chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
ciuch – tylko bez tej durnej, dziadkowej czapki, bo to jakaś pomyłka jest!!!
Ostatnie dni przed urlopem minęły Debenham i Trevisano… Różnie. Szybko, sprawnie ze względu na natłok pracy i innych zajęć w szpitalu, ale jednocześnie wciąż gdzieś w tle, w niedopowiedzeniu wisiał między nimi ten niedawny wieczór, kiedy oboje skończyli zranieni. Elise zranione miała serce, Logan rękę i ego. Choć starali się mocno tego sobie nawzajem nie okazywać – coś się zmieniło. Bear cholernie liczył na to, że ich wyjazd do Europy pomoże w naprawie tego, co spieprzył. Pokładał w tym biednym Paryżu tak ogromne nadzieje…
Właśnie minęła pierwsza noc w samym sercu Francji, w hotelu z idealnym widokiem na najsłynniejszą wieżę na świecie i całą tę typowo paryską atmosferę. Tę dało się poczuć już od momentu, w którym opuścili lokalne lotnisko. Logan obudził się pierwszy, pani doktor jeszcze smacznie i chyba spokojnie spała. Ogarnął się po cichu, bo nie chciał jej zbudzić i poszedł załatwić im jakieś smaczne, typowo tutejsze śniadanie. Ostatecznie po nie więcej niż półgodzinnym spacerze po różnych kawiarniach, żeby wybrać to co najlepsze, wrócił do hotelu z dwiema pełnymi papierowymi torbami. Elise zdążyła się w tym czasie obudzić. – Dzień dobry, pani doktor. – przywitał żonę i na stojącym w centralnej części pokoju stoliku zaczął rozkładać wszystko to, co udało mu się kupić. A było tego… Dużo. Naprawdę dużo. Zdecydowanie ZA dużo, jak na śniadanie dla dwóch osób. – Mam nadzieję, że się pani wyspała… Przyniosłem kawę. I śniadanie. – wziął kubek z kawą przeznaczoną dla Elise i podszedł z nim do łóżka. Usiadł na jego brzegu po tej stronie, którą zajmowała Debenham. Oddał tę naprawdę aromatyczną, intensywnie pachnącą dawkę kofeiny w jej dłonie, ale nie pozwolił żonie od razu się tej kawy napić. Pochylił pysk do jej ładnej buzi, a zawisnąwszy w ledwie centymetrowej odległości od jej warg, uśmiechnął się lekko, pod samym swoim przemądrzałym i bucowatym nosem. – Jak to jest, że nieważne czy dopiero co się obudziłaś, skończyłaś długą i trudną operację albo dopiero co wyszłaś spod prysznica… A zawsze wyglądasz tak cholernie seksownie. – Trevisano miał absolutną świadomość tego, że jego żona jest piękną, seksowną kobietą. Byłby idiotą i to na dodatek ślepym, gdyby tego nie widział. Byłby też nie w porządku z samym sobą, gdyby od czasu do czasu jej o tym nie przypomniał. Bardzo chciał, żeby ona też to wiedziała. Żeby to czuła. Żeby czuła, że jest piękna, seksowna, silna, cholernie inteligentna… Najpierw myślał to, a potem dochodził do wniosku, że Elise zasługiwała na kogoś lepszego, niż finalnie dostała. Kogoś, kto nie krzywdziłby jej w tak kretyński sposób, a w zasadzie kogoś kto nie krzywdziłby jej w ogóle. Wątpił, żeby ciepłe rogale i pachnąca kawa mogły cokolwiek naprawić, ale… Szlag, bardzo tego chciał. – Głodna? – zapytał cicho tuż po tym, jak złożył na wargach pani doktor powitalny, typowo na „dzień dobry”, lekki i spokojny pocałunek. – Pomyślałem sobie, że po śniadaniu możemy pójść na spacer, albo pojechać na jakąś wycieczkę… Wstąpić gdzieś na lekki lunch, a potem wieczorem… Zabiorę cię