animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
037.
Na tym etapie Gaia nawet nie miała zamiaru przed nikim udawać, że wie jaki jest cel tego rodzaju imprez, na które chodziła. Nie była na nie nawet zapraszana. A przynajmniej nie osobiście. Zaproszenia otrzymywali jej rodzice, a konkretnie matka. Pani Zimmerman nie była jednak kobietą, która na imprezy kochała chodzić. Wiedziała jednak, że rodzina musi być w jakiś sposób reprezentowana, więc najczęściej posyłała na takie imprezy Gaię. Głównie dlatego, że Gaia pod względem fizycznym prezentowała się perfekcyjnie, była przyjemną osobą, potrafiła rozmawiać z ludźmi i była chętna do tego, żeby ten czas z ludźmi spędzać. Nie było więc sensu angażowania w to jej braci. Poza tym Gaia lubiła też się ładnie i modnie wystroić i poobracać się w dojrzałym i eleganckim towarzystwie. Robiła to czasami z egoistycznych pobudek. Po prostu lubiła chodzić młoda i piękna wśród ludzi, którzy albo oglądali się za nią z zazdrości, albo z czystego zainteresowania i chęci podziwiania jej. A ostatni coś naprawdę jej odjebało i kochała być podziwiana jeszcze bardziej niż zwykle.
Jedyne co postanowiła to to, że zdecydowanie na dzisiejszym wyjściu nie będzie piła żadnego alkoholu. A przynajmniej z alkoholem nie przesadzi. Już i tak ostatnio piła więcej niż zwykle, a bogowie wiedzieli, że Zimmerman alkoholu nie powinna tykać. Zadecydowała, że dzisiaj może sobie pozwolić na co najwyżej dwa kieliszki szampana. Nie obiecywała sobie jednak nic odnośnie spożywania lekkich narkotyków. Wyszła więc na zewnątrz kiedy znalazła okazję, do krótkiej przerwy i stojąc z kelnerami i kelnerkami wypaliła sobie skręta. Poczuła się nieco swobodniej mogąc porozmawiać z ludźmi, którzy wiekiem byli zbliżeni do niej. Niestety oni musieli uciekać do pracy, a Gaia musiała iść reprezentować rodzinę. Mama dosłownie przesłała jej listę nazwisk, z którymi Gaia powinna wdać się w interakcje, żeby utrzymać pozytywne kontakty. Wracając ze skręta, którego wypaliła na tym pracowniczym zapleczu szukała wzrokiem kolejnej osoby ze swojej listy. Nie miała na celowniku nikogo konkretnego. Impreza może i była kameralna, ale było na niej sporo osobistości z okolic. Ciężko byłoby zlokalizować i jeszcze złapać na osobności kogoś z kim Zimmerman mogłaby porozmawiać i ponawiązywać relacje. Biegając wzrokiem po ludziach, zatrzymała spojrzenie na dłużej na mężczyźnie, który od razu wyróżniał się z tłumu. Musiał niedawno się pojawić. Nie było opcji, żeby Gaia nie dostrzegła go wcześniej. Wyjęła z torebki landrynka o smaku zielonego jabłka, żeby odświeżyć oddech po skręcie i ruszyła w jego stronę. Jego nazwiska nie było na liście dostarczoną przez jej matkę. To był człowiek, którego Gaia koniecznie chciała poznać, ale nigdy nawet nie przeszłoby jej przez myśl, że będzie miała do tego okazję. Wygładziła sukienkę, opuściła nieco marynarkę, żeby pokazać nagie ramię i ruszyła w jego stronę. Nie przeszkadzało jej to, że właśnie z kimś rozmawiał. Zrobi wszystko, żeby zamienić z nim kilka słów, żeby zapaść mu w pamięć, żeby się przedstawić.
- Pani wybaczy. - Powiedziała do kobiety, która prowadziła z Chrisem rozmowę. - Przepraszam, ale muszę się przedstawić. Jestem pana wielką fanką. - Nie była aż taką wielką fanką. Była osobą, która lubiła się otaczać pięknymi ludźmi, a Chris wyglądał jak ktoś na czyim ramieniu chciałaby być uwieszona przez cały wieczór. - Mogę zaproponować drinka w moim towarzystwie? - Zapytała wprost, bo chciała odejść od tej baby, która na bank świdrowała ją spojrzeniem za to niegrzeczne zachowanie. Do Chrisa nawet wyciągnęła dłoń. - Gaia ZImmerman. - Przedstawiła się licząc na to, że nazwisko chociaż trochę pomogłoby jej w tej sytuacji.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Jego agent uważał, że bywanie mu pomoże. Wprawdzie nie uważał go za alfę i omegę, ale doradził mu całkiem słusznie, że do trójkąta bierze się obcą osobę (Chris może tylko nie dosłyszał i zapomniał zabrać swoją dziewczynę), więc postanowił mu zaufać pod względem przebywania w towarzystwie ludzi, z którymi niewiele go łączyło. Poza faktem, że i oni wydawali się równie znużeni tym całym przedsięwzięciem. Pewnie była to jedna z tych charytatywnych gal na rzecz jakiegoś stowarzyszenia, ale dla Chrisa równie dobrze mógłby to być jakiś festyn w zapadłym rogu Carnelian Land. Jak dla niego te imprezy nie różniły się zbytnio i nie wzbudzały w nim zainteresowania.
Może się zestarzał, bo przecież niegdyś na takich eventach brylował pozwalając sobie na odważny flirt, a obecnie chyba wolałby spędzić czas ze swoim psem. Nie znaczyło to jednak, że ten wiek w jakikolwiek sposób było po nim widać albo zamienił się w jakiegoś tetryka, który kręci nosem na wszystko. Wręcz przeciwnie, zachowywał się nadal jak urodzony dżentelmen, który na dodatek zabawia wszystkie panie z towarzystwa miłą pogawędką, bo nadal miał nadzieję, że którejś z nich serduszko nie wytrzyma tego napięcia i kopnie w kalendarz zrywając tę imprezę na dobre.
Jak na razie to był jedyny sposób, by uwolnić się od tego dopasowanego smokingu, w którym (nie jego słowa) wyglądał perfekcyjnie jak James Bond. Najwyraźniej minął się z powołaniem, bo na takie imprezy już nie zapraszali modelek, poza tym żadna z nich nie oglądała się za pisarzem mając aktorów do dyspozycji. Z tego też powodu nie liczył na wiele, a już na pewno był przekonany, że nie spotka dziewczyny, która na jego widok tak nonszalancko będzie opuszczać marynarkę i pokazywać nagie ramię.
