właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Aldred był gotów przekonywać siebie samego na każdy możliwy sposób, że kierunek, w jakim podąża ta relacja nie wymyka mu się spod kontroli i panuje nad uczuciami, jakimi darzy Salmę. Powinno dać mu do myślenia, że może już być za późno, ale uparł się pozostawać głuchy na takie wnioski. To by oznaczało, że być może należałoby zakończyć to wszystko albo się od siebie odsunąć, a na to nie był gotowy. Ich spotkania stanowiły zbyt miłą część jego codzienności by chciał z nich rezygnować. Z boku nietrudno było dojrzeć ziejące dziury w ich logice i szkopuły tkwiące w ich podejściu, ale znajdując się w środku znacznie łatwiej było to ignorować i dawać się po prostu porwać przyjemności tych chwil.
Rehabilitacja dokształca — wyjaśnił skąd czerpał swoją profesjonalną wiedzę na temat wpływu spania na plecach na jego stary organizm. Wiele tematów poruszył ze swoją fizjoterapeutką przez te miesiące, które poświęcili na doprowadzenie go do stanu, w jakim obecnie się znajdował.
Będzie zachwycona. Dwa razy więcej rzucania niż zwykle — stwierdził żartobliwie, kiedy patrzył jak suczka gna za patykiem. Miał zamiar skorzystać z jej propozycji. Nawet gdyby na własnej skórze nie przekonał się o jej sile to nie odmawiałby jej zabawy z psem. Między innymi po to tu dzisiaj byli, a Salma chciała się bliżej z Blue zaprzyjaźnić.
Popisuje się, co do tego nie ma wątpliwości — zgodził się, śmiejąc z jej żartu, a po chwili wypuścił głośno powietrze z ust jak na nieco rozczarowanego rodzica przystało. Blue dokazywała w wodzie w najlepsze, wciąż namawiając ich do tego by do niej dołączyli. — W sekrecie przede mną pewnie? — kontynuował jej żarcik i zmrużył lekko oczy. Miał jakieś tam przebłyski wspomnień z bycia zbuntowanym nastolatkiem, który robił różne rzeczy wbrew woli swoich rodziców i później ponosił konsekwencje, jeśli zostały odkryte. Kilka udało mu się utrzymać w tajemnicy przez wiele lat aż w końcu do niektórych się mamie i tacie sam przyznał. A niektórymi nigdy się nie podzielił, dla ich własnego dobra. Nie chciał ich wsadzić przedwcześnie do grobu. Z psim dzieckiem o nic takiego nie musiał się martwić. Mógł co najwyżej odkryć zbieraną przez nią kolekcję bibelotów podczas sprzątania w trudno dostępnych zakamarkach łodzi, ale niczego skandalicznego tam nie znajdzie. Blue była grzeczna. Przeważnie.
Skoro tak mówisz — powiedział i zrzucił z siebie koszulkę, bo do niczego mu w wodzie nie była potrzebna. Położył na niej telefon i klucze do kutra, a potem ruszył za kobietą do wody. Rozradowana Blue przybiegła do nich z patykiem, który chwilę wcześniej rzuciła jej Salma, ochlalpując ich przy okazji dość solidnie wodą. Tym razem to Red otrzymał honor rozgrywania patyka i po chwili suczka biegła do swojego celu, a oni znów zostali obryzgani wodą. — Wydaje mi się, że jesteś za mało mokra — uznał, spoglądając na Salmę i złapał ją za uda tak by ją podnieść, a ona mogła skrzyżować nogi na jego plecach i zaczął wchodzić coraz głębiej do wody, aż zanurzył się za pępek. — Myślisz, że już wystarczy? — zapytał kobietę, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, ugiął kolana, sprawiając, że oboje zanurzyli się aż po czubki głów.

