właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Wzruszyła lekko ramionami, bo nie miała sprecyzowanej odpowiedzi na to pytanie. Nie należała jednak nigdy do osób, które uznawały tematy tabu. A już na pewno nie były nimi wszystkie kwestie związane z cielesnością, seksualnością i erotyką, skoro wszystko to było bardzo ludzkie.
Nie wiem, czuję trochę zmarnowany potencjał, że nie poruszaliśmy tego tematu wcześniej — mogli tyle osiągnąć, ale z jakiegoś powodu im to umknęło. Co prawda Salma chyba nie chciałaby zostać gwiazdą porno, bo jednak preferencje społeczeństwa były dość dalekie od naturalnego piękna, która ona sama preferowała (chyba, że liczyć tatuaże, których miała od cholery i trochę, ale osobiście zaliczała je do nieco innej kategorii), więc mogłoby nie być to dla niej. Zostanie Australijską Kim Kardashian też jej za bardzo nie pociągało, poza tym jej matka prędzej by umarła, niż budowała karierę na czymś tak haniebnym. Ale na własny użytek to już oczywiście inna sprawa.
Postanowiła nie wdawać się w dalszą dyskusję na temat tego, jak poradzić sobie z martwym ciałem, bo przecież to nie tak, że musieli tego kogoś brać na klatę. Właściwie lepiej, aby tego nie robili, bo to trochę jednak pojebane (nie, żeby zabijanie ludzi nie było). Pozostawało liczyć, że Leander nie ma nikogo na liście do wyeliminowania, a jeśli jednak taką ma, to że nie traktuje jej zbyt poważnie. I że nie ma jej na piśmie, bo wtedy jak się komuś, kto się na niej znajduje, się umrze w dziwnych okolicznościach, to może być głównym podejrzanym. Tak działało to na filmach. Czy w życiu też to trudno mieć pewność, ale w sumie nie od dziś wiadomo, że biednemu zawsze piachem w oczy.
Trudno zresztą było myśleć o czymkolwiek innym, gdy błądziła dłońmi i palcami po jego skórze, pozbywając się dość szybko jego koszulki i pozwalając mu zrobić to samo ze swoją. Pociągnęła go za sobą, gdy sama wylądowała na kanapie, nie chcąc tracić tego bliskiego kontaktu między ich ciałami. Ucieczka i zmiana zdania kompletnie nie były jej w tym momencie w głowie i była raczej dość mocno przekonana, że w jego również nie. Odchyliła lekko głowę, aby ułatwić mu składanie kolejnych pocałunków na jej szyi i dekolcie, gdy stopniowo przesuwał się w dół, a ona wbiła delikatnie paznokcie w jego ramiona, przesuwając dłonie powoli w kierunku jego łokci. Była przepełniona pożądaniem, wilgotna i zdecydowanie chciała, aby zszedł jeszcze niżej i znalazł się między jej nogami. Nic więc dziwnego, że początkowo jego słowa dotarły do niej jak przez mgłę i potrzebowała chwili, aby w ogóle je zrozumieć. Nie tylko dlatego, że nie była przyzwyczajona do dostawania kosza, a już na pewno nie w takim momencie. Przymknęła na chwilę oczy, biorąc głęboki wdech, aby uspokoić swoje serce i okiełznać kierujące nią potrzeby i emocje.
Okej — mruknęła cicho, przesuwając swoje dłonie po jego ramionach, teraz już zdecydowanie delikatniej — na jego głowę, aby przeczesać delikatnie jego włosy. — Nie możesz — powtórzyła. Było to coś, co jak najbardziej szanowała, nawet jeśli nie do końca potrafiła się aktualnie jeszcze w tym odnaleźć. Przez chwilę milczała, nie odsuwając się od niego. — A chcesz mi powiedzieć, dlaczego chcesz, ale nie możesz? — zapytała, podnosząc się na łokciach i jedną ręką unosząc nieco jego głowę, aby móc na niego spojrzeć.

leander burkhart
kardiochirurg dziecięcy — cairns hospital
38 yo — 999 cm
Awatar użytkownika
about
Send somebody to me tonight
send somebody bolder
send someone not likely to break
send someone who’s older
send a soldier.
