kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jeszcze bardziej przerażająca wydawała się perspektywa, że nie tylko będą musieli sobie spojrzeć w oczy… prawdopodobnie będą musieli porozmawiać, a to nigdy nie kończyło się dobrze. Tylko może właśnie dlatego to nie zawsze (a jedynie przez 99% czasu) funkcjonowało tak jak powinno. Bo nie potrafili rozmawiać. Nie, że w ogóle… ale nie potrafili rozmawiać na ważne tematy dotyczące ich, przyszłości i uczuć. Zawsze kończyło się to tak samo. Kłótnią i w łóżku. Albo po prostu w łóżku. Rzadko rozmawiali… cóż, co się dziwić, że gdy dzisiaj po prostu miło spędzali czas i powiedziała to na głos – rozpętała się z tego powodu wojna. Jakby w ich małżeństwie rozmowa i po prostu miłe spędzanie razem czasu było czymś… złym. Czymś gorszym. Może seks był dla nich tak istotny, że zapomnieli o tym, że przy okazji wypadałoby się też trochę lubić? Nie tylko pociągać? Niewątpliwie był w tym wszystkim jakiś problem i to problem, który częściej zauważali. Który częściej wychodził na światło dzienne. Szambo wybijało.
Teraz już z nim nie walczył. Przylgnęła do niego ciasno, odwzajemniając jego pocałunek, a gdy tylko się od niego odkleiła schowała twarz w zgięciu jego szyi. Potrzebowała chwili, dwóch albo pięciu żeby odzyskać rezon. Albo… może lepiej nie? Może lepiej było go nie odzyskiwać, nie wracać do rzeczywistości.
Odsunęła się od niego tak, żeby móc swobodnie na niego spojrzeć. Przesunąć spojrzeniem po jego twarzy, czule sięgnąć jego policzka… czy zależało im za bardzo? Nie potrafiła odpowiedzieć na jego pytanie. Nie znała odpowiedzi, a to, co jej się nasuwało pewnie nie wróżyło szczególnie dobrze. Bała się, że gdy powie to na głos… znowu coś się popsuje. Ale z drugiej strony, co mieli do stracenia?
- Bo może za bardzo skupiliśmy się na seksie, a nie na wspólnym życiu? Może to wszystko zadziało się za szybko? Może nie powinno się wychodzić za mąż tylko dlatego, że seks jest fenomenalny… – wzruszyła bezradnie ramionami – I teraz z całych sił chcemy, żeby to wyszło, chociaż cały czas wychodzą na wierzch rzeczy, których zrobić nie potrafimy, których nie przeskoczymy, które tylko maskujemy, spychamy pod dywan, ale one tam ciągle są i będą. – zsunęła się z jego bioder i zajęła miejsce na łóżku, opierając się o zagłówek i lekko przykrywając się kołdrą – Wiem, że mnie kochasz… ale czasami mam wrażenie, że zwyczajnie mnie nie lubisz. – bo była zołzą, bo nie mówiła mu tego, co chciał usłyszeć, bo nie myślała o seksie z nim wystarczającą ilość razy, bo czasami za bardzo skupiała się na pracy…



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może nie powinno się wychodzić za mąż tylko dlatego, że seks jest fenomenalny. Tak, Bear sam przed sobą musiał uczciwie przyznać, że te słowa zabolały go mocno… Ale w dwojaki sposób. Pierwszy polegał na tym, że Elise w ogóle tak czuła i dochodziła do takich wniosków, a drugi - że jej na to pozwolił. To, co usłyszał wziął teraz w ciasne, bolesne sidła własnego przemyślenia. Pewnie dlatego z minimalnym opóźnieniem zareagował na zsuwającą się z niego Debenham i na to, co powiedziała na końcu. A kiedy to do niego dotarło, aż drgnął. Spojrzał na nią szybko i ściągnął mocno, niby gniewnie brwi, wargi mu drgnęły, jakby chciał coś powiedzieć, najpewniej zaprotestować, ale… Nie zrobił tego. Po prostu twardo wpatrywał się ładną buzię swojej żony i milczał. Co najciekawsze - wcale nie dlatego, że miała rację, a on nie wiedział, jak jej to powiedzieć. Nie, nie tym razem. To po prostu… To… Coś… Tak, coś do niego dotarło. - Jest mi strasznie przykro i jeszcze straszniej głupio, że w którymkolwiek momencie pozwoliłem ci tak czuć. - odezwał się w końcu, wyrwawszy się też z tego wyraźnego letargu, po którym - tak jak wcześniej Elise - przesunął się w górę łóżka, przykrył się co nieco kołdrą i ponownie skupił całą swoją uwagę na żonie. - My tak naprawdę wcale nie zaczęliśmy od seksu, Elise. Najpierw musieliśmy się polubić, żeby w ogóle pójść