fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Marzyła o takim przeświadczeniu, że spędzi z kimś resztę życia. Ale niestety, już jeden raz tak czuła. Związek z Charlesem zaliczał się do udanych, dlatego nie sądziła, że pewnego dnia się rozpadnie. Dlatego, mimo swojego romantyzmu, nie zamierzała karmić siebie tak dalekosiężnymi planami, czy marzeniami. Chciała być szczęśliwa tu i teraz, czerpać ze związku, z miłości jak najwięcej się da, kochać. Ale to nie oznaczało, że teraz nie była szczęśliwa, bo była. Doceniała wszystko, co miała. Chwilowy brak problemów w stadninie, obecność dobrych ludzi w jej życiu, fakt, że stan ojca się nie pogarszał. Teraz naprawdę nieźle się układało.
Zaśmiała się cicho. Zdecydowanie ufała Aaronowi w każdej kwestii, dlatego już nie odpowiedziała.
- Stwierdzam zdecydowanie, że sporty zimowe nie są dla mnie – odpowiedziała, ale może dlatego, że też jeździła na desce tylko raz i nie poczuła tego flow. – Ale gdybyś postanowił spełnić to postanowienie o wspinaczce, to z chęcią dołączę – wprosiła się nieładnie, ale chyba nie pierwszy raz. Już wcześniej wspominała mu, że do niego dołączy, jeśli będzie tego chciał.
- Myślę, że tak – odpowiedziała. Było zdecydowanie lepiej. Kiedy wszystko wróciło do normy, takiej prawdziwej normy, gdzie Melis przestała mieć jakiekolwiek poważnie zmartwienia, nie tylko odkładanie problemów do dalszej realizacji, naprawy, napięcie zniknęło. Czuła się spokojniej, więcej się uśmiechała, była optymistycznie nastawiona do spraw stadniny. Tym razem wiedziała, że może połączyć obie prace. Tę, którą kochała i tę, do której była zmuszona. Wzruszyła ramionami. – Nie odzywamy się już do siebie. A ja nie czuję z tego powodu żalu – odpowiedziała. – Więc to chyba oznacza, że nie chcę w to iść – wyjaśniła. Co nie zmieniało faktu, że Link był świetnym facetem. Po prostu dla kogoś innego. Melis czuła, że to nie jest to, dlatego nie pchała się w to na siłę. Mimo chemii, która zdecydowanie ich łączyła, ciągle czuła, że to ktoś inny powinien przed nią siedzieć. Takie były uroki zakochania.
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
W gruncie rzeczy to, że jakiś związek okazał się nie takim do końca życia, nie jest wcale najgorsze. Istotne jest przecież to, że spotykają nas w życiu te dobre momenty, to je właśnie przecież najbardziej pamięta się po latach. Oczywiście o tych skrajnie złych też się niestety pamięta, ale znacznie łatwiej jest się z nimi zmierzyć gdy jesteśmy podbudowani tym, co spotkało nas dobrego. Z każdą kolejną relacją, wiemy już, że potrafimy coś stworzyć, a trudności pozwalają unikać tych samych błędów w przyszłości. Taki Aaron np. nie miał zbyt wielu doświadczeń w rzeczywistości normalnych związków, gdyby teraz stwierdził, że tak to ta i teraz jest ten właściwy moment, to wielokrotnie czułby się jak zupełny nowicjusz, choć przecież ma kilkuletnie doświadczenie bycia w małżeństwie.
- W przyszłym miesiącu mam kilka wolnych dni na uczelni. Naprawdę się piszesz? - zapytał. Wspinaczka to co prawda nie jest sport zimowy, ale też trzeba się trochę zmachać. Nawet taki trening na ściance wewnątrz jakiegoś klubu sportowego wymaga włożenia sporej ilości wysiłku.
Skoro ten temat faktycznie tak często wypływał w ich rozmowach, a Aaron tęsknił za tą aktywnością, to nie ma co dłużej pozostawać przy słowach. Czas przejść do czynów. Będą musieli wyjechać za miasto, a więc trzeba zorganizować nocleg, no, chyba że zdecydują się rozbić biwak. Już samo planowanie trasy, zapowiadało się na dobrą zabawę dla Barnarda.
- Dobrze. - stwierdził krótko i pokiwał przytakująco głową. Szybko jednak zorientował się, że użył niewłaściwego słowa. Bardziej na miejscu byłoby, np. rozumiem. Czasami jednak myśli nie nadążają za wypowiadanymi słowami. Tak było właśnie tym razem, jakby podświadomość podpowiedziała mu właśnie to słowo. - To znaczy szkoda, że nie wyszło, ale nic na siłę. - wytłumaczył się.
- To co, mogę Cię poprosić o taniec? - zapytał, zmieniając temat. Zespół, który właśnie wznowił granie, wybrał sobie na to idealny moment. Sprawi może, że Melis zapomni o tej małej wtopie, którą właśnie Aaron zaliczył. Z drugiej strony może tylko on dopatrzył się drugiego dna w wypowiedzianych przez siebie słowa. W każdym razie taniec i tak mieli w planach.