Był… chyba był zawstydzony. Nie wiedział, co powinien teraz zrobić ze swoim ciałem - czy powinien zabrać ręce i trzymać je tak daleko od Salmy, jak to tylko możliwe? Wyprostować się, wstać z kanapy i usiąść w sąsiednim fotelu? Nie ruszać się i udawać, że wcale nie ma teraz erekcji? Czy on mógł tu w ogóle zostać czy w tej sytuacji najlepiej zrobi, jeśli zwyczajnie wyjdzie?
No i przede wszystkim: co powinien teraz powiedzieć? Przeprosić? Czuł się teraz mniej więcej tak, jakby zrobił coś złego i teraz, gdy został przyłapany na gorącym uczynku albo gdy zdemaskowano jego kłamstwa, musiał się mierzyć z konsekwencjami. A to nigdy nie była najmocniejsza strona Leandra. Nie unikał kłótni - przeciwnie, zdarzało się, że sam je prowokował - ale to zupełnie coś innego niż branie na klatę tego, co sam zrobiłeś. Albo tego, czego nie zrobiłeś, tak jak teraz.
A może powinien się zwyczajnie cieszyć. Gdyby miał okazję przemyśleć tę sprawę zupełnie na chłodno, pewnie nawet doszedłby do wniosku, że nie powinien iść z Salmą do łóżka (ani przelecieć jej na tej kanapie, skoro, technicznie rzecz biorąc, nie byli wcale w łóżku). Przekonali się już, że nie dostaną szczęśliwego zakończenia - i zdarzało mu się tego żałować, nawet jeśli prawdopodobnie nie przyznałby się do tego na głos, cóż, nigdy - więc seks niepotrzebnie tylko by to wszystko skomplikował. Oczywiście to mogło brzmieć teraz jak okropny banał, w który nie wierzył nawet sam Leander, ale co innego mu już zostało, jeśli nie banały.
- Mam… coś w rodzaju weneryka - powiedział po krótkiej chwili milczenia. Pierwszy raz mówił to na głos, dlatego wciąż brzmiało trochę abstrakcyjnie. Zmarszczył czoło i wreszcie podniósł się do pozycji siedzącej. Przetarł twarz dłońmi, rozejrzał się na swoją koszulką, ale zamiast po nią wstać, spojrzał na Salmę. Czuł, że to nie do końca prawda, to znaczy - że podobne hasło przywodzi na myśl szybciej rzeżączkę czy inną kiłę, dlatego musi to wyjaśnić bardziej. Szkoda tylko, że zupełnie nie umiał o tym rozmawiać. - No, tak naprawdę powiedzieli mi, że to HIV - dodał i uśmiechnął się dość cierpko.
No cóż, powiedział to. Może kiedyś przejdzie mu przez gardło nawet zwykłe mam HIV zamiast takiej dziwacznej konstrukcji. Póki co - nie mógł tak powiedzieć, to przecież w ogóle nie było o nim.

salma l. hemmings
you had me at ho ho ho
sekunda
tove, carson
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Zapewne bardzo marne to pocieszenie, ale ona też czuła się zawstydzona i bardzo zagubiona w tym momencie. Być może było sporo racji w tym banale, że wyjdzie im to na dobre, że ostatecznie do niczego nie doszło, chociaż teraz trudno było jej tak na to spojrzeć. Byli dorośli i byli trzeźwi, więc uważała to za całkiem racjonalną decyzję, przynajmniej ze swojej strony. To w końcu też nie pierwszy raz, gdy uprawialiby seks po oficjalnym rozstaniu, chociaż prawdą było, że skoro mieszkali w tym samym mieście i ona wyjątkowo nie planowała wyjeżdżać na inny kontynent (szok, niedowierzanie), aby dalej podróżować, to handlowanie z konsekwencjami mogłoby być trudniejsze. To są jednak wnioski, do których być może dojdzie dopiero, gdy ochłonie odrobinę i emocje opadną (nie tylko emocje w przypadku Leandra). Teraz musiała odnaleźć się w tej sytuacji, gdy pierwsze, co poczuła to ukłucie rozczarowania — jak zwykle, gdy czegoś się chce i bardzo jasno pokazuje swoją potrzebę, ale ostatecznie się tego nie dostaje. Albo dostaje za mało. Potem przyszło niezrozumienie, zawstydzenie i zgubienie, dlatego potrzebowała jakichś odpowiedzi. To nie tak, że uważała się za taką wspaniałą i cudownie seksowną, że uważała, że niemożliwe, aby po prostu chciał jej odmówić. Po prostu znała go jednak na tyle, aby wiedzieć, gdy coś więcej jest na rzeczy. A to, w jaki sposób sam się na ten temat wypowiedział — bardzo lakonicznie i zdawkowo — tylko ją w tym utwierdzał.