ze sobą do łóżka. Nie ma takiej możliwości, żebym cię nie lubił. Jesteś… Jedną z bardzo, bardzo, sama wiesz jak bardzo niewielu osób na tym popieprzonym świecie, które szczerze, prawdziwie lubię. Nie w tym jestem problem. No chyba, że ty nie lubisz mnie. - uśmiechnął się pod nosem, lekko, dla przeciętnego oka pewnie ledwie widocznie, ale dla oka Debenham - tak, zdecydowanie ten uśmiech tam był. - Wystraszyłem się dzisiaj. Jak powiedziałaś, że nasza rozmowa nie jest seksowna i nie nastraja cię do czegokolwiek ze zdejmowaniem majtek w roli głównej. Przestraszyłem się dlatego, bo… Mam tak bardzo zakodowane w głowie, że randki powinny być seksowne, powinny prowadzić do tego, do czego u nas niemal zawsze prowadziły. Ja po prostu… Nigdy nie byłem na randce nieseksownej. Prawdopodobnie pieprzę teraz trzy po trzy i nic z tego nie rozumiesz, ale… - poprawił się na materacu, zaraz też mocniej zagarnął jedną z mniejszych poduszek do siebie. Objął ją mocno - tak samo mocno, jak wpatrywał się w żonę. - Nie umiem tego połączyć. Być dla ciebie dobrym kumplem i kochankiem, no wiesz, jednocześnie. Co zabawne, moi rodzice są świetnymi przyjaciółmi i prawdopodobnie świetnymi kochankami. Ja nie umiem… Nie… Nie umiem tego połączyć. Zakodowany w mojej głowie archetyp super męża to gość, który dba i chroni swoją żonę, ale też zaspokaja ją w ten najbardziej pierwotny, fizyczny sposób. W tym wszystkim gubię to całe kumplowanie się. - więc to nie on nie lubił jej. Nie. To raczej… - Dlatego z nas dwojga to ty masz więcej powodów do nielubienia mnie, niż ja ciebie, Debenham. - bo nie był dla niej dobrym kumplem. Nie był dla niej przyjacielem i to też zamierzał jej teraz powiedzieć. - Przestałem być twoim przyjacielem. Nie wiem w którym dokładnie momencie, ale tak, przestałem nim być. Za mocno skupiłem się na tych dwóch punktach… - dbania o jej dobrobyt, bezpieczeństwo i uczucie dopieszczenia. - I straciłem to, co najważniejsze. To co cię do mnie przyciągnęło. - bo, tak jak wspomniał na początku, najpierw się polubili, a potem dopiero poszli ze sobą do łóżka.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cyknęła, kręcąc lekko głową, bo nie o to chodziło. Nie chciała, żeby ją przepraszał albo żeby było mu przykro. Nie. Zupełnie nie o to chodziło. Rozmawiali, musieli rozmawiać… nawet jeśli miało to być bolesne i brutalne. Ona też nie zamierzała go przepraszać – dokładnie tak jak powiedziała w drodze do hotelu. Nie uważała, żeby tego konkretnego wieczoru zrobiła albo powiedziała cokolwiek złego i zamierzała się tej wersji trzymać. Nie chciała być miękka. Nie zamierzała być miękka. Mogła być brutalna, trudno. Miała twarde postanowienie.
Skrzywiła się wymownie i pokręciła głową, gdy wspomniał, że to ona mogłaby go nie lubić. Nie. Tak nie było. I widziała jego uśmiech, widziała i doceniała… ale sama pozostała poważna. Nadal nie było jej do śmiechu. Za to intensywnie się w niego wpatrywała, nie odwracała wzroku nawet na moment.
- To była fajna randka… – bo wcale nie żartowała mówiąc, że doskonale się bawiła. Nie był to żaden plasterek na sączącą się ranę. Mówiąc to nie miała nic złego na myśli, a po prostu mówiła jak było. Dobrze się bawiła – Do czasu. – dodała, żeby nie było wątpliwości – Kiedyś mi powiedziałeś, że śmieję się mniej niż wcześniej. – że tęsknił za jej śmiechem – Może masz rację. Może to jest ten problem. Przestaliśmy być przyjaciółmi. – nie zrzucała winy tylko na jedno z nich, nie uważała, żeby to był jednostronny problem, nie lubiła zrzucania odpowiedzialności w takich sprawach – A dzisiaj było dobrze. – dawno się tyle nie śmiała, co podczas tych głupich żartów w barze. I może nie było to seksowne, cholera… wcale nie musiało. Było doskonałe właśnie takie jak było. Głupkowate. Nieseksowne. Zwłaszcza, że nie musieli się zdobywać, już dawno mieli siebie nawzajem… seks nie był problemem. Przynajmniej do momentu dzisiejszego wieczoru. Tego, co jej powiedział… to niestety tak łatwo nie wyjdzie z jej głowy.