Pamiętał tylko taką jedną… i cóż, skończyło się na zdradzie ówczesnej dziewczyny, ale aktualnie Chris był singlem, więc mógł do woli wyszukiwać takie okazje i przebierać w nich jak w ulęgałkach. Dobrze, aż tak przedmiotowo jej nie traktował, ale nie mógł nic poradzić na to, że kobieta była piękna i na dodatek postanowiła wybawić go od rozmowy z geriatryczną przedstawicielką kasty bogatych, więc mógł być jej tylko wdzięczny.
- Gdybym pił drinka od każdej fanki, byłbym alkoholikiem- zażartował, co w świetle jego nałogu było dość problematyczne, ale Gaia (o cudownie brzmiącym nazwisku) o tym nie wiedziała. Jak i o tym, że nawet jabłkowe dropsy nie ukryją przed Haynesem specyficznego zapachu, który nim zawładnął tak bardzo, że postanowił lekko się zabawić. - Marjorie, słońce, wybacz, ale muszę zapoznać się bliżej ze swoją fanką– obdarzył staruszkę jednym z tych firmowych uśmiechów, a potem złapał uroczą dziewczynę za ramię i wreszcie zupełnie przypadkowo (rzecz jasna) musnął jej policzek swoimi wargami. - Chris Haynes, miło cię poznać- kontynuował dalej bardzo grzecznie jak przystało na porządnego mężczyznę, którym przecież był. - Obecnie takie propozycje zdarzają mi się rzadziej- i gdy starsza kobieta wreszcie odwróciła wzrok (pewnie zobaczyła kogoś, kto już dawno powinien być w trumnie), złapał nową fankę za nadgarstek.
- Masz jeszcze skręta?- wyszeptał jej do ucha, bo przecież wyczuwał od niej tę woń i zrozumiał, że może być jego misją ratunkową, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zostałby tutaj, by brylować w tym sanatorium dla ludzi po siedemdziesiątce.
Aż cud, że oboje się tacy uchowali na tej imprezie dla ludzi sztywnych. Niegdyś myślał, że w ten sposób przyzwyczają się do trumny i do jednej pozycji- teraz miał wrażenie, że są nieśmiertelni i bywanie w tym miejscu to jak rajd z zombie bez zębów.
Musiał się stąd wyrwać, oby w towarzystwie tego pięknego anioła.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia ze swoją niską samooceną chyba kochała chodzić na takie imprezy, gdzie jej konkurencją są kobiety starsze od niej. Właściwie to nawet nie mignął jej nikt, kto byłby w wieku zbliżonym do niej. Teraz jak tak o tym myślała, to była skłonna uwierzyć, że rodzice wysłali ją tutaj za karę. Za to jak się ostatnimi czasy zachowywała. Teraz jednak się cieszyła. Nie było na sali nikogo kto miałby cycki większe od niej, tyłek lepszy. Jej konkurencja to głównie emerytki, a naprawdę wątpiła, żeby ktoś o urodzie Chrisa Haynesa był zainteresowany kobietami w tym wieku. Oczywiście nie miała też pewności, że będzie zainteresowany nią, ale przynajmniej mogła zaryzykować i się przekonać. Nawet ucieszyła się, że wypiła tego szampana i że wypaliła skręta. Miała w sobie więcej odwagi niż zwykle.
- Możemy się w takim razie umówić, że ja będę piła, a ty będziesz mi towarzyszył. Albo nie będziemy pić wcale. – Była bardzo ugodową kobietą. Mogła się poświęcić i niczego dzisiaj nie wypić. A przynajmniej nie pić już więcej. Nawet na lepsze by jej to wyszło. Nie zbłaźniłaby się przed nim, a jednak Chris był osobą publiczną. No i byli na tej całej imprezie, na której ona reprezentowała swoją rodzinę. Musiała się zachowywać. Już i tak ten jeden skręt był poważnym przegięciem chociaż państwo Zimmerman byli bardzo wyrozumiali dla tego w jaki sposób ich dzieci prowadziły swoje życia.
Gaia jeszcze na odchodne posłała kobiecie przepraszający uśmiech. Wykonanie go przyszło jej z trudem, bo bardziej miała ochotę okazać jakiś triumf na twarzy. Było się czym cieszyć. Wygrała ze starszą kobietą, to nie byle co!
- Mi również bardzo miło. – Rzuciła jeszcze jak ucałował jej policzek i oczywiście, że dała mu się poprowadzić gdziekolwiek by ją teraz zaciągnął. Cieszyła się sama do siebie jak głupia. Nie wiedziała czy przez wypalonego niedawno skręta czy z radości, że osiągnęła coś takiego jak wyrwanie Chrisa Haynesa dla samej siebie.
Zaśmiała się słysząc jego pytanie. Jak już skończyła to przez chwilę wpatrywała się w niego badawczo zastanawiając się czy pytał poważnie czy próbował ją tutaj do kogoś zgłosić. Może nawet do jej rodziców, których niespecjalnie by to obeszło, ale ojciec wykorzystałby jakąś sytuację w przyszłości, żeby jej wypomnieć, że zjarała się na przyjęciu, na którym obiecała zachować trzeźwość. – Oczywiście, że mam. – Odpowiedziała w końcu uznając, że bez ryzyka nie ma zabawy. – Zapraszam za mną, panie Haynes. – Dodała i teraz to ona chwyciła go za rękę, splotła jego palce ze swoimi i przechodząc przez tłum poprowadziła go do kuchni, przez którą również przeszli, żeby znaleźć się na tyłach budynku, które były przeznaczone tylko i wyłącznie dla pracowników.
Stanęła na rogu, gdzie był przyjemny przeciąg i wyjęła z marynarki papierośnice, w której miała idealnie pozwijane skręty. Wyjęła jednego, odpaliła go, zaciągnęła się i podała go Chrisowi. Sama, krzyżując ręce na klatce piersiowej oparła się o chłodną ścianę budynku i wpatrywała się w niego. – Absolutnie nie pasujesz do tej imprezy. – Wypaliła w końcu, cały czas się uśmiechała, bo nadal była niesamowicie rozbawiona tym, że mogła sobie z nim rozmawiać.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Właściwie to byłoby całkiem zabawne, gdy Chris Haynes gustował w staruszkach. Nie w starszych paniach, bo choć lubił młodsze od siebie kobiety to nie grzeszył ageizmem, ale w kobietach absolutnie w wieku swojej babci. Pewnie wzbudziłby tym naturalne zainteresowanie i pewnie czytałby co miesiąc na portalach plotkarskich, że się marnuje i że apokalipsa już blisko. Może i spróbowałby tak podroczyć się z dziennikarzami dla samego siebie, ale podejrzewał, że może to skończyć się jakimś atakiem serca dla jednej z tych moherowych beretów w wydaniu australijskich, więc wolał aż tak nie ryzykować.
Poza tym ślepcem nie był i docenił zgrabne ciało dziewczyny, która tak bezczelnie go podrywała. To było silniejsze od niego, a zresztą sam należał do ludzi tak samo idących przed świat przebojem, więc nie mógł nie docenić tego u innej osoby, nawet jeśli zamierzał się z nią droczyć.