Zmarszczyła brwi i owszem, słysząc o tym, że ktoś ma chorobę weneryczną raczej do głowy przychodziło coś, co można było skutecznie wyleczyć odpowiednimi antybiotykami i pozbyć się raz na zawsze — albo przynajmniej do czasu, gdy znowu nie trafi się na kogoś z tym problemem i nie zapomni się użyć prezerwatywy. HIV nie był pierwszy na liście. Właściwie wcale nie był na liście, bo kto do cholery jasnej bierze coś takiego pod uwagę w przypadku kogoś, kto jest dla niego ważny? Na pewno nie ona. Uniosła się na łokciach, chcąc dopytać, ale zanim to zrobiła, sam postanowił podać jej wyjaśnienie. Wolałaby chyba, żeby powiedział jej, że wstąpił do jakiejś sekty i złożył śluby czystości, czy inny popieprzony szajs związany z wiarą. Z tego w końcu człowieka można wyciągnąć.
Kurwa — podniosła się do pozycji siedzącej, sama, z nogami ugiętymi w kolanach, aby poprzeć na jednym z nich brodę, przyglądając się mu uważnie. — Przepraszam, nie wiem jaka jest odpowiednia reakcja — nie było sensu udawać, że wiedziała, co powinna powiedzieć. Nawet nie wiedziała, co do końca czuła w tym momencie. Poza tym, że było to bolesne i nieprzyjemne, bo wydawało się to po prostu cholernie niesprawiedliwie. Jakby brakowało mu powodów do tego, żeby nie pozwalać sobie na coś, co mogłoby być jakąś namiastką radości z życia. — Dawno Ci to powiedzieli? — zapytała jakby ostrożnie ważąc słowa, zaczynając od tego, zanim zada kluczowe pytanie, które samo się nasuwało.

leander burkhart
kardiochirurg dziecięcy — cairns hospital
38 yo — 999 cm
Awatar użytkownika
about
Send somebody to me tonight
send somebody bolder
send someone not likely to break
send someone who’s older
send a soldier.
Pokręcił tylko głową, żeby pokazać Salmie, że w porządku, odpowiednia reakcja chyba i tak nie istnieje. Przecież empatyczny dobór słów nie sprawi teraz, że problem zniknie, a rzucona w przestrzeń kurwa nie spowoduje, że wyniki drastycznie mu się pogorszą. Właśnie dlatego: w porządku, mogła mu teraz powiedzieć, co tylko chciała. Przecież i tak mogło być gorzej - był jej niemal wdzięczny, że nie usłyszał od Salmy, że, na przykład, jest jej przykro. Albo, co gorsza, gdyby powiedziała na głos, że to było niesprawiedliwe. Bo przecież w jakiś sposób… było.
Doskonale wiedział, że to nie tak działa: że nie zarażają się tylko ci puszczalscy albo ci z wątpliwym kręgosłupem moralnym, jak gdyby wirus miał być karą. Tym bardziej teraz, gdy istniały już leki i nie musiał wcale umrzeć w ciągu najbliższych trzech lat (oczywiście mógł, ale szybciej dlatego, że się zapije…). A równocześnie: w jakimś sensie Leander akceptował taki porządek rzeczy. Taki, w którym… no dobra, może nie tyle zasłużył sobie na chorobę, ale, zwyczajnie, skoro już ktoś musiał zachorować, to powinien to być on. Nie jakaś dziewczyna, która raz prześpi się z facetem poznanym na imprezie, godząc się na seks bez prezerwatywy. Nie jakiś chłopak, który zwyczajnie nie wiedział, na co się naraża. Leander wiedział doskonale. Był lekarzem, na miłość boską, miał pełną świadomość tego, w jakie gówno może się wpakować, używając tych strzykawek. Po prostu tak bardzo potrzebował narkotyku, że w tamtym momencie możliwe konsekwencje nie robiły na nim żadnego wrażenia. I tego wstydził się chyba najbardziej.
