animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Pokiwała głową.
- Daj sobie czas. Bez sensu, żebyś z powodu pośpiechu wybrał kolejne miejsce, które niekoniecznie ci pasuje. – Zakładała, że nadal był jeszcze młody i miał czas. A skoro praca w barze nie była jakaś tragiczna i przynosiła zyski to tym bardziej nie było co się spieszyć. Czasami lepiej przeczekać w takim miejscu i mieć stały przychód niż porywać się na coś niepewnego tylko i wyłącznie dlatego, że było akurat dostępne. Wiadomo, że mówi się o tym, żeby chwytać chwile i brać sprawy w swoje ręce, ale czasami najlepsza opcją była opcja na przystanek autobusowy. Jak przegapiłeś jeden autobus, to warto poczekać, bo zaraz przyjdzie następny i zabierze cię do tego samego celu.
- Cooo… – Aż się wyprostowała. – Przecież to jest serio takie… seksowne. Dosłownie. – Tego już nawet nie mówiła w ramach podrywu tylko całkiem szczerze. Typ, który zawodowo zajmował się gwiazdami? Wow. Każda laska chciała mieć kogoś z kim mogłaby rozmawiać o gwiazdach. Albo po prostu o nich słuchać. To pewnie z automatu świadczyło, że jest romantycznym człowiekiem, a przynajmniej tak zakładałaby Gaia. – I gdzie możesz pracować z takim wykształceniem? – Nie wiedziała czy to automatycznie oznaczało, że Joshua mógł sobie wsiąść w rakietę i polecieć w kosmos. Nie znała się. Była za głupia na takie rzeczy, chociaż jakimś cudem była z wykształcenia prawnikiem.
- Czyli bardziej stawiasz na rozmowę? – Tak by zakładała, ale co ona tam wiedziała. Ona lubiła chodzić wszędzie gdzie była impreza. Oprócz do Shadow. Chociaż też nie miała pewności czy Shadow było miejscem, gdzie była impreza. Była? Bo ja nie wiem. – Ale totalnie cię rozumiem. Czasami takie miejsca… – Tutaj wskazała na Shadow, które no jednak było takim miejscem. – … traciły tą magię jeśli chodziło o poznawanie ludzi. Wszystko stawało się takie… bezosobowe. – Nie kłamała. Miała takie zdanie, ale jednocześnie, czasami lubiła takie miejsca dlatego, że mogła sobie na przykład stać bliżej drugiej osoby, żeby prowadzić rozmowę naruszając przestrzeń osobistą i nikt nie mógł mieć pretensji. A wiadomo, że Gaia była bardzo dotykalska i lubiła być blisko. Chociaż nie zawsze na tyle blisko, żeby być glonojadem tęskniącym za matką.
- Kurde. – Mruknęła pod nosem i patrzyła w kierunku, w którym miała zaparkowane auto. – Trochę. - Odparła, ale wyjęła z kieszeni telefon. – Poproszę brata, albo przyjaciółkę, żeby zabrali auto. – Zadecydowała i od razu napisała na grupie, w której był Bruno i Luna, że ma prośbę i czy któreś z nich może odebrać jej auto spod Shadow. Oboje mieli kluczyki, bo Gaia była Gaią. Była roztrzepana jak ten gołąb co wczoraj siedział u mnie na parapecie i nie można jej było ufać z kluczykami. Wyrobiła więc dodatkowe, na wszelki wypadek i jedne dała Brunowi, a drugie Lunie. Teraz tylko musieli się dogadać ze sobą, które uratuje księżniczkę w opałach.
- Ty mieszkasz daleko? – Zapytała, ale w razie co to wiedziała, gdzie jest przystanek autobusowy. Chociaż równie dobrze mogła wezwać taksówkę. Na brak hajsu nie narzekała. A przecież nie będzie prosić Luny, albo Bruna, żeby ich odwieźli. No na pewno nie Bruna skoro wiedział kim jest Josh, a Josh pewnie wiedział kim jest Bruno.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
- Tak masz rację, tu na razie nie jest aż tak źle. Przynajmniej czasem można spotkac nie najgorsze klientki – powiedział i dziwo rzucił jej takim o komplementem, małym, bo małym, ale większe dostawała tylko Mathilda. Pewnie nic lepszego nie przeszłoby mu nawet przez gardło. Niby to nic takiego, ale trochę mógłby się obawiać, że Gaia sobie pomyśli, że on ją wyrywa, a przecież tak nie było. Już jedną wyrwał i mu to wystarczy. Szczególnie, że Mati, według niego, to robiła za 3. Pewnie dlatego, że nie znał prawie wcale Gai, która robiła za 10.
Zaśmiał się i kiwnał głową. – Owszem jest, nie mogłem narzekać na samotność w czasie studiów – po studiach też nie, ale jednak większość czasu spedził w trasie jeżdżąc sobie po Australii czy gdzies indziej w świecie. Tam umawiał się z lokalnymi paniami, ale wiadomo było, że nic z tego nie wyjdzie, bo przeciez nie zostałby gdzieś na drugim końcu kraju. Tu miał siostę, o którą musiał dbać, no i wtedy jeszcze żyła jego babcia więc miał do czego wracać. Teraz miał Mati, ale jej nie wyrywał na pokazywanie nieba. – Na uczelniach, w australijskiej agencji kosmicznej, spaceX, w szkołach... – to ostatnie było u niego najbardziej prawdopodobne jeżeli miał rzeczywiście pracowac gdzieś w swoim zawodzie. – Początkowo miałem w planach zrobić doktorat, ale to wymagało dużej inwestycji finansowej, a niestety nie było mnie na to stać więc nigdy się jakoś nie złożyło, żeby tą karierę rozwijać. – Wzruszył ramionami, bo cóż, to już były stare dzieje. Nie on jeden miał takie problemy. – A Ty? Jesteś studentką? – No, bo wyglądała dość młodo więc zakładał, że może jeszcze się uczy, ale nie wyglądała tak młodo, żeby zakładał, że jest licealistką.
