kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się w głos. Bo naprawdę! Robił z niej potwora! Potwornego potwora! Chociaż akurat powinien wziąć na klatę całkowitą za niego odpowiedzialność, bo to on tego potwora stworzył. To była tylko i wyłącznie wina, że była tak nieprzyzwoicie napalona, że nie potrafiła myśleć o niczym innym! Wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo Logan sobie dzisiaj wyjątkowo grabił, ale miał szczęście, że jednak trochę go lubiła, więc dała sobie zamknąć usta pocałunkiem i nic nie marudziła. Nic więcej! Ubrała jeansy na tyłek, jeszcze pewnie raz przeszli dom, żeby sprawdzić jak wyglądały postępy prac i czy nie zauważyli żadnego fuckupu, a później pojechali.
W szpitalu na szczęście nie było tak dramatycznie jak mogłoby być. Pacjent, o którym rozmawiała z rezydentem zaczął reagować na leki, jego stan się stabilizował i wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że wszystko powinno być już stabilnie. A przynajmniej, że obędzie się bez kolejnej operacji! To natomiast mogło oznaczać, że nie musiała spędzać w szpitalu więcej czasu niż to potrzebne. Bo nie chciała w nim zostawać! Chciała przejść tych parę kroków to baru, w którym się umówili. Wróć! Nie, nigdzie się nie umawiali, bo przecież się nie znali, prawda? Usiadła obok zupełnie przypadkowego człowieka, który od razu zaczął do niej mówić.
Spojrzała na niego zaskoczona. I gdyby ktoś miał w tym momencie Oscara za pierwszoplanową rolę to… tak, byłaby to właśnie Elise – Słucham? – rzodkiewką? Wyrwał? Kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale pokręciła głową i zwróciła się do barmana, ale ten właśnie w tym momencie postawił przed nią jej drinka. Znowu spojrzała na Logana – Dostajesz plusa za wybór dobrego drinka. Było to całkiem gładkie… chociaż z rzodkiewką nie mam nic wspólnego. – skomentowała, uśmiechnęła się do niego ładnie i upiła łyk alkoholu. Mocnego alkoholu, zdecydowanie jej nie szczędził. To dobrze, bardzo dobrze! – Znamy się? – że tak bezpośrednio się do niej zwracał? Że znał jej gust? – Czy próbujesz poderwać tak każdą, która znajdzie się w zasięgu wzroku? - skąd miała wiedzieć, prawda? Może jednak nie wybrała najlepszego dostępnego miejsca w barze!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął wymownie, bo… No tak, faktycznie, mieli być przypadkowymi osobnikami w nieprzypadkowo zainscenizowanej sytuacji, z wcale też nieprzypadkową intencją zakończenia tego wieczoru w bardzo… Nieprzypadkowy sposób. Tekst z rzodkiewką był genialny, Logan umierał ze zniecierpliwienia, kiedy czekał na żonę, żeby w końcu go na niej użyć. Na NAPRAWDĘ nieznajomej kobiecie zwyczajnie by się bał, no halo! Może był dupkiem, ale nie głupkiem! – Każdą, która wygląda na niezłą zołzę. – i w ogóle nie rzodkiewkę, z którą Debenham istotnie nie miała za wiele (kompletnie nic) wspólnego. – Poza tym… Widziałem cię dzisiaj w szpitalu. Co ciekawe… Jesteś mężatką, a jednak po coś tu dzisiaj przyszłaś. – zagrał bezczelną, prawdopodobnie najbezczelniejszą kartą, na jaką chwilowo było go stać i tak samo zuchwale wskazał spojrzeniem na dłoń pani doktor, na której – RZĄDZĘ SIĘ – była jej ślubna obrączka. Jeśli Elise odwzajemniła ten gest i spojrzała na jego łapę, tam obrączki nie było. Chciała cwaniakować? Proszę bardzo. Bear sprytnie zdjął swój pierścień mocy z palca i wsunął go do kieszeni jeansów w chwili, kiedy kobieca uwaga skupiona była na barmanie i zaserwowanym drinku. – Musi być z niego straszny palant, skoro szukasz przygód. Bo szukasz. Wiem to. – skwitował, jak gdyby nigdy nic i podsunął własny drink do drinka żo… Nie, nie, nie żony. Do drinka tej zupełnie przypadkowo spotkanej kobiety. Stuknął grubym szkłem, w której miał swoją ulubioną whisky o jej elegancki kieliszek (czy cokolwiek to było, w czym miała swój napój małej zdziry), rzucając przy tym luźne: - Za nieprzypadkowo przypadkowe spotkania. – i za zołzy, małe