na randkę. Prawdziwą randkę. Taką na jaką zakochany kundel zabiera swoją cholernie piękną, seksowną żonę. Brzmi w porządku? – nie odmówi mu, prawda? Nie w tych okolicznościach przyrody, nie, skoro już tutaj przyjechali… Musieli to naprawić, musieli poskładać to do kupy. Przecież mieli spędzić ze sobą całe długie życie. Logan nie chciał dłużej czuć tego napięcia i strachu. Nie chciał ciszy, która nagle stała się kłopotliwa, choć nigdy w ich przypadku taka nie była. Chciał odzyskać swoją żonę, najważniejszą istotę w jego życiu i świecie. Chciał i był gotowy na wszystko byle tylko to osiągnąć.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To musiało chyba po prostu minąć. To dziwne coś, które im towarzyszyło od tamtego wieczoru. Bo przecież… wrócili do normalności, nie byli na siebie obrażeni, pracowali razem, wracali razem do domu, kochali się i wszystko teoretycznie było normalnie. Ale jednak coś wisiało w powietrzu, jakby parę wypowiedzianych niepotrzebnie słów sprawiło, że coś zeszło z odpowiedniego kursu i potrzebowało czasu, żeby na niego wrócić. Bo Elise wiedziała, że wróci… prędzej, czy później. Potrzebowała chyba czasu na wylizanie ran. Bo działo się wtedy dużo, prawdopodobnie za dużo i musiała to przepracować. Albo dać temu czas.
Niemniej na sam wyjazd się cieszyła jak dziecko. Po pierwsze zmiana klimatu na pewno im dobrze zrobi, a po drugie nigdy nie była w Paryżu. No i nigdy nie lecieli gdzieś tak daleko razem. Wielogodzinna podróż z Loganem była zdecydowanie przyjemniejsza niż ta w pojedynkę. A do tego hotel, który im zarezerwował… ta snobistyczna, wygodnicka część jej osobowości była bardziej niż usatysfakcjonowana.
Więc oczywiście, że spała smacznie i spokojnie. Najlepiej. Drgnęła, gdy Logan wstał z łóżka, ale był to moment i nie obudziła się. Po swojej kawiarnianej wycieczce zastał ją dokładnie tak samo jak ją zostawił… rozłożoną na dużym łóżku w przyjemnej hotelowej pościeli, która zakrywała jej nagie ciało. I dopiero jego powrót sprawił, że zaczęło coś do niej docierać, że rozejrzała się i zdała sobie sprawę, że Trevisano zamiast ciągle być z nią w łóżku to szykował im śniadanie. Zmarszczyła śmiesznie nos, usiadła na łóżku, ciągle okrywając się tylko kołdrą i uśmiechnęła się do męża – Długo nie śpisz? – bo przecież mógł ją obudzić, mogli iść na śniadanie… póki co jednak wyciągnęła się w jego kierunku, żeby móc go pocałować na dzień dobry – Musisz tak mówić, bo się ze mną ożeniłeś i będziesz musiał mnie taką oglądać do końca swojego życia. – zażartowała, a kiedy ją pocałował – odwzajemniła ten pocałunek i przeciągnęła go nawet o moment lub dwa. I dopiero wtedy upiła łyk kawy i musiała przyznać, że to bardzo dobra kawa – Zabrałam ze sobą szpilki i sukienkę… to brzmi jak dobra okazja, żeby je wykorzystać. Więc mamy randkę, Trevisano. – uśmiechnęła się i sięgnęła raz jeszcze jego warg, pocałowała go, odłożyła kubek na stolik nocny a sama zacisnęła palce na jego koszulce i mocniej do siebie przyciągnęła – Zanim zjemy śniadanie, pójdziemy na spacer i będziemy robić te wszystkie ciekawe rzeczy… – wymamrotała prosto w jego wargi – Kochaj się ze mną, Bear. – w końcu byli w Paryżu, mieście miłości!