- Lubię cię. Kocham cię jak wariatka. Ale masz rację… tęsknię za moim przyjacielem. Nie chcę, żebyś myślał o seksie ze mną trzy razy w ciągu dnia. Wolę, żebyś myślał o tym, że chcesz mi powiedzieć o tym, co usłyszałeś w radiu a mi mogło umknąć, albo o swoim pacjencie, albo o czymkolwiek, co przejdzie ci przez myśl. Nie jestem i nigdy nie byłam z tobą dla seksu, Bear. Jest ważny, ale nie jest najważniejszy… przynajmniej dla mnie. Dla ciebie chyba tak. – i chyba za mocno się na tym zafiksował, albo ona za mało i dzisiaj było to szczególnie mocno widoczne. Wzruszyła lekko ramieniem i wyprostowała się, siadając na łóżku – Pójdę pod prysznic.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To było bolesne, to co teraz między nimi padało, dużo boleśniejsze, niż gdyby kłócili się fest, wylewali na siebie wiadra pretensji, tłukli talerze i siebie o ściany. To, że rozmawiali spokojnie i zdaje się, że w końcu też rozsądnie - to bolało bardzo. Wnioski. Wnioski, do których wspólnie, zgodnie dochodzili. Logan nie sądził, że słowa “tęsknię za moim przyjacielem” i świadomość, że ten przyjaciel to był on, a tęsknota za nim nie wynika z tego, że wyjechał na drugi koniec kraju, a z tego, że zafiksował się na własnym pierdolonym ego… Tak, zdecydowanie nie sądził, że te słowa kiedykolwiek i usłyszane od kogokolwiek tak cholernie go za bolą. A zabolały. Zabolały, jak diabli. Przyjął je jednak na klatę, jak na prawdziwego Trevisano przystało i tylko lekkim skinieniem głowy dał żonie sygnał, że zrozumiał i ma to w sobie. W głowie i w serduchu. Nie odzywał się, bo brakowało mu słów. Te zresztą… Sam Bear nie był przekonany czy w ogóle były jeszcze do czegoś potrzebne. Elise miała rację - to dzisiaj to była naprawdę fajna randka. Oboje dużo się śmiali, mieli ewidentny fun tylko z tego, że byli w swoim towarzystwie. Ten jeden moment, to jedno zdanie, które otworzyło w nim pole-pułapkę… Puff, wystarczyło. Nie protestował, kiedy Debenham wychodziła z łóżka, nie próbował jej zatrzymywać ani też za nią iść. Zapadł w chwilowy letarg, za towarzystwo mając tylko swoje uporczywe myśli i to, co się z nich budowało. Wyrwał go z nich szum lejącej się wody. Odruchowo spojrzał w kierunku łazienki, ale wciąż - nie wyrywał się, żeby dołączyć tam do żony. Zdecydował właściwie coś zupełnie odwrotnego. Wysunął się spod kołdry i podniósł tyłek z łóżka, a potem zaczął się ubierać. Naciągnął na tyłek bokserki, swoje treningowe spodenki, koszulkę i jak miał już jeden but na stopie, usłyszał telefon. Telefon Trevisano. Pani Trevisano. - Świetne wyczucie czasu. - mruknął pod nosem, ściągając tego nieszczęsnego buta, żeby następnie podejść do torebki żony i w jej szalonych czeluściach odnaleźć dzwoniącego ajfona. Szpital. Mina zrzedła Loganowi jeszcze bardziej. Prawdę mówiąc, w pierwszym odruchu miał ochotę po prostu odebrać, powiedzieć, żeby sobie radzili i dać żonie odpocząć, ale… Nie. Nie zrobił tego. Szybko przyszła do niego refleksja, że to byłoby zupełnie nie w porządku i ciemnowłosa na bank konkretnie dałaby mu za to popalić. Odebrał, żeby tylko zapytać o co chodzi, a potem, z rezydentem na łączach i wyciszonym mikrofonem poszedł do łazienki. Pani doktor akurat zdążyła wyjść z kabiny i właśnie owijała się puchatym ręcznikiem. - Twój rezydent dzwoni. Ten wasz pacjent podobno się mocno pogorszył. - zreferował, oddając komórkę żonie. Zaraz potem wycofał się do sypialni, w czasie, kiedy Debenham rozmawiała z młodym rezydentem on założył w końcu oba nieszczęsne buty do biegania, a kiedy skończyła, wrócił na próg łazienki. - Chcesz, żebym poszedł z tobą? W sensie… Żebym cię odprowadził. - do szpitala, jasne, że o to pytał. W końcu było późno, a centrum Cairns wcale nie było o tej porze takie wcale znowu bezpieczne. - Tak robią i mężowie i przyjaciele. Odprowadzają swoje żony i przyjaciółki i dopilnowują aby nic złego im się po drodze nie stało. Tak słyszałem. - dodał na koniec, wsuwając łapy w swoje treningowe portki i wzruszając lekko ramionami. Uśmiechnął się też do żony… No, może trochę nieporadnie, ale jednak próbował.