stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
007.

Nie sądził, że kiedykolwiek w jego głowie pojawi się myśl, że brakowało mu kogoś, kto wyrzucał z siebie za dużo ilość słów, przekraczał jego granice i żartował w sposób, które Waldo czasami nie do końca rozumiał. Nie spodziewał się, że polubi całkiem kobietę, która wciskała trochę zbyt śmiało pijany nos w jego sprawy, próbując namówić go na rzeczy, które — co mógłby przyznać w pełnym przekonaniem — pasowały do niego mniej więcej tak, jak pasowała pięć do nosa. A jednak po zakończonej współpracy z Fawn, naprawdę uznał, że miło było całkiem wpadać do jej kawiarenki, by od czasu do czasu wywrócić oczami na wszystkie te głupoty, które chwilami wygadywała.
Może i pojawienie się w jej cukierni byłoby bardzo uzasadnione — w końcu mógłby to wyjaśnić chęcią sprawdzenia, jak ostatecznie zaaranżowała swoją przestrzeń, to jednak w żadnym momencie się na to ostatecznie nie zdobył. Po prostu wrócił do swojego stałego porządku i codzienności tanim alkoholem płynącej, gdzie było miejsce jedynie na kobiety chwilowo pojawiające się w jego życiu, które mógł wyrzucić ze swojego usta niedługo po rozebraniu. Bez mrugnięcia okiem. Przy których wcale nie czuł się w obowiązku zgrywać porządnego gościa — w przeciwieństwie do Fawn, która jednak w jakiś dziwny sposób nie zasłużyła na to, by się do nich zaliczyć.
Kiedy ją zauważył, był już lekko wstawiony. Niby nie kołysał się, gdy pokonywał dość śmiałymi krokami dzielącą ich odległość, ale lekki uśmiech, który się na ustach Waldo rozlał, jasno wskazywał, że zdążył się znieczulić. Z tego właśnie powodu zatrzymał się przy jej stoliku. Dopiero wówczas zobaczył, że naprzeciwko siedział jakiś mężczyzna — zdołał mu umknąć chwilę wcześniej ze względu na kąt, pod jakim mieli ustawiony stolik odrobinę skryty za ścianą.
— Hej, Fawn — przywitał się, bo na tym etapie było już za późno na wycofanie się. Zauważyła go — podobnie jak mężczyzna, który odrzucił Waldo krzywym spojrzeniem. Zamiast się nim przejmować, przesunął wzrok na kobietę i ściągnął brwi. — Nie chcę przeszkadzać, ale po prostu chciałem zapytać, jak tam kawiarnia, skoro cię zauważyłem — przyznał. Nie brzmiało to wprawdzie jak dobry pretekst ku temu, by komuś spotkanie przerywać, ale nie chciał nagle w popłochu uciekać, gdy odkrył, że była z kimś umówiona. Byłoby to szczeniackie dość, a Waldo miał na karku wystarczająco dużo lat, by mu to zwyczajnie nie przystało. Dlatego zaraz ucieknie, słowo.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
006.
I gotta convince myself I don't want it even though I do
{outfit}
Waldo pojawiał się w jej głowie zdecydowanie za często. Oszukiwała się, że to przecież nic takiego i że przecież nie tak często, bo zupełnie nie była gotowa przyznać, że coś takiego ma w ogóle miejsce. Nie wiedziała więc zupełnie czemu, o co jej chodzi. Bo opcji było kilka, jedną z nich było to że seks był tak powalający, że przez to nie może przestać o nim myśleć. Były też inne, ale ta by jej najbardziej pasowała. Chyba. Ciężko to określić, jak się jest w fazie takiego wyparcia w jakim ona była. W końcu zasady ustalili, trzeba było się ich trzymać, a myślenie o nim na pewno jej w tym nie pomoże.
Robiła więc to co najbardziej efektowanie pomagało jej zabijać czas czyli chodziła na randki. Czasem na kilka z tym samym mężczyzną, częściej były to jednak pierwsze randki. Z nikim nie dotarła natomiast do pięciu. Dotarła do różnych sypialni, ale żaden nie zajął w jej głowie miejsca Waldo. W rankingu też nie, chociaż żadnego na papierze nie prowadziła. Tylko w głowie. Co do dzisiejszej wielkich nadziei nie miała. Po pierwsze była w barze, co ogólnie było dla niej okej, jeśli już kogoś znała. Wtedy mogła się faktycznie napić bez żadnych obaw, poudawać że nie umie grać w bilard, ograć go w rzutki. To fajna randka, ale poznawanie się w miejscu pełnym alkoholu, znajomych twarzy, które przez ilość procentów potrafiły pokazywać na innych palcami to mniej fajne. Chociaż większym problemem był ten drugi punk czyli Waldo, którego zobaczyła jak tylko usiadła na stołku przy jednym ze stolików, w kierunku którego wzrok jej uciekał notroczynie.