- Zbyt szybko dajesz za wygraną, oj zbyt szybko- zagwizdał udając zupełne rozczarowanie, choć po jego pocałunku w policzek mogła zauważyć, że żadnego takiego nie było. Nie był aż tak wylewny, choć pamiętał (piękne czasy) zwyczaj podpisywania się na biuście kolejnej ze swoich fanek. Te jednak rozpierzchły się po małżeńskiej aferze tak bardzo, że czasami miał wrażenie, że pozostawały mu staruszki, a ich piersi (niestety) pozostawiały wiele do życzenia.
Te i inne myśli nie przystawały jednak dżentelmenowi, więc skupił się na tym, co dziewczę ma do przekazania, nie tylko dlatego, że okazała się być tą dobrze zaopatrzoną, jeśli chodzi o tego typu imprezy. Skoro jednak słowo się rzekło, dał się jej prowadzić za rękę (oby starsze panie były dyskretne!) gdzieś na zaplecze, które ciągnęło się za kuchnią.
Zaletą takich znajomości było to, że nie musiały być wielce poważne, a jednocześnie poruszały w nim jakąś nutkę z przeszłości, gdy był jeszcze urwisem i zaciągał się papierosem w ukryciu przed rodzicami. Nigdy potem papierosy nie smakowały tak jak wtedy i miał nadzieję, że i to odkryje w towarzystwie tej dziewczyny, która miała piękne imię i skomplikowane nazwisko.
Na razie szło całkiem dobrze, gdy wyjęła gustowną papierośnicę (zwracał uwagę na takie szczegóły!) i wreszcie podała mu skręta. Nie palił chyba od operacji, bo nastraszyli go skutkami ubocznymi w postaci odpadnięcia resztek twarzy. Każdy na jego miejscu zrezygnowałby z tego nałogu i właściwie z każdego innego, ale teraz chciał poczuć tę przyjemną błogość, która miała za chwilę promieniować na całe ciało, które było nieco spięte (musiał to przyznać) ze względu na jego uroczą towarzyszkę. Zaciągnął się i tym razem wsunął go jej prosto do ust.
Chciał, by oboje byli na tym samym poziomie, zwłaszcza że mieli zacząć jedną z tych błahych, ale jakże ważnych konwersacji na temat tego jak go widzą. Albo jak go widzi konkretnie Gaia, która zadała mu klin tym stwierdzeniem.
- Nie pasuję do średniej wieku 50+? - uśmiechnął się przekornie. - Powinienem ci podziękować albo oburzyć się za stwierdzenie oczywistego faktu. Pytanie brzmi, co ty tu robisz, bo ja może mam zobowiązania, ale tak młoda dziewczyna i wieczór w klubie emeryta brzmi jak skandal- zauważył i korzystając z okazji jeszcze raz się jej przyjrzał, by wreszcie oprzeć się koło niej o ścianę, która przyjemnie chłodziła ten uroczy bałagan w głowie, który trawka zdawała się z wolna porastać.
Za to ją kochali, prawda?
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
To rzeczywiście mogłoby być zabawne. Ale nie na początku. Na początku to Gaia przeżyłaby jakieś kolejne mini załamanie nerwowe, że po raz kolejny, jakimś cudem nie wychodził jej podryw i teraz to już przegrywała nawet z seniorkami. Może później, jakby się wyleczyła z tego dołku psychicznego to dostrzegłaby humor w takiej sytuacji. Na razie jednak była zdesperowana i potrzebowała uwierzyć w siebie i to, że jest w stanie kogokolwiek poderwać nie używając do tego aplikacji w telefonie. Nie chciała być kimś kto potrzebował korzystać z Internetu, żeby nawiązywać kontakty z ludźmi. Tym bardziej, że ona jednak ludzi uwielbiała. Uwielbiała z nimi rozmawiać i ich poznawać.
- Wow. Wam naprawdę ciężko jest dogodzić, co? – Zapytała z uśmiechem. – Jesteśmy za łatwe? Źle. Poddajemy się za szybko? Najgorzej. Jesteśmy trudne do zdobycia? Obrzydliwe. – Zaczęła wymieniać oczywiście wszystko robiąc w formie żartu. Nie miałaby do niego pretensji o to jacy są mężczyźni. A nawet ich nie chciałaby za bardzo wrzucać do jednego wora, bo wiadomo, że każdy był swoją własną osobą. No, ale to tak, ogólnie mówiono, że kobiety są skomplikowane, ale to jednak czasami mężczyźni wszystko komplikowali.
Gaia zdecydowanie wolała spędzać czas z nim i trzymając go za rękę, prowadzić przez niezbyt skomplikowane korytarze budynku, w którym się znajdowali, niż prowadzić rozmowy z kolejnymi, starszymi ludźmi. Normalnie to nie miałaby z tym problemu. Uwielbiała starszych ludzi, ich historie i narzekanie na obecne czasy. Było to jednym z powodów, dla których kochała pracę w domu spokojnej starości. Powoli dochodziło jednak do niej to, że ci ludzie, z którymi kazali jej się bratać rodzice, byli seniorami, których Gaia niespecjalnie lubiła. W sumie nie, że ich nie lubiła. Po prostu nie miała z nimi wspólnych tematów. Byli zbyt nastawieni na rozmowy o biznesie, o pieniądzach, o inwestowaniu. Gai jeszcze to nie interesowało.
Z fascynacją, którą ciężko było jej ukryć, obserwowała każdy detal jego twarzy. Przyglądała się ustom, brwiom i oczom. Obserwowała jak zaciąga się skrętem i jak delektuje się dymem. Z samej obserwacji była w stanie wyobrazić sobie uczucie jakie go teraz ogarniało. Rozchyliła delikatnie wargi, żeby przyjąć od niego skręta. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zaciągnęła się, wyjęła skręta z ust i po chwili wypuściła dym gdzieś na bok.