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wymowne „nah” mruknięte przez Logana było jedyną i tak naprawdę jedyną słuszną odpowiedzią na pytanie o to, jak długo jest już na nogach. Niedługo. Akurat w sam raz, żeby zorganizować im śniadanie i wrócić dokładnie w chwili, w której doktor Debenham wyplątywała się z ramion swoich nocnych snów. Oby samych przyjemnych i trochę też o to ją podejrzewał, skoro chciała zacząć ich pierwszy wspólny dzień w Paryżu właśnie w ten szczególny sposób… Uniósł szelmowsko jedną brew wyżej i uśmiechnął się pod nosem, jak drań i cwaniak. Jednocześnie zerknął krótko na tę kobiecą, a zaciskającą mu się na koszulce, dłoń. Te nawet drobne przejawy tego, że Elise go chciała… Cholernie na niego działały. Do tego dochodziła świadomość tego, że pod tą ładną i przyjemną hotelową pościelą kobiece ciało było zupełnie pozbawione ubrań. Ani centymetra materiału, ani jednej koronki. – To prawdopodobnie najlepszy sposób, w jaki żona może powiedzieć mężowi „dzień dobry”. – zażartował cicho, jednocześnie znów mocniej i wyraźniej zbliżając pysk do kobiecych ust. Pocałował żonę, skubnął właściwie bardziej, zaczepnie, drażniąco, zbyt przelotnie, zbyt krótko. – Dobrze wiesz, że myślałem tak o tobie nawet wtedy, kiedy wcale twoim mężem nie byłem. – domamrotał półszeptem napierając na żonę sobą tak, że finalnie pani doktor musiała opaść miękko grzbietem na materac łóżka, a głową na zmierzwioną jej nocnymi marami poduszkę. Znów sięgnął jej warg pocałunkiem, tym razem głębszym, bardziej stanowczym i intensywnym. Takim, który zapowiadał co najmniej tyle, ile kobiece zmysły mogły sobie w tej chwili dopowiedzieć i wyobrazić. Zaraz potem, raptownie i bez uprzedzenia odsunął się od żony, stanął wyprostowany tuż przy łóżku i nie odrywając od swojej prywatnej, bardzo osobistej pani doktor od serduszek oczu – zaczął się rozbierać. Zdjął z ramion kurtkę i odrzucił ją na bok. Niedbale ściągnął buty, potem szybko przez łeb koszulkę, a kiedy rozpinał pasek, zapięcie i rozporek swoich spodni, uśmiechnął się całkiem, jak największy w okolicy szelma. – Gdybym wiedział wcześniej, że twój poranny apetyt dotyczy mnie bez ubrań, a nie ciepłych francuskich rogali… Nie wychodziłbym z łóżka. – wytknął przekornie i zdjął z siebie ostatni kawałek ciucha. Bokserki. Te podzieliły los wszystkich pozostałych ubrań, a Trevisano – już ubrany tylko w ślubną obrączkę i swoje tatuaże – sprawnie wpakował się do łóżka, z powrotem na żonę, ale pod tę samą kołdrę, którą ona tak ciasno się okrywała. – Miałaś jakiś miły, sugestywny sen czy to po prostu zachcianka chwili? Zobaczyłaś mnie i oszalałaś z pożądania. – błysnął kłami tuż przy ładnej buzi pani doktor, ale zanim cokolwiek mu odpowiedziała – jednocześnie złapał zębami za jej dolną wargę i wsunął własne biodra i podbrzusze między jej zgrabne, silne uda. Wymownie, bardzo wymownie naparł sobą na te najbardziej newralgiczne kobiece partie, a czując przypływ tych bardzo pożądanych, bardzo silnie na niego działających dreszczy, aż cicho warknął.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo może i tak było… może wypadałoby zaczynać tak każdy jeden dzień, ale niestety – nie dawało się. I to było piękne w wakacjach! Bo można było sobie na to pozwolić, nigdzie nie trzeba było się spieszyć, nie było zobowiązań, nie było ponaglających telefonów, czekających pacjentów i widma trudnej operacji za chwil parę. Można było zacząć od tego najmilszego dzień dobry. I caaaałe szczęście, że Logan nie miał innych planów, nie przeszkadzała mu wystygnięta kawa i fakt, że rogaliki będą musiały chwilę poczekać. Bo musieli się całować! A później zaczął się rozbierać, co Elise przyjęła ze śmiesznym pomrukiem – bo się od niej odsunął! Ale sam widok? Tak, zdecydowanie lubiła to, co widziała i nie spuszczała z niego wzroku, nawet na moment. Ale musiała przyznać, że czekające na nich rogaliki były bardzo miłym dodatkiem.