- Jak byłem na ostatnim odwyku - zwiększył dystans między nimi jeszcze bardziej, siadając na drugim końcu kanapy po turecku. Spojrzał na Salmę i dodał szybko: - Na pewno nie zaraziłem cię, wiesz, wcześniej. Robię testy regularnie, to… zawsze były negatywne - uśmiechnął się, a przynajmniej spróbował to zrobić, by pokazać jej, że wszystko w porządku. Westchnął. - Możemy nie robić z tego wielkiej sprawy? - poprosił. Bał się dalszej rozmowy i tego, że wystarczyły dwa trafne pytania, by go zupełnie zdemaskować. To, jak się zaraził, ale przede wszystkim to, że się nie leczy, choć pracuje w szpitalu.

salma l. hemmings
you had me at ho ho ho
sekunda
tove, carson
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Nie zamierzała się nad nim użalać — mogła uważać, że to paskudne i przykre, i niesprawiedliwie (gdyby wdali się w tę dyskusję, to pewnie powiedziałaby mu, że się z chujem na głowy pozamieniał, bo nie, to nie było coś, co można było uznać za sprawiedliwie), ale jednak nie sądziła, aby komukolwiek miało to pomóc. Leander zresztą wydawał się całkiem niezły w samobiczowaniu i dobijaniu się poprzez wypominanie samemu sobie, w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje. nie zamierzała dokładać do tego swoich pięciu groszy. Poza tym, zawsze była człowiekiem, który zamiast klepać kogoś pokrzepiająco po ramieniu, wolał próbować działać, aby efekty były nieco bardziej trwałe i przede wszystkim mające większy wpływ na rzeczywistość, niż tylko chwilowe pocieszenie.
Było to pewnie dość mocno naiwne z jej strony, czemu oczywiście sama zaprzeczałaby, przewracając oburzona oczami, ale Salma wierzyła w ludzi. Szczególnie w tych, którym zaufała na tyle, aby wpuścić ich do swojego życia i pozwolić im być blisko, angażując ich w swoje sprawy i angazując się w to, co przeżywali oni. Nie potrafiła odwracać się od nich, bo popełnili błąd albo pięć i próbowali się poprawić tylko po to, żeby jeszcze ze trzy razy spieprzyć dokładnie to samo — to, czego obiecali nie robić po raz kolejny. Chociaż jasne, nawet ona miała pewne granice, których nie potrafiła przekraczać i były błędy, które trudno było wybaczyć i zapomnieć. Ale Leander tak naprawdę głównie krzywdził tym wszystkim siebie. I to wcale nie było coś, co sprawiało, że uważała go za złego człowieka, który zasługiwał na to, aby dorzucić mu jeszcze do tego obrazka HIV.
Och, nie pytałam w tym kontekście — poinformowała go, nieco zaskoczona. — Chodziło mi raczej o Ciebie i o to, ile żyjesz z tą świadomością — wyjaśniła, bo nie przyszło jej do głowy, że gdyby podejrzewał, że jest prawdopodobieństwo, że mógł ją zarazić, to by chociaż nie dał jej jakieś wskazówki, że powinna się zbadać. — Jestem zdrowa, badam się regularnie — poinformowała go i wychyliła się, aby złapać swoją koszulkę i może jednak się ubrać chociaż trochę, żeby nie było zbyt niezręcznie. Nie stroniła od okazjonalnego seksu i nawet jeśli zawsze podchodziła do sprawy bezpiecznie i odpowiedzialnie, to wolała mieć pewność, że na pewno wszystko poszło zgodnie z planem.
Okej, możemy nie robić z tego wielkiej sprawy — nie podobało jej się to do końca, ale nie zamierzała wywierać na nim presji czy wiercić dziury w brzuchu. — Przynajmniej teraz, nie obiecuję, że nie wrócę do tego tematu — ostrzegła go lojalnie. Teraz chyba i tak potrzebowała chwili, aby sobie to przetrawić i może też zgłębić swoją wiedzę. — Ale nie odsuwaj się ode mnie, okej? — poprosiła. — Nie tylko teraz na tej kanapie, durniu, bo przecież to nie tak, że mi odwali i zacznę się bać siedzieć obok Ciebie — przewróciła oczami, żeby przypadkiem zbyt miło i ckliwie, ale dość oczywiste było, że nie chodziło jej tylko o dystans fizyczny.

leander burkhart
kardiochirurg dziecięcy — cairns hospital
38 yo — 999 cm
Awatar użytkownika
about
Send somebody to me tonight
send somebody bolder
send someone not likely to break
send someone who’s older
send a soldier.