- Hej - przywitała go bardzo ładnym uśmiechem. Może trochę za ładnym nawet, ale to nic - Nie przeszkadzasz - zapewniła go. Jak się kobietę na randkę do baru zaprasza to trzeba się liczyć z tym, że na jakichś znajomych się wpadnie, którzy będą mieli ochotę zamienić słowo czy dwa. Dla Fawn było to logiczne, dla jej towarzysza chyba nie za bardzo, ale nie zamierzała sie jego spojrzeniem przejmować zupełnie. wiedziała, że Waldo nie będzie tym bardziej - Kawiarnia ma się super - powiedziała - Nie wiem czy powinnam to mówić na głos, bo chyba mogę zapeszyć, ale jest o wiele lepiej niż się spodziewałam - pochwaliła sie - Powinieneś wpaść na księżniczkowe ciasta - stwierdziła, chociaż sama się roześmiała jak te słowa powiedziała, bo obydwoje wiedzieli że wcale zachęcająco dla niego nie brzmiały - A co tam u Ciebie? Pełne ręce roboty? - zapytała. W którymś momencie zapewne powinna przedstawić sobie mężczyzna, ale zupełnie o tym nie pomyślała. Tak jak o tym, żeby jakoś mężczyznę, z którym była na randce włączyć do rozmowy. No cóż, na drugi plan zszedł.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nie umknęło mu to, że wyglądała odrobinę inaczej. Chociaż nigdy nie przemycił komplementu w rozmowie, uważał ją za jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie stanęły na jego drodze. I gdyby miał znowu dwadzieścia lat, mógłby uznać zaciągnięcie jej do łóżka za życiowy sukces. Wiek zmienił odrobinę jego priorytety, ale nie podejście i szczere przekonanie, że Fawn — co było nawet lekko irytujące — naprawdę działała na niego w sposób, w jaki nie zdołała go ostatnio zainteresować żadna kobieta.
Tym bardziej uważał, że trzymanie się na dystans było rozsądne — już nie tylko ze względu na nią, ale też przez swój, życiowy bałagan. I chociaż zdawał się działać teraz wbrew tej tezie, to jakoś, po tych kilku drinkach, nie mógł do końca powstrzymać chęci pojawienia się tutaj i zagadania jej. Szczególnie że wcale nie udawał — początkowo naprawdę nie dostrzegł tego, że była w trakcie spotkania. W przeciwnym razie by się nie wtrącał, nie chcąc wyjść na natręta, który nie potrafił zachować się wśród ludzi.
Nieznacznie drgnęły mu usta, gdy lekka satysfakcja zalała Waldo po tym, jak z jej ust padło zapewnienie, że nie przeszkadzał. Prychnięcie, jakie wydał mężczyzna pod nosem, mogło świadczyć o tym, że niekoniecznie się zgadzał z jej słowami. I może gdyby Fawn nie wyglądała tak, jak wyglądała, to mężczyzna w tym momencie by się wycofał, zachowując resztki godności — a jednak nadzieja, że zdoła zainteresować t a k ą kobietę sobą, zdecydowanie wygrywała.
— To świetnie — przyznał szczerze, bo jako osoba, która doskonale wiedziała, ile pracy włożyła w otwarcie jej, uważał, że w pełni zasługiwała na taki sukces. Powoli pokiwał głową, bo chociaż z premedytacją jej unikał, to w tej chwili naprawdę uwierzył w to, że powinien wpaść w wolnej chwili. — Chętnie zajrzę. Może na inne ciasta — dał jej słowo. Księżniczkowe zdecydowanie nie były tym, co mogło kupić kubki smakowe Waldo. Zerknął przelotnie na mężczyznę, który świdrował do wkurwionym spojrzeniem. Zaciskał rękę na swoim drinku, prawdopodobnie szukając w głowie pomysłu na to, jak mógł się go stąd pozbyć.
— Powiedzmy. Trochę mi się zrobiło miejsca, odkąd skończyłem pracę u ciebie, ale i tak się nie nudzę — przyznał, kiwając głową. Zadziwiająco brakowało mu wpadania do kawiarni. Miał jednak nadzieję, że nie będzie potrzebowała w najbliższym czasie jego fachowej pomocy — chyba że chodziłoby o rozbudowanie lokalu o dodatkowe miejsca do siedzenia. Wtedy chętnie by jej pomógł. — Chyba powinienem was już zostawić, miło było… — zaczął, bo naprawdę zamierzał się pożegnać, zostawiając ją samą na spotkaniu. Może nie wydawała się mężczyzną zainteresowana, ale to nie Waldo powinien jej sugerować, że w takim wypadku rozsądniej byłoby uciec. Najwidoczniej jednak jej randka zdecydowała się zabić jakiekolwiek szanse na powodzenie, bo Waldo nie zdążył skończyć swojej myśli, gdy tamten dodał tak, spierdalaj już koleś dość mocno poddenerwowanym tonem. Uniósł lekko brew, zastanawiając się, czy powinien się wtrącić, ale zamiast samodzielnie podjąć decyzję, zatrzymał się. Jeśli Fawn uzna, że ma dość i chce stąd spadać, to Waldo wspaniałomyślnie dopilnuje, by tamten koleś jej dał spokój.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Usłyszenie takich słów z jego ust nie było czymś co kiedykolwiek brała pod uwagę. Komplement byłby dziwny, a co dopiero coś takiego. Pewnie pomyślałaby, że miał udar albo coś takiego. No ewentualnie najlepszy seks w życiu, ale skoro to miało się nie powtórzyć to odpada. Miała natomiast świadomość, że była atrakcyjną kobietą, tak jak Waldo na pewno miał świadomość, że był atrakcyjnym mężczyzną. Bo był bardzo. Mogłaby sobie siedzieć i na niego patrzeć po prostu, ale faktem było, że potrafiła wymienić jego większe atuty jej zdaniem.