zdziry i mężów idiotów. Tak, za to też Trevisano skłonny był wypić. I zrobił to, jasne, że tak. Wlał sobie do gardła łyk mocno-procentowego alkoholu o barwie ciemnego bursztynu, zerknął kontrolnie na barmana, który przecież dobrze ich znał, bo byli tego miejsca naprawdę stałymi gośćmi. Konsternacja mieszana z rozbawieniem na jego twarzy – szczególnie wtedy, kiedy udawał, że w ogóle ich nie podsłuchuje – były rozbrajające. Wargi Logana też mocniej na ten widok zadrżały. Szybko cofnął ślepia do Elise i nie omieszkał zupełnie otwarcie, bez najmniejszego pardonu skupić spojrzenie na dłuższy moment przy jej wargach.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czyli jego zdaniem wyglądała na zołzę? Przyjęła do wiadomości, wzięła na klatę… ale heh, grabił sobie dalej w najlepsze! Miał szczęście, że go lubiła! Nie… wróć, nie mogła go lubić, bo zwyczajnie go nie znała. Prychnęła więc pod nosem, upiła łyk alkoholu i zdziwiła się, gdy wspomniał o szpitalu. Aczkolwiek jeszcze bardziej się zdziwiła, gdy wspomniał o obrączce. Automatycznie spojrzała na swoją dłoń i oczywiście, że była na niej obrączka i pierścionek od Logana, bo jak mogłyby nie, prawda? W następnej kolejności jej wzrok powędrował do jego dłoni i tam obrączki już nie zauważyła, co w jakiś sposób trochę ją… ubodło? Brew drgnęła jej wymownie i spojrzała na męża – To… – wskazała na swoją dłoń – Nie ma widocznie dzisiaj żadnego znaczenia. – i dlatego zsunęła obie błyskotki i wsunęła je do torebki. Ostrożnie i w bezpieczne miejsce, żeby za chwilę znalazły się w tym samym miejscu, bo za nic na świecie nie chciałaby ich zgubić. Skoro jednak on ją zdjął to ona też chyba mogła! Uśmiechnęła się do niego wymownie, trochę złośliwie, ale wiedział do czego piła – Za przypadkowe spotkania. – przyłączyła się do jego toastu i upiła kolejny łyk swojego drinka, podśmiechując się pod nosem, bo było to przecież głupiutkie! Ale to nic! Jeśli miało zadziałać? To dobrze! Plus całkiem nieźle się bawiła, a to chyba dobrze, prawda? To już nawet połowa sukcesu.
- Co robiłeś w szpitalu? Tylko nie mów, że tam pracujesz. Nie umawiam się z lekarzami, a już ustaliłeś, że szukam przygód, więc zostajemy przy tej wersji. Byłoby to szalenie rozczarowujące, gdybym musiała szukać dalej. Szczególnie biorąc pod uwagę, że masz gust do drinków i nie zamierzasz na mnie dzisiaj oszczędzać. – czyli zamierzał je stawiać i stawiać! Co prawda nic takiego wcale nie powiedział, ale ona po prostu wiedziała lepiej. I już nie mógł się z tego wycofać, bo wyszedłby na sknerę! Żaden facet, który chce poderwać w barze nie chce wyjść na sknerę!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ubodło?! Jakby o tym usłyszał to, słowo daję, zjadłby niezłą kupę. Przecież to ona chciała w to grać! On tylko się dobrze wczuł w rolę… No nie. Jak mu potem zrobi przez tę nieszczęsną obrączkę wyrzuty to chyba ją… Zje. I to wcale nie w ten DOBRY sposób. – Masz rację, nie zamierzam. Nie wiedziałem tylko czy jesteś typem „nie chcę twoich pieniędzy ani drinków, bo jestem taką niesamowicie silną i niezależną kobietą, ty wstrętny seksisto” czy wręcz odwrotnie. Albo przynajmniej coś pośrodku. – odbił piłeczkę tak samo bezproblemowo, jak sama Elise ją ku niemu najpierw posłała. Uśmiechnął się i znów umoczył wargi w whisky. To… Była naprawdę dobra i droga whisky i prawdopodobnie powinien po prostu się nią delektować, ale... Szlag. Nie. Nie na delektowanie się miał dzisiaj ochotę. Więcej konkretów, akcji i reakcji, a jak tylko o tym pomyślał to od razu też przed oczami stanęła mu ich dzisiejsza wizyta w Lorne. – Co robiłem w szpitalu? Sam nie wiem… Chyba po prostu ciągnie mnie w takie napakowane zołzami w białych kitlach, miejsca, wiesz? – błysnął przekornie kłami i zaraz potem dodał… - Oczywiście, że tam pracuję, ale nie rób smutnej miny, powstrzymaj swoje łzy rozżalenia, ten wieczór wcale nie jest skazany na porażkę. Wiesz