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z jednej strony chciała, żeby Logan poszedł z nią, żeby wszedł z nią pod prysznic dokładnie tak jak zawsze robił. Z drugiej strony potrzebowała tej chwili sam na sam z własnymi myślami. Czuła jak rozluźnia się pod wpływem gorącej wody i czasu… tak, zdecydowanie czasu. Nie wiedziała ile czasu stała pod strumieniem gorącej wody, ale na pewno się nie spieszyła. Zdecydowanie się nie spieszyła. Ale w końcu musiała wyjść i właśnie, gdy wyszła – przestała być sama. W pierwszej chwili pomyślała, że Logan przyszedł do niej, ale wtedy wspomniał o telefonie. Ściągnęła mocniej brwi, ale nie powiedziała nic więcej poza dziękuję i po prostu przejęła od niego telefon i zaczęła rozmawiać z rezydentem. Rozmowa wcale nie trwała długo, a przynajmniej nie tak długo jak mogłaby. A gdy się rozłączyła… wcale się nie spieszyła. Odrzuciła telefon na łazienkowy blat i kontynuowała wieczorną pielęgnację, spoglądając na męża, który na powrót pojawił się na progu pomieszczenia.
- Nie, nigdzie nie idę. – to akurat wydawało jej się całkiem oczywiste – Pacjent potrzebuje operacji, kazałam mu dzwonić po dyżurnego lekarza. Nie wrócę do szpitala i nie stanę na bloku operacyjnym po kilku drinkach. – za bardzo lubiła swoją pracę i za bardzo ceniła swoje prawo wykonywania zawodu, żeby tak ryzykować – Ty wychodzisz? – zmierzyła go spojrzeniem. Właściwie zmierzyła spojrzeniem jego odbicie w łazienkowym lustrze i trochę nie rozumiała skąd wziął mu się ten pomysł. Znaczy… domyślała się, ale naprawdę aż tak? – Jest późno… – i tak jak on uważał, że centrum Cairns jest wystarczająco niebezpieczne, żeby miała sama iść do szpitala – tak ona uważała, że jest wystarczająco niebezpieczne, żeby wychodzić biegać o tak późnej porze. Nie chciała, żeby robił to tylko dlatego, że nie mógł z nią wytrzymać w jednym pomieszczeniu i potrzebował przestrzeni – Nie musimy rozmawiać. Nie musimy się wcale do siebie odzywać. Będziemy w jednym pomieszczeniu, ale wcale jakby nie… – w hotelu było zwyczajnie ciasno. Nawet jeśli nie mieli najmniejszego pokoju to jednak nadal była to dość ograniczona przestrzeń – Nie musisz wychodzić. – żeby mieć od niej święty spokój.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan nie sądził, że Elise jego ochotę na wyjście odbierze… No, tak jak odebrała. Naprawdę myślała, że nie chciał jej towarzystwa? Że nie mógł wytrzymać z nią w jednym pokoju hotelowym? Naprawdę? Patrzył na nią i zadawał sobie to pytanie w głowie. Nie był zły czy poirytowany, a raczej… Zamyślony. Stąd też odpowiedział z minimalnym opóźnieniem. Najpierw pokręcił głową, a potem zbliżył się do żony, a stając za jej plecami oparł ręce na jej okrytych ręcznikiem biodrach. Wzrok utkwił w ich wspólnym odbiciu w lustrze. Uśmiechnął się też, może lekko i pod samym nosem, ale wciąż był to uśmiech. - Źle to odebrałaś. Nie wychodzę, bo mam cię dość i muszę pobyć sam, głuptasie. - przesunął łapska do przodu, finalnie zamykając Elise w ich ciasnym, ciepłym uścisku. Pysk pochylił do jej skroni. - Gdyby tak było, gdybym tego potrzebował, nie proponowałbym ci wspólnego spaceru do szpitala. Do którego, jednak, wcale nie idziesz, co bardzo mnie cieszy. - i uspokaja. Oboje dobrze wiedzieli, że on potrzebowałby w takiej sytuacji bardzo silnej, zdecydowanej reakcji swojej żony - musiałaby mu konkretnie zabronić powrotu do pacjenta i kombinowania z kroplówkami dla szybszego pozbycia się procentów z krwiobiegu. - Po prostu chciałem się przewietrzyć. Głowę. Tylko tyle. - nic złego czy zdrożnego za tym nie stało. - Ale masz