Na szczęście zasady są po to, żeby je łamać albo chociaż naciągać. Nie żeby jeszcze się na to zapowiadało, ale nie oszukujmy się, że Fawn potrafiłaby się trzymać ich ustalenia, jakby się drinka czy dwóch napili razem. Słaba pod tym aspektem była, zero wstydu z tego powodu. Uśmiechnęła się na jego słowa - Tak. Oby tylko tak dalej - powiedziała, bo wiadomo że takie rzeczy się dynamicznie zmieniały. Co prawda starała się mocno, żeby się mieszkańcom pokazać, jakie nowe rzeczy wprowadzać, żeby jak najdłużej być na fali. Zaśmiała się - Spodziewałam się, że to powiesz - przyznała. Może byc trudno co prawda, ale coś ogarną na pewno. Fawn na chwilę zapomniała totalnie o swojej randce, dopiero jak wzrok Waldo powędrował na mężczyznę to sama na niego spojrzała posyłając mu delikatny uśmiech.
- Będą się o Ciebie bić niedługo - stwierdziła. Chciała być miła, to prawda, ale jej słowa nie były bez pokrycia. Była bardzo zadowolona z jego pracy, ludzie też zauważali wyjątkowość mebli w kawiarni, które codziennie zbierały masę komplementów, a ona od razu mówiła, że to zdolny, lokalny stolarz. Także wcale nie przesadzała. Miała zaprotestować na jego słowa, chociaż zdawała sobie sprawę, że nie do końca w porządku będzie jak zaprosi, żeby dosiadł się na drinka. Jeśli ta randka miała się udać to zdecydowanie powinien ich zostać. Tylko chyba nie było im to pisane.
Najpierw na jej twarzy pojawił się szok, bo się nie spodziewała. Zupełnie. Co prawda powinna patrząc na to jak beznadziejne randki miała na koncie. Miała nadzieję, że będzie to miła odmiana, ale jak to sie mówi nadzieja matka głupich, więc wychodziło że Fawn zaliczała się do ich grona. Szybko wróciła jednak na ziemię i pokręciła głową już teraz bardziej ze złością niż szokiem, po czym wstała ze stołka na którym siedziała. Tym razem to jej randka była zaskoczona - Nie chodzę na randki z prostakami - poinformowała mężczyznę, po tym jak zadał je pytanie w podobnym tonie, jak jego wcześniejsze słowa - A pierwsza randka w barze to żenada -dodała jeszcze, bo nie miała żadnych powodów by te słowa zostawić dla siebie. Kiedy spojrzała na Waldo mógł na jej twarzy zobaczyć lekki uśmiech, w ramach podziękowania że nie zostawił jej samej w tej sytuacji. Oczywiście czyjaś duma została tu urażona, więc usłyszała pod swoim adresem jeszcze kilka wyzwisk, ale nie zamierzała na to reagować zupełnie. Nawet nie odwróciła się do typa, żeby na niego spojrzeć. Patrzyła tylko na Waldo - Napijesz się ze mną? - zapytała.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Miał wystarczająco klasy, by nie porównywać jej z innymi kobietami, ale prawda była taka, że noc z Fawn była zdecydowanie milsza (pod bardzo wieloma względami) niż te, które spędzał w towarzystwie przypadkowo poznanych kobiet, które ostatecznie opuszczały jego dom dość szybko. Nie wyobrażał sobie jednak momentu, w którym mógłby podobną informację przemycić, więc wątpliwe, by się dowiedziała. Nie sądził jednak, że trzeba kogoś takiego Fawn zapewniać o tym, że była cholernie seksowna i miło się z nią bawił, bo — jeśli dobrze pamiętał, a tak mu się wydawało — dość wymownie to zademonstrował tamtego wieczoru.
— Gratulacje, Fawn Houghton. Zdołałaś mnie trochę przejrzeć — rzucił z lekkim uśmiechem błąkającym się na jego ustach. Spędzili w swoim towarzystwie nieco czasu, więc nie było to wcale aż tak zaskakujące. Zdaje się też, że była osobą, z którą Waldo naprawdę rozmawiał — czego dowodem była ta scena. Mógł przecież wykorzystać fakt, że prawdopodobnie i tak uważała go za skończonego gbura i ograniczyć się jedynie do lekkiego skinienia w jej głowie. A jednak coś go tutaj przywiało, by — z czego początkowo nie zdawał sobie sprawy — zakłócić jednak randkę, którą miała.