- Absolutnie nie. – Wolną ręką chwyciła materiał jego marynarki, żeby przez chwilę poudawać, że chciałaby go wygładzić. W grę oczywiście chodziło tylko to, żeby nawiązać ponownie jakikolwiek kontakt cielesny. Nawet taki, przez materiał marynarki. – Bardziej spodziewałabym się ciebie na jakiejś imprezie z celebrytami. Nie z bogatymi, starymi ludźmi. Nie szukasz chyba sponsorów na kolejną powieść? – Zapytała, a na jej ustach cały czas obecny był delikatny uśmiech. Zaciągnęła się jeszcze raz i wyciągnęła dłoń w jego stronę, żeby teraz on mógł skorzystać. – To jest skandal. – Przyznała, bo zdecydowanie miała lepsze miejsca, w których mogłaby być. – Moi rodzice mnie karzą za nieposłuszeństwo i głupie zachowania. Wysłali mnie na imprezę, na którą nie chcieli iść, żebym reprezentowała godnie rodzinę. – No i szło jej zajebiście, bo znowu była na zapleczu budynku i paliła skręta. Byliby z niej cholernie dumni.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- A mówią, że kobiety są wybredne- podsumował jej rozważania ze śmiechem, ale przecież nie brał tego na poważnie. Może i nie do końca był fanem płci pięknej (trudno być, gdy jej przedstawicielka cię podpaliła), ale dla swojej najlepszej przyjaciółki Salmy starał się ograniczyć do minimum swoje mizoginistyczne zapędy. Czasami nawet bywał feministą, ale doskonale wiedział, że w praktyce to on był też oceniany przez pryzmat wyglądu, a więc przedmiotowo. Dla niego idealną opcją byłoby, gdyby zniknęły podwójne standardy, ale wtedy musiałby chyba zamienić się w takiego stereotypowego pisarza- albo z grubymi jak denka od butelek szkłami albo z delirium, wywołanym przez uzależnienie od alkoholu.
W końcu Bukowski wyznaczył pewne standardy.
Nie o nim myślał jednak teraz, gdy podążał za piękną kobietą, która nie bała się zupełnie pokazać tego, czego chce, czym sobie zaskarbiła jego sympatię. Nic go nie przerażało bardziej na tym świecie niż te przeklęte mimozy i wyjątkowo nie miał na myśli drinków, a te wszystkie płaczliwe istoty, które czekały aż mężczyzna wykona pierwszy krok. Chyba dlatego nie przeszkadzało mu aż tak bardzo towarzystwo seniorek, bo one bezczelnie go rwały i nic sobie z tego nie robiły.
W pewnym wieku wstyd najwyraźniej był jedynie kaprysem i nie mógł się doczekać tego poziomu absolutnego nihilizmu, ale nie, nie o tym również chciał rozmawiać z Gaią, która okazała się prawdomówna i szczodra, co skwitował jednym z tych firmowych uśmieszków.
Tym, który (jeśli to było jeszcze możliwe) nieco jeszcze się rozszerzył, gdy zauważył, że niby od niechcenia szuka z nim kontaktu. Te niewielkie, ale dość jednoznaczne gesty zawsze nakręcały atmosferę bardziej niż pragnienia wyrażone wprost czy sam moment rzucenia się na siebie. Delektował się nimi jak skrętem, którego jej w końcu oddał, by w geście bezradności rozłożyć ręce.
- Co mam ci powiedzieć? Staruszki to mój target, uwielbiają mnie. Wyobraź sobie, że akurat kobiety w tym wieku czytają najwięcej opisów bestialskich morderstw. Przyjrzałbym się, zwłaszcza tym, które są wdowami- zaśmiał się lekko i sięgnął po skręta, ale najpierw przytrzymał na moment jej palce. To chyba nazywało się elektryczność, ale wyjątkowo nie sprawiała ona, by mieli się od siebie odsunąć. - Myślę, że powinienem im podziękować, bo w innym wypadku siedziałbym w towarzystwie jakiejś Gladys i słuchał o kotach. Uratowałaś mi życie- zakomunikował jej całkiem serio, ale nie wiedział czy to kwestia towaru czy jej urody, a może faktu, że każde miejsce byłoby lepsze od tej sali przypominającej staruszkowe zombie.
Najwyraźniej jednak co dla Chrisa mogło być ratunkiem, dla niej oznaczało zgubę, więc zerknął na nią kontrolnie.
- Wiesz, zawsze mogę podrzucić ci jakiś kryminał z moim autografem i powiesz, że reprezentowałaś ich tak cudownie, że zwróciłaś uwagę jakiegoś inteligenta, który zanudzał cię historiami o francuskim naturalizmie… O pardon, to zbyt obsceniczne, niech będzie angielski teatr i Szekspir. Czy to nie brzmi wyjątkowo nudno i tak jak powinno być na imprezach z wiekiem 70?- zagadnął, musiała mu wybaczyć, bo normalnie mówił sporo, a zioło wcale nie pomagało w powstrzymaniu tego słowotoku.
Wręcz przeciwnie, miał wrażenie, że jest coraz gorzej, choć musiał przyznać, że był przede wszystkim nią zaintrygowany. Za to nie mogła go obwiniać.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Oczywiście, że jesteśmy. – Prychnęła, bo jednak nie było opcji, żeby ktoś nie był wybredny. Gaia starała się swoją wybrednością nie ranić niczyich uczuć i była po prostu miła dla wszystkich. A przynajmniej starała się. W sumie to chyba nie miałam przyjemności zagrać niemiłą Gaią. Mogła być miła, mogła niewinnie flirtować z każdym, ale ostatecznie, jak już miała się z kimś zagłębiać w jakąkolwiek relację, to niestety potrafiła być wybredna. Przecież nie bez powodu ze wszystkich ludzi na tej imprezie zainteresowała się właśnie nim. Był najatrakcyjniejszy i najbardziej zbliżony jej wiekiem. Przyszła tutaj dobrze się bawić i przy okazji odbębnić obowiązki postawione przez rodzinę.
Gaia, może zabrzmi to nieco narcystycznie z jej strony, ale nauczyła się tego, że akurat ona czasami musi wziąć sprawy w swoje ręce. Zauważyła, że czasami onieśmielała ludzi i ci nie zagadywali do niej pierwsi, a zaczepiali ją ci, którymi ona niespecjalnie byłaby normalnie zainteresowana. Nie była głupia, ale po prostu chciała korzystać z młodości i otaczać się ludźmi, którzy poziomem atrakcyjności będą spełniać jej wymogi i jej dorównywać. Także nie miała żadnego problemu z tym, żeby dążyć do wyznaczonego sobie celu. To, że później w samotności musiała dochodzić do siebie i mieć wyrzuty sumienia z powodu tego, że w tak okropny sposób próbuje się dowartościować, to już zupełnie inna sprawa. O tym nikt nie wiedział. Nauczyła się chować swoje niepewności.
- Kobiety uwielbiają morderstwa. – Powiedziała z uśmiechem i zaciągnęła się skrętem. – Wiedziałeś, że morderstwa dla kobiet są tym czym dla mężczyzn jest rzymskie imperium? – Zapytała unosząc brew i miała nadzieję, że był zaznajomiony z tym trendem, który kilka tygodni temu panował w Internecie. Mężczyźni podobno często rozmyślali o rzymskim imperium. Kobiety natomiast często myślały o morderstwach. O tych niewyjaśnionych, o tym jak to jest kogoś zamordować i jak to jest być zamordowanym. Dziwne.