rację, jest późno. Jeszcze ktoś mnie wciągnie w podejrzany zaułek, da w pysk i zamiast męża idioty będziesz miała męża idiotę z obitym pyskiem. A tego byśmy nie chcieli. - ani mąż idiota, ani pysk męża idioty, ani żona męża idioty i jednocześnie sympatyczka pyska męża idioty. Właśnie tak. - Nie zamierzam od ciebie uciekać, Elise. I nie zamierzam też tobie pozwolić na uciekanie ode mnie. - nie było łatwo, oboje doskonale o tym wiedzieli i świetnie, bardzo wyraźnie to czuli, ale… Szlag, przecież kochali się. Kochali się cholernie mocno, niewiarygodnie wręcz i nie chcieli tego zaprzepaścić, spierdolić na amen. Nie mogli, a powód był bardzo prosty i Trevisano zwerbalizował go już wcześniej - oni naprawdę nie potrafili bez siebie żyć. Ze sobą trochę też nie, ale w nim wciąż była nadzieja. Nie mógł tak po prostu jej odpuścić. - Kocham cię. - szepnął znów przyciskajac wargi do kobiecej skroni. - Kocham cię, jak absolutny wariat i nic nie mogłoby tego zmienić. - nawet coś tak okrutnego, jak zdrada. Gdyby go zdradziła, może nie umiałby jej tego wybaczyć, ale kochałby ją nadal. Zabójcze combo. - Chcesz obejrzeć do spania jakiś luźny film? - zapytał po chwili, podnosząc wzrok znów do odbicia żony w lustrze. Do jej ładnych ciemnobrązowych oczu.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż… niestety odbierała to dokładnie tak samo jak każdy moment, gdy wbijał dłonie w kieszenie spodni i się od niej odsuwał. Szukał dystansu. Co innego mogła sobie pomyśleć w przypadku próby wyjścia z domu właściwie w środku nocy? Biorąc pod uwagę, że niedawno do tego domu wrócili? Ale skoro źle to odebrała… dobrze, nie kłóciła się z nim. A już na pewno nie uciekała przed kontaktem z nim. Ani tym fizycznym, ani tym wzrokowym w odbiciu w lustrze. Oczywiście, że widziała dziurę w jego tłumaczeniu! Bo wyszykował się do wyjścia przed telefonem ze szpitala i propozycją wspólnego spaceru! – Pierwotnie wcale nie chciałeś mi go zaproponować… po prostu jesteś porządny. – więc skoro miałaby wychodzić to musiałby się z nią jeszcze chwilę przemęczyć! No nie mogła się ugryźć w język, ale jednocześnie kącik jej ust lekko drgnął w kierunku uśmiechu, więc chyba aż tak bardzo się nie dąsała. Zresztą jak mogłaby się dąsać jeśli ciasno zamykał ją w ramionach? Gdy przytknął wargi do jej czoła przyjemny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa. Mogła mieć męża idiotę, ale oczywiście, że go kochała i nie chciała, żeby gdziekolwiek wychodził. I żeby skończył z obitym pyskiem! – Lubię, gdy to mówisz. – że ją kocha. Wcale nie mówił jej tego tak często jak mogło się wydawać! Dużo częściej nawiązywał do seksu, a nie do tego, że po prostu ją kochał. Wiedziała, że tak było, nie była przecież głupiutka, domyślała się i doceniała każdy jeden gest, który o tym świadczył. Ale po prostu lubiła, gdy to mówił! I na szczęście nie musiał się martwić, czymś takim jak wybaczanie (lub nie) zdrady, bo to była chyba ostatnia rzecz, która mogłaby przejść jej przez myśl i która była jej do czegokolwiek potrzebna. I na którą miałaby mieć w ogóle czas. Bo niby kiedy miałaby go zacząć zdradzać? W szpitalu? Czy jak są razem? Bez sensu, zupełnie bez sensu – Chcę – zdecydowała, wychyliła się, żeby sięgnąć męskiego policzka i lekko go musnęła – Ale ty wybierasz – dodała jeszcze szybko, bo wiedział, że nie znosiła wybierać filmów. Uśmiechnęła się lekko i rozplątała ręcznik, którym była owinięta, żeby zamienić go na koszulkę, w której spała – I wracając jeszcze do twojego obitego pyska… no potencjalnie obitego pyska. – kącik ust drgnął jej wymownie – Wiesz, że niewiele brakowało, prawda?