melis huntington
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
To prawda, Melis pamiętała masę dobrych momentów, dlatego teraz nie roztrząsała się nad swoim związkiem, nie analizowała niczego i przede wszystkim – nie pomstowała nad nim. Było – minęło, prawda? Być może to wszystko przeszło tak gładko, bo akurat wtedy poroniła i próbowała dojść do siebie przede wszystkim fizycznie, w dodatku pracowała w stadninie, która zaczęła wtedy przysparzać najwięcej problemów? Kochała Charlesa, ale cieszyła się, że to rozstanie przeszło możliwie jak najłagodniej. Ona też nie była szczególnie doświadczona. Na randce z Linkiem zachowywała się zupełnie tak jakby coś podobnego robiła pierwszy raz w życiu, bo już nie pamiętała czasów, kiedy zaczynali z Charlesem.
Skinęła głową. – Od jakiegoś czasu mogę wykonywać wszystkie aktywności fizyczne, więc tak – wyjaśniła. Rzeczywiście dość mocno się wzbraniała przed wchodzeniem na swoją klacz, przed robieniem wielu rzeczy, które kiedyś wykonywała notorycznie, ale chyba nadszedł czas, żeby przestała się permanentnie bać. – Musimy tylko dobrze to zaplanować, jeśli to mają być moje pierwsze prawdziwe wakacje od dawna – powiedziała, bo choć odwiedzenie Nowej Zelandii było również w pewnym sensie odpoczynkiem, to pojechała tam głównie z zamiarem pracy. I właściwie to robiła. Poznanie Linka było drobnym przystankiem, po którym nadal musiała zajmować się swoimi sprawami. A właściwie sprawami gazety. Tylko dlatego, że kochała fotografię, czuła, że odpoczywa w tamtym miejscu.
Uniosła brew. Chciała zapytać, co właściwie miał na myśli, ale wytłumaczył, co trochę uspokoiło serce Melis, które gwałtownie wykonało salto. – Jasne – odpowiedziała tylko, jak ostatnia idiotka oczekując, że Aaron powie coś, co sprawi, że Melis będzie pewna tego, że powinna na niego poczekać. Chciała jakiejś małej wiadomości, że być może on też spojrzy na nią inaczej.
- Dobrze – uśmiechnęła się. Podniosła się z kanapy, wygładzając sukienkę i ruszyła w stronę parkietu, gdzie odwróciła się w kierunku Aarona, by chwycić jego dłonie. Nie mówiła nic, bo muzyka była zbyt głośna. Z przyjemnością skupiła się wyłącznie na tańcu i bliskości Barnarda.
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Randka w dorosłym życiu byłaby dla Aarona dużym wyzwaniem, więc właściwie dobrze zrozumiałby Melis, gdyby zdecydowała się opowiedzieć mu więcej na ten temat. Choć z drugiej strony nie był pewien, czy chciałby tego słuchać. Co prawda już kilka miesięcy temu, ale jednak się pocałowali i tutaj nie ma co ukrywać, że to nic nie znaczyło dla Aarona. Mogłoby mu być więc teraz niezręcznie, może nawet byłby zazdrosny, choć to byłoby jednocześnie niewłaściwe uczucie, biorąc pod uwagę, że przecież sam narzucił na nich dystans.
Co do samego randkowania, to gdy był nastolatkiem, to wystarczyło, że poszli z Julią na tor wrotkarski albo spędzili wieczór na plaży. Przy tym zawsze mieli tematy do rozmów i dobrze się bawili w swoim towarzystwie, więc właściwie nie było im nic więcej potrzebne do szczęścia. Ale to, jak wyglądają randki dorosłych ludzi, czy jest jakaś specjalna otoczka, czy trzeba wydać określoną ilość pieniędzy albo, czy jest jedyne właściwe zakończenie takiej randki, Aaron nie miał o żadnej z tych spraw zielonego pojęcia. Kiedyś się dowie, może nawet całkiem niedługo poczuje, że to już ten czas, jednak teraz, nawet jeśli gdzieś wychodzi z kobietą — jak na przykład dziś z Melis — to woli podchodzić do tematu, jak do przyjacielskiego spotkania.
- Obiecuję, że Cię nie wykończę. - powiedział z wesołym uśmiechem, przykładając prawą rękę do serca. - No, przynajmniej nie za pierwszym razem. - dodał. Do niedawna wydawałoby się niemożliwe, że mogliby flirtować w tak otwarty sposób, a ostatnio szatyn nawet polubił te momenty w ich rozmowach, gdy pozwalali sobie na drobne dwuznaczności albo kontakt cielesny tak jak wtedy podczas uprzątania stajni. - A resztę przedyskutujemy, jak wpadniesz na wino. - stwierdził.