dlaczego? – pytał i od razu odpowiadał. – Dlatego, że wcale nie musimy się ze sobą umawiać. Możemy najpierw pójść do hotelu obok i pieprzyć się ze sobą do rana, a potem, jak już skończymy, prosto stamtąd możemy pójść do urzędu i zabukować termin ślubu. Twojego męża zabijemy i zakopiemy w waszym ogródku. Będzie szybciej, niż z rozwodem. – widziała? On też potrafił się w to bawić! Grać w ryzykowną grę, w której oboje udawali coś, co tak bardzo bardzo było… Wciąż aktualne! Tak, bo nawet jeśli dzisiaj już wcale żadnymi randomami z baru nie byli to wciąż nie wyszli z etapu pieprz mnie, jakby jutra miało nie być. – Nie patrz tak, małżeństwo to nie umawianie się. Możemy po prostu chodzić do baru i uprawiać dużo seksu. No chyba, że bardzo będziesz chciała jakieś fancy randki, albo nie daj boże walentynki… – wymowny, bardzo łobuzerski błysk w jego zielonych ślepiach i grymas lisa na jego pysku zdecydowanie mówiły wszystko. Absolutnie wszystko. – To… Całujesz się z nieznajomymi poznanymi w barze? Przynajmniej tymi, których uważasz za bezbłędnie seksownych i którzy zamierzają wydać na twoje drinki pieprzoną małą fortunę. – i to wcale nie z ich wspólnego konta! Niech sobie nie myśli!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No ubodło, ubodło! Bo nie wiedziała, że aż tak… głęboko w to idą! Plus Elise nie wiedziała jak dawno zdjął tą obrączkę. Siedział tu bez niej przez cały czas, gdy na nią czekał? Ale to był moment, zaledwie chwila zanim do niego dołączyła. Przecież nie zamierzała się o coś takiego dąsać, prawda? Mieli zupełnie inne plany na dzisiejszy wieczór niż kłótnie o pierdoły.
- Czyli masz odpowiedź… nie jestem niesamowicie silną i niezależną kobietą. To dobrze? – uśmiechnęła się pod nosem, bo heh… on jej powtarzał, że nią była, ona się z tym wcale aż tak nie zgadzała. Może kiedyś mogłaby tak o sobie powiedzieć, ale teraz? Nah. Ani trochę! Człowiek się do dobrego szybko przyzwyczaja, a ona się przyzwyczaiła do obecności Trevisano w swoim życiu i do tego, że nie musiała się przy nim o nic martwić. Mogła opuścić gardę. I dać sobie stawiać drinki. Dużo drinków. To, że straci na tym fortunę? Cóż… interesowało ją to jak zeszłoroczny śnieg! Nawet jeśli jednak interesować powinno, bo byli w trakcie dużego i kosztownego remontu domu. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie było żadnego remontu. Nie dzisiaj, nie dzisiaj…
- Nie wiem, czy ktoś ci to kiedyś mówił. Ale uparte nazywanie kogoś zołzą może odnieść skutek odwrotny od założonego. I zamiast dobrać się komuś do majtek… przyjdzie obejść się smakiem. – rzuciła zupełnie swobodnie, wzruszając lekko ramieniem i ładnie się do niego uśmiechając. Bardzo ładnie! – A twój plan, tak całościowo… brzmi naprawdę dobrze. Naprawdę! Oprócz tego, ze chwilowo nie mam ogródka, więc będziesz musiał sobie poradzić z tym kopaniem gdzieś indziej. Na mnie nie patrz! Ja kopać nie zamierzam. Jestem chirurgiem, mam cenne dłonie, a to naprawdę duży facet i jest potrzebna duża dziura! – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i pochyliła się mocniej w stronę męża – Zależy, czy dobrze całują. – skwitowała, sunąc spojrzeniem po jego twarzy – Dobrze całujesz? Czy tylko dużo mówisz? No wiesz… jaki jesteś seksowny, fantastyczny i że od razu za ciebie wyjdę. – kolejny łyk alkoholu, a ona oparła głowę na dłoni i nie spuszczała z niego spojrzenia – Powiedz mi o sobie coś, czego bym się nie domyśliła. Czego mogłabym nie wiedzieć. – czasami się zastanawiała, czy były jeszcze takie rzeczy. Czy było coś, czego o nim nie wiedziała?