To chyba zasługa dystansu. Salma mogła tak myśleć chyba głównie dzięki temu, że przez ostatnie lata była daleko. Zniknęła, mniej więcej, w okresie studiów, gdy nałóg Leandra wciąż mógł się jeszcze wydawać niewinny - gdy masz dwadzieścia lat, łatwo rzucać tymi wszystkimi frazesami o tym, że jesteś młody i musisz się wyszumieć. Łatwej też przymykać na to oko, wmawiając sobie, że oj, przecież za kilka lat ten chłopiec dojrzeje, zostanie lekarzem i się ustatkuje, a oni będą mogli się razem pośmiać, wspominając stare czasy i to, jak w pewną środę o trzynastej był już tak nawalony, że nie zdołał dotrzeć na wykład. Przyszłość zawsze jawiła się optymistycznie i nie uwzględniała tych mniej wesołych wersji: na przykład tego, że Leander mógłby nigdy nie skończyć rezydentury, gdyby ówczesna partnerka nie znalazła go wtedy nieprzytomnego w kuchni i nie wezwała karetki. Nie powiedziała wtedy sanitariuszom, że prawdopodobnie wziął za dużo narkotyków - przecież przyszli kardiochirurdzy nie bywali ćpunami, jej chłopak miał po prostu ciężką pracę i zawsze obiecywał jej, że z tym skończy.
No, tak, obiecywał jej. W ogóle dużo rzeczy zdarzało mu się obiecywać, deklaracje bez pokrycia zawsze przychodziły mu z łatwością. Był gotów powiedzieć niemal wszystko, byle tylko poprawić komuś humor, uniknąć awantury albo zatrzymać tę osobę przy sobie. Nie był z tego specjalnie dumny. Nie był też dumny z tego, że niemal równie dużo potrafił powiedzieć, gdy chciał wbić komuś szpilę. Sprawdzić, ile druga osoba jeszcze wytrzyma - a gdy pęknie, Leander zareaguje niemal z satysfakcją, bo przecież od początku wiedział, że tak naprawdę go nie kochała.
I zawsze, ale to zawsze miał w sobie to całkowicie szczerze zdziwienie, które towarzyszyło świadomości, że Salma jeszcze go nie porzuciła.
- Aha, teraz chcesz się chwalić? - spytał, unosząc wymownie brwi - no fantastycznie, że Salma była zdrowa, szkoda tylko, że on nie mógł pochwalić się tym samym. Celowo próbował obrócić to w żart - nie miał ochoty opowiadać jej o tym, jak dostał diagnozę. Z tego samego powodu, całkowicie szczerze, obiecał jej: - Będę ćwiczył uniki - by być gotowym, gdy Salma zrealizuje groźbę i postanowi wrócić do tematu.
Zamrugał powoli, jak gdyby nie do końca rozumiał, o czym oni teraz rozmawiają. Wyglądało na to, że sam dopiero zdał sobie sprawę z dystansu, jaki ich dzieli, a wtedy westchnął. - Nie myślę, że boisz się siedzieć obok mnie. Jest odwrotnie: ja się boję, że jeśli będę siedział bliżej, drugi raz spróbuję ściągnąć ci majtki - wyjaśnił niemal łagodnie. A potem wstał i przesiadł się na pobliski fotel, by jeszcze bardziej zwiększyć dystans.
I uśmiechnął się do Salmy z tego fotela.

salma l. hemmings
you had me at ho ho ho
sekunda
tove, carson
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Zdarzało się jej o tym myśleć. Co byłoby, gdyby jednak nie postanowiła rzucić studiów i wyjechać, żeby zacząć żyć bardziej po swojemu, chociaż bez żadnego planu i oczekiwań, bo niewiele wtedy wiedziała. Nie rozpoczęłaby wieloletniej kłótni z ojcem o to, że zmarnowała sobie życie i kto wie, może byłaby w stanie zauważyć, że te frazesy o byciu młodym i potrzebie wyszumienia się przed wejściem w poważne życie, pojawiają się nieco zbyt często, bo po prostu byłaby obok? Może. a może wcale nie — wszystko to było tylko gdybaniem zupełnie bez pokrycia, ale nie zmieniało to faktu, że zdarzało się jej mieć z tego powodu wyrzuty sumienia. Które po skonfrontowaniu z rzeczywistością miały zdecydowanie mniej sensu, a logicznymi argumentami dość łatwo było poddać je pod wątpliwość. Ale, stety lub nie, Salma zdecydowanie należała do osób, które — szczególnie w relacjach międzyludzkich — kierowała się raczej emocjami i uczuciami, a nie rozsądkiem i logiką. Chyba. Bo w takim układzie chyba powinno też być łatwo ją zniechęcić czy zranić jej uczucia. A najwyraźniej do końca to nie działało.