- Tak, zdecydowanie. Szczególnie, że nie najlepszy ze mnie tancerz – no wcale nie, nie był taki strasznie zły, ale jakoś wolał po prostu sobie posiedzieć, napić się i pogadać, a nie się ocierać o ludzi. No miał trochę szacunku do siebie i innych. – Owszem, tu nawet jak kogoś spotkasz to prawdopodbnie żadne z Was nie zapamięta o drugim absolutnie nic. Zrobicie sobie small talk i potańczycie na parkiecie, później może seks w kabinie w łazience i tyle. – Nie mówił tego o Gai, tylko tak ogólnie o ludziach, którzy tutaj bywali. – Poza tym większość ludzi tu jest naćpana więc nie ma za bardzo nawet jak przeprowadzić normalnej konwersacji – nie mówił o sobie, bo on był w pracy i jak już coś brał to tylko z Mati, a że teraz już nie ćpali, to cóż.
- Jeżeli mogą to owszem, tak będzie najlepiej. To nie jest bezpieczne miejsce. – No nie dałby sobie uciąć ręki, że jej samochód będzie do odebrania rano w jednym kawałku. Nawet jeżeli nikt go nie ukradnie to kto wie czy go nie zniszczą ludzie na haju. – Nie, mieszkam w kamperze nie tak daleko stąd. – Powiedział, ale no to nie jego mieli odprowadzać. – Chcesz iść na autobus? Czy masz ochotę na spacer? – Zapytał chociaż bez przesady, to Lorne Bay było na tyle mało, że pewnie o tej porze to już autobusy tu nie jeździły, bo wszedzie i tak można było się dostać z buta idąc kilanaście minut.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia nawet nie ogarnęła, że to był komplement w jej stronę. Bardziej rozejrzała się po Shadow i próbowała zlokalizować te klientki, o których mówił. Może miał rację. Może miała szanse poznać tutaj jakieś koleżanki, które chciałyby z nią imprezować czy coś. W końcu jednak przestała się rozglądać. Przecież nie będzie tutaj siedziała na tyle długo, żeby martwić się o towarzystwo. Miała cel i tym celem był Joshua. Chociaż już widziała, ż tego celu też raczej nie wypełni.
- Absolutnie się nie dziwie. – Gdyby to on podrywał ją i gdyby zasadził jej jakiś tekst o oglądaniu gwiazd, a później zaczął opowiadać o konstelacjach, to Gaia zaczęłaby się rozbierać szybciej niż u Zoey jej wchodzi ściąganie koszulki. Nie dość, że by się przed takim Joshem ekspresowo rozebrała, to jeszcze oddałaby mu swoje dziewictwo i przy okazji by się zakochała i zdeklarowała, że chce mieć jego dzieci. Wiedziała jednak, że skoro nie narzekał na samotność, to byłaby jedną z wielu. Pewnie też nie miałaby nic przeciwko temu.
Słuchała go i nawet zrobiło jej się smutno, że nie mógł kontynuować swojego marzenia, bo na drodze stanęły pieniądze. Zawsze ją smuciło jak ludzie z tego powodu nie mogli się rozwijać. Dla niej to nigdy nie było problemu. Mogłaby mu nawet teraz dać hajs na ten doktorat, ale wiedziała, że niczego by od niej nie przyjął. Poza tym byłoby to naprawdę dziwne. Nie oszukujmy się. – Przykro mi z powodu doktoratu. – To jedyne co mogła w sumie powiedzieć. Zaśmiała się na pytanie czy jest studentką. – Nie. Już nie. Studiowałam prawo, ale pracuję w domu spokojnej starości. Tutaj, w Lorne. – Przecież jak mu powie prawdę, to przecież nic się nie stanie. Nie zakładała, żeby nagle przyszedł jej szukać, albo opowiedział Mathildzie o każdym szczególe dzisiejszego dnia. Chociaż jak był takim fajnym chłopakiem to kto wie. Ale czy Mati tyle o niej wiedziała? Nie wiem ile Bruno jej naopowiadał.
- No to macie tutaj naprawdę fajną klientelę. – Nawet trochę się zaśmiała, bo tak ładnie wrzucił wszystkich do jednego wora. Ale nie oceniała. Może sama nie wiedziała jakie jest Shadow, bo bywała tutaj naprawdę rzadko, ale jednak ten klub miał swoją reputację. I to taką, którą niespecjalnie chciał zmieniać.
- Właściwie to mogę się przejść. – Na bank autobusy już nie jeździły. Jedyny nocne w Lorne jeździł pewnie tylko w czwartki o trzeciej w nocy. Dlaczego tak? Nie mam zielonego pojęcia. No, ale rzeczywiście Joshua był na tyle super, że odprowadził ją do domu i przez cały ten czas sobie rozmawiali. Gaia trochę go jeszcze podpytała o tą jego edukację i poprosiła, żeby nieco jej opowiedział o gwiazdach i kosmosie. A, że z niego fajny typ to oczywiście to zrobił. Później Gaia podziękowała mu za wieczór i za odprowadzenie i tylko delikatnie go pocałowała w policzek. Nie narzucała się bardziej, bo w sumie to był spoko ziomkiem. Po co psuć komuś relację?

/ ztx2
ODPOWIEDZ