— Oby — mruknął jedynie. Z pewnością byłoby mu to na rękę. Kolejne zlecenia zdołałyby podreperować jego budżet, który przecież od kilku lat był prawie wiecznie na zero. Gdyby w jego życiu stało się coś, co wymagałoby nagłego wyłożenia większej kwoty, Waldo musiałby albo desperacko łapać zlecenia, albo przemyśleć sprzedaż domu. Czego nie chciał robić, bo wiązało się z nim ogrom wspomnień — także tych miłych, kiedy mógł przyglądać się córce, stawiającej pierwsze kroki.
Waldo był gotów odejść po tym, jak upewni się, że Fawn chciała być zostawiona. Gdyby nie słowa mężczyzny, ulotniłby się bz słowa — skoro jednak zaprezentował się od strony skończonego buraka, wolałby najpierw nabrać pewności, że Houghton naprawdę chciała spędzić z nim ten wieczór. Najwidoczniej nie, co oczywiście mile połechtało ego Rawlingsa. Usta mu drgnęły lekko na słowa kobiety, a kiedy padło pytanie, bardzo chętnie skinął głową. Nie będzie musiał się zastanawiać, czy przypadkiem tamten koleś nie okaże się nachalny w stosunku do niej, tak za dwie kolejki. A jednak trochę by go to dręczyło — jedynie przez znajomość z nią i jej bratem, nic więcej.
— Na co masz ochotę? — zapytał, gdy już przesiedli się do stolika, przy którym wcześniej usiadł Waldo. Przyjął od niej zamówienie i podszedł do baru, by zgarnąć dwie szklanki — jedną dla niej, a drugą dla siebie. Wrócił z nimi do Fawn chwilę póżniej i zajął miejsce naprzeciwko. — Nie chciałem się wtrącać — przyznał, bo wolał, żeby wiedziała, że jego pojawienie się było jedynie efektem przypadku. Nie musiała się martwić, że od teraz, ilekroć tylko wyjdzie z mężczyzną na randkę, zaraz znikąd pojawi się Waldo, gotowy psuć im spotkanie.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Mógłby sie zdziwić, bo wszystko co się w jej życiu działo od rozwodu zaczynając wcale jej nie utwierdzało w tym, że była seksowna albo że faceci jakoś mocno cenili czas z nią spędzony. Co prawda w jego przypadku było inaczej, ale myślenie o tym nic dobrego jej nie przynosiło. Wręcz przeciwnie, stara sie więc tego nie robić, bo potem ciężko było jej nie złamać ich ustalenia i nie napisać do niego co porabia. Tak czy inaczej, jej samoocena wcale na wysokim poziomie nie była aktualnie.
Roześmiała się na jego słowa, ale zdecydowanie w zbyt flirciarski sposób jak na kogoś kto był na randce nie z nim. Wychodziło, więc na to że jej towarzysz miał podstawy, żeby się poczuć trochę pominięty, jednak nie na tyle, żeby zachować się w ten sposób. Bez przesady. To nie tak, że Fawn robiła jakieś maślane oczy do Waldo czy coś takiego. Po prostu uśmiechała się do niego ładniej, niż do innych ludzi. O niczym to nie świadczyło.
Można uznać, że Fawn wykorzystała moment żeby towarzystwo zmienić na takie co jej bardziej pasuje (czyli Waldo, wiadomka), ale wcale tak nie było. Brak szacunku do jej przyjaciół czy rodziny był czymś czego znieść nie mogła. Mimo że wszyscy się rozproszyli po całym świecie to powiedziałaby śmiało, że i tak mieli dobry kontakt, więc było to niedopuszczalne po prostu. Szczególnie, że ten gość nie miał pojęcia kim Waldo był. Mógł być kimś mega dla niej ważnym, a tu takie teksty. Tak naprawdę to ona sama nie wiedziała do jakiej kategorii by go włożyła. Z tych dwóch wymienionych to chyba do żaden, ale był przecież najlepszym przyjacielem jej brata, więc to praktycznie jak rodzina. Powiedzmy.