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tak jak Logan wiedział, że Elise nie znosiła wybierać filmów, tak też i ona wiedziała, że w drugą stronę działało to dokładnie tak samo. W ich duecie nie było nikogo, kto z ekscytacją przeglądał filmową bibliotekę netflixa i zapisywał milion pozycji na kiedyś. Wcale nierzadko kończyło się to tak, że przeglądali - wybierali wspólnie przez prawie godzinę, potem obejrzeli pierwszy kwadrans i szli spać. Czy dzisiaj miało być podobnie? Logan nie wiedział, ale też się nad tym nie zastanawiał. Uśmiechnął się pod nosem i lekko skinął głową, bo ten jeden jedyny najjedyńszy raz w życiu mógł być porządnym mężem i wybrać ten nieszczęsny film bez pomocy swojej żony. Ale tylko ten jeden jedyny najjedyńszy raz, nie więcej. Oczywiście tego nie powiedział, nie na głos przynajmniej. Tymczasem Debenham wspomniała o obijaniu pyska, a to sprawiło, że Bear rozbawiony prychnął. - Wiem! A ty zamiast im nagadać, że są łobuzy i nam przeszkadzają to… No… Nie spodziewali się tego co zrobiłaś. Zdecydowanie nie. Widziałaś ich miny? - zaskoczone? To mało powiedziane. Panowie byli w szoku po tej mocnej w treści tyradzie, którą pani doktor uskuteczniła niby do nich, a tak naprawdę to przede wszystkim do swojego męża. Męża idioty - szczęśliwie bez obitego pyska. - Tak jakbym w ogóle wyglądał na jakiegoś… No wiesz… Drania. - może nie było to najlepsze słowo, bo bardziej chodziło o zwykłego społecznego fusa, który wciąga kobiety do ciemnej alejki po to, żeby je skrzywdzić, ale Bear chwilowo innego nie miał. Musiał być więc drań. Drań, na którego miał nie wyglądać. - Chyba jeszcze… Nie, na pewno nie. Na pewno nigdy jeszcze nie byłem w takiej sytuacji. Po tej złej stronie mocy. - zwykle był tym interweniującym, a nie tym, który tej interwencji potrzebował. Interesujące doświadczenie, ale nie chciałby go powtarzać. W ogóle nie chciałby powtarzać tego, co doprowadziło ich do tej ciemnej alejki i spotkania z dwoma przechodniami. - No dobrze, wezmę szybki prysznic, pomyślę nad filmem i zaraz widzimy się w łóżku. - zdecydował po chwili, odsuwając się od żony i zaczynając rozbierać się z tego, co na siebie włożył zanim zaczęli rozmawiać. Po dwóch chwilach był już pod prysznicem, ciepła woda spływała mu po ciele, a on - tak jak wcześniej Elise - też dał sobie bonusowy moment na postanie tam po prostu z zamkniętymi oczami i niemyślenie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawdę powiedziawszy wybieranie filmu było jego największą (i w sumie jedyną!) karą za takie, a nie inne zakończenie dzisiejszego wieczoru. Także chyba powinien to znieść dzielnie i znaleźć im odpowiedni film, który będą mogli obejrzeć.
- Widziałam… i wiesz… zaskoczenie przeciwnika to już połowa sukcesu. Przynajmniej nie szukali dalszej zaczepki. – no zdecydowanie nie szukali! Nie uznali, że ściemniała i powiedziała tak, bo nie chciała większych problemów niż te, w których była. Nie mieli wątpliwości, że ich awantura w bocznej uliczce centrum Cairns wynikała z problemów w małżeństwie, a nie jakichkolwiek innych. A czy jej mąż wyglądał na drania? Uśmiechnęła się pod nosem, mierząc go wzrokiem. Ona wiedziała, że nie wyglądał. A co najważniejsze – że nim nie był, ale pierwsze wrażenie? To już mogło być różne. Jednak był postawnym, wydziaranym, brodatym mężczyzną… mógł wyglądać jak łobuz!
- Bo jesteś porządnym facetem. I naprawdę liczę, że byłam pierwszą, którą próbowałeś wciągnąć w ciemną alejkę. – wzruszyła lekko ramionami, bo od początku mu to powtarzała, nawet jeśli sam zaprzeczał. Był porządny, oczywiście, że tak – Czekam – musnęła męski policzek i wyszła z łazienki. Weszła do łóżka, poprawiła poduszki i nawet włączyła telewizję, żeby mógł wybrać ten film jak już wróci. Prawda jednak była taka, że ledwie przyłożyła głowę już do tej poduszki… zasnęła. Zwyczajnie ją odcięło i żadnego oglądania nie było, nawet jeśli Logan próbował (i ona też próbowała, bo oczywiście, że nie śpi!) to koniec końców się po prostu do niego przytuliła i zasnęła. I spała aż do rana.
