żołnierz — na emeryturze
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
uznany za zmarłego były żołnierz, który musi znów stanąć na nogach
Jej problemy brzmiały lepiej niż jego. Jakiekolwiek problemy brzmiały dla niego lepiej niż jego własne. A do tego lubił jej słuchać i z nią rozmawiać. Tak po prostu. Nie miał pojęcia dlaczego, ale nie musiał się w tym doszukiwać drugiego dna, wynajdować ukryte znaczenia albo komplikować to w jakikolwiek sposób w swojej głowie. Nie miał zamiaru psuć prostoty, która była mu obecnie potrzebna.
To urocze, że wzięłaś sobie moje słowa do serca i wciąż je pamiętasz — stwierdził żartobliwie, uśmiechając się do niej rozbawiony. — Mam takich znacznie więcej w głowie — zapewnił ją pół żartem, pół serio. Rzeczywiście, wymyślił ich już krocie na przestrzeni wszystkich spotkań w sali fizjoterapeutycznej w szpitalu. Z jedno albo dwa nawet dzisiaj. Była to jego własna, prywatna rozrywka, która na początku służyła do odwracania swojej uwagi od bólu po tym jak już uwierzył w to, że wcale nie była trzema dziewczynkami stojącymi jedna na drugiej w kitli. Jednak z nią mógł się kilkoma podzielić, jeśli by tylko chciała. Wierzył, że miała wystarczająco dużo dystansu do siebie by się z tego śmiać, a nie na niego obrazić.
Łowię to złe określenie — przyznał się po chwili. — Zarzucam wędkę, piję piwo ze znajomymi i od czasu do czasu coś weźmie — wyjaśnił bardziej dokładnie i wzruszył ramionami. Chyba można to było wciąż uznać za łowienie ryb. Czysto technicznie. Potem je wypuszczali i wracali do popijania zimnego piwka z turystycznej lodówki. Jakby miał się tym zajmować tak na poważnie, z całą powagą, ciszą i wyczekiwaniem, to by chyba zwariował jeszcze szybciej niż się to działo jak siedział za długo w domu. Nie zdziwiło go jej zaskoczenie. Rzeczywiście nie wyglądał jak ktoś, kto może tam przesiadywać godzinami. — Nie jest to dla każdego, ale raz się warto przejść na pewno — podsumował krótko swoje zdanie na ten temat. On miał tam kartę stałego klienta i wykupione wejścia na rok, ale nie oznaczało, że ona też miała to polubić.
Nie będę samolubnie powstrzymywał Cię od spotkań z innymi pacjentami — powiedział, odkładając na bok swoją kanapkę, której resztka jeszcze mu została. — Nie jestem taki zaborczy — rzucił żartobliwie, patrząc jak się zbiera. On jeszcze chciał dokończyć kanapkę i zjeść ciastko, ale nie miał zamiaru jej w tym celu zatrzymywać. — Do zobaczenia jutro — powiedział jej na do widzenia i patrzył jak odchodzi.

koniec, kailani fairfield
ODPOWIEDZ