- Gin z tonikiem - odpowiedziała, chociaż nie był to chyba do końca dobry wybór, skoro dokładnie to przyczyniło się do tego, że ostatnio zdejmowali z siebie ubrania. Także albo głupia decyzja to była, albo w pełni świadoma - W sumie dobrze, że się wtrąciłeś - stwierdziła - Uratowałeś mój wieczór - dodała, bo pewnie prawdziwa natura bezimiennego gościa by w pewnym momencie wyszła na jaw, a ona rozczarowana poszłaby do domu. Tak mogła napić sie z nim, co w sumie też może się skończyć rozczarowaniem - Wiedziałam, że ostatnio podejmuje słabe decyzje randkowe, ale to chyba już szczyt - ostatnio w sumie trochę poruszali ten temat, ale Fawn nie przyznała się do tak złego gustu. Aż się musiała napić - Chyba się przerzucę na Twoją taktykę - powiedziała co w sumie zabrzmiało trochę jak propozycja, ale wcale nią nie było, bo on był fanem na raz a ich raz już się odbył. Także zero w tym było podtekstu - Albo żadną. To mi dobrze zrobi - przedstawiła mu też druga opcją rozbawiona. Nie zamierzała nad tym płakać. Nie idzie to nie idzie, a do związku jej się wcale nie śpieszyło.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Popukałby się w głowę, słysząc te słowa. Nie musiał rozglądać się po barze, by wiedzieć, że kilkoro mężczyzn z pewnością zerkało w jej stronę, z nadzieją, że jednak uwolni się od buca, z którym siedziała. A kiedy to zrobiła, to niestety — dla nich, nie dla Waldo — zajęła miejsce tuż obok niego. Nie wiedział wprawdzie, czy był najciekawszym i najmilszym towarzystwem na ten wieczór, ale na pewno nie potraktuje jej tak prostacko, jak zrobił to mężczyzna siedzący z nią chwilę temu.
Gdyby nie Fawn, prawdopodobnie Waldo sam dość wymownie kazałby spadać kolesiowi, który postanowił być takim burakiem. Nie sądził jednak by słowne przepychanki lub – co gorsza – te fizyczne były czymś spektakularnym. Odpuścił sobie więc, zachowując się zaskakująco dorośle. Co poskutkowało tym, że to Waldo wyszedł z tej potyczki jako zwycięzca, w rzeczywistości przecież prawie nic nie zrobił. Zamówił więc sobie whiskey (trochę podrzędną, raczej tanią) i jej gin z tonikiem i wrócił do stolika, siadając naprzeciw kobiety.
— Było tak źle? — zapytał lekko rozbawiony. Facet nie wydawał się miły, a ona nie wyglądała na zadowoloną. Dobrze więc się stało, że nie zauważył go, gdy ją zaczepiał — w przeciwnym razie miałby nieco więcej obiekcji przed tym, by ją tak śmiało zagadywać. Kusiło go, by zapytać, czy była to randka z aplikacji, którą ostatnim razem próbowała mu wcisnąć, czy może poznała go w bardziej tradycyjny sposób. Ugryzł się jednak w język, wychodząc z założenia, że nie był to jego interes.
— Moją taktykę? Jaka jest moja taktyka? — zapytał zaskoczony, nie bardzo rozumiejąc, co dokładnie miał na myśli. Nie brzmiał w żadnym stopniu na urażonego, czy poruszonego — prędzej zainteresowanego. Chciał wiedzieć, co takiego sobie w głowie zdążyła o nim ułożyć, skoro on sam nie sądził, by miał jakąś specjalną taktykę. Jedynie czasami poznawał kobiety w barach, ale kto tak nie robił?
— Nie będę się wymądrzał, ale na pewno zasługujesz na mierzenie wyżej. On miał zakola — powiedział z taką powagą, na tyle dramatycznym tonem, że jeśli ktoś nie znał Waldo zupełnie (a ona trochę znała) mógł pomyśleć, że był w tym całkowicie poważny. A tak sobie jedynie żartował. Nie zamierzał angażować się w jej randkowanie wcale, chociaż jak by po alkoholu i ze świadomością, że nadal się z nikim na stałe nie spotykała, to jakoś mimowolnie pozwolił sobie odrobinę swoimi myślami za daleko zabrnąć, wspominając na przykład miłe chwile, kiedy dali się odrobinę ponieść.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Nie była pewna czy przyciąga aż tyle spojrzeń, ale tego że Waldo nie potraktuje jej prostacko czy źle to akurat tak. Może sprawiał wrażenie gbura, który gburowato traktuje ludzi a przez to że skory do rozmów nie był to można śmiało go określić mianem niesympatycznego, z czym kilka tygodni temu by się zgodziła, ale teraz zdecydowanie nie. Widziała w nim o wiele więcej teraz. Jak na przykład to, że był porządnym gościem, dojrzałym i bardzo często sprawiał, że uśmiech pojawiał się na jej twarzy. Także jej nieobiektywnym zdaniem najlepszym towarzystwem w tym miejscu. Żadne inne ją nie interesowało prawdę mówiąc.
- Tylko raz było gorzej - powiedziała zgodnie z prawdą. Co prawda po tej najgorsze poznała całkiem fajnego barmana (buzi panda), więc koniec końców nie był to najgorszy dzień. Widocznie los uznawał, że zasługuje na coś dobrego po beznadziejnej randce. Wtedy na towarzystwo Reda, dzisiaj na Waldo. W takiej sytuacji nie powinna chyba narzekać - Więc nie aż tak, ale daj spokój. Sam widziałeś, że był bucem - taka była prawda. Fawn mogła to delikatnie ignorować do pewnego momentu chcąc mu dać szansę, ale bez przesady.