Rano poderwała się jakaś zdenerwowana – Zaspaliśmy? – mruknęła do męża, prawie zrywając się z łóżka i sięgnęła do telefonu, żeby sprawdzić godzinę, ale… nie. Było wcześniej niż ktokolwiek mógł przypuszczać – Nie… nie zaspaliśmy. – więc mogła ponownie opaść na poduszkę i przylgnąć ciasno do Logana, trąciła nosem jego policzek i wtuliła się w niego – Myślałam, że jest późno. – chyba coś jej się przyśniło. Albo był to jakiś impuls, ciężko stwierdzić – Wyspałeś się? – chociaż trochę?



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tego zasadniczo oboje mogli się po sobie spodziewać, kiedy z ust Logana padł pomysł filmu do spania, a Elise chętnie to podjęła. Spanie zwyciężało, szczególnie po tak nerwowym, emocjonalnie wykańczającym dniu, jaki zaliczyli oni. Razem i z osobna. Posnęli więc, jak dwa susły i spali do… Nie, tym razem wcale nie do upierdliwego dźwięku budzika. Ten miał jeszcze sporo czasu, żeby poinformować Trevisano o konieczce wstania. Logana obudziła Elise, która faktycznie i dosłownie poderwała się ze snu. Bear drgnął, mruknął coś niezrozumiale pod nosem, uchylił jedno oko, za raz drugie… A potem znowu je zamknął. Czy był wyspany? Nie wyglądał na gościa w tym stanie, zdecydowanie nie. - Nie bardzo. Mało spałem tej nocy. - przyznał szczerze, a zaraz potem jeszcze dodał - wyraźnie przekornie: - Czuwałem i sprawdzałem czy nie pakujesz wlizek i nie zawijasz się w środku nocy na lotnisko, żeby uciec od męża idioty możliwie, jak najdalej. - Oczywiście tylko sobie głupio żartował. Żadnego czuwania, sprawdzania nie było. To co w jego słowach było prawdziwe to jednak to, że kiepsko ją przespał. Bo nawet jeśli zasnął szybko i łatwo, to potem kilkakrotnie się z tego snu wybudzał. Nie miało to jednak większego znaczenia i nie było też jakimś silnie zaskakującym zjawiskiem po tym, jaki zaliczyli wieczór. Przyciągnął żonę mocniej do siebie, pysk przytulając do jej ciemnych loków. Uśmiechnął się pod nosem, bo zawsze lubił, jak Elise pachniała, ale te momenty w łóżku, kiedy miał ją tylko dla siebie, ukrytą przed całą resztą świata, dodawały intensywności, wyostrzały zmysły. - Chyba coś ci się śniło, bo tak podskoczyłaś… - powiedział na głos to o czym ona wcześniej pomyślała. - W tym strasznym śnie gonił cię twój mąż idiota czy szef twojego oddziału? - zapytał przekornie, dopiero teraz tak naprawdę nieco mocniej uchylając ślepia. Powieki ciążyły mu wciąż mocno, więc to zdecydowanie nie będzie jeden z tych nie mam czasu na kawę, wypiję ją w szpitalu przed obchodem momentów. Bez tej kawy nie będzie w stanie w ogóle do tego szpitala dotrzeć, a co dopiero mówić o reszcie spraw i obowiązków do zaopiekowania. - Nie musimy jeszcze wstawać, co? Możemy jeszcze chwilę poleżeć. - walcząc dzielnie o niezamykanie się wyraźnie zmęczonych brakiem dobrego snu, oczu. - Dzisiaj będą moje wyniki. - oczywiście, że użył znajomości i swojego grubo ciosanego wdzięku, żeby to osiągnąć. Ale po prostu chciał mieć ten temat za sobą. Nawet jeśli tylko na jakiś czas.