Spojrzała na jego palce na swoich i po chwili przeniosła wzrok na jego twarz. Zaśmiała się cicho pod nosem i przymknęła na chwile oczy. Kochała ten błogi stan, który przychodził przy paleniu drugiego skręta. Nie powinna go wypalać, ale jednocześnie nie mogła się powstrzymać. W takim towarzystwie? Kto by odmówił. – Podziękuj im. Będą ze mnie zadowoleni, że nawiązałam z kimś rozmowę na tyle interesującą, żeby ktoś im wysłał podziękowania. – Pewnie patrzyliby na nią po czymś takim bardziej przychylnym wzrokiem. Może założyliby, że Gaia w końcu się nauczyła i zacznie się zachowywać jak na dorosłą osobę przystało. – To jak zamierzasz się odwdzięczyć mi za uratowanie życia? – Uniosła brew opierając głowę o ścianę i wpatrując się w niego. – Brzmi jak całkiem poważna sprawa. – Dodała starając się zachować powagę, ale ostatecznie parsknęła tylko cichym śmiechem.
- Mmmm. – Pokiwała głową i oblizała delikatnie wargi. – Nudno? Angielski teatr i Szekspir brzmią zbyt seksownie. Jeszcze zobaczą twoje zdjęcie na tylnej okładce i poczują zgorszenie. – Znowu się cicho zaśmiała. – Ale tak, tak. Zdecydowanie to im możesz powiedzieć. Albo lepiej. Ja im powiem. Lepiej, żeby cię nie poznali. – Potwierdziła kilkoma kiwnięciami głowy. Jakby taki Chris do nich podszedł przy okazji podziękować za to, że Gaia go zabawiała, to już dobrze by wiedzieli dlaczego akurat jego postanowiła zabawiać. Więc ostatecznie wcale nie wyszłaby na tym tak dobrze. – A my możemy sobie w tym czasie porozmawiać o obrazach Egona Schiele’a. Albo o moim ulubionym Hokusaiego. – Znowu posłała mu uśmiech. Sama już nie wiedziała czy to działanie drugiego skręta, jego towarzystwo czy po prostu rzeczywiście dobrze zaczęła się bawić na tej imprezie. – Sen żony rybaka. – Zniżyła głos do szeptu zdradzając mu swój ulubiony obraz.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Tak właściwie to nie miał jej tego za złe. Pewnie w dużej mierze ćwiczył na siłowni, by wyrywać dziewczyny pokroju Gai. Tak właściwie to był jego wstępny plan kilka dobrych lat temu. Potem sytuacja się zdeaktualizowała, gdy stał się tym pisarzem z pożaru, a teraz miał wrażenie, że sylwetka i twarz po zmarłym byłym jego byłej dziewczyny (Boże, to dopiero źle brzmiało!) to było wszystko, co posiadał. Poza całkiem ostrym piórem, rzecz jasna, ale dziewczyna na razie wyglądała na taką, która przede wszystkim zwraca uwagę na okładki. Z tego też powodu musiał przywyknąć do faktu, że ludzie nie kopią głębiej poza jego powierzchowność. Ta i trzeba było to nieskromnie przyznać, odpychająca nie była, więc pozostawało tylko rozłożyć ręce i korzystać z tego, co mu zapewniała.
Na przykład, piękną dziewczynę ze skrętem, z którą okazywało się, że można porozmawiać całkiem inteligentnie. Właściwie to był ideał Chrisa Haynesa- kobieta, która wyglądała i na dodatek, miała coś w głowie. Należało jeszcze dopisać, że unikać emocjonalnie rozchwianych wariatek, ale każdy przechodził przez taką traumę byłego związku, prawda?
- Serio? To znaczy dobra, wiem, że podcasty kryminalne są popularne i mam wrażenie, że wypychają autorów z ringu, ale nadal nie rozumiem fascynacji kobiet tym tematem. Fantazjujecie o zabójstwie męża czy o co chodzi?- dopytał zainteresowaniem, bo może ona mu rozjaśni trochę mrok tego zagadnienia. Podejrzewał, że pewnie to, czym się tak łapczywie dzielili, też dałoby radę w tym zakresie, ale wolał chwilowo zdać się na nieznajomą.
Dla niej mógł nawet spotkać się z jej rodzicami, co pewnie byłoby uroczym odwróceniem scenariusza komedii romantycznej albo tego filmu, gdzie kobieta wrabia męża w morderstwo. Jak dla niego identyczny gatunek kinematografii.
- Mogę im wysłać odręczną notatkę na moim papierze firmowym, pisaną rzecz jasna, na maszynie- puścił jej oczko i mogła być pewna, że słowa dotrzyma. Był dżentelmenem i nie zdarzało mu się rzucać takich obietnic na wiatr, zwłaszcza gdy pochodziły one z ust, na które zagapił się odrobinę zbyt długo.
- Nie wiem czy w moim wypadku to jakaś poważna sprawa- parsknął, gdy i ona się zaśmiała i na moment chyba żadne z nich nie musiało za wiele mówić. Pozwolił sobie na tę ciszę i na te maleńkie atomy, które osiadały między nimi. A może to był pył ze skręta?
Zdecydowanie coś go kopało aż miło, bo pokusił się nawet o wyobrażenie sobie miny jej rodziców na wieść o tym, kogo spotkała na tym podwieczorku dla emerytów.
- Mogę potem przedstawić ci profesora Meiera. Jest genialnym genetykiem i jest brzydki na noc. Może dlatego, że ma jakieś osiemdziesiąt lat- rzucił jej konspiracyjnie, bo był gotów zostać jej partnerem zbrodni.
Nie spodziewał się jednak po niej- a to było jedno z tych miłych zaskoczeń- że zacznie nagle wymieniać swoje ulubione obrazy. Wróć, Chris Haynes mógł spodziewać się, że dobrze wychowana panienka uraczy go wizją jakiegoś durnego, impresjonistycznego syfu, ale nie tym.
- Czy to jest obraz, na którym żonę rybaka zaspokaja wielka kałamarnica?- zapytał równie cicho przysuwając się do niej jeszcze bardziej, by szepnąć jej to do uszka, bo przecież starsze panie mogłyby być zgorszone, gdyby odkryły ich wspólną tajemnicę. - Shunga. Ale nie lubię takich obrazów wprost, wolę odkrywać wszystko fragment po fragment- i jakoś przypadkowo zsunął dłoń na jej plecy, by odnaleźć pod palcami ciepłą skórę.
Doświadczenie po fajce było jeszcze bardziej silne. Mógł temu ulec.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia w żaden sposób by go z tego powodu nie oceniała. Sama zaczęła chodzić na siłownie, żeby przejąć kontrolę nad swym ciałem i mieć idealnie wyrzeźbione ciało, które kusiłoby i zachęcało ludzi. Zaczęła o siebie dbać jak była w głębszym stadium swoich kompleksów i obawiała się tego, że jej twarz zawsze będzie pulchna i nigdy nie będzie wyglądać jak dziewczyny z okładek. Na szczęście dojrzewanie i geny zrobiły swoje i teraz Gaia mogła się chwalić swoimi naturalnymi cechami Zimmermanów. Ostatecznie skorzystała też na tym jej twarz, więc kompleksy pozostały, ale chociaż wizualizacja się zmieniła.