- Poznajesz kogoś przypadkowo, po jednej nocy ładnie się żegnasz i tyle - wyjaśniła. Nie wydedukowała tego sama, ostatnio jej to tak przedstawił. Aktualnie miało to dla niej więcej plusów niż minusów. Zero rozczarowań przede wszystkim, a to coś co by jej się przydało na pewno - Chyba, że są minusy o których chcesz mi opowiedzieć? - zapytała nachylając się do niego, jakby miał jej zaraz jakiś sekret sprzedać. Nawet jeśli jakieś miał to mocno wątpiła, że będzie miał ochotę o tym opowiadać, ale już zdążyła się do tego przyzwyczaić. Pewnie tak jak on do tego, że ona pyta i wtyka nos w nie swoje sprawy.
Roześmiała się na jego słowa. Nie wiedziała czy bardziej ją rozbawiła ta powaga czy to że w ogóle coś takiego padło z jego ust. Przez chwilę aż ciężko jej się było uspokoić - Od teraz zakola to mój sygnał ucieczki - stwierdziła idąc w ten żart, chociaż może powinna to faktycznie wziąć pod uwagę - Ale nie wiem czy Ty, pan idealne włosy, może go oceniać - powiedziała - Nie wszystkich geny tak obdarowały Waldo - nie tylko pod względem włosów oczywiście, a widziała wszystko.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nie musiała widzieć tych wszystkich spojrzeń. W przeciwnym razie miałby powody przypuszczać, że trochę poprzewraca jej się w głowie na tyle, że nie będzie chciała (tak na przykład) rozmawiać więcej z dobrym i poczciwym Waldo. Który — co do tego nie ma się co oszukiwać nawet — nie stanowił najlepszej partii w tutejszym barze. Nie plasował się tez wprawdzie na ostatnim miejscu, ale na pewno trafiłaby lepiej — gdyby chciała. Miał jednak nadzieję, że nie, bo i on sam nie chciał, by się przesiadała nagle.
— Czyli tobie nie idzie najlepiej, a próbowałaś namówić na randkowanie mnie? — upewnił się, lekko brew unosząc. Nawet gdyby był odrobinę bardziej pogodny, to zestawiony tuż obok niej, przejmował rolę burzowej chmurki — a to nie pomagało w nawiązywaniu kontaktów. Skoro więc ktoś taki, jak Fawn, trafiał kulą w płot co i rusz, to nie było szans na to, że mrukliwy Waldo odnajdzie się jakoś lepiej. — Był. Zabiłaś jedynie moją okazję do zabawy w księcia — wytknął jej prawie urażonym tonem, przez który p r a w i e można było uwierzyć w to, że mówił poważnie. Nie mówił. Nie miał tendencji do heroicznych zachowań, na pewno nie w spektakularny i wielki sposób.
— Takie masz o mnie zdanie? — zapytał. Można byłoby pomyśleć, że poczuł się urażony, ale tak nie było. Sam nie wiedział, czy faktycznie można było przypinać mu taką łatkę — bo zdarzało się, owszem, ale nie na tyle często też, by czuł się jak jakiś casanova. Określenie to pasowało do Waldo mniej więcej tak, jak nazwanie Fawn naburmuszoną. Miała jednak pełne prawo zakładać, że to dla niego dość typowe, bo przecież mniej więcej w taki sposób zdecydował się ją potraktować. Niezbyt ładnie i niekoniecznie miło, ale nie sądził, by jej to przeszkadzało tak naprawdę. Zakładał raczej, że i ona wyznałaby podobne podejście, gdyby miał ją o to zapytać. — Kilka by się znalazło — przyznał. Takie podejście zabijało szanse na stworzenie czegoś trwałego — nawet z kimś, kogo zdążył szczerze polubić. I oczywiście było to całkowicie teoretyczne gadanie, nie nawiązywało konkretnie do Fawn.
Głośno się zaśmiał na jej słowa i przeczesał dłonie ręką, jakby badał, czy faktycznie miała rację, chwaląc między słowami jego włosy. Co było z pewnością miłe i bardzo też niespodziewane. — Absolutnie nikt nigdy nie powiedział mi, że mam idealne włosy — zapewnił ją szczerze. Było to bardzo niespotykane, ale na pewno za trzy drinki, gdy stanie przed lustrem w tutejszej łazience, to oceni, czy faktycznie były tak fantastyczne, jak mówiła.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Prawdę mówiąc to Fawn nawet by się nie mogła wypowiedzieć w temacie tego kto był najlepszą albo najgorszą partią w tym miejscu, bo nie bardzo była zainteresowana. Na początku swojej randki zbadała wzrokiem twarze ludzi, ale odkąd usiadła przy stoliku z Waldo to całą swoją uwagę skupiała właśnie na nim.