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Głuptas. Był głuptas. Gdyby chciała od niego uciec, zrobiłaby to od razu, bez zastanowienia się… nie robiłaby tego w środku nocy, żeby nie musieć się z nim konfrontować. To byłoby strasznie… szczeniackie? Niedojrzałe? Zwyczajnie głupie? A nie chciała być w swoim zachowaniu ani szczeniacka ani głupia. Plus chyba mogła przyznać, że zasnęli pogodzeni. Może nie było idealnie, może to gdzieś tam ciągle się tliło, ale już dogasało… nie groziło kolejnym pożarem. Nie była zła, nie była zdenerwowana. W tym konkretnym momencie była po prostu śpiąca – Bez sensu… jakbym miała od ciebie uciekać to nie w nocy, a w trakcie jakiejś twojej operacji. W nocy byś się obudził, a od operacji byś nie odszedł, bo nikt nie dokończyłby jej lepiej od ciebie. – wytknęła, równie przekornie jak on, raczej w formie średnio ogarniętego żartu, ale kącik ust drgnął jej lekko w kierunku uśmiechu – I nie wiem… chyba budzik mi się przyśnił. – albo jego brak? Coś to na pewno było. Musiało być, bo faktycznie ciągle czuła lekkie drżenie, zaniepokojenie, ten taki dziwny stan, gdy budzisz się ze snu i ciągle trudno odnaleźć się w rzeczywistości. Elise miała jednak ten problem, że bardzo, bardzo rzadko była w stanie zapamiętać swoje sny – Ale możliwe, że był to mąż idiota… będę musiała chyba jakiegoś poszukać. – męża-idioty, bo póki co dorobiła się tylko męża, który czasami wyprowadzał ją z równowagi, ale którego zdecydowanie nie uważała za idiotę – I oczywiście, że możemy. – mogli też wstać i faktycznie jak ludzie wypić kawę i zjeść śniadanie, ale wcale nie chciała się podnosić z łóżka, odsuwać od Logana, uwalniać się z zasięgu jego łap i przy okazji stawiać czoła nowemu dniu. W łóżku było miło, ciepło i bezpiecznie – Wyniki? Ah… – bo przypomniało jej się, że zdecydował się dla niej na kompleksowy przegląd podwozia, uśmiechnęła się na samą myśl – Martwisz się nimi? Coś cię niepokoi? – bo dlaczego miałby się tym przejmować jeśli uparcie twierdził, że ich nie potrzebował, bo wszystko było w porządku? – Pokażesz mi je? – czy zrobił je tylko po to, żeby móc jej powiedzieć, że zrobił, ale bez wdawania się w szczegóły? Wcale by jej to nie zdziwiło, wcale! Aczkolwiek wtedy też już wiedziałaby, że coś było nie tak. Czasami brak odpowiedzi był odpowiedzią samą w sobie.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął rozbawiony, bo to wcale nie był średnio ogarnięty żart. No dobra, żart może i taki właśnie był, ale jako riposta - było to w samo sedno. Choć z drugiej strony, w tej konkretnej sytuacji chyba stałby się wyjątek i rzeczywiście by od tego stołu operacyjnego nie tyle odszedł, a wręcz odskoczył. Tak, aż takim mężem idiotą nie był, żeby nie gonić za tą kobietą, z którą właśnie spędzał mocno wczesny, ale mimo to wciąż przyjemny poranek w łóżku. Nawet rozmowa o jego badaniach i kondycji zdrowia nie sprawiała, że miałby ochotę z tego łóżka uciekać. - No chyba właśnie po to je zrobiłem, prawda? - zaśmiał się cicho, bo jeśli Elise miała nadzieję, że po prostu zrobił to ze względu na siebie, swoje zdrowie i spokój swojego sumienia to była w bardzo dużym błędzie. Zrobił to dla niej. Tylko dla niej. Gdyby nie ona - mijałby się dalej z tematem, jak pies z kotem. - Pokażę ci, jasne, że ci pokażę. Powiem więcej… Zobaczysz je pierwsza. Jeśli coś tam jest… - tam czyli w nim, w jego środku. - To wolę to usłyszeć od ciebie. Wiem, że będziesz obiektywna. - nie ulegnie panice, zbędnym i niepotrzebnym emocjom. Po prostu zinterpretuje wynik, poda możliwości i… Tak, na to właśnie liczył. Że jeśli tam faktycznie coś jest i coś w tych wynikach wyjdzie - Elise nie wpadnie w panikę. Z tą myślą w głowie popatrzył na żonę z ukosa. Nie zapomniał, że zapytała też o jego osobiste niepokoje. Nie próbował wymigać się od odpowiedzi. Nie było takiej potrzeby. - Poza tym na co cierpią wszyscy chirurdzy czyli chroniczny ból pleców i karku, nic mi nie jest. Zdrów, jak ryba, obiecuję. - cmoknął lekko czubek damskiej głowy, a w myślach dopowiedział sobie jeszcze, tylko w myślach… No chyba, że laboratorium zdecydowało inaczej. - Ale zaraz… A ty niby kiedy ostatni raz robiłaś sobie badania, co? Jeśli ja mam wychodzić ze strefy komfortu, to ty też. Proszę bardzo, dzisiaj pobiorę ci krew i zrobisz siku do kubeczka. - bo też miała być, tak jak on, zdrowa. Zdrowa, jak jej mąż i jak ryba. Trevisano nie widział innej możliwości. - Swoją drogą… Gdyby dzisiaj się okazało, że jesteś w ciąży i to faktycznie po wczoraj… - po tym, jak jej zapowiedział, że właśnie w tej chwili zrobi jej dziecko. Małą, piękną, cudowną córkę. - Pierwsza twoja myśl to…? Los robi z nas idiotów czy tak bardzo się cieszę? - uśmiechnął się pod nosem, ale naprawdę był ciekawy. Wieczór był kontrowersyjny, ale wynik mógł tę kontrowersyjność przyćmić.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