- Jesteśmy w Paryżu… – skwitowała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, bo skoro miało to być miasto miłości to… niech dzieje się miłość! Ale Debenham miała tym razem inne plany niż jej mąż i to on musiał opaść grzbietem na materac ich hotelowego łóżka, a ona zajęła miejsce na jego biodrach – Czy nie tak zaczyna się dni w Paryżu? – zaśmiała się, pochylając się do Logana, opierając się na dłoniach po obu stronach jego głowy i sięgając jego warg. Krótko i zaczepnie – Ale nawet jeśli nie to ja chciałam… więc możemy uznać, że to zachcianka chwili. No i może tak pozwolisz mi zjeść śniadanie w łóżku. – zaśmiała się, bo przecież wiedziała jak strasznie narzekał na okruszki w łóżku i… rozumiała. Naprawdę rozumiała! Dlatego w domu jakiekolwiek jedzenie miało bana na łóżko, ale tutaj? Gdy zaliczy go, żeby nie marudził? A za parę chwil miła pani (pewnie ze wschodniej Europy) posprząta?
Niemniej i tak nie dała mu już więcej dojść do słowa. Zamknęła mu usta pocałunkiem, mocnym i pełnym uczucia. A damska dłoń zsunęła się po męskim torsie do podbrzusza, by po chwili się na niego wsunąć, a pomruk zadowolenia zagłuszyć kolejnym pocałunkiem. I wyprostowała się, przesunęła dłońmi po jego umięśnionym brzuchu i wprawiła biodra w ruch. Odnalazła spojrzenie Logana, bo chciała to widzieć… to, co widziała tam zawsze. Pragnienie. Jej. Nie mogła się nie uśmiechnąć, a wymowny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa. Nawet na moment jednak nie zwolniła.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan cholernie cenił w ich małżeństwie to, że takie poranki nie zdarzały im się tylko w Paryżu, ani w ogóle od święta. Takie poranki były przyjemną i bardzo pożądaną codziennością. Kiedy się nie spieszyli donikąd i z niczym, skupieni na sobie nawzajem, byli ze sobą w ten bardzo szczególny sposób… Sapnął rozbawiony, kiedy Elise zrzuciła go z siebie i „kazała” zostać mu na dole. Szybko obłapił dłońmi jej nagie uda, kiedy usiadła na nim i ściągnął mocniej, niby gniewnie brwi w chwili gdy wzięła go w siebie. Ciche, niemal bezgłośne warknięcie wyrwało mu się z gardła, krew silnie zawrzała, serducho zabiło, a palce jego dłoni mocno, łapczywie zacisnęły się na kobiecych udach. Pani doktor zaczęła się poruszać, a Trevisano kompletnie się temu oddał i poddał. Nie walczył i nie prowokował zmiany pozycji, nie potrzebował być tego poranka na górze, nie potrzebował i nie chciał się rządzić. Oddawał jej całą stanowczość, całą bezpardonowość tego poranka i tylko co jakiś moment wypychał własne podbrzusze w kierunku międzyudzia żony, zaciskał łapska na jej nagich piersiach, biodrach czy pośladkach i patrzył na nią, tak jakby naprawdę długo musiał na to wszystko czekać. Nie musiał, oczywiście, że nie musiał, ale… W głowie wciąż miał echo ich ostatniej kłótni i… Cholernie mu tego brakowało. Cholernie brakowało mu tego, co dzisiaj, teraz, w tej ładnej hotelowej sypialni widział w oczach swojej żony. W którymś momencie jedynie poderwał tułów do góry i przycisnął tors do kobiecych piersi, pyskiem odnalazł jej wargi i przez kolejnych kilka chwil nie pozwalał jej przerwać silnego, łapczywego pocałunku. Znając swoją żonę, ta niedługo potem znów popchnęła go na łóżko, bo przecież - jak sama kiedyś mu to przyznała - to była jedyna okazja, kiedy mogła nad nim górować. Opadł na materac i pozwolił jej zabrać i siebie i ją samą do pełnego finału tej porannej paryskiej miłości. Orgazm przyszedł nagle i piekielnie intensywnie, a nawet gdyby pani doktor miała taki plan i nie chciała, żeby jej mąż w niej skończył, Logan nie pozwolił jej z siebie zejść. Pochyloną nad nim, łapskiem złapał za kark i potylicę i ani