salma l. hemmings
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
To były na pewno dziury, które da się zakleić izolacyjną i można dalej udawać, że nic takiego się nie dzieje. Jak już szukać dziury w całym to właśnie po to, aby ją załatać, żeby wszystko było dobrze, prawda? Nie do końca ta metafora miała tutaj sens, ale nikt nie mówił przecież, że Salma zawsze kierowała się logiką. Właściwie nie robiła tego jakoś super często, o wiele bardziej wolała podążać za swoimi pragnieniami i marzeniami oraz czymś, co można było nazwać przeczuciem. Przynajmniej wtedy, gdy coś się sypało i nie do końca wychodziło, nie musiała poddawać pod wątpliwość istnienia logicznych wniosków, praw fizyki czy jeszcze czegoś innego, co było jakimś tam istotnym filarem świata, tylko wiedziała, że po prostu podjęła błędną decyzję. Fakt, że spędzała z Redem sporą część swojego wolnego czasu wydawał się jednak bardzo daleki od bycia złą decyzją. Zupełnie to do tego nie pasowało.
Pokiwała lekko głową, bo miało to sens, że czerpał wtedy sporo wiedzy na ten temat. Zapewne teoria też mu się przydawała, gdy próbował przekuć wszystkie ważne zasady na praktykę, aby dojść do siebie i potem to utrzymać, bez robienia sobie niepotrzebnej krzywdy, takimi głupotami, jak spanie na podłodze. Na razie jednak co najwyżej mogli się obydwoje nadwyrężyć, próbując zmęczyć jego psa. Przynajmniej przez chwilę, zanim Blue nie postanowiła zmienić planów na zabawę.
Dokładnie tak — przytaknęła mu. — Nie bierz tego do siebie, nie ja wymyśliłam zasady nastoletniego buntu… — dodała rozbawiona, ale taka była przecież prawda. Mówienie rodzicom, że się będzie w akcie buntu robić tatuaż psuło wszystko i nie było już mowy o żadnym zbuntowaniu, także niestety. Zasady to zasady. — Ale jestem w to całkiem dobra, więc jak też będziesz chciał się buntować, to Tobie też mogę towarzyszyć — uśmiechnęła się do niego słodko i nieco zaczepnie jednocześnie, z wesołymi iskierkami w oczach. Bycie dorosłym zabierało trochę radości z buntowania się, ale tak na dłuższą metę wcale jej tego nie brakowało. Nowe tatuaże nadal były całkiem ekscytujące, nawet jeśli nie robiła już na złość rodzicom i miała ich naprawdę dużo. Mogła teraz się za to buntować przeciwko społecznym schematom i stereotypom. Co pewnie było też w jakiś sposób powiązane z tym, co robiła w swoim życiu zawodowym.
Doprawdy? — odwróciła się do niego, gdy Blue pobiegła szukać patyka. Zaśmiała się, gdy ją podniósł, rzeczywiście krzyżując nogi na jego plecach, a dłonie zaplotła na jego karku, przyglądając się jego pięknym oczom. — Mam nadzieję, że nie planujesz mnie utopić, bo będzie Ci potem bardzo przykro — poinformowała go bardzo poważnie, chociaż kąciki jej ust nadal były uniesione ku górze.
Nie zdążyła odpowiedzieć na jego pytanie, bo znaleźli się pod wodą, co nieco ją zaskoczyło, ale na szczęście nie na długo. I całe szczęście, że woda była całkiem przejrzysta, bo dzięki temu mogła pocałować jego, a nie jakąś rybę, bo byłoby głupio.

aldred reddington
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Red na pewno nie kierował się logiką. Ani teraz, ani w zasadzie nigdy w kwestiach uczuciowych. W zawodowych udawało mu się coś od czasu do czasu z siebie wykrzesać, ale na tym się kończyło. Z resztą, nie trzeba się o tym rozpisywać, skoro widać gołym okiem, że kierowały nim głównie pragnienia i uczucia, a wszystkie fakty, które mu nie pasowały do obrazka wykrzywiał tak by dało się je jakoś upchnąć albo zignorować na potrzeby podążania za tym, czego, a w zasadzie kogo, pragnął mieć w swoim życiu.
Mhm — mruknął ze wciąż zmrużonymi oczami, bo taka była jego rola w tym wszystkim, przypisana mu jako przysłowiowemu ojcu w tej sytuacji. Nie dało się z tym kłócić, więc nawet nie próbował, bo marnowanie sił na walkę z tym, co było nieuniknione nie leżało w jego naturze. Na szczęście była to hipotetyczna sytuacja, z której sobie żartowali. Bunty psich dzieci nie były aż tak dramatyczne. Albo były, ale w zupełnie inny sposób. — Zapamiętam i skorzystam — zapewnił ją ze znaczącym uśmiechem. Tatuaż miał tylko jeden i dotychczas nie ciągnęło go do robienia kolejnych, skoro jego ciało było pokryte mnóstwem innych pamiątek, które zbierał w nieumyślny sposób, ale może jeszcze kiedyś go najdzie ochota na kolejny? Wówczas Salma będzie pierwszą osobą, która się dowie, jeśli wciąż będą mieli ze sobą kontakt. Innej sytuacji w tym momencie nie zakładał, bo po co snuć przykre scenariusze w tak przyjemnym momencie? Tatuaże nie były jedynym sposobem na bunt (nastoletni lub inny), ale kiedy się było w jego wieku traciło to już ten buntowniczy wydźwięk. Nie miał się przed kim kryć z takimi rzeczami i w zasadzie to nie odczuwał takiej potrzeby. Nie był z tych wstydliwych.
Zdecydowanie nie, nie chcę się Ciebie pozbywać — zapewnił ją szczerze i uśmiechnął się łobuzersko, bo plany miał zgoła inne na dzisiejszy wieczór i Salma była ich główną bohaterką. Miały dużo wspólnego z tym, co robili przez kilkanaście sekund pod wodą zanim wynurzyli się z powrotem ponad powierzchnię. Nie byli już sami, bo Blue ich znalazła i domagała się dalszej zabawy, na co przystali bez żadnych negocjacji. Kilka godzin później, już wyschnięci, ale za to głodni i zmęczeni wrócili na jego łódź z eksplorowania wyspy. Zjedli kolację (oni swoją, pies swoją), a potem mogli już tylko we dwójkę przejść do planów, o których zostało wspomniane wcześniej.

koniec, salma l. hemmings
ODPOWIEDZ