę myślał, że już skończył, ale nagle uniósł palec. - Albo gram w tetrisa na telefonie – dodał, zadowolony z siebie zdecydowanie bardziej niż powinien. - Teraz twoja kolej – zarządził natychmiast, żeby nie próbowała mu się teraz wymigiwać, bo dowiedziała się, że poza zdradzaniem żony, był dość nudnym człowiekiem. - Co musiałbym robić, żebyś dzisiaj zaśpiewała? I, przede wszystkim, gdybyś musiała, jaką wybrałabyś piosenkę? – Sama mu się podstawiała tym rzyganiem.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