Zaśmiała się. – Wiesz… jak mąż sobie na to zasłuży to czemu nie? – Wzruszyła niewinnie ramionami. – Ale wydaje mi się, że to przez to, że nie mamy takiej swobody jak wy. Nie możemy samotnie wyjść na wieczorny spacer. Nie możemy pobiegać nocą z obiema słuchawkami w uszach. Nieważne co robimy zawsze możemy skończyć jako ofiara jakiegoś pomyleńca. – Kobiety niestety cały czas musiały się obawiać tego, że mogą zginąć. Oczywiście to nie tak, że chodziły i myślały o tym non-stop. Po prostu samotne powroty do domu, albo wieczorne wyjścia w jakimkolwiek celu, nawet wyprowadzenie psa, mogło się skończyć absolutnie tragicznie. Także, to „rzymskie imperium” miało sens.
- Tak. Tak, tak. – Pokiwała głową nie spuszczając wzroku z jego twarzy. – To brzmi jak coś co spodobałoby się moim rodzicom. Bardzo personalne, bez chwalenia się tym jak wyglądasz. – Uśmiechnęła się. Była pewna, że jej rodzice raczej nie zaczęliby go googlować. Bardziej istniało prawdopodobieństwo, że go po prostu znali, albo chociaż kojarzyli. W końcu mieszkali w jednym mieście. Bogaci i szanowani ludzie, niezależenie od tego w jakiej dziedzinie mieli kariery, lubili się znać i wymieniać uprzejmościami. Pewnie tylko pan Zimmerman nie chciałby, żeby tą uprzejmością była jego jedyna córka.
- Dlaczego nie? – Zainteresowała się unosząc brew. – Nie lubisz swojego życia? Jesteś udręczonym artystą i szukasz jakiejś kobiety, która wierzy, że poskłada w całość twoją utrapioną duszę? – Dopytała przygryzając wargę i spojrzała nieco niżej. – Czy chodzi może o złamane serce? – Ułożyła sobie nawet dłoń na jego klatce piersiowej. Tam gdzie powinno się znajdować to serce, które potrzebowało ratunku. Gaia raczej nie była dziewczyną typu „I can fix him”, ale w tym momencie byłaby w stanie zrozumieć każdą laskę, która padłaby przed Chrisem, żeby uleczyć to co było w nim „zepsute”.
- Brzmi jak fantastyczna partia. – Parsknęła śmiechem. Profesor Meier brzmiał jak ktoś komu mogłaby załatwić miejscówkę w domu spokojnej starości. Może powinna właśnie tak podbijać do ludzi. Promować swoją pracę. Chociaż nie, znając życie to by się poobrażali i chętnie powiedzieliby jej rodzicom jaka ta ich córka jest absolutnie niewychowana.
- Tak. Dokładnie ten obraz. – Przytaknęła zadowolona, że nie musiała mu go pokazywać. Chociaż wcale nie byłaby z tego powodu jakoś przeraźliwie smutna. Sama chętnie zerknęłaby na ten drzeworyt po raz kolejny. Cieszyła się po prostu, że Chris nie był ignorantem i znał się na sztuce. – Oczywiście, że największa zabawa tkwi w samodzielnym odkrywaniu wszystkiego. Fragment po fragmencie. – Potwierdziła delikatnie wyciągając z jego dłoni końcówkę skręta. Zaciągnęła się nim po raz ostatni, niedopałek rzuciła gdzieś na bok, a sama zarzuciła ramiona na szyję Chrisa. – Zrelaksowany? –Wykorzystując jego taktykę, zbliżyła swoje usta, żeby też mu poszeptać. – Czy mogę pomóc w czymś jeszcze? – Dopytała delikatnie rozbawiona tym, jak nagle zaczęła się dobrze bawić na najnudniejszej imprezie na jakiej kiedykolwiek była.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
To zabawne, bo jako postronny obserwator Chris nie był zupełnie tego świadomy. Wręcz przeciwnie, podejrzewał, że to jedna z dziewcząt, która wygrała na loterii genetycznej. Nie tylko była piękna i miała świetne ciało (co idealnie podkreślała ta czarna sukienka), ale na dodatek pochodziła z jednej z bogatych rodzin, więc wszystkie drzwi były dla niej otwarte na oścież. Za to on sam musiał je wyważać będąc członkiem społeczności Lorne Bay. Najgorsze, że przez to nieco sodówka uderzyła mu do głowy i skończył bez bliskich kontaktów ze swoją rodzinę robiąc ostatnio wyjątek dla swojego bratanka, którego zaprosił do mieszkania. Poprawka, gówniarz go zaszantażował, ale zajął się nim jak przystało na stryja.
- Dlatego każda kobieta powinna się umieć bronić- zgodził się z nią. - Uważasz więc, że te podcasty to próba przewidzenia zawczasu sytuacji, w jakiej kobiety mogą się znaleźć?- dopytał. Właściwie jako dla pisarza było to intrygujące, bo często w swoich książkach opisywał perspektywę ofiary i zazwyczaj była ona zaskoczona przebiegiem zbrodni. Może źle do tego podchodził?
A może niepotrzebnie drążył taki temat w towarzystwie pięknej kobiety? Nic nie mógł poradzić jednak na to, że nie przepadał za gadkami szmatkami i uważał flirt za udany, gdy mógł nawiązać z kobietą prawdziwą komunikację, a nie męczyć się pytaniami pokroju co słychać i jaki kolor jest twoim ulubionym. Tak właściwie wówczas przypominało to wpis do pamiętniczka niż realną i żywą dyskusję. W tych zaś uwielbiał brać udział i odnajdywał przyjemność w tym, że Gaia była inteligentna.
Zauważył jednak, że na niego patrzy i musiał nieco ją sprowokować.
- Co jest nie tak z tym jak wyglądam? - strzelił w jej kierunku z palców, bo wydawało mu się dość intrygujące. Jak patrzył rano w lustro to nie wyglądał jak nieszczęście, ale może czasy się zmieniły i wypadł już z obiegu. Musiał to trochę podrążyć korzystając z okazji, jaką dawało mu bezczelnie wpatrywanie się w twarz bardzo ładnej dziewczyny.
Na chwilę, bo musiał cicho parsknąć, gdy usłyszał jej diagnozę, choć serce naturalnie przyśpieszyło mu, gdy poczuł jej dłoń i musiała to zauważyć. To pewnie efekt trawki, tak sądził.