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął rozbawiony, bo jakoś tak wyszło, że do tej pory nikt mu tej pilnie strzeżonej tajemnicy świata nie zdradził. Poza tym… - Znam taką, co nazywam ją zołzą codziennie i codziennie też dobieram jej się do majtek. – skwitował pod nosem, cicho, cichutko, ale też nie na tyle cicho, cichutko, żeby Elise nie mogła go usłyszeć. Jasne, musiała porządnie nadstawić ucha, ale hej, zdecydowanie mogła (i powinna!) to usłyszeć. Wszelkie oburzenie na jej zuchwałego męża powinien jednak rozwiać sposób w jaki na nią patrzył i w jaki się do niej uśmiechał. A robił to… Szlag, robił to tak, że nie powinna mieć żadnych wątpliwości co do swojej w jego świecie, życiu i serduchu absolutnie szczególnego miejsca. Tego najważniejszego. Najszczególniejszego. Zamiast od razu odpowiedzieć na pytanie o całowanie, wyszczerzył kły i zwrócił wzrok na swojego drinka. Spojrzenie Elise, tak intensywne, jak teraz, zawsze miało w sobie tę moc, że wywoływało w nim… Szlag, nie tyle zakłopotanie, bo to zupełnie nie takie uczucie, a bardziej… Takie zabawne podniecenie. Gdyby potrafił się rumienić i gdyby jego broda tego nie zasłaniała, z pewnością za każdym razem, kiedy ona patrzyła na niego w ten właśnie sposób, paliłby buraka, że hej. A tak pozostało mu jedynie uciec na ułamek chwili wzrokiem gdzieś w bok, co zresztą też i zrobił. – Coś czego mogłabyś nie wiedzieć… Fatalnie całuję. Fatalnie. – wystrzelił przekornie, rozbawiony swoją zmyślnością, znów też unosząc ślepia na Debenham. Dobrze wiedział, że z tym konkretnym pytaniem wcale się nie zgrywała i naprawdę chciała coś takiego od niego dostać, dlatego ledwie pół chwili dalej pokręcił krótko, ale stanowczo głową, zastukał palcami w szklankę ze swoją whisky i naturalnie spoważniał. Nie za bardzo, nieprzesadnie, naturalnie. Tak jak się poważnieje, kiedy – choćby na moment – przestajesz pajacować. - Są… Prawdopodobnie tylko dwie takie rzeczy. I raczej ta druga zaskoczy cię bardziej, ale… Jesteś pewna? Od razu chcesz o tym usłyszeć? A co, jak nagle przestanę ci się przez to podobać? – bo mogła to być jakaś trudna do przełknięcia, latami skrywana tajemnica! Albo i wcale nie. To mogło być naprawdę wszystko. Naprawdę, naprawdę wszystko. – Dobra. Kłamię. Trzy. Ale o tej ostatniej ci nie powiem, sama będziesz musiała to kiedyś odkryć. Albo i nie. – bo może nigdy nie będzie ku temu dobrej okazji. Uśmiechnął się i zanim pociągnął temat dalej, najpierw upił trochę procentów ze swojego szkła. Odstawił je na bar i podniósł wzrok na żonę, do jej ust, potem oczu, potem znowu ust… - Kiedyś zgoliłem sobie wszystkie włosy na głowie i pysku dla mojej pacjentki z nowotworem. To ta pierwsza rzecz. A ta druga… Dzisiaj rano, po tym, jak… – chciał powiedzieć, że rozstali się i każde z nich poszło w swoją stronę, ale przecież grali w grę przypadkowych nieznajomych, więc nie mógł tego powiedzieć, prawda? Uśmiechnął się więc pod nosem i szybko to ograł… Jakoś. – Jak przyjechałem do szpitala, zleciłem swoją morfologię, ekg i echo serca i nasikałem do kubeczka. Zrobiłem to dla… Takiej jednej zołzy, która bardzo się o mnie martwi i bardzo przeżywała swojego niedawnego pacjenta, który przez własne zaniedbanie wyciągnął kopyta na jej sali operacyjnej. – i to była właśnie ta druga rzecz, której najpewniej się po nim nie spodziewała. Tak zakładał. – Udało mi się? Zaskoczyłem cię?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła pod nosem, bo jak miał zołzę, której mógł codziennie dobierać się do majtek to, co tutaj robili? No, ale… wybaczyła mu to drobne wyjście z roli. Niech będzie! No niech mu będzie. Zwłaszcza, że mieli ważniejsze rzeczy do omówienia. Chociażby właśnie to, czy w Loganie Trevisano było coś, czego Elise jeszcze nie wiedziała. W jego fatalne całowanie nie uwierzyła za grosz – głównie dlatego, że uważała, że ma w tym całkiem spore doświadczenie i miała już okazję wyrobić sobie zdanie na ten temat. Więc czekała na więcej. Nie spodziewała się jednak, że tych rzeczy było aż tyle! – I tak się nie bawimy… wszystko. Zwłaszcza jak już powiedziałeś, że są trzy. Chce usłyszeć trzy. – wtrąciła jeszcze szybko zanim zdążył zacząć mówić o chociażby jednej! Nie miała zamiaru dać się tak łatwo zmyć. Była zbyt ciekawa. Ciekawska może też!