myślał pozwolić jej się od siebie odsunąć. Moment spełnienia zaakcentował głośniejszym warknięciem i silnym, gwałtownym wypchnięciem bioder między obejmujące go kobiece uda. Kilka takich wymownych pchnięć, aż ostatnia kropla jego finiszu znalazła się w kobiecym wnętrzu, a ostatnia iskra jego rozbudzonego niedoczekanie rozbłysła w jego ślepiach. Patrzył żonie prosto w oczy, kiedy dochodził i zaczepnie skubał jej wargi własnymi. Zaraz potem silnie, ostro „strzelił” łapskiem w jej nagi pośladek. - Nie wyjdziemy z tego łóżka dopóki nie będziesz miała mnie dość. - wymamrotał półszeptem, czując w podbrzuszu coraz silniejsze pulsowanie obejmującej go przyjemności. Jednocześnie razem z tą przyjemnością budziła się w nim ochota na jeszcze więcej, jeszcze raz, jeszcze „kilka” chwil kochania się… Pieprzenia się z tą kobietą. - Połóż się. Na brzuchu. - szepnął minimalnym w ruchu skinieniem wskazując na miejsce obok siebie. Szlag… Naprawdę obudziła w nim coś czego jeden seks nie był w stanie zaspokoić.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Potrzebowała chwili, dwóch albo pięciu… a może nawet i dziesięciu, żeby dojść do siebie. Odzyskać rezon, odzyskać oddech, zapanować nad silnie bijącym sercem i drżeniem mięśni. To, co przed chwilą się zadziało było intensywne i było oszałamiające, obezwładniające… i wcale nie chciała tak mocno wracać do rzeczywistości. W tym stanie było przyjemnie. Zaśmiała się lekko prosto w męskie wargi. I oczywiście, że nie potrzebowali reszty świata… to, co mieli było wystarczające. Ale czy to miał być argument za tym, żeby nie wychodzić z pokoju? Czy pił do czegoś jeszcze? I chyba coś zrozumiała… gdy stwierdził, że inny nie będzie. Automatycznie przed oczami stanęła jej ich ostatnia kłótnia. Dawno nie sprawił jej takiej przykrości jak wtedy. Obiecał, że więcej tego nie zrobi, ale może jednak… może jednak skoro inny nie będzie? A ona musiała to zaakceptować? Jak mogła zaakceptować, że jej mąż, jedyna osobą, którą kochała i która cokolwiek dla niej znaczyła na tym cholernym świecie, będzie jej nieustannie łamał serce brakiem wiary w nią i jej uczucia? Pamiętała te wszystkie kłótnie na początku ich relacji, gdy broniła się przed wyznaniami… gdy jej od nich wymagał, gdy wiecznie się o to spierali, bo miała mówić, że go kocha. Pracowała nad tym. Im bardziej była pewna swoich uczuć tym łatwiej jej to przychodziło, ale starała się. Nie powiedziała, że inna nie będzie. Dlatego jego słowa w jakiś sposób trochę ją zabolały, ale nie dała tego po sobie poznać. Nie chciała tego teraz roztrząsać, nie chciała w ogóle tego roztrząsać, nie chciała wracać do tamtej kłótni, no po prostu… nie. Zwłaszcza, że to nie wpływało na jej uczucia względem niego. Nie musiała go kochać, ona go po prostu kochała. Nawet jeśli ją krzywdził. Uśmiechnęła się – Nie będziesz… – powtórzyła za nim, ale bez pretensji, żalu czy czegokolwiek innego właściwie. Po prostu powtórzyła jego słowa. Musnęła męski policzek i wstała z łóżka, z łazienki zgarnęła hotelowy szlafrok, który na siebie założyła i wróciła po kubek z kawą, której upiła spory łyk, nawet jeśli ta zdążyła już wystygnąć. To nic – Więc… gdzie zdobyłeś nam to śniadanie? Co my tu mamy? – może zmiana tematu będzie lepszym rozwiązaniem? Naprawdę z całym sił starała się, żeby nie zacząć dnia od kłótni, ani nawet najmniejszego spięcia. To, co rozstawił na stoliku wyglądało bardziej niż zachęcająco – Uuu… ten wygląda na pistacjowego, mam rację? – oczy aż jej się zaświeciły i oczywistym było, że to ten, którym się poczęstowała – I myślałeś, gdzie pójdziemy na ten spacer? No i wieczorem, gdzie chcesz iść wieczorem? – na tą randkę, którą jej obiecał?