Tak, mam w zwyczaju kopać leżącego, to moje hobby — pokiwała lekko głową z poważną miną, jakby rzeczywiście tak było. Obydwoje co prawda (chyba) wiedzieli, że nie do końca o to chodziło, ale to nic. Nie zamierzała go zmuszać do opowiadania smutnej historii na temat tego, jak się dowiedział, co wtedy czuł i czy ktoś był obok, aby go przytulić albo chociaż pokrzepiająco poklepać po ramieniu lub po plecach — co kto woli. Najbardziej interesowało ją tak naprawdę, jak wygląda jego proces leczenia i czy w ogóle jakkolwiek wygląda. Uznała jednak, że nie będzie aż taką chamką, żeby naciskać w nowy rok. Jeszcze naprawdę okaże się, że jaki pierwszy stycznia, taki cały rok, i stanie się taka wkurwiająca już na zawsze.
Nie mogę Ci się niby dziwić — stwierdziła, a wyraz jej twarzy stał się nieco naburmuszony. Wydęła nawet usta, jak obrażona gówniara na moment, przenosząc wzrok na paczkę chleba tostowego, który nadal leżał na kawowym stoliku. — Czy możemy zjeść Twojego przyjaciela? — w sensie chleb. Nie ma pewności co do tego, czy Leander ma innych przyjaciół — Potrzebuję glutenu na pocieszenie, po tym, jak dałeś mi kosza — dodała w ramach wyjaśnienia, które jej zdaniem było logiczne (ale jak już zostało wspomniane: logika zazwyczaj nie była jej najmocniejszą stroną). Być może odrobinę dramatyzowała, skoro tak naprawdę nie miała mu co wypominać ani o co się obrażać, tylko wręcz przeciwnie.

leander burkhart
kardiochirurg dziecięcy — cairns hospital
38 yo — 999 cm
Awatar użytkownika
about
Send somebody to me tonight
send somebody bolder
send someone not likely to break
send someone who’s older
send a soldier.
Nie była mu nic winna.
Chyba oboje mogliby to sobie powtarzać - Salma, w tych chwilach, gdy wyrzuty sumienia zaczynały ją podgryzać, a Leander… no cóż, na przykład wtedy, gdy zaczynał mieć pretensje do całego świata. Łatwiej było obwiniać wszystkich oprócz samego siebie, a co za tym idzie: zapomnieć, że sam był za siebie odpowiedzialny. Nie Salma, z pewnością nie Laura, która wyjechała, żeby chronić siebie i ich dziecko. A Salma? Kochał ją, ale - może to najwyższa pora, by to zaakceptować - była tylko jego dziewczyną z czasów liceum. Nie była nikim, kto byłby w stanie powstrzymać Leandra od picia, naprawić jego życie ani samą swoją obecnością nakłonić go do zmiany decyzji. To wszystko była jego wina.
To jeszcze raz, żeby mu się utrwaliło: to wszystko była jego wina.
- Mówiłem ci, żebyś zaczęła wędkować - przypomniał jej, gdy Salma przyznała mu się do nowego hobby. Był w stanie je zrozumieć, ale taka pasja miała też swoje minusy: co, jeśli nie było akurat żadnego leżącego pod salmową ręką? Już łatwiej byłoby iść nad to jezioro.
Może wciąż myślał tylko o jednym, a może faktycznie nie miał przyjaciół. Wymówka jest nieważna: kiedy usłyszał pytanie Salmy, był absolutnie przekonany, że pyta go o jego penisa. - Co? - spytał więc krótko, marszcząc przy tym czoło. Był gotów spytać, co on jej zrobił, ale wreszcie coś mu przeskoczyło w tym przepitym mózgu i zrobił minę wyrażającą “aaaaa” (bardzo profesjonalny opis mimiki, wiem). - Tak. Chodź, zrobię ci tosty - zaproponował i wstał, żeby zgarnąć chleb i ruszyć do kuchni. A po śniadaniu pocałował Salmę w głowę i poszedł sobie, by dalej być przegrywem w Nowy Rok.

zt salma l. hemmings <33
you had me at ho ho ho
sekunda
tove, carson
ODPOWIEDZ