Było to trafne spostrzeżenie, na które zaniemówiła na chwilę - Ale to co innego - stwierdziła, bo w zasadzie tak było - Po pierwsze jesteś facetem, a po drugie ja randkuje z obcymi a dla Ciebie miałam znajome chętne na randki - powiedziała - Więc byłbyś przygotowany na to czy są fajne czy nie, a nie brany z zaskoczenia jak ja - dodała jeszcze brzmiąc w sumie poważnie dość, ale szybko na jej twarzy pojawił sie uśmiech, bo wcale to nie był poważny argument. Niby wiedziała, że jego słowa to żart, jednak na początku i tak poczuła lekki szok, że nawet w żartach takie słowa z jego ust padły. Szybko się natomiast otrząsnęła - To mega słodkie, że chcesz być moim księciem - stwierdziła uśmiechając się do niego ładnie - Ale chyba lepiej, że zepsułam, bo nie wiem jak miałabym okazać wdzięczność skoro nie chcesz uprawiać ze mną seksu - może nie powinna tego mówić, ale to wcale nie był jej pierwszy drink, więc skoro pomyślała to powiedziała.
- Yhym - odpowiedziała w zasadzie odruchowo popijając swojego drinka. Nie pomyślała w pierwszej chwili wcale, że mogłoby go to w jakiś sposób urazić. W sumie w drugiej też nie, bo zupełnie nie miała go za kogoś kogo takie słowa mogły urazić to raz. A dwa, jej słowa. W końcu była tylko jakąś znajomą, dla której pracował, siostrą kumpla i tyle. Nie uważała, że jej zdaniem jakoś mocno się przejmował. Zupełnie nie nawiązywała swoimi słowami do tego co między nimi zaszło. Bardziej do tego o czym rozmawiali ostatnio, z tego jasno wynikało że Waldo się lubił w niezobowiązującymi znajomościami. Natomiast w pewnym momencie dotarło do niej, że mogło to zabrzmieć niemiło - Chyba, że jesteś jakimś ukrytym romantykiem, a ja tu opowiadam głupoty - spojrzała na niego pytająco. Jak tak to zwróci honor, chociaż ciężko by jej było w to uwierzyć. Ah ta Fawn, ze skrajności w skrajność popadała. Nic pomiędzy - Na przykład? - zapytała. W żadnym momencie tej rozmowy nie przeszło jej przez myśl, że coś mogło być nawiązaniem do nich albo mogło tak zabrzmieć. Może, dlatego że mocno starała się nie myśleć nich. Jakby zaczęła to na przykład mogłoby jej się zrobić przykro, że się to skończyło zanim miało szansę się zacząć, a to bez sensu przecież. Tak samo jak flirtowanie z nim i liczenie na to, że ten wieczór skończy się jak ostatni.
Uśmiechała się coraz szerzej obserwując jego reakcje na komplement. Nie podejrzewała, że kiedykolwiek w życiu pomyśli, że Waldo by uroczy. Dobrze, że się z nikim nie zakładała, bo przegrałaby w tym momencie kasę albo straciła kończynę, zależy czego by zakład dotyczył - Myślę, że nie dlatego że nie są - stwierdziła, ale z uśmiechem. Pewnie nie powie mu nic czego nie wie - Tylko niektórzy mogą Ci się bać powiedzieć, że są - wyjaśniła popijając drinka.

waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Uniósł nieznacznie brew do góry, sugerując, że nie był pewien, czy powinien wierzyć w jej zapewnienia na słowo. Pamiętał — ale jak przez mgłę, więc nie ufał sobie całkowicie — że chyba mowa było o aplikacji, którą chciała mu zainstalować. Dowodzenie swojej racji nie było jednak czymś, czego potrzebował, dlatego pozwolił jej pociągnąć temat, wyjaśniając to po swojemu, a sam łaskawie pokiwał lekko głową.
— To nadal randka w ciemno — skomentował krótko, tonem, który dość jasno wskazywał na to, jakie stanowisko przyjmował Waldo w takiej sprawie. Nie planował się z nikim umawiać, więc równie dobrze mógłby po prostu uciąć ten temat — zamiast to zrobić, głupio kontynuował. A na jej kolejne słowa brwi powędrowały mu tak wysoko, że niemal schowały się pod linią włosów. Gdyby nie to, że rękę zaciskał w międzyczasie za swoim drinku, to popukałby się nią w czoło. — Bardzo źle to zinterpretowałaś. To nie o chęci chodziło, bo gdyby przemawiała przeze mnie jakaś niechęć, znaczyłoby to, że powinienem skonsultować to z lekarzem — przyznał. Próbował po prostu zachować jakąś logikę, która najwidoczniej wcale nie była na miejscu. Nie uszczęśliwiała go też na pewno, bo zdecydowanie milej bawiłby się, gdyby odpuścił sobie jakieś moralizatorskie posunięcia i po prostu pociągnął relację, która najwidoczniej Fawn na rękę była. Na samą myśl kusiło go, by zaproponować jej przeniesienie się w bardziej ustronne miejsce.