- Nieszczęśliwa miłość? Nie, jestem po rozwodzie i to na pewno nie było złamane serce. Co do udręczonego artysty to również nie ten adres, maleńka. Jestem tylko rzemieślnikiem, który dobrze składa litery. Sądzę jednak, że są na świecie istoty, które bardziej zasługują na dobre życie, na przykład ty- i na moment złapał jej dłoń, tę od serca i powoli przesuwał palcami po niej docierając do nadgarstka. Nie potrzebował żadnego ratunku czy naprawy, ba, obawiał się śmiertelnie kobiet, które partnerów traktują jak kolejny projekt. W jego przypadku byłaby to szalenie stracona inwestycja, więc tak, profesor mógłby okazać się strzałem w dziesiątkę, choć zaśmiał się z jej trafnego podsumowania.
- Przynajmniej byłby ci wierny. To nie jest taka zła opcja- choć dla takich kobiet jak Gaia niemożliwe, bo czuł całym sobą jej energię, fakt, że emanowała kobiecością i pociągała go na tyle, że był w stanie odkopać w pamięci jeden z obrazów, który kiedyś uwielbiał. Albo jedna z jego partnerek, które wówczas usiłował uwieść.
- Od czego miałbym zacząć odkrywanie ciebie?- zapytał więc w podobnym stylu obserwując jak zgrabnie poradziła sobie ze skrętem i odczuwając jak bardzo chciałby ją ponownie dotknąć.
I zupełnie jakby czytała mu w myślach, bo poczuł jej ramiona oplatające jego szyję i naturalnie sam objął jej talię patrząc na nią z bliska. Tak blisko, że mógłby policzyć jej wszystko rzęsy, ale chwilowo nie o tym myślał, gdy musnął zaledwie jej wargę swoją.
- Jest kilka opcji, które pozwoliłyby nam zrelaksować się bardziej- wyszeptał jej prosto do ucha, nawet nie po to, by nie gorszyć potencjalnych emerytek (bo te się tu nie zapuszczały), ale by przejechać zębami delikatnie po jej małżowinie obiecując jej tym gestem pełny relaks na tej nudnej imprezie.
O ile tylko znajdą całkiem wygodną miejscówkę, ale z tym nie powinno być problemu.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia była bardzo świadoma tego, że jednak wiele w życiu wygrała nie musząc się o to nawet starać. Po prostu urodziła się we właściwej rodzinie. Miała dobre geny z korzeniami włoskimi i niemieckimi, do tego jeszcze dochodziły pieniądze, które posiadała jej rodzina… nie mogła trafić lepiej. A nie od dziś wiadomo, że nie ma brzydkich ludzi, że są tylko ci, którzy nie mają pieniędzy. Na szczęście Gaia jeszcze nie musiała korzystać z pomocy specjalistów od chirurgii plastycznej. Na razie nawet o tym nie myślała. Cieszyła się z tego jak było. Mimo kompleksów. Dzięki temu mogła sobie przebywać w tak przystojnym towarzystwie jakim z pewnością był Chris.
- Zgadzam się. Dlatego czasami nosimy przeraźliwie długie paznokcie. – Przydają się do wydłubania komuś oka kiedy jednak kobieta nie potrafi się bronić. Gaia się cieszyła, że nigdy coś takiego jej nie spotkało. Zawsze czuła się bezpiecznie w swoim własnym towarzystwie, albo w towarzystwie ludzi, którymi się otaczała. Ale też wiadomo, że różnie w życiu bywało. – Bardzo możliwe. – Skinęła głową. – Chociaż z drugiej strony, jest to tak kryzysowa sytuacja, że możesz wiedzieć wszystko o życiu, a i tak prawdopodobnie spanikujesz i nie będziesz wiedzieć co robić. – Jak ktoś nie potrafił sobie radzić pod presją to pewnie jeszcze bardziej byłby udupiony. – Rozumiem, że ty nigdy nie musiałeś bać się o swoje bezpieczeństwo? – Uniosła brew spoglądając na niego. Naprawdę wątpiła, żeby ktokolwiek kiedykolwiek próbował go zaatakować. Był wysoki i dobrze zbudowany. Takie mięśnie nie wzięły się od siedzenia przy komputerze. Na pewno nad sobą pracował.
Gaia nie miała nic przeciwko takiej rozmowie. Ona również wolałaby porozmawiać na konkretne, czasami może nawet kontrowersyjne, albo niepasujące do sytuacji tematy, niż rozmawiać o pogodzie czy o ulubionych kolorach. A już na pewno nie byłaby w stanie porozmawiać o filmach, skoro niewiele filmów w życiu widziała.
- Żartujesz sobie? – Zaśmiała się cicho na jego pytanie. – Absolutnie nic nie jest nie tak. – Zmarszczyła brwi, bo nie była pewna czy to zdanie ma sens, ale wszystko przyozdobiła lekkim, niewinnym uśmiechem. – Wyglądasz za dobrze. – Ułożyła dłonie na jego ramionach i zjechała nimi na klatkę piersiową. – Dobrze zbudowany, przystojny, pisarz… Moi rodzice nie chcieliby, żebym tak spędzała imprezę, na której ich reprezentuję. – Zapewne nie spodobałaby im się też różnica wieku między Gaią i Chrisem. Gai to absolutnie nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Była podekscytowana pierwszy raz w życiu, tym, że zwraca na nią uwagę starszy mężczyzna. Ten przynajmniej był przystojny i inteligentny. Mogłaby dla niego zgrzeszyć, a nawet narazić się na gniew rodziców.
Przełknęła ślinę kiedy złapał jej dłoń i przesuwał po niej palce. Obserwowała ten gest przez chwilę, ale zaraz przeniosła wzrok na jego oczy. – Czyli jesteś rzemieślnikiem składającym litery bardzo dobrze i jednocześnie masz szlachetne serce. – Musiał mieć skoro zakładał, że byli inni ludzie, którzy bardziej niż on zasługiwali na dobre rzeczy. – A czy pan, panie Haynes byłyby mi w stanie zagwarantować dobre życie? – Zapytała świdrując go spojrzeniem. Uważała, że już miała dobre życie, ale rozmowa z nim szła jej tak łatwo, że czuła się pierwszy raz, od bardzo dawna, jak ktoś, kto może sobie pozwolić na takie flirtowanie z przystojnym mężczyzną. Nie wychodziła przy tym na desperatkę. A przynajmniej miała taką nadzieję.