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie. Nie będzie jej nieustannie łamał serca. Nie będzie jej bez przerwy krzywdził ani sprawiał jej przykrości. W tym, tak jak zresztą jej obiecał, zrobi ze sobą porządek. Ale nie w tym, że kochał mieć ją tylko dla siebie. Był zaborczy i terytorialny. Piekielnie zazdrosny. I choć i tak było już lepiej niż na samym początku ich znajomości… Trevisano wiedział, że pani doktor trafiła na cholernie trudny – pod tym względem! – przypadek. Nie chciał jednak ciągle się na tym skupiać i non stop bić się za to w pierś. Nie chciał każdego jednego dnia czuć, że robi coś źle „tylko” dlatego, że nie lubi, kiedy koło jego żony kręcą się inni mężczyźni. To przecież wcale nie jest tak, że któremuś obił za to pysk, albo jej zrobił awanturę. Po prostu tego nie lubił. Taki był, taki i inny nie będzie. Musiał zaakceptować to, że jego zaborczość i zazdrość jest po prostu częścią Trevisano, liczył na to, że Elise też to zaakceptuje. W mniejszym czy większym stopniu. Nie miało to jednak nic wspólnego z ich ostatnim nieporozumieniem. Wtedy zrobił jej przykrość i nigdy więcej nie chciał tego powtarzać. Tego jego prawie już noworoczne postanowienie nie-zmiany w ogóle nie dotyczyło.
Obserwował żonę, kiedy ta uciekała mu z łóżka. W ułamku chwili ułamek myśli – pojawił mu się w głowie, bo… Czyżby sprowokował ją do tego tym co powiedział? Nie chciała patrzeć mu w oczy, żeby nie zobaczył w tych jej za wiele? Rozczarowania? Zawodu? Żalu? Ułamek myśli w ułamku sekundy, tylko i aż tyle. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy pani doktor zapytała o ich śniadanie i plany na dziś dzień. – Tak, jest pistacjowy i tak, musiałem użyć google translatora, żeby móc go dla ciebie kupić. Doceń poświęcenie. To prawie, tak jakbym poszedł upolować tobie mamuta. – odparł przekornie, jednocześnie podciągając się nieco wyżej na łóżku, tak żeby już nie leżeć, a siedzieć w nim, z grzbietem opartym o miękkie, duże hotelowe poduszki. Przy okazji nie odrywał oczu od żony. – Wszedłem tam, gdzie wchodziło najwięcej localsów. Mam nadzieję, że trafiłem. – bo jeśli „tutejsi” gdzieś coś kupowali to powinno to być po prostu dobre. Logan przeczesał zmierzwione kudły ręką i wychylił się po „zgubione” wcześniej bokserki i spodnie. Wciągnął i jedne i drugie sobie na tyłek, a potem podszedł do zajadającej rogala Debenham. Stanął tuż za nią, za jej plecami, dłonie opierając na jej ramionach. Pysk pochylił do jej policzka, muskając go zaraz zaczepnie wargami i ciepłem swojego oddechu, potem jej szyję i to czułe miejsce między szyją, a barkiem, tuż nad damskim obojczykiem. – Spacer pewnie zrobimy sobie taki całkiem nieoryginalny. Pokręcimy się po centrum, wejdziemy do muzeum jeśli będziesz chciała, zjemy jakiś lekki lunch… A na kolację pójdziemy do restauracji z tymi… No… Gwiazdkami miszecośtam. Cokolwiek to w ogóle jest, ale rozumiem, że daje prestiż. A ja chcę zabrać cię dzisiaj w najlepsze, najbardziej prestiżowe miejsce. Najbardziej paryskie, francuskie… Żebyś za każdym razem, kiedy będziesz na mnie zła mogła wrócić myślami do tego wieczoru i… – uśmiechnął się przy tym szeptaniu prosto do kobiecego ucha. – Po prostu mi wybaczysz. Takie to proste. – najprostsze! Najprostsze na świecie! – Poza tym, mamy okazję do świętowania. Ale nic ci teraz nie powiem. Wszystkiego dowiesz się przy kolacji.