animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Była nieco zaskoczona zachowaniem Bruna.
- Ty chyba musisz jej naprawdę nie lubić. – Co było dziwne, bo okej, może Nina była nudna, ale czy była przy tym jakaś niemiła? Czy wyrządzała komuś krzywdę? Raniła kogoś? Raczej nie. Żyła sobie swoim życiem i nie zawracała nikomu gitary. No, ale z tego co Gaia słyszała, to Nina wyjechała, więc mogła tylko zakładać, że Bruno jest szczęśliwszy wiedząc, że naturalna katastrofa opuściła Lorne Bay. A może nawet Queensland. Albo i Australię. Tego Gaia nie wiedziała na przykład i nie miała zamiaru się dowiadywać.
Machnęła tylko ręką. Wiedziała ile ona żre, więc prawdopodobnie mówiła tylko o sobie. A pewnie przyrządziłaby coś pysznego (o ile by jej wyszło), więc opierdoliłaby ambitnie. Teraz jednak jak o tym myślała, to widziała obraz rodziców, którzy jedli wolno, spokojnie i prawdopodobnie mało. Wow. Była chyba jedyną osobą, w tej rodzinie, która lubiła jeść. Obrzydliwe. – Zajebiście. Mieszkanie z Luną w takim domu to najlepsza rzecz jaka mi się przydarzyła. Jak Luna się kiedyś wyprowadzi to prawdopodobnie umrę. – Nawet nie kłamała. Jaki był sens mieszkania z Luną skoro później miałaby mieszkać sama? Pusty dom po wyprowadzce Dashwood byłby nie do zniesienia. Pewnie Gaia sama by się wyprowadziła i zamieszkała w domu spokojnej starości, albo przygarnęła kogoś innego, kto nawet w dziesięciu procentach nie zastąpiłby jej Luny.
No cóż, Gaia nie twierdziła, że Bruno był idealny. Nikt nie był. No może poza twarzą Gai, wiadomo. Ale tak to ideały były nudne. Nikt nie chciał być idealny. A ludzie dla miłości robili różne rzeczy. Głupsze niż to, że Bruno poprosił siostrę, żeby poderwała chłopaka dziewczyny, którą lubił Bruno. Także w jej oczach niczego mu to nie odejmowało. Nadal był dobrym człowiekiem, który był po prostu zagubiony. – Okej. – Zmarszczyła brwi zszokowana takim stwierdzeniem. – To jaki jest sens życia jeśli nie dążenie do szczęścia? – Zapytała, ale w sumie machnęła ręką. Chyba nie chciała wiedzieć. Ona chciałaby być szczęśliwa. To prawdopodobnie jej największe marzenie. A już w ogóle jakby była szczęśliwa sama dla siebie, niezależnie od drugiej osoby, to byłby szczyt spełnienia. Może w końcu przestałaby być taką nieszczęśliwą pizdą.
- No to mam nadzieję, że się tobie ułoży. Że zapomnisz o Mati. – Zaciągnęła się skręcikiem. Szczęście Bruna było ważne. Zasługiwał na szczęście.
- A nieważne. Jebać to. – Machnęła ręką, bo w sumie jebać jej problemy. Sama siebie unieszczęśliwia. Jeszcze tego brakuje, żeby Brunowi opowiadała o tym wszystkim i zawracała mu tym głowę. Musiała sama przez to przejść i sama się tym martwić. Tak będzie lepiej. Dla niej i dla wszystkich.
No i później jeszcze pośmiali się z tego, że jakaś dziwna, zimowa ćma za oknem próbowała wlecieć do pokoju, ale nie mogła, bo przeszkadzała jej szyba. Gaia prawie popuściła z głupoty tej typiary. No, a później to się rozeszli, bo Gaia uznała, że w sumie to jednak dawno nie spała. I to był ostatni raz jak się widzieli, bo później były te szwedzkie modelki i Gaia została nieoficjalnie uznana za zaginioną, ale wszyscy mieli wyjebane i pojechali do domu bez niej. Fajnie. / ztx2
ODPOWIEDZ