Nie potrafiła sobie natomiast wyobrazić Logana bez włosów. A jeszcze bardziej bez brody. Nie wiedzieć czemu ten obrazek wydawał jej się być całkiem zabawny… i zamierzała to zaraz wykorzystać. I przy okazji wymusić na nim obietnicę, że pacjenci pacjentami… ale nigdy więcej ma tego nie robić. Zanim jednak zdążyła to wtrącić powiedział coś, co sprawiło, że o tej pierdole zapomniała. Całkowicie wytrącił jej argument z dłoni. Wpatrywała się w niego, a brew powędrowała jej do góry. Naprawdę to zrobił? Wyglądała jakby była w szoku… głównie dlatego, że była. Gdzieś tam jeszcze z tyłu głowy odezwał jej się głosik, że jeszcze powinien iść do urologa, ale już ugryzła się w język, bo małe kroki były lepsze niż żadne!
Uśmiechnęła się i pochyliła w jego stronę. Teraz to chyba ona wyszła z roli, bo jedyną rzeczą jaką z siebie w tym momencie wydusiła było – Dziękuję – a zanim cokolwiek jej na to odpowiedział – po prostu go pocałowała. Bo doskonale wiedziała, że zrobił to dla niej. Ale miała rację. Martwiła się jak diabli! Nie chciała znowu musieć być silną, niezależną kobietą – chciała być kobietą zależną od niego, a do tego potrzebowała jego. Uśmiechnęła się ładnie – No to jeszcze ta trzecia rzecz. Nie bądź taki… zacząłeś to powiedz! Jestem ciekawa. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i znowu sięgnęła po swoją szklankę, z której alkohol znikał zdecydowanie zbyt szybko.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Szybko pożałował wspomnienia o tej trzeciej rzeczy, której Elise faktycznie o nim nie wiedziała, bo i skąd, skoro ani sam nigdy się do tego nie przyznał. Nie, żeby było się znowu do czego przyznawać, ale... No nie, nie wiedziała. A on zaraz będzie musiał jej o tym powiedzieć. Szlag.