— Bardzo głęboko skrytym — zapewnił ją. Trochę sobie ujmował, bo bywały momenty — w poprzednim życiu, gdy miał jeszcze żonę, że Waldo naprawdę spisywał się w tej roli. Czasami starał się, mile swoją żonę zaskakiwał i kombinował, co zrobić, by nie poczuła się zaniedbana. Przynajmniej początkowo, bo jakoś z biegiem czasu to się faktycznie zatarło — i to na tyle, że poczuła się przez niego porzucona i ignorowana. Nie sądził wprawdzie, by kiedykolwiek problem eskalował do takiego poziomu, chociaż niewątpliwie nie był na koniec wzorem do naśladowania w związku.
— Na przykład to, że wyganiasz kogoś fajnego po tej jednej nocy tylko dlatego, że odejście od reguły wydaje się nierozsądne — wyjaśnił enigmatycznie. Mówił o niej, Nie nie chciał przyznać tego wprost. Nie chciał też przyznawać, że robił to, by przypadkiem nie przyszło mu się potem zderzyć z oczekiwaniami, którym nie mógł sprostać, jako człowiek, który nie wiązał się w żadne relacje. Nie sądził, że po dwóch okazjach do rozebrania jej miałaby stracić dla niego głowę, zakochując się, ale minimalizował całkowicie potencjalne zagrożenie. Tylko mówienie o tym wydawało się tak głupie, że nie ułożył tego w słowa. By nie zabrzmiał zbyt zuchwale przypadkiem.
— Ty nigdy nie bałaś się mówić mi wszystko, co wpadło ci do głowy — zauważył. Nie starał się onieśmielać ludzi, ale nie wykluczał, że faktycznie to robił. Fawn pozostawała w tym wszystkim jednak magicznym wyjątkiem, całkowicie odpornym na jego niezbyt przychylne i otwarte podejście.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
W zasadzie na to argumentu żadnego nie miała, bo nie za bardzo się dało, więc kiwnęła tylko głową i się napiła znowu. Mógł to uznać za wygraną, a z jej strony niemalże obietnice, że nic takiego nie odstawi i na randki w ciemno go nie będzie umawiała. Szczerze to zupełnie nie miała na to ochoty. Nie żeby jakaś zazdrość tu się pojawiała, po prostu nie podobała jej się taka wizja i tyle. Zaśmiała się lekko zawstydzona jego słowami, bo jakby nie patrzeć to miłe były całkiem - Więc o co? - zapytała, nadal z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie chciała, żeby to zabrzmiało jakby go przepytała teraz czemu w takim razie powiedział co powiedział z jakimiś wyrzutami, bo zupełnie nie o to chodziło. Była po prostu ciekawa, a skoro powiedział jej już a to mógł powiedzieć b też. Jeśli chciał.
Roześmiała się na jego słowa - No widzisz. Wychodzi na to, że jednak trochę Cię znam - stwierdziła. Nie było to wcale łatwe, bo się opierał dość mocno, co rozumiała w pewnym sensie. Nadal nie dotarli do tego etapu, gdzie czuła, że może pytać go o żonę i o to co się między nimi wydarzyło, ale wiedziała że nie było to łatwe. A jak życie było trudne to łatwiej było ludzi odpychać, nawet jak się potem okazywało, że to fajni ludzie, z którymi można miło spędzić czas. Fawn bratu nie przyznawała często racji, ale akurat w kwestii Waldo, tego że jest w nim coś więcej niż gbur którym się wydaje na pierwszy rzut oka, musiała to zrobić.
Nie wiedziała czy mówił o niej. Trochę tak czuła, jednak nie wiedziała czy chce zapytać o to wprost, żeby nie wyszło, że coś sobie dopowiada w sytuacji gdzie nic nie było. Jak już wiadomo wypadła trochę z wprawy, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Nie żeby była jakaś super zanim wyszła za mąż. Mało praktyki i tak to się kończy - Czasem trzeba być rozsądnym - stwierdziła - Ale ja osobiście preferuje nie. Byłam rozsądna przez większość swojego życia i nic fajnego mi to nie przyniosło, więc teraz próbuje tej drugiej opcji - powiedziała. Szczególnie, że nic nie stało na przeszkodzie. Nie miała dzieci, zobowiązań względem nikogo. Mogła robić co chciała, on też, więc pytanie brzmiało tylko co chciał. Ona aktualnie lekko dawała mu znać czego ona chciała, bo w trakcie mówienia przysunęła się do niego bliżej, a potem błądziła wzrokiem między jego oczami a ustami.
- To moja wada fabryczna, zawsze mówię co przyjdzie mi do głowy - zaśmiała się - Ale nigdy mnie nie onieśmielałeś też - powiedziała. No może kiedyś jak różnica wieku były między nimi większa, a on był kolegą jej brata, ale to było dawno bardzo. Jakby inne życie zupełnie.

waldo rawlings
ODPOWIEDZ