Barnard nie jest obecnie w swojej życiowej formie. Właściwie poza tym wypadem na narty, regularnie nie wykonuje żadnej aktywności fizycznej. Stara się wychodzić, aby pobiegać, ale gdy okazało się, że założenie codziennego joggingu jest niewykonalne, to zmniejszył częstotliwość na co drugi dzień. To też niekoniecznie mu wychodzi, ale siłownia z kolei w ogóle nie jest jego światem, a ma świadomość, że przy jego siedzącym trybie życia, regularny ruch jest po prostu zdrowy dla organizmu.
- Nie wiem, czy już Ci to mówiłem, ale ładnie dziś wyglądasz. - powiedział gdy powoli schodzili po schodach. - To znaczy, w dżinsach też Ci niczego nie brakuje. No, wiesz, o co mi chodzi. - może trochę się zmieszał. Kto jak kto, ale Aaron nie miewa często problemów z wysławianiem się. Jego zakres słownictwa jest dosyć bogaty i właściwie nie ma sytuacji, w której nie wiedziałby, jak ma się zachować. A jednak właśnie sam siebie zapędził w kozi róg.
Po chwili jednak już i tak nie mieli możliwości rozmawiać, więc po prostu ręka przy ręce, biodro przy biodrze, bujali się w rytm muzyki. Przywoływało to wspomnienia z nocy sylwestrowej, ale mężczyzna nie chciał znów namieszać kobiecie w głowie, więc nic nie mówił, tylko oddał się chwili i melodii.

melis huntington
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Gdyby Melis miała szansę na randkę w dorosłym życiu, ale w życiu, w którym nie czułaby do nikogo żadnych głębszych uczuć, to prawdopodobnie nastawiałaby się na porażkę. Jakoś łatwiej było myśleć, że randka się nie powiedzie, a później pozytywnie się zaskoczyć. Chyba była też już w takim wieku, że była bardziej doświadczona, a przez to bardziej sceptycznie nastawiona do życia. Dawniej nazywana byłaby już starą panną. Na szczęście ta granica się przesunęła, bo Melis nie chciała robić niczego na siłę. Młodsza Melis, która randkowała była nastawiona odwrotnie – co się może wydarzyć? W najgorszym wypadku mogła opuścić faceta, z którym się aktualnie spotkała i zabawić się samotnie. Wtedy jakoś inaczej do tego podchodziła, łatwiej było jej zawierać nowe znajomości, była spontaniczna, weselsza i sprawiała wrażenie bardziej wyluzowanej. Wtedy wydawało jej się, że zdobędzie cały świat i rzeczywiście tak było. Bo już niedługo później spełniała swoje marzenia w najlepszy z możliwych sposobów. Podróżowała i dobrze na tym zarabiała. Brała z życia pełnymi garściami i to było tak wspaniałe, że napełniło jej serce dobrymi wspomnieniami.
- W najgorszym wypadku będziesz mnie niósł, okej? Ale tak łatwo się nie poddam – wyszczerzyła się. Przed wyjazdem (bo przecież nie zrobią tego jutro) zamierzała odrobinę popracować nad swoją kondycją, która zresztą nie była na krytycznym poziomie. Praca, którą wykonywała w stadninie na co dzień sprawiała, że Melis nie była drobnym chucherkiem. Ba, te wszystkie lata wycieczek, wędrówek i uprawiania sportu nie mogły pójść na marne przez jeden wypadek i kilkumiesięczną przerwę. Melis nie robiła sobie ogromnych nadziei, jeśli chodziło o ich rozmowy. Podobało jej się przede wszystkim to, że czuła w nich ogromny luz, a jeszcze do niedawna bała się, że w ogóle nie będą ze sobą rozmawiać. Na szczęście oboje byli dziś w bardzo dobrych nastrojach i kamień spadł jej z serca, że było aż tak przyjemnie. – Już się nie mogę doczekać – przyznała szczerze. Mogła przysiąc, że całkowicie zgłupiała na jego punkcie i nie sądziła, że mogłoby się to tak szybko zmienić, ale nie była gotowa, by wspomnieć mu o swoich uczuciach.
- Mówiłeś, w samochodzie – powiedziała, spuszczając głowę, bo to było zdecydowanie dużo komplementów jak na jeden wieczór, a Melis nie była do tego przyzwyczajona. Parsknęła śmiechem. – Okej, chociaż wiem, że to nieprawda. I właśnie sobie uświadomiłam, że nie widywałeś mnie nigdy w zbyt dobrej formie – zażartowała. Nigdy jakoś przesadnie się nie stroiła, ale chyba nadszedł czas, żeby to zmienić, skoro Aaron mówił jej tak miłe słowa. – Dziękuję – dodała jeszcze.
Zatańczyli, a Melis nie mogła przestać się uśmiechać. Zrobiła jeszcze masę zdjęć, ale szczerze powiedziawszy nie była pewna czy wyszły dobre, bo obecność Aarona skutecznie ją rozpraszała. Za każdym razem, kiedy robiła zdjęcia tańczącym parom, przypominała sobie jego dotyk, dlatego szlag trafił całą racjonalność jej myślenia.

zt.
ODPOWIEDZ