Nie pamiętała wszystkiego, co wydarzyło się minionej nocy. Nie miała pojęcia, jak bardzo się przed nim ośmieszyła. Mogła jedynie domyślać się, że powiedziała albo zrobiła coś głupiego, albo jedno i drugie. Dlaczego? Ponieważ miała to w zwyczaju, kiedy była pod wpływem. Po alkoholu robiła wiele dziwnych rzeczy, podobno była wtedy bardzo zabawna. Este nie podzielała tego zdania, ponieważ doskonale pamiętała kilka epickich momentów, o których sama zdecydowanie wolałaby zapomnieć. Chciałaby wyrzucić te wspomnienia z pamięci, ale nie było to możliwe. Wielokrotnie, kiedy budziła się rano, miała ochotę spalić się ze wstydu. Tym razem jednak niczego nie pamiętała. Nie wiedziała, czy to dobrze, czy może wręcz przeciwnie.
Jego słowa sprawiły, że w jej oczach pojawiła się panika. Przetarła swoją zmęczoną twarz obiema rękami i ciężko westchnęła. — O nieee, znowu to samo — odparła wyraźnie zrezygnowana i wydała z siebie charakterystyczny jęk. Zastanawiała się, co wczoraj odwaliła i czy powinno być jej wstyd. Nie chciała ośmieszyć się przed mężczyzną, na którym je zależało. Opinia Layonella z pewnością miała dla niej duże znaczenie. — Co głupiego zrobiłam albo powiedziałam? — zapytała wprost. Nie była pewna, czy była gotowa na odpowiedź. Była szansa, że jeszcze sobie przypomni. Chociaż może lepiej nie?
Zaśmiał się lekko kręcąc głową.
-Powiedziałaś mi, że mam piękne oczy i w ogóle cały jestem piękny, dzisiaj mogę ci za to podziękować, chociaż wczoraj też to zrobiłem - uśmiechnął sie głupkowato, bo naprawdę nie mógł się powstrzymać o tego typu docinek. Ostatnio takie żarty się go trzymały. Takim pierwszym z brzegu przykładem jest jego młodszy brat, a w zasadzie to jak Layonell podsycał jego „chęć” do zgłębiania poradników o ojcostwie.
- Spróbuj może owsiankę z owocami. Jest dość pożywana, więc może poprawi ci samopoczucie - odparł patrząc uważnie na Este. Sam zastanawiał się w zasadzie co ma zjeść i jak na razie nie przyszło mu nic ciekawego do głowy, więc raczył się kawą. Jedno wiedział na pewno – nie zacznie dnia bez śniadania, powinien je zjeść równo z kawą czy nawet przed, ale nie zawsze udaje się zachować zdrowe nawyki, prawda? Nie może być, aż taki idealny.
este chamberlein
Cóż, Este z pewnośćią nie chciała, aby jej mąż poznał jej prawdziwe myśli. Były pewne rzeczy, które na ten moment wolała zachować dla siebie. Miała w głowie okropny mętlik. Layonell nie był jej obojętny. Podkochiwała się w nim przez połowę swojego życia, ale cała ta sprawa z ustawionym ślubem nie dawała jej spokoju. Dlaczego on i jej ojciec się do tego posunęli? Este usiłowała rozwikłać tą zagadkę, ale nie miała żadnych dobrych tropów. Początkowo naciskała na swojego ojca, ale ten milczał jak grub, podkreślając tylko, że małżeństwo z Neelsenem będzie dla niej najlepszą możlwią opcją. Este nigdy nie zgodziłaby się na aranżowane małżeństwo. Była silną i niezależną kobietą. Uważała, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w XXI wieku, lecz jej ojciec miał na nią haka. Nie mogła mu odmówić. Czy życie u boku Layo było złe? Absolutnie nie. Este naprawdę go lubiła. Uważała, że był dobrym facetem i traktował ją właściwie. Po prostu pewne rzeczy były dla niej niejasne i nie do końca wiedziała, jakie były jego prawdziwe intencje. Co miał z tego, że był jej mężem?
Słysząc jego kolejne słowa, prawie opluła się wodą. Zakaszlała, nie wierząc w to, co powiedziała. Czy to był jedynie początek? O mamo! Miała ochotę zapaść się pod ziemię, ale musiała zrobić dobrą minę do złej gry. — Widzę, że byłam bardzo szczodra i zaspałam Cię morzem komplementów, cóż. Mogło być gorzej, mogłam Cię zwyzywać — rzuciła żartobliwie. W tej sytuacji humor był jej mechanizmem obronnym. — Jogurt i owoce wystarczą — stwierdziła z delikatnym uśmiechem. Nie miała ochoty na płatki owsiane. — Mam nadzieję, że nie sprawiłam Ci innych kłopotów. Rea nalała mi jakiegoś cholerstwa i kompletnie mnie ścięło — przyznała i delikatnie zmarszczyła brwi. Takie rzeczy nie zdarzały jej się często.[/b]