Prawdę mówiąc, właśnie takiej reakcji od niej oczekiwał. Wyjścia z roli choćby na ułamek chwili i pokazania mu, że to docenia. Nie musiała dziękować, ale zrobiło mu się cieplej, kiedy faktycznie to zrobiła. Uśmiechnął się i cholernie zadowolony z pocałunku mruknął… - Wiedziałem, że cię zaskoczę. – tą dla każdego normalnego i zupełnie przeciętnego Kowalskiego, najpewniej błahostką. Dla Trevisano tymczasem… No, dużym krokiem poza strefę własnego komfortu. Będąc lekarzem, sam unikał ich – w kontekście bycia pacjenta – jak ognia. Dlatego to, że w ogóle się na to zdecydował było… Tak, warte wspomnienia. Dodatkowo miał też minimalną, ciut ciut nadzieję, że tą szokującą informacją sprawi, że Elise na dobre zapomni o tej trzeciej rzeczy, której o nim nie wiedziała, ale… Mhm, nadzieja podobno matką głupiego, no i rzeczywiście trochę tak dzisiaj było. Logan sapnął, wymownie, bo z mieszanką bezradności i kapitulacji. – Pewnie gdybyś mnie właśnie nie pocałowała, byłbym dużo bardziej asertywny. – przyznał zgodnie z tym, co właśnie pomyślał i, tak jak żona, wziął w palce swojego drinka. Upił ze szklanki solidny łyk i tylko kontrolnie zerknął za kręcącym się przy drugim końcu baru, barmanem. No, przecież za mniej niż chwilę Bear będzie potrzebował dolewki. – No dobra. Ale jak się będziesz śmiała… To złoję ci tyłek, przysięgam. – łypnął na Debenham i mało brakowało, a pomachałby jej przed nosem palcem. W takim bardzo profilaktycznie-karcącym geście. Przeczesał łapą swoje kudły, których szczęśliwie nie zamierzał już nigdy ścinać do zera, więc przynajmniej o to pani doktor mogła być spokojna. – Umiem… Potrafię… Gram na gitarze, okej? Jestem gościem z gitarą. Byłem gościem z gitarą. Długo. A potem odstawiłem ją w kąt i już nie jestem… – przewrócił oczami. – To w sumie dość zabawne, że spędziłaś u mnie, w moim domu przy plaży, tyle nocy i poranków i nigdy nie jej nie znalazłaś. – dodał zaraz potem, umyślne nie dodając, że gitara była wówczas schowana głęboko w szafie, a sama Debenham nie grzebała mu za bardzo po kątach… No, ale nie mógł tego powiedzieć, bo wtedy to, co powiedział wcześniej straciłoby sens! I przestałoby być zabawne. – A, przepraszam, zapomniałem, że te noce i poranki mamy dopiero przed sobą. – uśmiechnął się pod nosem i łypnął udawanym wilkiem na Elise. – Twoja kolej. Daj mi coś o czym nigdy mi nie mówiłaś. Oczywiście zakładając, że bylibyśmy aktualnie w innej czasoprzestrzeni. Takiej, w której jesteśmy już po ślubie i w ogóle. – chyba nie sądziła, że nie odbije tego pytania?


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że ją zaskoczył! Bo jeśli chodziło o pewne jego zachowania i przyzwyczajania to brak dbania o siebie w kontekście innym niż regularna higiena, czy treningi – był jednym z tych, których Elise nie lubiła, ale niewiele mogła na to poradzić. Chociaż… jak widać był postęp! Był postęp. Także było to bardzo, bardzo, bardzo pozytywne zaskoczenie i właściwie już nie mogła się doczekać, żeby przejrzeć te jego wyniki. Właściwie gdzieś przez myśl jej przeszło, żeby zadzwonić do laboratorium i zorientować się, czy z pobranych próbek da się coś jeszcze wycisnąć, ale postanowiła jednak nie przeginać. Jak raz dał sobie pobrać krew i wcale nie bolało, bo był dzielnym pacjentem – to może uda się i drugi oraz trzeci.
- Wiesz, że jak tak zaczynasz… – to trudno było to obiecać, bo kącik ust sam z automatu zaczął jej niebezpiecznie drgać w kierunku uśmiechu. Póki co tylko uśmiechu! – Plus wiesz, że złojenie mi tyłka to nigdy nie jest szczególnie skuteczna groźba. – no cóż… nie mógł tego wiedzieć w momencie, gdy dopiero, co się poznali, ale no… że znali się jednak trochę dłużej na pewno to wiedział. I w tym momencie już bezczelnie szczerzyła kły w szerokim uśmiechu. Przynajmniej do czasu, gdy tego z siebie nie wyrzucił. Grał na gitarze. Logan Trevisano grał na gitarze. JEJ Logan Trevisano grał na gitarze. Gdy powtórzyła to sobie kilkukrotnie, kiedy to sobie wyobraziła… nie wytrzymała. Zaśmiała się. Roześmiała się w