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Była przewrażliwiona… od tamtego wieczoru. Z całych sił starała się nie kłócić, nie powodować spięć, nie czepiać się, nie szukać dziury w całym, ale tak… była przewrażliwiona. Ale z tym walczyła. Uparcie wbijała sobie do głowy, że to wszystko nie ma znaczenia, że przecież się kochają i to jest najważniejsze. Teraz też tego potrzebowała. Tej chwili. I ją dostała, więc gdy usiadła przy stoliku ze śniadaniem już mogła się do niego ładnie uśmiechnąć i wszystko było w porządku. Z każdą kolejną sekundą wszystko było jak najbardziej w porządku – Upolowałeś mi mamuta… – powtórzyła za nim, a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo rogalik pistacjowy raczej nie uciekał i nie był groźny, chociaż ktoś, kto go sprzedawał pewnie był opryskliwy i oburzony, że Logan nie zna francuskiego, a jeszcze jego angielski akcent jest dziwny (jak na Australijczyka przystało) – Więc to bardzo dobry mamut. I bardzo żałuję, ze mnie tam z tobą nie było… chętnie zobaczyłabym jak sobie z nim radziłeś. Ale jeszcze nie wszystko jest stracone. W końcu mamy jeszcze ten lunch. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i zadarła głowę do góry, żeby móc na niego spojrzeć, gdy stał za nią. Plany, które im prezentował brzmiały… tak, bardzo przyjemnie. Chciała zobaczyć centrum. Chciała zrobić sobie z nim oklepane zdjęcie w oklepanym miejscu i wykorzystać trik z social mediów, który znalazła zupełnie przypadkiem, że można wejść do Luwru bez stania w gigantycznych kolejkach jeśli użyje się innego wejścia. Chciała wracać wspomnieniami nie tylko do wieczoru, który im zaplanował, ale całego tego wyjazdu – Czyli faktycznie będzie trzeba założyć szpilki. – zaśmiała się pod nosem, rozerwała swojego rogalika i połowę wyciągnęła w stronę męża – Spróbuj tego swojego mamuta. – nie ma, że nie! Uśmiechnęła się przy tym ładnie – I wiesz, że nie lubię niespodzianek, nie? Teraz przez cały dzień będę się zastanawiać, co wymyśliłeś… zwłaszcza jeśli ma być AŻ tak dobre. – zauważyła, a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo miało być AŻ tak dobre, że samo wspomnienie wystarczy, żeby mu wszystko wybaczyć? Tak po prostu? – Bo nie wiem, czy proste… no zobaczymy Trevisano, zobaczymy! - ugryzła kawałek rogalika, który naprawdę był dobry... prawdopodbnie najlepszy jakiego kiedykolwiek jadła -I naprawdę nic nie powiesz? - nie chciała czekać do wieczora! Nie była szczególnie cierpliwa, przecież wiedział.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