- To prawda. Ale obawiałabym się, że brak pasji zabiłby radość z posiadania kogoś wiernego. Chyba wolałabym być z kimś z kim łączyłaby mnie też pasja. I namiętność. Wierność jest piękna, ale jakbym dostała tylko to to… raczej bym się znudziła. Dlatego w książkach i filmach, nudny mąż zawsze zostaje zastąpiony jurnym kochankiem. – Taki filmowy mąż mógł być fantastycznym ojcem i cudownym człowiekiem, ale jeżeli znudzona, kura domowa, którą z reguły była główna bohaterka, nie czuła tego ognia, to oczywiście szybko rzucała się w ramiona kochanka zapominając o rodzinie i mężu. Okropne zachowanie, ale było przedstawiane dosyć często i później kobiety miały dziwny, fałszywy obraz tego jak powinna wyglądać miłość i małżeństwo.
- Od mojego umysłu, oczywiście. – Parsknęła cichym śmiechem. Mogliby wymieniać spojrzenia przez całą imprezę i nigdy się nie poznać, przespać się ze sobą i na tym byłby koniec. Pusty seks, który szybko zostałby zapomniany. Ale jak dołożyć do tego rozmowę, którą odbywali właśnie teraz? Człowiek odkrywał, że inteligencja była seksowniejsza niż najpiękniejsze na świecie ciało. A jeżeli ta inteligencja była opakowana w to co oboje reprezentowali? Wtedy można się cieszyć i prawdziwie świętować.
Uśmiechnęła się czując jego usta na swoich. – Powiedz mi. – I żeby go zachęcić zacieśniła swój uścisk i zbliżyła się do jego twarzy, żeby ucałować kącik jego ust. Złożyła kolejny pocałunek na jego żuchwie, a następny na płatku ucha. – Powiedz mi twoją ulubioną opcję. – Zachęciła szepcząc mu do ucha, a później wróciła do jego twarzy i tym razem złożyła odważniejszy pocałunek na jego ustach.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Sam Chris musiał trochę dłużej zapracować na własne szczęście. Nie urodził się w żadnej dobrej rodzinie. Zła również nie była- ot, klasa średnia, gdzie dbano o wykształcenie dzieci, ale nie pozwalano im na żadne ekscesy. Tylko wygrana konkursu literackiego sprawiła, że z dnia na dzień znalazł się na liście bestsellerów jako debiutant. Potem łatwiej było kontynuować zwycięską serię, gdy już nieco go upiększyli. Rynek rządził się swoimi prawami i prędko okazało się, że książki sprzedają ludzie dobrze wyglądający, ale to jeszcze nie był ten etap, w którym nie opuszczałby siłowni.
Dopiero pożar i fakt, że stracił własną twarz, sprawił, że chciał mieć kontrolę przynajmniej nad ciałem. W ten właśnie sposób stał się atletą, ale z oczywistych przyczyn wolał nie wracać do tego etapu w swoim życiu. Nie, gdy miał już za sobą zemstę na podpalaczce (nieudaną, zresztą) i zerwanie z dziewczyną, która miała dużo wspólnego z jego dawcą. To brzmiało niemal jak kiepskiej klasy telenowela, a z Gaią miał sporo lepszych i ciekawszych tematów do poruszenia.
- Powiem ci, że te wasze paznokcie czasami doprowadzają do makabrycznych sytuacji- zauważył rozbawiony, choć rzecz jasna, nieco przesadzał. Nikt jeszcze nie próbował rozłupać mu szyi za pomocą półmetrowych szponów, ale było kilka intymnych sytuacji, w których one pełniły kiepską rolę. Był o krok od zabronienia swojej lubej wizyt u kosmetyczki, więc nie chciał sobie wyobrażać nawet kobiety w furii, która po nie sięga. Może i to byłby całkiem niezły motyw na kolejny kryminał? Na pewno wart rozważenia.
Jak i to czy kiedyś faktycznie znalazł się w sytuacji, która zagrażała jego życiu. Znał odpowiedź na to pytanie i pewnie, gdyby nie był tak upalony to by jej nie udzielił. Teraz jednak czuł się na tyle swobodnie, że się roześmiał.
- Podejrzewam, że to nie poprze twojej tezy, ale tak, kiedyś ktoś próbował mnie spalić żywcem. To się chyba liczy jako zagrożenie życia- zauważył dalej tym faktem rozbawiony, ale musiał w jednym przyznać jej rację. - Owszem, wtedy nagle okazuje się, że cała nauka nie ma sensu i tak naprawdę nie jesteś w stanie przypomnieć sobie niczego. Dobrze, że przynajmniej jest adrenalina. To świetny motywator- wyjaśnił jej z uśmiechem, ale jak miał się nie uśmiechać, gdy sprzedawała mu taką laurkę.
Może i nie był najbezpieczniejszym wyborem dla matek, ale przynajmniej był dla niej całkiem do rzeczy, co sprawiało, że miał prawo spoglądać na nią nieco inaczej. Tak, że niekoniecznie przystawało to faktycznie do imprezy seniorów, w której właśnie uczestniczyli. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że pojawiła się między nimi całkiem naturalna chemia (wzbogacona o zioło) i nie umiał się temu oprzeć. Ani pokusie, która sprzyjało flirtowi. Był tylko i aż mężczyzną.
- Dobre? Nie, zdecydowanie. Intrygujące i godne zapamiętania? Owszem- to mógł zagwarantować jej w ciemno jak i fakt, że gdyby wreszcie wymiksowali się po angielsku z tej imprezy, mogliby zaszaleć zupełnie inaczej. Tego na pewno nie przekazałaby swoim rodzicom.
I właśnie o tej pasji z taką swadą mówiła i tak otwarcie, że mało brakowało, a pochyliłby głowę przed nią z lekkim podziwem, bo rzadko spotykało się takie kobiety. Większość z nich jednak była koszmarnie nudna z tym swoim poszukiwaniem idealnego księcia na białym koniu, a potem traktowania go jako jednego z projektów, które koniecznie trzeba zmienić. Nic dziwnego, że mężczyzn od tego odbijało i znajdowali sobie prędko kochanki.
- Czyli wychodzi na to, że kobiety jednak lubią kogoś, kto ich bezceremonialnie weźmie rano na kuchennym stole? Albo zaciągnie za włosy do jaskini?- upewnił się, że o tym samym myślą, bo za chwilę ta wiedza miała okazać się bardzo niezbędna. Na razie jednak nieco się z nią droczył, a gdy stwierdziła, że powinien zacząć poznawanie jej od umysłu, postanowił to wykorzystać i choć mocno korciło go (on tylko wiedział jak bardzo) złapanie jej i znalezienie bardziej ustronnego miejsca, postanowił poddać się jej rozkazom.
Najpierw jednak dał sobie ten przywilej całowania jej jak wariat, mocno, głęboko, zanim odsunął się od niej z uroczym uśmiechem dżentelmena.
- To teraz zacznij prezentować mi swój porywający umysł, a ja poczuję się zrelaksowany- aż cisnęło się na usta, że sama tego chciała, ale traktował to niemal jak zaostrzenie apetytu.
Noc była długa, a co jest bardziej stymulujące niż odpowiednia rozmowa?
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