głos, kręcąc lekko łbem na przepraszam, bo wcale nie chciała się śmiać, ale to było silniejsze od niej – Wybacz… to wydaje się… tak, to zdecydowanie rzecz, której się po tobie nie spodziewałam. – skwitowała szczerząc się głupkowato i przepiła to porcją alkoholu – Wiesz, że teraz będę to kiedyś chciała usłyszeć, prawda? Randka na plaży, ognisko… i ty grający i śpiewający dla mnie jakąś balladę! To wiesz, to doskonały podryw. – zgrywała się w najlepsze, mając nadzieję, że Bear nie będzie się szczególnie mocno dąsał. Zwłaszcza, że to, co sama zamierzała mu powiedzieć też było czymś, co raczej budzi rozbawienie także też mógł się śmiać – Nie umiem jeździć na rowerze. – rzuciła jak gdyby nigdy nic, wzruszyła lekko ramionami i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Więc też się możesz śmiać, będziemy kwita. Chociaż… gitara wygrywa z rowerem!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kiwał głową, mrucząc pod nosem ciche i wymowne „tak, tak, śmiej się, śmiej, zołzo”. Już on jej da randkę na plaży, z ogniskiem i balladą, phhiii, akurat. Da jej w tyłek i tyle. To wydaje się tak… Abstrakcyjne? Nierealne? Nienormalne i niepasujące do tego jegomościa? Tiaaaa, prawdopodobnie dlatego właśnie nigdy wcześniej jej o tym nie powiedział. Szczęśliwie RACZEJ nie była to jedna z tych rzeczy, których zatajenie sprowokuje Elise do ruchów pro-rozwodowych. Jej tajemnica była dużo gorsza! A mina Logana, jak o tym usłyszał… Dużo bardziej bezcenna, niż mina Elise, kiedy powiedział o gitarze! O nie, gitara zdecydowanie NIE wygrywa z rowerem! – Żartujesz?! – jakie to szczęście, że zanim usłyszał to szalone wyznanie, nie zdążył podnieść ręki z drinkiem do pyska. Na bank by zapluł siebie, żonę i zbliżającego się w ich okolice barmana. – Jak to nie umiesz jeździć na rowerze? Kochanie, ale… – zdecydowanie wyszedł z roli! – Ty masz przecież… – naturalnie wszedł w mocno konspiracyjny ton, pochylając nawet pysk bliżej żony, bo przecież tego co zamierzał powiedzieć nie powinien słyszeć nikt poza samą zainteresowaną. – Trzydzieści trzy… – spauzował, łypnął kontrolnie na barmana, który znowu nieszczególnie dobrze się kamuflując, nadstawiał ucha. – Dwadzieścia trzy, tak, dwadzieścia trzy lata. I ani dnia więcej. Tyle masz. – nie był głupi! Dobrze wiedział, że wiek to dla kobiety temat huragano-twórczy. Szczególnie, kiedy poruszało się go w miejscu publicznym, a Logan właśnie to zrobił. – Przysięgam, Elise, że kupię ci rower i dokręcę ci takie dwa słodziutkie kółeczka z tyłu. I będziemy sobie jeździć po Lorne. Ty, twoje kółeczka, ja i moja gitara. – wyszczerzył kły i już w ogóle nie krył tego, jak bardzo go ta informacja rozbrajała i bawiła. Chichrał się cicho, ale w najlepsze, w końcu też gdzieś w międzyczasie upijając łyk swojej super drogiej whisky. Skorzystał też z okazji, że mieli wścibskiego barmana pod ręką i dał mu do zrozumienia, że on i jego druga połówka banana potrzebują dokładki. Albo dolewki, bez znaczenia. Mężczyzna zajął się przygotowaniem ich drinków, a Bear ponownie całą swoją uwagę skupił na swojej pięknej, super seksownej, nieumiejącej w rowery, żonie. – Mam ochotę cię całą wycałować tylko dlatego, że mi o tym powiedziałaś. To… Naprawdę urocze, Elise. – że nie potrafiła! – Chcesz, żebym użył teraz mojego drugiego super tekstu na podryw? Strona „jak-poderwać-dziesiątkę.com” twierdzi, że te teksty to gwarantowany sukces. Normalnie laski powinny same ściągać z siebie ubrania, jak to usłyszą. – a ona jakimś cudem jeszcze nie ściągała!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła, bo oczywiście, że rower był porównywalny z gitarą. Był bardzo porównywalny! Ona nie umiała jeździć na rowerze, a on marzył kiedyś o zastaniu jakąś gwiazdą muzyki country, czy coś takie! Jedno i drugie było dość… no takie sobie, nie? No właśnie! Dlatego uważała, że to podobny poziom i nie miała ze swoim rowerem najmniejszych problemów. Głównie dlatego, że no właśnie…. – Trzydzieści cztery. Właściwie to mam trzydzieści cztery lata, Trevisano. Mógłbyś się nauczyć. Złożyłeś mi w ogóle w grudniu życzenia? – bo zupełnie nie pamiętała, czy świętowali. Był to kiepski okres, zgadza się… połowa grudnia nie była najlepszym okresem w ich życiu. I rządzę się, że Elise mu DZIEŃ PÓŹNIEJ życzenia złożyła. Pewnie niezbyt wylewne biorąc pod uwagę w jakim byli wtedy stanie, ale przynajmniej pamiętała. I tak się rządzę w ramach kary za to, że nie wiedziałeś kiedy mają urodziny, hehe. Pierwsza zauważyłam to mogę! – I chyba właśnie dlatego, że mam trzydzieści cztery lata – za nic nie chciałaby mieć znowu dwudziestu trzech lat, tu gdzie była teraz było jej dobrze, więc nie potrzebowała się sztucznie odmładzać i wiek nie był dla niej drażliwym tematem – Zupełnie nie przejmuję się tym, że nie umiem jeździć na rowerze. Bo tak szczerze… kiedy ostatnio miałeś ku temu okazję? Kiedy wstałeś z łóżka z myślą, że dzisiaj pojeździsz na rowerze? – no pewnie za często mu się to nie zdarzało! Ba! Na dobrą sprawę Elise nie wiedziała, czy Logan w ogóle miał rower… czy w ich garażu stał jakikolwiek rower? No jej na pewno nie! – I nie chcę cię martwić… – zaczęła, znów opierając głowę na dłoni i kręcąc lekko głową – Po pierwsze wyszliśmy z roli. – już nawet zaczął mówić do niej po imieniu, a wcale mu się nie przedstawiła! – A po drugie… rozmowa o jeździe na rowerze w towarzystwie twojej gitary nie jest jakaś szczególnie seksowna. Bawię się doskonale! Ale nie wiem, czy sprawia, że mam ochotę ściągnąć przed tobą majtki. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo heh… no pewnie, że nie miałaby problemu, bo zawsze ściągała przed nim majtki, ale nie byłoby to spontaniczne i pod wpływem uniesienia! – Dlatego jedziesz z tym podrywem, Skarbie. Ale jeszcze jedna rzodkiewka i wracam do szpitala… – ostrzegła pół żartem, pół serio i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął wymownie i mocno niecierpliwie, nagle robiąc tę swoją minę złego Trevisano – ze zmarszczką na czole i w ogóle. To nie było miłe, że mu TO wypomniała! Wystarczająco źle czuł się sam ze sobą i to już wtedy, kiedy faktycznie zapomniał o jej urodzinach, a ona następnego dnia o tych jego pamiętała. To zdecydowanie był jeden z tych powodów generujących rozwody. Tak czy inaczej, w ogóle nie chciał się teraz na tym skupiać – może dlatego, że nigdy nie lubił rozdrapywać własnych porażek, a może dlatego, że… No właśnie, wyszli z roli. Koooooompletnie! – Czyli… Chcesz mi powiedzieć, że to fajny drink, ale bardziej, jak z kandydatem na kumpla, niż jak z gościem, z którym mogłabyś pójść spontanicznie do łóżka? – przetłumaczył słowa Elise na swoje i musiał przyznać, w myślach i na głos, że… - Szlag… To zabolało. To naprawdę zabolało. – mimo solidnie zbolałej dumy, uśmiechnął się lekko do żony i na ułamek chwili schował się za szklanką ze swoją whisky. Już świeżą jej porcją, bo barman dyskretnie podsunął im ich nowe-stare zamówienie. – No dobra. To skoro tak to… Nie mam więcej żadnych tekstów. Coś mi mówi, że… – spauzował na moment naturalnie poważniejąc. Sam nie wiedział dlaczego, ale to go naprawdę ukłuło! To, że jego własna żona wcale nie czuła TAM dreszczy. Tam, gdzie powinna je czuć już choćby na samą myśl o nim, o jego towarzystwie i tym co planowali na resztę wieczoru i nocy. Szlag, chciał, żeby miała uniesienie. Żeby je czuła, żeby nie umiała skupić się na niczym i nikim innym. Nie chciał być jej kumplem, nie dzisiaj przynajmniej. Dzisiaj chciał być facetem, przy którym z trudnością opanowywała ochotę dobrania mu się do rozporka – już teraz, tutaj, natychmiast, nie zaraz. – Nawet jeśli nic z tego… Pełnego podniecenia i uniesienia wieczoru nie wyjdzie to przynajmniej może w końcu mi uwierzysz, jak bardzo jestem kiepski w podrywaniu nieznajomych w barze. – no ona poderwana ani się nie czuła, ani też na taką nie wyglądała i to było jasne. Uśmiechnął się tak czy inaczej i podniósł wzrok do jej ładnych, intensywnie brązowych oczu. – To… Jak wyglądają seksowne rozmowy?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ
cron